Natalia
Rano
wstałam z podpuchniętymi oczami od płaczu i nie chcąc natknąć
się na rodziców poszłam do łazienki gdzie umyłam się, spięłam
włosy, pomalowałam się a następnie poszłam wybrać jakieś
ubranie które mogłam na siebie nałożyć. Tak więc po około 20
minutach byłam gotowa do wyjścia, zeszłam na dół, wszyscy
siedzieli i w ciszy jedli. – Cześć. – Powiedziała cicho Carly,
przez co uśmiechnęłam się do niej. Nalałam sobie soku i również
usiadłam przy stole. – Zjedz coś, bo będziesz głodna w
szpitalu. – Odezwała się mama swoim cichym i opiekuńczym głosem.
– Nie dzięki, nie jestem głodna. – Moja odpowiedź byłą
krótka i szorstka. Niech nie myśli sobie że teraz mnie udobrucha
swoją dobrocią… - No dobrze, to za 10 minut w aucie, proszę
żebyś pomogła się siostrze ubrać. – Przytaknęłam na jej
prośbę, tata natomiast w ogóle się nie odzywał. Nawet na mnie
nie spojrzał. Nie obchodziło mnie to, nie cierpię go za to co
wczoraj zrobił.
Kiedy rodzice wyszli, a Carly zjadła,
pomogłam jej się ubrać, po czym sama założyłam kurtkę i buty.
– Chodź idziemy do samochodu. – Wyciągnęłam w jej stronę
rękę a ona podała mi swoją. Cisza była nie do zniesienia.
Zawsze było wesoło. Tata włączał radio i śpiewaliśmy różne
piosenki, wymachiwaliśmy rękami i głośno się śmialiśmy. Dziś
jednak nikt nic nie mówił, każdy był zamyślony, zwłaszcza ja.
Ciekawa byłam co teraz robi Justin? Czy już wstał? Może o mnie
myśli tak jak ja o nim?
To będzie bardzo ciężkie tak długo
być daleko od niego. Wraz z chwilą kiedy mu wybaczyłam wiedziałam,
że to nie może trwać zbyt długo, bo to jest zbyt piękne żeby
było prawdziwe. Kocham go i pokazałam mu to na wyjeździe, a teraz
oni muszą to wszystko psuć.
Po około 20 minutach
dojechaliśmy do szpitala. Ja jako pierwsza wyszłam z auta i razem z
moją siostrą szłyśmy do sali gdzie leżał nasz brat. – Dalej
jesteś pokłócona z rodzicami? – Zapytała mała – Tak i nie
zapowiada się żebym się w najbliższy czasie z nimi pogodziła. –
ścisnęłam jej małą rączkę i posłałam smutne spojrzenie. –
Jak chcesz to ja z nimi porozmawiam, że Justin jest fajny i miły i
że możesz się z nim widywać bo ja go lubię i Jaxona też. –
Przykucnęłam przy niej i mocno ją przytuliłam. Jest najlepszą
siostrą na świecie. – Dziękuję kochanie, ale lepiej się do
tego nie mieszaj bo jeszcze może mi się oberwać że ty miałaś z
nim kontakt. – Puściłam jej oczko i wstałam. JustinNie
mogłem spać całą noc i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.
Postanowiłem więc że pogadam z moją mamą na ten temat. Wiem, że
ona mi pomoże, chociaż z drugiej strony nie chce jej obarczać
moimi problemami…
Wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni
skąd dochodził wspaniały zapach pieczonego ciasta. – Dzień
dobry mamo. – Wszedłem do środka i nalałem sobie herbaty z
dzbanka który był na stole. – Witaj synku, coś wcześnie dziś
wstałeś, umówiłeś się z Natalią, czy znowu musisz gdzieś
jechać? – Spojrzała na mnie a następnie zaglądnęła do ciasta
sprawdzając pewnie czy już się upiekło. – W sumie to… -
westchnąłem bo nie wiem czy mogę jej powiedzieć, nie chce jej
martwić tym że ktoś ma o mnie złe zdanie. Chociaż z drugiej
strony… - to jest do dupy mamo… ale muszę jakoś to naprawić bo
coś komuś obiecałem. Spojrzała na mnie ze zmartwionym wzrokiem. –
Co jest kochanie? – usiadła przy mnie i czekała aż coś powiem.
– Bo widzisz kocham cię i jesteś najlepszą matką na świecie i
nie chcę martwić cię moimi problemami. – Taak jakby to miało ją
powstrzymać, przed drążeniem tematu. – Wiesz że możesz
powiedzieć mi wszystko, a ja postaram ci się pomóc, jak tylko będę
mogła. – Wzięła mnie za rękę i mocno przytuliła. – Ale to
zostanie między nami bo nie chce wyjść na miękkiego ok? –
Upewniłem się, że zostanie to między nami. Przytaknęła głową
i spojrzała na mnie czekając na to co powiem. – Bo widzisz
rodzice Natalii zabronili jej się ze mną spotykać. Są prawnikami
i sprawdzili moje akta i widząc to że mam parę bójek i kradzieży
na swoim koncie kategorycznie zakazali jej się ze mną spotykać.
Jest załamana bo tata powiedział jej że nawet w szkole jak
będziemy się kontaktowali to zmieni jej szkołę. – Moja mam
zrobiła wielkie oczy i nie mogła uwierzyć w to co słyszy. –
Widzisz to jest właśnie to co zawsze ci powtarzałam, nie oceniaj
książki po okładce bo możesz się bardzo pomylić. Oni cię nie
znają, nie wiedzą jaki jesteś naprawdę i wyciągnęli wnioski z
tego co zobaczyli. Jednak widzisz te parę sytuacji pozostało już
na twoim koncie i ciągną się za tobą. – Moja mama jest bardzo
mądrą kobietą i zawsze wie jak rozmawiać z danym człowiekiem. –
Wiem, ale ja teraz musze to naprawić, bo obiecałem Natalii że coś
z tym zrobię. - Wyjaśniłem, a następnie mama powiedziała kolejną
bardzo mądrą rzecz. – Poczekajcie. Niech jej rodzice się troszkę
uspokoją, a potem ty spotkaj się z tym rodzicem który jest
bardziej pokojowy i przedstaw swój punkt widzenia. – Przytaknąłem
i mocno ją przytuliłem.- Dzięki, ty wiesz jak pomóc. –
Uśmiechnęła się do mnie i ponownie zabrała za swoje ciasto.
Wyszedłem z kuchni i wchodząc do swojego pokoju stwierdziłem
że muszę się zająć czymś głupim i bezsensownym żeby chociaż
na chwilę zapomnieć o całej sytuacji dlatego też otworzyłem okno, odpaliłem papierosa, i zadzwoniłem do Ryana.
- No siema, co
tam? – Zapytał, a ja krótko powiedziałem – dziś o 14 na Bronx
i Brooklyn musimy nadrobić roboty. – Zaciągnąłem się kolejny
raz papierosem. – Okej, będę u ciebie o 14. – Kiedy dogadaliśmy
się co i jak rozłączyłem się bo zaraz bym mu wszystko wygadał,
a po co mi to. Powiem mu jak pojedziemy załatwiać sprawy, będzie
więcej czasu. No
Justin… może trochę byś się pouczył?
Sam nie wierzę że to zrobiłem, ale otworzyłem szafkę i
wyciągnąłem podręcznik i zeszyt do angielskiego i matematyki.
-
Hamlet…. – Westchnąłem i zabrałem się za tą jakże
,,fascynującą’’ sztukę.
- Justin! – Jazy krzyknęła
wchodząc do mojego pokoju po czym stanęła w progu i ponownie
krzyknęła – Mamo!! Szybko! – Mama rzuciła wszystko czym się
zajmowała i przybiegła do mojego pokoju. – Co się stało? –
zapytała dysząc. Jazy spojrzała na mnie – On się uczy… -
Przewróciłem tylko oczami i dalej wertowałem zeszyt.- Faktycznie,
ale daj bratu spokój, widocznie ma chwilę słabości albo po prostu
czegoś szuka. – Jazmyn wzruszyła ramionami i poszła do salonu, a
moja mama puściła mi oczko i zamknęła drzwi do pokoju. Mówcie co
chcecie ale mamę to mam wspaniałą.
Około 14 przyszedł
czas żebym zamknął książki i pojechał do ,,pracy” – Mamo
wychodzę i postaram się wrócic za 3 godziny. – Założyłem
kurtkę i buty po czym usłyszałem – Dobrze, obiad zostawię ci na
kuchence, odgrzejesz sobie, bo ja musze iść zaraz do pracy.
Przypilnuj rodzeństwo żeby przygotowali się na jutro do szkoły. –
Kiwnąłem głową i wyszedłem z domu.
- Siema, co ty taki
oficjalny przez telefon? Coś się stało?- Ryan zaczął temat który
nie bardzo miałem ochotę ciągnąć, więc otworzyłęm tylko okno i
wyciągnąłem papierosa. - Dobra nie chcesz nie mów, a zmieniając
temat to tak sobie pomyślałem może zabrać dziewczyny do kina
dzisiaj? Natalia trochę wyluzuje, przydało by jej się to. - Chyba
jednak będę zmuszony mu to powiedzieć. - Nie, kino odpada. - Ryan
westchnął. - To może kręgle? - Ponownie pokiwałem głową. -
Bilard? Dyskoteka? Cokolwiek? - Cały czas kręciłęm głową
patrząc przed siebie. - Rany Justin po prostu powiedz o co się
pokłóciliście? - Tym razem na niego spojrzałem. - Tym razem to
nie ja. - ponownie zaciągnąłem się papierosem i kontynuowałem –
Ani Natalia. Rodzice zabronili jej się ze mną kontaktować w
żaden możliwy sposób. - Ryan nie mógł chyba uwierzyć bo jego
postawa zmieniła się na bardziej spiętą i poddenerwowaną. -
Dobrze, że jest jeszcze szkoła.
- tam też nie bo inaczej będzie
uczyła się gdzie indziej. - W tym momencie spojrzał na mnie i
chyba zapomniał że prowadzi bo musiałem go walnąć, żeby z
powrotem skupił się na drodze. - To niemożliwe! Czemu? Bo co nie
podobasz im się? Cholera jak mnie wkurza takie podejście
snobistyczne! Kurwa ludzie zaskakują mnie swoją głupotą! - On był
chyba bardziej zdenerwowany niż ja... - Tak, ale teraz ty i Brooklyn
będziecie musieli nam pomagać w kontaktach i moim planie. Daj mi
numer do Broke. - Ryan wyciągnął telefon i podał do ręki.
Przepisałem numer z jego na mojego iPhona i zadzwoniłem. Po jakiś
3 sygnałach usłyszałem ją. - Słucham? - Pewnie była
zdezorientowana kto dzwoni. - Siema, tu Justin mam sprawę. -
Zacząłem mówić. - No dawaj postaram się pomóc. - Odpowiedziała
bardziej radośnie. - Czy rodzice Natalii są bardzo zaborczy? -
Zadałem pierwsze pytanie, zamykając tym samym okno samochodu. -
Tak, chyba że na przykłąd chodzi o mnie. Mnie lubią więc raczej
jeżeli chodzi o mnie to nawet podczas szlabanu zdarza się że
może do mnie wpaść. Jednak no z reguły to jak sobie coś wymyślą
to tylko nielicznym udaje się ich przekonać. - Westchnąłem, bo
okazuje się że sprawa będzie bardziej ciężka niż mi się
wydawało. - A czemu pytasz?
- Nie chce mi się tego 3 raz
tłumaczyć, spotkaj się z Natalią, ale jedź do niej bo telefonu
nie ma plus łatwiej chyba będzie Ci spotkać się z Ryanem i on Ci
jakoś to wytłumaczy, a teraz sorry ale muszę spadać, na razie. -
Rozłaczyłem się i schowałem telefon to kieszeni spodni.
NataliaSiedzieliśmy
w pokoju Filipa w ciszy. Nikt nic nie mówił. Mama patrzyła na
mojego brata z przykrym spojrzeniem, tata o czymś myślał, a Carly
natomiast siedziała obok mnie bawiąc się moimi włosami. Nagle do
pomieszczenia przyszedł lekarz – Witam, mam najnowsze badania
Filipa i wszystko wskazuje na to, że jest coraz lepiej. Jego stan
jest stabilny, czekamy teraz tylko na moment kiedy się obudzi i
przewieziemy go do innej sali. - Kiedy to usłyszałam, moje serce
przyśpieszyło i poczułam wielką radość, rodzice zaczęli
dziękować lekarzowi za wszystko, a on jak zawsze odpowiadał –
Nie ma za co, wykonuje tylko swoje obowiązki. - Następnie wyszedł
z sali.
- Filip wróć już do nas, tęsknimy za tobą synku.
- Mama wzięłą jego rękę w swoje dłonie i mówiła do niego.
Tata trzymał jej ramiona uśmiechając się a my z Carly dalej
siedziałyśmy na naszych miejscach. - Idę po coś do picia.-
Odezwałam się, mając już dość ich towarzystwa i tego braku
możliwości porozmawiania z bratem. - Dobrze. - Tata skinął głową
i pozwolił mi wyjść. Zabrałam torbę i poszłam do najbliższego
automatu z napojami. Na szczęście był on dość daleko od sali
Filipa więc zyskałam więcej czasu bez moich kochanych
rodziców.
Kiedy znalazłam szukaną przeze mnie maszynę, wybrałam
RedBulla, bo potrzebowałam energii i wsadziłam pieniądze do środka.
Kiedy nagle usłyszałam – To niezdrowe. - Jakiś męski głoz za
mną rozpoczą konwersacje. - Może, ale nie dbam teraz o to. -
Odwróciłam się biorąc łyka mojego napoju, spoglądając
jednocześnie na mojego rozmówce. Był to dość dobrze zbudowany,
wysoki brunet o niebieskich oczach. Ubrany w białą bluzkę z
dekoltem w serek, jeansy i całkiem fajne buty, których nazwać nie
umiem. - Spoko, twój wybór. - Odezwał się i podszedł do
automatu. - Woda, widzę, że ty o siebie dbasz. - Skomentowałam i
odeszłam, jednak on dalej kontynuował rozmowę. - Zależy mi na
zdrowiu, tyle. - On sugeruje żę mi nie zależy na moim? Przystojny
ale irytujący. - Brawo, tak trzymaj, powodzenia życzę. - Posłałam
mu sarkastyczny uśmiech. - Dziękuję, tobie też. - Rany... dziwny
człowiek. Podniosłam do góry rękę, na znak ze już muszę iśc i
odeszłam. Nie zaprzątając sobie nim dłużej głowy wróciłam do
sali. Taty z Carly nie było, ale nie chciałam się pytać gdzie są
bo oznaczało by to konwersacje z moją mamą.
- Możemy
porozmawiać? - Chyba jednak ona ma ochotę na rozmowę. - O czym bo
nie wiem czy mi się chce. - Musiałam być oschła, bo nie pozwolę
sobie na takie traktowanie. - Natalia, wiem, że jesteś na nas zła
ale kiedyś to docenisz i nam podziękujesz. Kochanie przecież my
nie chcemy dla ciebie źle. - A mogłąm posłuchać niezmajomego i
kupić wodę, teraz przy najmniej nie miałą bym tak podniesionego
ciśnienia. - Mamo, daruj sobie, ale ja wam za zniszczenie życia
dziękować nie będę chyba że podupadne psychicznie...chociaż nie
czekaj … wtedy też wam nie podziękuję. - Odezwałam się i
wzięłąm łyka RedBulla. - kochanie, zrozum, że to nie jest
chłopak dla ciebie, on jest... - Mama szukała odpowiednich słów.
- No jaki jest? Śmiało, powiedz, przecież znasz go lepiej ode
mnie. - Wstałam, z nerwów, bo już nie mogłam wytrzymać. Łzy
znowu napłynęły mi do oczu. - Natalia... - Powiedziała cicho, ale
ja nie mogłam już tego słuchać. - Nie, nie mów już nic... -
Wybiegłam z sali. Łzy uniemożliwiały mi dobre widzenie, przez co
zaraz przy skręcie korytarza wpadłam na kogoś, oblewając go moim
napojem. - Cholera... Przepraszam, ja nie … - Zaczęłam się
tłumaczyć. - Spoko, to tylko niezdrowy napój na mojej koszulce. -
Mój rozmówca nie był zły tylko rozbawiony, a kiedy otarłam łzy
zauważyłąm że to ten sam chłopak z którym rozmawiałam chwilę
wcześniej. - Co jest? Co się stało? - Przerażony spojrzał na
mnie. - Nic, zostaw mnie. - Chcałam odejść ale złapał mnie za
rękę. - Komuś się pogorszyło z twojej rodziny? - Kiedy to
usłyszałam zaśmiałam się bez humoru – Tak, moim rodzicom
rzuciło się na mózg, coś jeszcze? Bo nie mam ochoty rozmawiać. -
Przykro mi, ale trzeba być dobrej myśli. - Ten facet nic nie
rozumiał, ale nie czułam potrzeby żeby mu tłumaczyć. - Dobra,
mogę już iść? - Spojrzałam na rękę którą mi trzymał. - Tak
jasne, powodzenia i głowa do góry. - Szłam przez korytarz i nie
wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Byłam zła, od środka aż mnie
rozrywało. - usiadłam obok na krześle i spoglądałam na ludzi
którzy mijali mnie idąc korytarzem.
Po około 30 minutach
stwierdziłam, że powinnam iść już do sali, jak się okazało
rodzice już się zbierali. - Bierz rzeczy, jedziemy już do domu. -
Spojrzałam na tatę i szybko mu odpowiedziałam – Wy mieliście
czas z Filipem... teraz moja kolej. - Tata westchną, ale nie
powiedział nic, bo wiedział że mam racje. Kiedy wyszli usiadłał
i zaczęłąm się żalić. - Rany bracie wróć do mnie bo ja sobie
bez ciebie nie radzę, rozsypuje się. Rodzice dali mi szlaban, mają
chore urojenia na temat mnie i Justina. Przecież ja chce z nim być
i oni nie mogą mi tego zabronić! Cholera... czemu to jest takie
skomplikowane! On zrobił to co zrobił ale odpokutował i teraz jest
wspaniale! - Łzy znowu mi napłynęły do oczu. Jednak poczułam że
ktoś mnie obserwuje, kiedy się odwróciłam zobaczylam tego
bruneta. Czy on musi być wszędzie?! - Co ty tu robisz? Nie wiesz że
nie wolno podsłuchiwać? W ogóle jak długo tu stoich? - Zapytałąm
na co odpowiedział mi z tym swoim stoickim spokojem –
Wystarczająco długo żeby wiedzieć o twoim obecnym życiu. -
Pokręciłam głową i zabierając swoje rzeczy, pocałowałam brata
w czoło i wyszłam nie spoglądając na nieznajomego.
Kiedy
byłam w domu nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, nie byłam
wystarczająco skupiona żeby się uczyć, więc postanowiłam
uczesać włosy i się pomalować próbując nowych metod o których
słyszałam. Nagle jednak do pokoju weszła mama. - Nie chce
rozmawiać. - Skomentowałąm krótko i pozostałam dalej w
łazience. - Nie masz wyboru zamknęłam drzwi i nie wyjdę dopóki
nie porozmawiamy. - Odezwała się siadając na łóżu, jednak ja
milczałam. Dalej kręciłam włosy chcąc je potem jakoś upiąć.
Kiedy mi to wyszło zabrałam się za malowanie, przypomnę że
minęło około 40 minut a moja mama dalej siedziała na łóżku.
Wzięłam podkład, puder, eyeliner, tusz i zabrałam się za
makijaż. Po około 20 minutach wyszłąm i zaczęłam. - Dobra mów
co masz do powiedzenia i wyjdź. - Usiadłam na łóżku i patrzyłam
się gdziekolwiek byle nie na nią. - Chciała bym cię zrozumieć.
Tak strasznie przeżywasz tego chłopaka, martwię się że za bardzo
mu zaufałaś. - Zaczęła. - Mamo, zaufałam mu bo na to zasłużył.
Starał się i wygrał. Zależy mu na mnie a mi na nim, co jest w tym
dziwnego? - Westchnęła, szukając odpowiednich słów. - On nie
jest chłopakiem któremu można powierzyć swoje sekrety. - No teraz
muszę powiedzieć, że mnie zaciekawiła. - Tak? Ooo nie wiedziałam,
że się znacie, możesz mi przybliżyć waszą znajomość? - Nie
wiedziałam, już jak mam z nią rozmawiać, żeby ją przekonać.
Wiem, że ona mnie jakoś zrozumie, to znaczy na pewno zrozumie
bardziej niż tata. - Czytałam jego akta i nie są ciekawe. - No
to po co je czytała skoro nie są ciekawe?! - On
jest dobrym człowiekiem, pogubionym trochę w życiu, ale czy to
oznacza że trzeba go od razu skreślić? - Kurcze poczułam się jak adwokat w sądzie. - Ja go nie skreślam, bo nawet go nie
wpisałam do żadnego wątku z naszego życia. - Cały czas kręciłam
głową. Czy ona siebie słyszy?! - Mamo zależy mi na nim, oprócz
Broke nie ufałam nikomu dopóki nie zawalczył on o mnie. - Wzięła
głęboki wdech i zapytała. - Jak bardzo mu zaufałaś? - Nie bardzo
wiem o co jej chodzi. - Jeżeli chodzi ci o nasze rodzinne sprawy to
mu nic nie mówiłam, ale ja ufam mu całkowicie bo wiem, że mogę. -
Pokiwała głową i dodała. - Nie chodzi mi o to. Natalia czy ty z
nim robiłaś coś więcej? - Cholera... Ona się pyta czy ja... Boże
co ja mam jej odpowiedzieć...prawdę czy nie. - Kochanie bądź ze
mną szczera. Ta rozmowa zostanie między nami tylko powiedz mi
prawdę. - Dobra chyba jej powiem, może to mi jakoś pomoże... -
Jeżeli ci chodzi o to czy nadal jestem dziewicą, to nie, już nie
jestem. On był moim pierwszym. - Po minie mojej mamy poznałam, że
miała nadzieję na inną odpowiedź. - Właśnie o to bałam się
najbardziej, że oddasz mu się cała. - Moja mama wstała z łóżka.
- Natalia to twój wybór, z kim się kochasz jednak teraz będzie ci
ciężej o nim zapomnieć. - Tyle … to wszystko co miała mi do
powiedzenia i wyszła. Tak po prostu wyszła.... Cholera!! To jest
tak bardzo niesprawiedliwe!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz