środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 37

Kiedy o 6:30 zaczął dzwonić mi budzik myślałam, że nie wstanę, ale nagle zadzwonił mi telefon i chcąc nie chcąc musiałam odebrać. Z zamkniętymi oczami znalazłam mojego iPhona i kliknęłam na ekran żeby odebrać. - Halo? - Powiedziałam zaspanym głosem. - Oj moja księżniczka jeszcze śpi? - Od razu się uśmiechnęłam - Yhym...- Odpowiedziałam, bo tylko na to było mnie w tej chwili stać. - Myślałem, że już nie będziesz spała, przepraszam nie chciałem cie obudzić. -Powiedział delikatnym i chrapliwym tonem głosu. - Nie obudziłeś i tak muszę już wstać. - już miałam lekko otwarte oczy, ale dalej smacznie leżałam pod kołderką, starając się nie myśleć o tym jakie zimno mnie przywita kiedy tylko wstanę. - No to dobrze. Będę na ciebie czekał na przystanku autobusowy, tak, żeby twoi rodzice widzieli, że idziesz w jego kierunku. - Ojj nawet myśli o takich szczegółach, jakie to miłe. - Dobrze, to o której mam tam być? - Zapytałam. - Około 7:30. -Odpowiedział. - Dobrze teraz nie gniewaj się, ale muszę kończyć, bo czeka mnie walka z zimnem. - Justin zaśmiał się i pożegnał. Kiedy odłożyłam komórkę, do pokoju weszła mama... Co? Teraz zamierzają mnie pilnować? - Nie wybierasz się do szkoły? - Zapytała spokojnym ale podejrzliwym tonem głosu. - Już wstaje, daj mi się obudzić do końca. - Nie lubię kiedy rodzice tak mnie sprawdzają, to jest bardzo niekomfortowe... Kiedy wyszła z pokoju, mój telefon znowu zaczął dzwonić, podniosłam go i odebrałam - Czego zapomniałeś mi Justin jeszcze powiedzieć? -Zapytałam, ale kiedy usłyszałam - Eeee Natalia? Nie jesteś przypadkiem uzależniona od niego? - Ups... to była Broke. - Ooo hej... emm nie, nie jestem.. haha. Co jest? - Troszkę się speszyłam. -Taaa jasne nie jesteś... no nic w każdym razie, jestem chora i nie mogę dziś jechać do szkoły, prawdopodobnie tydzień mnie nie będzie więc musisz jeździć sama. - O raaany ale bym ją wystawiła....zupełnie o niej zapomniałam... Kurcze muszę jej wszystko wytłumaczyć. - ehh i tak bym nie jeździła, bo rodzice kazali mi jeździć szkolnym autobusem. - Chwila ciszy... i - Jak to? Co się stało? - Brooke była zdezorientowana. - Zadzwonię do ciebie po szkole dobrze? - Broke zakaszlała i odpowiedziała - Okej, mam nadzieję, że to nic poważnego, to do zobaczenia papa - Rozłączyła się, a ja szybko wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam się potem ubrałam parę jeansów, kremowy sweterek w dekolt w serek i do tego wisiorek z matową kuleczką i do tego kolczyki takie same. Włosy uczesałam w wysokiego kucyka. Były pokręcone więc wyglądało to dość fajnie, potem zakryłam moje niedoskonałości podkładem, podkreśliłam oczy eyelinerem i nałożyłam tusz do rzęs. Następnie spakowałam książki do mojej brązowej torebki i usłyszałam jak woła mnie tata - Natalia! Jest 6:55 o 7 musisz wyjść, bo autobus nie będzie czekał, a ja nie będą tolerował spóźnień. - Przewróciłam tylko oczami i odkrzyknęłam - Już idę! - Wstałam i zakładając torbę na ramie i biorąc telefon do ręki zeszłam na dół. - Nie zdążę zjeść śniadania, kupie sobie coś w szkole. Pa. - Ubrałam swoje czarne kozaki, owinęłam biały szalik dookoła szyi i założyłam czarny płaszcz. Otworzyłam drzwi i wyszłam z domu. Kiedy wyszłam z budynku zaczęłam iść po chodniku mijając tych wszystkich zabieganych ludzi. Włączyłam muzykę i włożyłam słuchawki do uszu. Przystanek mam 10 minut od domu, więc kiedy doszłam już na miejsce musiałam czekać na Justina 20 minut, a że niedaleko był nowo otworzony Starbucks postanowiłam tam wstąpić po kawę dla mnie i Justina.

Wszystko zajęło mi jakieś 20 minut, więc właśnie tyle ile bym czekała stojąc bezużytecznie na przystanku. Po około 3 minutach przyjechała i moja kareta z woźnicą. Podeszłam, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. - Cześć - Nachyliłam się żeby go pocałować. Tak też się stało, ale Justin postanowił przywitać mnie z czułością. Był taki delikatny i namiętny jednocześnie. - Mmm kawa? - Zapytał oddalając swoją głowę. - Tak, dla ciebie też mam, proszę. - Podałam mu, żeby się napił. - Dziękuję kochanie. - Na to słowo mam gęsią skórkę. W sumie na każde zdrobnienie mam ciarki. Uśmiechnęłam się tylko do niego i pojechaliśmy. - To co? Wszystko przeze mnie? -Zapytał jadąc w stronę szkoły. Pokręciłam głową. -Nie, to moja wina bo nie myślę. Powinnam była napisać wczoraj do Broke, żeby nie pokazywała się moim rodzicom, bo powiedziałam im że jestem z nią. Zapomniałam i dowiedzieli się o tym, plus czepiają się, że zaniedbuje naukę i takie tam. - Przewróciłam oczami. - Kurde, słabo...ale w sumie czemu nie powiesz im, że jesteśmy razem? - Zapytał, a mnie wcięło...co mam mu powiedzieć? Że moi rodzice jak tylko się o nas dowiedzą to go sprawdzą i zaraz po tym będziemy jak Romeo i Julia, bo rodzice się nie zgodzą na to byśmy się spotykali znając jego obecną sytuację prawną. - Bo to nie jest takie proste, jak ci się wydaje. Oni są bardzo zasadniczy i nie chce na razie dodawać sobie problemów. Poza tym masz problemy z prawem a to są prawnicy...- powiedziałam ciszej, żeby nie zabolało go to za bardzo. - Spojrzał przez chwilę na mnie. - Masz rację, a co do szkoły, to zrobimy tak, że wysadzę cię na zakręcie okej? - Zdziwiłam się na jego słowa. - Czemu? -Zapytałam, lekko zdezorientowana. - No żeby ludzie nie gadali. - Odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Ale emm Justin...przypominam ci że jesteśmy razem i możemy się już w szkole pokazać razem. -Odpowiedziałam pewna siebie. - To jest bez sensu...będą cię męczyć i dogadywać. To już nawet nie chodzi o mnie ale o Ciebie. Nie chce...raczej boję się, że pewnego dnia wymyślą coś co nas zniszczy...co sprawi że odejdziesz znowu. - Te słowa zabolały a jednocześnie ucieszyły mnie. Justin nie jest dobry w okazywaniu uczuć, raczej preferuje zamykanie się w sobie, ale tym razem jest inaczej. Zatrzymał się na zakręcie i czekał aż wysiądę. Wtedy złapałam jego twarz w swoje dłonie i spojrzałam mu w oczy. - Justin Drew Bieber posłuchaj mnie uważnie bo nie zamierzam tego powtarzać. Jestem teraz z tobą i nie obchodzi mnie co inni będą mówili, nie odejdę. Chyba że ty mi pokażesz że powinnam, ale na pewno nie zrobię tego przez jakieś głupie teksty i docinki rozumiesz? -Zapytałam, ale dla podkreślenia moich słów pocałowałam go tak, żeby wiedział, że ja nie żartuję. Pokiwał głową z lekkim uśmiechem i podjechał pod szkołę. Zgasił silnik i kiedy już miał wychodzić złapałam go za rękę. - Chce żeby było widać, że jesteśmy ze sobą okej? Pokażmy im jednoznacznie bo jak będą musieli się domyślać to dopiero będą plotki. - uśmiechając się łobuzersko wyszedł z auta i podszedł z mojej strony, żeby otworzyć mi drzwi. - Proszę... - następnie zamknął je i poszliśmy do szkoły. Złapał mnie za rękę i oboje uśmiechaliśmy się z zadowolenia. Kiedy ludzie zakodowali, że to my robili co rusz większe oczy. Byli zdziwieni widokiem nas razem zadowolonych i nie kłócących się. Weszliśmy do środka szkoły i poszliśmy do naszych szafek. - O której kończysz? - Zapytał otwierając swoją. - O 14:25 a co? - Zapytałam biorąc książkę od matematyki. - Ja o 15:10.... i to jeszcze test na ostatniej lekcji, nie będę mógł cię odwieźć, ale spoko coś wymyślę, żeby moja dziewczyna nie musiała się męczyć w autobusie szkolnym. - Uśmiechnęłam się do niego, następnie podeszłam i stając na palcach pocałowałam go w policzek. - Do zobaczenia na lunchu Justin. - Ludzie patrzyli się na nas jak na jakieś stwory. teraz zacznie się ciekawie. Widziałam jak dziewczyny patrzyły się na mnie z wzrokiem mordercy. Uśmiechałam się do nich z satysfakcją. Weszłam do sali a tam wszyscy patrzyli się na mnie jak na jakiegoś dziwoląga, obserwowali mnie nawet podczas lekcji i szeptali do siebie. Nie przejmowałam się tym, tylko skupiłam na lekcji. Kiedy zadzwonił dzwonek wstałam i zabrałam swoje rzeczy, ale przy drzwiach spotkałam się z osobą której widok nie był mi potrzebny do szczęścia. - A więc to tak? - Bella skrzyżowała ręce na piersiach - Nie wiem o co ci chodzi, możesz mnie oświecić? - Zapytałam z głupim uśmieszkiem na twarzy. - Mi robisz awantury, że Justin jest głupi, wredny i jak ty to nazwałaś jest psem na baby, pokłóciłaś się ze mną, a potem co się okazuje? Że brawurowo zabrałaś mi go sprzed nosa! Tak nie postępują przyjaciółki. - Wyrzuciła ręce w powietrze, - Co proszę? O ile ostatnio sprawdzałam to nas zostawiłaś idąc do Rebbeki i jej świty tylko dlatego, że są mega znane i też ślinią się na Justina. Mnie i Broke olałaś i odzywałaś się tylko wtedy kiedy czegoś potrzebowałaś! - Zaczęłam robić jej wyrzuty. - Nie zmienia to faktu, że mi go odebrałaś! - Krzyknęła mi prosto w twarz i tym przegięła. - Słuchaj tylko uważnie bo nie będę powtarzała. Nic nie planowałam, i dobrze wiesz jaka była moja postawa jeśli chodzi o Justina. Nienawidziłam go, kłóciłam się z nim i obrażałam. Powiedziałam żebyś robiła co chcesz pamiętasz? - pokiwała głową. - Czy gdybym chciała ci go odebrać zrobiła bym to? Nie! Był mi obojętny. Jednak z nas 2 i w ogóle z całej szkoły wybrał mnie. Dlaczego? Bo tylko ja się na niego nie śliniłam jak wy wszystkie! Byłyście zbyt łatwym celem. Pomyśl dlaczego ciebie każdy facet zalicza a potem zostawia, co? Faceci lubią walczyć, a ja nie dawałam się tak łatwo. Odczep się ode mnie, bo to nie moja wina, że mam więcej oleju w głowie i nie traktuje swojego ciała jak bilet wstępu do mnie. - Bella na moje słowa zamarła. Nie powiedziała nic nawet wtedy kiedy ja już skończyłam. Uznałam to za znak, że nasza rozmowa jest zakończona a ja mogę odejść. Poszłam więc do swojej szafki po książkę do angielskiego. Dalej patrzyli się na mnie, niektóre chłopaki coś tam do mnie krzyczeli, ale jakoś nie brałam tego do siebie.

Przy szafce spotkałam Justina i jego szkolną świtę. Pierwszy zauważył mnie Ryan, który szturchnął mojego chłopaka, a ten spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Boże to brzmi bosko MÓJ CHŁOPAK. Gdyby ktoś mi powiedział jakieś 2 miesiące temu, że ja z nim teraz będę to wyśmiała bym w twarz, a teraz - Hej piękna, co tam? - Podszedł do mnie muskając delikatnie moje usta swoimi. - Dobrze, teraz angielski muszę się pospieszyć jeśli nie chce dostać kary. - Uśmiechnął się i odsuną tak bym mogła wziąć podręcznik. - To do zobaczenia, na lunchu. - Pomachałam chłopakom i poszłam na pierwsze piętro gdzie znajdowała się klasa pracowni języka angielskiego. Weszłam do środka i spotkałam się z pierwszą mocną krytyką dzisiejszego dnia. - I co? Bieber już cię wydymał? Poprawiłaś się coś w tych sprawach? - To był Marco. Zabolało to co powiedział. Miałam ochotę mu przywalić tak, żeby ten uśmieszek zszedł mu z twarzy, ale wiem, że to jest prowokacja i on tylko na to czeka. Chciał, żebym zaczęła płakać lub żebym mu zaczęła zaprzeczać, że on się zmienił czy coś tam. Jednak ja tylko odpowiedziałam - A co chcesz sprawdzić? - Wszyscy zaczęli się śmiać a jemu zrzedła mina. - Może, a co dasz mi to? - Podniosłam brew do góry, podeszłam do niego,  nachyliłam się i szepnęłam mu do ucha - Zapytaj o pozwolenie Biebera. - Mrugnęłam do niego i wtedy on uśmiechnął się łobuzersko. Usiadłam na swoje miejsce i wyciągnęłam swojego iPhona, żeby napisać sms™a do Justina.

Do: Justin
Marco podejdzie do ciebie z głupim pytaniem więc uważaj.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Od: Justin
Dla jego dobra niech nie będzie związane z tobą bo zabije.
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza, jednak musiałam przerwać kiedy nauczyciel wszedł do klasy. - No i dwie godziny z Shekspearem. - Pomyślałam przewracając oczami.

Po pierwszej lekcji zostałam w klasie rozmawiając z paroma dziewczynami które były ciekawe mojego związku z Justinem, ale nie odpowiadałam im na te pytania, bo uważam, że aż tak nie będę go demaskować. Kochany był tylko dla mnie i tylko w moich oczach taki jest więc niech tak zostanie. Widziałam jednak rąbkiem oka, że Marco ze swoimi kumplami gdzieś wychodzi uśmiechając się do mnie. Boże obleśny człowiek.

Kiedy minęła przerwa, a nauczyciel już wszedł do klasy zaczynając lekcje, ten kretyn jeszcze nie wrócił, hmm może jest gdzieś chowając się przed Justinem, Kiedy tak myślałam drzwi do klasy się otworzyły i do środka wszedł z czymś w ręce przykładając do policzka. Kiedy go zobaczyłam prawie się poplułam ze śmiechu. Boże on naprawdę zapytał Justina czy może, mój Boże Jego wzrok na mnie był przerażający, ale cały czas się śmiałam. Nauczyciel zaczął nas uspokajać i potem przeszedł do lekcji.

Po dzwonku poszłam do szafki wspominając Marco wchodzącego do sali z tym lodem na twarzy. Znowu zaczęłam się śmiać. - Z czego się tak śmiejesz? - Odwróciłam się i dostrzegłam Justina tuż za mną. - Boże coś ty mu zrobił? Jeszcze mi powiedz, że byłeś u Dyrektora. - Powiedziałam powstrzymując śmiech. - Taaa jeszcze by tego brakowało, żeby ten niewyżyty dupek na mnie doniósł. - Powiedział Justin kręcąc głową. - Hahaha, co on Ci takiego powiedział? - Zapytałam patrząc na niego. - Podlazł do mnie i z pytaniem czy może przelecieć moją laskę. No jak usłyszałem dobór jego słów to nie mogłem się powstrzymać plus oberwał za sam głupi pomysł. - Zaczęłam się śmiać. Wtedy Justin się zatrzymał i zapytał - Od kiedy nie przeszkadza ci, że kogoś pobiłem? - Był troszkę zdezorientowany, ale nadal się uśmiechał. - Hmmm może od kiedy to chodzi o mnie i to w tak śmiesznej sprawie. - Znowu zaczęłam chichotać. - Dobra idę mój bohaterze na chemię do zobaczenia na stołówce. - Pocałowałam go w policzek i poszłam do klasy.

Kiedy zadzwonił dzwonek poszłam do szafki odłożyć niepotrzebne książki i spakować do torby te na następne lekcje. Potem poszłam na stołówkę, chłopaki już siedzieli przy jednym stoliku i czekali na mnie. Podeszłam i położyłam torbę koło Jussa -Zaraz wracam idę po coś do jedzenia. - Poszłam i po około 6 minutach wróciłam już z powrotem. Usiadłam na miejscu i poczułam spojrzenia chłopaków na mnie. Podniosłam głowę do góry i zapytałam - Czy coś jest nie tak? - Chaz postanowił odezwać się jako pierwszy. - Bo my emm razem z chłopakami chcieliśmy cię przeprosić, że byliśmy niemili i w ogóle, sorry za wszystko. - Chłopaki pokiwali głowami. Ja się uśmiechnęłam i machnęłam ręką - Spooko, już o niczym nie pamiętam. - Chłopaki odwzajemnili uśmiech, a Justin mnie pocałował w głowę. - Ryan odwiezie cię po szkole dobrze? - Pokiwałam głową - Nie chodzi ze mną na te same zajęcia więc spoko. - Pokiwałam głową i podziękowałam Ryanowi umawiając się z nim koło jego auta na parkingu. Kiedy skończyliśmy jeść Justin wstał i pociągnął mnie za rękę. - Chodź. - Wzięłam torbę i poszłam za nim. - gdzie idziemy? - Gdzieś gdzie nas nikt nie znajdzie. - Prowadził mnie do tyłów i tajemnych korytarzy za salą gimnastyczną. - Raany aż tak się mnie wstydzisz? - Zapytałam śmiejąc się. Wtedy nagle poczułam jego usta na moich. Przyparł mnie do ściany. Jego ręce masowały moje boki, a moje dłonie powędrowały na jego włosy ciągnąc za końcówki uzyskując od niego cichy jęk. Uśmiechnęłam się z satysfakcji. Jego język świetnie współgrał z moim. Przycisnął mnie mocniej do ściany swoim ciałem i podciągnął jedną z moich nóg wyżej do siebie. Całował mnie wzdłuż szczęki, a następnie pozostawiał mokre pocałunki na mojej szyi. Jęknęłam na co poczułam wibracje jego śmiechu na mojej skórze. Nagle usłyszeliśmy jak zamykają się drzwi, odepchnęłam Justina, oboje dyszeliśmy. Boże to było mega fajne uczycie. Justin uśmiechnął się do mnie łobuzersko. - Ej wy dwoje co wy tu robicie? - To był woźny, zaczęliśmy się śmiać i wtedy Justin złapał mnie za rękę i pobiegł w stronę sali gimnastycznej. - Boże to było- Odezwałam się, na co Justin - Niesamowite. - Wtedy zrozumiałam, że jemu chodziło o to co zaszło między nami. -Nieee głupku, to było mega niezręczne kiedy ona nas zobaczył. - Pokręciłam głową. Wtedy Justin się do mnie przybliżył - Ale ja mówiłem o tym wcześniej. - Mrugnął do mnie cały czas się przybliżając. Zatrzymałam go rękom . -Nie Justin chodźmy zaraz się lekcja zacznie. - Powiedziałam i poszliśmy.

Po tym incydencie nie widziałam już Justina, kiedy lekcje się skończyły poszłam na parking, gdzie czekał już na mnie Ryan - Pani zamawiała podwózkę? - Zaczęłam się śmiać i weszłam do auta. - Dzięki. - Ryan odpalił auto i wyjechał na ulicę. - Nie ma za co, na przystanku rozumiem mam cię zostawić. Tak? - Pokiwałam głową. Po około 10 minutach byliśmy już na miejscu. -Dzięki i do jutra. - Uśmiechnęłam się i już chciałam wysiąść kiedy Ryan mnie zatrzymał -Fajnie, że dałaś mu szanse. - Ponownie posłałam mu uśmiech - Ja też się cieszę. - I wyszłam z auta. Szłam chodnikiem w stronę domu myśląc o tym dniu.


Natalia niestety nie mogła dodać nowego rozdziału, dlatego ja (Rysia) robię to za Nią :)
Miłego czytania i komentujcie, lajkucie to na serio pomaga ^^  Z góry dzieki :**

10 komentarzy:

  1. kocham <3
    jestem tak podjarana jakbym sama była Natalią ;* cudny i czekam nn
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny jak zawsze, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste było to jak Bieber pobił Marco !
    To pytanie mnie rozwaliło haha
    Rozdział świetny /żadna nowość/
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja *.* Ocka mi się świecą.

    OdpowiedzUsuń
  5. oomomomomomomoomom...jakie boooskie...takie romantyczne *.* nie mogę doczekać się następnego...oby był szybko..bo jestem ciekawa co sie wydarzy w kolejnym rozdziale...kooocham..i cieszę się, że jest kolejny <3 <3

    OdpowiedzUsuń