sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 44

Do szkoły jechałam z Brooke, ale nie odzywałam się za dużo bo myślałam nad wczorajszym dniem. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Usłyszałam głos mojej przyjaciółki parkującej auto na szkolnym parkingu. - Co? Mówiłaś coś? - Nie bardzo chciało mi się gadać bo wkurzona byłam na Justina który wczoraj nie mógł ze mną rozmawiać i jakoś dziwnie złożyło mi się to z tą całą Kaylą... - Nie, już nic, mówiłam o feriach, ale powtórzę to najwyżej jeszcze przy chłopakach. - Powiedziala Brooke wysiadając z auta. Zrobiłam to samo i zakładając torebkę na ramie poszłam w stronę wejścia do szkoły. Pod drzwiami byli Justin i jego świta. - Cześć. - Powiedzieli wszyscy hurtem. Juss podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale dyskretnie przekręciłam głowę, tak że tylko on zauważył że coś jest nie tak. Uśmiechnęłam się do niego lekko wymuszając to i idąc dalej za Brooke poszłam do mojej szafki. Jednak nie musiałam czekać długo, jak Justin podszedł do mnie - Ej co jest? - Zapytał patrząc się na mnie nie bardzo rozumiejąc co jest grane. - Nic, jest wtorek i ... - spojrzałam na zegarek - godzina 7:50 i zaraz zaczynają się lekcę. - Wzruszyłam obojętnie ramionami i włożyłam niepotrzebne książki na półkę, zabierające te na dziś. - Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. - Zamknął moją szafkę i patrzył się na mnie oczakując wyjaśnień. - A ja uważam, że doskonale powinieneś wiedziec o co mi chodzi. - Popchnęłam go lekko i ponownie otworzyłam drzwiczki kontynuując moje pakowanie. - O to że nie mogłem wczoraj z tobą rozmawiac? - Spytał, a jego ton głosu był lekko pretensjonalny. - Nie no skoro dla ciebie to nie jest problem to spoko. Nie ma tematu. - Powiedziałam sucho. Nie chce się z nim kłócić ale nie mam wyboru. - Boże Natalia byłem zajęty i nie mogłem rozmawiać. - Oznajmił przeczesując swoje włosy dłonią. - No to po co w ogóle odbierałeś? - Spojrałam na niego z pytającym wzrokiem. Nie zrozumcie mnie źle może i nie powinnam się na niego wściekac, ale ta Kayla cała i to że potem byl jakiś nieobecny i jeszcze to że nie mógł ze mną rozmawiac... To wszystko wydawało mi się zbyt dziwne. - Bo myślałem że coś się stało do cholery jasnej i dlatego odebrałem... - Zaczął z irytacją - Czy musisz robić z tego taki wielki problem? - Był zły i można to było to bez problemu wyczuć w jego głosie, ale mnie jakoś to nie obchodziło w tym momencie. - To może mi powiesz czym byłeś aż tak zdenerwowany? - Ułożyłam ręce na biodrach zamykając ze złością swoją szafkę  - Nie mogę powiedzieć, ale to nic o czym powinnaś była wiedzieć. - Sykną nie patrząc już na mnie tylko gdzieś w dal jakby miał już dość tej rozmowy. - Tak pewnie najlepiej powiedzieć że to nie moja sprawa...A może byłeś u tej... - Położyłam palec wskazujący na podbródek - Kayli? Dobrze pamiętam jej imię? - Jak tylko usłyszał jej imię jego oczy zwróciły się ku mnie, od razu pociemniały ze złości i wiedziałam, że uderzyłam tym pytaniem w jego czuły punkt. - Nie ufasz mi. - Powiedział bez jakiegoś większego wyrazu w głosie. - Nie, po prostu mówię to jak to wygląda z mojej perspektywy. - Wzruszyłam ramionami i założyłam torebkę na ramię, chciałam odejść już od niego i pójść w stronę klasy gdzie miałam lekcję, ale to był zły pomysł. - Boże byłem ...w pracy... - Jęknął - Dlatego nie mogłem rozmawiać  - Wyjaśnił i tak jak myślałam na początku olał mnie dla tych swoich czarnych interesów. - No pracą bym tego nie nazwała... - Stwierdziłam cichym tonem głosu, ale tak żeby mógł to usłyszeć  - Dla ciebie to może i nie praca ale dla mnie tak. - Zaczął, ale ja dalej stałam przy swoim - Dobrze wiesz, że nie lubię jak to coś jest ważniejsze ode mnie. - Westchnęłam, bo tylko to mi teraz zostało. - Do cholery... a kto ci powiedział że jest ważniejsze?! Ja nie mogę zawalać roboty bo może się to skończyć źle, a ja muszę jakoś zdobywać tą kasę. Teraz jest zima to nie ma wyścigów więc więcej roboty biorę i tyle... - Wypuścił powietrze przez nos. - Dobra niech będzie. - Przewróciłam oczami, ale dalej nie podoba mi się to co robi po mimo tego że tak naprawdę nie mam pojęcia co on robi. - Tak i nadal będziesz chodziła naburmuszona. Czemu musisz zawsze wszystko utrudniać  - Zapytał ze zdenerwowania. - Boże przecież powiedziałam  ze ok! Zostaw to i już? Tera to ty utrudniasz i roztrząsasz. - Pokręciłam głową w irytacji. - Dobra jak chcesz. - Wzruszył ramionami i odwracając się poszedł do swojej klasy a ja do mojej i tyle go widziałam. Dopiero spotkaliśmy się przy lunchu jak to zawsze bywa jemy całą paczką na stołówce. Chłopaki już czekali na nas przy naszym stoliku. Cody uśmiechał się w naszą stronę, Ryan machał z wymalowaną radością, a Justin jadł coś i popijał swoim napojem. - No siema dziewczyny! - Przywitał nas chłopak mojej przyjaciółki. - Cześć, jak tam lekcje minęły? - Zapytała Brooke siadając koło Codiego i całując go. - Spoko - Wzruszyli ramionami. Ja natomiast usiadłam pomiędzy Ryanem a Justinem, który nawet nie był zainteresowany tym, że przyszłam. Przewróciłam tylko oczami i zaczęłam temat ferii - No to jak to z tym wyjazdem będzie? - Zapytałam, ciekawa jak to wszystko będzie wyglądało. - No to tak, jak wiecie to jest takie miejsce gdzie jest dużo tego typu domków skupionych blisko siebie więc w razie potrzeby będziemy mieli sąsiadów. - Chłopaki kiwnęli głowami, a Justin pisał coś na telefonie, nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam swojego iPhona i zobaczyłam wiadomość od niego.

Od:Justin
Przepraszam?


To ma byc pytanie...pfff też mi coś. Kliknęłam szybko żeby odpisać.

Do: Justin
Za co i dlaczego to było pytanie??


Tym razem on wziął swój telefon i czytając to co mu napisałam westchnął ciężko i zabrał się za pisanie. Naprawdę?! Teraz tak będziemy ze sobą rozmawiać? 
- No i w domku jest kuchnia co prawda mała ale damy radę, mały salonik z kanapą i kominkiem. Na piętrze jest jeden pokój na całe piętro i łazienka. - Słyszałam jak Brooke dalej tłumaczy sprawy z wyjazdem. Nagle poczułam wibracje i zgadnijcie od kogo była wiadomość?!

Od: Justin
Za to że jestem kretynem...Kurwa co my robimy?!

Jak tylko przeczytałam mimowolnie się uśmiechnęłam i poczułam po chwili jak jakaś ręka mnie owija wokół talii i przyciąga do siebie. To był Justin patrzący na mój uśmiech. - Jesteś niemożliwy. - Powiedziałam cicho całując go delikatnie.
- a sklep jest blisko czy daleko? - Zapytał Ryan. - Jakieś 20 min spacerkiem. - Odpowiedziała mu biorąc łyka swojego soku. - A jakieś atrakcje są? Bo my się tam zanudzimy jak nic tam nie będzie. - Skomentował Justin z tym swoim jękiem małego dziecka. Zaśmiałam się na jego pytanie. - No co? Nie moja wina ze mam ochotę na jazdę na snowboardzie, albo na łyżwach lub chociaż na sankach. - Wzruszył ramionami jakby to było najnormalniejsze na świecie. - Prosze przypominij mi ile ty masz lat? - Zaczęłam się śmiac jeszcze bardziej, na co on przewrócił oczami. - Tak, jest lodowisko i stok narciarski więc i deska i sanki ci się przydadzą. - Mrugnęła do niego Brooke. - Dobra to jedziemy w sobotę około 12 - Klasnęła w dłonie z entuzjazmem. - Dobra a jak wyglądając sprawy z jedzeniem i pewnie drewnem do kominka i w ogóle płatnościami? - Zapytał Ryan, na co ona tylko machnęła ręką - Ja was zapraszam i to ja o wszystko zadbam. - Chłopaki i ja od razu zaczęliśmy protestowac, ale ona krzyknęła - Nie! Koniec i Kropka! Ja kupię wszystko i za wszystko płacę wy jeśli chcecie to samo opłacacie sobie wszystkie różnego rozdzaju rozrywki typu stok narciarski. I nie ma już tematu zrozumiano? - Wszyscy pokiwaliśmy głowami jak dzieci w przedszkolu dostające ochrzan za coś co zbroiły. - No to się cieszę! - Ponownie sie uśmiechnęła. - Dobra to my się zmywamy. - Powiedział Justin łapiąc mnie za rękę i pociągnąwszy mnie w stronę sali gimnastycznej ze śmiechem podążyłam za nim.
Co jest? - Zapytałam kiedy dobiegliśmy na miejsce. - Obiecałem ci kiedyś że nauczę cie grac w kosza więc oto i jesteśmy, co prawda mamy tylko ... - Spojrzał na mój zegarek na ręku - 20 minut ale damy radę. - Zaśmiałam się na jego przypływ energii. - Dobra to popatrz to jest proste. - Wziął piłkę ze stojaka obok. - Widzisz ten prostokąt na tarczy przy koszu? - Wskazał palcem to miejsce, a ja kiwnęłam głową. - Musisz tak rzucac żeby piłka tam się odbiła i wtedy wleci ci do kosza. - Zademonstrował idealny rzut a ja klasnęłam  w ręce żeby pokazać że podziwiam go za jego umiejętności. - Spróbuj. - Podał mi piłkę. Wiem że jestem przecież w szkole i na wf powinnam mieć zajęcia z koszykówki, ale zawsze albo się zwalniałam, albo błagałam i nudziłam nauczyciela żeby nam odpuścił kosza i zwykle wygrywałam.
Wzięłam od niego tą piłkę i rzuciłam, ale oczywiście nie trafiłam - No prawie ale trzymaj piłkę o tak - ułorzył mi ręce - i ugnij kolana przy rzucie o tak - Pokazał mi jak mam to zrobić. - Dobra. -
 I tym razem mi wyszło. - Świetnie! - Klasnął w dłonie - Dobra, teraz gramy! Ja na ten kosz ty na ten i zobaczymy kto jest lepszy - Zaproponowałam mu.

Justin

Ona nie wie co właśnie powiedziała. hahaha no ale skoro chce... - Dobra zaczynaj, dam ci fory. - Oznajmiłem jej podając piłkę. - Nie! Zacząć mogę ale nie chce fory. To ma być czysta gra. - Powiedziała z przejęciem wymalowanym na jej twarzy. - No i start! - Pobiegła w stronę mojego kosza, oczywiście daleko nie ubiegła kiedy zabrałem jej piłkę w momencie kiedy ani trochę się tego nie spodziewała. - Ejj.. -  jęknęła, a ja w tym czasie podbiegłem i rzuciłem piłką do kosza. - Co? Grasz czy się obijasz? - Zapytałem podając jej piłkę. Zmrużyła tylko groźnie oczy - Sam tego chciałeś Bieber... - Powiedziała odbijając kilka razy piłką i poleciała w stronę mojego kosza. nagle rzuciła i nawet nie wiem kiedy i jak to się stało piłka trafiła do kosza. - ha! Mam cię! - Oznajmiła skacząc do góry. - Nie bądź taka pewna! - Przez resztę przerwy graliśmy śmiejąc się, oczywiście na końcu i tak wyszło, że ja wygrałem bez jakiś większych starań.

Po szkole odwiozłem Natalię do domu, żeby móc spędzić z nią troszkę czasu. - I co? Kiedy powtórka meczu koszykówki? - Zapytałem zatrzymują się na czerwonym świetle. Natalia wzruszyła ramionami – Nie wiem, nie lubię kosza, wolę patrzeć jak ty grasz. - Miałem wrażenie, że jest smutna albo zła lub czymś się przejmuje, a ja nie wiem co jest grane. - Ej coś się stało? Bo nie masz humoru i nie uśmiechasz się. - Spojrzałem na nią. - Nie, tylko tak się zastanawiam nad tym wyjazdem naszym. 
- I to dlatego jest taka nieobecna? Ja czuję że coś jest nie tak. - Powiedziałem i ruszyłem autem bo zapaliło się zielone światło. - Ja mam tak zawsze przed wyjazdami także się przyzwyczajaj. - Teraz to ona spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. - Dobra, skoro mam mieć dobry humor włączmy radio. - włączyła jakąś stacje radiowa gdzie akurat leciała fajna piosenka Drake więc nasze głowy automatycznie wprawiły się w rytmiczny ruch do muzyki.

- Dzięki za podwózkę do domu. - posłała mi swój uśmiech. - Nie ma za co księżniczko. - puściłem jej oczko i nachyliłem się aby złączyc nasze usta. Trochę się bałem że po naszej kłótni będzie to sztuczne lub jakieś nieswoje ale odwzajemniła pocałunek i już wtedy wiedziałem że mogę go pogłębic.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie żeby zaczerpnąc powietrza poczułem jakby jakiś przypływ emocji i chciałem jej coś powiedziec...czegoś brakowało albo sam nie wiem co. Przerwała ciszę między nami – Pa Justin. - pomachała i wyszła z samochodu.

Kiedy byłem już pewny że bezpiecznie weszła do środka budynku, odjechałem w stronę swojego domu. Od kiedy jesteśmy razem a jest to w sumie niecały miesiąc czegoś jakby brakuje. Wiem, że jesteśmy razem i staram się jak mogę, ale mam wrażenie jakby to był tylko taki ,,o'' związek, bez zobowiązań. Trochę dziwne że ja to stwierdzam, ale nigdy nie czułem czegoś takiego do dziewczyny. To jest dziwne...ale ja nie umiem okazywac uczuc...nie jestem w tym specjalistą, prędzej mogę powiedziec, że potrafię sprawic żeby dziewczyna czuła się dobrze... Cholera co ta dziewczyna ze mną robi....

Natalia

Weszłam do budynku i oczywiście moje oczy ujrzały Georga. - Dzień dobry! - Zawołałam z uśmiechem – Witaj kochana, jak tam miną dzień? - Zapytał, odkładając papiery które właśnie uzupełniał. Swoją drogą zawsze jak byłam mała i koniecznie chciałam z nim siedzieć to kazał mi liczyć kartki, a że ja jeszcze wtedy nie umiałam to liczyłam w nieskończoność, ale przy nim nigdy mi się nic nie nudziło. 

- A całkiem dobrze, wiesz w sobotę po południu jedziemy ze znajomymi do domku Broke za miastem. - Oznajmiłam ucieszona. - Tylko wiesz troszkę się martwię jak to będzie. - No i pękło we mnie... - Oho widzę że poważna rozmowa się zapowiada chyba że nie chcesz. - Podniósł ręce w geście nie zmuszania mnie do niczego. - Chyba chce bo potrzebuje twojej rady. Tylko odniosę rzeczy na górę przebiorę się i przyniosę nam obiad. - Uśmiechnęłam się. George nie ma żony, zmarła i nawet ja jej nie pamiętam, ale od tamtej pory sam sobie gotuje i często właśnie jadam z nim rozmawiając o wszystkim i o niczym. - Dobrze. - Uśmiechnął się, a ja w podskokach poszłam do windy a potem weszłam do domu. - Cześć kochanie, dobrze, że już jesteś właśnie nakładam obiad. - Moja mama zawołała z kuchni. - nałóż podwójna porcję bo idę zjeść z Georgiem. - Oznajmiłam jej idąc w stronę mojego pokoju gdzie rzuciłam moją torba w kąt i przebierając się w luźne ubranie.
Następnie wróciłam do kuchni i biorąc talerze z kurczakiem wyszłam z domu i zjechałam do hallu. - Ooo kurczak pani Smith. Mmmm – Uśmiechnął się kochany staruszek i zabraliśmy się do jedzenia. - No to co tam się u ciebie dzieje, co? - Spojrzał na mnie znad swojego talerza. - Ale obiecaj że nie powiesz rodzicom... - Przeciągnęłam zdanie tonem błagającym, żeby wiedział, że nie koniecznie muszą dowiedzieć się o moim życiu prywatnym. - Czy ja kiedykolwiek Cię wydałem? - Zapytał oczywiście sarkastycznie na co ja się zaśmiałam i pokręciłam głową. - No to opowiadaj, może stary człowiek będzie mógł ci jakoś pomóc. - Puścił mi oczko i jadł dalej. - No bo wiesz chodzi o to, że ja jestem z Justinem jak mogłeś zauważyć, moi rodzice podejrzewają ale nic nie wiedzą. - W tym momencie zrobiłam przerwę żeby napić się herbaty i wkroczył George – Ale czemu nie chcesz im powiedzieć? - Zapytał z zaciekawieniem, a ja westchnęłam, bo nie bardzo chce mu aż tak dokładnie wszystko opowiadać, bo głupio mi się przyznać o moim jeszcze w sumie niedawnym życiu – Bo wiesz jaki jest tata, kochany ale nadopiekuńczy i zaraz będzie sprawdzał kartoteki Justina, a ja nie chce... - jęknęłam przez co George jako że nie jest głupi sam się domyślił – Czyli jest to chłopak który lubi się zabawić i ma jakby to powiedzieć ,,znajomości'' – Zrobił dziwny znak palcami – w policji tak? - Pokiwałam mu głową i kończyłam dalej swój wywód. - No i on jedzie z nami tam i tak w ogóle to jedzie on, jego kolega a mój przyjaciel, ja, Broke i jej chłopak. Wersja dla rodziców jest taka że jedziemy z dziewczynami samymi, bo inaczej by mnie nie puścili. - Westchnęłam i odstawiłam swój i Georga talerz na bok – I czego się boisz, bo chyba jeszcze mi nie wyjaśniłaś. - Zapytał troskliwym głosem jaki uwielbiałam. - Bo chodzi o to że jesteśmy ze sobą od jakiegoś miesiąca i to jest na razie mam wrażenie dziwny związek... - Urwałam, bo w sumie sama nie wiem jak zdefiniować to co jest między nami... - Dziwny czyli? - On też chyba nie łapał co chce powiedzieć – Ehh bo widzisz jesteśmy razem i spotykamy się, całujemy zachowujemy jak para ale brakuje tego uczucia tego czegoś. - I w tym momencie George załapał i powiedział – Słowa kocham? - Jak tylko wypowiedział to jedno słowo od razu miałam motylki w brzuchu. - Tak..chyba tak. Ja po prostu nie czuje że to jest coś tak na poważnie tylko że jak by to nazwać? - Znowu się zatrzymałam a kochany mój ,,dziadek'' dokończył za mnie – przelotny romans? - Zachichotałam na jego śmieszne ale trafne spostrzeżenie. - Tak, właśnie tak i ja nie wiem co robić. Nie chcę wychodzić pierwsza z inicjatywą czegoś poważniejszego bo po pierwsze boję się że on nie czuje tego co ja i się tylko wygłupie. - To co powiedziałam najwyraźniej zaskoczyło Georga bo wytrzeszczył w niezrozumieniu oczy – Jak to boisz się że on nie czuje tego samego? - Zapytał z niedowierzeniem – Przecież jesteście razem. - Skomentował szybko. - Tak ale widzisz on nie miał nigdy dziewczyny na poważnie jak już to dziewczynę że tak powiem na jeden raz. Umie dziewczynę skokietować i flirtować. Bezapelacyjnie wie jak poderwać dziewczynę i wie jakich tekstów używać żeby miękły jej nogi, a ze mną niby starał się i powiedział mi że cieszy się że jesteśmy razem i takie tam jednak boję się że tylko ja się tak angażuje. - Wytłumaczyłam mu, a on był zszokowany – Flirtować? Dziewczyna na jeden raz? Teksty na podryw...Natalia wybacz ale ja jestem człowiekiem starej daty i te twoje stwierdzenia nie brzmią jakoś zachęcająco. - Stwierdził. - To w takim razie skoro to jest niegrzeczny babiarz łącząc jego cały charakter w jedno to skąd ty go wytrzasnęłaś? - I właśnie tego pytania się bałam i modliłam się w duszy, żeby jednak ominął nas akurat ten temat. - Bo wiesz on chodzi ze mną do szkoły i kiedyś byliśmy blisko ale potem się pokłóciliśmy i jeszcze do niedawna toczyliśmy wojnę, ale od jakiegoś czasu się stara i nawet nie wiesz jak bardzo! - tą ostatnią część powiedziałam z radością. - I postanowiłam dać mu szanse. Wiesz przy mnie jest inny... nie naciska i nie wywiera presji. Jest cierpliwy i wyrozumiały, ale boję się tego emmm... - Głupio mi było mówić akurat o tych sprawach Georgowi ale to jest mój przyjaciel i ,,dziadek'' w jednym. - Dalej, smiało, wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim – Zachęcał mnie z uśmiechem – Boję się pierwszego razu. Przecież my tam będziemy sami to on może to zrozumieć w ten sposób że ja daje mu tym samym okazje właśnie do tego naszego pierwszego razu, a skoro ja nie wiem czy to jest na poważnie, czy może to tylko przelotny jak ty to powiedziałeś romans to boję się że się Justin się wkurzy jak mu odmówię. - Wydusiłam to w końcu z siebie i od razu mi ulżyło.  George popatrzył na mnie – Natalia posłuchaj mnie tylko bardzo uważnie, bo to już nie są żarty. - Odwrócił się teraz całkowicie przodem do mnie i złapał mnie za ręce – Jeżeli się wkurzy to od razu da ci do zrozumienia że chodzi mu tylko o jedno, a jak powiesz mu że nie jesteś jeszcze gotowa i on przyjmie to ze zrozumieniem to znaczy, że na pewno zaangażował w to uczucia. Ale to on powinien powiedzieć ci co czuje, jednak skoro nie wiesz co jest z jego strony to może odpowiedz najpierw sobie sama na to pytanie, co jest z twojej strony?
___________________________________________________________
Noo i co myślicie o rodziale? :D  Wiem że może troszkę krótki, ale przynajmniej jest dużo konkretów (tak mi się przynajmniej wydaje hehe xD )

Dobra a teraz ważna sprawa, od teraz rozdziały niestety będą pojawiały się co 2 tygodnie bo ja 18 czerwca wylatuje już na praktyki na te 4 miesiące jak Wam wspominałam i z tego co wiem od innych jest tam problem z internetem, więc mogę nawet nie mieć możliwości dodawać tych rozdziałów albo co gorsza przysyłać nowych tu do Polski, więc za mnie będzie dodawała najwyżej koleżanka nowe rozdziały, ale niestety napisanych jest w sumie 51 a dziś opublikowałam 44 więc nie jest ich dużo ;/ Będę kombinowała żeby pojawiały się częściej, oczywiście ci co są zapisani na listę ,,INFORMOWANI'' Będą dostawać wiadomości ze wyszedł nowy rozdział, ale ci do których kontaktu nie mam muszą niestety sprawdzać czy pojawił się nowy post ;)

Proszę napiszcie mi czy rozumiecie mnie dobrze, bo ja tak bym chciała żebyście mieli te rozdziały przez te 4 miesiące.

A tak dla umilenia całej sprawy już od października ruszam z drugą częścią BELIEVE!! Kto czytał i nie może się doczekac zapraszam ;) a tych którzy nie czytali zachęcam do przeczytania

To chyba tyle... Hahaha xD NO nic standardowo proszę o komentarze ;* 

@natala_belieber

7 komentarzy:

  1. jasne że cię rozumiemy:))) rozdział jak zawsze rewelacyjny♥ ♥ ♥ ♥ ♥ No i udanych praktyk :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham, kocham i powodzenia;*
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  3. O Jezu już nie moge się doczekać drugiej części BELIEVE aaaa, a się jaram *-*, Rozdział jak zawsze genialny :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jest strasznie boski..nie mogę doczekać się kolejnego i co się wydarzy na tym wyjeździe...czekam na kolejny. Kocham <3 <3

    OdpowiedzUsuń