Justin pov
Kiedy
wstałem rano, a była to godzina 10, pierwsze co zrobiłem to
zadzwoniłem do Natalii sprawdzić jak się czuje. Pierwszy sygnał...
drugi...trzeci i w końcu usłyszałem jej zmęczony głos. - Hej
Justin.
- Natalia wszystko w porządku? Masz strasznie zmarnowany
głos. - Zapytałem, jednocześnie wstając z łóżka i szukając
paczki papierosów. - Mmm... tak, wszystko w porządku tylko wszystko
mnie boli bo spałam w szpitalu przy Filipie. - westchnąłem tylko,
bo w sumie nie mogłem jej nic powiedzieć kiedy wiem że ja zrobił
bym dokładnie to samo. - a ty jak tam? - usłyszałem po chwili. -
właśnie wstałem i muszę jechać z mamą na zakupy, bo chce zrobić kolację i w sumie pytała się czy przyjedziesz ale w tej sytuacji
to chyba nie odpowiedni moment co? - zapytałem jednocześnie
odpalając papierosa. Zimno z zewnątrz uderzało moją skórę, ale
nie przeszkadzało mi to, nawet lubię to uczucie. - W sumie to nie
była bym dobrym towarzystwem teraz... przynajmniej dopóki nie
będzie wiadomo czy Filip będzie żył. - westchnęła ze smutkiem w
głosie. Cholernie mi jej teraz żal i nie rozumiem dlaczego akurat
jej musiało się to przytrafić... czuję teraz że powinienem być
przy niej. Nagle w telefonie usłyszałem coś jakby jakieś kolejne
połączenie. - Kochanie przyjadę po ciebie zaraz do szpitala i
odwiozę do domu dobrze? - Zapytałem szybko na co ona nie
protestując przez swoje zmęczenie się zgodziła. - Dobrze to daj
mi godzinkę i będę. Kocham cię i do zobaczenia. - Rozłączyłem
się i zaakceptowałem połączenie z nieznanego mi dotąd numeru. -
Tak? - zapytałem ciekaw kim był mój rozmówca. - Witaj Justin
gdzie się podziewasz? Nie mogłem się z tobą skontaktować przez
pewien czas. - No i Anthony mnie dopadł... Cholera. - Sorry musiałem
wyjechać na jakiś czas, ale już jestem i właśnie wybierałem się
na Brooklyn, a potem na Bronx i na parę wizyt domowych o ile wyślesz
mi adresy i ile są ci winni. - Uspokoiłem go że nie zapomniałem o
pracy i moich obowiązkach. Anthony jest osobą bardzo niecierpliwą
i kiedy się o nim nie pamięta albo chce się od niego odciąć robi
się bardzo niemiły i konsekwencje mogą być tego różne. - No
dobrze Bieber ale tym razem postaraj się żeby praca była dobrze
wykonana bo nie chce mieć problemów, zrozumiano? - Upewnił się
jednocześnie pokazując swoją wyższość nade mną. - Taaaa, o 16
będę z kasą. - Rozłączyłem się i poszedłem się szybko umyć,
a następnie założyłem spodnie i bluzę z kapturem. Zabrałem
kluczyki od auta i wyszedłem z domu. Schodząc po klatce spotkałem
moją mamę - Justin gdzie idziesz? Nie było cię przez parę dni w
domu i znowu gdzieś wybywasz – Westchnąłem i niestety musiałem
się pośpieszyć z wyjaśnieniami bo dużo czasu nie miałem. - Mamo
muszę jechać do Natalii bo jej brat jest w szpitalu i spędziła tam
całą noc teraz jadę ją odwieźć do domu, potem muszę pozałatwiać parę spraw na mieście i pojadę posiedzieć z nią a wieczorem coś
wszyscy porobimy co ty na to? - W myślach pogratulowałem sobie tak
fantastycznej przemowy. - No tak jedź do Natalii i pozdrów ją ode
mnie i powiedz, że na pewno wszystko będzie dobrze, będę się o to
modliła. - Moja mama uśmiechnęła się serdecznie i dając mi
całusa w policzek, poklepała mnie po ramieniu dając pozwolenie, że
mogę już iść. - Do zobaczenia. - Odpowiedziałem i poszedłem w
dół po schodach. Znalazłem moje auto i wsiadłem do niego. Dawno
nie był odpalany dlatego miałem wielką nadzieję że gdzieś
jednak nim dziś pojadę. - Nooo dalej stary wiem że dasz radę! -
przekręciłem kolejny raz kluczykami i w kocu załapał. Poczekałem
chwilę aż silnik trochę się rozgrzeje, więc postanowiłem zapalić w tym czasie papierosa. Wziąłem jednego do ust i zaciągnąłem się
porządnie. Pozwoliłem żeby dym pokrążył w moich płucach po czym wypuściłem go za okno samochodu.
Kiedy wypaliłem już
papierosa odjechałem spod mojego bloku i udałem się w kierunku
szpitala. Droga minęła dość szybko więc po jakiś 25 minutach
byłem na miejscu. Koło wejścia nie było Natalii więc wyszedłem
i pamiętając drogę do miejsca gdzie znajdowała się sala jej
brata udałem się tam po nią. Mijałem miejsca gdzie ludzie byli w
naprawdę złych stanach, w sumie nigdy by mnie to nie ruszyło gdyby
nie to że jednym z tych ludzi była osoba bardzo ważna dla mojej
dziewczyny. Kiedy w końcu dotarłem na miejsce zauważyłem Natalię
stojącą z jej mamą jak dowiedziałem się wczoraj. Od razu mnie
zauważyła i podeszła do mnie. Mocno ją przytuliłem i chwilkę
tak staliśmy dopóki nie usłyszeliśmy chrząknięcia. Kiedy
spojrzeliśmy przed siebie dostrzegłem wysokiego mężczyznę który
był jej ojcem. - Ymm Justin odwiezie mnie do domu, dobrze? -
Powiedziała Natalia szybko do nich obojga, ale jej tacie widocznie się to
nie podobało. - Natalia przecież ja cię mogę zawieźć do domu, nie
musisz fatygować...yy przepraszam kim jesteś? - Spojrzał na mnie z
góry na dół i zrobiło się niezręcznie – Justin Bieber proszę
pana. - Nie wiedziałem czy mam dodać że jestem chłopakiem Natalii
bo ten moment do ogłoszenia takiej wiadomości nie był dobry.
Jednak Natalia postanowiła dopowiedzieć ten mały szczegół – Mój
chłopak. - Zaskoczenie nie było wymalowane na twarzy jej mamy ale
tata był aż wzburzony tym co usłyszał. Kiedy chciał coś
powiedzieć akurat przyszedł lekarz wybawiając nas od niezręcznej
rozmowy z jej rodzicami. - Dobrze porozmawiamy o tym wieczorem jak
wrócimy ze szpitala. - Natalia pokiwała głową i odeszliśmy w
ciszy od nich.
- Przepraszam z mojego tatę...on...on jest
nadopiekuńczy, ale jestem pewna że cię polubi kiedy będzie miał
okazję cię lepiej poznać. - Uśmiechnęła się nieśmiało. Jej
oczy były podkrążone, była troszkę blada i głos miała bardzo
cichy. - No nie wiem, na pewno będzie chciał wiedzieć o mnie
wszystko i zapewniam cię że mu się to nie spodoba. Ale nie
rozmawiajmy o tym teraz. Chodź tam zaparkowałem – Pokazałem jej
auto i otworzyłem drzwi, a następnie sam wsiadłem na miejsce
kierowcy i odpaliłem auto.
Natalia pov
Jechaliśmy
tak w ciszy przez jakąś chwilę dopóki Justin nie postanowił jej
przerwać – O czym myślisz? - Nie patrząc na niego tylko na drogę
odpowiedziałam. - Nie wiem, mam cholerny mętlik w głowie. Chce mi
się płakać a już nie mam czym, boję się, źle się czuję, mam
dość i chce się już z tego koszmaru obudzić.
- Ej kochanie,
musisz uwierzyć że wszystko będzie dobrze. Jak sama nie będziesz
wierzyła to jaki będzie to miało sens? - Justin starał się mnie
jakoś przekonać, ale ja byłam bardzo pesymistycznie nastawiona do
całej sytuacji i nic nie było w stanie poprawić mi humoru i zmienić tego wszystkiego na lepsze jak poprawa zdrowia Filipa. - Ale to bez
sensu jak będę myślała pozytywnie a coś się spieprzy to przecież
ja się załamie... a tak przynajmniej nic mnie nie zdziwi i nie
zaskoczy bo będę przygotowana. - Wyjaśniłam mu mój punkt
widzenia, ale temat rozmowy szedł w kierunku kłótni albo wybuchu
złości przeze mnie więc musiałam zakończyć to zanim Justin
zdążył się odezwać. - Nie, proszę nic nie mów. Koniec tematu
nie pocieszaj mnie nie chce tego w tym momencie po porostu jedźmy do
mnie do domu chce spać.
- Dobrze. - krótka odpowiedź Justina
zabrzmiała w moich uszach i potem ponownie zapanowała między nami cisza.
Wiem że on chce dla mnie jak najlepiej ale to w tej sytuacji mnie teraz męczy.
Ja chce spokoju, a nie użalania się nade mną. Po prostu chcę żeby
był.
Trochę boję się co tata o nim sądzi skoro stwierdził
że porozmawiamy o tym wieczorem. Jak on mi jeszcze dodatkowa powie
że Justin nie jest dla mnie to chyba się załamię.
-
Jesteśmy - Głos Justina wyciągnął mnie z zamyślenia. Wysiadłam
z auta i poszłam w stronę wejścia. Pociągnęłam za drzwi i kiedy
obróciłam się do tyłu mojego chłopaka już nie było. Nawet
się ze mną nie pożegnał? Zdziwiłam
się, ale byłam zbyt zmęczona żeby dociekać czemu i dzwonić do
niego. Na recepcji siedział George. - Cześć słoneczko, jak się
czujesz? - Zapytał podchodząc do mnie. - Ja czuję się okropnie, a
co do Filipa dalej nie wiadomo co z nim będzie. Mam już tego dość.
- Przytuliłam się do niego i łzy znowu zaczęły mi lecieć. -
Chodź odprowadzę cię do mieszkania. Powinnaś się teraz położyć
spać. - Poszliśmy w stronę windy i wjechaliśmy na moje piętro.
Następnie otworzyłam drzwi i weszłam, żegnając się lekkim
uśmiechem z Georgiem. Nie zachodząc nawet do kuchni poszłam na
górę do swojego pokoju. Zdjęłam spodnie i bluzkę. Następnie
podeszłam do torby której jeszcze nie wypakowałam aby znaleźć coś
do spania. Pierwsze co wpadło mi do rąk była szara bluzka Justina
z dekoltem w serek. Założyłam ją i położyłam się do mojego
łóżka. Nie wiedzieć nawet kiedy, zasnęłam w mgnieniu oka.
-
Natalia wstań proszę, bo ja i tata chcemy z tobą porozmawiać. -
Poczułam jak mama głaszcze mnie po głowie. - Mmmm... Która
godzina? - Zapytałam, siadając na łóżku. - 19, właśnie
wróciliśmy od twojego brata, i troszkę się poprawiło. -
ucieszyłam się z tego co mi powiedziała i od razu wstałam, bo
byłam ciekawa o czym chcą ze mną rozmawiać o tej porze. Jednak
kiedy zeszłam na dół i zobaczyłam minę taty od razu przypomniało
mi się na jaki temat miała być ta dyskusja.
- Słucham, co
się stało? - Zapytałam udając że nie wiem o co chodzi.- chodzi
o... jak ty go nazwałaś...Twojego chłopaka. - Oznajmił tata
krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Ok, słucham. - Zaczęłam
się denerwować, bo z moim tatą i jego wybuchowym charakterem nigdy
nic nie wiadomo. - Czy ty do reszty zgłupiałaś!? - No
i się zaczęło...
- Gdzie miałaś rozum kiedy zdecydowałaś się z nim być? - Tata
nachylił swoje ciało tak żeby mieć mnie bliżej. - Nie rozumiem
o co ci chodzi? To jest miły, opiekuńczy i zabawny chłopak... -
Zaczęłam się bronić. Liczyłam jeszcze że pomoże mi mama ale
się przeliczyłam. - Natalia... my z ojcem po tym incydencie z
policją u nas w domu sprawdziliśmy tego chłopaka, bo skoro
powiedziałaś że się znacie chcieliśmy wiedzieć kto to jest i
zaskoczyło nas to co przeczytaliśmy w jego aktach. I szczerze
mówiąc zaskoczyłaś mnie. Nie spodziewałam się że będziesz
tak nieodpowiedzialna. Kiedy tylko zobaczyłam tego chłopaka w
szpitalu z tobą zrobiło mi się słabo bo właśnie tego się oboje
z tatą obawialiśmy. - Mama mówiła i mówiła i nie pozwoliła mi
nawet dojść do słowa. Nie wiem o co chodziło im, przecież on nic
im nie zrobił. Kiedy wyczułam odpowiedni moment odezwałam się. -
Mamo! Ale on dla mnie jest dobry i stara się o mnie...o nas i
gdybyście wiedzieli jaki on potrafi być czuły...
- Dosyć!
moja córka nie będzie się spotykała z chłopakiem który ma na
swoim koncie kradzież, pobicia i podejrzenie o handel narkotykami i
wyścigi uliczne! Nie wyrażam na to zgody, rozumiemy się? - Tata
odezwał się stanowczo, a mnie wraz z tymi słowami pękało
serce...czy on właśnie mówi mi że nie mogę być z Justinem? - Ale
tato! To jest mój chłopak... -
- Już nie...masz
zakaz spotykania się z nim, rozumiesz mnie? - Łzy napłynęły mi
do oczu. Jedyna osoba która potrafi jakoś na mnie wpłynąć własnie
jest odseparowywana ode mnie... - Ale czemu? Mamo powiedz coś! -
Wstałam, bo nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. - Przykro mi, ale
twój ojciec ma rację... to nie jest chłopak dla ciebie. Jak to
wygląda? Dziewczyna mądra, poukładana która ma rodziców prawników
ma chłopaka który jest dobrze znany policji od tej złej strony? -
Nie wierze w to co oni mówią, po prostu nie mogę tego zrozumieć.
- Ale czy wy siebie słyszycie! Dla was ważniejsze jest co ludzie
pomyślą niż to co ja czuje! Nie obchodzi was to że ja go kocham,
że spędziłam z nim wiele fantastycznych chwil! - Mówiłam przez
łzy, bo nie mieściło mi się w głowie to wszystko. - Uspokój
się, rozmawiasz z rodzicami a nie ze znajomymi. Widzisz jaki wpływ
ma na ciebie ten chłopak? - Odpowiedział tata, kiedy ja tylko
sarkastycznie się zaśmiałam - Naprawdę? Nic więcej nie macie mi
do powiedzenia oprócz tego że to jest zły chłopak? Nikt nie jest
idealny! Ale was przecież to nie interesuje... ważne jest to żeby
ludzie nie gadali źle... - Widziałam jak mój tata zaczyna się
złościć. On również wstał tak jak i ja wstałam. - Ja nie będę
ci się więcej tłumaczył, oboje z matką się o ciebie martwimy,
żeby on ci czegoś nie zrobił, tyle w temacie, idź do siebie do
pokoju, jutro rano jedziemy do Filipa więc bądź wypoczęta. - ...
szok... to jedyne co miałam w głowie. - Nienawidzę was! Jak
możecie mi to robić! Kocham go, ale wy tego nie zrozumiecie! - W
odpowiedzi dostałam tylko ciche wskazanie ręką kierunku w którym
mam się udać. Kiedy szłam w górę usłyszałam jak tata mówi do
mamy - To tylko nastoletnia miłość przejdzie jej szybciej niż jej
się to teraz wydaję. - w momencie kiedy to usłyszałam szybko
zeszłam i krzyknęłam tak jak jeszcze nigdy na nich nie podniosłam
głosu. - Co ty powiedziałeś?! Cholera czy ty nie możesz zrozumieć że czy tego chcesz czy nie ja i tak będę się z nim widywać?!
Chodzimy razem do szkoły nie zapominaj! Nienawidzę cię i tego jak
bardzo mnie nie szanujesz! Zawsze widziałeś tylko siebie i swoje
gówniane interesy! Czemu nie mogę mieć normalnych kochających mnie
rodziców?! - Widziałam jak tata podniósł rękę i tak szybko jak
znalazła się w górze tak szybko opuścił ją na dół. Oboje z
mamą zamarłyśmy... On właśnie chciał mnie uderzyć... - Idź, po
prostu idź do siebie nie chcę cię teraz oglądać... a telefon
odłóż nam do pokoju, nie będzie Ci potrzebny, dodatkowo jesteś
uziemiona do odwołania, a jeśli chodzi o szkołę to radzę ci się dostosować do tego co mówię bo inaczej szkołę też zmienimy. -
zapłakana odeszłam na górę. Weszłam do pokoju i z drżącymi
rękoma napisałam smsa do Justina:
Do: Justin:*
Przyjedź do mnie o 22, proszę!!!!!
Wyłączyłam
telefon i odniosłam rodzicom do pokoju. Następnie położyłam
się na łóżku i płakałam. W sumie to aż zanosiłam się od
płaczu, a moje ciało drżało. w pewnym momencie usłyszałam jak
otwierają się drzwi - Wyjdź... - Odezwałam się. - Natalia... -
Głos mojej młodszej siostry zabrzmiał mi w uszach. - Co się
stało? Czemu krzyczeliście, a teraz ty płaczesz? - szybko otarłam
łzy i wyciągnęłam rękę do Carly. - Chodź do mnie kochanie. -
Wdreptała się na łóżko i przytuliła do mnie. - Przepraszam jeśli
cię przestraszyliśmy. Ale ja już nie wytrzymałam. - Dalej się
trzęsłam. - Nic się nie stało, ale czemu płaczesz? - Zapytała ponownie. - Bo zabronili mi widywać się z Justinem. - kolejna fala
bólu i łez mnie opanowała. Carly tylko pocałowała mnie w
policzek i leżała koło mnie przez jakich czas dopóki mama nie
zawołała jej do spania. - Dobranoc Natalia. - Pożegnała się i
wyszła.
Kiedy wybiła 22, a wszyscy oprócz mnie spali
Justin zapukał w okno. Wstałam szybko, ubrałam kurtkę i buty a
następnie zamknęłam drzwi żeby nie mogli do mnie wejść i
wyszłam do Justina. zeszliśmy w ciszy na dół. - Kochanie co jest?
dzwoniłem ale miałaś wyłączoną komórkę i się martw...
Wooow... co jest? czemu płaczesz? ... nie mogłam powiedzieć ani
słowa, miałam gulę w gardle która uniemożliwiała mi mówienie.
- Proszę powiedz mi że z Fillipem jest wszystko dobrze...
Westchnęłam - Tak, nawet troszkę się polepszyło...tu chodzi
o coś innego... - zaczęłam ale nie mogłam dokończyć.
Przytuliłam się szybko do niego trzęsąc sie z nerwów i zimna. -
Rany ale się denerwujesz... chodź do auta tam jest ciepło.
Otworzył drzwi i oboje wsiedliśmy do tyłu. - No to teraz powiedz mi
powoli i spokojnie o co chodzi.
- Ja...Ty...my...oni zabronili...
ja ich nie rozumiem...czemu?!
Justin pov
-
hej, hej! spokojnie. Jacy oni, co ty, co ja? co zabronili? -
Zapytałem bo z każdą chwilą martwiłem się coraz bardziej. - Moi
rodzice kazali mi z tobą zerwać i kategorycznie zakazali mi się z
tobą widywać. Sprawdzili twoją kartotekę i powiedzieli że nie
jesteś dla mnie i że to źle wygląda. Boją się o mnie i nawet
nie dali mi szansy na opowiedzenie o tobie! Boże Justin ja nie
chce!! Rozumiesz nie chce! Ja cię kocham! NIE!!! - Ponownie zaczęła
płakać. Cholera
sprawa jest poważna, Justin myśl co zrobić! Myśl!-
Kochanie spróbuj się uspokoić i popatrz na mnie. - Poprosiłem
spokojnie, ocierając jej łzy z twarzy. Kiedy podniosłą głowę i ujrzałem jej przekrwione oczy wiedziałem, że nie mówi mi
wszystkiego. - Powiedz mi o wszystko, tylko spokojnie, ok? Zrobisz
to dla mnie? - Pokiwała głową, wzięła głęboki oddech i
zaczęła. - Bo tata był strasznie zły, mama pewna siebie i obojga
ich nie było nawet mowy żeby jakoś udobruchać. Powiedzieli że
jak tylko policja przyszła do nas do domu kiedyś tata od razu Cię
sprawdził bo wiedział że musi być coś na rzeczy. Wtedy
powiedział że zabrania mi kontaktowania się z tobą, że nie
wyraża zgody na to żebyśmy byli razem i wtedy ja zaczęłam się
wykłócać aż w końcu powiedziałam co o tym wszystkim myślę i
wtedy... - Łzy ponownie napłynęły jej do oczu. Przymknęła je
żeby zatrzymać wybuch płaczu ale pojedyncze łzy popłynęły w
dół jej twarzy. - Co się stało? - Zapytałem delikatnie. - Tata
podniósł rękę... - Ponownie się zatrzymała a mi aż gorąco się zrobiło. - Uderzył cię?! - Moja reakcja była zbyt gwałtowna, bo
szybko spojrzała na mnie - Nie, nie, nie... Justin spokojnie.
Spuścił rękę i powiedział że mam oddać telefon i trzymać się nowych zasad bo inaczej... inaczej zmienię szkołę... - W tym
momencie moje zdziwienie było tak wielkie, że sam nie wiedziałem
już co mam powiedzieć. Nie chce być z daleka od niej, to będzie
trudne...cholernie trudne. Kurwa zakochałem się i teraz to wszystko
musi runąć! To nie może się tak skończyć. - Cholera... to nie
będzie łatwe, ale Natalia obiecuję ci że zrobię wszystko żeby
twoi rodzice zmienili zdanie. - Spojrzała na mnie, ostatnia łza
spłynęła w dół, ale oboje się nie uśmiechaliśmy. - Jak
zamierzasz to zrobić?
- Jeszcze nie wiem ale coś wymyślę.
Narazie faktycznie trzymajmy się od siebie z daleka. Jak sprawa
trochę przycichnie będziemy mogli coś wymyślić żeby się spotykać. Ale musimy tzn ty musisz być wiarygodna. - Natalia kiwała głową, jakby nie wierzyła, że to wszystko pójdzie po naszej
myśli. - Kocham cie i nie martw się zostaw to swojemu kreatywnemu
chłopakowi. - uśmiechnąłem się do niej co odwzajemniła.
-
Teraz leć bo nie chce żeby było gorzej. - Otworzyłem drzwi do
auta, i oboje z niego wyszliśmy. - Dobranoc. Jak coś to Ryan i
Broke. - Tylko tyle zdążyłem powiedzieć, zanim nie poczułem jej
ust przy moich. Były takie idealne. Całowała delikatnie i z
uczuciem. Postanowiłem oddać jej ten pocałunek bo przez jakiś
czas będzie nam tego brakowało. Przytuliłem ją mocniej i po
chwili już odprowadzałem ją wzrokiem po schodach aż nie weszła przez okno do swojego pokoju.
Cholera swoją drogą miałem
nadzieję, że nie będzie tak źle jednak widzę że jej tata jest
nieugięty... Będę musiał wymyśleć coś co pomoże mi go przekonać do siebie i to nie będzie takie łatwe.
___________________________________________________________NO i jest kolejny rozdział :D Ale chyba nikt nie czyta... :( Tzn PRAWIE nikt :D jestem wdzięczna wszystkim tym którzy cztają miło mi, ale chyba będę powoli kończyła opowiadanie ze względu na pare rzeczy ale to jeszcze zobacze ;)
Proszę o komentarze czy Wam się podoba :*
Natalia
Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńO jejku jaki cudowny rozdział <3 tyle się dzieje i wgl...nie wiem co powiedzieć...wszystko jest takie idealne i wgl...czekam na kolejny i przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale gdzieś link zgubiłam i dopiero dzisiaj przeczytałam. Uwielbiam twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i do następnego!! <3