środa, 11 stycznia 2017

Rozdział 53

Natalia

Rano wstałam z podpuchniętymi oczami od płaczu i nie chcąc natknąć się na rodziców poszłam do łazienki gdzie umyłam się, spięłam włosy, pomalowałam się a następnie poszłam wybrać jakieś ubranie które mogłam na siebie nałożyć. Tak więc po około 20 minutach byłam gotowa do wyjścia, zeszłam na dół, wszyscy siedzieli i w ciszy jedli. – Cześć. – Powiedziała cicho Carly, przez co uśmiechnęłam się do niej. Nalałam sobie soku i również usiadłam przy stole. – Zjedz coś, bo będziesz głodna w szpitalu. – Odezwała się mama swoim cichym i opiekuńczym głosem. – Nie dzięki, nie jestem głodna. – Moja odpowiedź byłą krótka i szorstka. Niech nie myśli sobie że teraz mnie udobrucha swoją dobrocią… - No dobrze, to za 10 minut w aucie, proszę żebyś pomogła się siostrze ubrać. – Przytaknęłam na jej prośbę, tata natomiast w ogóle się nie odzywał. Nawet na mnie nie spojrzał. Nie obchodziło mnie to, nie cierpię go za to co wczoraj zrobił.

Kiedy rodzice wyszli, a Carly zjadła, pomogłam jej się ubrać, po czym sama założyłam kurtkę i buty. – Chodź idziemy do samochodu. – Wyciągnęłam w jej stronę rękę a ona podała mi swoją. Cisza była nie do zniesienia. Zawsze było wesoło. Tata włączał radio i śpiewaliśmy różne piosenki, wymachiwaliśmy rękami i głośno się śmialiśmy. Dziś jednak nikt nic nie mówił, każdy był zamyślony, zwłaszcza ja. Ciekawa byłam co teraz robi Justin? Czy już wstał? Może o mnie myśli tak jak ja o nim?
To będzie bardzo ciężkie tak długo być daleko od niego. Wraz z chwilą kiedy mu wybaczyłam wiedziałam, że to nie może trwać zbyt długo, bo to jest zbyt piękne żeby było prawdziwe. Kocham go i pokazałam mu to na wyjeździe, a teraz oni muszą to wszystko psuć.

Po około 20 minutach dojechaliśmy do szpitala. Ja jako pierwsza wyszłam z auta i razem z moją siostrą szłyśmy do sali gdzie leżał nasz brat. – Dalej jesteś pokłócona z rodzicami? – Zapytała mała – Tak i nie zapowiada się żebym się w najbliższy czasie z nimi pogodziła. – ścisnęłam jej małą rączkę i posłałam smutne spojrzenie. – Jak chcesz to ja z nimi porozmawiam, że Justin jest fajny i miły i że możesz się z nim widywać bo ja go lubię i Jaxona też. – Przykucnęłam przy niej i mocno ją przytuliłam. Jest najlepszą siostrą na świecie. – Dziękuję kochanie, ale lepiej się do tego nie mieszaj bo jeszcze może mi się oberwać że ty miałaś z nim kontakt. – Puściłam jej oczko i wstałam.
JustinNie mogłem spać całą noc i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Postanowiłem więc że pogadam z moją mamą na ten temat. Wiem, że ona mi pomoże, chociaż z drugiej strony nie chce jej obarczać moimi problemami…
Wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni skąd dochodził wspaniały zapach pieczonego ciasta. – Dzień dobry mamo. – Wszedłem do środka i nalałem sobie herbaty z dzbanka który był na stole. – Witaj synku, coś wcześnie dziś wstałeś, umówiłeś się z Natalią, czy znowu musisz gdzieś jechać? – Spojrzała na mnie a następnie zaglądnęła do ciasta sprawdzając pewnie czy już się upiekło. – W sumie to… - westchnąłem bo nie wiem czy mogę jej powiedzieć, nie chce jej martwić tym że ktoś ma o mnie złe zdanie. Chociaż z drugiej strony… - to jest do dupy mamo… ale muszę jakoś to naprawić bo coś komuś obiecałem. Spojrzała na mnie ze zmartwionym wzrokiem. – Co jest kochanie? – usiadła przy mnie i czekała aż coś powiem. – Bo widzisz kocham cię i jesteś najlepszą matką na świecie i nie chcę martwić cię moimi problemami. – Taak jakby to miało ją powstrzymać, przed drążeniem tematu. – Wiesz że możesz powiedzieć mi wszystko, a ja postaram ci się pomóc, jak tylko będę mogła. – Wzięła mnie za rękę i mocno przytuliła. – Ale to zostanie między nami bo nie chce wyjść na miękkiego ok? – Upewniłem się, że zostanie to między nami. Przytaknęła głową i spojrzała na mnie czekając na to co powiem. – Bo widzisz rodzice Natalii zabronili jej się ze mną spotykać. Są prawnikami i sprawdzili moje akta i widząc to że mam parę bójek i kradzieży na swoim koncie kategorycznie zakazali jej się ze mną spotykać. Jest załamana bo tata powiedział jej że nawet w szkole jak będziemy się kontaktowali to zmieni jej szkołę. – Moja mam zrobiła wielkie oczy i nie mogła uwierzyć w to co słyszy. – Widzisz to jest właśnie to co zawsze ci powtarzałam, nie oceniaj książki po okładce bo możesz się bardzo pomylić. Oni cię nie znają, nie wiedzą jaki jesteś naprawdę i wyciągnęli wnioski z tego co zobaczyli. Jednak widzisz te parę sytuacji pozostało już na twoim koncie i ciągną się za tobą. – Moja mama jest bardzo mądrą kobietą i zawsze wie jak rozmawiać z danym człowiekiem. – Wiem, ale ja teraz musze to naprawić, bo obiecałem Natalii że coś z tym zrobię. - Wyjaśniłem, a następnie mama powiedziała kolejną bardzo mądrą rzecz. – Poczekajcie. Niech jej rodzice się troszkę uspokoją, a potem ty spotkaj się z tym rodzicem który jest bardziej pokojowy i przedstaw swój punkt widzenia. – Przytaknąłem i mocno ją przytuliłem.- Dzięki, ty wiesz jak pomóc. – Uśmiechnęła się do mnie i ponownie zabrała za swoje ciasto.
Wyszedłem z kuchni i wchodząc do swojego pokoju stwierdziłem że muszę się zająć czymś głupim i bezsensownym żeby chociaż na chwilę zapomnieć o całej sytuacji dlatego też otworzyłem okno, odpaliłem papierosa, i zadzwoniłem do Ryana.
- No siema, co tam? – Zapytał, a ja krótko powiedziałem – dziś o 14 na Bronx i Brooklyn musimy nadrobić roboty. – Zaciągnąłem się kolejny raz papierosem. – Okej, będę u ciebie o 14. – Kiedy dogadaliśmy się co i jak rozłączyłem się bo zaraz bym mu wszystko wygadał, a po co mi to. Powiem mu jak pojedziemy załatwiać sprawy, będzie więcej czasu.
No Justin… może trochę byś się pouczył? Sam nie wierzę że to zrobiłem, ale otworzyłem szafkę i wyciągnąłem podręcznik i zeszyt do angielskiego i matematyki.
- Hamlet…. – Westchnąłem i zabrałem się za tą jakże ,,fascynującą’’ sztukę.

- Justin! – Jazy krzyknęła wchodząc do mojego pokoju po czym stanęła w progu i ponownie krzyknęła – Mamo!! Szybko! – Mama rzuciła wszystko czym się zajmowała i przybiegła do mojego pokoju. – Co się stało? – zapytała dysząc. Jazy spojrzała na mnie – On się uczy… - Przewróciłem tylko oczami i dalej wertowałem zeszyt.- Faktycznie, ale daj bratu spokój, widocznie ma chwilę słabości albo po prostu czegoś szuka. – Jazmyn wzruszyła ramionami i poszła do salonu, a moja mama puściła mi oczko i zamknęła drzwi do pokoju. Mówcie co chcecie ale mamę to mam wspaniałą.

Około 14 przyszedł czas żebym zamknął książki i pojechał do ,,pracy” – Mamo wychodzę i postaram się wrócic za 3 godziny. – Założyłem kurtkę i buty po czym usłyszałem – Dobrze, obiad zostawię ci na kuchence, odgrzejesz sobie, bo ja musze iść zaraz do pracy. Przypilnuj rodzeństwo żeby przygotowali się na jutro do szkoły. – Kiwnąłem głową i wyszedłem z domu.
- Siema, co ty taki oficjalny przez telefon? Coś się stało?- Ryan zaczął temat który nie bardzo miałem ochotę ciągnąć, więc otworzyłęm tylko okno i wyciągnąłem papierosa. - Dobra nie chcesz nie mów, a zmieniając temat to tak sobie pomyślałem może zabrać dziewczyny do kina dzisiaj? Natalia trochę wyluzuje, przydało by jej się to. - Chyba jednak będę zmuszony mu to powiedzieć. - Nie, kino odpada. - Ryan westchnął. - To może kręgle? - Ponownie pokiwałem głową. - Bilard? Dyskoteka? Cokolwiek? - Cały czas kręciłęm głową patrząc przed siebie. - Rany Justin po prostu powiedz o co się pokłóciliście? - Tym razem na niego spojrzałem. - Tym razem to nie ja. - ponownie zaciągnąłem się papierosem i kontynuowałem – Ani Natalia. Rodzice zabronili jej się ze mną kontaktować w żaden możliwy sposób. - Ryan nie mógł chyba uwierzyć bo jego postawa zmieniła się na bardziej spiętą i poddenerwowaną. - Dobrze, że jest jeszcze szkoła.
- tam też nie bo inaczej będzie uczyła się gdzie indziej. - W tym momencie spojrzał na mnie i chyba zapomniał że prowadzi bo musiałem go walnąć, żeby z powrotem skupił się na drodze. - To niemożliwe! Czemu? Bo co nie podobasz im się? Cholera jak mnie wkurza takie podejście snobistyczne! Kurwa ludzie zaskakują mnie swoją głupotą! - On był chyba bardziej zdenerwowany niż ja... - Tak, ale teraz ty i Brooklyn będziecie musieli nam pomagać w kontaktach i moim planie. Daj mi numer do Broke. - Ryan wyciągnął telefon i podał do ręki. Przepisałem numer z jego na mojego iPhona i zadzwoniłem. Po jakiś 3 sygnałach usłyszałem ją. - Słucham? - Pewnie była zdezorientowana kto dzwoni. - Siema, tu Justin mam sprawę. - Zacząłem mówić. - No dawaj postaram się pomóc. - Odpowiedziała bardziej radośnie. - Czy rodzice Natalii są bardzo zaborczy? - Zadałem pierwsze pytanie, zamykając tym samym okno samochodu. - Tak, chyba że na przykłąd chodzi o mnie. Mnie lubią więc raczej jeżeli chodzi o mnie to nawet podczas szlabanu zdarza się że może do mnie wpaść. Jednak no z reguły to jak sobie coś wymyślą to tylko nielicznym udaje się ich przekonać. - Westchnąłem, bo okazuje się że sprawa będzie bardziej ciężka niż mi się wydawało. - A czemu pytasz?
- Nie chce mi się tego 3 raz tłumaczyć, spotkaj się z Natalią, ale jedź do niej bo telefonu nie ma plus łatwiej chyba będzie Ci spotkać się z Ryanem i on Ci jakoś to wytłumaczy, a teraz sorry ale muszę spadać, na razie. - Rozłaczyłem się i schowałem telefon to kieszeni spodni.
NataliaSiedzieliśmy w pokoju Filipa w ciszy. Nikt nic nie mówił. Mama patrzyła na mojego brata z przykrym spojrzeniem, tata o czymś myślał, a Carly natomiast siedziała obok mnie bawiąc się moimi włosami. Nagle do pomieszczenia przyszedł lekarz – Witam, mam najnowsze badania Filipa i wszystko wskazuje na to, że jest coraz lepiej. Jego stan jest stabilny, czekamy teraz tylko na moment kiedy się obudzi i przewieziemy go do innej sali. - Kiedy to usłyszałam, moje serce przyśpieszyło i poczułam wielką radość, rodzice zaczęli dziękować lekarzowi za wszystko, a on jak zawsze odpowiadał – Nie ma za co, wykonuje tylko swoje obowiązki. - Następnie wyszedł z sali.

- Filip wróć już do nas, tęsknimy za tobą synku. - Mama wzięłą jego rękę w swoje dłonie i mówiła do niego. Tata trzymał jej ramiona uśmiechając się a my z Carly dalej siedziałyśmy na naszych miejscach. - Idę po coś do picia.- Odezwałam się, mając już dość ich towarzystwa i tego braku możliwości porozmawiania z bratem. - Dobrze. - Tata skinął głową i pozwolił mi wyjść. Zabrałam torbę i poszłam do najbliższego automatu z napojami. Na szczęście był on dość daleko od sali Filipa więc zyskałam więcej czasu bez moich
kochanych rodziców.

Kiedy znalazłam szukaną przeze mnie maszynę, wybrałam RedBulla, bo potrzebowałam energii i wsadziłam pieniądze do środka. Kiedy nagle usłyszałam – To niezdrowe. - Jakiś męski głoz za mną rozpoczą konwersacje. - Może, ale nie dbam teraz o to. - Odwróciłam się biorąc łyka mojego napoju, spoglądając jednocześnie na mojego rozmówce. Był to dość dobrze zbudowany, wysoki brunet o niebieskich oczach. Ubrany w białą bluzkę z dekoltem w serek, jeansy i całkiem fajne buty, których nazwać nie umiem. - Spoko, twój wybór. - Odezwał się i podszedł do automatu. - Woda, widzę, że ty o siebie dbasz. - Skomentowałam i odeszłam, jednak on dalej kontynuował rozmowę. - Zależy mi na zdrowiu, tyle. - On sugeruje żę mi nie zależy na moim? Przystojny ale irytujący. - Brawo, tak trzymaj, powodzenia życzę. - Posłałam mu sarkastyczny uśmiech. - Dziękuję, tobie też. - Rany... dziwny człowiek. Podniosłam do góry rękę, na znak ze już muszę iśc i odeszłam. Nie zaprzątając sobie nim dłużej głowy wróciłam do sali. Taty z Carly nie było, ale nie chciałam się pytać gdzie są bo oznaczało by to konwersacje z moją mamą.
- Możemy porozmawiać? - Chyba jednak ona ma ochotę na rozmowę. - O czym bo nie wiem czy mi się chce. - Musiałam być oschła, bo nie pozwolę sobie na takie traktowanie. - Natalia, wiem, że jesteś na nas zła ale kiedyś to docenisz i nam podziękujesz. Kochanie przecież my nie chcemy dla ciebie źle. - A mogłąm posłuchać niezmajomego i kupić wodę, teraz przy najmniej nie miałą bym tak podniesionego ciśnienia. - Mamo, daruj sobie, ale ja wam za zniszczenie życia dziękować nie będę chyba że podupadne psychicznie...chociaż nie czekaj … wtedy też wam nie podziękuję. - Odezwałam się i wzięłąm łyka RedBulla. - kochanie, zrozum, że to nie jest chłopak dla ciebie, on jest... - Mama szukała odpowiednich słów.
- No jaki jest? Śmiało, powiedz, przecież znasz go lepiej ode mnie. - Wstałam, z nerwów, bo już nie mogłam wytrzymać. Łzy znowu napłynęły mi do oczu. - Natalia... - Powiedziała cicho, ale ja nie mogłam już tego słuchać. - Nie, nie mów już nic... - Wybiegłam z sali. Łzy uniemożliwiały mi dobre widzenie, przez co zaraz przy skręcie korytarza wpadłam na kogoś, oblewając go moim napojem. - Cholera... Przepraszam, ja nie … - Zaczęłam się tłumaczyć. - Spoko, to tylko niezdrowy napój na mojej koszulce. - Mój rozmówca nie był zły tylko rozbawiony, a kiedy otarłam łzy zauważyłąm że to ten sam chłopak z którym rozmawiałam chwilę wcześniej. - Co jest? Co się stało? - Przerażony spojrzał na mnie. - Nic, zostaw mnie. - Chcałam odejść ale złapał mnie za rękę. - Komuś się pogorszyło z twojej rodziny? - Kiedy to usłyszałam zaśmiałam się bez humoru – Tak, moim rodzicom rzuciło się na mózg, coś jeszcze? Bo nie mam ochoty rozmawiać. - Przykro mi, ale trzeba być dobrej myśli. - Ten facet nic nie rozumiał, ale nie czułam potrzeby żeby mu tłumaczyć. - Dobra, mogę już iść? - Spojrzałam na rękę którą mi trzymał. - Tak jasne, powodzenia i głowa do góry. - Szłam przez korytarz i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Byłam zła, od środka aż mnie rozrywało. - usiadłam obok na krześle i spoglądałam na ludzi którzy mijali mnie idąc korytarzem.

Po około 30 minutach stwierdziłam, że powinnam iść już do sali, jak się okazało rodzice już się zbierali. - Bierz rzeczy, jedziemy już do domu. - Spojrzałam na tatę i szybko mu odpowiedziałam – Wy mieliście czas z Filipem... teraz moja kolej. - Tata westchną, ale nie powiedział nic, bo wiedział że mam racje. Kiedy wyszli usiadłał i zaczęłąm się żalić. - Rany bracie wróć do mnie bo ja sobie bez ciebie nie radzę, rozsypuje się. Rodzice dali mi szlaban, mają chore urojenia na temat mnie i Justina. Przecież ja chce z nim być i oni nie mogą mi tego zabronić! Cholera... czemu to jest takie skomplikowane! On zrobił to co zrobił ale odpokutował i teraz jest wspaniale! - Łzy znowu mi napłynęły do oczu. Jednak poczułam że ktoś mnie obserwuje, kiedy się odwróciłam zobaczylam tego bruneta. Czy on musi być wszędzie?! - Co ty tu robisz? Nie wiesz że nie wolno podsłuchiwać? W ogóle jak długo tu stoich? - Zapytałąm na co odpowiedział mi z tym swoim stoickim spokojem – Wystarczająco długo żeby wiedzieć o twoim obecnym życiu. - Pokręciłam głową i zabierając swoje rzeczy, pocałowałam brata w czoło i wyszłam nie spoglądając na nieznajomego.

Kiedy byłam w domu nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, nie byłam wystarczająco skupiona żeby się uczyć, więc postanowiłam uczesać włosy i się pomalować próbując nowych metod o których słyszałam. Nagle jednak do pokoju weszła mama. - Nie chce rozmawiać. - Skomentowałąm krótko i pozostałam dalej w łazience. - Nie masz wyboru zamknęłam drzwi i nie wyjdę dopóki nie porozmawiamy. - Odezwała się siadając na łóżu, jednak ja milczałam. Dalej kręciłam włosy chcąc je potem jakoś upiąć. Kiedy mi to wyszło zabrałam się za malowanie, przypomnę że minęło około 40 minut a moja mama dalej siedziała na łóżku. Wzięłam podkład, puder, eyeliner, tusz i zabrałam się za makijaż. Po około 20 minutach wyszłąm i zaczęłam. - Dobra mów co masz do powiedzenia i wyjdź. - Usiadłam na łóżku i patrzyłam się gdziekolwiek byle nie na nią. - Chciała bym cię zrozumieć. Tak strasznie przeżywasz tego chłopaka, martwię się że za bardzo mu zaufałaś. - Zaczęła. - Mamo, zaufałam mu bo na to zasłużył. Starał się i wygrał. Zależy mu na mnie a mi na nim, co jest w tym dziwnego? - Westchnęła, szukając odpowiednich słów. - On nie jest chłopakiem któremu można powierzyć swoje sekrety. - No teraz muszę powiedzieć, że mnie zaciekawiła. - Tak? Ooo nie wiedziałam, że się znacie, możesz mi przybliżyć waszą znajomość? - Nie wiedziałam, już jak mam z nią rozmawiać, żeby ją przekonać. Wiem, że ona mnie jakoś zrozumie, to znaczy na pewno zrozumie bardziej niż tata. - Czytałam jego akta i nie są ciekawe. -
No to po co je czytała skoro nie są ciekawe?! - On jest dobrym człowiekiem, pogubionym trochę w życiu, ale czy to oznacza że trzeba go od razu skreślić? - Kurcze poczułam się jak adwokat w sądzie. - Ja go nie skreślam, bo nawet go nie wpisałam do żadnego wątku z naszego życia. - Cały czas kręciłam głową. Czy ona siebie słyszy?! - Mamo zależy mi na nim, oprócz Broke nie ufałam nikomu dopóki nie zawalczył on o mnie. - Wzięła głęboki wdech i zapytała. - Jak bardzo mu zaufałaś? - Nie bardzo wiem o co jej chodzi. - Jeżeli chodzi ci o nasze rodzinne sprawy to mu nic nie mówiłam, ale ja ufam mu całkowicie bo wiem, że mogę. - Pokiwała głową i dodała. - Nie chodzi mi o to. Natalia czy ty z nim robiłaś coś więcej? - Cholera... Ona się pyta czy ja... Boże co ja mam jej odpowiedzieć...prawdę czy nie. - Kochanie bądź ze mną szczera. Ta rozmowa zostanie między nami tylko powiedz mi prawdę. - Dobra chyba jej powiem, może to mi jakoś pomoże... - Jeżeli ci chodzi o to czy nadal jestem dziewicą, to nie, już nie jestem. On był moim pierwszym. - Po minie mojej mamy poznałam, że miała nadzieję na inną odpowiedź. - Właśnie o to bałam się najbardziej, że oddasz mu się cała. - Moja mama wstała z łóżka. - Natalia to twój wybór, z kim się kochasz jednak teraz będzie ci ciężej o nim zapomnieć. - Tyle … to wszystko co miała mi do powiedzenia i wyszła. Tak po prostu wyszła.... Cholera!! To jest tak bardzo niesprawiedliwe!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz