piątek, 13 września 2013

Rozdział 6

Jak co poniedziałek wstałam o 6.30 aby przygotować się do szkoły, na szczęście moja łazienka już jest po naprawie, więc nie muszę już kłócić się z Filipem o to, kto pierwszy jest w łazience. Kiedy wyszłam, podeszłam do garderoby, aby zobaczyć, co ewentualnie mogłabym założyć dziś do szkoły. Postanowiłam, że założę czerwoną bluzkę z ćwiekami na ramionach, czarne rurki i białe vansy. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, pozwalając moim ciemnym lekko kręconym włosom otulać moje ramiona i plecy. Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do szkoły i udałam się schodami na dół gdzie doszłam do kuchni.
- Dzień dobry córeczko, jak ci się spało? – Zapytał tata.
- Całkiem dobrze, a tobie?
- No wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – mój tata kocha wyjeżdżać, ale nienawidzi spać poza domem.
- No wiadomo tato. – Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam sobie tosty. Zajęłam miejsce koło niego, ale w tym momencie usłyszałam, że Carly opowiada im jak było na urodzinach u Jaxona. Kiedy do mnie doszło, że może palnąć coś głupiego popatrzyłam się na nią, ale ona puściła mi oczko na znak, że pamięta, że ma nic nie mówić o mnie i Justinie. Boże jak ja kocham moją siostrę.
Kiedy skończyłyśmy jeść, ostawiłyśmy brudne naczynia do zlewu i chcąc zacząć się żegnać z rodzicami tata powiedział – No to się zbierajcie dziś ja was odwożę do szkoły. – Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech i satysfakcja z tego, że może to zrobić.
- A ty przypadkiem nie do pracy idziesz? – Zapytałam.
- Nie dziś oboje z mamą mamy wolne. – Oczy mu rozbłysły z radości.
- Jej super!! – Przytuliłam go razem z Carly.
- Co się tu dzieje? – Zapytał jak zwykle spóźniony Filip. On rano nigdy nie ogarnia, co się w około niego dzieje.
- Tata odwozi nas do szkoły nie ty, więc tym razem sam się spóźnisz. – Wystawiłam mu język.
- Co? A wy nie do pracy przypadkiem? – Zapytał zdziwiony.
- Nie dziś mamy wolne. – Odparła mama.
- A przyjedziesz po mnie? – Zapytała Carly.
- Nie skarbie, bo to, że mamy wolne nie oznacza, że nie mamy innych spraw. Odbierze cię jak zwykle Natalia, ale zanim się obejrzysz będziemy z powrotem w domu. – Powiedział przytulając ją do siebie i szukając dokumentów oraz kluczyków do auta.
- No dobrze – powiedziała zrezygnowana.

Kiedy pojechaliśmy pod moją szkołę, dałam tacie buziaka w policzek – pa tato, do zobaczenia!
- Pa, uważaj na siebie – powiedział z tym swoim opiekuńczym tonem głosu.
- Jak zawsze! – Odpowiedziałam i zamknęłam drzwi od auta.
Kiedy podeszłam bliżej wejścia szkolnego, jak zwykle zauważyłam siedzącego na murku Jussa ze swoją paczką i dopiero teraz doszło do mnie, że Bella i Broke będą chciały dowiedzieć się jak minęła ta upiorna sobota.
Kiedy przechodziłam koło chłopaków Justin spojrzał na mnie, a ja na niego, ale się nie odezwaliśmy. On, bo było mu głupio, a ja, że po prostu nie mam ochoty.
Gdy tylko weszłam do szkoły zauważyłam dziewczyny przy mojej szafce czekające na mnie.
- Hej – powiedziałam krótko.
- Cześć!- Powiedziały równocześnie.
- Jak tam sobota? – Zapytała niepewnie, sprawdzając czy chce o tym mówić. No niestety, ale ja im nie powiem o pocałunku, bo zaczną te swoje mądrości recytować, a ja się tego już nasłuchałam nieraz i uwierzcie mam dość.
- Normalnie, zaprowadziłam ją, potem ją odebrałam i tyle go widziałam… - miałam nadzieję, że mi uwierzą. Bella chyba tak zrobiła, lecz Broke patrzyła się na mnie podejrzanie. Wiedziała, że kręcę. Dobra, Broke może powiem jak mnie zmusi, ale Bella nie potrafi trzymać języka za zębami, czasami przez to jej lekkie roztrzepanie.
Rozbrzmiał dzwonek, więc udałam się na lekcje jak zwykle wchodziłam ostatnia, i kiedy miałam już wchodzić do środka poczułam jak coś lub ktoś ciągnie mnie za nadgarstek i ciągnie za szafki.
- Dobra gadaj prawdę, bo widzę, że coś jest nie tak! – Powiedziała Broke.
- Nie, no wszystko jest okej – powiedziałam, ale unikałam jej wzroku, bo nie umiem kłamać patrząc się komuś prosto w oczy i niestety ona to wiedziała.
- Tak? To spójrz na mnie i mi to powiedz… - wiedziała, że wymięknę.
- ymm.. Wszystko…jest.. yy – patrzyłam się na nią i wymiękłam – całowałam się z nim wczoraj… - spuściłam głowę, żeby nie widzieć jej wyrazu twarzy, a wiedziałam, że się wkurzy.
- Co proszę?! Czy ty sobie ze mnie żartujesz?! – Powiedziała surowym głosem.
- Nie, ale ja tego nie chciałam.. – Mój ton głosu był cichy i spokojny. Broke to zauważyła, dlatego też odezwała się ponownie tym razem już bardziej zachęcająco do rozmowy. – jak do tego doszło opowiedz mi to?
- Opowiem ci na przerwie, bo teraz jest lekcja. – odpowiedziałam.
- Jest nadzór, więc nawet nie zauważą naszej nieobecności, bo babki od chemii nie ma, a poza tym na przerwie będzie z nami Bella a wiesz jak to z nią jest. – Powiedziała, przekonując mnie.
- Ehh… pojechałam z nią wczoraj i było ok, zostawiłam ją tam i sobie poszłam na kawę, tam uczyłam się matmy, bo dziś mam poprawkę tej, 1 co dostałam. I kiedy wróciłam po nią, to Carly, że jeszcze nie, no to mama Jussa powiedziała mu żeby jeszcze została i poszła po Biebera żeby mnie wziął do siebie do pokoju… - zatrzymałam się w tym momencie.
- O Cholera! I co dalej było? – Zapytała przerażona.
- I tam zrobiło się niezręcznie, pozmieniało się u nich w domu tak w ogóle. No, ale nieważne, nagle zaczął TEN temat, ale ja mu powiedziałam dokładnie to, co rok temu, że nienawidzę go za to, co mi zrobił i nie chce mieć z nim nic wspólnego, na co miałam wrażenie ze lekko go to poruszyło…No i potem zaczął się zbliżać do nie i wtedy miałam wrażenie, że chce mnie pocałować. Jednak złapałam za szklankę z wodą i go oblałam i przy wyjściu dodałam, że to na zgaszenie tego jego zapału do ponownego zrujnowania mi życia.
- Woow no to nieźle mu pojechałaś, ale kiedy cię pocałował skoro wyszłaś? – Zapytała zaciekawiona.
- Kiedy wyszłam z klatki on pobiegł za nami, kazałam Carly wejść do auta a on zbliżył się i zaczął mnie całować, próbowałam, się od niego odczepić, ale on mnie trzymał i.. i.. Ja… ustąpiłam..- Spuściłam głowę.
- Ty, przepraszam, co zrobiłaś?! – Dopytywała się z nie dowierzeniem.
- Ustąpiłam! Kurw..Ymm no nie chciałam, ale nooo..On potem z tym językiem zaczął i w ogóle… - i pożałowałam, że to powiedziałam.
- On dołączył język! Boże poszliście na całego! No, ale co było dalej?
- Położyłam mu ręce na szyje a on swoje na mojej talii…, ale moja głowa cofnęła się w czasie i zaczęłam płakać, popatrzył się na mnie a ja zapytałam się, czemu mi to robi, ale odpowiedział tylko "przepraszam”, ale nie mogłam pozwolić na to wszystko i powiedziałam, żeby się nawet do mnie nie zbliżał i odjechałam. Carly poprosiłam żeby siedziała cicho.
- Wow…no tego to bym się po nim nie spodziewała… On przeprosił...To jest niemożliwe – powiedziała zdumiona.
- No, ale jakoś nie tym się teraz przejmuje… powiedz mi, czemu on mnie całował?!
- Noo taak…nie wiem, ty…może żałuje, a teraz dodatkowo się zakochał i się chłopak stara! – I nagle obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Taaa jasne Bieber i poczucie winy…hahaha, on nawet nie ma czegoś takiego jak sumienie! – Powiedziałam gorzko.
- Albo jego sumienie ma opóźnioną reakcje i dopiero teraz po roku się odzywa – powiedziała Broke, a zaraz potem znowu się śmiałyśmy.
- Nie, a tak poważnie. Po tym, co mi zrobił NIGDY mu już nie zaufam, nigdy… - mój glos zadrżał a ja wzdrygnęłam się na samą myśl o tamtych wydarzeniach, a Broke się skrzywiła.
- A wiesz, co jest najgorsze? – Zapytałam, patrząc się cały czas w jeden punkt.
- No, co?
- Że całuje po prostu nieziemsko!!! – Mój wyraz twarzy w ogóle się nie zmienił.
- Jakoś nie chciałabym się przekonać, fuuuj…- wzdrygnęła się.
Poszłyśmy do Sali, gdzie cała klasa robiła, co chciała, bo nauczyciela nie było.

Zadzwonił dzwonek, więc mogliśmy wyjść z klasy. Kolejne lekcje mijały nudno i cholernie wolno, a ja cały czas myślałam tylko o wydarzeniach z soboty. Przyszła kolej na przerwę na lunch. Zamierzałam spotkać się na stołówce z dziewczynami, ale kiedy tylko chciałam złapać za drzwi usłyszałam głos – chodź za mną proszę Cię… - i kiedy się obejrzałam okazało się, że to powiedział Justin, nie wiem, czemu, ale mój rozum krzyczał ‘’Nie idź za nim!’’ Ale nogi robiły, co innego. Szłam za nim w bezpiecznej odległości, żeby przypadkiem nikt się nie zorientował, że idę za nim.

Zatrzymaliśmy się na tyłach budynku pod schodami. Justin odwrócił się do mnie i znowu przysunął swoje malinowe usta do moich, ale tym razem już się oderwałam od niego – Co ty robisz?! – Zapytałam się, zdezorientowana.
- Całuję cię, a na co to wygląda? – Zapytał jakby to było coś zwykłego.
- Wiesz…tak mnie nienawidzisz i masz ubaw z tego, że mnie upokorzysz, a mimo to szukasz byle pretekstu żeby mnie pocałować, to jest śmieszne!
- Co? Znowu wracasz do tego, co było? – Zapytał wkurzony.
- Tak! Justin ja ci tego nigdy nie zapomnę!! – Nie przejmowałam się, że krzyknęłam, zastanawiałam się czy to, co powiedziałam do niego doszło. – Powiedz mi, czemu mnie pocałowałeś?
- Żeby udowodnić ci, że coś do mnie czujesz, że nie jesteś taka grzeczna jak ci się wydaje! – I tym mnie wkurzył tak, że po prostu odwróciłam się i odeszłam.
Wróciłam do dziewczyn na stołówkę.

Justin

- Kurde, niech to szlag jasny trafi! Czemu o niej myślę, czemu mam jakąś dziwną potrzebę bycia przy niej. – Żaliłem się Ryanowi.
- Stary ty się w niech chyba zakochałeś… - powiedział ostrożnie, wiedząc, że to mnie wkurzy.
- Co?! Ty chyba, żartujesz! Nie pamiętasz, co było rok temu?!
- Pamiętam, może masz wyrzuty sumienia i… - nie pozwoliłem mu dokończyć. – Nie mam żadnych wyrzutów sumienia, to, co było rok temu jest przeszłością i nie wracam do tego. To było w moim stylu, a tak poza tym to ona mnie wkurwia tak, że mam ochotę jej przywalić…
- To, czemu ją całowałeś? – Postawił pytanie, przez które zmusił mnie do przemyśleń…
- Bo pomimo tego, że jej nie cierpię to jest ona jedna z najbardziej gorących dziewczyn w szkole, chyba większość facetów się za nią ogląda i nie mogłem się powstrzymać – tłumaczyłem się. ‘’Pięknie Justin teraz to już nawet sam siebie okłamujesz’’ sam siebie w głębi duszy ochrzaniałem.
- Stary mnie się wydaje, że to nie jest ani to, że jest niedostępna i chcesz ją zdobyć, ani to, że chcesz pokazać wszystkim, że osiągniesz to, co jest niemożliwe. Już raz udało ci się cos takiego udowodnić, znaczy prawdę znam tylko ja, ale jako twój przyjaciel nie powiedziałem nikomu i masz szczęście, bo gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział był byś uznawany za jakiegoś dupka bez nie tylko serca, ale też bez odwagi do przyznania prawdy. – No i Ryan powiedział to, czego słyszeć nie chciałem, po czym dodał – to wszystko jest tak, że teraz zależy ci na niej bardziej niż ci się to wydaje, a boli cię to, że u niej jesteś już skreślony po całości i nawet nie masz, co marzyc o tym żeby coś między wami było… - Cholera, czemu on ma rację?!
- Ryan…to nie może być prawda, przecież przez to, co zrobiłem rok temu nie mogło mi się tak nagle odwidzieć! – Wymachiwałem rękoma na znak bezradności.
- No a jednak… i radzę ci o niej zapomnieć, bo prędzej dostaniesz 6 z fizyki za jakiś test niż ona w ogóle na ciebie spojrzy w taki sposób, w jaki chcesz. Już raz… - wiedziałem, co chce powiedzieć, nie pozwoliłem mu. – Tak wiem, wiem, ale nie wracajmy do tego! Zapominam o niej i tyle… w tym roku kończę szkołę, więc nie będę musiał jej widzieć, w parku przestajemy przesiadywać, bo nie chce jej spotkać i tyle a w soboty Jazzy chodzi do parku z Jaxonem. – Musiałem coś wymyśleć, bo nie mogę dopuścić do tego, żebym się w niej zakochał.
- No i tak trzymaj stary… no chyba, że… - w jego oczach pojawiła się iskierka i wiedziałem, że wpadł na jakiś plan.
- Nie wiem czy chce tego słuchać Ryan. – Powiedziałem niepewnym głosem
- Może spróbuj…- kiedy to usłyszałem głośno się roześmiałem – Nie stary, nawet o tym nie myśl, żadnych zakładów, żadnej walki o nic, żadnej dziewczyny! – Podniosłem głos, żeby dać mu do zrozumienia, że to jest zły pomysł i nie mam zamiaru już nic robić. Kto to widział Justin Bieber zakochany… W tym momencie przypomniałem sobie o tej lasce z cukierni i zadzwoniłem do niej, zaproponowała, żebym do niej wpadł. Tak też zrobiłem, zebrałem się od Ryana i poszedłem do niej.

Zapukałem do drzwi otworzyła mi długo noga, bardzo seksowna dziewczyna.
- No cześć, będziesz tak stał i podziwiał czy może jednak masz ochotę na coś więcej? – Spojrzała na mnie spod swoich długich rzęs.
Nie zastanawiałem się zbyt długo wszedłem do środka. Mieszkanie było dość małe, ale mieszkała tutaj tylko ona z tego, co zdążyła mi powiedzieć. Nagle poczułem jak ciągnie mnie w stronę pokoju, który zakładam był jej. Popchnęła mnie na łóżko, po czym sama na mnie wskoczyła – No to, co? Ostro czy może łagodnie – zapytała z pewnym siebie wzrokiem.
- Ostro – uśmiechnąłem się łobuzersko. Po chwili robiliśmy już to, na co miałem ochotę.

Po zakończonym seksie wracałem do domu, na piechotę, bo auta używa mój tata, a motorem jeżdżę ja tylko w piątki na wyścigi. Tak dla wyjaśnienia, co piątek organizowane są wyścigi na motorach. Wygląda to tak, że każdy facet, który decyduje się pojechać, wybiera sobie jedną dziewczynę, która siada na motorze tyłem do niego i obwiązuje siebie i kierowcę paskiem, a potem zaczyna się wyścig. Oczywiście wszystko jest za kasę, kto wygra ten dostaje całą stawkę. Ja i Tommy rywalizujemy ze sobą od 2 lat, ale każdy wie, że to ja jestem ten lepszy, lecz on na siłę chce udowodnić wszystkim, że tak nie jest, kretyn...

Ogółem to jest zabronione, a policja stara się nas złapać, ale ''niestety'' jak na razie im się to nie udaje.

__________________________________
No to Broke się wkurzyła nie?

Dobra bo obiecałam że pozdrowie moich 2 WOLNYCH kolegów z klasy Kubę i Staszka. Tak też więc Was pozdrawiam chłopaki, no i oczywiście również dziękuję, za wskazanie mi mojego błędu na blogu..... :P

Dobra a teraz przypominam o książce że nadal jest do sprzedania i proszę Was o komentarze, bo są dla mnie bardzo ważne! :* 

2 komentarze:

  1. Jezuuuu od tego też jestem uzależniona <3 Czekam na nn ;) A i proszę dodawaj częściej =)

    OdpowiedzUsuń
  2. o jessuuu..on jest po prostu boski...jeszcze nigdy nie czytalam takich boski rozdziałów...czekam z niecierpliwością na kolejny...oby był szybko...kocham cię..<3

    OdpowiedzUsuń