poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 8

Natalia

Doszłam do domu cała przemoczona kiedy tylko mama mnie zapytała – Raaany co ci się stało?
- Zapomniałam parasola i… no zmokłam. – przewróciłam oczami i udałam się do swojego pokoju.
- Czemu jesteś taka zła? Coś się w szkole stało? Przecież mieliście wycieczkę i miał być to twój najlepszy dzień i nikt nie mógł ci go zniszczyć. – westchnęła.
- No widzisz, a jednak komuś to się udało i mamo przepraszam cię, ale nie mam ochoty na nic.
- Dobrze kochanie, jak będziesz czegoś potrzebowała to daj mi znac. – uśmiechnęłam się do mnie i pozwoliła iśc do siebie.
W mojej głowie roiło się od przeróżnych myśli. Czemu on powiedział, że mnie lubi, że chce to wszystko naprawić i że Ryan miał racje...czyli, że co on o mnie z nim rozmawiał…tak już to widzę, pewnie założyli się o to czy mu wybaczę i czy uda mu się mnie poderwać. Ja nie jestem taka łatwa, nie i koniec. Niech trzyma się z daleka ode mnie.
Nagle poczułam jak po moim policzku spłynęła łza, potem mój żołądek zaczął się ściskać i zanim się zorientowałam leżałam z głową w poduszce, płacząc. Ten ból mnie przeszył zbyt mocno. Pomyślałam, że powinnam z kimś porozmawiać, tak też więc postanowiłam się w miarę ogarnąć i zapytać mamy czy może do mnie wpaść Broke. Weszłam do łazienki i przemyłam twarz zimna wodą, następnie przejrzałam się w lustrze i ‘’ tak mogę już wyjść z pokoju’’ pomyślałam i zeszłam na dół.
- Mamo może do mnie wpaść Broke, bo chciała bym z nią pogadać?
- Tak, jasne kochanie. – uśmiechnęłam się. – ale zaraz, czy ty płakałaś? – No i jednak zauważyła.- Co? Nie, skąd taki pomysł? – zapytałam z nadzieją, że jednak mi uwierzy.

- Przecież wiedzę. Natalia jestem twoją matką i wiem kiedy płaczesz nawet jak chcesz to ukryć przede mną. – powiedziała.
- Oj mamo, po prostu miałam potrzebę i właśnie o tym chce porozmawiać z Broke.
- Ale co się stało? Powiedz mi, przecież wiesz, że mnie możesz wszystko powiedzieć. – uśmiechnęła się do mnie.
- Mamo, to nic czym musiała byś się martwić – odwzajemniłam jej uśmiech.
- Ale skoro płaczesz to znaczy, że powinnam. – dalej nalegała i szczerze mówiąc to się robi już męczące. Zawsze ile kroć chciałam ukryć coś przed nią to ona musiała się o tym dowiedzieć, zawsze ile kroć nie chciałam jej o czymś mówić drążyła temat aż w końcu jej mówiłam, ale tego jej nie mogę powiedzidec, bo za bardzo się zdenerwuje.
- Mamoooo… - przewróciłam oczami.
- Nie mamo, tylko powiedz mi o co chodzi. - I wtedy wymyśliłam piękne kłamstwo. Nie żebym próbowała okłamać prawnika, ale zawsze trzeba próbować. – Bo dowiedziałam, się, że Bella mnie okłamała i bardzo mi przykro z tego powodu. – odetchnęła z ulgą.
- No to niemiło z jej strony, a czemu tak zrobiła? – dopytywała się.
- Wiesz mamo, to że ona nie jest fair w stosunku do mnie to nie znaczy, że ja mam też taka być co do niej, chodzi tu o jej prywatną sprawę i nie mogę Ci powiedzieć. -
- Ale skoro chodzi o jej prywatną sprawę to nie musiała ci nic mówic… - Boże...moja mama czasami zapomina, że nie jest w pracy.
- Mamooo widzisz nie zrozumiesz, zadzwonię po Broke i pogadam z nią dobrze?
- No dobrze, dobrze.
Poszłam do siebie do pokoju i wzięłam swojego iPhon’a i wykręciłam jej numer.
- Halo? – odebrała.
- Broke, możesz do mnie przyjść, proszę to jest dla mnie bardzo ważne.
- Natalia strasznie leje…no ale ok, będę.
- Chodzi o Justina, proszę.
- Ok, za 30 min będę u ciebie.
- Dziękuję, to czekam.

Kiedy przyszła, zamknęłyśmy się u mnie w pokoju.
- No to opowiadaj co się stało? – zapytała zaniepokojona.
- Bo kiedy wracałam, zatrzymał się przy mnie swoim autem i chciał mnie podwieźć do domu. – spuściłam wzrok.
- No i tylko po to przyjechałam, nie mogłaś mi o tym przez telefon powiedzieć? – Popatrzyła na mnie i zrozumiała – ale zaraz to nie wszystko, prawda? – przytaknęłam głową.
- To co jeszcze się stało? – dopytywała się.
- No bo on nalegał, żebym weszła do niego do auta, ale mu odmówiłam i nagle strasznie zaczęło lać i nie wiem jak to się stało ale coś mnie popchnęło do tego żeby jednak wsiąść tam.
-Weszłaś tam?! – przerwała mi.
- Tak.
- Natalia!!!
- Ale to nie wszystko…
- Rany co jeszcze? – zdziwiła się.
- Bo nagle zatrzymał się na poboczu i ja mu powiedziałam, żeby jechał dalej bo chce do domu..
- Zatrzymał się? Po co? – znowu mi przerwała.
- Oj no wynik naszej kłótni i jego głupoty – przewróciłam oczami – w każdym razie w końcu się wkurzyłam i wyszła z jego auta, a on do mnie żebym się nie wygłupiała i że mam wracać, ale nie wróciłam. Ale on do mnie, że zmoknę, a ja że nie boję jakiejś tam ulewy w przeciwieństwie do niego, a on wtedy powiedział że się nie boi tylko jego włosy są odpowiednio ułożone i nie chce tego zepsuć – kiedy to usłyszała przewróciła oczami z jego głupoty. Ja dalej kontynuowałam – jednak ja powiedziałam mu że on siebie chyba nie słyszy na co wtedy wyszedł z auta a ja pytam się co on robi a on że udowadnia mi że się nie boi głupiej ulewy.
- Po co? – zadała Broke pytanie.
- No o to go właśnie zapytałam, a odpowiedź była taka, że próbuje mnie do niego samego przekonać.
- Co?! Dlaczego? – znowu zadała pytanie.
- Też się go o to zapytałam, a on na to że on chce to wszystko naprawić. Jednak ja mu odpowiedziałam, że on tego nigdy nie naprawie, więc daremne są jego próby. I on potem do mnie że Ryan miał racje..
- Racje z czym?
- z tym że Justin mnie lubi…
- On ciebie co?!?!?! – jej mina wyrażała więcej niż 1000 słów.
- On mnie lubi, bardziej niż mu się wydawało – spuściłam wzrok.
- Boże on zgłupiał!
- No powiedziałam mu że jak chce to wszystko naprawić tak jak mówił to niech się trzyma ode mnie z daleka bo ja nie chce przechodzić przez to samo co rok temu.
- No i dobrze mu powiedziałaś! – powiedziała Broke.
- Wiem, ale kurde to jest trudne! Broke mi się znowu zaczęło wszystko przypominać, przez to że on powiedział mi to że mnie lubi. Ja nigdy więcej nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, a on tu wyskakuje z takim tekstem!
- Ale może on faktycznie chce to naprawić… - zaczęłam rozmyślać.
- Nie! Na pewno nie! Kurwa Broke on rozmawiał z Ryanem o mnie! Więc czy coś Ci to przypomina może?!
- No tak… przypomina…ale…
- Nie! Nie ma żadnego ale, ja nie chce wracac do tego co było, a nawet jak już to ja nie potrafiła bym mu zaufać. – Na mojej twarzy pojawiły się łzy. Zaczęły spływać po mojej twarzy.
- Ej kochana, nie płacz, ten dupek po prostu stara się tobą manipulować, nie wierz mu! Ja wiem że to jest trudne, bo widzisz w nim coś więcej, ale ty jesteś twarda i nie dasz mu się! – przytuliła mnie mocno, a ze mnie wszystko zeszło, płakałam i nie przejmowałam się już niczym tylko tym, żeby w końcu mi ulżyło.

Justin

- No dobra stary ale, jak ty zamierzasz ją do siebie przekonać? Ona cię nienawidzi – podrapał się z zakłopotaniem po głowie Ryan.
- Dzięki stary nie ma to jak pocieszenie. – przewróciłem oczami siedząc u niego na łóżku.
- Ja jestem tylko szczery i tyle. Patrzę na to wszystko realistycznie.
- Ryan, ja teraz czuję, że naprawdę muszę ją jakoś przekonać do mnie.
- Ona ci się naprawdę podoba. Kto by pomyślał. – zaczął się cieszyc.
- Ej może trochę ją lubię, ale bez przesady – wystawiłem dłoń, aby wiedział, że ma przystopować.
- Ale no co jak co ale seksowna to ona jest i przeleciał byś ją przyznaj! – popatrzył się na mnie z ciekawością.
- Co?! Nie! To znaczy tak.. Ale Nie! Nie o to chodzi! Ja po prostu… - już sam się gubiłem w tym co mówiłem.
- No to mamy odpowiedź! – powiedział triumfalnie.
- Co? Jaką znowu odpowiedź? – byłem zdezorientowany.
- No w końcu jakaś dziewczyna zakręciła w głowie Justinowi Bieberowi.
- Nie!
- Tak!
- Nie!
-Tak! – śmiał się ze mnie – ale zdajesz sobie sprawę, że sam sobie zaprzeczasz?
- Boże Ryan ogarnij się! – wstałem, przeczesując swoje włosy.
- To ty się ogarnij i przyjmij do wiadomości, że lubisz tą laskę i to bardzo! – powiedział Ryan.

Wieczorem kiedy wszedłem do domu, nie mogłem wysiedzieć, myśli biły się w mojej głowie i nie wiedziałem co mam zrobić, ale Jaxon się tym zajął i zaciągnął mnie do oglądania jakiejś durnej bajki, podczas której zamiast zastanawiać się nad problemami, ja rozmyślałem nad tym kto mógł stworzyć tak głupią bajkę. Około 20 skończyliśmy siedzieć przed telewizorem i poszedłem do siebie do pokoju. No i moje myśli wróciły. Czemu ja jej powiedziałem, że ją lubię?! Tylko się wygłupiłem…Choć z drugiej strony ona myśli, że ja sobie jaja robiłem z niej to może nie wyszło tak głupio jak mi się wydaje.
- Justin! – usłyszałem głos mojej mamy, która zapewne wołała mnie na kolacje.
Wstałem i udałem się do kuchni, gdzie jak się domyślałem była i przygotowywała mi jedzenie.
- Proszę synku i smacznego. – uśmiechnęła się do mnie i podała mi talerz z jedzeniem.
- Dziękuję – pocałowałem ją w policzek i udałem się do pokoju.
- Emm Justin? Mogę cie o coś zapytać? – No i skończyła się miła chwila, bo zawsz jak moja mama coś takiego mówi to nie wróży nic dobrego.
- Tak, słucham cię?
- Mi się wydaje, czy ty jakiś taki poddenerwowany dziś jesteś i coś cię trapi? – No i pięknie…
- Nie mamo wydaje ci się, po prostu ciężki dzień miałem, a ta szkoła mnie kiedyś zamęczy. – uśmiechnąłem się do niej z nadzieją, że mi uwierzy, tak też się stało.
- No dobrze, to idź do siebie. – powiedziała i wróciła do swoich wcześniejszych zajęć.
Poszedłem do pokoju i zjadłem kolacje, potem musiałem odrobić zadanie z angielskiego, bo babka znowu będzie się rzucała, że nie mam wypracowania i że olewam szkołe bla, bla, bla… Kiedy spojrzałem na zegarek była 22 i wpadłem na pewien pomysł, który bardzo szybko zrealizowałem,

Natalia

Ok 20 Broke poszła do siebie do domu, a ja z lekką ulgą zabrałam się za zadanie z historii. Zanim się obejrzałam była 21.30 poszłam więc się umyć, po wyjściu z łazienki i ubraniu piżamy z Hello Kitty, postanowiłam się położyć. Nagle dostałam wiadomość.

Od: Broke
Śpij dobrze ;*

Do: Broke
Kochana ;* Ty też :D
Tak, mam najwspanialszą przyjaciółkę na świecie. Komórka zawibrowała jeszcze raz.


Od: Idiota
Wyjrzyj za okno księżniczko ;)
Co?! Gdzie on jest! Nie Tylko nie… A jednak. Podeszłam tak jak napisał do okna, i zobaczyłam jego auto stojące i jego opierającego się o maskę samochodu i palącego papierosa. Nie chciałam krzyczeć, żeby rodziców nie obudzić więc napisałam.


Do: Idiota
Co chcesz?
Po chwili odpisał.


Od: Idiota
Zejdź na dół to zobaczysz ;)

Do: Idiota
Hahaha, ty chyba śnisz! Nie zejdę!

Od: Idiota
Oj nie bądź taka, zejdź na dół, proooszę.

Do: Idiota
No proszę, proszę, do czego to doszło, ty prosisz o coś mnie. Chyba wyraziłam się jasno DAJ MI SPOKÓJ!

Od: Idiota
Zejdź albo zrobię coś innego.
Przeczytałam to ale, olałam temat, bo co on niby może wymyślić? Nie ma mowy, żebym wyszła. Położyłam się spać. Po ok 10 minutach usłyszałam – Ostrzegałem.

Podniosłam się na łóżku jednocześnie siadając – Co ty tu robisz?! Jak wszedłeś?!
- Schody przeciw pożarowe plus niedomknięte okno – puścił mi oczko.
- Wyjdź – powiedziałam, szeptem tak żeby nikt nie słyszał, że z kimś rozmawiam.
- Dobra ale ty ze mną!
- Co? Nie. – odpowiedziałam wystraszona.
- No to zrobię to siłą. – podszedł do drzwi, zamknął je na klucz, podszedł do mnie – to tak na wszelki wypadek – i wziął mnie na ręce, przerzucając mnie sobie przez ramie. Nie mogłam krzyczeć, żeby nikogo nie obudzić, ale starałam się mu wyrwac, ale kiedy wyszedł ze mną na schody przez okno wolałam się nie ruszać, żeby nie spaść.
Następnie wsadził mnie do auta i potem sam wszedł do niego.
- Co ty idioto robisz?! – wydarłam się na niego.
- Powiedzmy, że porywam cię na jakiś czas. – uśmiechnął się łobuzersko.
- Co?! Gdzie?! – Teraz się bałam.
- Zobaczysz – ponownie ukazał szereg śnieżnobiałych zębów.
- W tej chwili masz mi powiedzieć, gdzie jedziemy! – krzyknęłam.
- Boże zamknij się! Chodź raz nie bądź taka irytująca! – on też się chyba zdenerwował, ale jakoś mało mnie to interesowało w tym momencie.
- Nie! Jutro jest szkoła ja musze wstać o 6.30 i mam zamiar się wyspać!
- Ehh ty i ta twoja zasrana szkoła! – przewrócił oczami.
- No ja w przeciwieństwie do ciebie wybieram się na studia, mam plan na życie, a nie tak jak ty zero pomysłu jedynie czarne interesy! – No i szybko pożałowałam, tego co powiedziałam, bo Justin zatrzymał się na poboczu, zgasił auto i popatrzył się na mnie – Co masz na myśli mówiąc czarne interesy? – zapytał.
- Ymm no nie legalne… - powiedziałam, troszkę zmieszana.
- Ale jakie?! – wkurzył się.
- No że sprzedajesz narkotyki… - spuściłam głowę.
- A skąd to wiesz? – dopytywał, jakby nie wiedział, ale wiem dokąd zmierzał z tymi pytaniami.
- Ludzie gadają.
- No pięknie i kto to mówi, osoba która nie wierzy w plotki, bo kiedyś sama była na językach innych. – zakpił.
- No i po co to wygrzebujesz?! Skoro tak bardzo chcesz mnie jeszcze raz upokorzyć, to śmiało. A tak poza tym wszystkim, to nie wmówisz mi, że wy tam do tej fabryki chodzicie żeby pić, czy bawić się w jakieś pierdoły… przewróciłam oczami.
- Nie będę, cię przekonywał, myśl co chcesz, mnie to i tak nie interesuje. – zapalił ponownie auto.
- No i super… - opadłam na siedzenie, zakładają ręce na krzyż. – gdzie jedziemy?
- Zobaczysz.
- odwieź mnie do domu!
- Natalia, proszę, cię jedź ze mną.
- Ehhh.. - kiwnęłam głową, naznak żeby jechał dalej, on tylko uśmiechnął się. Po ok 20 minutach byliśmy w tej pieprzonej fabryce, serce mi stanęło, bo nie wiedziałam, co zamierza zrobić.
- Idziesz? – zapytał mnie, wyciągając jednocześnie z zamyślenia.
- yhym. – wysiadłam z auta i podążałam za nim.
Weszliśmy do fabryki, było cholernie ciemno, a ja się boje takiej ciemności. – Nigdzie nie ide!
- Co? Rany co znowu? – zapytał podirytowany.
- Tam jest ciemno i nic nie widzę.
- A no tak, chodź poświecę latarką z telefonu, nie bój się nic się nie stanie, chcę ci tylko coś pokazać. – i w tym momencie złapał mnie za rękę i prowadził przez całą długość fabryki. Drugą ręka również trzymałam się niego, aby być jak coś bliżej. No co?! Czuje się tak bezpieczniej!

Kiedy wyszliśmy ponownie na zewnątrz, moim oczom ukazała się droga, która gdzieś prowadziła, na samym początku były jakieś zdjęcia, wisiały kaski i były zapalone świeczki.
- Co to jest? – zapytałam, dalej trzymając go za rękę.
- To jest wszystko ludzi którzy zginęli podczas wyścigów. – powiedział to spokojnym tonem głosu.
- Jak to? W jakich wyścigach? – zaczęłam się znowu bać.
- W wyścigach na motorach. Co piątek są one tutaj i się ścigamy. Nie zawsze wszyscy wychodzą z tego żywi, jak widzisz.
- No tak, ja się boje motorów i wyścigów, to jest strasznie niebezpieczne. – To dziwne w tym momencie mogłam z nim normalnie pogadać.
- No niebezpieczne, ale dodaje adrenaliny, której my wszyscy szukamy, to jest coś co daje nam motywacje, do przeżycia kolejnego tygodnia w oczekiwaniu na kolejny wyścig i kolejną dawkę adrenaliny.- powiedział całkiem spokojny.
- Czemu mi to mówisz? – Zapytałam ciekawa tym co mi odpowie.
- Chce żebyś się czegoś o mnie dowiedziała, ostatnim razem nic o sobie nie mówiłem.
- Ehh no dobrze, a mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie?
- No dawaj. – uśmiechnął się lekko.
- Czemu?
- Co czemu? - Był lekko zdezorientowany, a ja puściłam jego rękę i stanęłam, patrząc się w jego oczy.
- Czemu chcesz, żebym się o tobie czegoś dowiedziała?
- Bo chce żebyś mi wybaczyła, WIEM że to co zrobiłem było cholernie nie na miejscu, ale uwierz mi ja cię przepraszam. JA! Justin Bieber! Wł schowałem honor do kieszeni i chce żebyś mi wybaczyła. – mówił to, jednocześnie patrząc mi się prosto w oczy. Poczułam łzę spływającą po moim policzku, Juss podniósł rękę aby ją wytrzeć, ale odsunęłam głowę.
- Nie, przykro mi ale nie. Ja ci już nigdy nie zaufam i proszę, odwieź mnie do domu. – Po moich słowach Justin wstał i zrobił to o co go poprosiłam. – No to chodźmy. – podał mi rękę, złapałam za nią i ponownie weszliśmy do fabryki aby móc znaleźć się w aucie.
Weszłam do środka, Justin odpalił auto. Cała droga minęła w ciszy, po moim policzku spłynęło jeszcze parę łez ale szybko je otarłam. Po chwili odpłynęłam.

Justin

Kurwa teraz to się wygłupiłem, ale w sumie nie żałuję, chce jej pokazać, że naprawdę żałuję. Zabrałem ją tam, żeby wiedziała coś o mnie, wiedziałem że tego nikomu nie powie, przynajmniej nie wszystko. Widziałem podczas jazdy że jej ręka powędrowała w stronę twarzy, aby zapewne otrzeć łzę. Rany nie wiedziałem, że to ją aż tak boli. Myślałem że ona mnie nienawidzi za to i tyle. Myślałem, że to jest taka sucha nienawiśc, a jednak to była nienawiśc poprzez smutek i żal. To co zrobiłem cholernie ja zabolało. W pewnym momencie zauważyłem, że zasnęła. Kiedy dojechałem, odpiąłem pasy i podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce. Wszedłem po schodach przeciw pożarowych prosto do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku, przykryłem i wychodząc, dostałem jeszcze od niej pytanie – Juss?
- Tak? – Zareagowałem bardzo szybko, bo dawno, kurwa cholernie bardzo dawno tak się do mnie nie zwracała i wraz ze zranieniem jej zostałem mianowany Bieberem z jadem w głosie.
- Czy wole nie wiedzieć czym się zajmujesz? – powiedziała, zaspanym głosem.
- Tak, dokładnie tak, wolisz nie wiedzieć. – uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem przez okno.
Zszedłem na dół i wsiadłem do auta, nie wiedziałem gdzie jade, po prostu musiałem się przejechac, wyciągnąłem papierosa i zapaliłem go. Pozwoliłem temu świństwu pobyc trochę w moich płucach zanim wypuściłem dym. Po ok godzinie wróciłem do domu, wszyscy spali, bo było bardzo późno. Umyłem się więc i poszedłem spac, nie chciałem już o tym wszystkim myślec.


__________________________________

No to się porobił co...?
Dobra liczę na wasze głosy umówmy się tak jak będzie 7 komentarzy od 7 RÓŻNYCH osób to rozdział będzie we środę najpóźniej we czwartek :D A jak nie to najprawdopodobniej dodam go w sobotę

Przepraszam ale szkoła.... 

9 komentarzy:

  1. Uwielbiam to <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuuperr !!!!! DALEJ !!! Szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział ekstra *.* nie mogę się doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  4. C U D N Y ♥♥♥ \WERKA

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne to jest!!! Zaczęłam czytać rano i nie mogłam się oderwać!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. super czeka do jutra xD

    OdpowiedzUsuń
  7. o jezu jaki boski..nie wiedziałam, że Justin bedzie miał takie sumienie...po prostu nie mogę się doczekać całej histori ich życia i 9 rozdziału...czekam na NN...oby był szubko...<3333333

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu one wyglądają jak trzy metry nad niebem

    OdpowiedzUsuń