Rano
na następny dzień wstałam zdecydowanie lewą nogą. Nie wiem jak
dogadam się z Justinem po wczorajszej rozmowie, ale jakoś będziemy
musieli. Z jednej strony to ja go rozumiem bo to jego sprawa a ja się
wtrącam, ale z drugiej strony to chyba nie powinniśmy miec przed
sobą żadnych tajemnic, zwłaszcza jeżeli chodzi o takie
beznadziejne i głupie sprawy jak ta.
Cały
poranek nie było jak ze mną porozmawiac byłam nieobecna. Ciałem
siedziałam w kuchni i jadłam coś, ale duchem byłam przy
wczorajszych wydarzeniach. Kiedy zbliżała się pora mojego wyjścia
z domu wstałam ubrałam się i po prostu wyszłam. Najpierw
wstąpiłam po kawę dla nas, a następnie udałam się na
przystanek. Nie musiałam długo czekac jak przyjechał Justin. Weszłam
do środka i od samego początku panowała sztywna atmosfera. -
Proszę, kupiłam kawę. - Podałam mu, po tym jak pocałował mnie
ozięble - Nie, dzięki. Nie mam ochoty na kawę dzisiaj. - Nooo to
niech się wypcha. Wzruszyłam ramionami. - Okropna pogoda. -
Stwierdziłam opierając głowę o zagłówek siedzenia. - Taa..
beznadzieja...nawet w kosza się nie pogra tak leje. - Odpowiedział
mi szybko i dalej milczał. Nienawidzę takich sytuacji kiedy
teoretycznie jestem z kimś pokłócona, ale w praktyce nie jest się
tego pewnym…. - A co tam u Jaxo? - Musiałam jakoś zagaic rozmowę
bo potrzebuję słyszec jego głos. - Dobrze, wczoraj nawet narysował
coś dla ciebie, ale zapomniałem wziąśc z domu. - Ani razu na mnie
nie spojrzał kiedy do mnie mówił. Chyba ciężko mu było ze
wczorajszą rozmową ale to on przegiął, a ja się martwiłam. - To
nic dasz mi innym razem. Swoją drogą Carly też coś tam dla ciebie
tworzyła. - Popatrzyłam się na niego z nadzieją ze on zrobi to
samo jednak nic z tego.
Po
około 10 minutach byliśmy już na parkingu. Justin zgasił auto
założył kaptur i w końcu się do mnie odezwał - Poczekaj chwilę.
- wyszedł z samochodu…tak to było …emm nieee nawet nie umiem
tego nazwac, ale okej. Podszedł do moich drzwi wziął mi z ręki
parasol i go rozłożył. Wyszłam a potem niósł go nade mną aż do szkoły. Poszliśmy do naszych szafek, a tam czekał już Ryan. -
Siemaaa…- żadne z nas się ani nie odzywało ani nawet nie
uśmiechało. - Cześc Ray - przywitałam go całusem
w policzek, jak to zwykle bywało. - Chcesz kawę? Bo ktoś tutaj nią
pogardził? - Uśmiechnęłam się do niego. - Boże…po prostu nie
mam ochoty…czy to aż taki grzech? - Justin spojrzał na mnie
pierwszy raz odkąd się spotkaliśmy. - Nie żaden grzech kochanie.
Każdy ma prawo przecież nie miec ochoty na kawę i przy okazjo
traktowac swoją dziewczynę jak gówno. - Uśmiechnęłam się do
niego, całując go w policzek, a następnie podałam kawę Ryanowi i
odwróciłam się w odwrotnym kierunku do chłopaków i poszłam do
sali na lekcje.
*Justin*
-
Nie pójdziesz za nią? - Ryan zaczął ale ja nie miałem ochoty
tego słuchac. - Nie, nie pójdę, nie pobiegnę i nie polecę. Okej?
- Zamknąłem swoją szafkę i poszedłem na lekcje - O co wam
poszło? - Mój przyjaciel dorównał mi kroku - Kolejny wtrącający
się w moje życie? - Zapytałem z pretensjami. - W Porządku widzę,
że nie pogadamy. No trudno, do zobaczenia za dwie godziny. -
Odezwał się i poszedł na lekcje. Nie byłem w humorze do rozmowy z
kimkolwiek a jednak musiałem wszystkich zbywac, a zwłaszcza
dziewczyny, bo faceci to rzadko kiedy się do mnie zbliżają, tylko
ci odważniejsi i umiejący się ze mną dogadac. - Witaj Justin. -
Odezwała się Olivia kiedy wszedłem na zajęcia. Nie zwróciłem
nawet uwagi na nią, po prostu poszedłem usiąśc na swoje miejsce.
- Ej coś ty taki nie w humorze kochany? Może mogę ci jakoś pomóc
się odstresowac hmm? - Zapytała nachylając się i szepcząc mi do
ucha. Faktycznie teraz mógł bym się odstresowac i pewnie już bym
to zrobił gdyby nie Natalia. Nie chce żeby to zabrzmiało jakby to
była jakaś kara bo tak nie jest…Chodzi o to że był bym mniej
zestresowany jakbym…ehhh teraz to nawet przez myśl nie może mi
przejśc…Teraz jestem z Natalią i to o niej chce myślec. - Idź
Olivia zobacz czy cię nie ma tam - Wskazałem palcem - przy twojej
ławce. - Przewróciła oczami i odeszła wkurzona. Nie przejąłem
się tym za bardzo.
Po
chwili zadzwonił dzwonek na przerwę i tak mijały lekcje. Jedna po
drugiej a każda tak samo nudna i tak samo bez sensowana. Podczas
żadnej z przerw nie widziałem się z Natalią, z Ryanem owszem i w
końcu zmusił mnie żebym mu powiedział co jest grane no to
powiedziałem, ale nadal nie chciałem o tym gadac. - Ale Anthonemu
ani słowa! Rozumiesz? Bo mnie wykopie, a mnie kasa jest teraz bardzo
potrzebna. - Ryan pokiwał na zgodę i poszliśmy na stołówkę żeby
zjeśc lunch. Przy jednym ze stolików siedziała Natalia z
koleżankami i o czymś rozmawiały i się śmiały. Dobrze, że
chociaż ona umie dobrze udawac i maskowac swoje wkurzenie. W pewnym
momencie jedna z dziewczyn szturchnęła ją i kiwnęła głową w
moją stronę. Wtedy Natalia spojrzała i zrobiło mi się głupio,
ale nie mam zamiaru z nią na ten temat teraz rozmawiac. Problem w
tym że wypadało by żebyśmy zachowywali się teraz normalnie bo
znowu pójdzie plota, że coś zrobiłem i wybuchła nowa wojna.
Dlatego też kiwnąłem głową na znak, żeby do nas dołączyła.
Odwróciła się do dziewczyn, a po chwili wstała i przyszła do nas.
- Jak tam na lekcjach? - Zapytałem, na co ona odpowiedziała tylko -
Spoko - zjadając trochę swojej słatki. - To dobrze, o której
kończysz? - W momencie kiedy zadałam pytanie, podeszła do mnie
jedna z nauczycielek - Justin, dyrektor cię wzywa. - Była poważna
i z tego co zauważyłem nie zapowiadało się na nic miłego.
Wstałem bez słowa i poszedłem za nią.
Kątem
oka widziałem, że podążają za nami Ryan i Natalia. Nagle
poczułem, że ktoś złapał mnie za rękę. To była Natalia,
złączyła nasze dłonie i uśmiechnęła się nieśmiało.
Spojrzałem tylko na nią i ścisnąłem jej rękę, żeby wiedziała,
że doceniam to co robi.
Przed
gabinetem dyrektora, spojrzałem tylko na nich i wszedłem do środka. -
Słucham? - Zapytałem podchodząc do jego biurka. - To ja słucham.
Co masz mi do powiedzenia? - Cholera jasna jeszcze jemu mam się
spowiadac. To akurat ostatnia osoba której miałem ochotę cokolwiek
mówic. Wystarczy mi, że musiałem naopowiadac mamie trochę prawdy
i trochę kłamstwa. - Panie Bieber słucham…. - Domagał się
dyrektor, a ja stanąłem bliżej i zacząłem jak zwykle się
wykłócac. - Nie muszę panu nic mówic, bo zakładam, że pan się
już zapoznał z całą sprawą. Ale jak już pan chce wiedziec to
nie ja! Policja doczepiła się mnie o to, wzięła pierwszą lepszą
osobę i tyle!
*Natalia*
-
O czym on mówi? Co nie on? Ryan! - Byłam bezradna, totalnie nie
wiedziałam co mam zrobic. - On sam ci powie ale musisz byc
cierpliwa. On nie łatwo otwiera się przed ludźmi. - Wszystko
fajnie, jednak miałam wrażenie że tylko ja jedyna nie wiedziałam
co jest grane w tej całej chorej sytuacji. - Tak, pewnie! Najlepiej
olac mnie z góry na dół! - Nie wytrzymałam bo czułam się między
nimi jak piąte koło u wozu. - Daj mu czas Natalia. Tylko tyle mogę
powiedziec. - Ledwo skończył a drzwi do gabinetu dyrektora
otworzyły się i wyszedł zza nich Justin, był wkurzony jeszcze
bardziej. Złośc ewidentnie malowała się na jego twarzy, dłonie
miał zaciśnięte w pięści. - A wy co tu robicie? Na lekcje! Panno
Smith znowu szukasz problemów? - No taak…pewnie martw się o kogoś
i dostawaj po łbie za twoją dobroc. - Nie ja tylko …. - Zaczęłam
bo zdałam sobie sprawę z tego, że on nie był by zadowolony jak by
dowiedział się że ja i Justin jesteśmy razem. Chociaż mam to w
dupie. - Martwiłam się o mojego chłopaka. Gdzie tutaj jest
szukanie kłopotów? - Spojrzał na mnie jakby wiedział że to
kiedyś nastąpi. - Tak…mogłem się tego spodziewac…ciągnie
swój do swego…Wy dwoje osobno to burza a razem to huragan jakiś
będzie - pokiwał głową w niezadowoleniu - No cóż miejmy
nadzieję, że jakoś dotrzymam do końca tego roku. - Jak on mnie
wkurzał! Od samego początku ma do mnie jakieś wonty, a Jutina to
obrażał na każdym kroku. Odpowiedziałam mu tylko na tą jego
złośliwośc - Zawsze może byc tornado jeśli pan chce - I cała
nasza trójka wyszła na korytarz.
-
Co on od ciebie chciał? - Zapytał Ryan, a ja chciałam złapac
Jussa za rękę, ale się odsunął i wkurzony odpowiedział - a jak
kurwa myślisz? Zawiesił mnie! Na 2 tygodnie w prawach ucznia. wtedy
powinna się skończyc ta cała cholerna sprawa z tym Bronxem! -
Kiedy usłyszałam nazwę Bronx poczułam ukłucie w brzuchu. Po
chwili Justin zorientował się co powiedział i powiedział szybko.
- Przyjadę po ciebie, o której kończysz? - Spojrzałam na niego i
szybko odpowiedziałam zakładając moją torbę na ramie - Nie
dzięki, nie musisz, poradzę sobie sama. - Odwróciłam się i
zaczęłam iśc w kierunku klasy gdzie miałam następną lekcje. -
Ej, przyjadę po ciebie. - Zawołał doganiając mnie - A ja
powiedziałam, że sobie poradzę. - Syknęłam, bo obiecał mi, że
więcej tam nie pojedzie. - Natalia…- jęknął, łapiąc mnie za
rękę i przyciągając do siebie - Czemu taka jesteś? - Spojrzałam
na niego - Jaka? - Zabrałam rękę z jego uścisku. - Męcząca?
Upierdliwa? Ja się tylko o ciebie martwię…Ale nie będziemy się
tutaj kłócic bo to nie jest odpowiednie miejsce i czas…Zastanów
się czy możesz ze mną porozmawiac tylko szczerze i przyjedź
wieczorem, a ja po szkole pojadę autobusem… - Odwróciłam się i
odeszłam.
Kiedy
tak szłam przez szkolny korytarz usłyszałam jak ktoś się do mnie
odzywa - Ciężki dzień? - Spojrzałam na prawo i zauważyłam
przypartą o ścianę Debrę - Co? - Spytałam - Widziałam, że
chyba pokłóciłaś się ze swoim kochasiem. - Powtórzyła
podchodząc do mnie. - Ehh nie mów mi nawet. - Pokręciłam głową
w zrezygnowaniu. - Aż tak źle? Co się stało?
-
Wybacz ale nie chce o tym mówic, tak naprawdę sama nie wiem o co
chodzi. - Nie chciałam jej mówic nic konkretnego bo nie znam jej
więc po co mam jej cokolwiek mówic. - Ohh, a o co chodziło z tym
jego aresztowaniem w szkole wczoraj? - Zatrzymałam się i spojrzałam
na nią. - Przepraszam, ale to sprawa Justina, jak chcesz to spytaj
jego. - Debra uśmiechnęła się tylko i odpowiedziała - Może
kiedyś nadarzy się taka sytuacja. To co? Rozumiem, że do
zobaczenia w autobusie? - Pokiwałam głową i rozeszłyśmy się w
różne strony do klas na lekcje.
Po
zajęciach wyszłam na zewnątrz już nie padało poszłam na
przystanek do autobusu szkolnego. I znowu powtórka z rozrywki,
zwierzyniec jak cholera…ale na szczęście w środku była już
Debra - Siadaj zajęłam ci miejsce - Poklepała siedzenie obok
siebie. - Dzięki, tak w ogóle to w której jesteś klasie? -
Zapytałam z ciekawością, bo szczerze nie kojarzę jej. - W
pierwszej - odpowiedziała.. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi,
ale cóż poradzę na to, że tylko ona nie leci na mojego faceta i
chce ze mną rozmawiac. - Ojj to jeszcze 2 lata w tej budzie?
Współczuje.
-
Co? Nie lubisz tej szkoły? - Spytała, a po chwili zaczęła się
śmiac - Spoko też jej nie lubię, a Dyrcio chyba nie bardzo za mną
przepada. - Ooo czyli pozostawię jakiegoś potomka jak skończę już
tą szkołę. - Haha witam w klubie, mnie już nie cierpi. Zawsze
bardzo miło ze sobą rozmawiamy. Dziś powiedział mi że ja i
Justin to huragan a ja do niego że zawsze może byc tornado - I
zaczęłyśmy się jeszcze bardziej śmiac.
Po
około 30 minutach wysiadłam, żegnając się z Debrą i poszłam do
domu. Weszłam otwierając drzwi i zaczęłam ściągac buty kiedy
przyszła mama z poważną miną. - Coś się stało? - Zapytałam
odwieszając płaszcz na wieszak - Chodź do salonu, masz gości. -
Zdenerwowałam się gdy mi to powiedziała, bo to mógł byc na
przykład Justin z Ryanem, albo Bella z Lukiem… Poszłam za mamą
ale przed salonem powiedziała do mnie - Kochanie, nie wiem w co się
wpakowałaś ale musisz słuchac mnie i taty podczas rozmowy. -
Spojrzałam na nią ze strachem - Ale o co chodzi? - Byłam
zdezorientowana - Nie wiem nic nam nie chcieli powiedziec. - Mama
otworzyła drzwi i zobaczyłam 2 mężczyzn jeden był
Afroamerykaninem a drugi nie. - Panna Natalia Smith tak? - Wstali
oboje. Pokiwałam głową - Tak, o co chodzi? - Spytałam patrząc
się raz na jednego, raz na drugiego. - Jesteśmy z policji i chcemy
zadac parę pytań na temat niejakiego Justina Biebera. Znasz go? -
Cholera… Skąd oni …jak? O mój Boże to o tym właśnie mówił
Juss. - No tak, ciężko było by go nie znac. - Diiiit! Zła
odpowiedź! Właśnie takiej oczekiwali…teraz pewnie będą
chcieli, żebym im powiedziała, że to jest chłopak z wiecznymi
problemami. Ale wiem jak to rozegrac, już mam pomysł. - To w takim
razie możemy zadac parę pytań? - Zadał jeden z nich. - Kochanie
nie musisz odpowiadac na wszystkie pytania. - Odwróciłam się do
mamy - Wiem, dajcie mi to załatwic, wy tylko słuchajcie okej? -
Pokiwali głowami. - Mogła bym najpierw dowiedziec się o co chodzi?
- Łysy mężczyzna Afroamerykanin uśmiechnął się - Oczywiście.
Chodzi o to, że pan Bieber jest posądzony o nielegalny handel.
Chodzi tu o handel narkotykami oraz o poważne pobicie na Bronxie 2
dni temu. - Usiadłam na kanapie pomiędzy moimi rodzicami, wtedy i
dwaj mężczyźni zrobili to samo na przeciwko nas. Kiedy usłyszałam
zarzuty jakie mają na Justina, zrobiło mi się słabo. - Rozumiem,
ale w czym ja wam mogę pomóc? - Zapytałam zdezorientowana. -
Podczas pobytu pana Biebera w areszcie czekał na niego Ryan French i
po wpłaceniu przez niego kaucji rozmawiali o jakiejś Natalii i siłą
dedukcji doszliśmy do ciebie. - Wyjaśnił drugi mężczyzna. -
Dobrze, rozumiem. - Pokiwałam głową - Więc co was łączy? - Ale
zadał pytanie, po co to mu wiedziec? - Znamy się ze szkoły tyle. -
Wtedy jeden z nich wyciągnął kopertę i podał mi ją - Wydaje nam
się, że nie tylko ze szkoły - Wyciągnęłam zawatrośc, to były
zdjęcia moje i Justina z dzisiejszego ranka. - Cholera… -
Wymsknęło mi się - Język Natalia - Upomniała mnie mama. -
Przepraszam. Skoro już was to ciekawi to szłam na przystanek na
autobus szkolny, bo ktoś mi zabrał auto - Spojrzałam na tatę - To
dlaczego niesiesz tutaj dwie kawy? - Cholera nic im nie umknie. - Bo
mam koleżankę Debra się nazywa i chciałam byc miła i kupiłam
jej kawę. A on mnie spotkał i zaproponował podwózkę to weszłam.
Chciałam dac mu tą kawę, ale nie chciał. Proszę zobaczyc o
tutaj. - Wskazałam palcem. Pokiwali głową na znak zrozumienia. -
To proszę spojrzec o … - Jeden z nich zaczął szukac czegoś na
zdjęciach - tutaj całujecie się - Spojrzałam na fotografię i się
zaśmiałam - To? To waszym zdaniem jest pocałunek? Przecież my się
tylko witamy, a to..t.o jest całus w policzek. Zresztą proszę
zobaczyc na nasze miny czy my wyglądamy tutaj na zakochanych? -
Hahahahaha 1 do 0 dla mnie! Ich wyrazy twarzy! Bezbłędne! - Dobrze,
a skoro tak się w miarę znacie to może wiesz coś o nim? - Cały
czas drążyli temat - Hmm nie wiem no mało o nim wiem, interesuje
się sportem zwłaszcza koszykówką. Co jeszcze….jest typem faceta
który nie lubi jak wmusza mu się coś czego nie chce. Nie lubi
sprzeciwu. Ale jest uczynny i pomoże jak trzeba. - Wzruszyłam
ramionami. - Tylko tyle wiem. - Uśmiechnęli się do mnie - Dobrze
widzimy, że ty naprawdę nic nie wiesz więc my już pójdziemy. -
Wstali podziękowali za pomoc i poszli.
Wtedy
zaczęła się rozmowa z rodzicami. - To teraz proszę o wyjaśnienia
- Zażądał tata. - Przecież słyszałeś tak? Zwykły kolega ze
szkoły nic więcej. - Powiedziałam szybko pijąc sok. - I ja mam ci
uwierzyc w to? - Przewróciłam oczami, ale na szczęście mama
zainterweniowała - John, daj już jej spokój. Nie zakładaj z góry,
że kłamie. - Cholera…głupio mi, ale nie mogę dac po sobie
poznac tego - Dobrze, przepraszam, możesz iśc już do pokoju. -
Zrobiłam tak jak mi powiedziano. Od razu zadzwoniam do Justina,
odebrał po 2 sygnałach - Co jest?
-
Policja u mnie była i pytała o ciebie - Chyba się zerwał kiedy to
usłyszał po było słychac szum w słuchawce - Zaraz u Ciebue będę
- Powiedział szybko - Nie! Oni cię śledzą i jak byli u mnie
pokazali mi zdjęcia z dzisiaj, jak weszłam do ciebie do auta. Więc
tobie też je mogą pokazywac i…- Nagle usłyszałam szum i Justin
komuś coś odpowiedział - Policja do mnie, szybko co im mówiłaś?
- Zapytał Justin, a ja westchnęłam i zaczęłam - Znamy się tylko
ze szkoły, spotkałeś mnie to podwiozłeś ta kawa nie była dla
ciebie bo ty takiej nie pijasz, a na fotografii się nie całujemy
tylko witamy cmoknięciem w policzek. - Ahhh moje piękne kłamstwa -
Dobra zadzwonie później o ile będę mógł pa.- Odpowiedział i
się rozłączył. Kurde czemu ja mu pomagam? Przypomni mi ktoś?! …
A no tak bo ten kretyn to mój chłopak.
Przez
resztę dnia nie mogłam się ogarnąc z lekcjami. Po moich myślach
krążył Justin i ta cała sprawa. Nie dzwonił do mnie więc się
martwiłam, ale nie dzwoniłam na wszelki wypadek. Jednak przed
spaniem około 21 dostałam smsa.
Od;
Justin
Wszystko
w porządku, ale lepiej będzie jak będziemy rozmawiali ze sobą
tylko przez telefon do zakończenia tej sprawy.
Do:
Justin
Rozumiem…
ale nie podoba mi się to Justin.
Od;
Justin
Wiem,
Ryan Ci jutro wszystko wytłumaczy okej?
Do:
Justin
Wolę
usłyszec to od ciebie…
I
rozległ się dźwięk połączenia….
________________________________________________
No i jest już 40 rozdział :) Mam nadzieję, że Wam się podoba...wiem zatrzymało się w ciekawym momencie ale wiecie czym dłużej się czeka tym potem jest lepszy efekt ;) Proszę o Komentarze, bo on mnie tak strasznie motywują do dalszego pisania ;)
Dla ciekawych piszę dalszą częśc Believe i wczoraj właśnie skończyłąm 7 rozdział :) Po wakacjach albo może i już w wakacje zaczne publikowac :)
Kocham Was @ natala_belieber
No i jest już 40 rozdział :) Mam nadzieję, że Wam się podoba...wiem zatrzymało się w ciekawym momencie ale wiecie czym dłużej się czeka tym potem jest lepszy efekt ;) Proszę o Komentarze, bo on mnie tak strasznie motywują do dalszego pisania ;)
Dla ciekawych piszę dalszą częśc Believe i wczoraj właśnie skończyłąm 7 rozdział :) Po wakacjach albo może i już w wakacje zaczne publikowac :)
Kocham Was @ natala_belieber
Omg no nie mogę czemu on się musi pakować w takie rzeczy oj Justin :c mam nadzieję że się wszystko ułoży :O
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńBiber niegrzeczny chłopiec xD
OdpowiedzUsuńOoojejus !!!! Ja chce juz rozdzial !!! Bosko piszesz ! Uwielbiam to opowiadanie ! <3 ;*
OdpowiedzUsuńomomomo...ale się dzieje...po prostu nie mogę...tyle emocji i jeszcze zachwanie Justina i Natalii...rozdział jest boski...jestem ciekawa co się wydarzy w kolejnym...jejku ciekawe czy Justin jej powie czy Ryan :D <3
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3 Ja już chce kolejny rozdział ja nie wytrzymam całego tygodnia... @Marta_belieber8
OdpowiedzUsuńcudo*-*
OdpowiedzUsuń