wtorek, 17 września 2013

Rozdział 7

Natalia

Na następny dzień rano jak zwykle wstałam, pełna entuzjazmu, że jedziemy na wycieczkę do zoo, a potem do kina. Czekałam na tą wycieczkę dośc długo bo kocham jeździc gdziekolwiek z moją klasą. Tylko zastanawiało mnie czy jedziemy sami czy z jakąś klasą. Ubrałam długie fioletowe rurki i zwiewną, pomarańczową koszulę oraz białe konwersy i hipsterski czarno- biały plecak w zygzaki. Włosy upięłam w kucyka, tak że moje lekko kręcone włosy zwisały.
Następnie położyłam podkład na twarz, zrobiłam kreski na oczach i dałam tusz na rzęsy. Kiedy byłam już gotowa, spakowałam do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy np., chusteczki, aparat, telefon, portfel, legitymacje szkolną i zeszłam na dół aby coś zjeśc i móc już iśc.
- No widzę, że dziś masz świetny humorek, co jest tego powodem? - zapytał tata, jednocześnie biorąc łyk swojej codziennej, porannej kawy.
- Dziś mamy wycieczkę przedmiotową do zoo i nic nie jest w stanie zepsuc mi wspaniałego nastroju.

~*~

- Naprawdę?! Serio!? Szlak mnie trafi!! To miał być wspaniały dzień! - powiedziałam wkurzona jednocześnie uważając na słowa, bo nauczyciele mogli by słyszec.
- Ale uspokój się, może pojadą innym autokarem niż my, raczej na pewno nie będziemy z nimi w grupie zwiedzac, więc luz, myśl pozytywnie – pocieszała mnie Broke, bo Bella siedziała w domu z anginą...
- Ale no ze wszystkich klas akurat jego klasa musi z nami jechac? I jak ty to widzisz pojedziemy osobnymi autokarami bo co? Bo ja i ten zasrany dupek się nie lubimy? - byłam wkurzona i nie panowałam nad tonem mojego głosu i sposobem w jaki zwracam się do mojej najlepszej koleżanki.
- Kurde no nie moja wina, że jadą z nami... - powiedziała też już lekko poddenerwowana.
- Boże, Broke przepraszam, ja po prostu nie panuje nad sobą i swoim gniewem kiedy Justin jest blisko. - uciszyłam się, przyjmując spokojny i wyrównany ton głosu.
- Spoko, po prostu też mnie to wkurza, że on jest zawsze tam gdzie my, chodź z drugiej strony Bella to by...- i w tym momencie zdała sobie sprawę, z tego że powiedziała o parę słów za dużo i szybko umilkła z nadzieją, że nie usłyszałam tego co powiedziała.
- Bella co? - zadałam pytanie i oczekiwałam odpowiedzi.
- Nie nic, nieważne. - powiedziała to starając się obrócic to w żart, machnęła ręką i się uśmiechnęła.
- Nie, zaczęłaś to dokończ, wiesz jak tego nie lubię... - przewróciłam oczami.
- Ale obiecaj, że nie wygadasz i że nie będziesz zła.
- Oho...czuje, że będą kłopoty.. dobra dawaj... - miałam nadzieję, że nie powie nic strasznego, ale po jej zakłopotanym wyrazie twarzy wiedziałam, ze mi się nie spodoba to co miała mi zamiar powiedziec.
- Bo Justin podoba się Belli... - powiedziała to szybko po czym zamknęła oczy obawiając się mojej reakcji.
- Co proszę?! Belli podoba się ten kretyn?! - Przypuszczałam, że to będzie zła wiadomośc, ale nie przypuszczałam, że moja druga najlepsza przyjaciółka zrobi coś takiego!
- Tak, powiedziała mi to wczoraj wieczorem, zareagowałam tak samo jak ty, no może troszkę mniej agresywnie wyglądałam i nie miałam ochoty jej zabic, ale oberwało jej się ode mnie. - zaczęła mnie uspokajac, chcąc jednocześnie rozluźnic sytuacje.
- Nie żartuj sobie z tego! To jest poważne, Bella doskonale wie jaki on jest i co mi zrobił, a mimo tego potrafiła się w nim zakochac?! Przecież ona widzi kim on jest i jak traktuje dziewczyny, a ja teraz już nawet wiem, czemu aż tak naskoczyła na mnie kiedy dowiedziała się o tych urodzinach na które Carly miała iśc! - Byłam po prostu wkurzona, chodź to i tak mało opisuje moje uczucia w tej chwili.
- No nie wiem co ona sobie myśli, ale ja jej to starałam się wczoraj wybic z głowy, ale ona jest w tej fazie zwanej '' podjarką'' i masakra, jak ona mi o nim opowiadała to aż mi się żygac chciało! Ale musisz ją jakoś zrozumiec, bo ona tego nie planowała sama mi to powiedziała, po prostu tak wyszło – starała się ją jakoś obronic.
- po prostu tak wyszło?! Nie, ja nie mogę w to uwierzyc, czy ona zgłupiała? Nie nauczyła się nic o nim przez ten czas od kiedy go znamy? - troszkę się uspokoiłam, ale jednak nadal byłam zła, lecz kiedy nagle usłyszałam – Siema shawty! - i ten łobuzerski uśmiech to, to co się działo ze mną w środku jest nie do opisania....
- Ej co jest? Nie słyszałaś mnie? - powtórzył, tym razem stojąc za moimi plecami i mówiąc mi to wprost do ucha, przeszły mnie ciarki.
- Wiesz głucha nie jestem jeszcze... ale ty chyba tak, bo najwyraźniej nie słyszałeś tego co mówiłam ci ostatnio... - przewróciłam oczami i odwróciłam się do niego tyłem.
- Ej! Nie przewracaj na mnie oczami i nie odwracaj się tyłem kiedy do ciebie mówię! - złapał mnie za bark jednocześnie pociągając w taki sposób, żebym znowu stała z nim twarzą w twarz. Wszyscy nagle umilkli i patrzyli się na nas. - Bo co? Co mi zrobisz? Uderzysz mnie? Albo zrobisz mi ponownie takie świństwo jak rok temu? Co? Proszę bardzo już mnie to nie obchodzi! Jesteś zwyczajnym dupkiem, że nadal po tym wszystkim się do mnie odzywasz! To trzeba mieć niezły tupet żeby zachowywac się tak jak ty w stosunku do dziewczyny! - Ja patrzyłam mu się prosto w oczy a ludzie zamarli kiedy postanowiłam wyciągnąc przeszłośc na zewnątrz.
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy, ale nie przy nich wszystkich...- patrzył się na mnie jakby chciał mnie zabic, ale mnie jakoś to nie ruszało, inni w tym przypadku srają w gacie, albo wgl trzymają się od niego z daleka, tylko ja taka głupia byłam i teraz płacę, za to surową cenę.
- Nie, ja z tobą rozmawiac na ten temat już nie będę i o tym również ci wspominałam, ale ty oczywiście jak zwykle nie zrozumiałeś tego... - zaśmiałam mu się prosto w twarz.
- Ale może ja mam taką zachciankę rozmawiac na ten temat? Co? - zapytał się.
- No możemy porozmawiac na ten temat tylko naprawdę chcesz rozmawiac o tym jakim byłeś zasranym dupkiem? Bo ja na twoim miejscu wolała bym nie, w sumie to możemy porozmawiac teraz niech wszyscy poznają prawdę jaki z ciebie jest kłamliwy drań, co? - popatrzyłam mu się głęboko w oczy.
- No tak się składa, że prawdę to znam tylko ja nieprawdaż? - to powiedział mi już tylko do ucha.

~*~

Kiedy dojechaliśmy na miejsce weszliśmy do środka pięknego jakże budynku w którym znajdowało się kawałek zoo, a reszta była na zewnątrz. W środku pan Colman zaczął mówic – A więc tak, jesteśmy tutaj jako jedna 2 i jedna 3 klasa po to aby się połączyc i potem robic wspólnie projekt,a żeby szybciej poszło to połączymy się w pary, między klasowo i każdy z Was będzie musiał pracowac ze swoim partnerem. - Kiedy to powiedział każdy zaczął narzekac, że kolejny projekt i to jeszcze z kimś kogo się nie zna. - Ja już was połączyłem tak że, rozdam teraz starszej klasie kartki z tematem waszego zakresu pracy i na tej kartce będą również nazwiska tych z którymi będą pracowac. Tak też po prosze klase 3 aby podeszła rozdam formularze.
- Luke, jest taki przystojny i miły. - powiedziałam szeptem do Broke.
- No a ja bym mogą być w parze z Codym, to jest dopiero ciacho! - ona powiedziała to troszkę głośniej, ale chyba nikt nie usłyszał.
- Emm hej, ty jesteś Broke Jackson? - To był Cody, mojej przyjaciółce zalśniły oczy i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Tak. - odpowiedziała szczęśliwa.
- No to jesteśmy razem w parze – Chłopak uśmiechnął się do niej i odeszli na bok, tak też zostałam sama i czekałam na swoją parę. Nagle zauważyłam że kartkę bierze Justin, serce mi stanęło kiedy widziałam, że idzie w moją stronę, modliłam się tylko żebym to nie ja była z nim w parze.
- Spoko, nie ciebie mam na kartce także luzik. - powiedział a ja wypuściłam powietrze z moich płuc.
- Hej, a więc pasuje ci twoja para?- zapytał wysoki, umięśniony, o ciemnych oczach i włosach chłopak. To był właśnie Luke. Stał przede mną i uśmiechał się od ucha do ucha.
- No może być – i po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- No to dobrze, bo dużo czasu będziemy razem spędzac. - pokazał szereg swoich śnieżno-białych ząbków.
- No i ekstra, co mamy? - zapytałam.
- Ssaki, a konkretnie to koty, wiesz lwy, tygrysy, gepardy i takie tam... - przewrócił oczami jak by to było śmiertelnie nudne.
- Hahaha, spoko na pewno sobie poradzimy – uśmiechnęłam się.
- No na pewno, i nudzic też zakładam się nie będziemy – popatrzył się na mnie, a ja oczywiście już czarny scenariusz co on miał na myśli więc postanowiłam się zapytac.
- Co chcesz przez to powiedziec?
- No to że jesteś fajną i jak widzę wesołą dziewczyną więc nie będziemy się nudzic bo ja również taki jestem. A swoją drogą...to mogę o coś zapytac? - i tutaj już zrobiło się podejrzanie.
- Yyyy...pewnie będę tego żałowała ale spoko, dawaj.
- Czy to...ymm... to rok temu to prawda co..yy no czy to prawda? - nie wiedział jak zapytac, a ja nie wiedziałam co odpowiedziec.
- Wiesz, to jest sprawa pomiędzy mną a Justinem, ja nie wracam już do tamtego tematu i jeżeli wierzysz plotką to prawda, a jeżeli nie to to nie jest prawda. Myślę, że taka odpowiedź pasuje. - spuściłam wzrok w dół.
- Ej, spokojnie, nie wierze plotkom, ale po tym jak na niego dziś wsiadłaś to wiesz chciałem się upewnic bo mówiłaś coś o poznaniu prawdy i wgl, dlatego chciałem się zapytac. Spoko, ja nie z tych co uwierzą... - uśmiechnął się do mnie.
- Ale to jak to się mówi stało legendą tej szkoły więc... - nie pozwolił mi dokończyc – No i co? Nie wyglądasz na osobę która by się tym przejmowała.
- No bo tak jest mam w dupie to co inni o mnie mówią, ale wiesz jednak akurat TO nie jest zbyt miłe...tym bardziej żadnego faceta sobie nie znajdę przez to...
- No uważaj bo to prawda, dużo facetów się za tobą ogląda!
- No tylko ciekawe w jaki sposób...
- jak to jaki? - zapytał zdezorientowany.
- Czy tylko po to żeby mnie przeleciec czy po to że faktycznie im się podobam.
- Wiesz mnie akurat podobasz się pod względem wyglądu i mocnego charakteru. - kiedy to powiedział zamarłam, wlepiłam w niego moje oczy i popatrzyłam z niedowierzeniem – Ja...ja ci się podobam?
- No pewnie! Już dawno chciałem podejśc, ale, jakoś nie miałem odwagi.
- No to teraz jesteśmy razem w parze i mamy okazje się lepiej poznac. - wzięłam od niego kartkę z tematem naszej pracy i zadaniami, jednocześnie się do niego uśmiechając.

Justin

Kiedy pad Colman rozdawał kartki miałem wielką nadzieję, że nie trafię na Natalię. Nasza klasa ustawiła się w kolejce po swoją kartkę, kiedy przyszła moja kolej widziałem, że ona jeszcze nikogo nie ma, więc moje serce coraz bardziej dudniło.
- Co jest stres, że będziecie razem w parze? - odezwał się Ryan.
- Nie, mam to w dupie. - Starałem się powiedziec to jak najbardziej przekonująco, ale on mnie zna lepiej niż ktokolwiek inny i jego nie mogłem oszukac.
- Stary to serce to ja tutaj słyszę, może ci się poszczęści i ją wylosujesz – poklepał mnie po ramieniu.
- Zamknij się!! - szturchnąłem go w rękę. - Nie tak głośno bo ktoś usłyszy! Tak poza tym nie chce być z nią w parze. - drugą część powiedziałem już ciszej, żeby tylko Ryan mógł usłyszec.
- Pan Bieber, już szukam kartki, a tu jest proszę bardzo – podał mi kartkę i kazał odejśc na bok.
''Boże co tam pisze?'' – Moje myśli biły się ze sobą a ja głupi bałem się spojrzec na durną kartkę.
''Amanda Crowel'' – Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!!!!! Ale zaraz która to jest? Postanowiłem podejśc do Ryana i się jego o to – Ej znasz tą laskę?
- Tak stoi tam za Natalią -wskazał ręką kierunek w którym powinienem się udac.
- Dobra, idę.
Kiedy szedłem, Natalia wpatrywała się we mnie ze strachem, że to akurat ja idę w jej stronę. Teraz to mógłbym paśc ze śmiechu, ale nie mam ochoty znów zaczynac kłótni.
- Spoko nie ciebie mam na kartce także luzik – postanowiłem pozwolic jej odedchnąc bo widac było ze zaraz się udusi.
Podszedłem do mojej partnerki i grzecznie się przedstawiłem – Hej jestem Justi...
- Tak wiem Justin Bieber, ciężko cie nie znac – uśmiechnęła się łobuzersko, że też wcześniej na nią nie wpadłem.
Ta dziewczyna jest po prostu nieziemsko seksowna, oblizałem usta i lepiej się jej przyjrzałem. Długie czarne włosy, ciemna karnacja, nogi długie i zgrabne no i krągłości też niczego sobie. ''No to Justin flirt czas zacząc''.
- No miło mi, że mnie znasz, ja ciebie nie, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będziemy mieli okazje poznac się bliżej. - powiedziałem tonem jednoznacznym, żeby wiedziała o co mi chodzi.
- Może, ale nie wiem czy aż tak blisko chcę cię poznawac, za dużo o tobie słyszałam. - spojrzała na mnie z przymrużonymi oczami.
- Uuu ostra, lubię takie.
- Ale może ja nie lubię takich jak ty. - Boże, ależ ona jest seksowna.

Po chwili spojrzałem na Natalie była z tym idiotom Lukiem. On jej się chyba podoba, w sumie pasowali by do siebie. Po chwili zwiedzaliśmy już te cholerne zoo. Jakie to było nudne, ale na szczęście miałem Amande, która idealnym wyglądem przyciągała moją uwagę.
- Zrób zdjęcie starczy na dłużej – zaśmiała się, przyłapując mnie na gapieniu się na nią.
- Nie dzięki, nie skorzystam. - spojrzałem w jej zielone oczy.
Po jakiejś godzinie pan Colman oznajmił – Dobrze a teraz każda para uda się do miejsca w którym zacznie swoją pracę. Spotykamy się tu za półtorej godziny.
- Nareszcie. - nie zdałem sobie sprawy jak głośno to powieziałem.
- Panie Bieber, czy chciał by pan coś powiedziec?
- Nie panie psorze, nic nie chce mówic. - powiedziałem wkładjąc ręce do kieszeni.
- Dobrze, więc możecie się rozejśc.
No i każda para poszła do docelowego miesca pracy, my mieliśmy węże więc udaliśmy się do miejsca gdzie one się znajdowały.
- Boisz się węży? - zapytała.
- Taaa i jeszcze czego, shawty zrozum jestem Justin Bieber ja niczego się nie boję. - zaśmiałem się z tego co powiedziała.
- Yy jedna i bardzo ważna zasada, jeszcze raz nazwiesz mnie shawty a popamiętasz to do końca swojego życia, zrozumiano? - ''Boże kolejna Natalia... '', przewróciłem oczami, ale miała w sobie coś pociągającego, co koniecznie muszę w najbliższej przyszłości odkryc.
- Jak sobie życzysz – uśmiechnąłem się łobuzersko.
- To chyba tutaj – wskazała palcem na budynek w którym znajdowac miały się węże. Weszliśmy do środka.

Natalia

Kiedy pan Colman powiedzia, że możemy już iśc poszliśmy do klatek gdzie znajdowały się dzikie koty.
- Lubisz koty? - zapytałam.
- Nie, drapią i nie wiadomo kiedy im coś odwali – zaśmiałsię.
- Noo dokładnie, nie cierpię ich.- przewróciłam oczami.
- Ale spoko, poradzimy sobie z tym tematem, kto jak kto ale my damy radę. - uśmiechnął się w taki sposób, że moje nogi zrobiły się miękkie.

~*~

Po zwiedzeniu zoo udaliśmy się do kina. Kiedy nauczyciel kupował bilety my poszliśmy kupuc sobie coś do jedzenia.
- To co na pierwszą randkę może pójdziemy do kina, co? - usłyszałam czyjś głos za sobą odwróciłam się ostrożnie żeby nie wysypac popcornu. To był Luke, od razu się uśmiechnęłam – Hmm myślę, że będzie okej.
- No to fajnie, piątek o 18? - zaproponował.
- Ok.
Następnie poszliśmy na sale usiadłam a po chwili usłyszałam – O nie pszepana ja tam nie siadam!
- Usiądziesz i bez marudzenia!
- Ale..
- Nie!
- Ok!
Odwróciłam głowę i zobaczyłam zmierzającego w moją i Broke stronę Justina z Ryanem.
- Nie!
- Tak!
- Szlak by go trafił! - odezwałam się.
- Też tak sądzę – zaśmiał się Justin.
Nie miałam ochoty koło niego siedziec, ale pan Colman był nie do ubłagania. Ale miałam plan – Ej Broke zamień się miejscem, prooooszę.
- Co? O nie! Wybij to sobie z głowy, Nie! - powiedziała stanowczo.
- Ej no czego nie robi się dla przyjaciółki? - popatrzyłam się na nią z uśmiechem i jednocześnie nadzieją.
- Dobra, ale nie nudź już. - zmieniłyśmy się miejscami, ale chłopaki zrobili to samo, tak że teraz siedzieliśmy tak: Justin, Ryan, Broke, Ja. I tak mogło być.
Kiedy film się zaczął poczułam wibracje w telefonie, bo dostałam wiadomośc. Wyciągnęłam go z kieszeni i przeczytałam.

Od: Idiota
Ja nie gryzę, no chyba że...
Fujj on był obleśny!
Do: Idiota
Siedź cicho Bieber i oglądaj film!

No ale nie był by sobą jakby nie odpisał.
Od: Idiota
Jak sobie życzysz SHAWTY ;)
Miałam mu ochotę teraz przywalic, Boże ten człowiek doprowadza mnie do rozstroju nerwowego...

Po filmie wyszliśmy na zewnątrz i udaliśmy się do autokaru. Kiedy byliśmy już z powrotem pod szkołą miałam tylko jedno marzenie, żeby iśc spac!
- To na razie, do jutra – Powiedziała Broke przytulając mnie na pożegnanie.
Dziś nie szłam po Carly do szkoły, więc mogłam sobie spokojnie iśc spacerkiem do domu, nie martwiąc się, że mam pod opieką dziecko.
- Dobra właź podwiozę cię – usłyszałam nagle jak ktoś mówi do mnie. To był Justin jadący swoim autem.
- Nie dzięki, przejdę się. - wywróciłam oczami i szłam dalej, ale on nie dawał za wygraną i jechał cały czas wolno tak, żeby być równo ze mną.
- No weź, chmury się zbierają będzie padało, a zgaduję, że nie masz parasola. - uśmiechnął się łobuzersko i potrząsną brwiami.
- Nie, dzięki, przejdę się – powtórzyłam, bo chyba mnie nie zrozumiał.
- Co zacięła ci się płyta czy co? Słyszałem, ale nalegam, wejdź bo przemokniesz. - mówił cały czas bardzo spokojnie, a to dziwne jak na niego.
- Rany Justin powiedz mi czemu nie przyjmujesz odmowy!? Nigdy nie rozumiesz słowa NIE! Czemu? - stanęłam i patrzyłam się na niego.
- Bo jestem przyzwyczajony, że zawsze dostaje to czego chce. - ponownie się uśmiechnął.
- No to gratulcję jesteś rozpuszczony! - Po moich słowach zaczęło lac – szybko właź! Nie będziesz szła na deszczu! - powiedział ponownie otwierając mi drzwi od wewnątrz. Skorzystałam, nie wiem czemu i weszłam do auta.
- No i widzisz? Weszłaś. - uśmiechnął się triumfalnie.
- Taaa...bo sytuacja mnie do tego zmusiła, nie ciesz się tak Bieber. - przewróciłam oczami.
- Tak swoją drogą mogę o coś zapytac? - zaczął rozmowę, cały czas będąc skupionym na drodze.
- Yyy nie wiem czy mam ochotę z tobą rozmawiac... - syknęłam do niego, jak zwykle niemiła.
- No to zapytam, czemu ty jako jedyna potrafisz powiedziec mi nie? - Kiedy to pytanie wyszło z jego ust, zamarłam...w sumie naprawdę byłam, jedyną która potrafi powiedziec mu stanowcze NIE, mnie co prawda zrobił cholerne świństwo ale inne dziewczyny wykorzystywał i potem zostawiał...a one i tak nadal mówiły mu tak.
- A coś ty taki pewny siebie? Weź się człowieku ogarnij...spójrz na siebie i sam sobie na to odpowiedz. - odpowiedziałam patrząc się w przemijający krajobraz za oknem.
- Dobra czekaj. - zatrzymał się na poboczu.
- Co? Ej no jedź ja chce do domu! - zdenerwowałam się.
- Kazałaś mi się na siebie popatrzec, więc tak zrobię. – spojrzał w lusterko po czy powiedział – co nie lubisz przystojnych i zadbanych facetów? - Na jego słowa przewróciłam oczami i tylko się bardziej zirytowałam. - jesteś okropny!! - Wtedy otworzyłam drzwi samochodu w którym się znajdowałam i po prostu z niego wysiadłam.
- Ej zaraz co ty robisz? - Justin również otworzył drzwi ale nie wysiadł.
- Idę do domu! Co ślepy jesteś?
- Nie ale pada! Jesteś przemoczona! - krzyknął
- Ja w przeciwieństwie do ciebie nie boję się zmoknąc! - odwróciłam się
- Co? Ja się nie boję, po prostu moje włosy są ułożone.
- Boże...czy ty się słyszysz? - stanęłam patrząc się na niego.
- Jak chcesz. - wysiadł z auta i podszedł do mnie. Krople deszczy spływały po mojej twarzy – Co ty robisz?
- Udowadniam ci, że nie boje się jakieś tam ulewy. - uśmiechnął się do mnie.
- Yy po co?
- Żeby Cię jakoś do siebie przekonac. - powiedział to jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- No ale po co? Dobrze wiesz, że ja się do ciebie nigdy nie przekonam! - patrzyłam się na niego, chcąc mu jakoś przmówic do rozumu...
- Czy ty nie zauważyłaś, że staram się jakoś naprawic to co spieprzyłem? - wyrzucił ręce w powietrze.
- Ale ty nic nie naprawisz Justin, to co zrobiłeś to była najgorsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała! - podniosłam ton głosu.
- Rany Natalia, co mam zrobic, żebyś mi jakoś to wybaczyła? - Nie możliwe... czemu on mnie prosi o wybaczenie?!
- Czemu ci tak na tym zależy?! - Zapytałam, bo szczerze, bardzo ciekawiła mnie ta odpowiedź.
- Bo... - zbliżył się do mnie i popatrzył mi się prosto w oczy – może Ryan miał rację.
- Rację z czym? - nie miałam zielonego pojęcia o czym mówił.
- Z tym, że ja cię chyba lubię, bardziej niż mogło mi się wydawac – powiedział, a moje serce zamarło. W oczach pojawiły mi się łzy, ale nie były to łzy szczęścia.
- Ty...Ty co?
- Lubie cię Natalia i chce naprawic wszystko co złe. - nadal patrzył mi się prosto w oczy.
- Nie...Nie, nie, nie, nie!!! Znowu to się powtarza! To samo!- wybuchnęłam, pozwoliłam złości mną ogarnąc.
- Ale co? - zapytał z lekkim zakłopotaniem.
- Ty już dobrze wiesz o co chodzi! I wiesz co?
- Słucham?
- Jeśli chcesz jakoś odpokutowac wszystko co zrobiłeś to daj mi święty spokój i nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej!! - wykrzyczałam mu to prosto w twarz, po czym odwróciłam się i poszłam w stronę domu.
Justin

- Czy ty nie zauważyłaś, że staram się jakoś naprawic to co spieprzyłem? - wyrzuciła ręce w powietrze. Była wkurzona i ja to widziałem.
- Ale ty nic nie naprawisz Justin, to co zrobiłeś to była najgorsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała!
- Rany Natalia, co mam zrobic, żebyś mi jakoś to wybaczyła? - Boże ja to naprawdę powiedziałem?!
- Czemu ci tak na tym zależy?! - Zapytała, patrząc mi się prosto w oczy.
- Bo... - zbliżyłem się do niej i spojrzałem na nią – może Ryan miał rację.
- Rację z czym?
- Z tym, że ja cię chyba lubię, bardziej niż mogło mi się wydawac – Czy ja to naprawdę powiedziałem? Do niej?!
- Ty...Ty co?
- Lubie cię Natalia i chce naprawic wszystko co złe. - No nic, zacząłem to muszę kontynuowac.
- Nie...Nie, nie, nie, nie!!! Znowu to się powtarza! To samo!- wybuchnęła.
- Ale co? - O czym ona mówi?
- Ty już dobrze wiesz o co chodzi! I wiesz co?
- Słucham?
- Jeśli chcesz jakoś odpokutowac wszystko co zrobiłeś to daj mi święty spokój i nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej!! - Czy...Czy to się dzieje naprawdę? Nagle ogarnęła mnie chęc przekonania jej do mnie, naprawienia wszystkiego. Odwróciła się i poszła, a ja wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do Ryana – No co jest stary? - zapytał odbierając.
- Musisz mi pomóc. To ważne!

________________________________________
Wow no to się porobiło....może to i dobrze, że nie sa razem w parze na tym projekcie, przynajmniej nie mają jak się kłócic. Choc z drugiej strony może jakby byli razem to by się dogadali??
Co o tym sądzicie? Proszę o KOMENTARZE :) sa dla nie bardzo ważne.
+ Szukam chętna osobę na admina do mojej stronki o Jussie na fb, kto chętny? :D 

4 komentarze:

  1. Boski <3 kc
    Ja jestem chętna :)
    / @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  2. dodaj szybko nowy rozdział...bo nie wytrzymam XD
    @kudlata1351

    OdpowiedzUsuń
  3. o jezu..jaki boski...dodaj szybko nowy...:D

    OdpowiedzUsuń
  4. szybko dodawja koleny :D

    OdpowiedzUsuń