WAŻNE POD ROZDZIAŁEM!
Natalia
- Mmmm – Przeciągnęłam się budząc się ze snu. - Witaj księżniczko. - Usłyszałam męski głos i kiedy doszło do mnie że to był głos Justina uśmiechnęłam się – No cześć. - Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, jednak po chwili mój uśmiech zastąpiła dezorientacja. - Ej..czekaj...cholera! - Wstała z łóżka szukając mojego telefonu. - Co jest? - Zapytał Justin siadając na łóżku pocierając dłońmi zaspaną twarz. - No przecież powinnam być u Brooke! - Powiedziałam szybko wyciągając mój telefon z torebki. Oczywiście było 5 nieodebranych połączeń od Brooke i 2 wiadomości od niej.
Od: Brooke
Natalia
- Mmmm – Przeciągnęłam się budząc się ze snu. - Witaj księżniczko. - Usłyszałam męski głos i kiedy doszło do mnie że to był głos Justina uśmiechnęłam się – No cześć. - Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, jednak po chwili mój uśmiech zastąpiła dezorientacja. - Ej..czekaj...cholera! - Wstała z łóżka szukając mojego telefonu. - Co jest? - Zapytał Justin siadając na łóżku pocierając dłońmi zaspaną twarz. - No przecież powinnam być u Brooke! - Powiedziałam szybko wyciągając mój telefon z torebki. Oczywiście było 5 nieodebranych połączeń od Brooke i 2 wiadomości od niej.
Od: Brooke
Kiedy będziesz? I czemu nie
odbierasz telefonu?
Oraz kolejny troszkę bardziej informujący o jej zdenerwowaniu.
Od: Brooke
Natalia!! Gdzie jesteś?! Odbierz ten telefon! Jest godzina 24 a Ciebie nie ma!
- Cholera jest wkurzona! - Powiedziałam do Justina. On tymczasem wstał, zabrał mi z ręki telefon, złapał mnie za biodra, przysunął do siebie i pocałował – Spokojnie zadzwoniła do nie, a ja odebrałem i powiedziałem, że jesteś u mnie cała i zdrowa. - Uśmiechnął się i pocałował mnie jeszcze raz. Jednak ja uderzyłam go w ramie – i czemu nie powiedziałeś mi tego od razu?! - Zapytałam, próbując się wyrwać z jego uścisku. Niestety moje starania były marne bo on był za silny. - Po pierwsze nie dałaś mi dojść do słowa a po drugie seksownie wyglądasz jak jesteś spanikowana. - Na te słowa zarumieniłam się i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi. - Jesteś niemożliwy! - Skomentowałam. - Tak, wiem, wiem ale teraz powiedz mi na którą musisz być w domu? - Zapytał, a ja patrząc na zegarek odpowiedziałam – Mam jeszcze jakieś 3 może 4 godziny. - Uśmiechnęłam się. - No to w takim razie wracaj do łóżka a ja zaraz wrócę. - Pocałował mnie i wyszedł z pokoju, a ja zrobiłam tak jak powiedział czyli wróciłam z wielką chęcią do łóżka. Postanowiłam zadzwonić do Brooke. Po 3 sygnale odebrała – Boże zabiję cię kiedyś! Normalnie zatłukę! Nie przychodź jutro do szkoły bo cie zabije! Ale najpierw powiedz mi czy zrobiliście wczoraj to o czym myślę?! - Moja ręka powędrowała na twarz. - Booooże Brooke... - jęknęłam. - O M G! Zrobiliście to!!!! Wiedziałam że prędzej czy później do tego dojdzie!! O stara!! I jak było?! Nie no co ja pytam na pewno było nieziemsko! - Mówiła i mówiła... i mówiła a ja jak najszybciej musiałam to zakończyć – Nie! Nic nie było... Ale opowiem ci to w szkole bo teraz dzwonię, żeby się zapytać czy twoi rodzice coś mówili, że mnie nie ma? - Zapytałam, bo nasi rodzice co prawda się nie znają za bardzo, jednak jak widzą się na ulicy to ze sobą rozmawiają. - Oni nawet nie wiedzą, że miałaś być. Także luz Natalia. - Odetchnęłam z ulgą. - To dobrze, bo moi rodzice cały czas myślą, że jestem u ciebie i niech tak zostanie. - powiedziałam, przecierając twarz jedną ręką. Nagle do pokoju wszedł Justin z wielką tacą z jedzeniem. - O rany Brooke muszę koczyć. - Nie dając jej nawet szansy na odpowiedź wyłączyłam się. - Proszę bardzo i smacznego. - Położył tackę na łóżku. Był tam sok pomarańczowy, jakieś rogaliki, ser żółty, twarożek, ogórek i pomidor pokrojony w plasterki. - O raaany jesteś wspaniały! - Pocałowałam go i zabraliśmy się do jedzenia.
- Pyszny ten ser. - Powiedziałam łykając kawałek. - To spróbuj twarożka uwielbiam go. - Dał mi ugryźć kawałek swojej kanapki którą aktualnie jadł i trzymał w ręce. - No całkiem niezły, jednak zostanę przy moim serku. - uśmiechnęłam się biorąc łyka swojego soku.
Po śniadaniu Justin posprzątał naczynia, a ja poszłam się umyć. Mieli naprawdę śliczną łazienkę. Kremowe i brązowe kafelki, prysznic i umywalkę w ślicznym odzieniu bieli. Oczywiście nie było to nie wiadomo jak na wysokim poziomie ale była to skromna i gustownie urządzona łazienka. Kiedy już się umyłam i ubrałam spakowałam do torebki brudne ciuchy i wyciągnęłam kosmetyczkę żeby się móc pomalować. Najpierw jednak spięłam włosy w kucyka, następnie nałożyłam korektor i podkład na twarz. Potem podkreśliłam oczy eyelinerem i pomalowałam rzęsy tuszem. Kiedy wyszłam Justin akurat kończył palić przy otwartym oknie. - Rany nie jest ci zimno? - Zapytałam okrywając się kocem z łóżka i podchodząc do niego. - Nie, nie przeszkadza mi zimno. - Odpowiedział i wyrzucając skończonego papierosa zamknął okno. - Tak w ogóle to po co palisz? To jest okropny nawyk. - Stwierdziłam i przytulając się do niego czekałam aż mi odpowie. - A ty czemu kiedyś paliłaś? Ja palę z przyzwyczajenia już. - No i dobił mnie... - No paliłam wydaje mi się dla szpanu. Chodząc na imprezy człowiek robi wiele głupot i to właśnie była w moim przypadku jedna z tych rzeczy. - Stwierdziłam odchodząc od niego i składając koc który potem odłożyłam na łóżko. - Dzwonił Ryan i chce się spotkać i pogadać, co ty na to? - Zapytał wyciągając jedną z bluzek z szafki. - Nie mogę, muszę wracać do domu się uczyć. Zobaczymy się jutro w szkole to pogadamy. - Uśmiechnęłam się i biorąc swój telefon z półki włożyłam go do torebki. - Okej, to teraz ja idę się umyć, poczekasz? - Kiwnęłam głową i usiadłam na łóżku. Kiedy Justin znikną za drzwiami łazienki zaczął dzwonić jego telefon. Podeszłam żeby zobaczyć kto to i na wyświetlaczu widniało imię ,,Kayla”. Zdziwiło mnie to imię, bo nie przypominam sobie, żeby do nas do szkoły chodziła jakaś dziewczyna o tym imieniu. Nie odebrałam, bo ja z Jussem nie jesteśmy ze sobą na tyle długo i to nie jest aż tak poważne między nami żebym mogła odbierać jego telefony. W końcu przestało dzwonić, a ja się zastanawiałam nad tym jego telefonem.
Po ok 10 minutach do pokoju wszedł Justin. - Ej jakaś Kayla do ciebie dzwoniła. - Poinformowałam go na co on się zdenerwował – Odebrałaś?! - Zapytał pośpiesznie, a ja pokręciłam przecząco głową. - To skąd wiesz kto dzwonił? - Ponownie zadał pytanie, a ja nie wiedziałam co jest grane bo widać było po nim że się zestresował. - No bo podeszłam do telefonu i na wyświetlaczu widziałam, ale nie odbierałam. - Odpowiedziałam wzruszając ramionami i podeszłam do niego bliżej. - Coś się stało? - Złapałam go za ramię. - Nie, wszystko w porządku, tylko ta dziewczyna jest dziwna i mogłaby naopowiadać ci wiele głupot. - odpowiedział, całując mnie w głowę. - Okej, niech tak będzie.
Przez resztę dnia Justin był jakiś nie w humorze. Jakby myślami był gdzie indziej. Bardzo mnie ciekawiło kim była ta Kayla i czemu dzwoniła do Justina.
~*~
Na następny dzień w szkole przy naszych szafkach czekał Justin z Ryanem i innymi chłopakami. - hej wszystkim – Przywitałam się z nimi i podeszłam do Justina dac mu buziaka na przywitanie. - Rozmawialiście dziś z Brooke? - Zapytał mnie i mojego chłopaka Cody. - Nie, ja przyjechałam swoim autem, a ty widziałeś ją dziś? - Spojrzałam na Jussa. - Nie, a coś się stało? - Zapytał. - Nie podobno ma jakąś propozycje dla całej naszej 5, chyba że Ryan będzie chciał kogoś zabrać. - Oznajmił nam Cody.
Kiedy przyszłam do sali moja uśmiechnięta przyjaciółka siedziała już w swojej ławce. - Hej piękna! - Przywitałam się z nią i usiadłam w ławce obok. - Siemka. - Uśmiechnęła się do mnie. - Co to za propozycja dla nas? - Zapytałam, bo nie ukrywam ciekawość mnie zżerała od środka. - Powiem wam na lunchu. - Szybko odpowiedziała i akurat do sali wszedł nauczyciel.
- Dobra chodź idziemy do chłopaków. - Ciągnęłam Brooke za rękę w stronę stołówki. - No przecież idę! - Zaczęła się śmiać.
Kiedy podeszłyśmy do stolika usiadłyśmy – No to kochanie co to jest za sprawa? - Zapytał Cody patrząc na Brooke. - Bo pomyślałam, że w przyszłym tygodniu będą już ferie to może pojedziemy do mojego domku za miastem całą 5 albo 6 jak Ryan kogoś weźmie. - Powiedziała, a mnie ten pomysł się bardzo spodobał. - Justin jedźmy, fajnie będzie!! - Zaczęłam prosić Jussa bo jego i mina chłopaków mówiła sama za siebie ,,nie''. Ale czegóż nie robi się dla swoich dziewczyn. - No możemy w sumie jechać. - Powiedział niepewny. - Jeeej dziękuję! Jeszcze tylko moi rodzice zostają do przekonania. - Stwierdziłam. - To się z nimi pogada. - Powiedział Ryan. - Nie! Chodzi o to że opcja dla naszych rodziców – Brooke pokazała na mnie i siebie – Jest taka ze jedziemy z koleżankami. - Chłopaków wcięło, a po chwili zaczęli się śmiać. - No co? Co jest w tym zabawnego? - Zapytałam. - Nie nic, księżniczko. - Powiedział całując mnie w czubek głowy. - To pogadaj z rodzicami i potem będziemy się dogadywać.
Po szkole pojechałam prosto do domu żeby porozmawiać z rodzicami o feriach z ,,dziewczynami”. Akurat siedzieli w salonie – hej, mam sprawę do was. - Oboje spojrzeli na mnie. - Dawaj. - Powiedział tata starając się wyglądać na wyluzowanego (co oznaczało że ma dobry humor) – Bo chcemy z dziewczynami jechać do domku Brooke za miasto na tydzień albo i troszkę dłużej w ferie. Możemy? - Powiedziałam prosto z mostu o co mi chodzi bo najgorzej było by owijać w bawełnę. - Oj teraz dowaliłaś...nie wiem. Będziecie tam same. - Odezwała się mama. - Tak, ale to nie jest na żadnym odludziu i będą chło...to znaczy na pewno w innych domkach będą jacyś chłopcy to w razie problemów nam pomogą. Będę codziennie dzwoniła! Prooooszę! - Tata westchnął – W sumie ma już 18 lat...możemy ją chyba puścić. - Spojrzał na mamę. - No dobrze, ale masz codziennie dzwonić. - Jeeeej dziękuję!!!!! Kocham Was!! - Przytuliłam ich i pocałowałam.
Kiedy weszłam do swojego pokoju od razu wyciągnęłam telefon i napisałam sms'a do Brooke że rodzice się zgodzili i zadzwoniłam do Justina. - Tak? - Zapytał - Zgodzili się!! - Krzyknęłam do telefonu. - No to super, strasznie się ciesze. Ale wiesz co...pogadamy jutro bo teraz nie mogę za bardzo rozmawiać. - Powiedział co oznaczało, że chyba jest w ,,pracy''...Nie lubię kiedy to jego gówno jest ważniejsze ode mnie.... - No dobrze, pa. - Pożegnałam się i wyciągnęłam książki od chemii by móc się pouczyć.
__________________________________________________________________
Jest i kolejny rozdział...ale brak komentarzy od Was :( Dziś troszkę krótki ale mam nadzieję że fajny ;)
Co do takich organizacyjnych spraw to bardzo Was proszę, ponieważ coś jest nie tak i nie widzę Waszego głosowania w ankiecie którą zrobiłam to BAAAARDZO PROSZĘ żebyście pod rozdziałem coś napisali nawet głupią kropkę. Wszyscy którzy to czytają niech coś napiszą, bo chciała bym wiedziec ile Was jest i czy jest sens dalej pisac ;/
@natala_belieber
Oraz kolejny troszkę bardziej informujący o jej zdenerwowaniu.
Od: Brooke
Natalia!! Gdzie jesteś?! Odbierz ten telefon! Jest godzina 24 a Ciebie nie ma!
- Cholera jest wkurzona! - Powiedziałam do Justina. On tymczasem wstał, zabrał mi z ręki telefon, złapał mnie za biodra, przysunął do siebie i pocałował – Spokojnie zadzwoniła do nie, a ja odebrałem i powiedziałem, że jesteś u mnie cała i zdrowa. - Uśmiechnął się i pocałował mnie jeszcze raz. Jednak ja uderzyłam go w ramie – i czemu nie powiedziałeś mi tego od razu?! - Zapytałam, próbując się wyrwać z jego uścisku. Niestety moje starania były marne bo on był za silny. - Po pierwsze nie dałaś mi dojść do słowa a po drugie seksownie wyglądasz jak jesteś spanikowana. - Na te słowa zarumieniłam się i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi. - Jesteś niemożliwy! - Skomentowałam. - Tak, wiem, wiem ale teraz powiedz mi na którą musisz być w domu? - Zapytał, a ja patrząc na zegarek odpowiedziałam – Mam jeszcze jakieś 3 może 4 godziny. - Uśmiechnęłam się. - No to w takim razie wracaj do łóżka a ja zaraz wrócę. - Pocałował mnie i wyszedł z pokoju, a ja zrobiłam tak jak powiedział czyli wróciłam z wielką chęcią do łóżka. Postanowiłam zadzwonić do Brooke. Po 3 sygnale odebrała – Boże zabiję cię kiedyś! Normalnie zatłukę! Nie przychodź jutro do szkoły bo cie zabije! Ale najpierw powiedz mi czy zrobiliście wczoraj to o czym myślę?! - Moja ręka powędrowała na twarz. - Booooże Brooke... - jęknęłam. - O M G! Zrobiliście to!!!! Wiedziałam że prędzej czy później do tego dojdzie!! O stara!! I jak było?! Nie no co ja pytam na pewno było nieziemsko! - Mówiła i mówiła... i mówiła a ja jak najszybciej musiałam to zakończyć – Nie! Nic nie było... Ale opowiem ci to w szkole bo teraz dzwonię, żeby się zapytać czy twoi rodzice coś mówili, że mnie nie ma? - Zapytałam, bo nasi rodzice co prawda się nie znają za bardzo, jednak jak widzą się na ulicy to ze sobą rozmawiają. - Oni nawet nie wiedzą, że miałaś być. Także luz Natalia. - Odetchnęłam z ulgą. - To dobrze, bo moi rodzice cały czas myślą, że jestem u ciebie i niech tak zostanie. - powiedziałam, przecierając twarz jedną ręką. Nagle do pokoju wszedł Justin z wielką tacą z jedzeniem. - O rany Brooke muszę koczyć. - Nie dając jej nawet szansy na odpowiedź wyłączyłam się. - Proszę bardzo i smacznego. - Położył tackę na łóżku. Był tam sok pomarańczowy, jakieś rogaliki, ser żółty, twarożek, ogórek i pomidor pokrojony w plasterki. - O raaany jesteś wspaniały! - Pocałowałam go i zabraliśmy się do jedzenia.
- Pyszny ten ser. - Powiedziałam łykając kawałek. - To spróbuj twarożka uwielbiam go. - Dał mi ugryźć kawałek swojej kanapki którą aktualnie jadł i trzymał w ręce. - No całkiem niezły, jednak zostanę przy moim serku. - uśmiechnęłam się biorąc łyka swojego soku.
Po śniadaniu Justin posprzątał naczynia, a ja poszłam się umyć. Mieli naprawdę śliczną łazienkę. Kremowe i brązowe kafelki, prysznic i umywalkę w ślicznym odzieniu bieli. Oczywiście nie było to nie wiadomo jak na wysokim poziomie ale była to skromna i gustownie urządzona łazienka. Kiedy już się umyłam i ubrałam spakowałam do torebki brudne ciuchy i wyciągnęłam kosmetyczkę żeby się móc pomalować. Najpierw jednak spięłam włosy w kucyka, następnie nałożyłam korektor i podkład na twarz. Potem podkreśliłam oczy eyelinerem i pomalowałam rzęsy tuszem. Kiedy wyszłam Justin akurat kończył palić przy otwartym oknie. - Rany nie jest ci zimno? - Zapytałam okrywając się kocem z łóżka i podchodząc do niego. - Nie, nie przeszkadza mi zimno. - Odpowiedział i wyrzucając skończonego papierosa zamknął okno. - Tak w ogóle to po co palisz? To jest okropny nawyk. - Stwierdziłam i przytulając się do niego czekałam aż mi odpowie. - A ty czemu kiedyś paliłaś? Ja palę z przyzwyczajenia już. - No i dobił mnie... - No paliłam wydaje mi się dla szpanu. Chodząc na imprezy człowiek robi wiele głupot i to właśnie była w moim przypadku jedna z tych rzeczy. - Stwierdziłam odchodząc od niego i składając koc który potem odłożyłam na łóżko. - Dzwonił Ryan i chce się spotkać i pogadać, co ty na to? - Zapytał wyciągając jedną z bluzek z szafki. - Nie mogę, muszę wracać do domu się uczyć. Zobaczymy się jutro w szkole to pogadamy. - Uśmiechnęłam się i biorąc swój telefon z półki włożyłam go do torebki. - Okej, to teraz ja idę się umyć, poczekasz? - Kiwnęłam głową i usiadłam na łóżku. Kiedy Justin znikną za drzwiami łazienki zaczął dzwonić jego telefon. Podeszłam żeby zobaczyć kto to i na wyświetlaczu widniało imię ,,Kayla”. Zdziwiło mnie to imię, bo nie przypominam sobie, żeby do nas do szkoły chodziła jakaś dziewczyna o tym imieniu. Nie odebrałam, bo ja z Jussem nie jesteśmy ze sobą na tyle długo i to nie jest aż tak poważne między nami żebym mogła odbierać jego telefony. W końcu przestało dzwonić, a ja się zastanawiałam nad tym jego telefonem.
Po ok 10 minutach do pokoju wszedł Justin. - Ej jakaś Kayla do ciebie dzwoniła. - Poinformowałam go na co on się zdenerwował – Odebrałaś?! - Zapytał pośpiesznie, a ja pokręciłam przecząco głową. - To skąd wiesz kto dzwonił? - Ponownie zadał pytanie, a ja nie wiedziałam co jest grane bo widać było po nim że się zestresował. - No bo podeszłam do telefonu i na wyświetlaczu widziałam, ale nie odbierałam. - Odpowiedziałam wzruszając ramionami i podeszłam do niego bliżej. - Coś się stało? - Złapałam go za ramię. - Nie, wszystko w porządku, tylko ta dziewczyna jest dziwna i mogłaby naopowiadać ci wiele głupot. - odpowiedział, całując mnie w głowę. - Okej, niech tak będzie.
Przez resztę dnia Justin był jakiś nie w humorze. Jakby myślami był gdzie indziej. Bardzo mnie ciekawiło kim była ta Kayla i czemu dzwoniła do Justina.
~*~
Na następny dzień w szkole przy naszych szafkach czekał Justin z Ryanem i innymi chłopakami. - hej wszystkim – Przywitałam się z nimi i podeszłam do Justina dac mu buziaka na przywitanie. - Rozmawialiście dziś z Brooke? - Zapytał mnie i mojego chłopaka Cody. - Nie, ja przyjechałam swoim autem, a ty widziałeś ją dziś? - Spojrzałam na Jussa. - Nie, a coś się stało? - Zapytał. - Nie podobno ma jakąś propozycje dla całej naszej 5, chyba że Ryan będzie chciał kogoś zabrać. - Oznajmił nam Cody.
Kiedy przyszłam do sali moja uśmiechnięta przyjaciółka siedziała już w swojej ławce. - Hej piękna! - Przywitałam się z nią i usiadłam w ławce obok. - Siemka. - Uśmiechnęła się do mnie. - Co to za propozycja dla nas? - Zapytałam, bo nie ukrywam ciekawość mnie zżerała od środka. - Powiem wam na lunchu. - Szybko odpowiedziała i akurat do sali wszedł nauczyciel.
- Dobra chodź idziemy do chłopaków. - Ciągnęłam Brooke za rękę w stronę stołówki. - No przecież idę! - Zaczęła się śmiać.
Kiedy podeszłyśmy do stolika usiadłyśmy – No to kochanie co to jest za sprawa? - Zapytał Cody patrząc na Brooke. - Bo pomyślałam, że w przyszłym tygodniu będą już ferie to może pojedziemy do mojego domku za miastem całą 5 albo 6 jak Ryan kogoś weźmie. - Powiedziała, a mnie ten pomysł się bardzo spodobał. - Justin jedźmy, fajnie będzie!! - Zaczęłam prosić Jussa bo jego i mina chłopaków mówiła sama za siebie ,,nie''. Ale czegóż nie robi się dla swoich dziewczyn. - No możemy w sumie jechać. - Powiedział niepewny. - Jeeej dziękuję! Jeszcze tylko moi rodzice zostają do przekonania. - Stwierdziłam. - To się z nimi pogada. - Powiedział Ryan. - Nie! Chodzi o to że opcja dla naszych rodziców – Brooke pokazała na mnie i siebie – Jest taka ze jedziemy z koleżankami. - Chłopaków wcięło, a po chwili zaczęli się śmiać. - No co? Co jest w tym zabawnego? - Zapytałam. - Nie nic, księżniczko. - Powiedział całując mnie w czubek głowy. - To pogadaj z rodzicami i potem będziemy się dogadywać.
Po szkole pojechałam prosto do domu żeby porozmawiać z rodzicami o feriach z ,,dziewczynami”. Akurat siedzieli w salonie – hej, mam sprawę do was. - Oboje spojrzeli na mnie. - Dawaj. - Powiedział tata starając się wyglądać na wyluzowanego (co oznaczało że ma dobry humor) – Bo chcemy z dziewczynami jechać do domku Brooke za miasto na tydzień albo i troszkę dłużej w ferie. Możemy? - Powiedziałam prosto z mostu o co mi chodzi bo najgorzej było by owijać w bawełnę. - Oj teraz dowaliłaś...nie wiem. Będziecie tam same. - Odezwała się mama. - Tak, ale to nie jest na żadnym odludziu i będą chło...to znaczy na pewno w innych domkach będą jacyś chłopcy to w razie problemów nam pomogą. Będę codziennie dzwoniła! Prooooszę! - Tata westchnął – W sumie ma już 18 lat...możemy ją chyba puścić. - Spojrzał na mamę. - No dobrze, ale masz codziennie dzwonić. - Jeeeej dziękuję!!!!! Kocham Was!! - Przytuliłam ich i pocałowałam.
Kiedy weszłam do swojego pokoju od razu wyciągnęłam telefon i napisałam sms'a do Brooke że rodzice się zgodzili i zadzwoniłam do Justina. - Tak? - Zapytał - Zgodzili się!! - Krzyknęłam do telefonu. - No to super, strasznie się ciesze. Ale wiesz co...pogadamy jutro bo teraz nie mogę za bardzo rozmawiać. - Powiedział co oznaczało, że chyba jest w ,,pracy''...Nie lubię kiedy to jego gówno jest ważniejsze ode mnie.... - No dobrze, pa. - Pożegnałam się i wyciągnęłam książki od chemii by móc się pouczyć.
__________________________________________________________________
Jest i kolejny rozdział...ale brak komentarzy od Was :( Dziś troszkę krótki ale mam nadzieję że fajny ;)
Co do takich organizacyjnych spraw to bardzo Was proszę, ponieważ coś jest nie tak i nie widzę Waszego głosowania w ankiecie którą zrobiłam to BAAAARDZO PROSZĘ żebyście pod rozdziałem coś napisali nawet głupią kropkę. Wszyscy którzy to czytają niech coś napiszą, bo chciała bym wiedziec ile Was jest i czy jest sens dalej pisac ;/
@natala_belieber
♥
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńJa, czytam i jest jednym z moich ulubionych. Pisz dalej :))))
OdpowiedzUsuńoczywiście, że jest sens. nie możesz mi tegp zrobić. wiem gdzie mieszkasz xd
OdpowiedzUsuńkocham ;***
@PoliShSWaG_
Czytam
OdpowiedzUsuńjaki boski, cudowny, po prostu nie do opisania rozdział...nie mogę się doczekać po prostu...czekam na kolejny kocham <3 i oczywiście, że czytam opowiadanie <3 każdy rozdział komentuję <3
OdpowiedzUsuńświetny:)
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńSwietne :)
OdpowiedzUsuńŚwietne <3 ZAJEBISTE!
OdpowiedzUsuń*.* cudowny !
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego!
<3