środa, 25 września 2013

Rozdział 9

Natalia
Obudziłam się rano i pierwsze co mi przyszło do głowy to nic innego jak to co się wczoraj stało. Ja i Justin spędziliśmy w swoim towarzystwie trochę czasu, najpierw było nawet miło... ale potem...potem on zaczął mnie przepraszac i ja już nie wiem..pogubiłam się co jest prawdą a co kłamstwem... Przepraszam, że jeszcze Wam nie powiedziałam o co chodzi, ale po prostu nie chce tego wygrzebywac, jak o tym myślę czuje tylko ból, a jak bym zaczęła to opowiadac to było by ze mną źle.
No ale w każdym razie, wstałam i przygotowałam się do szkoły. Założyłam żółtą obcisłą bokserkę i niebieskie krótkie spodenki i balerinki zielone. Spakowałam się do zielonej torebki i zeszłam na śniadanie. Wszyscy już jedli.- O Natalia, już miałam po ciebie Fillipa wysyłac, bo długo nie schodziłaś, zaspałaś? - zapytała mama.
- Ymm chyba tak, ale już jestem, zjem szybko śniadanie i wychodzę. - odpowiedziałam, z wymuszonym uśmiechem.
- Coś się stało? - tym razem odezwał się tata.
- Nie, wszystko jest okej, po prostu się nie wyspałam.
- To co robiłaś w nocy? - zapytał się Fillip.
- Uczyłam się, to jest coś czego nigdy nie ogarniesz – wystawiłam mu język.
- Oj nie kłóccie się z samego rana – powiedziała mama, po czym wyszła – czekam na was w samochodzie.
- Ok. - odkrzyknęliśmy.
Szybko zjadłam coś i poszliśmy do auta.

Weszłam do szkoły gdzie czekała na mnie już Broke. -hej, piękna jak tam samopoczucie? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- tak, jest ok. - powiedziałam, po czym poszłyśmy do sali matematycznej. Zajęłyśmy miejsca i czekałyśmy aż nadejdzie pan Seth. Długo go nie było ostatnio, dlatego też dużo nam zadał, żebyśmy mogli cwiczyc kiedy on będzie nieobecny.
- Dzień, dobry, proszę o oddanie waszych prac domowych na moje biurko. - Powiedział, a ja dziękowałam, że zrobiłam to zadanie wtedy z Christopherem... wtedy jak Carly była u Jaxona na urodzinach i Justin mnie pocało...- Panno Smith... słyszy mnie panienka? - głos nauczyciela wybił mnie z rozmyślań. - Yyy tak, słucham?
- Poproszę o pracę domową – powiedział.
- A tak, już daje – podeszłam do jego biurka i położyłam swoją pracę.

Po 4 lekcji był lunch więc razem z Broke udałyśmy się na stołówkę. Kupiłyśmy sobie jedzenie, zapłaciłyśmy. Szłyśmy przez stołówkę w poszukiwaniu Codiego, z którym Broke pracuje w parze na biologii. Wyszłyśmy na zewnątrz, bo tam najprawdopodobniej siedział.
- O tam siedzi! - Broke zaczęła do niego machac, Cody jej odmachał jednak potem zrzedła mu mina bo mnie zobaczył.
- Oho...czyli, kolejny który wierzy w tą plotę. - ale po chwili zauważyłam że wśród chłopaków z ich wspólnego stolika siedzi Justin. - o nie, idź sama, proszę cię.
- Nie to ja z nim pogadam kiedy indziej – uśmiechnęła się do mnie.
- Nie, ja usiądę w środku i tyle, idź bo ten projekt jest ważny. - uśmiechnęłam się do niej, po chwili usłyszałam – Natalia! Chodźcie! - odwróciłam się, to był Luke, który też tam siedział. Spojrzałam na nich i lekko się skrzywiłam.
- Nie przejmuj się nim, usiądziesz koło mnie. - podszedł Luke, wziął ode mnie tackę z jedzeniem i uśmiechnął się do mnie.
- Oh... no dobra..
- Świetnie – Broke i on stwierdzili jednocześnie.
Podeszliśmy do stolika, miałam wrażenie, że każdy się na mnie patrzy, no oprócz Justina.
- No to jeśli chodzi o projekt Broke... – zaczął Cody, po czym wciągnęli się w rozmowę. Troszkę było mi niezręcznie, siedziec z kumplami Justina i z nim samym przy jednym stole, po tym wszystkim.
- To jak Natalia, nasz wypad w piątek jest nadal aktualny? - powiedział Luke, na co wszyscy znowu się na nas patrzyli, a zwłaszcza Justin.
- Jaki wypad? - Zapytał Ryan, bo tak chyba się nazywa z tego co pamiętam.
- A to chyba nie wasz interes co? - Syknął Luke.
- Stary Ryan tylko zapytał, a ty się kurwa od razu unosisz. - teraz to Justin się odezwał.
- Będę się odzywał do was tak jakimi się podoba – powiedział Luke.
- No chyba nie – Justin wstał i już prawie mu przywalił kiedy szybko go odepchnęłam, trzymając swoje dłonie na jego klatce piersiowej – Nie! - powiedziałam stanowczo do Jussa.
- Nie twoja sprawa! - syknął w moją stronę.
- No a jednak moja! Bo jeśli się nie mylę, to chodzi o moją randkę z Lukiem. - popatrzyłam się złowrogo na niego i czekałam aż coś odpowie.
- Randkę? - nagle jego wyraz twarzy się zmienił, nie był już wkurzony raczej zszokowany, tym co powiedziałam.
- Tak, a co?
- Nie no nic... - przeczesał swoje włosy ręką.
- No.. taka odpowiedź mi pasuje, a teraz wrócmy do stołu. - Zrobiliśmy tak jak powiedziałam, cały czas miałam wrażenie że Justin się na mnie patrzy, ale kiedy to ja na niego zerkałam to szybko odwracał głowę.

Po lekcjach, wyszłam ze szkoły i poszłam po Carly.
- Hej, Natalia poczekaj. - usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam głowę i zobaczyłam za mną Belle. I nagle przypomniało mi się to co mi powiedziała Broke na wycieczce, że Bella ma coś do Justina... Nie to że jestem zazdrosna ale jak przyjaciółka może zakochac się w chłopaku który zrobił jej najlepszej przyjaciółce świństwo, a w dodatku jest okropnym draniem.
- O hej.. - powiedziałam lekko obojętnie.
- Gdzie idziesz? - zapytała, jak zwykle radośnie.
- No jak zwykle po szkole idę po Carly. - odpowiedziałam.
- A no tak, a ja właśnie od lekarza wracam. Co tam słychac, słyszałam, że jest jakiś projekt z biologii.
- No jest, a co?
- Bo ciekawa jestem z kim ja będę w parze. A z kim wy jesteście?
- Ja jestem z Lukiem, a Boke z Codym.
- Ooo fajnie, to znaczy, że robimy ten projekt z klasą Jussa? - Powiedziała, ale po chwili zorientowała się co powiedziała.
- Jussa? Od kiedy Bela ty mówisz na niego Juss? - zmrużyłam oczy i już wiedziałam, że zaraz pęknie i mi powie.
- Ymm...nie wiem tak jakoś mi się wymsknęło... - powiedziała zakłopotana.
- Taaa wymsknęło ci się akurat...czy ty przypadkiem czegoś przede mną nie ukrywasz?
- Co? Broke ci już powiedziała? - powiedziała, ale ja nie będę jej wydawała.
- Nie! Skąd taki pomysł? Ja po prostu mam oczy Bella i widzę, że ty coś do niego czujesz! Nie wiem czemu i co Ci się w nim podoba, ale nie znasz go i lepiej się w to nie pakuj. - powiedziałam, jednocześnie stając i czekałam na jej reakcje.
- Znam go! - zaczęła się bronic.
- Nieprawda nie znasz go jedyne co o nim wiesz to to że jest chłopakiem który nie zna granic, a poza tym nie znasz go ani trochę! - wybuchnęłam.
- No i kto to mówi! Ta co rok temu czuła to samo co ja! - Ooo nie przegięła!
- Tak! Ale ja nie wiedziałam wtedy co to za typ! I nie wiedziałam do czego jest zdolny! Ty to wiesz i powinno dac co to coś do myślenia! I wiesz co? nie mam zamiaru się przed tobą teraz tłumaczyc...- powiedziałam to i odeszłam, po czy zatrzymałam się i powiedziałam – I nie waż się nigdy więcej wyciągac tego gówna na wierzch! To moja sprawa a nie twoja, więc martw się o swój tyłek. Chcesz się w to pakowac to proszę bardzo, ale jak on cię skrzywdzi nie przychodź do mnie i nie mów że miałam rację! - Odeszłam. Zabolało mnie to co powiedziała, ale nie mam zamiaru się tym przejmowac. Zaszłam w końcu pod szkołę Carly – Hej mała, jak było dziś w szkole?
- Dobrze, zrobiłam dla ciebie rysunek. - uśmiechnęła się.
- O jak miło, pokaż. - wystawiłam rękę po kartkę.
- To ja i ty na placu zabaw.
- Ojej Carly dziękuję – przytuliłam siostrę po czym powiedziałam – Dobra kochana, idziemy do domu.
Całą drogę opowiadała mi co robiła z Benjaminem, Caroline i Sam. Słuchałam tego, aż sama nie zatopiłam się w swoich wspomnieniach z dnia dzisiejszego. Czemu Justin tak zareagował, jak dowiedział się o mojej randce z Lukiem? Nie wiem, sama się już gubię, raz jest dla mnie miły, a raz po prostu mam wrażenie, że chce mnie zabic. To co dziś się stało było dziwne, i nawet Ryan się zainteresował tym.
- Natalia czy ty mnie słyszysz? - Usłyszałam Carly.
- Przepraszam, cię zamyśliłam, się.
- Ciężki dzień? Jak chcesz możesz mi opowiedziec. - uśmiechnęła się.
- Nie, obawiam się, że nie zrozumiesz.
- Postaram się zrozumiec.
- Haha, kocham Cię wiesz? - powiedziałam do niej.
- Ja ciebie też, ale nie zmieniaj tematu.
- Obawiam się Carly, że naprawdę tego nie zrozumiesz, bo ja sama się w tym już pogubiłam – poczochrałam ją we włosy.
- Ej nie po włosach! - zaśmiała się – Berek! - krzyknęła. Byłyśmy już w parku więc mogłyśmy się troszkę pogonic.
- Osz ty! Zaraz Cię złapie!

Justin

- W końcu lunch! - powiedziałem do Ryana.
- Haha, noo już myślałem że babka od angielskiego nie przestanie zanudzac.
- Noooo...ale widziałeś jej minę jak jej powiedziałem, że mam zadanie? - Zacząłem się śmiac.
- Tak, myślałem że padnę ze śmiechu!
- Ej chłopaki idziecie z nami na zewnątrz usiąśc i coś zjeśc? - powiedział Cody.
- No możemy iśc – odpowiedzieliśmy.
Poszliśmy najpierw na stołówkę kupic coś do jedzenia. Kolejka nie była aż tak długa, więc szybko wybraliśmy to na co mieliśmy ochotę i zapłaciliśmy. Teraz zostało nam się dopchac do naszego stolika.
- Eee chłopaki problem jest..- powiedział Luke.
- Co jest? - zapytałem.
- Bo jakieś cwoki zajęli nam miejsce...
- Zaraz się tym zajmę.
Poszedłem w kierunku naszego stolika, aby powiedziec tym idiotom gdzie jest ich miejsce. Kiedy zobaczyłem, że siedzą tam jakieś kmiotki z drugiej klasy, pomyślałem że to nic takiego.
- Ej wy...spadajcie to nasze miejsce! - krzyknąłem.
- Stary jak masz jakiś pro... - jeden z nich się odezwał zanim zobaczył kto do niego to powiedział, i to był jego błąd. Wziąłem faceta za bety i powiedziałem – Trochę grzeczniej! Bo następnym razem nie będę taki miły – pchnąłem go, po czym popatrzyłem się na resztę jego przydupasów, którzy szybko zaczęli się zbierac.
- I żebym was tu więcej nie widział! - Odezwałem się do nich, a następnie razem z chłopakami usiedliśmy.
- Ej nie będzie wam przeszkadzało, jak przyjdzie tu dziewczyna z którą robię projekt? - Zapytał Cody.
- Haha, żartujesz? Każda dziewczyna jest tu mile widziana. - Cody zaczął machac, co pewnie oznaczało, że już idzie, ale po chwili zrzedła mu mina.
- Stary co jest?
- Bo nie wiem czy będzie ci odpowiadała jej koleżanka. - Powiedział do mnie.
- Czemu? - odwróciłem się i zobaczyłem... ehh... zobaczyłem Natalię.
- No co do cholery! Nawet zjeśc nie można w spokoju. - przewróciłem oczami. Nagle Luke wstał i podszedł chyba do niej, bo ona jest z nim w parze.
Po chwili Broke, bo tak chyba się nazywała usiadła koło Codiego, a Natalia usiadła koło Luka.
Nie patrzyłem się na nią, bo trochę głupio po tym wczorajszym nocnym wypadzie.
Nagle usłyszałem - To jak Natalia, nasz wypad w piątek jest nadal aktualny? - i moja głowa bez namysłu i oczy były zwrócone na nich. Że co ten idiota powiedział?!
- Jaki wypad? - odezwał się Ryan.
- A to chyba nie wasz interes co? - Syknął Luke.
- Stary Ryan tylko zapytał, a ty się kurwa od razu unosisz. - Tym razem to ja się odezwałem, bo nie będzie się tak odzywał do mojego przyjaciela.
Będę się odzywał do was tak jakimi się podoba – powiedział Luke.
- No chyba nie – Nie wytrzymałem, jak ten kutas ma czelnośc się tak do mnie odzywac?! Wstałem i podniosłem rękę, przez co prawie moja pięśc spotkała się z jego twarzą kiedy to poczułem jak ktoś mnie odpycha i mówi – Nie! - To była Natalia
- To nie twoja sprawa! - syknąłem do niej.
- No a jednak moja! Bo jeśli się nie mylę, to chodzi o moją randkę z Lukiem. - popatrzyła się złowrogo na mnie.
- Randkę? - Teraz to się zdziwiłem i nie powiem, to coś jakby mnie uderzyło mnie prosto w brzuch.
- Tak, a co?
- Nie no nic... - przeczesałem swoje włosy ręką.
- No.. taka odpowiedź mi pasuje, a teraz wrócmy do stołu. - Zrobiliśmy tak jak powiedziała, co chwila na nią spoglądałem z nie dowierzeniem, ale kiedy ona patrzyła na mnie odwracałem wzrok.
Kiedy rozszedł się dzwonek rozeszliśmy się do klas ja z Ryanem poszliśmy na WF.
- Jak to do cholery ona idzie z nim kurwa na randkę!? - powiedziałem wkurzony.
- Nie wiem...ale jeżeli się nie ogarniesz to może być już za późno... - powiedział Ryan.
- No cholera wiem, ale nie mam pojęcia co zrobic.. - skrzywiłem się, nagle zza szafki wyszedł Chazz – Na co może być za późno?
- A nie twoja sprawa – Ryan klepną go w ramię.

_____________________________________
No to się spisaliście :D ja tak jak obiecałam dodaje rozdział :D
Nastęny rozdział przewiduje dopiero tak coś koło następnej środy bo nie będę miała czasu ;/ NAUKA!!
ALe bardzo Was proszę o komentarze, nawet jeśli miało by to oznaczac jedno słowo, to naprawde motywujące jak napiszecie coś miłego, albo chocia to że czytacie :D
Kochaam Was! Jeśli chcecie się ze mna jakoś skontaktowac przez ten tydzień albo wgl to zapraszam do zakładki KONTAKT :D 

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 8

Natalia

Doszłam do domu cała przemoczona kiedy tylko mama mnie zapytała – Raaany co ci się stało?
- Zapomniałam parasola i… no zmokłam. – przewróciłam oczami i udałam się do swojego pokoju.
- Czemu jesteś taka zła? Coś się w szkole stało? Przecież mieliście wycieczkę i miał być to twój najlepszy dzień i nikt nie mógł ci go zniszczyć. – westchnęła.
- No widzisz, a jednak komuś to się udało i mamo przepraszam cię, ale nie mam ochoty na nic.
- Dobrze kochanie, jak będziesz czegoś potrzebowała to daj mi znac. – uśmiechnęłam się do mnie i pozwoliła iśc do siebie.
W mojej głowie roiło się od przeróżnych myśli. Czemu on powiedział, że mnie lubi, że chce to wszystko naprawić i że Ryan miał racje...czyli, że co on o mnie z nim rozmawiał…tak już to widzę, pewnie założyli się o to czy mu wybaczę i czy uda mu się mnie poderwać. Ja nie jestem taka łatwa, nie i koniec. Niech trzyma się z daleka ode mnie.
Nagle poczułam jak po moim policzku spłynęła łza, potem mój żołądek zaczął się ściskać i zanim się zorientowałam leżałam z głową w poduszce, płacząc. Ten ból mnie przeszył zbyt mocno. Pomyślałam, że powinnam z kimś porozmawiać, tak też więc postanowiłam się w miarę ogarnąć i zapytać mamy czy może do mnie wpaść Broke. Weszłam do łazienki i przemyłam twarz zimna wodą, następnie przejrzałam się w lustrze i ‘’ tak mogę już wyjść z pokoju’’ pomyślałam i zeszłam na dół.
- Mamo może do mnie wpaść Broke, bo chciała bym z nią pogadać?
- Tak, jasne kochanie. – uśmiechnęłam się. – ale zaraz, czy ty płakałaś? – No i jednak zauważyła.- Co? Nie, skąd taki pomysł? – zapytałam z nadzieją, że jednak mi uwierzy.

- Przecież wiedzę. Natalia jestem twoją matką i wiem kiedy płaczesz nawet jak chcesz to ukryć przede mną. – powiedziała.
- Oj mamo, po prostu miałam potrzebę i właśnie o tym chce porozmawiać z Broke.
- Ale co się stało? Powiedz mi, przecież wiesz, że mnie możesz wszystko powiedzieć. – uśmiechnęła się do mnie.
- Mamo, to nic czym musiała byś się martwić – odwzajemniłam jej uśmiech.
- Ale skoro płaczesz to znaczy, że powinnam. – dalej nalegała i szczerze mówiąc to się robi już męczące. Zawsze ile kroć chciałam ukryć coś przed nią to ona musiała się o tym dowiedzieć, zawsze ile kroć nie chciałam jej o czymś mówić drążyła temat aż w końcu jej mówiłam, ale tego jej nie mogę powiedzidec, bo za bardzo się zdenerwuje.
- Mamoooo… - przewróciłam oczami.
- Nie mamo, tylko powiedz mi o co chodzi. - I wtedy wymyśliłam piękne kłamstwo. Nie żebym próbowała okłamać prawnika, ale zawsze trzeba próbować. – Bo dowiedziałam, się, że Bella mnie okłamała i bardzo mi przykro z tego powodu. – odetchnęła z ulgą.
- No to niemiło z jej strony, a czemu tak zrobiła? – dopytywała się.
- Wiesz mamo, to że ona nie jest fair w stosunku do mnie to nie znaczy, że ja mam też taka być co do niej, chodzi tu o jej prywatną sprawę i nie mogę Ci powiedzieć. -
- Ale skoro chodzi o jej prywatną sprawę to nie musiała ci nic mówic… - Boże...moja mama czasami zapomina, że nie jest w pracy.
- Mamooo widzisz nie zrozumiesz, zadzwonię po Broke i pogadam z nią dobrze?
- No dobrze, dobrze.
Poszłam do siebie do pokoju i wzięłam swojego iPhon’a i wykręciłam jej numer.
- Halo? – odebrała.
- Broke, możesz do mnie przyjść, proszę to jest dla mnie bardzo ważne.
- Natalia strasznie leje…no ale ok, będę.
- Chodzi o Justina, proszę.
- Ok, za 30 min będę u ciebie.
- Dziękuję, to czekam.

Kiedy przyszła, zamknęłyśmy się u mnie w pokoju.
- No to opowiadaj co się stało? – zapytała zaniepokojona.
- Bo kiedy wracałam, zatrzymał się przy mnie swoim autem i chciał mnie podwieźć do domu. – spuściłam wzrok.
- No i tylko po to przyjechałam, nie mogłaś mi o tym przez telefon powiedzieć? – Popatrzyła na mnie i zrozumiała – ale zaraz to nie wszystko, prawda? – przytaknęłam głową.
- To co jeszcze się stało? – dopytywała się.
- No bo on nalegał, żebym weszła do niego do auta, ale mu odmówiłam i nagle strasznie zaczęło lać i nie wiem jak to się stało ale coś mnie popchnęło do tego żeby jednak wsiąść tam.
-Weszłaś tam?! – przerwała mi.
- Tak.
- Natalia!!!
- Ale to nie wszystko…
- Rany co jeszcze? – zdziwiła się.
- Bo nagle zatrzymał się na poboczu i ja mu powiedziałam, żeby jechał dalej bo chce do domu..
- Zatrzymał się? Po co? – znowu mi przerwała.
- Oj no wynik naszej kłótni i jego głupoty – przewróciłam oczami – w każdym razie w końcu się wkurzyłam i wyszła z jego auta, a on do mnie żebym się nie wygłupiała i że mam wracać, ale nie wróciłam. Ale on do mnie, że zmoknę, a ja że nie boję jakiejś tam ulewy w przeciwieństwie do niego, a on wtedy powiedział że się nie boi tylko jego włosy są odpowiednio ułożone i nie chce tego zepsuć – kiedy to usłyszała przewróciła oczami z jego głupoty. Ja dalej kontynuowałam – jednak ja powiedziałam mu że on siebie chyba nie słyszy na co wtedy wyszedł z auta a ja pytam się co on robi a on że udowadnia mi że się nie boi głupiej ulewy.
- Po co? – zadała Broke pytanie.
- No o to go właśnie zapytałam, a odpowiedź była taka, że próbuje mnie do niego samego przekonać.
- Co?! Dlaczego? – znowu zadała pytanie.
- Też się go o to zapytałam, a on na to że on chce to wszystko naprawić. Jednak ja mu odpowiedziałam, że on tego nigdy nie naprawie, więc daremne są jego próby. I on potem do mnie że Ryan miał racje..
- Racje z czym?
- z tym że Justin mnie lubi…
- On ciebie co?!?!?! – jej mina wyrażała więcej niż 1000 słów.
- On mnie lubi, bardziej niż mu się wydawało – spuściłam wzrok.
- Boże on zgłupiał!
- No powiedziałam mu że jak chce to wszystko naprawić tak jak mówił to niech się trzyma ode mnie z daleka bo ja nie chce przechodzić przez to samo co rok temu.
- No i dobrze mu powiedziałaś! – powiedziała Broke.
- Wiem, ale kurde to jest trudne! Broke mi się znowu zaczęło wszystko przypominać, przez to że on powiedział mi to że mnie lubi. Ja nigdy więcej nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, a on tu wyskakuje z takim tekstem!
- Ale może on faktycznie chce to naprawić… - zaczęłam rozmyślać.
- Nie! Na pewno nie! Kurwa Broke on rozmawiał z Ryanem o mnie! Więc czy coś Ci to przypomina może?!
- No tak… przypomina…ale…
- Nie! Nie ma żadnego ale, ja nie chce wracac do tego co było, a nawet jak już to ja nie potrafiła bym mu zaufać. – Na mojej twarzy pojawiły się łzy. Zaczęły spływać po mojej twarzy.
- Ej kochana, nie płacz, ten dupek po prostu stara się tobą manipulować, nie wierz mu! Ja wiem że to jest trudne, bo widzisz w nim coś więcej, ale ty jesteś twarda i nie dasz mu się! – przytuliła mnie mocno, a ze mnie wszystko zeszło, płakałam i nie przejmowałam się już niczym tylko tym, żeby w końcu mi ulżyło.

Justin

- No dobra stary ale, jak ty zamierzasz ją do siebie przekonać? Ona cię nienawidzi – podrapał się z zakłopotaniem po głowie Ryan.
- Dzięki stary nie ma to jak pocieszenie. – przewróciłem oczami siedząc u niego na łóżku.
- Ja jestem tylko szczery i tyle. Patrzę na to wszystko realistycznie.
- Ryan, ja teraz czuję, że naprawdę muszę ją jakoś przekonać do mnie.
- Ona ci się naprawdę podoba. Kto by pomyślał. – zaczął się cieszyc.
- Ej może trochę ją lubię, ale bez przesady – wystawiłem dłoń, aby wiedział, że ma przystopować.
- Ale no co jak co ale seksowna to ona jest i przeleciał byś ją przyznaj! – popatrzył się na mnie z ciekawością.
- Co?! Nie! To znaczy tak.. Ale Nie! Nie o to chodzi! Ja po prostu… - już sam się gubiłem w tym co mówiłem.
- No to mamy odpowiedź! – powiedział triumfalnie.
- Co? Jaką znowu odpowiedź? – byłem zdezorientowany.
- No w końcu jakaś dziewczyna zakręciła w głowie Justinowi Bieberowi.
- Nie!
- Tak!
- Nie!
-Tak! – śmiał się ze mnie – ale zdajesz sobie sprawę, że sam sobie zaprzeczasz?
- Boże Ryan ogarnij się! – wstałem, przeczesując swoje włosy.
- To ty się ogarnij i przyjmij do wiadomości, że lubisz tą laskę i to bardzo! – powiedział Ryan.

Wieczorem kiedy wszedłem do domu, nie mogłem wysiedzieć, myśli biły się w mojej głowie i nie wiedziałem co mam zrobić, ale Jaxon się tym zajął i zaciągnął mnie do oglądania jakiejś durnej bajki, podczas której zamiast zastanawiać się nad problemami, ja rozmyślałem nad tym kto mógł stworzyć tak głupią bajkę. Około 20 skończyliśmy siedzieć przed telewizorem i poszedłem do siebie do pokoju. No i moje myśli wróciły. Czemu ja jej powiedziałem, że ją lubię?! Tylko się wygłupiłem…Choć z drugiej strony ona myśli, że ja sobie jaja robiłem z niej to może nie wyszło tak głupio jak mi się wydaje.
- Justin! – usłyszałem głos mojej mamy, która zapewne wołała mnie na kolacje.
Wstałem i udałem się do kuchni, gdzie jak się domyślałem była i przygotowywała mi jedzenie.
- Proszę synku i smacznego. – uśmiechnęła się do mnie i podała mi talerz z jedzeniem.
- Dziękuję – pocałowałem ją w policzek i udałem się do pokoju.
- Emm Justin? Mogę cie o coś zapytać? – No i skończyła się miła chwila, bo zawsz jak moja mama coś takiego mówi to nie wróży nic dobrego.
- Tak, słucham cię?
- Mi się wydaje, czy ty jakiś taki poddenerwowany dziś jesteś i coś cię trapi? – No i pięknie…
- Nie mamo wydaje ci się, po prostu ciężki dzień miałem, a ta szkoła mnie kiedyś zamęczy. – uśmiechnąłem się do niej z nadzieją, że mi uwierzy, tak też się stało.
- No dobrze, to idź do siebie. – powiedziała i wróciła do swoich wcześniejszych zajęć.
Poszedłem do pokoju i zjadłem kolacje, potem musiałem odrobić zadanie z angielskiego, bo babka znowu będzie się rzucała, że nie mam wypracowania i że olewam szkołe bla, bla, bla… Kiedy spojrzałem na zegarek była 22 i wpadłem na pewien pomysł, który bardzo szybko zrealizowałem,

Natalia

Ok 20 Broke poszła do siebie do domu, a ja z lekką ulgą zabrałam się za zadanie z historii. Zanim się obejrzałam była 21.30 poszłam więc się umyć, po wyjściu z łazienki i ubraniu piżamy z Hello Kitty, postanowiłam się położyć. Nagle dostałam wiadomość.

Od: Broke
Śpij dobrze ;*

Do: Broke
Kochana ;* Ty też :D
Tak, mam najwspanialszą przyjaciółkę na świecie. Komórka zawibrowała jeszcze raz.


Od: Idiota
Wyjrzyj za okno księżniczko ;)
Co?! Gdzie on jest! Nie Tylko nie… A jednak. Podeszłam tak jak napisał do okna, i zobaczyłam jego auto stojące i jego opierającego się o maskę samochodu i palącego papierosa. Nie chciałam krzyczeć, żeby rodziców nie obudzić więc napisałam.


Do: Idiota
Co chcesz?
Po chwili odpisał.


Od: Idiota
Zejdź na dół to zobaczysz ;)

Do: Idiota
Hahaha, ty chyba śnisz! Nie zejdę!

Od: Idiota
Oj nie bądź taka, zejdź na dół, proooszę.

Do: Idiota
No proszę, proszę, do czego to doszło, ty prosisz o coś mnie. Chyba wyraziłam się jasno DAJ MI SPOKÓJ!

Od: Idiota
Zejdź albo zrobię coś innego.
Przeczytałam to ale, olałam temat, bo co on niby może wymyślić? Nie ma mowy, żebym wyszła. Położyłam się spać. Po ok 10 minutach usłyszałam – Ostrzegałem.

Podniosłam się na łóżku jednocześnie siadając – Co ty tu robisz?! Jak wszedłeś?!
- Schody przeciw pożarowe plus niedomknięte okno – puścił mi oczko.
- Wyjdź – powiedziałam, szeptem tak żeby nikt nie słyszał, że z kimś rozmawiam.
- Dobra ale ty ze mną!
- Co? Nie. – odpowiedziałam wystraszona.
- No to zrobię to siłą. – podszedł do drzwi, zamknął je na klucz, podszedł do mnie – to tak na wszelki wypadek – i wziął mnie na ręce, przerzucając mnie sobie przez ramie. Nie mogłam krzyczeć, żeby nikogo nie obudzić, ale starałam się mu wyrwac, ale kiedy wyszedł ze mną na schody przez okno wolałam się nie ruszać, żeby nie spaść.
Następnie wsadził mnie do auta i potem sam wszedł do niego.
- Co ty idioto robisz?! – wydarłam się na niego.
- Powiedzmy, że porywam cię na jakiś czas. – uśmiechnął się łobuzersko.
- Co?! Gdzie?! – Teraz się bałam.
- Zobaczysz – ponownie ukazał szereg śnieżnobiałych zębów.
- W tej chwili masz mi powiedzieć, gdzie jedziemy! – krzyknęłam.
- Boże zamknij się! Chodź raz nie bądź taka irytująca! – on też się chyba zdenerwował, ale jakoś mało mnie to interesowało w tym momencie.
- Nie! Jutro jest szkoła ja musze wstać o 6.30 i mam zamiar się wyspać!
- Ehh ty i ta twoja zasrana szkoła! – przewrócił oczami.
- No ja w przeciwieństwie do ciebie wybieram się na studia, mam plan na życie, a nie tak jak ty zero pomysłu jedynie czarne interesy! – No i szybko pożałowałam, tego co powiedziałam, bo Justin zatrzymał się na poboczu, zgasił auto i popatrzył się na mnie – Co masz na myśli mówiąc czarne interesy? – zapytał.
- Ymm no nie legalne… - powiedziałam, troszkę zmieszana.
- Ale jakie?! – wkurzył się.
- No że sprzedajesz narkotyki… - spuściłam głowę.
- A skąd to wiesz? – dopytywał, jakby nie wiedział, ale wiem dokąd zmierzał z tymi pytaniami.
- Ludzie gadają.
- No pięknie i kto to mówi, osoba która nie wierzy w plotki, bo kiedyś sama była na językach innych. – zakpił.
- No i po co to wygrzebujesz?! Skoro tak bardzo chcesz mnie jeszcze raz upokorzyć, to śmiało. A tak poza tym wszystkim, to nie wmówisz mi, że wy tam do tej fabryki chodzicie żeby pić, czy bawić się w jakieś pierdoły… przewróciłam oczami.
- Nie będę, cię przekonywał, myśl co chcesz, mnie to i tak nie interesuje. – zapalił ponownie auto.
- No i super… - opadłam na siedzenie, zakładają ręce na krzyż. – gdzie jedziemy?
- Zobaczysz.
- odwieź mnie do domu!
- Natalia, proszę, cię jedź ze mną.
- Ehhh.. - kiwnęłam głową, naznak żeby jechał dalej, on tylko uśmiechnął się. Po ok 20 minutach byliśmy w tej pieprzonej fabryce, serce mi stanęło, bo nie wiedziałam, co zamierza zrobić.
- Idziesz? – zapytał mnie, wyciągając jednocześnie z zamyślenia.
- yhym. – wysiadłam z auta i podążałam za nim.
Weszliśmy do fabryki, było cholernie ciemno, a ja się boje takiej ciemności. – Nigdzie nie ide!
- Co? Rany co znowu? – zapytał podirytowany.
- Tam jest ciemno i nic nie widzę.
- A no tak, chodź poświecę latarką z telefonu, nie bój się nic się nie stanie, chcę ci tylko coś pokazać. – i w tym momencie złapał mnie za rękę i prowadził przez całą długość fabryki. Drugą ręka również trzymałam się niego, aby być jak coś bliżej. No co?! Czuje się tak bezpieczniej!

Kiedy wyszliśmy ponownie na zewnątrz, moim oczom ukazała się droga, która gdzieś prowadziła, na samym początku były jakieś zdjęcia, wisiały kaski i były zapalone świeczki.
- Co to jest? – zapytałam, dalej trzymając go za rękę.
- To jest wszystko ludzi którzy zginęli podczas wyścigów. – powiedział to spokojnym tonem głosu.
- Jak to? W jakich wyścigach? – zaczęłam się znowu bać.
- W wyścigach na motorach. Co piątek są one tutaj i się ścigamy. Nie zawsze wszyscy wychodzą z tego żywi, jak widzisz.
- No tak, ja się boje motorów i wyścigów, to jest strasznie niebezpieczne. – To dziwne w tym momencie mogłam z nim normalnie pogadać.
- No niebezpieczne, ale dodaje adrenaliny, której my wszyscy szukamy, to jest coś co daje nam motywacje, do przeżycia kolejnego tygodnia w oczekiwaniu na kolejny wyścig i kolejną dawkę adrenaliny.- powiedział całkiem spokojny.
- Czemu mi to mówisz? – Zapytałam ciekawa tym co mi odpowie.
- Chce żebyś się czegoś o mnie dowiedziała, ostatnim razem nic o sobie nie mówiłem.
- Ehh no dobrze, a mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie?
- No dawaj. – uśmiechnął się lekko.
- Czemu?
- Co czemu? - Był lekko zdezorientowany, a ja puściłam jego rękę i stanęłam, patrząc się w jego oczy.
- Czemu chcesz, żebym się o tobie czegoś dowiedziała?
- Bo chce żebyś mi wybaczyła, WIEM że to co zrobiłem było cholernie nie na miejscu, ale uwierz mi ja cię przepraszam. JA! Justin Bieber! Wł schowałem honor do kieszeni i chce żebyś mi wybaczyła. – mówił to, jednocześnie patrząc mi się prosto w oczy. Poczułam łzę spływającą po moim policzku, Juss podniósł rękę aby ją wytrzeć, ale odsunęłam głowę.
- Nie, przykro mi ale nie. Ja ci już nigdy nie zaufam i proszę, odwieź mnie do domu. – Po moich słowach Justin wstał i zrobił to o co go poprosiłam. – No to chodźmy. – podał mi rękę, złapałam za nią i ponownie weszliśmy do fabryki aby móc znaleźć się w aucie.
Weszłam do środka, Justin odpalił auto. Cała droga minęła w ciszy, po moim policzku spłynęło jeszcze parę łez ale szybko je otarłam. Po chwili odpłynęłam.

Justin

Kurwa teraz to się wygłupiłem, ale w sumie nie żałuję, chce jej pokazać, że naprawdę żałuję. Zabrałem ją tam, żeby wiedziała coś o mnie, wiedziałem że tego nikomu nie powie, przynajmniej nie wszystko. Widziałem podczas jazdy że jej ręka powędrowała w stronę twarzy, aby zapewne otrzeć łzę. Rany nie wiedziałem, że to ją aż tak boli. Myślałem że ona mnie nienawidzi za to i tyle. Myślałem, że to jest taka sucha nienawiśc, a jednak to była nienawiśc poprzez smutek i żal. To co zrobiłem cholernie ja zabolało. W pewnym momencie zauważyłem, że zasnęła. Kiedy dojechałem, odpiąłem pasy i podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce. Wszedłem po schodach przeciw pożarowych prosto do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku, przykryłem i wychodząc, dostałem jeszcze od niej pytanie – Juss?
- Tak? – Zareagowałem bardzo szybko, bo dawno, kurwa cholernie bardzo dawno tak się do mnie nie zwracała i wraz ze zranieniem jej zostałem mianowany Bieberem z jadem w głosie.
- Czy wole nie wiedzieć czym się zajmujesz? – powiedziała, zaspanym głosem.
- Tak, dokładnie tak, wolisz nie wiedzieć. – uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem przez okno.
Zszedłem na dół i wsiadłem do auta, nie wiedziałem gdzie jade, po prostu musiałem się przejechac, wyciągnąłem papierosa i zapaliłem go. Pozwoliłem temu świństwu pobyc trochę w moich płucach zanim wypuściłem dym. Po ok godzinie wróciłem do domu, wszyscy spali, bo było bardzo późno. Umyłem się więc i poszedłem spac, nie chciałem już o tym wszystkim myślec.


__________________________________

No to się porobił co...?
Dobra liczę na wasze głosy umówmy się tak jak będzie 7 komentarzy od 7 RÓŻNYCH osób to rozdział będzie we środę najpóźniej we czwartek :D A jak nie to najprawdopodobniej dodam go w sobotę

Przepraszam ale szkoła.... 

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 7

Natalia

Na następny dzień rano jak zwykle wstałam, pełna entuzjazmu, że jedziemy na wycieczkę do zoo, a potem do kina. Czekałam na tą wycieczkę dośc długo bo kocham jeździc gdziekolwiek z moją klasą. Tylko zastanawiało mnie czy jedziemy sami czy z jakąś klasą. Ubrałam długie fioletowe rurki i zwiewną, pomarańczową koszulę oraz białe konwersy i hipsterski czarno- biały plecak w zygzaki. Włosy upięłam w kucyka, tak że moje lekko kręcone włosy zwisały.
Następnie położyłam podkład na twarz, zrobiłam kreski na oczach i dałam tusz na rzęsy. Kiedy byłam już gotowa, spakowałam do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy np., chusteczki, aparat, telefon, portfel, legitymacje szkolną i zeszłam na dół aby coś zjeśc i móc już iśc.
- No widzę, że dziś masz świetny humorek, co jest tego powodem? - zapytał tata, jednocześnie biorąc łyk swojej codziennej, porannej kawy.
- Dziś mamy wycieczkę przedmiotową do zoo i nic nie jest w stanie zepsuc mi wspaniałego nastroju.

~*~

- Naprawdę?! Serio!? Szlak mnie trafi!! To miał być wspaniały dzień! - powiedziałam wkurzona jednocześnie uważając na słowa, bo nauczyciele mogli by słyszec.
- Ale uspokój się, może pojadą innym autokarem niż my, raczej na pewno nie będziemy z nimi w grupie zwiedzac, więc luz, myśl pozytywnie – pocieszała mnie Broke, bo Bella siedziała w domu z anginą...
- Ale no ze wszystkich klas akurat jego klasa musi z nami jechac? I jak ty to widzisz pojedziemy osobnymi autokarami bo co? Bo ja i ten zasrany dupek się nie lubimy? - byłam wkurzona i nie panowałam nad tonem mojego głosu i sposobem w jaki zwracam się do mojej najlepszej koleżanki.
- Kurde no nie moja wina, że jadą z nami... - powiedziała też już lekko poddenerwowana.
- Boże, Broke przepraszam, ja po prostu nie panuje nad sobą i swoim gniewem kiedy Justin jest blisko. - uciszyłam się, przyjmując spokojny i wyrównany ton głosu.
- Spoko, po prostu też mnie to wkurza, że on jest zawsze tam gdzie my, chodź z drugiej strony Bella to by...- i w tym momencie zdała sobie sprawę, z tego że powiedziała o parę słów za dużo i szybko umilkła z nadzieją, że nie usłyszałam tego co powiedziała.
- Bella co? - zadałam pytanie i oczekiwałam odpowiedzi.
- Nie nic, nieważne. - powiedziała to starając się obrócic to w żart, machnęła ręką i się uśmiechnęła.
- Nie, zaczęłaś to dokończ, wiesz jak tego nie lubię... - przewróciłam oczami.
- Ale obiecaj, że nie wygadasz i że nie będziesz zła.
- Oho...czuje, że będą kłopoty.. dobra dawaj... - miałam nadzieję, że nie powie nic strasznego, ale po jej zakłopotanym wyrazie twarzy wiedziałam, ze mi się nie spodoba to co miała mi zamiar powiedziec.
- Bo Justin podoba się Belli... - powiedziała to szybko po czym zamknęła oczy obawiając się mojej reakcji.
- Co proszę?! Belli podoba się ten kretyn?! - Przypuszczałam, że to będzie zła wiadomośc, ale nie przypuszczałam, że moja druga najlepsza przyjaciółka zrobi coś takiego!
- Tak, powiedziała mi to wczoraj wieczorem, zareagowałam tak samo jak ty, no może troszkę mniej agresywnie wyglądałam i nie miałam ochoty jej zabic, ale oberwało jej się ode mnie. - zaczęła mnie uspokajac, chcąc jednocześnie rozluźnic sytuacje.
- Nie żartuj sobie z tego! To jest poważne, Bella doskonale wie jaki on jest i co mi zrobił, a mimo tego potrafiła się w nim zakochac?! Przecież ona widzi kim on jest i jak traktuje dziewczyny, a ja teraz już nawet wiem, czemu aż tak naskoczyła na mnie kiedy dowiedziała się o tych urodzinach na które Carly miała iśc! - Byłam po prostu wkurzona, chodź to i tak mało opisuje moje uczucia w tej chwili.
- No nie wiem co ona sobie myśli, ale ja jej to starałam się wczoraj wybic z głowy, ale ona jest w tej fazie zwanej '' podjarką'' i masakra, jak ona mi o nim opowiadała to aż mi się żygac chciało! Ale musisz ją jakoś zrozumiec, bo ona tego nie planowała sama mi to powiedziała, po prostu tak wyszło – starała się ją jakoś obronic.
- po prostu tak wyszło?! Nie, ja nie mogę w to uwierzyc, czy ona zgłupiała? Nie nauczyła się nic o nim przez ten czas od kiedy go znamy? - troszkę się uspokoiłam, ale jednak nadal byłam zła, lecz kiedy nagle usłyszałam – Siema shawty! - i ten łobuzerski uśmiech to, to co się działo ze mną w środku jest nie do opisania....
- Ej co jest? Nie słyszałaś mnie? - powtórzył, tym razem stojąc za moimi plecami i mówiąc mi to wprost do ucha, przeszły mnie ciarki.
- Wiesz głucha nie jestem jeszcze... ale ty chyba tak, bo najwyraźniej nie słyszałeś tego co mówiłam ci ostatnio... - przewróciłam oczami i odwróciłam się do niego tyłem.
- Ej! Nie przewracaj na mnie oczami i nie odwracaj się tyłem kiedy do ciebie mówię! - złapał mnie za bark jednocześnie pociągając w taki sposób, żebym znowu stała z nim twarzą w twarz. Wszyscy nagle umilkli i patrzyli się na nas. - Bo co? Co mi zrobisz? Uderzysz mnie? Albo zrobisz mi ponownie takie świństwo jak rok temu? Co? Proszę bardzo już mnie to nie obchodzi! Jesteś zwyczajnym dupkiem, że nadal po tym wszystkim się do mnie odzywasz! To trzeba mieć niezły tupet żeby zachowywac się tak jak ty w stosunku do dziewczyny! - Ja patrzyłam mu się prosto w oczy a ludzie zamarli kiedy postanowiłam wyciągnąc przeszłośc na zewnątrz.
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy, ale nie przy nich wszystkich...- patrzył się na mnie jakby chciał mnie zabic, ale mnie jakoś to nie ruszało, inni w tym przypadku srają w gacie, albo wgl trzymają się od niego z daleka, tylko ja taka głupia byłam i teraz płacę, za to surową cenę.
- Nie, ja z tobą rozmawiac na ten temat już nie będę i o tym również ci wspominałam, ale ty oczywiście jak zwykle nie zrozumiałeś tego... - zaśmiałam mu się prosto w twarz.
- Ale może ja mam taką zachciankę rozmawiac na ten temat? Co? - zapytał się.
- No możemy porozmawiac na ten temat tylko naprawdę chcesz rozmawiac o tym jakim byłeś zasranym dupkiem? Bo ja na twoim miejscu wolała bym nie, w sumie to możemy porozmawiac teraz niech wszyscy poznają prawdę jaki z ciebie jest kłamliwy drań, co? - popatrzyłam mu się głęboko w oczy.
- No tak się składa, że prawdę to znam tylko ja nieprawdaż? - to powiedział mi już tylko do ucha.

~*~

Kiedy dojechaliśmy na miejsce weszliśmy do środka pięknego jakże budynku w którym znajdowało się kawałek zoo, a reszta była na zewnątrz. W środku pan Colman zaczął mówic – A więc tak, jesteśmy tutaj jako jedna 2 i jedna 3 klasa po to aby się połączyc i potem robic wspólnie projekt,a żeby szybciej poszło to połączymy się w pary, między klasowo i każdy z Was będzie musiał pracowac ze swoim partnerem. - Kiedy to powiedział każdy zaczął narzekac, że kolejny projekt i to jeszcze z kimś kogo się nie zna. - Ja już was połączyłem tak że, rozdam teraz starszej klasie kartki z tematem waszego zakresu pracy i na tej kartce będą również nazwiska tych z którymi będą pracowac. Tak też po prosze klase 3 aby podeszła rozdam formularze.
- Luke, jest taki przystojny i miły. - powiedziałam szeptem do Broke.
- No a ja bym mogą być w parze z Codym, to jest dopiero ciacho! - ona powiedziała to troszkę głośniej, ale chyba nikt nie usłyszał.
- Emm hej, ty jesteś Broke Jackson? - To był Cody, mojej przyjaciółce zalśniły oczy i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Tak. - odpowiedziała szczęśliwa.
- No to jesteśmy razem w parze – Chłopak uśmiechnął się do niej i odeszli na bok, tak też zostałam sama i czekałam na swoją parę. Nagle zauważyłam że kartkę bierze Justin, serce mi stanęło kiedy widziałam, że idzie w moją stronę, modliłam się tylko żebym to nie ja była z nim w parze.
- Spoko, nie ciebie mam na kartce także luzik. - powiedział a ja wypuściłam powietrze z moich płuc.
- Hej, a więc pasuje ci twoja para?- zapytał wysoki, umięśniony, o ciemnych oczach i włosach chłopak. To był właśnie Luke. Stał przede mną i uśmiechał się od ucha do ucha.
- No może być – i po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- No to dobrze, bo dużo czasu będziemy razem spędzac. - pokazał szereg swoich śnieżno-białych ząbków.
- No i ekstra, co mamy? - zapytałam.
- Ssaki, a konkretnie to koty, wiesz lwy, tygrysy, gepardy i takie tam... - przewrócił oczami jak by to było śmiertelnie nudne.
- Hahaha, spoko na pewno sobie poradzimy – uśmiechnęłam się.
- No na pewno, i nudzic też zakładam się nie będziemy – popatrzył się na mnie, a ja oczywiście już czarny scenariusz co on miał na myśli więc postanowiłam się zapytac.
- Co chcesz przez to powiedziec?
- No to że jesteś fajną i jak widzę wesołą dziewczyną więc nie będziemy się nudzic bo ja również taki jestem. A swoją drogą...to mogę o coś zapytac? - i tutaj już zrobiło się podejrzanie.
- Yyyy...pewnie będę tego żałowała ale spoko, dawaj.
- Czy to...ymm... to rok temu to prawda co..yy no czy to prawda? - nie wiedział jak zapytac, a ja nie wiedziałam co odpowiedziec.
- Wiesz, to jest sprawa pomiędzy mną a Justinem, ja nie wracam już do tamtego tematu i jeżeli wierzysz plotką to prawda, a jeżeli nie to to nie jest prawda. Myślę, że taka odpowiedź pasuje. - spuściłam wzrok w dół.
- Ej, spokojnie, nie wierze plotkom, ale po tym jak na niego dziś wsiadłaś to wiesz chciałem się upewnic bo mówiłaś coś o poznaniu prawdy i wgl, dlatego chciałem się zapytac. Spoko, ja nie z tych co uwierzą... - uśmiechnął się do mnie.
- Ale to jak to się mówi stało legendą tej szkoły więc... - nie pozwolił mi dokończyc – No i co? Nie wyglądasz na osobę która by się tym przejmowała.
- No bo tak jest mam w dupie to co inni o mnie mówią, ale wiesz jednak akurat TO nie jest zbyt miłe...tym bardziej żadnego faceta sobie nie znajdę przez to...
- No uważaj bo to prawda, dużo facetów się za tobą ogląda!
- No tylko ciekawe w jaki sposób...
- jak to jaki? - zapytał zdezorientowany.
- Czy tylko po to żeby mnie przeleciec czy po to że faktycznie im się podobam.
- Wiesz mnie akurat podobasz się pod względem wyglądu i mocnego charakteru. - kiedy to powiedział zamarłam, wlepiłam w niego moje oczy i popatrzyłam z niedowierzeniem – Ja...ja ci się podobam?
- No pewnie! Już dawno chciałem podejśc, ale, jakoś nie miałem odwagi.
- No to teraz jesteśmy razem w parze i mamy okazje się lepiej poznac. - wzięłam od niego kartkę z tematem naszej pracy i zadaniami, jednocześnie się do niego uśmiechając.

Justin

Kiedy pad Colman rozdawał kartki miałem wielką nadzieję, że nie trafię na Natalię. Nasza klasa ustawiła się w kolejce po swoją kartkę, kiedy przyszła moja kolej widziałem, że ona jeszcze nikogo nie ma, więc moje serce coraz bardziej dudniło.
- Co jest stres, że będziecie razem w parze? - odezwał się Ryan.
- Nie, mam to w dupie. - Starałem się powiedziec to jak najbardziej przekonująco, ale on mnie zna lepiej niż ktokolwiek inny i jego nie mogłem oszukac.
- Stary to serce to ja tutaj słyszę, może ci się poszczęści i ją wylosujesz – poklepał mnie po ramieniu.
- Zamknij się!! - szturchnąłem go w rękę. - Nie tak głośno bo ktoś usłyszy! Tak poza tym nie chce być z nią w parze. - drugą część powiedziałem już ciszej, żeby tylko Ryan mógł usłyszec.
- Pan Bieber, już szukam kartki, a tu jest proszę bardzo – podał mi kartkę i kazał odejśc na bok.
''Boże co tam pisze?'' – Moje myśli biły się ze sobą a ja głupi bałem się spojrzec na durną kartkę.
''Amanda Crowel'' – Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!!!!! Ale zaraz która to jest? Postanowiłem podejśc do Ryana i się jego o to – Ej znasz tą laskę?
- Tak stoi tam za Natalią -wskazał ręką kierunek w którym powinienem się udac.
- Dobra, idę.
Kiedy szedłem, Natalia wpatrywała się we mnie ze strachem, że to akurat ja idę w jej stronę. Teraz to mógłbym paśc ze śmiechu, ale nie mam ochoty znów zaczynac kłótni.
- Spoko nie ciebie mam na kartce także luzik – postanowiłem pozwolic jej odedchnąc bo widac było ze zaraz się udusi.
Podszedłem do mojej partnerki i grzecznie się przedstawiłem – Hej jestem Justi...
- Tak wiem Justin Bieber, ciężko cie nie znac – uśmiechnęła się łobuzersko, że też wcześniej na nią nie wpadłem.
Ta dziewczyna jest po prostu nieziemsko seksowna, oblizałem usta i lepiej się jej przyjrzałem. Długie czarne włosy, ciemna karnacja, nogi długie i zgrabne no i krągłości też niczego sobie. ''No to Justin flirt czas zacząc''.
- No miło mi, że mnie znasz, ja ciebie nie, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będziemy mieli okazje poznac się bliżej. - powiedziałem tonem jednoznacznym, żeby wiedziała o co mi chodzi.
- Może, ale nie wiem czy aż tak blisko chcę cię poznawac, za dużo o tobie słyszałam. - spojrzała na mnie z przymrużonymi oczami.
- Uuu ostra, lubię takie.
- Ale może ja nie lubię takich jak ty. - Boże, ależ ona jest seksowna.

Po chwili spojrzałem na Natalie była z tym idiotom Lukiem. On jej się chyba podoba, w sumie pasowali by do siebie. Po chwili zwiedzaliśmy już te cholerne zoo. Jakie to było nudne, ale na szczęście miałem Amande, która idealnym wyglądem przyciągała moją uwagę.
- Zrób zdjęcie starczy na dłużej – zaśmiała się, przyłapując mnie na gapieniu się na nią.
- Nie dzięki, nie skorzystam. - spojrzałem w jej zielone oczy.
Po jakiejś godzinie pan Colman oznajmił – Dobrze a teraz każda para uda się do miejsca w którym zacznie swoją pracę. Spotykamy się tu za półtorej godziny.
- Nareszcie. - nie zdałem sobie sprawy jak głośno to powieziałem.
- Panie Bieber, czy chciał by pan coś powiedziec?
- Nie panie psorze, nic nie chce mówic. - powiedziałem wkładjąc ręce do kieszeni.
- Dobrze, więc możecie się rozejśc.
No i każda para poszła do docelowego miesca pracy, my mieliśmy węże więc udaliśmy się do miejsca gdzie one się znajdowały.
- Boisz się węży? - zapytała.
- Taaa i jeszcze czego, shawty zrozum jestem Justin Bieber ja niczego się nie boję. - zaśmiałem się z tego co powiedziała.
- Yy jedna i bardzo ważna zasada, jeszcze raz nazwiesz mnie shawty a popamiętasz to do końca swojego życia, zrozumiano? - ''Boże kolejna Natalia... '', przewróciłem oczami, ale miała w sobie coś pociągającego, co koniecznie muszę w najbliższej przyszłości odkryc.
- Jak sobie życzysz – uśmiechnąłem się łobuzersko.
- To chyba tutaj – wskazała palcem na budynek w którym znajdowac miały się węże. Weszliśmy do środka.

Natalia

Kiedy pan Colman powiedzia, że możemy już iśc poszliśmy do klatek gdzie znajdowały się dzikie koty.
- Lubisz koty? - zapytałam.
- Nie, drapią i nie wiadomo kiedy im coś odwali – zaśmiałsię.
- Noo dokładnie, nie cierpię ich.- przewróciłam oczami.
- Ale spoko, poradzimy sobie z tym tematem, kto jak kto ale my damy radę. - uśmiechnął się w taki sposób, że moje nogi zrobiły się miękkie.

~*~

Po zwiedzeniu zoo udaliśmy się do kina. Kiedy nauczyciel kupował bilety my poszliśmy kupuc sobie coś do jedzenia.
- To co na pierwszą randkę może pójdziemy do kina, co? - usłyszałam czyjś głos za sobą odwróciłam się ostrożnie żeby nie wysypac popcornu. To był Luke, od razu się uśmiechnęłam – Hmm myślę, że będzie okej.
- No to fajnie, piątek o 18? - zaproponował.
- Ok.
Następnie poszliśmy na sale usiadłam a po chwili usłyszałam – O nie pszepana ja tam nie siadam!
- Usiądziesz i bez marudzenia!
- Ale..
- Nie!
- Ok!
Odwróciłam głowę i zobaczyłam zmierzającego w moją i Broke stronę Justina z Ryanem.
- Nie!
- Tak!
- Szlak by go trafił! - odezwałam się.
- Też tak sądzę – zaśmiał się Justin.
Nie miałam ochoty koło niego siedziec, ale pan Colman był nie do ubłagania. Ale miałam plan – Ej Broke zamień się miejscem, prooooszę.
- Co? O nie! Wybij to sobie z głowy, Nie! - powiedziała stanowczo.
- Ej no czego nie robi się dla przyjaciółki? - popatrzyłam się na nią z uśmiechem i jednocześnie nadzieją.
- Dobra, ale nie nudź już. - zmieniłyśmy się miejscami, ale chłopaki zrobili to samo, tak że teraz siedzieliśmy tak: Justin, Ryan, Broke, Ja. I tak mogło być.
Kiedy film się zaczął poczułam wibracje w telefonie, bo dostałam wiadomośc. Wyciągnęłam go z kieszeni i przeczytałam.

Od: Idiota
Ja nie gryzę, no chyba że...
Fujj on był obleśny!
Do: Idiota
Siedź cicho Bieber i oglądaj film!

No ale nie był by sobą jakby nie odpisał.
Od: Idiota
Jak sobie życzysz SHAWTY ;)
Miałam mu ochotę teraz przywalic, Boże ten człowiek doprowadza mnie do rozstroju nerwowego...

Po filmie wyszliśmy na zewnątrz i udaliśmy się do autokaru. Kiedy byliśmy już z powrotem pod szkołą miałam tylko jedno marzenie, żeby iśc spac!
- To na razie, do jutra – Powiedziała Broke przytulając mnie na pożegnanie.
Dziś nie szłam po Carly do szkoły, więc mogłam sobie spokojnie iśc spacerkiem do domu, nie martwiąc się, że mam pod opieką dziecko.
- Dobra właź podwiozę cię – usłyszałam nagle jak ktoś mówi do mnie. To był Justin jadący swoim autem.
- Nie dzięki, przejdę się. - wywróciłam oczami i szłam dalej, ale on nie dawał za wygraną i jechał cały czas wolno tak, żeby być równo ze mną.
- No weź, chmury się zbierają będzie padało, a zgaduję, że nie masz parasola. - uśmiechnął się łobuzersko i potrząsną brwiami.
- Nie, dzięki, przejdę się – powtórzyłam, bo chyba mnie nie zrozumiał.
- Co zacięła ci się płyta czy co? Słyszałem, ale nalegam, wejdź bo przemokniesz. - mówił cały czas bardzo spokojnie, a to dziwne jak na niego.
- Rany Justin powiedz mi czemu nie przyjmujesz odmowy!? Nigdy nie rozumiesz słowa NIE! Czemu? - stanęłam i patrzyłam się na niego.
- Bo jestem przyzwyczajony, że zawsze dostaje to czego chce. - ponownie się uśmiechnął.
- No to gratulcję jesteś rozpuszczony! - Po moich słowach zaczęło lac – szybko właź! Nie będziesz szła na deszczu! - powiedział ponownie otwierając mi drzwi od wewnątrz. Skorzystałam, nie wiem czemu i weszłam do auta.
- No i widzisz? Weszłaś. - uśmiechnął się triumfalnie.
- Taaa...bo sytuacja mnie do tego zmusiła, nie ciesz się tak Bieber. - przewróciłam oczami.
- Tak swoją drogą mogę o coś zapytac? - zaczął rozmowę, cały czas będąc skupionym na drodze.
- Yyy nie wiem czy mam ochotę z tobą rozmawiac... - syknęłam do niego, jak zwykle niemiła.
- No to zapytam, czemu ty jako jedyna potrafisz powiedziec mi nie? - Kiedy to pytanie wyszło z jego ust, zamarłam...w sumie naprawdę byłam, jedyną która potrafi powiedziec mu stanowcze NIE, mnie co prawda zrobił cholerne świństwo ale inne dziewczyny wykorzystywał i potem zostawiał...a one i tak nadal mówiły mu tak.
- A coś ty taki pewny siebie? Weź się człowieku ogarnij...spójrz na siebie i sam sobie na to odpowiedz. - odpowiedziałam patrząc się w przemijający krajobraz za oknem.
- Dobra czekaj. - zatrzymał się na poboczu.
- Co? Ej no jedź ja chce do domu! - zdenerwowałam się.
- Kazałaś mi się na siebie popatrzec, więc tak zrobię. – spojrzał w lusterko po czy powiedział – co nie lubisz przystojnych i zadbanych facetów? - Na jego słowa przewróciłam oczami i tylko się bardziej zirytowałam. - jesteś okropny!! - Wtedy otworzyłam drzwi samochodu w którym się znajdowałam i po prostu z niego wysiadłam.
- Ej zaraz co ty robisz? - Justin również otworzył drzwi ale nie wysiadł.
- Idę do domu! Co ślepy jesteś?
- Nie ale pada! Jesteś przemoczona! - krzyknął
- Ja w przeciwieństwie do ciebie nie boję się zmoknąc! - odwróciłam się
- Co? Ja się nie boję, po prostu moje włosy są ułożone.
- Boże...czy ty się słyszysz? - stanęłam patrząc się na niego.
- Jak chcesz. - wysiadł z auta i podszedł do mnie. Krople deszczy spływały po mojej twarzy – Co ty robisz?
- Udowadniam ci, że nie boje się jakieś tam ulewy. - uśmiechnął się do mnie.
- Yy po co?
- Żeby Cię jakoś do siebie przekonac. - powiedział to jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- No ale po co? Dobrze wiesz, że ja się do ciebie nigdy nie przekonam! - patrzyłam się na niego, chcąc mu jakoś przmówic do rozumu...
- Czy ty nie zauważyłaś, że staram się jakoś naprawic to co spieprzyłem? - wyrzucił ręce w powietrze.
- Ale ty nic nie naprawisz Justin, to co zrobiłeś to była najgorsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała! - podniosłam ton głosu.
- Rany Natalia, co mam zrobic, żebyś mi jakoś to wybaczyła? - Nie możliwe... czemu on mnie prosi o wybaczenie?!
- Czemu ci tak na tym zależy?! - Zapytałam, bo szczerze, bardzo ciekawiła mnie ta odpowiedź.
- Bo... - zbliżył się do mnie i popatrzył mi się prosto w oczy – może Ryan miał rację.
- Rację z czym? - nie miałam zielonego pojęcia o czym mówił.
- Z tym, że ja cię chyba lubię, bardziej niż mogło mi się wydawac – powiedział, a moje serce zamarło. W oczach pojawiły mi się łzy, ale nie były to łzy szczęścia.
- Ty...Ty co?
- Lubie cię Natalia i chce naprawic wszystko co złe. - nadal patrzył mi się prosto w oczy.
- Nie...Nie, nie, nie, nie!!! Znowu to się powtarza! To samo!- wybuchnęłam, pozwoliłam złości mną ogarnąc.
- Ale co? - zapytał z lekkim zakłopotaniem.
- Ty już dobrze wiesz o co chodzi! I wiesz co?
- Słucham?
- Jeśli chcesz jakoś odpokutowac wszystko co zrobiłeś to daj mi święty spokój i nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej!! - wykrzyczałam mu to prosto w twarz, po czym odwróciłam się i poszłam w stronę domu.
Justin

- Czy ty nie zauważyłaś, że staram się jakoś naprawic to co spieprzyłem? - wyrzuciła ręce w powietrze. Była wkurzona i ja to widziałem.
- Ale ty nic nie naprawisz Justin, to co zrobiłeś to była najgorsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała!
- Rany Natalia, co mam zrobic, żebyś mi jakoś to wybaczyła? - Boże ja to naprawdę powiedziałem?!
- Czemu ci tak na tym zależy?! - Zapytała, patrząc mi się prosto w oczy.
- Bo... - zbliżyłem się do niej i spojrzałem na nią – może Ryan miał rację.
- Rację z czym?
- Z tym, że ja cię chyba lubię, bardziej niż mogło mi się wydawac – Czy ja to naprawdę powiedziałem? Do niej?!
- Ty...Ty co?
- Lubie cię Natalia i chce naprawic wszystko co złe. - No nic, zacząłem to muszę kontynuowac.
- Nie...Nie, nie, nie, nie!!! Znowu to się powtarza! To samo!- wybuchnęła.
- Ale co? - O czym ona mówi?
- Ty już dobrze wiesz o co chodzi! I wiesz co?
- Słucham?
- Jeśli chcesz jakoś odpokutowac wszystko co zrobiłeś to daj mi święty spokój i nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej!! - Czy...Czy to się dzieje naprawdę? Nagle ogarnęła mnie chęc przekonania jej do mnie, naprawienia wszystkiego. Odwróciła się i poszła, a ja wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do Ryana – No co jest stary? - zapytał odbierając.
- Musisz mi pomóc. To ważne!

________________________________________
Wow no to się porobiło....może to i dobrze, że nie sa razem w parze na tym projekcie, przynajmniej nie mają jak się kłócic. Choc z drugiej strony może jakby byli razem to by się dogadali??
Co o tym sądzicie? Proszę o KOMENTARZE :) sa dla nie bardzo ważne.
+ Szukam chętna osobę na admina do mojej stronki o Jussie na fb, kto chętny? :D 

piątek, 13 września 2013

Rozdział 6

Jak co poniedziałek wstałam o 6.30 aby przygotować się do szkoły, na szczęście moja łazienka już jest po naprawie, więc nie muszę już kłócić się z Filipem o to, kto pierwszy jest w łazience. Kiedy wyszłam, podeszłam do garderoby, aby zobaczyć, co ewentualnie mogłabym założyć dziś do szkoły. Postanowiłam, że założę czerwoną bluzkę z ćwiekami na ramionach, czarne rurki i białe vansy. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, pozwalając moim ciemnym lekko kręconym włosom otulać moje ramiona i plecy. Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do szkoły i udałam się schodami na dół gdzie doszłam do kuchni.
- Dzień dobry córeczko, jak ci się spało? – Zapytał tata.
- Całkiem dobrze, a tobie?
- No wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – mój tata kocha wyjeżdżać, ale nienawidzi spać poza domem.
- No wiadomo tato. – Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam sobie tosty. Zajęłam miejsce koło niego, ale w tym momencie usłyszałam, że Carly opowiada im jak było na urodzinach u Jaxona. Kiedy do mnie doszło, że może palnąć coś głupiego popatrzyłam się na nią, ale ona puściła mi oczko na znak, że pamięta, że ma nic nie mówić o mnie i Justinie. Boże jak ja kocham moją siostrę.
Kiedy skończyłyśmy jeść, ostawiłyśmy brudne naczynia do zlewu i chcąc zacząć się żegnać z rodzicami tata powiedział – No to się zbierajcie dziś ja was odwożę do szkoły. – Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech i satysfakcja z tego, że może to zrobić.
- A ty przypadkiem nie do pracy idziesz? – Zapytałam.
- Nie dziś oboje z mamą mamy wolne. – Oczy mu rozbłysły z radości.
- Jej super!! – Przytuliłam go razem z Carly.
- Co się tu dzieje? – Zapytał jak zwykle spóźniony Filip. On rano nigdy nie ogarnia, co się w około niego dzieje.
- Tata odwozi nas do szkoły nie ty, więc tym razem sam się spóźnisz. – Wystawiłam mu język.
- Co? A wy nie do pracy przypadkiem? – Zapytał zdziwiony.
- Nie dziś mamy wolne. – Odparła mama.
- A przyjedziesz po mnie? – Zapytała Carly.
- Nie skarbie, bo to, że mamy wolne nie oznacza, że nie mamy innych spraw. Odbierze cię jak zwykle Natalia, ale zanim się obejrzysz będziemy z powrotem w domu. – Powiedział przytulając ją do siebie i szukając dokumentów oraz kluczyków do auta.
- No dobrze – powiedziała zrezygnowana.

Kiedy pojechaliśmy pod moją szkołę, dałam tacie buziaka w policzek – pa tato, do zobaczenia!
- Pa, uważaj na siebie – powiedział z tym swoim opiekuńczym tonem głosu.
- Jak zawsze! – Odpowiedziałam i zamknęłam drzwi od auta.
Kiedy podeszłam bliżej wejścia szkolnego, jak zwykle zauważyłam siedzącego na murku Jussa ze swoją paczką i dopiero teraz doszło do mnie, że Bella i Broke będą chciały dowiedzieć się jak minęła ta upiorna sobota.
Kiedy przechodziłam koło chłopaków Justin spojrzał na mnie, a ja na niego, ale się nie odezwaliśmy. On, bo było mu głupio, a ja, że po prostu nie mam ochoty.
Gdy tylko weszłam do szkoły zauważyłam dziewczyny przy mojej szafce czekające na mnie.
- Hej – powiedziałam krótko.
- Cześć!- Powiedziały równocześnie.
- Jak tam sobota? – Zapytała niepewnie, sprawdzając czy chce o tym mówić. No niestety, ale ja im nie powiem o pocałunku, bo zaczną te swoje mądrości recytować, a ja się tego już nasłuchałam nieraz i uwierzcie mam dość.
- Normalnie, zaprowadziłam ją, potem ją odebrałam i tyle go widziałam… - miałam nadzieję, że mi uwierzą. Bella chyba tak zrobiła, lecz Broke patrzyła się na mnie podejrzanie. Wiedziała, że kręcę. Dobra, Broke może powiem jak mnie zmusi, ale Bella nie potrafi trzymać języka za zębami, czasami przez to jej lekkie roztrzepanie.
Rozbrzmiał dzwonek, więc udałam się na lekcje jak zwykle wchodziłam ostatnia, i kiedy miałam już wchodzić do środka poczułam jak coś lub ktoś ciągnie mnie za nadgarstek i ciągnie za szafki.
- Dobra gadaj prawdę, bo widzę, że coś jest nie tak! – Powiedziała Broke.
- Nie, no wszystko jest okej – powiedziałam, ale unikałam jej wzroku, bo nie umiem kłamać patrząc się komuś prosto w oczy i niestety ona to wiedziała.
- Tak? To spójrz na mnie i mi to powiedz… - wiedziała, że wymięknę.
- ymm.. Wszystko…jest.. yy – patrzyłam się na nią i wymiękłam – całowałam się z nim wczoraj… - spuściłam głowę, żeby nie widzieć jej wyrazu twarzy, a wiedziałam, że się wkurzy.
- Co proszę?! Czy ty sobie ze mnie żartujesz?! – Powiedziała surowym głosem.
- Nie, ale ja tego nie chciałam.. – Mój ton głosu był cichy i spokojny. Broke to zauważyła, dlatego też odezwała się ponownie tym razem już bardziej zachęcająco do rozmowy. – jak do tego doszło opowiedz mi to?
- Opowiem ci na przerwie, bo teraz jest lekcja. – odpowiedziałam.
- Jest nadzór, więc nawet nie zauważą naszej nieobecności, bo babki od chemii nie ma, a poza tym na przerwie będzie z nami Bella a wiesz jak to z nią jest. – Powiedziała, przekonując mnie.
- Ehh… pojechałam z nią wczoraj i było ok, zostawiłam ją tam i sobie poszłam na kawę, tam uczyłam się matmy, bo dziś mam poprawkę tej, 1 co dostałam. I kiedy wróciłam po nią, to Carly, że jeszcze nie, no to mama Jussa powiedziała mu żeby jeszcze została i poszła po Biebera żeby mnie wziął do siebie do pokoju… - zatrzymałam się w tym momencie.
- O Cholera! I co dalej było? – Zapytała przerażona.
- I tam zrobiło się niezręcznie, pozmieniało się u nich w domu tak w ogóle. No, ale nieważne, nagle zaczął TEN temat, ale ja mu powiedziałam dokładnie to, co rok temu, że nienawidzę go za to, co mi zrobił i nie chce mieć z nim nic wspólnego, na co miałam wrażenie ze lekko go to poruszyło…No i potem zaczął się zbliżać do nie i wtedy miałam wrażenie, że chce mnie pocałować. Jednak złapałam za szklankę z wodą i go oblałam i przy wyjściu dodałam, że to na zgaszenie tego jego zapału do ponownego zrujnowania mi życia.
- Woow no to nieźle mu pojechałaś, ale kiedy cię pocałował skoro wyszłaś? – Zapytała zaciekawiona.
- Kiedy wyszłam z klatki on pobiegł za nami, kazałam Carly wejść do auta a on zbliżył się i zaczął mnie całować, próbowałam, się od niego odczepić, ale on mnie trzymał i.. i.. Ja… ustąpiłam..- Spuściłam głowę.
- Ty, przepraszam, co zrobiłaś?! – Dopytywała się z nie dowierzeniem.
- Ustąpiłam! Kurw..Ymm no nie chciałam, ale nooo..On potem z tym językiem zaczął i w ogóle… - i pożałowałam, że to powiedziałam.
- On dołączył język! Boże poszliście na całego! No, ale co było dalej?
- Położyłam mu ręce na szyje a on swoje na mojej talii…, ale moja głowa cofnęła się w czasie i zaczęłam płakać, popatrzył się na mnie a ja zapytałam się, czemu mi to robi, ale odpowiedział tylko "przepraszam”, ale nie mogłam pozwolić na to wszystko i powiedziałam, żeby się nawet do mnie nie zbliżał i odjechałam. Carly poprosiłam żeby siedziała cicho.
- Wow…no tego to bym się po nim nie spodziewała… On przeprosił...To jest niemożliwe – powiedziała zdumiona.
- No, ale jakoś nie tym się teraz przejmuje… powiedz mi, czemu on mnie całował?!
- Noo taak…nie wiem, ty…może żałuje, a teraz dodatkowo się zakochał i się chłopak stara! – I nagle obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Taaa jasne Bieber i poczucie winy…hahaha, on nawet nie ma czegoś takiego jak sumienie! – Powiedziałam gorzko.
- Albo jego sumienie ma opóźnioną reakcje i dopiero teraz po roku się odzywa – powiedziała Broke, a zaraz potem znowu się śmiałyśmy.
- Nie, a tak poważnie. Po tym, co mi zrobił NIGDY mu już nie zaufam, nigdy… - mój glos zadrżał a ja wzdrygnęłam się na samą myśl o tamtych wydarzeniach, a Broke się skrzywiła.
- A wiesz, co jest najgorsze? – Zapytałam, patrząc się cały czas w jeden punkt.
- No, co?
- Że całuje po prostu nieziemsko!!! – Mój wyraz twarzy w ogóle się nie zmienił.
- Jakoś nie chciałabym się przekonać, fuuuj…- wzdrygnęła się.
Poszłyśmy do Sali, gdzie cała klasa robiła, co chciała, bo nauczyciela nie było.

Zadzwonił dzwonek, więc mogliśmy wyjść z klasy. Kolejne lekcje mijały nudno i cholernie wolno, a ja cały czas myślałam tylko o wydarzeniach z soboty. Przyszła kolej na przerwę na lunch. Zamierzałam spotkać się na stołówce z dziewczynami, ale kiedy tylko chciałam złapać za drzwi usłyszałam głos – chodź za mną proszę Cię… - i kiedy się obejrzałam okazało się, że to powiedział Justin, nie wiem, czemu, ale mój rozum krzyczał ‘’Nie idź za nim!’’ Ale nogi robiły, co innego. Szłam za nim w bezpiecznej odległości, żeby przypadkiem nikt się nie zorientował, że idę za nim.

Zatrzymaliśmy się na tyłach budynku pod schodami. Justin odwrócił się do mnie i znowu przysunął swoje malinowe usta do moich, ale tym razem już się oderwałam od niego – Co ty robisz?! – Zapytałam się, zdezorientowana.
- Całuję cię, a na co to wygląda? – Zapytał jakby to było coś zwykłego.
- Wiesz…tak mnie nienawidzisz i masz ubaw z tego, że mnie upokorzysz, a mimo to szukasz byle pretekstu żeby mnie pocałować, to jest śmieszne!
- Co? Znowu wracasz do tego, co było? – Zapytał wkurzony.
- Tak! Justin ja ci tego nigdy nie zapomnę!! – Nie przejmowałam się, że krzyknęłam, zastanawiałam się czy to, co powiedziałam do niego doszło. – Powiedz mi, czemu mnie pocałowałeś?
- Żeby udowodnić ci, że coś do mnie czujesz, że nie jesteś taka grzeczna jak ci się wydaje! – I tym mnie wkurzył tak, że po prostu odwróciłam się i odeszłam.
Wróciłam do dziewczyn na stołówkę.

Justin

- Kurde, niech to szlag jasny trafi! Czemu o niej myślę, czemu mam jakąś dziwną potrzebę bycia przy niej. – Żaliłem się Ryanowi.
- Stary ty się w niech chyba zakochałeś… - powiedział ostrożnie, wiedząc, że to mnie wkurzy.
- Co?! Ty chyba, żartujesz! Nie pamiętasz, co było rok temu?!
- Pamiętam, może masz wyrzuty sumienia i… - nie pozwoliłem mu dokończyć. – Nie mam żadnych wyrzutów sumienia, to, co było rok temu jest przeszłością i nie wracam do tego. To było w moim stylu, a tak poza tym to ona mnie wkurwia tak, że mam ochotę jej przywalić…
- To, czemu ją całowałeś? – Postawił pytanie, przez które zmusił mnie do przemyśleń…
- Bo pomimo tego, że jej nie cierpię to jest ona jedna z najbardziej gorących dziewczyn w szkole, chyba większość facetów się za nią ogląda i nie mogłem się powstrzymać – tłumaczyłem się. ‘’Pięknie Justin teraz to już nawet sam siebie okłamujesz’’ sam siebie w głębi duszy ochrzaniałem.
- Stary mnie się wydaje, że to nie jest ani to, że jest niedostępna i chcesz ją zdobyć, ani to, że chcesz pokazać wszystkim, że osiągniesz to, co jest niemożliwe. Już raz udało ci się cos takiego udowodnić, znaczy prawdę znam tylko ja, ale jako twój przyjaciel nie powiedziałem nikomu i masz szczęście, bo gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział był byś uznawany za jakiegoś dupka bez nie tylko serca, ale też bez odwagi do przyznania prawdy. – No i Ryan powiedział to, czego słyszeć nie chciałem, po czym dodał – to wszystko jest tak, że teraz zależy ci na niej bardziej niż ci się to wydaje, a boli cię to, że u niej jesteś już skreślony po całości i nawet nie masz, co marzyc o tym żeby coś między wami było… - Cholera, czemu on ma rację?!
- Ryan…to nie może być prawda, przecież przez to, co zrobiłem rok temu nie mogło mi się tak nagle odwidzieć! – Wymachiwałem rękoma na znak bezradności.
- No a jednak… i radzę ci o niej zapomnieć, bo prędzej dostaniesz 6 z fizyki za jakiś test niż ona w ogóle na ciebie spojrzy w taki sposób, w jaki chcesz. Już raz… - wiedziałem, co chce powiedzieć, nie pozwoliłem mu. – Tak wiem, wiem, ale nie wracajmy do tego! Zapominam o niej i tyle… w tym roku kończę szkołę, więc nie będę musiał jej widzieć, w parku przestajemy przesiadywać, bo nie chce jej spotkać i tyle a w soboty Jazzy chodzi do parku z Jaxonem. – Musiałem coś wymyśleć, bo nie mogę dopuścić do tego, żebym się w niej zakochał.
- No i tak trzymaj stary… no chyba, że… - w jego oczach pojawiła się iskierka i wiedziałem, że wpadł na jakiś plan.
- Nie wiem czy chce tego słuchać Ryan. – Powiedziałem niepewnym głosem
- Może spróbuj…- kiedy to usłyszałem głośno się roześmiałem – Nie stary, nawet o tym nie myśl, żadnych zakładów, żadnej walki o nic, żadnej dziewczyny! – Podniosłem głos, żeby dać mu do zrozumienia, że to jest zły pomysł i nie mam zamiaru już nic robić. Kto to widział Justin Bieber zakochany… W tym momencie przypomniałem sobie o tej lasce z cukierni i zadzwoniłem do niej, zaproponowała, żebym do niej wpadł. Tak też zrobiłem, zebrałem się od Ryana i poszedłem do niej.

Zapukałem do drzwi otworzyła mi długo noga, bardzo seksowna dziewczyna.
- No cześć, będziesz tak stał i podziwiał czy może jednak masz ochotę na coś więcej? – Spojrzała na mnie spod swoich długich rzęs.
Nie zastanawiałem się zbyt długo wszedłem do środka. Mieszkanie było dość małe, ale mieszkała tutaj tylko ona z tego, co zdążyła mi powiedzieć. Nagle poczułem jak ciągnie mnie w stronę pokoju, który zakładam był jej. Popchnęła mnie na łóżko, po czym sama na mnie wskoczyła – No to, co? Ostro czy może łagodnie – zapytała z pewnym siebie wzrokiem.
- Ostro – uśmiechnąłem się łobuzersko. Po chwili robiliśmy już to, na co miałem ochotę.

Po zakończonym seksie wracałem do domu, na piechotę, bo auta używa mój tata, a motorem jeżdżę ja tylko w piątki na wyścigi. Tak dla wyjaśnienia, co piątek organizowane są wyścigi na motorach. Wygląda to tak, że każdy facet, który decyduje się pojechać, wybiera sobie jedną dziewczynę, która siada na motorze tyłem do niego i obwiązuje siebie i kierowcę paskiem, a potem zaczyna się wyścig. Oczywiście wszystko jest za kasę, kto wygra ten dostaje całą stawkę. Ja i Tommy rywalizujemy ze sobą od 2 lat, ale każdy wie, że to ja jestem ten lepszy, lecz on na siłę chce udowodnić wszystkim, że tak nie jest, kretyn...

Ogółem to jest zabronione, a policja stara się nas złapać, ale ''niestety'' jak na razie im się to nie udaje.

__________________________________
No to Broke się wkurzyła nie?

Dobra bo obiecałam że pozdrowie moich 2 WOLNYCH kolegów z klasy Kubę i Staszka. Tak też więc Was pozdrawiam chłopaki, no i oczywiście również dziękuję, za wskazanie mi mojego błędu na blogu..... :P

Dobra a teraz przypominam o książce że nadal jest do sprzedania i proszę Was o komentarze, bo są dla mnie bardzo ważne! :* 

sobota, 7 września 2013

Rozdział 5

Natalia

Podjechałyśmy pod blok Biebera, Carly była strasznie podekscytowana, a ja miałam ściśnięty żołądek. Wyszłam z auta i otworzyłam drzwi mojej szczęśliwej siostrze.
Podeszłyśmy pod klatkę i zadzwoniłam domofonem, usłyszałam znajomy męski głos – słucham? – zapytał Bieber.
- Tu Calry do Jaxona – odpowiedziałam ozięble.
- Ooo no to właźcie – odezwał się, po czym wpuścił nas do środka. Weszłyśmy po schodach na 3 piętro, tam już w drzwiach czekał na nas Jaxon i Justin.
- Cześc Carly, chodź jesteś pierwsza jak na razie pokaże ci co dostałem od rodziców na urodziny. – zawołam przejęty.
- Dobra, to pa Natalia! – zawołała Carly i pobiegła za Jaxonem razem z prezentem dla niego.
- No nie wiedziałem, że serio ty przyjedziesz – uśmiechnął się Justin z tym swoim łobuzerskim uśmiechem, pokazując przy tym szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
- Nie miałam wyjścia – przewróciłam oczami i dodałam – dobra o której mam być po nią z powrotem?
- No, no.. nie wiedziałem że aż tak cię do mnie ciągnie – ponownie się uśmiechnął.
- Słuchaj nie mam czasu ani ochoty na twoje gierki powiedz mi po prostu o której mam po małą przyjechać? – zapytałam ostrym tonem głosu.
- O 19. – odpowiedział, tak jak chciałam.
- No i o to mi chodziło. – odwróciłam się i odeszłam. Kiedy wyszłam z bloku pokierowałam się do mojego auta, a następnie pojechałam do kawiarni aby napic się kawy mrożonej.
Zaparkowałam auto, weszłam do środka i stanęłam w kolejce. Kiedy przyszła pora na to żebym coś zamówiła poprosiłam o to co zwykle i czekałam aż pani mi ją da. Zapłaciłam i udałam się do stoliczka przy oknie. Uwielbiam tu siedzieć i patrzeć na ludzi którzy są zabiegani, wściekli, śmieszni lub po prostu znudzeni. Jednak niestety ja musiałam zabrać się za tą okropną matematykę. Otworzyłam książkę i zeszyt. Zaczęłam czytac zadanie a następnie próbowałam je rozwiącac, niestety na marne.
- Może ci pomóc? – usłyszałam ciepły i bardzo miły męski głos. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam mężczyznę z lekkim zarostem na twarzy i świetnie ułożonymi ciemnymi prawie że czarnymi włosami. Miał piękne błękitne oczy które świetnie komponowały się z jego ciemnym swetrem z dekoltem w serek. Miał krótkie przed kolano spodnie. Wyglądał po prostu zniewalająco. ‘’ Ale zaraz ile on może mieć lat? ‘’
- ymm.. Przepraszam, ale my się chyba nie znamy.. – odpowiedziałam, na co on się uśmiechnął i dodał – No nie znamy się, ale ja jestem Christopher, o i widzisz ty już mnie znasz, teraz był bym bardzo zadowolony gdybyś i ty mi się przedstawiła.
- Ymm.. No cóż, Natalia. – odpowiedziałam, zatykając pasmo włosów za ucho.
- Oł, śliczne imie. – zaczął mnie komplementować, na co się zarumieniłam.
- Dzięki.
- Mogę się dosiąść? – zapytał uprzejmie i delikatnie.
- Myślę, że tak. – odpowiedziałam troszkę zakłopotana.
- Matematyka? – zaczął rozmowę.
- Ugh.. tak, nienawidzę jej, kompletnie nic z niej nie rozumiem. – Świetnie facet mnie podrywa a ja mu o matematyce pieprze ‘’ gratulacje Natalia!’’.
- Studiuje matematykę, może mógł bym ci jakoś pomóc? – zaoferował się.
- Studiujesz? A na którym roku jesteś? – zapytałam, przez co mogłam dowiedzieć się ile ma lat.
- Na 2 roku, a ty zgaduję ze szkoła średnia i ymm szacuje że 2 klasa. – Jak on to zrobił?
- Tak, skąd wiedziałeś? – zapytałam ciekawa.
- Hmm może dlatego, że masz podręcznik który sugeruje, że to jest 2 klasa. – zaśmiał się lekko.
- Faktycznie, spostrzegawczy jesteś – i w tym momencie spaliłam tak zwanego ‘’buraka’’.
- Hehe, no widzisz. To pokaż mi co tam masz z chęcią ci wytłumaczę. – Podałam mu książkę i wskazałam z czym mam problem.
- No to nie jest nic trudnego, zobacz… - zaczął mi tłumaczyć.

Justin

Zamknąłem drzwi za Natalią i poszedłem do kuchni gdzie znajdowała się moja mama. – hej mamo pomóc ci w czymś? – zapytałem.
- Nie Justin, jak masz coś do roboty to się tym zajmij, a jak będę potrzebowała pomocy to cię zawołam. – uśmiechnęła się do mnie, a ja przytaknąłem i zmierzałem w kierunku mojego pokoju, kiedy to usłyszałem – Justin? – spojrzałem i zobaczyłem Carly. – Co jest? – zapytałem.
- Mam do ciebie pytanie. – powiedziała, poważnym tonem głosu, a Jaxson dodał – tylko odpowiedz szczerze bo chcemy wiedzieć.
Przytaknąłem głową, ale obawiałem się tego pytania, wiedziałem że dwójka 6- latków nie wymyśli nic mądrego.
- Czy lubisz Natalię? – Padło pytanie, a mnie zamurowało. Co ja mam niby im odpowiedzieć? W sumie to przez to co zrobiłem rok temu mogło by się wydawac, że jej nie lubię no i te nasze kłotnie, ona w sumie ma prawo mnie nienawidzić, ale ja jej.. hmm. Jest mi obojętna ale nie powiem tego dzieciakom. – Tak lubię ją.
- To czemu nie jesteś jej chłopakiem a ona twoja dziewczyną skoro się lubicie? – padło kolejne pytanie tym razem od Jaxona.
- A skąd wiecie, że ona lubi mnie? – popatrzyłem się na nich.
- No bo Natalia powiedziała w domu, że jesteś fajny i że cię lubi. – odpowiedziała Carly z bardzo poważną miną.
A swoją drogą, haha dobre to, jakim cudem ona może mnie lubić? To jest nie możliwe. Choć kto wie. – Ekhm… - usłyszałem Jaxona, co sprowadziło mnie na ziemie.
- Wiecie, my się tylko lubimy, nic więcej. I nie będziemy razem. – poczochrałem ich po głowach i poszedłem do swojego pokoju, a oni po swoim ‘’szkoda’’ poszli się bawic.

Hmm.. Natalia mówiąca ‘’ Tak Justin jest fajny i lubię go’’ Hahahaha Nie nie mogę sobie tego wyobrazić, choc w sumie… jakby sobie przypomnieć coś to…Nie! Cicho Justin! Nie myśl o niej!
Ale w sumie to było zabawne, choć nie, to było chamskie, dobra zawaliłem. Natalia to zgrabna dziewczyna, mogła i naprawdę potrafiąca dogadać się z każdym. Czasami nawet ja lubiałem, dało się z nią pogadać. No nic, było, minęło a teraz może zadzwonię do tej laski z cukierni, może mogli byśmy się teraz spotkać…

Natalia

- Widzisz jakie to proste? – Powiedział Christopher.
- Faktycznie, dzięki! – powiedziałam i szczerze mu podziękowałam, bo w końcu to rozumiałam.
- No to może teraz jakiś spacer w ramach podziękowania mi za pomoc? – zaproponował.
- No w sumie czemu nie – uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy i udaliśmy się do pobliskiego parku.
- Muszę przyznać, że jesteś strasznie sympatyczna – powiedział Chris.
- Dzięki, miło mi. Ty też jesteś fajny. – uśmiechnęłam się i założyłam pasmo włosów za ucho.
Spacerowaliśmy kiedy to nagle przypomniałam sobie o Carly – O cholera! Która godzina? – zapytałam spanikowana.
- 18.30 – odpowiedział – a co się stało?
- Muszę jechać po siostrę, przepraszam cię. – odwróciłam się i pobiegłam w stronę auta. Na szczęście było niedaleko więc, miałam szanse że zdążę. Kiedy znalazłam auto weszłam do środka, zapięłam pasy i odpaliłam auto, pod blokiem byłam o 19 więc, całkiem dobrze mi poszło. Podeszłam do domofonu i zadzwoniłam, tym razem usłyszałam miły i kobiecy głos, to była zapewne mama Justina.
- Słucham?
- Witam, ja przyszłam po Carly. – odpowiedziałam.
- A witaj, proszę, wejdź – otworzyła mi drzwi do klatki.
Weszłam na 3 piętro i w drzwiach stała Kobieta z długimi brązowymi włosami z uśmiechem na twarzy.
- Witaj jestem Pattie. – podała mi rękę, jednocześnie zapraszając do środka. Weszłam, mieszkanie było bardzo ładnie urządzone. – szkoda, że tak wcześnie po nią przyjechałaś, tak świetnie się razem bawią.
- Justin powiedział mi żebym przyjechała o 19 tak więc jestem. – odpowiedziałam.
- Carly chodź siostra po ciebie przyjechała. – zawołała Pattie.
- Nie… Natalia mogę zostać jeszcze chwilkę? Proooszę! – powiedziała błagalnym głosem.
- Niech zostanie, a ja zawołam Justina, to skoro się znacie to przynajmniej porozmawiacie. – uśmiechnęła się, ale zanim zaprotestowałam ona już była przy pokoju, a po chwili wyłoniła się z niego postac Justina.
- Emm.. no to yy.. wejdź – powiedział do mnie, widać było, że nie bardzo podobał mu się ten pomysł. Mnie zresztą też, ale nie mieliśmy nic do gadania. Carly się ucieszyła, że może zostać, a ja byłam z tego powodu wkurzona, ale nie mogłam dać po sobie tego poznac. Podeszłam do Biebera i weszłam do niego do pokoju.
Był bardzo przytulny, miał duże czarne dwu osobowe łóżko z białą pościelą, biurko obok okna. Na innej ścianie była szafa i komoda, a nad nią zdjęcia z rodziną i przyjaciółmi. Ściany były białe więc nic wielkiego. Na przeciw łóżka stoi telewizor a po bokach głośniki.
- Tak… troszkę się tu zmieniło od kiedy… - zaczął rozmowę, ale zaraz potem zrezygnował z kończenia zdania.
- tak zmieniło się. – przytaknęłam, bez żadnego wyrazu twarzy.
- Emm tak więc… trochę niezręcznie – stwierdził Bieber.
- No trochę… - oboje byliśmy zmieszani i żadne z nas nie wiedziało co zrobić lub co powiedzieć.
Za dużo wspomnień, za dużo smutku i nie, nie…. Koniec nie ma rozmyślania nad przeszłością. Ale tak mogę się przyznać, byłam tutaj, ale jak widzę był tu remont i wszystko się zmieniło.
- Ymm..Natalia słuchaj..Bo odnoście tego co było to.. y.. – zaczął ale nie pozwoliłam mu kontynuować. – Nie Justin...Nie chce o tym rozmawiac i tak nie dowiem się od ciebie prawdy a ciebie najwidoczniej bawi to, że nie pamiętam tego co się wtedy wydarzyło. – dałam ponieść się emocjom.
- Ale Natalia … - znowu zaczął ale ja mu na to nie pozwoliłam,
- Nie Justin! Nienawidzę cię za to co mi zrobiłeś i nie chce mieć z tobą nic wspólnego! - podniosłam głos. Juss stanął i widziałam po nim, że to go zaskoczyło. Powiedziałam mu to samo rok temu i prawdopodobnie teraz wrócił myślami do tych wydarzeń.

Justin

Czy ona powiedziała mi właśnie to co myślę, że powiedziała? To samo wykrzyczała mi w twarz rok temu ale z jedną różnicą...teraz coś mnie zakuło po usłyszeniu tych słów. Stałem i wpatrywałem się w nią, ale nagle poczułem taki impuls i postanowiłem podejść do niej bliżej. Zbliżałem się do niej, patrząc jej się prosto w oczy.
- Justin co ty robisz? – zapytała.
Nie odpowiedziałem jej, ona zaczęła się cofac, aż w końcu natrafiła na ścianę, wtedy ja zbliżyłem się do niej na tyle, że nasze ciała się stykały. Cały czas patrzyliśmy sobie prosto w oczy, kiedy jednak chciałem zbliżyć swoje usta do jej, ona wylała na mnie wodę ze szklanki stojącej na moim biurku.
- A to za to żeby twój zapał do ponownej próby zniszczenia mojego życia ostygł!! – uniosła się, po czym wstała i wyszła z pokoju, wołając Carly.
- Już idziecie? Myślałam, że zostaniecie na kolacje. – usłyszałem głos mojej mamy.
- Dziękuję, bardzo ale przypomniało mi się, że muszę szybko wracac do domu. Może innym razem. – odpowiedziała jej Natalia, starając się aby jej głos nie zadrżał.
Czemu czułem się z tym źle? Jeszcze do niedawna miałem ja w dupie, a teraz przejmuje się tym co mi powiedziała ‘’ Nienawidzę cie za to co mi zrobiłeś i nie chce mieć z tobą nic wspólnego!’’ Te słowa rozbrzmiewały w mojej głowie. Czemu? Nie byłem na nią nawet zły za to że teraz z moich włosów ściekała woda a ja byłem mokry, nawet ja rozumiem, miała pełne prawo do zrobienie tego co zrobiła. Kiedy usłyszałem zamykające się drzwi i marudzenie mojego brata, że szkoda że tak szybko musiały wracac. Nie zastanawiając się już nad niczym wstałem i wyszedłem na przedpokój, złapałem za klamkę w drzwiach wejściowych i usłyszałem moja mamę – Justin gdzie ty idziesz?!
- Zaraz wrócę mamo – odpowiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi.

Natalia
Co ten idiota próbował zrobić?! Czemu? Czy on nie rozumie, że ja nie chce mieć już z nim nic do czynienia?! Boże dlaczego ja?
- Czemu musiałyśmy już iśc? – zapytała Carly, a ja musiałam bardzo się pilnować, żeby nie odpowiedzieć jej z wściekłością w głosie. – bo przypomniałam sobie, że mam do załatwienia coś bardzo ważnego w domu, przepraszam cię słonko. – odpowiedziałam jej.
Wyszłyśmy z klatki i nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła – Natalia zaczekaj! – To był ten kretyn!
- Carly do samochodu! – powiedziałam stanowczo, posłuchała mnie, a ja zwróciłam się do niego żeby coś powiedzieć, ale zanim się zorientowałam przycisnął swoje malinowe usta do moich, starałam się wyrwac, ale trzymał mnie tak mocno, że w końcu postanowiłam się poddac, jego ręce spoczywały na mojej talii, natomiast moje powędrowały na jego kark. Opierałam się swoimi plecami o moje auto, nagle przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o wstęp do środka. Nie chciałam się zgodzić, lecz za dużo uczuć na raz kłębiło się w mojej głowie i w końcu ustąpiłam. Nasze języki walczyły ze sobą. Podczas tego pocałunku za dużo obrazów się pojawiało, do moich oczu napłynęły łzy. Kiedy odsunął się ode mnie, jedyne co udało mi się z siebie wydobyc to było pytanie – Czemu ty mi to robisz? – jednak Justin nie odpowiedział, dalej patrzył się na mnie.
- Zresztą nieważne, zostaw mnie i nie zbliżaj się do mnie.. – powiedziałam to bardzo cicho bo łzy ściskały moje gardło, otworzyłam drzwi do samochodu lecz on złapał mnie za rękę, odwróciłam głowę , patrząc się na niego kiedy to udało mu się powiedzieć w totalnym oszołomieniu – Przepraszam…
- Daruj sobie! Nigdy nie zapomnę tego co zrobiłeś! – wyrwałam mu swoją ręke z jego i wsiadłam do auta.
Jechałyśmy w ciszy, w pewnej jednak chwili Carly się odezwała – Czemu Justin i ty się całowaliście?
W moich oczach ponownie pojawiły się łzy, nie wiedziałam co mam jej powiedzieć – Carly...ymm to jest długa historia, jak będziesz większa to ci opowiem jak na razie niech zostanie to naszą tajemnicą dobrze? Nikomu o tym nie mówimy, proszę cię.
- Dobrze, ale czemu płaczesz?
- Obiecuje ci że jak będziesz starsza to ci opowiem wszystko.
- Dobrze.
Resztę drogi przejechałyśmy w ciszy. Kiedy zaparkowałam auto w garażu weszłyśmy z Carly do domu , tam czekał już na nas Fillip.
- Co tak długo? – zapytał gapiąc się w telewizor.
- Bo tak wyszło, daj mi spokój, zajmij się Carly! – syknęłam do niego i poszłam na gorę. Nie zwracałam już uwagi na jego narzekanie, był naszym starszym bratem i niech on też coś zrobi choć raz pożytecznego. Weszłam do pokoju położyłam się na łóżko i wszystkie emocje ze mnie zeszły. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu, dokładnie jak…Nie! Natalia nie myśl o tym! Podeszłam i zobaczyłam że to mama, ogarnęłam się i odebrałam – słucham?
- No jak tam moje dzieci sobie radzą? – zapytała tym swoim opiekuńczym głosem.
- A dobrze, właśnie z Carly wróciłyśmy, bo nie mogła wyjść od Jaxona.
- No to cieszę się, że wszystko okej, dobrze więc my wracamy jutro wieczorem.
- Dobrze mamo, będziemy na was czekac.
- Pa, kocham Cię! – powiedziała mama.
- No pa, ja ciebie też kocham.
Rozłączyłam się i poszłam pod prysznic, nie chcąc już o tym wszystkim myślec.

_______________________________________________

No i co wy na to? O co chodzi Justinowi? Raz jest wredny jak cholera, a zaraz potem przeprasza...dziwny jakiś hahah ^^ A tak powaznie to co sądzicie o tym rozdziale? Komentujcie! :*

+ Dlaje do sprzedania mam książke ' I just getting started'' po polsku za jedyne 40 zł, bez kosztów przesyłki!! :D :D

Jak ktoś chce byc informowany to niech da namiary na siebie, nie musy byc to TT, może byc mail lub ask lub cokolwiek :D

Jesli Wy macie jakies sprawy do mnie piszcie do mnie linki z znajdują się w zakładce KONTAKTY na górze :D 

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 4

Tym razem po całym tygodniu w piątek tata znalazł dla mnie czas żeby pocwiczyc ze mną jazdę autem, bo musiałam się przyzwyczaic do tego auta. Potem przyszły do mnie dziewczyny, więc ja już nie musiałam wracac późno przez co byłam narażona na jakieś niebezpieczeństwa oraz na spotkanie z Justinem. Nie chciałam im powiedziec, że idę do tego idioty do domu, ale oczywiście Carly musiała się wszystkim chwalic, no i mój plan poszedł się bujac.
- Ejj dziewczyny, a wiecie, że ja idę jutro na imprezę urodzinową do mojego kolegi Jaxona? - powiedziała z wielkim entuzjazmem, a dziewczyny zaczęły ją wypyywac, '' i ja się pytam po co?!?!''
- No co ty! Ale fajnie! A lubisz tego Jaxona? - zapytała Brooke, również z radością na twarzy.
- Tak! Jego starszy brat też jest fajny! Zawsze jak w sobotę chodzę do parku z Natalią to on przychodzi, ze swoim bratem Justinem i ona z nim rozmawia a ja bawię się z Jaxonem. - Powiedziała, opisując każdy szczególik, to jest niemożliwe.
- Uuu czyżby to ten którego mi kiedyś jako ciacho opisywałaś, jak byłaś na placu? - zapytała Bella z zaciekawieniem na twarzy.
''Myśl Natalia! Myśl!'' - Ymm nie, bo on akurat wtedy wychodził już z parku. - powiedziałam, i wpatrywałam się w nią z nadzieją że uwierzy.
- ymm no dobra, ale w takim razie co z tym Justinem? Nie powiedziałaś, że poznałaś w końcu jakiegoś chłopaka! - zapytała ponownie Brooke, z oczami świecącymi się z ciekawości.
- Ale ona go już znała wcześniej! Bo często jak wracamy do domu to go spotykamy w parku! - odezwała się Carly. '' Boże niech ona już idzie!'' Zostało mi tylko mieć nadzieję, że dziewczyny się nie zorientują o jakiego Justina chodzi. Siedziałam w milczeniu i czekałam na to aż któraś coś powie.
- Y zaraz, zaraz! Ten co go w parku widujecie? Ej!! czy to nie twoje słowa Natalia '' Prawie codziennie widujemy tego idiotę Biebera w parku, czemu rodzice nie kupią mi tego samochodu bla, bla, bla...'' - powiedziała Broke z lekką złością. Patrzyłam się na nią, po czym usłyszałam jak Bella zabiera głos – Czy ty chcesz nam powiedziec, że idziesz do Justina Biebera do domu?!?! - wykrzyczała.
- yyy dziewczyny ale ja tego nie planowałam, ten ymm... Carly idź do siebie...- wyszła a ja mogłam kontynuowac. - że ten dupek, tam będzie! A to jego brat wypalił z tymi urodzinami i ani mnie ani Bieberowi to nie pasowało, ale kurde co ja miałam na to poradzic, potem jeszcze mama powiedziała, że to ja ją zawiozę na ta imprezę... - wymachiwałam rękami i lekko podirytowana dałam ponieśc się emocjom.
- ok, ok, spokojnie – podniosły ręce w geście obronnym obie naraz.
- Ehh..chodzi o to że ja tego nie planowałam, doskonale wiecie co się stało i …wkurw..ymm wkurza mnie to że teraz częściej o tym myślę!
- No wiemy kochana ale już się tak nie denerwuj. - powiedziała Bella już swoim normalnym tonem głosu.
Ok godziny 22 dziewczyny poszły, a ja zabrałam się za sprzątanie mojego pokoju po ich wizycie. Kiedy wyrzuciłam paczki po jedzeniu i umyłam naczynia, poszłam do łazienki pod prysznic.kiedy wyszłam wysuszyłam włosy i ubrałam się w piżamkę. Kiedy już położyłam się do spania było ok 23 i dostałam smsa;

Od: Idiota
I co? Czemu dziś Ciebie nie ratowałem Shawty?No nie..nudzi mu się...jak on myśli, że ja mu odpisze to się myli.

Od: Idiota
Oj przepraszam...emm księżniczko. I nagle doznałam dziwnego uczucia w żołądku, jakby motyle...ale nie! Nie dam się zwariowac!

Do: Idiota
Yyy..przepraszam?Odpisałam mu z nadzieją, że sobie odpuści, ale to jest przecież Justin!

Od: Idiota
Spytałem się czemu Cię dziś nie ratowałem, jak przez ostatnie dwa piątki Księżniczko ;)
No nie! Czemu on sobie nie da spokoju i nie popisze z kimś innym?! Doskonale znam jego sztuczki..

Do: Idiota
Ehh...ciebie to gówno powinno obchodzic... po prostu tak wyszło..a poza tym nie jesteś żadnym moim supermenem do ratowania...

Od: Idiota
Łoł... wyluzuj...ja się tylko śmieje ;/ No nic do jutra. Dobranoc
Poszedł sb! Raany jak dobrze, powinnam mu odpisac? Eee nie.

Następnie położyłam głowę na poduszce i usnęłam.

Rano zostałam obudzona przez mame – Kochanie my z tatą wychodzimy, proszę cie wstań i idź zrobic Carly śniadanie, ona już wstała.
- Yhym.. mamo, dobrze, już idę, tylko się ogarnę. - powiedziałam, przeciągając się i zamykając oczy na jeszcze jedną chwilę. Następnie wstałam i ubrałam fioletowy szlafrok i zeszłam do kuchni. Tam czekała już na mnie Calry.
- To na co masz ochotę? - zapytałam jeszcze zaspanym głosem, moje zmęczenie było ogromne, bo w końcu nie poszłam zbyt wcześnie spac.
- Ymm...płatki z mlekiem – odpowiedziała mi po chwili zastanowienia, ona jednak była wyspana i pełna sił na dzisiejsze szaleństwo. Nagle uświadomiłam sobie, że przecież ja nie wiem na którą godzinę mam przywieźc Carly. No więc nastała ta chwila gdzie to ja musiałam napisac do niego...

Do: Idiota
A na którą mam przywieźc Carly?
Odłożyłam telefon, bo wiedziałam, że dla niego to jest troszkę za wcześnie, w końcu była dopiero 8 rano. Jednak po ok 10 minutach zawibrował mi telefon, więc kiedy podałam Carly miskę z płatkami i mlekiem, wzięłam do ręki swojego iPron'a i zobaczyłam, że to mama napisała mi wiadomośc.

Od: Mama
Natalia proszę Cię na obiad zamówcie sobie coś, a co do Carly ufam Ci i wiem, że odpowiednio się nią zajmiesz, jak zwykle zresztą. Ubranie ma przygotowane na tą całą jej ''imprezę'' więc niech to założy. Kocham Was :*

Do: Mama
Ok, zakodowałam wszystko i zostanie to wykonane, my Was też kochamy :*
Odłożyłam telefon ale oczywiście mama musiała odpisac coś jeszcze no bo nie przeżyła by bez tego. Kiedy zobaczyłam, że to wiadomośc od Biebera to się zdziwiłam.

Od: Idiota
No wszystko zaczyna się o 15, więc tak też możesz przywieźc małą ;)

Do: Idiota
Ok.

Od: Idiota
Może byś chociaż minkę wysłała, co?

Do: Idiota
:)

Od: Idiota
No tak lepiej, nie uważasz?

Do: Idiota
Jak kolwiek chcesz...

Od: Idiota
Boże, nawet rano jesteś irytująca.

Do: Idiota
Miło mi ;)

Od: Idiota
Nieważne...do zobaczenia
Już mu nie odpisałam. O godzinie 9 wstał Fillip, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo o tej porze to on jeszcze nawet nie myśli o otworzeniu oczy, a co dopiero o wstaniu z łóżka.
- A ty co tak wcześnie wstałeś? - zapytałam pełna ciekawości w środku.
- Nie mogłem spac, tyle. - odpowiedział mi z obojętnością wyciągając jednocześnie sok z lodówki i pijąc z gwinta.
- Ej!!! W tym domu posiadamy coś takiego jak szklanki jak byś nie zauważył – wkurzam się kiedy tylko tak pije, bo ja z reguły nie pije po nikim bo... bo się brzydzę i tyle, a on jeszcze mój ulubiony sok pił.
- Ups! - przysunął rękę do ust na znak że zapomniał, choc po jego minie było widac ze zrobił to z premedytacją. Idiota.
- Musisz mnie wkurzac z samego rana? - zapytałam wstając i zmierzając do zlewu aby umyc naczynia po moim i Calry śniadaniu.
- No oczywiście, dzień bez kłótni z tobą jest dniem straconym! - wywróciłam oczami i zabrałam się za mycie naczyń.
Kiedy to już zrobiłam, postanowiłam odrobic lekcje, bo miałam jeszcze troszkę czasu, a jutro za to będę miała wolne.
Tak też wyciągnęłam książki z matematyki i zabrałam się za rozwiązywanie zadań. Jednak po ok godzinie wymiękłam. Matma to nie była moja mocna strona, a niestety chcąc iśc na dobre studia muszę zdac końcowe egzaminy na bardzo wysokim poziomie, a matma tylko mi w tym przeszkadza gdyż jej nie rozumiem.
Kiedy wybiła 13 zamówiliśmy pizzę, zjedliśmy ją i ja wraz z Carly poszłyśmy się ubierac. Myślałam, że uda mi się namówic Fillipa na to, żeby ją zawiózł ale nie poszedł na to. Umyłam się, spięłam włosy i włożyłam do torebki zeszyty i książki do matmy, po to aby iśc do parku i tam się pouczyc, bo świeże powietrze zawsze mi pomaga, choc w tym przypadku nie wiem czy coś pomoże. Ubrałam się w rurki, żółtą zwiewną koszulkę i żółte trampki (mam słabośc do wszelkiego rodzaju trampek). Poszłam następnie do Calry, aby sprawdzic czy się przygotowała.
- I jak ci idzie? - zapytałam otwierając jej drzwi do pokoju.
- Tak, już jestem gotowa. - odkrzyknęła mi, a ja ujrzałam ją ubraną w czerwone spodnie do kostek, niebieskie trampki oraz niebieską bluzkę w czerwone serca. Tak zaraziłam siostrę i mamę do tenisówek, ale co ja mam poradzic na to, że ja po prostu kocham te buty, a nie jakieś szpilki, w których moja mama chodzi na co dzień do pracy i na jakieś ważne wyjścia służbowe albo rodzinne. Od wysokich obcasów niszczy się kręgosłup, a poza tym są cholernie niewygodne, więc po co się katowac skoro można założyc trampki? - i jak wyglądam? - wyrwała mnie z zadumy Carly.
- ślicznie, jak zwykle zresztą, a teraz chodź zrobię ci kucyka, żeby wygodnie ci było się bawic z dziecmi. - podeszłam do jej komody, gdzie znajdowały się gumki, spinki, opaski i szczotki. Wszystko świetnie posegregowane. Wyciągnęłam czerwoną gumkę i szczotkę. Carly miała piękne bląd, proste włosy. Uwielbiam ją czesac. Zabrałam się więc do roboty. Moja siostra usiadła przede mną na łóżku i zaczęłam rozczesywac jej piękne jasne włosy. Kiedy ostatni raz przeciągnęłam jej kosmyki przez gumkę schowałam szczotkę do komody i odwróciłam się do niej – -No pokaż mi się mała, jak wyglądasz.
Carly okręciła się wokół własnej osi powoli, abym mogła na nią spojrzec i zobaczyc czy wszystko ze sobą współgra.
- No po prostu ślicznie, chyba ja się przebiorę, bo przy tobie wyglądam jak nie wiadomo kto. - uśmiechnęłam się do niej, a ona zachichotała.
- Nie musisz, ty tez wyglądasz ślicznie. - powiedziała do mnie, przytulając mnie.
- Oj dziękuję, no to dobra chodźmy bo chyba nie chcemy się spóźnic? - powiedziałam do niej, a ona z wielkim zapałem zeszła, albo wręcz zbiegła ze schodów prosto do drzwi które prowadziły do garażu. Wzięłam do ręki kluczyki i podeszłam do drzwi przy których stała już Carla z niecierpliwością wymalowaną na twarzy. Kiedy już chciałyśmy wychodzic usłyszałam Fillipa – Już idziecie?
- Nie tak tylko cwiczymy... - przewróciłam mu w odpowiedzi oczami.
- To mnie przy okazji podwieziesz do parku.- powiedział zakładając swoje stare i ukochane sportowe buty.
- Co proszę?! - dopytywałam się z nie dowierzeniem.
- No to co słyszałaś, ide z chłopakami na kosza i chce abyś mnie podwiozła do parku. - powiedział z wyrzutem.
- Marzenie! Nigdzie Cię nie podrzucam!
- A założymy się? - powiedział, a jego oczy lśniły podstępem.
- Co znowu?
- Mam powiedziec rodzicom, że dostałaś ostatnio 1 ze sprawdzianu z matmy? - powiedział, a z jego ust wyszło to jak by mi groził.
- Tak? A ja mam powiedziec rodzicom że.. - i w tym momencie zasłoniłam Carly uszy – masz pornosy w pokoju? - uśmiechnęłam się łobuzersko do niego wiedząc, że ja również mam na niego haka i nie złamie mnie tak łatwo jak mu się wydawało.
- Nosz kur..znaczy jeszcze zobaczymy... - powiedziawszy to wyszedł z domu, zatrzaskując za sobą drzwi z wściekłości. Uśmiechnęłam się do siebie triumfalnie i zeszłyśmy do garażu.
Carly wsiadła z tyłu do fotelika i zapięła pasy, ja usiadłam za kółkiem i robiąc to samo co ona włożyłam kluczyk do stacyjki i otwierając drzwi do garażu małym pilocikiem, odpaliłam auto. Następnie odwróciłam się do Carly i zapytałam – i jak? Gotowa na imprezę u Jaxona?
- Taaaak! - odpowiedziała mi cała w radości, a ja znowu myślałam tym, że będę musiała widziec się z Justinem.

Justin

Musiałem wstać rano tylko po to żeby iśc po tort na urodziny Jaxona, jakby nie mogła tego zrobić Jazzy. Umyłem się, założyłem swoją białą bokserkę czarne spodnie z opuszczonym krokiem i czerwone buty. Wziąłem pieniądze od mamy i wyszedłem z domu – a co ze śniadaniem? – zawołała do mnie mama.
- Nie mam czasu mamo zjem coś na mieście potem. – odkrzyknąłem wychodząc z klatki.
Musiałem się pośpieszyć z tym tortem bo w fabryce musiałem coś załatwić. Na szczęście cukiernia jest 15 minut drogi od mojego bloku, wszedłem do środka i obsługiwała tam śliczna brunetka ‘’ Mmm… może da mi swój numer’’. Pomyślałem, kiedy nadeszła moja kolej, poprosiłem o torta, zapłaciłem za niego, a następnie odezwałem się do przemiłej ekspedientki – czy nie zechciała byś dac mi swojego numeru?
- yyy przepraszam? – zadziwiła się na moje pytanie, więc wyprostowałem się i powiedziałem ponownie – czy dała byś mi swój numer, bo z chęcią bym się zabawił. – puściłem jej oczko.
- ymm… mogę dac – podałem jej mój telefon, ona wpisała numer i mi go oddała.
- dziękuję, na pewno się odezwę – uśmiechnąłem się łobuzersko, bo wiedziałem że dziewczyny to lubią. Następnie wyszedłem ze sklepu, udałem się do domu. Dałem mamie tort i ponownie wyszedłem. Wtedy zauważyłem wiadomośc od Natalii

Od: Natalia
A na którą mam przywieźc Carly?
No to trzeba odpisac, no nic wziąłem głęboki oddech i napisałem.

Do: Natalia
No wszystko zaczyna się o 15, więc tak też możesz przywieźc małą ;)

Od: Natalia
Ok.
mogłaby chociaż starac się być miała i napisac jakiś uśmieszek, tak jak robię to ja.

Do: Natalia
Może byś chociaż minkę wysłała, co?

Od: Natalia
:)

Do: Natalia
No tak lepiej, nie uważasz?

Od: Natalia
Jak kolwiek chcesz...
I znowu zaczęła mnie wkurwiac

Do: Natalia
Boże, nawet rano jesteś irytująca.

Od: Natalia
Miło mi ;)
Na jej miejscu cieszył bym się, że nie jest koło mnie, czemu jak chce żeby było fajnie to ona to niszczy? ''No zawaliłeś debilu'', ah te moje myśli szlak mnie trafia...dobra zawaliłem ale to nie powód żeby się wściekac!

Do: Natalia
Nieważne...do zobaczenia


Boże jak ona mnie wkurza, ale to co rok temu się zdarzyło..hmm w sumie śmieszne to było. Tak wiem, wiem powinienem się wstydzić za to co jej zrobiłem, ale nie rusza mnie to.

Kiedy dotarłem do fabryki zobaczyłem Petera, Ryana i Chazza. – Siema, jest nowy towar? – zapytałem z ciekawością.
- No jest czekamy aż przyjdzie Antonio z tym gównem. – odezwał się Ryan.
- No to dobrze, bo zauważyłem, że Amfa szybko schodzi – zacząłem rozmowę z chłopakami.
- Nooo bo dobre jest to świństwo! – tym razem odezwał się przejęty Chazz.
- Haha, no może i tak, ale ja czekam na jointy, bo został mi ostatni – nie to żebym był jakiś święty ale narkotyki to jest gówno, nie biorę tego świństwa do ust, jedynie pale te skręty.
- Ej ale wyścigi były świetne w piątek! No i Bieber znowu wygrałeś! – Powiedział przejęty Chazz.
- Jestem mistrzem nikt mnie nie pokona! – odezwałem się. Od 2 lat biorę udziały w ulicznych wyścigach motorowych. Jest to zabronione i policja bardzo stara się nas znaleźć, dlatego też używam swojego motoru tylko do wyścigów, niczego więcej. - Jeszcze chwila i kupie sobie samochód! - dodałem.
- Szczęściarz! Podzielił byś się! – zaczął Peter.
Po chwili usłyszeliśmy że idzie Antonio – No witajcie chłopaki, macie kase?
- tak, mamy – powiedzieliśmy zgodnie.
- No to dobrze, macie tutaj wasze nowe towary widzimy się za 2 tygodnie, a i w środku jest wasza wypłata. – powiedział, dając nam towary, a my jemu kasę za to całe gówno.
Po wszystkim wróciłem do domu i musiałem pomóc w przygotowaniach do urodzin mojego brata.

_____________________________

Za wszelkie błędy przepraszam :D
I jak Wam się podoba? :D Proszę o komentarze, bo coś Was mało ;(