Na następny dzień w szkole mało co widziałam się z Justinem. Miał wf potem jakieś dziwne zajęcia więc widzieliśmy się jedynie na lunchu i to przez jedynie czas trwania posiłku bo musiałam szybko uciekać, bo nie miałam zadania więc wypadało mi je jeszcze zrobić. Po szkole odwiózł mnie do domu, albo jak kto woli na przystanek. Rodzice nic nie podejrzewają więc luzik.
Po południu około godziny 16 kiedy to właśnie skończyłam się uczyc zeszłam na dół żeby pooglądać telewizje z mamą, jednak ledwo usiadłam kiedy to zadzwonił mój telefon. - Siema, laska, co tam? - To była Brooke. - No cześc a całkiem spoko, tylko nudno bez ciebie. - Powiedziałam, patrząc na mamę kiedy to zrozumiała kto dzwoni. - Tak jasne, a pan Bieber wcale nie powoduje tego, że wcale nie odczuwasz mojego braku. - Zaśmiałyśmy się obie. - A tak na poważnie to pewnie ludzie gadają. - Westchnęłam. - No tak jakby troszkę, ale to nic. - Powiedziałam machając ręką. - A tak w ogóle to mam prośbę. Mogła byś mi przywieźć zeszyty? - Zapytała błagalnym tonem. Co jak co, ale ona nie lubi mieć zaległości w szkole. - Emm musisz poczekać, zapytam mamy, wiesz szlaban. - Podkreśliłam ostatnie słowo, żeby mama mogła zauwazyc mój respekt. - mamo, mogę jechać do Brooke zawieźć jej zeszyty? Bo jej nie było dziś z powodu choroby. - Mama spojrzała na mnie podejrzliwie - Chcesz to masz porozmawiaj z nią - podalam jej słuchawkę, ale odmówiła mówiąc - Nie, no dobrze wierze ci możesz jechać. - Ucieszyłam się, pocałowałam mamę w policzek i pobiegłam na góre do pokoju, żeby się przebrać. - To ja się ubieram i zaraz jadę. - kiedy to powidziałam, zapaliła mi się lampka w głowie. - Emm Brooke, pomogła byś mi w czymś?
Justin
Boże ciężki dzień nienawidzę wtorków oprócz tych 3 godzin wf. Wróciłem do domu zmęczony jak zwykle - Hej wszystkim. - Przywitałem się, ale zauważyłem że nikogo nie ma. Wszedłem do kuchni, głodny jak zwykle i zobaczyłem kartkę od mamy ,,Justin, ja, Jazmyn i Jaxon poszliśmy do Bety będziemy wieczorem." No i mam dom tylko dla siebie, to jest piękna chwila. Poszedłem do siebie do pokoju i ledwo się położyłem kiedy zadzwonił mi mój telefon - halo? - Odebrałem. - Witaj Justin - To był Anthony. Z powodu jego chłodnego tonu aż usiadłem na łóżku. - Po co dzwonisz? - Zapytałem ciekawy jaką tym razem ma sprawę. - Dzwonię, żeby zapytać, jak tam interesy. Wiesz postanowiłem zacząc Was sprawdzać, bo ostanio żadko bywacie na Bronxie, co mi się nie podoba bo tam zawsze najlepszy utarg jest. - W tym momencie przypomniałem sobie o tym gównianym interesie. - Taa właśnie się tam wybierałem, ale mnie zatrzymałeś. - Odezwałem się tak, żeby niczego nie podejrzewał. - Noo dobry chłopak, a teraz jeszcze powiedz mi jak tak moja przesyłka? Odebraliście ją z chłopakami? - Kurwa miałem dziś o tym z Ryanem pogadać, ale nie było czasu. - Taaa to nie jest takie proste Anthony. Musimy to przemyśleć, ale spokojnie do końca tego tygodnia będziesz miał przesyłkę i pieniądze. - Zapewniłem go bo wiem, że właśnie to chciał usłyszeć. - Dobrze, bo jak nie to wiesz, że będzie nie ciekawie i nici z wypłaty. - Taaa kocham tą zasrana robotę dla niego. - Wiem, nie musisz mi przypominać. - Syknąłem. - Dobrze młody, więc wracaj do pracy, nie zatrzymuję cię. - Anthony się rozłączył, a ja westchnąłem bo dziś wyjątkowo późno zjem. Wstałem więc z łóżka, wziąłem torbę i poszedłem do samochodu.
Kiedy byłem już na miejscu, parę osób poznało już mój wóz i poszło w miejsce gdzie zazwyczaj handlowałem. Zatrzymałem auto i wyszedłem na zewnątrz. Miałem na sobie tylko podkoszulek z bluzą więc poczułem przeszywające zimno, co w tej sytuacji było dość przyjemne. - To co dziś polecaszł? - Matt, mój stary dobry klient, że też on jeszcze żyje. Bo tyle ile on kupuje i tak często jak on kupuje to nikt by nie wyrobił. - Co chcesz. Dziś mam wszystko. - Powiedziałem zachęcająco. - Hmm to w takim razie to co zwykle ale może tego troszkę więcej. - Wskazał na woreczek z Amfetaminą. - Jak sobie życzysz. - Kiedy już mi zapłacił podszedł jakiś koleś który chciał tabletki jakieś to mu dałem, potem podszedł jakiś nowy którego wcześniej nie widziałem tutaj. - Emm masz sprawdzony towar? - Spytał jednocześnie się roglądając. Popatrzyłem się na niego jak na idiotę i powiedziałem - Nooo raczej nie widziałeś tej kolejki do mnie? Najlepszy towar w mieście. - Mrugnąłem do niego porozumiewawczo. - To poproszę koke 10gram. - Noooooo nieźle chłopak chce zaszaleć - Po co mu aż tyle? No ale cóż nie jestem od oceniania. Dałem mu to co chciał i ile chciał. Zapłacił i poszedł.
Po około 10 minutach stania tam po ostatnim kliencie postanowiłem wracac do domu. Kiedy wsiadłem do auta zaczął dzwonic mi telefon. - halo? - Odebrałem. - Ej juto robimy akcje dobra? - To był Ryan - Taaa jasne, po szkole omówimy szczegóły, tylko nie dziś, jestem padnięty, właśnie z Bronxu wracam. - Ryan się zaśmiał i wyłączył. Po chwili ponownie mój iPhone zaczął dzwnic, tym razem była to mama - Synku, możesz odebrać Jaxona bo się tutaj nudzi i marudzi mi. - uśmiechnąłem się do słuchawki. - Pewnie będę za 5 minut. - Wyłączyłem się i pojechałem do przyjaciółki mojej mamy.
Odebrałem Jaxona i wróciliśmy do domu. Pomogłem mu się rozebrać i poszedł się bawic do swojego pokoju, a ja w tym czasie postanowiłem iśc się zdrzemnąć. Ledwo złapałem za klamke od drzwi do swojego pokoju, kiedy usłyszałem sygnał domofonu, przewróciłem oczami - Kurwa - poszedłem sprawdzić kto to. - Tak? - Zapytałem pretensjonalnym tonem głosu. - Ulotki.- No nie jakieś ćwoki postanowiły, że akurat mnie będą zawracały dupę. - Otworzyłem i wróciłem do marzenia o moim łóżku. Wszedłem w końcu do pokoju i położyłem się. Zamknąłem oczy i rozległ się dzwonek do drzwi. Tak to ja się dawno nie zdenerwowałem. - No co do kurwy nędzy? - Przeklnałem sam do siebie i poszedłem w stronę drzwi. - Czego? - Zapytałem otwierając drzwi i postac która zobaczyłem mnie zaszokowała. - Heeej ulotki mogę jedną zostawić? - Natalia się zaśmiała. - Co ty tu robisz? Przecież masz szlaban? - Wzruszyła ramionami - Ale mam też chorą przyjaciółkę, która potrzebuje moich notatek z zajęc. - Uśmiechnęła się - To co wpuścisz mnie? Czy będziemy tak rozmawiać w drzwiach? - Zapytała, kładąc swoje ręce na biodrach. - Nie no wejdź, ale nie spodziewałem się tu ciebie teraz. - Podrapałem się w głowę - Nie no jak mnie nie chcesz to już się zmywam. - Powiedziała i zwróciła się do drzwi - Nie, nie,nie,skoro już tu jesteś to tak szybko cię nie wypuszczę. - pociągnąłem ją do siebie. Zaczęła się smiac. Wtedy przyleciał Jaxo i przywitał się z nią, a następnie wrócił do swojego pokoju. - Tak mój brat też cię uwielbia. - Westchnąłem, na co ona powiesiła swój płaszcz i pojrzała na mnie z łobuzerskim uśmiechem - Co? Zazdrosny o 6 latka? - Stanęła na palcach i opierając dłonie o mój tors pocałowała mnie, ale oczywiście co nam musiało przeszkodzić? Mój głodny żołądek, który zaczął burczeć. - Cholera - Przeklnałem, a Natalia zaczęła się śmiac. - Co? Nie jadłeś jeszcze? - Zapytała patrząc się na mnie i próbując powstrzymać śmiech. - Od lunchu nic. - Westchnęła, złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę kuchni. - To co my tu mamy? - Otworzyła szafkę i zaczęła się rozglądać. - Ooo zupa, wyciągnęła garnek i zagrzała mi, po czym nałożyła na talerz. Kiedy tak jadłem przyglądała mi się uważnie. - Co jest? Czemu tak patrzysz? - Uśmiechnąłem się. - Nic, tylko - Zatrzymała się - Tylko co? - Spytałem, ciekawy co jest takiego interesującego. - Wyglądasz jak mały chłopiec, który musi szybko zjeść bo czeka go jakaś niespodzianka. - Odłożyłem łyżkę i wyciągnąłem do niej rękę. - Chodź tu - Podała mi swoją i usiadła na moim kolanie. - Bo zgaduje, że nie mamy za dużo czasu, skoro pojechałaś tylko zawieźć zeszyty.- Oznajmiłem jej, wtedy ona się znowu uśmiechnęła - mam czas do 20, a jest - Spojrzała na zegarek -17:23. Powiedziałam rodzicom, że zostaje u Brooke na kolacji. - Pokręciłem głowa w rozbawieniu. - Pięknie zaczynasz już nawet kłamac. - Spuściła głowę na dół i zachichotała, a ja kontynuowałem jedzenie. Kiedy zjadłem odstawiłem talerz na blat i poszliśmy do mnie do pokoju. - Emmm czekaj, idę umyc zęby. - Natalia się skrzywiła. - Po co? - Spojrzałem na nią - Bo chyba nie będę cie całował ze smakiem zupy w ustach. - mogłem dostrzec jak się lekko czerwieni.
Natalia
Kiedy Justin wrócił podszedł do mnie powoli, cały czas patrząc się na mnie spokojnie, ale z porządaniem. Uśmiechnęłam się nieśmiało, gryząc dolną wargę. Justin złapał za nią kciukiem uwalniając ją, jednocześnie całując mnie. Odwzajemniłam pocałunek. Chwyciłam go jedną ręka za koszulkę ciągnąc bliżej siebie, a drugą założyłam mu na szyję. On natomiast położył mi ręce na biodrach. Kiedy zjechały na mój tyłek, postanowiłam go poprawić, ale bez skutku cały czas zjeżdżały niżej. W końcu zaczął mnie całować pozostawiając mokre ślady wzdłuż mojej szczęki, a potem szyi. W pewnym momencie zaczął mnie całować w okolicach ucha, co spowodowalo ciche jęknięcie z mojej strony. Mogłam poczuc jak się uśmiecha z satysfakcjom. Postanowiłam nie być dłużna pozostawiłam jego dłonie na moich pośladkach, a swoje postanowiłam zaangażować w pracę ciągnięcia delikatnie jego włosów na głowie. Oczywiście uzyskałam zamierzony efekt czyli jęknięcie. Justin ponownie złączył nasze usta, a ja wskoczyłam na niego oplatając go w pasie moimi nogami. Wiedziałam, że się uśmiecha. Zaczął iśc ze mną w strone łóżka, a następnie mnie delikatnie położył. Opierając się nade mna rękoma ponownie przeszedł do mojej szyi, ale tym razem czułam ja zaczyna ssac moja skóre. - Nie. Żadnych malinek Justin - Wydyszałam, bo nie byłam w stanie powiedzieć tego normalnie i spokojnie. Zaczął się śmiac, przez co poczułam wibracje jego głosu na mojej skórze, ale nie przestawał robic tego co robił. - Mówię poważnie. - Odepchnęłam go troszkę - Mmm, to nie,zrobimy coś innego.. - Oderwał się ode mnie i patrząc mi w oczy z wielkim uśmiechem zaatakował moje usta. Następnie nas przewrócił tak,że teraz to ja górowałam. Siedziałam na nim okrakiem i kiedy zoriwntowałam się, że siedze na jego...O mój Boże. Brawo Natalia, pierwszy raz podnieciłaś faceta aż tak. Zaczerwieniłam się, kiedy Justin to zauważył, wydyszał powoli - Jeżeli teraz nie przestaniemy, to potem nie będę w stanie się zatrzymać. - Jego słowa spowodowały jeszcze większe zaczerwienienie na mojej twarzy. - O Boże Juustin - Jęknęłam schodząc z niego. Mój wzrok przykuło wybrzuszenie jego spodni, zauważył to i zaczął się śmiac. - To nic czym powinnaś się martwic, albo krepowac kochanie. - Puścił mi oczko, a ja w tym momencie zakryłam oczy rękoma i opuściłam głowe tak,że przylegała ona do torsu Justina. W tym momencie usłyszeliśmy - Justin! - I mały wszedł do pokoju. - Oderwałam się od Justina, ale ten mnie zatrzymał i zasłonił swojego małego albo emm raczej wielkiego przyjaciela, żeby Jaxon tego nie zobaczył. - Co jest mały? - Zapytał całkiem spokojnie. - Chcę bajkę. - Na te słowa Justin opuścił głowę a potem zaczął upominac swojego brata - I tylko po to wszedłeś tutaj nie pukając? - Był lekko zdenerwowany, a ja za to zaczęłam się śmiac. Justin spojrzał na mnie zdezorientowany. - Co jest?Z czego się śmiejesz? - Zapytał. - Czego od niego chcesz? Chłopak ma dobre wyczucie czasu. - Wtedy i on zaczął się śmiac. - Dobra idź do pokoju już idę włączyć ci bajkę, przygotuj jakąś. - Mały wyszedł a ja spojrzałam na Justina - To ty idź do niego, a ja zaraz przyjdę. - Powiedział wstając i wychodząc z pokoju. - O Boże -Jęknełam sama do siebie. Po chwili wzięłam głęboki wdech i wydech i poszlam do salonu gdzie Jaxo już czekał.
Kiedy Justin włączył mu bajkę, chciał wracac do pokoju, jednak zatrzymałam go - może lepiej obejrzyjmy z nim tego Króla Lwa, co? - Uśmiechnęłam się, na co Justin pokręcił głową i usiadł na kanapie, a mnie pociągnął tak,że wylądowałam na jego kolanach. Głupio mi było teraz na nim siedzieć, tym bardziej jak przypomniałam sobie to coś sprzed emm 15 minut temu. Jednak kiedy chciałam zejść on mi nie pozwalał. Około 19 przyjechała jego mama z Jazmyn. - Jesteśmy już Justin. O witaj Natalia. - Uśmiechnęła się, a ja zerwałam się na równe nogi. - Dobry wieczór proszę pani. - Podeszła do mnie i powiedziała - Oj proszę mów mi Pattie. - Pokiwałam głową i odezwałam się ponownie - Dobry wieczór Pattie. - Justin spojrzał na nas i też wstał . - To my pójdziemy już do mnie. - Pattie, przytaknęła ale na odchodne zapytała mnie czy zostanę na kolację, zgodziłam się, bo miałam jeszcze troszkę czasu.
- Twoja siostra chyba mnie nie lubi. - Stwierdziłam, zamykając drzwi. - Nie, ona nie jest po prostu przyzwyczajona do tego, że mam dziewczynę i wiesz ciężko. Dodatkowo ona cię nie zna, a uwierz mi jeśli cię pozna to Cię pokocha. - Uśmiechnęłam się na jego słowa. - Wiesz co? - Spytał patrząc się na mnie - No co? - Usiadłam koło niego - Uwielbiam jak się rumienisz, kiedy prawię ci komplement lub jak jesteś zawstydzona. To jest takie - Spojrzałam na niego i wiedziałam co chce powiedzieć, ale musiałam to w końcu od niego usłyszeć - No jakie? Powiedz to Bieber nie bądź mięczak. - Zaśmiałam się, uderzając go moja małą piąstką w ramie. - Słodkie, to chciałem powiedzieć.- Hahah w końcu się odważył - Awww, Justin Bieber powiedział zakazane słowo. Teraz to ty jesteś słodki. - Zaczęłam się z nim drażnic. Na co on spojrzał złowrogo na mnie - Ja nie jestem słodki, zapamiętaj to Smith. - Rozbawiła mnie jego dziecinnośc. - Tak, tak jak sobie chcesz Bieber. - Po chwili przyszła jego mama, zawołać nas na kolację.
Po zjedzeniu, podziękowałam i pożegnałam się - Pa kochana, ale uważaj, bo jest ślisko na drodze. - Ostrzegła mnie - Dziękuję, na pewno będę uważała.
- Nie, no odwiozę cie. - Zaoferował Justin - Ale ja przyjechałam swoim autem. - Odpowiedziałam - To nic, ja wrócę metrem. To dla mnie nie kłopot. - Uśmiechnęłam się i normalnie bym odmówiła, ale że jakoś nie mogłam się z nim teraz rozstać, to się zgodziłam. Podziękowałam jeszcze raz Pattie za pyszną kolację i razem z Justinem wyszliśmy.
Po 25 minutach byliśmy już pod moim domem. Wysiedliśmy z auta i Justin oddał mi kluczyki. - Wiesz co? - Spytałam mając ochote jeszcze troszkę się z nim podraznic. - No co? - Spojrzał na mnie ciekawy co mam mu do powiedzenia - Martwiłeś się o mnie tak bardzo, że postanowiłeś mnie odwieźć. Awwww jakie to słodkie i kochane! - Pisnełam delikatnie, na co on przewrócił oczami. - Co tylko pozwoli ci zasnąc księżniczko. - No i mnie wcięło. Pocałował mnie w czubek głowy i poszedł. Nie no teraz to mnie zagiął tym, że nic nie odpowiedział.
Przed snem dostałam jeszcze smsa od Justina.
Od: Justin
Teraz jestem Twoim chłopakiem, nie zabronisz mi się o Ciebie martwic ;)
Hehe, no fatycznie. Na samą myśl że to prawda mam motylki w brzuchu.
Do: Justin
Tak racja, ale i tak uważam że to słodkie.
I ciekawe co on na to, BUM!
Od: Justin
Nie to nie jest słodkie, co najwyżej opiekuńcze, miłe, męskie, kulturalne ale nie SŁODKIE do jasnej cholery.
A jednak ruszyło go to, czyli go zagięłam, uwielbiam wygrywać.
Do: Justin
Cokolwiek pozwoli Ci zasnąc kochanie ;) Dobranoc.
Odpisałam mu tak jak on mnie odpowiedział żegnając się ze mną.
Od: Justin
o.o DobranocZwiązek idealny i wymarzony! Jeeej, niech już tak zostanie na zawsze!
______________________________________________________________________________
No i jest kolejny rozdział! Tak dla umielenia gimnazjalistom z 1 i 2 klas tych wolnych dni a tym z 3 klas troszkę odstresowania.
Przepraszam za te różne czcionki wiem, że Was to może denerwowac, ale po pierwsze nie ogarniam co to się dzieje a po drugie nie zawsze mam czas na zabawe w zmianianie jej ;(
Mam nadzieję, że się podoba i czekam na wasze komentarze! :*
Co do następnego nie mam pojęcia kiedy będzie bo niestety mam dużo nauki a w tym roku chodzę do szkoły tylko do końca maja i w czerwcu już jadę na praktyki. Udało mi się dostac na cztero-miesięczną praktykę na Majorce więc jadę w czerwcu i pod koniec września wracam :D Ale nie matrwcie się rozdziały powinny byc, może troszkę żadziej ale napewno będą bo laptopa zabieram ze sobą ;* Jak narazie macie ten rozdział i cieszmy się jego pozytywizmem ;D
Dodatkowo macie tutaj link do bloga jednej z belieber LINK @natala_belieber
Po południu około godziny 16 kiedy to właśnie skończyłam się uczyc zeszłam na dół żeby pooglądać telewizje z mamą, jednak ledwo usiadłam kiedy to zadzwonił mój telefon. - Siema, laska, co tam? - To była Brooke. - No cześc a całkiem spoko, tylko nudno bez ciebie. - Powiedziałam, patrząc na mamę kiedy to zrozumiała kto dzwoni. - Tak jasne, a pan Bieber wcale nie powoduje tego, że wcale nie odczuwasz mojego braku. - Zaśmiałyśmy się obie. - A tak na poważnie to pewnie ludzie gadają. - Westchnęłam. - No tak jakby troszkę, ale to nic. - Powiedziałam machając ręką. - A tak w ogóle to mam prośbę. Mogła byś mi przywieźć zeszyty? - Zapytała błagalnym tonem. Co jak co, ale ona nie lubi mieć zaległości w szkole. - Emm musisz poczekać, zapytam mamy, wiesz szlaban. - Podkreśliłam ostatnie słowo, żeby mama mogła zauwazyc mój respekt. - mamo, mogę jechać do Brooke zawieźć jej zeszyty? Bo jej nie było dziś z powodu choroby. - Mama spojrzała na mnie podejrzliwie - Chcesz to masz porozmawiaj z nią - podalam jej słuchawkę, ale odmówiła mówiąc - Nie, no dobrze wierze ci możesz jechać. - Ucieszyłam się, pocałowałam mamę w policzek i pobiegłam na góre do pokoju, żeby się przebrać. - To ja się ubieram i zaraz jadę. - kiedy to powidziałam, zapaliła mi się lampka w głowie. - Emm Brooke, pomogła byś mi w czymś?
Justin
Boże ciężki dzień nienawidzę wtorków oprócz tych 3 godzin wf. Wróciłem do domu zmęczony jak zwykle - Hej wszystkim. - Przywitałem się, ale zauważyłem że nikogo nie ma. Wszedłem do kuchni, głodny jak zwykle i zobaczyłem kartkę od mamy ,,Justin, ja, Jazmyn i Jaxon poszliśmy do Bety będziemy wieczorem." No i mam dom tylko dla siebie, to jest piękna chwila. Poszedłem do siebie do pokoju i ledwo się położyłem kiedy zadzwonił mi mój telefon - halo? - Odebrałem. - Witaj Justin - To był Anthony. Z powodu jego chłodnego tonu aż usiadłem na łóżku. - Po co dzwonisz? - Zapytałem ciekawy jaką tym razem ma sprawę. - Dzwonię, żeby zapytać, jak tam interesy. Wiesz postanowiłem zacząc Was sprawdzać, bo ostanio żadko bywacie na Bronxie, co mi się nie podoba bo tam zawsze najlepszy utarg jest. - W tym momencie przypomniałem sobie o tym gównianym interesie. - Taa właśnie się tam wybierałem, ale mnie zatrzymałeś. - Odezwałem się tak, żeby niczego nie podejrzewał. - Noo dobry chłopak, a teraz jeszcze powiedz mi jak tak moja przesyłka? Odebraliście ją z chłopakami? - Kurwa miałem dziś o tym z Ryanem pogadać, ale nie było czasu. - Taaa to nie jest takie proste Anthony. Musimy to przemyśleć, ale spokojnie do końca tego tygodnia będziesz miał przesyłkę i pieniądze. - Zapewniłem go bo wiem, że właśnie to chciał usłyszeć. - Dobrze, bo jak nie to wiesz, że będzie nie ciekawie i nici z wypłaty. - Taaa kocham tą zasrana robotę dla niego. - Wiem, nie musisz mi przypominać. - Syknąłem. - Dobrze młody, więc wracaj do pracy, nie zatrzymuję cię. - Anthony się rozłączył, a ja westchnąłem bo dziś wyjątkowo późno zjem. Wstałem więc z łóżka, wziąłem torbę i poszedłem do samochodu.
Kiedy byłem już na miejscu, parę osób poznało już mój wóz i poszło w miejsce gdzie zazwyczaj handlowałem. Zatrzymałem auto i wyszedłem na zewnątrz. Miałem na sobie tylko podkoszulek z bluzą więc poczułem przeszywające zimno, co w tej sytuacji było dość przyjemne. - To co dziś polecaszł? - Matt, mój stary dobry klient, że też on jeszcze żyje. Bo tyle ile on kupuje i tak często jak on kupuje to nikt by nie wyrobił. - Co chcesz. Dziś mam wszystko. - Powiedziałem zachęcająco. - Hmm to w takim razie to co zwykle ale może tego troszkę więcej. - Wskazał na woreczek z Amfetaminą. - Jak sobie życzysz. - Kiedy już mi zapłacił podszedł jakiś koleś który chciał tabletki jakieś to mu dałem, potem podszedł jakiś nowy którego wcześniej nie widziałem tutaj. - Emm masz sprawdzony towar? - Spytał jednocześnie się roglądając. Popatrzyłem się na niego jak na idiotę i powiedziałem - Nooo raczej nie widziałeś tej kolejki do mnie? Najlepszy towar w mieście. - Mrugnąłem do niego porozumiewawczo. - To poproszę koke 10gram. - Noooooo nieźle chłopak chce zaszaleć - Po co mu aż tyle? No ale cóż nie jestem od oceniania. Dałem mu to co chciał i ile chciał. Zapłacił i poszedł.
Po około 10 minutach stania tam po ostatnim kliencie postanowiłem wracac do domu. Kiedy wsiadłem do auta zaczął dzwonic mi telefon. - halo? - Odebrałem. - Ej juto robimy akcje dobra? - To był Ryan - Taaa jasne, po szkole omówimy szczegóły, tylko nie dziś, jestem padnięty, właśnie z Bronxu wracam. - Ryan się zaśmiał i wyłączył. Po chwili ponownie mój iPhone zaczął dzwnic, tym razem była to mama - Synku, możesz odebrać Jaxona bo się tutaj nudzi i marudzi mi. - uśmiechnąłem się do słuchawki. - Pewnie będę za 5 minut. - Wyłączyłem się i pojechałem do przyjaciółki mojej mamy.
Odebrałem Jaxona i wróciliśmy do domu. Pomogłem mu się rozebrać i poszedł się bawic do swojego pokoju, a ja w tym czasie postanowiłem iśc się zdrzemnąć. Ledwo złapałem za klamke od drzwi do swojego pokoju, kiedy usłyszałem sygnał domofonu, przewróciłem oczami - Kurwa - poszedłem sprawdzić kto to. - Tak? - Zapytałem pretensjonalnym tonem głosu. - Ulotki.- No nie jakieś ćwoki postanowiły, że akurat mnie będą zawracały dupę. - Otworzyłem i wróciłem do marzenia o moim łóżku. Wszedłem w końcu do pokoju i położyłem się. Zamknąłem oczy i rozległ się dzwonek do drzwi. Tak to ja się dawno nie zdenerwowałem. - No co do kurwy nędzy? - Przeklnałem sam do siebie i poszedłem w stronę drzwi. - Czego? - Zapytałem otwierając drzwi i postac która zobaczyłem mnie zaszokowała. - Heeej ulotki mogę jedną zostawić? - Natalia się zaśmiała. - Co ty tu robisz? Przecież masz szlaban? - Wzruszyła ramionami - Ale mam też chorą przyjaciółkę, która potrzebuje moich notatek z zajęc. - Uśmiechnęła się - To co wpuścisz mnie? Czy będziemy tak rozmawiać w drzwiach? - Zapytała, kładąc swoje ręce na biodrach. - Nie no wejdź, ale nie spodziewałem się tu ciebie teraz. - Podrapałem się w głowę - Nie no jak mnie nie chcesz to już się zmywam. - Powiedziała i zwróciła się do drzwi - Nie, nie,nie,skoro już tu jesteś to tak szybko cię nie wypuszczę. - pociągnąłem ją do siebie. Zaczęła się smiac. Wtedy przyleciał Jaxo i przywitał się z nią, a następnie wrócił do swojego pokoju. - Tak mój brat też cię uwielbia. - Westchnąłem, na co ona powiesiła swój płaszcz i pojrzała na mnie z łobuzerskim uśmiechem - Co? Zazdrosny o 6 latka? - Stanęła na palcach i opierając dłonie o mój tors pocałowała mnie, ale oczywiście co nam musiało przeszkodzić? Mój głodny żołądek, który zaczął burczeć. - Cholera - Przeklnałem, a Natalia zaczęła się śmiac. - Co? Nie jadłeś jeszcze? - Zapytała patrząc się na mnie i próbując powstrzymać śmiech. - Od lunchu nic. - Westchnęła, złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę kuchni. - To co my tu mamy? - Otworzyła szafkę i zaczęła się rozglądać. - Ooo zupa, wyciągnęła garnek i zagrzała mi, po czym nałożyła na talerz. Kiedy tak jadłem przyglądała mi się uważnie. - Co jest? Czemu tak patrzysz? - Uśmiechnąłem się. - Nic, tylko - Zatrzymała się - Tylko co? - Spytałem, ciekawy co jest takiego interesującego. - Wyglądasz jak mały chłopiec, który musi szybko zjeść bo czeka go jakaś niespodzianka. - Odłożyłem łyżkę i wyciągnąłem do niej rękę. - Chodź tu - Podała mi swoją i usiadła na moim kolanie. - Bo zgaduje, że nie mamy za dużo czasu, skoro pojechałaś tylko zawieźć zeszyty.- Oznajmiłem jej, wtedy ona się znowu uśmiechnęła - mam czas do 20, a jest - Spojrzała na zegarek -17:23. Powiedziałam rodzicom, że zostaje u Brooke na kolacji. - Pokręciłem głowa w rozbawieniu. - Pięknie zaczynasz już nawet kłamac. - Spuściła głowę na dół i zachichotała, a ja kontynuowałem jedzenie. Kiedy zjadłem odstawiłem talerz na blat i poszliśmy do mnie do pokoju. - Emmm czekaj, idę umyc zęby. - Natalia się skrzywiła. - Po co? - Spojrzałem na nią - Bo chyba nie będę cie całował ze smakiem zupy w ustach. - mogłem dostrzec jak się lekko czerwieni.
Natalia
Kiedy Justin wrócił podszedł do mnie powoli, cały czas patrząc się na mnie spokojnie, ale z porządaniem. Uśmiechnęłam się nieśmiało, gryząc dolną wargę. Justin złapał za nią kciukiem uwalniając ją, jednocześnie całując mnie. Odwzajemniłam pocałunek. Chwyciłam go jedną ręka za koszulkę ciągnąc bliżej siebie, a drugą założyłam mu na szyję. On natomiast położył mi ręce na biodrach. Kiedy zjechały na mój tyłek, postanowiłam go poprawić, ale bez skutku cały czas zjeżdżały niżej. W końcu zaczął mnie całować pozostawiając mokre ślady wzdłuż mojej szczęki, a potem szyi. W pewnym momencie zaczął mnie całować w okolicach ucha, co spowodowalo ciche jęknięcie z mojej strony. Mogłam poczuc jak się uśmiecha z satysfakcjom. Postanowiłam nie być dłużna pozostawiłam jego dłonie na moich pośladkach, a swoje postanowiłam zaangażować w pracę ciągnięcia delikatnie jego włosów na głowie. Oczywiście uzyskałam zamierzony efekt czyli jęknięcie. Justin ponownie złączył nasze usta, a ja wskoczyłam na niego oplatając go w pasie moimi nogami. Wiedziałam, że się uśmiecha. Zaczął iśc ze mną w strone łóżka, a następnie mnie delikatnie położył. Opierając się nade mna rękoma ponownie przeszedł do mojej szyi, ale tym razem czułam ja zaczyna ssac moja skóre. - Nie. Żadnych malinek Justin - Wydyszałam, bo nie byłam w stanie powiedzieć tego normalnie i spokojnie. Zaczął się śmiac, przez co poczułam wibracje jego głosu na mojej skórze, ale nie przestawał robic tego co robił. - Mówię poważnie. - Odepchnęłam go troszkę - Mmm, to nie,zrobimy coś innego.. - Oderwał się ode mnie i patrząc mi w oczy z wielkim uśmiechem zaatakował moje usta. Następnie nas przewrócił tak,że teraz to ja górowałam. Siedziałam na nim okrakiem i kiedy zoriwntowałam się, że siedze na jego...O mój Boże. Brawo Natalia, pierwszy raz podnieciłaś faceta aż tak. Zaczerwieniłam się, kiedy Justin to zauważył, wydyszał powoli - Jeżeli teraz nie przestaniemy, to potem nie będę w stanie się zatrzymać. - Jego słowa spowodowały jeszcze większe zaczerwienienie na mojej twarzy. - O Boże Juustin - Jęknęłam schodząc z niego. Mój wzrok przykuło wybrzuszenie jego spodni, zauważył to i zaczął się śmiac. - To nic czym powinnaś się martwic, albo krepowac kochanie. - Puścił mi oczko, a ja w tym momencie zakryłam oczy rękoma i opuściłam głowe tak,że przylegała ona do torsu Justina. W tym momencie usłyszeliśmy - Justin! - I mały wszedł do pokoju. - Oderwałam się od Justina, ale ten mnie zatrzymał i zasłonił swojego małego albo emm raczej wielkiego przyjaciela, żeby Jaxon tego nie zobaczył. - Co jest mały? - Zapytał całkiem spokojnie. - Chcę bajkę. - Na te słowa Justin opuścił głowę a potem zaczął upominac swojego brata - I tylko po to wszedłeś tutaj nie pukając? - Był lekko zdenerwowany, a ja za to zaczęłam się śmiac. Justin spojrzał na mnie zdezorientowany. - Co jest?Z czego się śmiejesz? - Zapytał. - Czego od niego chcesz? Chłopak ma dobre wyczucie czasu. - Wtedy i on zaczął się śmiac. - Dobra idź do pokoju już idę włączyć ci bajkę, przygotuj jakąś. - Mały wyszedł a ja spojrzałam na Justina - To ty idź do niego, a ja zaraz przyjdę. - Powiedział wstając i wychodząc z pokoju. - O Boże -Jęknełam sama do siebie. Po chwili wzięłam głęboki wdech i wydech i poszlam do salonu gdzie Jaxo już czekał.
Kiedy Justin włączył mu bajkę, chciał wracac do pokoju, jednak zatrzymałam go - może lepiej obejrzyjmy z nim tego Króla Lwa, co? - Uśmiechnęłam się, na co Justin pokręcił głową i usiadł na kanapie, a mnie pociągnął tak,że wylądowałam na jego kolanach. Głupio mi było teraz na nim siedzieć, tym bardziej jak przypomniałam sobie to coś sprzed emm 15 minut temu. Jednak kiedy chciałam zejść on mi nie pozwalał. Około 19 przyjechała jego mama z Jazmyn. - Jesteśmy już Justin. O witaj Natalia. - Uśmiechnęła się, a ja zerwałam się na równe nogi. - Dobry wieczór proszę pani. - Podeszła do mnie i powiedziała - Oj proszę mów mi Pattie. - Pokiwałam głową i odezwałam się ponownie - Dobry wieczór Pattie. - Justin spojrzał na nas i też wstał . - To my pójdziemy już do mnie. - Pattie, przytaknęła ale na odchodne zapytała mnie czy zostanę na kolację, zgodziłam się, bo miałam jeszcze troszkę czasu.
- Twoja siostra chyba mnie nie lubi. - Stwierdziłam, zamykając drzwi. - Nie, ona nie jest po prostu przyzwyczajona do tego, że mam dziewczynę i wiesz ciężko. Dodatkowo ona cię nie zna, a uwierz mi jeśli cię pozna to Cię pokocha. - Uśmiechnęłam się na jego słowa. - Wiesz co? - Spytał patrząc się na mnie - No co? - Usiadłam koło niego - Uwielbiam jak się rumienisz, kiedy prawię ci komplement lub jak jesteś zawstydzona. To jest takie - Spojrzałam na niego i wiedziałam co chce powiedzieć, ale musiałam to w końcu od niego usłyszeć - No jakie? Powiedz to Bieber nie bądź mięczak. - Zaśmiałam się, uderzając go moja małą piąstką w ramie. - Słodkie, to chciałem powiedzieć.- Hahah w końcu się odważył - Awww, Justin Bieber powiedział zakazane słowo. Teraz to ty jesteś słodki. - Zaczęłam się z nim drażnic. Na co on spojrzał złowrogo na mnie - Ja nie jestem słodki, zapamiętaj to Smith. - Rozbawiła mnie jego dziecinnośc. - Tak, tak jak sobie chcesz Bieber. - Po chwili przyszła jego mama, zawołać nas na kolację.
Po zjedzeniu, podziękowałam i pożegnałam się - Pa kochana, ale uważaj, bo jest ślisko na drodze. - Ostrzegła mnie - Dziękuję, na pewno będę uważała.
- Nie, no odwiozę cie. - Zaoferował Justin - Ale ja przyjechałam swoim autem. - Odpowiedziałam - To nic, ja wrócę metrem. To dla mnie nie kłopot. - Uśmiechnęłam się i normalnie bym odmówiła, ale że jakoś nie mogłam się z nim teraz rozstać, to się zgodziłam. Podziękowałam jeszcze raz Pattie za pyszną kolację i razem z Justinem wyszliśmy.
Po 25 minutach byliśmy już pod moim domem. Wysiedliśmy z auta i Justin oddał mi kluczyki. - Wiesz co? - Spytałam mając ochote jeszcze troszkę się z nim podraznic. - No co? - Spojrzał na mnie ciekawy co mam mu do powiedzenia - Martwiłeś się o mnie tak bardzo, że postanowiłeś mnie odwieźć. Awwww jakie to słodkie i kochane! - Pisnełam delikatnie, na co on przewrócił oczami. - Co tylko pozwoli ci zasnąc księżniczko. - No i mnie wcięło. Pocałował mnie w czubek głowy i poszedł. Nie no teraz to mnie zagiął tym, że nic nie odpowiedział.
Przed snem dostałam jeszcze smsa od Justina.
Od: Justin
Teraz jestem Twoim chłopakiem, nie zabronisz mi się o Ciebie martwic ;)
Hehe, no fatycznie. Na samą myśl że to prawda mam motylki w brzuchu.
Do: Justin
Tak racja, ale i tak uważam że to słodkie.
I ciekawe co on na to, BUM!
Od: Justin
Nie to nie jest słodkie, co najwyżej opiekuńcze, miłe, męskie, kulturalne ale nie SŁODKIE do jasnej cholery.
A jednak ruszyło go to, czyli go zagięłam, uwielbiam wygrywać.
Do: Justin
Cokolwiek pozwoli Ci zasnąc kochanie ;) Dobranoc.
Odpisałam mu tak jak on mnie odpowiedział żegnając się ze mną.
Od: Justin
o.o DobranocZwiązek idealny i wymarzony! Jeeej, niech już tak zostanie na zawsze!
______________________________________________________________________________
No i jest kolejny rozdział! Tak dla umielenia gimnazjalistom z 1 i 2 klas tych wolnych dni a tym z 3 klas troszkę odstresowania.
Przepraszam za te różne czcionki wiem, że Was to może denerwowac, ale po pierwsze nie ogarniam co to się dzieje a po drugie nie zawsze mam czas na zabawe w zmianianie jej ;(
Mam nadzieję, że się podoba i czekam na wasze komentarze! :*
Co do następnego nie mam pojęcia kiedy będzie bo niestety mam dużo nauki a w tym roku chodzę do szkoły tylko do końca maja i w czerwcu już jadę na praktyki. Udało mi się dostac na cztero-miesięczną praktykę na Majorce więc jadę w czerwcu i pod koniec września wracam :D Ale nie matrwcie się rozdziały powinny byc, może troszkę żadziej ale napewno będą bo laptopa zabieram ze sobą ;* Jak narazie macie ten rozdział i cieszmy się jego pozytywizmem ;D
Dodatkowo macie tutaj link do bloga jednej z belieber LINK @natala_belieber
omom świetny♥
OdpowiedzUsuńjaki hsfbejfgfbejhb *o* chcę juz nastepny ♥
OdpowiedzUsuńBieber jest SŁODKI xD
OdpowiedzUsuńTwoja duża fanka.
/Muffin
omomoomom...alee słodki rozdział...jejku...booskie...oni są cudowni..nie mg doczekac się kolejnego..oby był szybko...kocham <333
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńcudowny *<*
OdpowiedzUsuń