środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 39

Dziś rano wstałam już z uśmiechem na twarzy. Wczoraj było naprawdę niesamowicie, ale to co się działo z moim umysłem podczas to coś niemożliwego. Umyłam się, pomalowałam, spięłam włosy i włożyłam na siebie białe rurki, białą bokserkę i sweter jasno brązowy z opadającym ramieniem.. Potem włożyłam do torebki potrzebne książki do szkoły. Zeszłam na dół i usiadłam przy stole ze wszystkimi i zaczęłam jeśc śniadanie. - Co ty taka radosna? - Zapytał tata patrząc się na mnie podejrzliwie. - Bo mam dobry humor. Jestem smutna to źle, uśmiecham się też źle. O co ci chodzi? - Wstałam od stołu bo już nie wiem co mam robic żeby go uszczęśliwic. - Nie unoś się tak - podniósł ton głosu. Co jest grane? Czemu ja nie mogę z nim normalnie porozmawiac tak jak kiedyś? - Przepraszam, ja już pójdę do szkoły. - Powiedziałam zakładając buty potem szalik i płaszcz. - nic nie zjadłaś . - Zauważyła mama - Nieważne, zjem w szkole. - Powiedziałam i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Poszłam w stronę Starbucksa żeby kupic sobie coś do jedzenia. Przy okazji kupiłam nam też kawę i wróciłam na przystanek gdzie Justin już stał. - Hej piękna, wyspana? - Pocałował mnie na przywitanie. - Tak. - Odpowiedziałam podając mu kawę. - Oho…coś jest nie tak. Co jest? - Zapytał patrząc na mnie zmartwiony. - Pokłóciłam się z tatą…Ostatnio w ogóle nie możemy się dogadac. - Wzruszyłam ramionami. - Ej głowa do góry, tak czasami jest zobaczysz za niedługo znowu będziecie się dogadywali. - Uśmiechnął się do mnie, co poprawiło mi troszkę humor. - Dobra teraz jedź a ja pozwól że zjem śniadanie, bo wyszłam wkurzona z domu nie zjadając nic. - Zaśmiał się - Nerwusek mały - Zmierzyłam go wzrokiem na co on tylko się głośniej zaśmiał. - Ej to nie jest zabawne. - Zatrzymał się na czerwonym świetle i spojrzał na mnie - Jest, uwielbiam jak się złościsz, jesteś wtedy taka… - Nie dokończył, bo zaświeciło się zielone no i dodatkowo on jakoś dziwnie zamilkł, jakby nie chciał kończyc. - jaka? - Zapytałam z uśmieszkiem, wtedy on spojrzał na mnie i powiedział - Seksowna kochanie. - Na te dwa słowa mój żołądek wywinął koziołka. Jestem pewna, że w tym momencie byłam czerwona jak burak. - Oj czyżby Natalia się zawstydziła? - On to robi specjalnie, żebym była jeszcze bardziej czerwona. - Głupi jesteś - Szturchnęłam go w ramie, na co dostałam tylko jego śmiech w odpowiedzi.

Po około 10 minutach ja dokończyłam kanapkę którą sobie kupiłam, a Justin dojechał do szkoły. - Jesteśmy. - Powiedział uśmiechając się. - No to wysiadamy Bieber. - Uwielbiam tak go denerwowac. Wyszliśmy i poszliśmy w stronę szkoły. - Dobrze, to do zobaczenia, bo muszę pogadac z Ryanem - Pokiwałam głową i pocałowałam go na odchodne. Następnie poszłam do swojej szafki. Dzisiaj gapili się na mnie tak jak i wczoraj… ale co mi tam, nie będę się tym przejmowała. Podeszłam do szafki ale kiedy chciałam ją otworzyc poczułam jak ktoś mnie ciągnie za ramie i popycha w stronę szafek. Zobaczyłam Tiffany - Co myślisz, że jesteś fajna bo jesteś dziewczyną Biebera? - Spojrzałam na nią jak na idiotkę i postanowiłam się nie odzywac, odwróciłam się ponownie do szafki, ale bezskutecznie bo mnie zatrzymała - Mówię do ciebie to patrz na mnie, ja jeszcze nie skończyłam. - Ja tylko wzruszyłam ramionami i tym razem się odezwałam - Ale ja skończyłam i bądź tak uprzejma i zostaw mnie w spokoju. - To nic nie pomogło, ona była w stanie mnie nawet uderzyc…Narąbała się czy co? - Słuchaj szmato, to ja powinnam z nim byc. To ja na to zasłużyłam a nie ty puszczalska Smith. - No teraz to przegięła, ale wiedziałam, że chciała mnie tylko sprowokowac. - Słuchaj Tiffany. - Podeszłam do niej bliżej, ale zanim cokolwiek powiedziałam ponownie popchnęła mnie na szafki, ale tym razem z taką siłą, że uderzyłam głową o miejsce wypukłe gdzie wkłada się kluczyk. Cholernie bolało, spojrzałam na nią i z wzrokiem mordercy tym razem już chciałam jej oddac kiedy poczułam jak ktoś mnie ciągnie. To był Justin. - Boże Tiffany co ty wyprawiasz?! - Zapytał wkurzony. - Pokazuje szmatom gdzie ich miejsce. - No teraz to przegięła, próbowałam wyrwac się z uścisku Justina, ale trzymał mnie tak mocno, że nie dałam rady nawet poruszyc rękom. -Słuchaj, nie waż się tak o niej mówic jeżeli już ktoś tutaj jest szmatom to ty. Bo przypominam ci że określenie szmata oznacza osobę która siebie nie szanuje, a z was dwóch pasuje to tylko i wyłącznie do ciebie! - Powiedział jej pięknie! Bum! Mam wspaniałego chłopaka! Tiffany spojrzała na niego z niesmakiem a ja uśmiechnęłam się triumfalnie. - Coś jeszcze? - Zapytał ją Justin, a ona tylko prychnęła, odwróciła się i poszła gdzieś przed siebie. Wtedy Juss mnie puścił, nie powiem poczułam lekką ulgę bo troszkę zaczynało mnie to już bolec i nie zdziwię się jeśli będę miała siniaka mocno się chciałam wyrwac, więc musiał mnie mocno trzymac.

- Dzięki, ale poradziła bym sobie - Powiedziałam patrząc się na niego. - Taa właśnie widziałem, rzuciła byś się na nią. - Zaśmiał się. - No po takich słowach, to chyba każdy by jej przywalił! - Uniosłam rękoma na znak bezradności. - Taaa ja jakoś jej nie uderzyłem. - Zauważył, na co ja przewróciłam oczami. - Ale ty jesteś facetem i nie uderzysz dziewczyny. - Na co się zaśmiał - Noooo… właściwie… - Podrapał się w tył głowy. - Nie! No nie mów mi, że kiedyś uderzyłeś jakąś dziewczynę! - Spojrzałam na niego z niedowierzeniem. - Okej to nie powiem. - Powiedział odwracając się - Ej no czekaj! Hahaha Nie no pięknie czyli jak będę cię wkurzała to mnie uderzysz? - Spojrzałam na niego z małym perfidnym uśmieszkiem. - Powiedz mi bywało między nami różnie, ale czy kiedykolwiek podniosłem na ciebie rękę? - Podeszłam do niego bliżej - A miałeś ochotę? - Dobrze znam odpowiedź ale chciałam ją usłuszec od niego - Ta…znaczy nie…znaczy…ee idę na lekcje. - Zmieszał się i chciał iśc, ale znowu go zatrzymałam - Znaczy co? - Uśmiechnęłam się - Wiesz ja ciebie uderzyłam chyba nawet 2 razy co? - Wtedy wzruszył ramionami - No może tam raz…albo najwyżej parę razy… - Podrapał się w zakłopotaniu po głowie - No i widzisz. Hahaha, ale to nie zmienia faktu, że i tak jakąś uderzyłeś.

*Justin*

No nie będę jej mówił że to dlatego, że chciała mnie postrzelic… na moje szczęście zadzwonił dzwonek - Kochanie pogadamy później bo teraz trzeba iśc na lekcje. - Pocałowałem ją w czoło i poszedłem na zajęcia. Ahhh angielski…niecierpię tego przedmiotu. Cody stał przy drzwiach czekając na mnie bo na te lekcje akurat chodzimy razem.
Przez całą lekcje zastanawiałem się co jej powiem, jak wróci do tego tematu, ale powiem jej po prostu, że to nie jej sprawa,bo fakt faktem nie powinna drążyc czegoś o czym mówic nie chce. Dzisiejsze zajęcia totalnie mnie nie interesowały…to znaczy nie żeby mnie kiedykolwiek interesowały po prostu dziś wyjątkowo i w ogóle nie słuchałem nauczyciela.

Po lekcji ja, Ryan, Chaz i inni, poszliśmy na tyły szkoły zapalic papierosa oraz obgadac odbiór paczki dla Anthonego. - Dobra to Chaz będzie prowadził bo to trzeba będzie załatwic szybko. Dosłownie wejśc i wyjśc. - Zacząłem tłumaczyc chłopakom pierwszą częśc planu, potem mówił Ryan.
Jak mam byc szczery to nie bawią mnie już te zlecenia Anthonego, robię to tylko dla tego, że potrzebuje kasy, bo gdyby nie to to pieprznął bym tym w cholerę. - Ej stary słuchasz mnie? - Zapytał Chaz, machając mi przed oczyma ręką jak jakiś 2-latek wyciągając mnie tym samym z zamyślenia. - Kurwa no słucham…i co z tego, jak mówicie w kółko to samo. Sracie w gacie czy co? - Byłem wkurzony bo tak właśnie działają na mnie te całe interesy. Nagle zadzwonił dzwonek i rozeszliśmy się do klas. Tym razem ja z Ryanem a reszta razem. - Boże czasem to zastanawiam się czy ja jestem taki inteligentny czy to wszyscy inni są takimi idiotami. - Pokręciłem głową.

Teraz matematyka…mmm jak ja lubię matematykę… nie no żartuje jest chujowa, ale te liczby i zadania odrywają mnie od codzienności. Mogę usiąśc i kombinowac nad zadaniem. Oczywiście nie jestem jednym tych mózgowców co zadania w domu z nudów robią, ja po prostu siadam na lekcji rozwiązuje przykłady, a potem resztę lekcji się nudzę, mając polew z tych którzy się na niej załamują. Na sprawdzianach pomagam tylko Ryanowi nikomu innemu. On wiecznie nie ogarnia tematu więc to ja mu tłumacze i jakoś łapie. Chyba mam dar to nauczania…Jednak podziękuję i nie wykorzystam go tak jak powinienem. Wole tłumaczyc komuś, że kasa ma byc już teraz i nie obchodzi mnie jak to zrobi niż obliczac logarytm przy podstawie 4 z liczby 216…. To jest chore.

Kiedy tak siedzieliśmy na lekcji ktoś nieoczekiwanie zapukał do drzwi klasy, wtedy oczy wszystkich zwróciły się w ich stronę…

*Natalia*

Nie lubię siedziec na sztuce i słuchac jak to jakiś tam Van Gogh czy jak mu tam było stworzył coś tam bo mu się nudziło…te słoneczniki naprawdę ładne pogratulowac ale po gówno mi to w życiu będzie. Zapisałam się na te zajęcia tylko dlatego, że nie trzeba na nich robic nic konkretnego oprócz wytworzenia czegoś co i tak potem szło na spalenie. Kiedy tak słuchałam a raczej przysypiałam spojrzałam na drzwi i mignęli mi jacyś mężczyźni chyba w mundurach ale nie byłam pewna bo zasypiałam.

Po około 10 minutach zauważyłam jak wracają i to byli policjanci, - Co oni tu robią? - Pomyślałam, a zaraz potem zauważyłam jak prowadzą Justina przez korytarz. Wszyscy wyszli, obserwując co się dzieje, jednak ja przepchnęłam się przez nich - Justin! - Krzyknęłam, na co on odwrócił tylko głowę i puścił mi przepraszające spojrzenie. Nie wiedziałam co jest grane i czemu go wyprowadzają. Po chwili zauważyłam Ryana który zakładając swoją kurtkę idzie w tym samym kierunku. - Ryan! - Zawołałam, bo on akurat mógł się zatrzymac. - Natalia proszę nie teraz. - Spojrzał na mnie - Ale co jest grane, czemu go zabierają? Ryan?! - Byłam bezsilna, nie wiedziałam co się dzieje z moim chłopakiem i to mnie doprowadzało do furii. - Nie wiem…przyszli z dyrektorem do sali i mówiąc coś do nauczyciela poprosili Justina o wyjście z nimi na komisariat, a ja powiedziałem ze w takim razie jacś z nimi. Tyle wiem, a teraz naprawdę przepraszam, ale muszę już iśc. - Powiedział pośpiesznie. - Zaczekaj. - Zatrzymałam go jeszcze na chwilę, po czym wbiegłam do klasy, gdzie już wszyscy siedzieli zdezorientowani, wzięłam swoją torebkę i podeszłam do niego - Ja nie mogę iśc, ale masz tutaj 600 dolarów na kaucję jakby co, i niech go wypuszczą, a ten kretyn ma dac mi znac co jest grane. - Ryan przytaknął i pobiegł do wyjścia, a ja wróciłam do sali na lekcje. Dziś miałam iśc odebrac sukienkę którą zamówiłam na jakąś wielka okazję, ale odbiorę ją juro, bo dziś Justin jest ważniejszy.

Resztę dnia w szkole spędziłam na rozmyślaniu o co mogło chodzic… Jedyne co przyszło mi do głowy to te jego jakieś nielegalne prace, które wykonuje w wolnym czasie. Jednakże nie mam pojęcia co to jest konkretnie, więc nie mogę nic wymyślec. - Boże a jak on kogoś zabił? - Pomyślałam sama do siebie. Po chwili pokręciłam głową, żebym nie myślała tak absurdalnie, bo to nie możliwe żeby on kogoś … Nie no wzbudza postrach, potrafi uderzyc…ale chyba nie potrafi zabic…- Chyba? Natalia czy ty siebie słyszysz? To jest twój chłopak i powinno byc NA PEWNO… - Ochrzaniłam siebie w myślach. Ale taka prawda nic o nim nie wiem, jeśli chodzi o przeszłośc… wiem że nie postępuje on w zgodzie z prawem, ale powinnam wiedziec przynajmniej czy nikogo nie zabił…

Kiedy zadzwonił dzwonek oznaczający że moje lekcje na dzień dzisiejszy dobiegły końca, ucieszyłam się, bo wiedziałam, że teraz spokojnie mogę pomyślec o wszystkim w domu. Jednak szybko zorientowałam się czym muszę wrócic do domu…

- Autobus szkolny… Cholera - Przeklnęłam pod nosem i weszłam do środka. Niepewnie stawiałam tam kroki, ludzie którzy tam byli zachowywali się jak zwierzęta nie istoty rozumne… Moje oczy z miejsca na miejsce powiększały się coraz bardziej - Patologia… - Skomentowałam do siebie po czym usłyszałam - Co ty nie powiesz? - jakaś dziewczyna się do mnie odezwała. - Taaaaa dramat jakiś, a ja muszę tym jechac..- Pokręciłam głową. - Siadaj, nic lepszego nie znajdziesz. - Dziewczyna zaproponowała mi a ja z chęcią się zgodziłam, bo nie mam nic do stracenia. Miała ciemne prawie czarne długie włosy. Podkreślone oczy kreskom i na nosie okulary. Glany na nogach i czarne rurki. UPS, chyba trafiłam na metalówę. No nic, trudno… Nagle ktoś się udarł, wtedy dziewczyna wstała i teraz to ona krzyknęła - Zamknąc japy kurwa! - No nawet ja się przestraszyłam, jednak nikt nie zwrócił uwagi oprócz paru pierwszaków, przestraszonych całą tą sytuacjom.
- Pierwszy raz w autobusie szkolnym? - Zapytała całkiem spokojnie. Na co ja pokiwałam głową. - Spoko, mogę cię pocieszyc, że bywa gorzej - Wzruszyła ramionami, na co się zaśmiałam. - Dziewczyna Biebera co? - Uśmiechnęłam się niepewnie - Raaany stara, większośc lasek w tej budzie już cię nienawidzi. - Powiedziała jakby ją to bawiło. - Czemu mam wrażenie, że ciebie to jara? - Zapytałam. - No bo tak z dnia na dzień miec taką diametralną zmianę wśród społeczeństwa…Szacun. - przybiła mi żółwika tak zwanego. - D-Dzięki…chyba. - Troszkę rozmawiałyśmy aż dojechaliśmy do mojego przystanku - Dobra ja tu wysiadam, miło mi było cie poznac nawet się sobie nie przedstawiłyśmy - Debra - Powiedziała z uśmiechem, - Natalia. - Również powiedziałam swoje imię i pożegnałam się po czym wyszłam i udałam się do domu, ponownie zamyślona sprawą Justina. Postanowiłam wyciągnęc telefon, bo chyba dostałam smsa, nie myliłam się…był od Ryana.

Od: Ryan
Jeszcze nic nie wiadomo, Justin jest przesłuchiwany.

Byłam zaniepokojona, bo o co e chodzic, ale uznałam, że gdyby Ryan coś wiedział na pewno bu mi napisał .

Do: Ryan
Okej, dziękuję. Jak coś będziesz wiedział to dzwoń lub pisz.

Wróciłam do domu, udając dobry humor przed rodzicami. W tym tyg są wyjątkowo wcześnie w domu. Po obiedzie poszłam do siebie się pouczyc, jednak nie byłam w stanie się skupic. Myśl Justina w areszcie przyprawia mnie o dreszcze. To na pewno jest nieporozumienie. Nagle do pokoju weszła mama. - Cześc, co tam porabiasz? - Zapytała jak gdyby nigdy nic. -Uczę się, przynajmniej próbuje, a coś się stało? - Czyżby chciała o czymś porozmawiac? - Nie, tylko…ja wiem, że jesteś na nas zła, za ten szlaban, ale zrozum to dla twojego dobra, chcemy cie od złego towarzystwa odciągnąc. - Spojrzałam na mamę. Moje spojrzenie było lekko zdziwione - Mamo…obie wiemy, że ja święta nie jestem…Czasami bywałaś u dyrektora z mojego powodu, mam niewyparzony język czasami i mówię to co myślę, bo taki już mam charakter. Nie mam już do was żalu. - Uśmiechnęłam się do niej, na co ona to odwzajemniła i położyła się na brzuchu opierając głowę o swoje dłonie. - Dobra to teraz opowiadaj jaki on jest? - Nooo teraz to mnie zdziwiła...wyglądała zupełnie jak Brooke kiedy jest czymś podekscytowana i chce się czegoś ode mnie dowiedziec - Co? Ale….Skąd ty.. - Przerwała mi śmiejąc się. - Bo jestem Twoją matką i widzę takie rzeczy. Chodzisz jak na skrzydłach, uśmiech cię nie opuszcza chyba że tata jest w pobliżu. Pilnujesz telefonu i zrywasz się za każdym razem kiedy dostaniesz smsa albo ktoś zacznie dzwonic… - No i o wilku mowa dostałam wiadomośc. - O właąnie tak. - Moja mam skomentowała.

Od: Ryan
Wypuścili go po wpłaceniu kaucji 300 dolarów.

Uśmiech wkradł się na moją twarz. Co prawda wiem, że to nie koniec tej sprawy, ale przynajmniej będę mogła go zobaczyc i wysłuchac co ma mi do powiedzenia. - Halooo, Natalia tu ziemia. - Moja mama zaczęła mnie szturchac. - Co? A tak jasne chłopak…Nie mamo nikogo nie mam. - Zapewniłam ją odkładając mojego iPhona na bok. - To dlaczego ci nie wierze? - Popatrzyła podejrzanie na mnie - Nie wiem, to już pytanie do ciebie samej. - Uśmiechnęłam się próbując byc przekonującą. - No dobrze, powiedzmy że ci wierzę. Jednak jak będziesz chciała porozmawiac o chłopaku którego jak twierdzisz nie ma to pamiętaj że tu jestem. - Pokiwałam głową za zgodę, próbując się nie śmiac.

Kiedy tylko wyszła chciałam zadzwonic do Justina, ale odzywała się poczta. Troszkę się martwiłam…ale ważne, że mam chociaż kontakt z Ryanem.

Około 23 kiedy kładłam się już spac, ktoś zapukał ale nie do drzwi tylko do okna, już wiedziałam, że to Justin. Podeszłam szybko i otworzyłam je wpuszczając go do środka, a on szybko zamknął, żeby chłodne powietrze nie wleciało do pokoju. Kiedy odwrócił się do mnie rzuciłam mu się na szyję - Justin! - Krzyknęłam po cichu. - Hej, księżniczko. - Od razu kamień spadł mi z serca kiedy już miałam go przy sobie, jednak martwiła mnie ta cała sytuacja. - Martwiłam się głupku - Szturchnęłam go w ramie. Chwycił się w to miejsce i udał urażonego - Ała… za co to było?
- Za to że nie wiedziałam co się z tobą dzieje przez ten cały czas. Dobrze, że chociaż Ryan był to mnie informował. - Przewrócił oczami i się zaśmiał. Odeszłam od niego i usiadłam na łóżku. - A więc? - Spojrzałam na niego. - A więc co? - Zapytał z dezorientacją. Stał przede mną oparty o parapet. - No powiedz mi czemu cię zabrali? - Domagałam się odpowiedzi, ale on chyba nie bardzo chciał mi powiedziec… - Natalia… - Jękną, ale ja się nie poddawałam - Justin - To zabrzmiało groźnie - Nie powinienem ci nic mówic… - Zrobiłam wielkie oczy, bo co to ma znaczyc? - Ale jak to? Czemu? Chyba należą mi się wyjaśnienia - Mój ton głosu nie był już proszący, raczej niemiły i wymagający. - I tak się pewnie za niedługo dowiesz, ale jak na razie uwierz mi czym mniej wiesz tym dla ciebie lepiej. Uwierz mi - Podszedł do mnie, chcąc mi chyba uświadomoc jak bardzo ma racje, jednak ja nadal naciskałam. - Nie ufasz mi? To o to chodzi? - Wzięłam go pod włos. - Nie..to nie tak…po prostu…Cholera..no, nie wtrącaj się w to. Dobrze? - Chyba go zdenerwowałam… Widziałam u niego złośc ale też i jednocześnie żal… - Ale czemu? Justin ja się martwię o ciebie. - Wstałam z łóżka, i podeszłam do niego, ale tym razem to on zrobił krok do tyłu - wiesz lepiej będzie jak już pójdziesz… - Odwróciłam głowę żeby na niego nie patrzec. - Dobranoc, śpij dobrze i niczym się nie martw. - pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł… Co to w ogóle było? Czemu on mi to robi? Zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji? No chyba nie bardzo…

Po wyjściu Justina położyłam się spac ale z tej całej złości nie mogłam zasnąc…
__________________________________________________________________
Jest i rozdział...a komentarzy większości jak nie było tak nie ma :(

Rozdział chyba dośc ciekawy, co myślicie? Mam nadzieję, że się Wam podoba ;)

Hmm co by tu jeszcze...nie wiem czy pisałam Wam o moich praktykach ale to najwyrzej jak to bd wyglądało dowiecie się później, bo jak naraziesama nie wiem jak tam bd i czy wgl  bd miała siłę dodawac te rozdziały ;) Ale spoko postaram sięzrobic wszystko żeby było tak jakbyc powinno ;) ale też nie wiem czy w wakacje nie dodawac ich rzadziej bo Wy i tak wyjeżdżacie ;P No nic pomyślę ;D

Pozdrawiam Gosie, która tak cierpliwie czeka aż wyroi się w mojej główce i czasami dostaje po pare zdań rozdziałów jak uda mi się coś napisac. Szczerze to ja bym się już pogubiła ;) Dziekuję Ci że mi pomagasz przy pisaniu i mnie tak wspaniale zawsze motywujesz ;***

Plus pozdrawiam jedną zczytelniczek która ostatnio podpisała się jako moja duża fanka ;) Strasznie miło się to czytało ;)
 @natala_belieber

10 komentarzy:

  1. co ten Justin taki zły :O super!♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu ostro xd
    Chyba sie teraz wszystkiego dowie :)
    @CamillSWAG

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie ciekawe, czasem wkradają się błędy, ale fabuła zajebista ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boziuu... Juss opanuj emocje !

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku...ale się dzieje...jestem ciekawa co Justin ukrywa i o co chodziło z aresztem...
    rozdział bardzo mi się spodobał jak każdy, nie mogę doczekać się kolejnego, oby był szybko..bo nie wytrzymam po prostu...kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasz Justin'ek miał kłopoty, a Natalia dalej nic nie wie! Coś czuję, że stanie się niedługo coś złego .
    Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  7. Bad Boy zabrany przez policje, normalnie jak z jakiegoś kryminału ;)
    Biedna Natalia nic nie wie .. Justin mógł by jej powiedzieć w końcu czym się zajmuje.. Potem pewnie będzie ciekawiej. Rozdział taki trochę kryminalny ! pif-paf nie było ale była policja ! haha
    Czekam na następny *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju jaki ten rozdział był kochany *.* Nie rób mi tego że w wakacje będą rzadziej wstawiane rozdziały :( Ja chce już kolejny rozdział :D @Marta_belieber8

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju jaki ten rozdział był kochany *.* Nie rób mi tego że w wakacje będą rzadziej wstawiane rozdziały :( Ja chce już kolejny rozdział :D @Marta_belieber8

    OdpowiedzUsuń