środa, 7 maja 2014

Rozdział 40

Rano na następny dzień wstałam zdecydowanie lewą nogą. Nie wiem jak dogadam się z Justinem po wczorajszej rozmowie, ale jakoś będziemy musieli. Z jednej strony to ja go rozumiem bo to jego sprawa a ja się wtrącam, ale z drugiej strony to chyba nie powinniśmy miec przed sobą żadnych tajemnic, zwłaszcza jeżeli chodzi o takie beznadziejne i głupie sprawy jak ta.

Cały poranek nie było jak ze mną porozmawiac byłam nieobecna. Ciałem siedziałam w kuchni i jadłam coś, ale duchem byłam przy wczorajszych wydarzeniach. Kiedy zbliżała się pora mojego wyjścia z domu wstałam ubrałam się i po prostu wyszłam. Najpierw wstąpiłam po kawę dla nas, a następnie udałam się na przystanek. Nie musiałam długo czekac jak przyjechał Justin. Weszłam do środka i od samego początku panowała sztywna atmosfera. - Proszę, kupiłam kawę. - Podałam mu, po tym jak pocałował mnie ozięble - Nie, dzięki. Nie mam ochoty na kawę dzisiaj. - Nooo to niech się wypcha. Wzruszyłam ramionami. - Okropna pogoda. - Stwierdziłam opierając głowę o zagłówek siedzenia. - Taa.. beznadzieja...nawet w kosza się nie pogra tak leje. - Odpowiedział mi szybko i dalej milczał. Nienawidzę takich sytuacji kiedy teoretycznie jestem z kimś pokłócona, ale w praktyce nie jest się tego pewnym…. - A co tam u Jaxo? - Musiałam jakoś zagaic rozmowę bo potrzebuję słyszec jego głos. - Dobrze, wczoraj nawet narysował coś dla ciebie, ale zapomniałem wziąśc z domu. - Ani razu na mnie nie spojrzał kiedy do mnie mówił. Chyba ciężko mu było ze wczorajszą rozmową ale to on przegiął, a ja się martwiłam. - To nic dasz mi innym razem. Swoją drogą Carly też coś tam dla ciebie tworzyła. - Popatrzyłam się na niego z nadzieją ze on zrobi to samo jednak nic z tego.

Po około 10 minutach byliśmy już na parkingu. Justin zgasił auto założył kaptur i w końcu się do mnie odezwał - Poczekaj chwilę. - wyszedł z samochodu…tak to było …emm nieee nawet nie umiem tego nazwac, ale okej. Podszedł do moich drzwi wziął mi z ręki parasol i go rozłożył. Wyszłam a potem niósł go nade mną aż do szkoły. Poszliśmy do naszych szafek, a tam czekał już Ryan. - Siemaaa…- żadne z nas się ani nie odzywało ani nawet nie uśmiechało. - Cześc Ray - przywitałam go całusem w policzek, jak to zwykle bywało. - Chcesz kawę? Bo ktoś tutaj nią pogardził? - Uśmiechnęłam się do niego. - Boże…po prostu nie mam ochoty…czy to aż taki grzech? - Justin spojrzał na mnie pierwszy raz odkąd się spotkaliśmy. - Nie żaden grzech kochanie. Każdy ma prawo przecież nie miec ochoty na kawę i przy okazjo traktowac swoją dziewczynę jak gówno. - Uśmiechnęłam się do niego, całując go w policzek, a następnie podałam kawę Ryanowi i odwróciłam się w odwrotnym kierunku do chłopaków i poszłam do sali na lekcje.

*Justin*

- Nie pójdziesz za nią? - Ryan zaczął ale ja nie miałem ochoty tego słuchac. - Nie, nie pójdę, nie pobiegnę i nie polecę. Okej? - Zamknąłem swoją szafkę i poszedłem na lekcje - O co wam poszło? - Mój przyjaciel dorównał mi kroku - Kolejny wtrącający się w moje życie? - Zapytałem z pretensjami. - W Porządku widzę, że nie pogadamy. No trudno, do zobaczenia za dwie godziny. - Odezwał się i poszedł na lekcje. Nie byłem w humorze do rozmowy z kimkolwiek a jednak musiałem wszystkich zbywac, a zwłaszcza dziewczyny, bo faceci to rzadko kiedy się do mnie zbliżają, tylko ci odważniejsi i umiejący się ze mną dogadac. - Witaj Justin. - Odezwała się Olivia kiedy wszedłem na zajęcia. Nie zwróciłem nawet uwagi na nią, po prostu poszedłem usiąśc na swoje miejsce. - Ej coś ty taki nie w humorze kochany? Może mogę ci jakoś pomóc się odstresowac hmm? - Zapytała nachylając się i szepcząc mi do ucha. Faktycznie teraz mógł bym się odstresowac i pewnie już bym to zrobił gdyby nie Natalia. Nie chce żeby to zabrzmiało jakby to była jakaś kara bo tak nie jest…Chodzi o to że był bym mniej zestresowany jakbym…ehhh teraz to nawet przez myśl nie może mi przejśc…Teraz jestem z Natalią i to o niej chce myślec. - Idź Olivia zobacz czy cię nie ma tam - Wskazałem palcem - przy twojej ławce. - Przewróciła oczami i odeszła wkurzona. Nie przejąłem się tym za bardzo.

Po chwili zadzwonił dzwonek na przerwę i tak mijały lekcje. Jedna po drugiej a każda tak samo nudna i tak samo bez sensowana. Podczas żadnej z przerw nie widziałem się z Natalią, z Ryanem owszem i w końcu zmusił mnie żebym mu powiedział co jest grane no to powiedziałem, ale nadal nie chciałem o tym gadac. - Ale Anthonemu ani słowa! Rozumiesz? Bo mnie wykopie, a mnie kasa jest teraz bardzo potrzebna. - Ryan pokiwał na zgodę i poszliśmy na stołówkę żeby zjeśc lunch. Przy jednym ze stolików siedziała Natalia z koleżankami i o czymś rozmawiały i się śmiały. Dobrze, że chociaż ona umie dobrze udawac i maskowac swoje wkurzenie. W pewnym momencie jedna z dziewczyn szturchnęła ją i kiwnęła głową w moją stronę. Wtedy Natalia spojrzała i zrobiło mi się głupio, ale nie mam zamiaru z nią na ten temat teraz rozmawiac. Problem w tym że wypadało by żebyśmy zachowywali się teraz normalnie bo znowu pójdzie plota, że coś zrobiłem i wybuchła nowa wojna. Dlatego też kiwnąłem głową na znak, żeby do nas dołączyła. Odwróciła się do dziewczyn, a po chwili wstała i przyszła do nas. - Jak tam na lekcjach? - Zapytałem, na co ona odpowiedziała tylko - Spoko - zjadając trochę swojej słatki. - To dobrze, o której kończysz? - W momencie kiedy zadałam pytanie, podeszła do mnie jedna z nauczycielek - Justin, dyrektor cię wzywa. - Była poważna i z tego co zauważyłem nie zapowiadało się na nic miłego. Wstałem bez słowa i poszedłem za nią.

Kątem oka widziałem, że podążają za nami Ryan i Natalia. Nagle poczułem, że ktoś złapał mnie za rękę. To była Natalia, złączyła nasze dłonie i uśmiechnęła się nieśmiało. Spojrzałem tylko na nią i ścisnąłem jej rękę, żeby wiedziała, że doceniam to co robi.

Przed gabinetem dyrektora, spojrzałem tylko na nich i wszedłem do środka. - Słucham? - Zapytałem podchodząc do jego biurka. - To ja słucham. Co masz mi do powiedzenia? - Cholera jasna jeszcze jemu mam się spowiadac. To akurat ostatnia osoba której miałem ochotę cokolwiek mówic. Wystarczy mi, że musiałem naopowiadac mamie trochę prawdy i trochę kłamstwa. - Panie Bieber słucham…. - Domagał się dyrektor, a ja stanąłem bliżej i zacząłem jak zwykle się wykłócac. - Nie muszę panu nic mówic, bo zakładam, że pan się już zapoznał z całą sprawą. Ale jak już pan chce wiedziec to nie ja! Policja doczepiła się mnie o to, wzięła pierwszą lepszą osobę i tyle!

*Natalia*

- O czym on mówi? Co nie on? Ryan! - Byłam bezradna, totalnie nie wiedziałam co mam zrobic. - On sam ci powie ale musisz byc cierpliwa. On nie łatwo otwiera się przed ludźmi. - Wszystko fajnie, jednak miałam wrażenie że tylko ja jedyna nie wiedziałam co jest grane w tej całej chorej sytuacji. - Tak, pewnie! Najlepiej olac mnie z góry na dół! - Nie wytrzymałam bo czułam się między nimi jak piąte koło u wozu. - Daj mu czas Natalia. Tylko tyle mogę powiedziec. - Ledwo skończył a drzwi do gabinetu dyrektora otworzyły się i wyszedł zza nich Justin, był wkurzony jeszcze bardziej. Złośc ewidentnie malowała się na jego twarzy, dłonie miał zaciśnięte w pięści. - A wy co tu robicie? Na lekcje! Panno Smith znowu szukasz problemów? - No taak…pewnie martw się o kogoś i dostawaj po łbie za twoją dobroc. - Nie ja tylko …. - Zaczęłam bo zdałam sobie sprawę z tego, że on nie był by zadowolony jak by dowiedział się że ja i Justin jesteśmy razem. Chociaż mam to w dupie. - Martwiłam się o mojego chłopaka. Gdzie tutaj jest szukanie kłopotów? - Spojrzał na mnie jakby wiedział że to kiedyś nastąpi. - Tak…mogłem się tego spodziewac…ciągnie swój do swego…Wy dwoje osobno to burza a razem to huragan jakiś będzie - pokiwał głową w niezadowoleniu - No cóż miejmy nadzieję, że jakoś dotrzymam do końca tego roku. - Jak on mnie wkurzał! Od samego początku ma do mnie jakieś wonty, a Jutina to obrażał na każdym kroku. Odpowiedziałam mu tylko na tą jego złośliwośc - Zawsze może byc tornado jeśli pan chce - I cała nasza trójka wyszła na korytarz.

- Co on od ciebie chciał? - Zapytał Ryan, a ja chciałam złapac Jussa za rękę, ale się odsunął i wkurzony odpowiedział - a jak kurwa myślisz? Zawiesił mnie! Na 2 tygodnie w prawach ucznia. wtedy powinna się skończyc ta cała cholerna sprawa z tym Bronxem! - Kiedy usłyszałam nazwę Bronx poczułam ukłucie w brzuchu. Po chwili Justin zorientował się co powiedział i powiedział szybko. - Przyjadę po ciebie, o której kończysz? - Spojrzałam na niego i szybko odpowiedziałam zakładając moją torbę na ramie - Nie dzięki, nie musisz, poradzę sobie sama. - Odwróciłam się i zaczęłam iśc w kierunku klasy gdzie miałam następną lekcje. - Ej, przyjadę po ciebie. - Zawołał doganiając mnie - A ja powiedziałam, że sobie poradzę. - Syknęłam, bo obiecał mi, że więcej tam nie pojedzie. - Natalia…- jęknął, łapiąc mnie za rękę i przyciągając do siebie - Czemu taka jesteś? - Spojrzałam na niego - Jaka? - Zabrałam rękę z jego uścisku. - Męcząca? Upierdliwa? Ja się tylko o ciebie martwię…Ale nie będziemy się tutaj kłócic bo to nie jest odpowiednie miejsce i czas…Zastanów się czy możesz ze mną porozmawiac tylko szczerze i przyjedź wieczorem, a ja po szkole pojadę autobusem… - Odwróciłam się i odeszłam.

Kiedy tak szłam przez szkolny korytarz usłyszałam jak ktoś się do mnie odzywa - Ciężki dzień? - Spojrzałam na prawo i zauważyłam przypartą o ścianę Debrę - Co? - Spytałam - Widziałam, że chyba pokłóciłaś się ze swoim kochasiem. - Powtórzyła podchodząc do mnie. - Ehh nie mów mi nawet. - Pokręciłam głową w zrezygnowaniu. - Aż tak źle? Co się stało?
- Wybacz ale nie chce o tym mówic, tak naprawdę sama nie wiem o co chodzi. - Nie chciałam jej mówic nic konkretnego bo nie znam jej więc po co mam jej cokolwiek mówic. - Ohh, a o co chodziło z tym jego aresztowaniem w szkole wczoraj? - Zatrzymałam się i spojrzałam na nią. - Przepraszam, ale to sprawa Justina, jak chcesz to spytaj jego. - Debra uśmiechnęła się tylko i odpowiedziała - Może kiedyś nadarzy się taka sytuacja. To co? Rozumiem, że do zobaczenia w autobusie? - Pokiwałam głową i rozeszłyśmy się w różne strony do klas na lekcje.


Po zajęciach wyszłam na zewnątrz już nie padało poszłam na przystanek do autobusu szkolnego. I znowu powtórka z rozrywki, zwierzyniec jak cholera…ale na szczęście w środku była już Debra - Siadaj zajęłam ci miejsce - Poklepała siedzenie obok siebie. - Dzięki, tak w ogóle to w której jesteś klasie? - Zapytałam z ciekawością, bo szczerze nie kojarzę jej. - W pierwszej - odpowiedziała.. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, ale cóż poradzę na to, że tylko ona nie leci na mojego faceta i chce ze mną rozmawiac. - Ojj to jeszcze 2 lata w tej budzie? Współczuje.
- Co? Nie lubisz tej szkoły? - Spytała, a po chwili zaczęła się śmiac - Spoko też jej nie lubię, a Dyrcio chyba nie bardzo za mną przepada. - Ooo czyli pozostawię jakiegoś potomka jak skończę już tą szkołę. - Haha witam w klubie, mnie już nie cierpi. Zawsze bardzo miło ze sobą rozmawiamy. Dziś powiedział mi że ja i Justin to huragan a ja do niego że zawsze może byc tornado - I zaczęłyśmy się jeszcze bardziej śmiac.

Po około 30 minutach wysiadłam, żegnając się z Debrą i poszłam do domu. Weszłam otwierając drzwi i zaczęłam ściągac buty kiedy przyszła mama z poważną miną. - Coś się stało? - Zapytałam odwieszając płaszcz na wieszak - Chodź do salonu, masz gości. - Zdenerwowałam się gdy mi to powiedziała, bo to mógł byc na przykład Justin z Ryanem, albo Bella z Lukiem… Poszłam za mamą ale przed salonem powiedziała do mnie - Kochanie, nie wiem w co się wpakowałaś ale musisz słuchac mnie i taty podczas rozmowy. - Spojrzałam na nią ze strachem - Ale o co chodzi? - Byłam zdezorientowana - Nie wiem nic nam nie chcieli powiedziec. - Mama otworzyła drzwi i zobaczyłam 2 mężczyzn jeden był Afroamerykaninem a drugi nie. - Panna Natalia Smith tak? - Wstali oboje. Pokiwałam głową - Tak, o co chodzi? - Spytałam patrząc się raz na jednego, raz na drugiego. - Jesteśmy z policji i chcemy zadac parę pytań na temat niejakiego Justina Biebera. Znasz go? - Cholera… Skąd oni …jak? O mój Boże to o tym właśnie mówił Juss. - No tak, ciężko było by go nie znac. - Diiiit! Zła odpowiedź! Właśnie takiej oczekiwali…teraz pewnie będą chcieli, żebym im powiedziała, że to jest chłopak z wiecznymi problemami. Ale wiem jak to rozegrac, już mam pomysł. - To w takim razie możemy zadac parę pytań? - Zadał jeden z nich. - Kochanie nie musisz odpowiadac na wszystkie pytania. - Odwróciłam się do mamy - Wiem, dajcie mi to załatwic, wy tylko słuchajcie okej? - Pokiwali głowami. - Mogła bym najpierw dowiedziec się o co chodzi? - Łysy mężczyzna Afroamerykanin uśmiechnął się - Oczywiście. Chodzi o to, że pan Bieber jest posądzony o nielegalny handel. Chodzi tu o handel narkotykami oraz o poważne pobicie na Bronxie 2 dni temu. - Usiadłam na kanapie pomiędzy moimi rodzicami, wtedy i dwaj mężczyźni zrobili to samo na przeciwko nas. Kiedy usłyszałam zarzuty jakie mają na Justina, zrobiło mi się słabo. - Rozumiem, ale w czym ja wam mogę pomóc? - Zapytałam zdezorientowana. - Podczas pobytu pana Biebera w areszcie czekał na niego Ryan French i po wpłaceniu przez niego kaucji rozmawiali o jakiejś Natalii i siłą dedukcji doszliśmy do ciebie. - Wyjaśnił drugi mężczyzna. - Dobrze, rozumiem. - Pokiwałam głową - Więc co was łączy? - Ale zadał pytanie, po co to mu wiedziec? - Znamy się ze szkoły tyle. - Wtedy jeden z nich wyciągnął kopertę i podał mi ją - Wydaje nam się, że nie tylko ze szkoły - Wyciągnęłam zawatrośc, to były zdjęcia moje i Justina z dzisiejszego ranka. - Cholera… - Wymsknęło mi się - Język Natalia - Upomniała mnie mama. - Przepraszam. Skoro już was to ciekawi to szłam na przystanek na autobus szkolny, bo ktoś mi zabrał auto - Spojrzałam na tatę - To dlaczego niesiesz tutaj dwie kawy? - Cholera nic im nie umknie. - Bo mam koleżankę Debra się nazywa i chciałam byc miła i kupiłam jej kawę. A on mnie spotkał i zaproponował podwózkę to weszłam. Chciałam dac mu tą kawę, ale nie chciał. Proszę zobaczyc o tutaj. - Wskazałam palcem. Pokiwali głową na znak zrozumienia. - To proszę spojrzec o … - Jeden z nich zaczął szukac czegoś na zdjęciach - tutaj całujecie się - Spojrzałam na fotografię i się zaśmiałam - To? To waszym zdaniem jest pocałunek? Przecież my się tylko witamy, a to..t.o jest całus w policzek. Zresztą proszę zobaczyc na nasze miny czy my wyglądamy tutaj na zakochanych? - Hahahahaha 1 do 0 dla mnie! Ich wyrazy twarzy! Bezbłędne! - Dobrze, a skoro tak się w miarę znacie to może wiesz coś o nim? - Cały czas drążyli temat - Hmm nie wiem no mało o nim wiem, interesuje się sportem zwłaszcza koszykówką. Co jeszcze….jest typem faceta który nie lubi jak wmusza mu się coś czego nie chce. Nie lubi sprzeciwu. Ale jest uczynny i pomoże jak trzeba. - Wzruszyłam ramionami. - Tylko tyle wiem. - Uśmiechnęli się do mnie - Dobrze widzimy, że ty naprawdę nic nie wiesz więc my już pójdziemy. - Wstali podziękowali za pomoc i poszli.

Wtedy zaczęła się rozmowa z rodzicami. - To teraz proszę o wyjaśnienia - Zażądał tata. - Przecież słyszałeś tak? Zwykły kolega ze szkoły nic więcej. - Powiedziałam szybko pijąc sok. - I ja mam ci uwierzyc w to? - Przewróciłam oczami, ale na szczęście mama zainterweniowała - John, daj już jej spokój. Nie zakładaj z góry, że kłamie. - Cholera…głupio mi, ale nie mogę dac po sobie poznac tego - Dobrze, przepraszam, możesz iśc już do pokoju. - Zrobiłam tak jak mi powiedziano. Od razu zadzwoniam do Justina, odebrał po 2 sygnałach - Co jest?
- Policja u mnie była i pytała o ciebie - Chyba się zerwał kiedy to usłyszał po było słychac szum w słuchawce - Zaraz u Ciebue będę - Powiedział szybko - Nie! Oni cię śledzą i jak byli u mnie pokazali mi zdjęcia z dzisiaj, jak weszłam do ciebie do auta. Więc tobie też je mogą pokazywac i…- Nagle usłyszałam szum i Justin komuś coś odpowiedział - Policja do mnie, szybko co im mówiłaś? - Zapytał Justin, a ja westchnęłam i zaczęłam - Znamy się tylko ze szkoły, spotkałeś mnie to podwiozłeś ta kawa nie była dla ciebie bo ty takiej nie pijasz, a na fotografii się nie całujemy tylko witamy cmoknięciem w policzek. - Ahhh moje piękne kłamstwa - Dobra zadzwonie później o ile będę mógł pa.- Odpowiedział i się rozłączył. Kurde czemu ja mu pomagam? Przypomni mi ktoś?! … A no tak bo ten kretyn to mój chłopak.
Przez resztę dnia nie mogłam się ogarnąc z lekcjami. Po moich myślach krążył Justin i ta cała sprawa. Nie dzwonił do mnie więc się martwiłam, ale nie dzwoniłam na wszelki wypadek. Jednak przed spaniem około 21 dostałam smsa.

Od; Justin
Wszystko w porządku, ale lepiej będzie jak będziemy rozmawiali ze sobą tylko przez telefon do zakończenia tej sprawy.
Do: Justin
Rozumiem… ale nie podoba mi się to Justin.

Od; Justin
Wiem, Ryan Ci jutro wszystko wytłumaczy okej?

Do: Justin
Wolę usłyszec to od ciebie…

I rozległ się dźwięk połączenia….


________________________________________________
No i jest już 40 rozdział :) Mam nadzieję, że Wam się podoba...wiem zatrzymało się w ciekawym momencie ale wiecie czym dłużej się czeka tym potem jest lepszy efekt ;)  Proszę o Komentarze, bo on mnie tak strasznie motywują do dalszego pisania ;)

Dla ciekawych piszę dalszą częśc Believe i wczoraj właśnie skończyłąm 7 rozdział :) Po wakacjach albo może i już w wakacje zaczne publikowac :)


Kocham Was @ natala_belieber 

7 komentarzy:

  1. Omg no nie mogę czemu on się musi pakować w takie rzeczy oj Justin :c mam nadzieję że się wszystko ułoży :O

    OdpowiedzUsuń
  2. Biber niegrzeczny chłopiec xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooojejus !!!! Ja chce juz rozdzial !!! Bosko piszesz ! Uwielbiam to opowiadanie ! <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. omomomo...ale się dzieje...po prostu nie mogę...tyle emocji i jeszcze zachwanie Justina i Natalii...rozdział jest boski...jestem ciekawa co się wydarzy w kolejnym...jejku ciekawe czy Justin jej powie czy Ryan :D <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham tego bloga <3 Ja już chce kolejny rozdział ja nie wytrzymam całego tygodnia... @Marta_belieber8

    OdpowiedzUsuń