piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 22

 Dziś niedziela, jak tylko wstałam postanowiłam napisac sms'a do Justina, ale najpierw chyba zmienie jego nazwe z mojego telefonu z 'Idiota' na zwykłe 'Justin'. Więc napisałam:

Do: Justin
To co zakupy dziś?
Ciekawa jestem co mi odpisze, może coś w rodzaju 'eee zmieniłem zdanie'
Ale po chwili przyszedł sms

Od: Justin
Ooo czyli ty nadal uparcie chcesz kupic Jaxonowi tą kurtkę?
Haha, wiedziałam, jemu nadal ten pomysł się nie podoba, a ja po pierwsze naprawdę chce pomóc, a po drugie naprawdę lubię zakupy.

Do: Justin
Tak i zdania nie zmienie, to jak o 13 pasuje? Może zahaczymy o McDonalds? :D
Zaproponowałam, no bo kto nie lubi McDonalda?!

Od: Justin
Eeeee no niech będzie. ;)
No i zmiękł. Cel osiągnięty!

Do: Justin
To super bądźcie gotowi, przyjadę po Was tylko pamiętaj nic nie mów Jaxonowi to niespodzianka :P
Justin dośc szybko odpisuje, więc chyba mu się nudzi. Jest godzina 10 więc akurat zdążę się przygotowac.

Od: Justin
Ok. Do zobaczenia ;)
Po śniadaniu poszłam się umyc. Kocham mój ulubiony truskawkowy żel już się kończy, więc dziś przy okazji kupie go w centrum handlowym. Założyłam bieliznę i zabrałam się, za suszenie włosów. Postanowiłam jednak, że dziś je pokręce. Wzięłam lokownice i specjalny spray do loków. Zajęło mi to dobre 40 minut, ale efekt uzyskałam satysfakcjonujący. Następnie weszłam do garderoby i wybrałam czarne rurki i białą, dopasowaną koszulkę z brązowym, cienkim paskiem na talii i brązowy troszkę dłuższy sweter.
Potem kiedy już założyłam na siebie ubrania poszłam do łazienki, żeby się pomalowac, wyciągnęłam kosmetyczkę i najpierw nałożyłam podkład, potem zrobiłam kreski na oczach i na koniec tusz do rzęs. Nie jestem zwolennikiem wielkiego make-up'u. Więc mój jest skromny. Kiedy wychodziłam z łazienki do pokoju weszła moja mama. - Cześc skarbie, wybierasz się gdzieś? - Zapytała, zamykając za sobą drzwi. - Tak umówiłam się i jadę do centrum handlowego, chcesz coś? - Odpowiedziałam szukając odpowiednich kolczyków w moim kuferku z biżuterią. - Nie dziękuję, a powiedz mi bardzo ci się spieszy? - Ojj...wyczuwam poważna rozmowę. Spojrzałam na mojego iPhona – W sumie to jest 11.30 to mam jeszcze jakieś 15 minut, a co jest? - Zapytałam zakładając czarne kolczyki w kształcie kulek. - Bo ostatnio chodzisz jakbyś udawała, że wszystko jest w porządku, że nic się nie stało. Kochanie tak nie można, nie trzymaj tego w sobie. - Czy chodzi jej... o tak chodzi jej o Luka. - mamo słuchaj, - zaczęłam – To nie tak że trzymam to w sobie, po prostu uważam, że nie ma o czym mówic, to był błąd i to duży, że w ogóle z nim byłam. - Spuściłam głowę siadając na łóżku. - Ale Natalia... - Czyżby moja mama nie cieszyła się z tego, że nie płacze po rozstaniu? - Słuchaj mamo....nie byliśmy ze sobą niewiadomo jak długo więc nie ma też do czego wracac, co wspominac, a po drugie cały czas się ostatnio kłóciliśmy więc w sumie ten cały związek mi zbrzydł. - Moja mama otworzyła buzie, ale po chwili ją zamknęła. Zaszokowałam ją tym co powiedziałam, ale to była prawda, Luke to była pomyłka i ja dobrze o tym wiem. - No cóż, dobrze, skoro tak mówisz, ale pamiętaj że jak będziesz chciała porozmawiac, to możesz na mnie liczyc. - Przytuliła mnie. - Oj mamo dziękuję, to bardzo miłe. Kocham Cię. - Po chwili oderwałam się od niej i spakowałam portfel, telefon, dokument, potrzebne kosmetyki na wszelki wypadek do czarnej dośc dużej torebki. - Swoją droga ślicznie wyglądasz. - Zauważyła moja mama. - Pozdrów Broke, dawno jej u nas nie było – Oj....ona myśli, że ja się z Broke idę spotkac... no cóż może niech na razie tak myśli. - Dobrze, przekaże jej. - Uśmiechnęłam się i sięgając po kluczyki od auta, schowałam je w torebce.
Założyłam moje czarne wiązane botki na obcasie oraz czarny płaszczyk i beżowy szalik. Jest listopad, więc jest już coraz zimniej w Nowym Jorku. - Ooo zapomniała bym, parasol! - Krzyknęłam i pobiegłam do łazienki po niego. - Dobra mogę już iśc, papa, nie czekajcie na mnie z obiadem nie wiem kiedy wrócę. - Powiedziałam, ale tata wyszedł i zaczął mędrkowac – Nie za późno bo masz naukę, a egzaminy semestralne się zbliżają. - Ehhh mój tatuś...
- Dobrze, przecież pamiętam. - Przewróciłam oczami i wyszłam z domu. - Nareszcie. - Poszłam do windy, która zwiozła mnie do podziemnego parkingu. Poszłam do mojego samochodu, otworzyłam go i weszłam do środka, odłożyłam torebkę, na fotel pasażera i odpaliłam auto. Wyjechałam na ulcę i pojechałam pod blok Justina. Włączyłam radio żeby mój wspaniały humor był jeszcze lepszy, ale w pewnym momencie zadzwonił mi telefon, jedną ręką wyciągnęłam go z torebki i odebrałam nie patrząc na to kto dzwoni – halo?
- No siema laska, jak tam? - To była Broke.
- Hejka, a dobrze, właśnie jadę na zakupy. - Oznajmiłam jej – Jak to? Beze mnie? Z kim? - Oł...to się wkopałam....yyyy a niech będzie powiem jej prawdę – ale nie krzycz okej? - Najpierw musiałam zadbac o to, żeby nie krzyczała. - No dobra, ale już czuje że mi się nie spodoba to co mi powiesz – Ostatnio jak z nią rozmawiałam powiedziałam jej o wagarach i Luku, ale nic nie wspominałam o Justinie. - Z Bieberem. - Nooo i chyba wolała bym żeby krzyczała od tej głuchej ciszy która dostałam w zamian. - haloo, Broke jesteś tam?
- Tak, ale nie wiem czy się nie przesłyszałam. Z kim jedziesz na te zakupy?
- Z Justinem.
- Natalia wiem, że miałam nie krzyczec ale...Co ty do jasnej cholery robisz?! Znowu pakujesz się w to gówno?! Dobrze wiesz jak było i chcesz przechodzic przez to jeszcze raz? Belle przed nim ostrzegałaś a sama robisz to co robisz!!! - Aż mnie ucho zabolało. - Ej Broke spokojnie, to jest tylko takie tam spotkanie koleżeńskie...ja ci nie mówiłam ale wtedy jak zobaczyła Luka i uciekłam do parku to on za mną pobiegł... i spędził ze mną cały dzień, potem zabrał na pizzę, a wieczorem choc bardziej w nocy zadzwonił bo była burza. On się zmienił naprawdę.
- Tak jasne, wtedy też tak mówiłaś że nie warto nikogo słuchac bo on jest super i w ogóle. - No nie...ona zaczęła mi psuc dzień... - Broke przepraszam, ale nie mam czasu rozmawiac, właśnie podjechałam pod blok Justina, paaa – Rozłączyłam się, a następnie zaparkowałam. Justin z Jaxonem już czekali na mnie. Obniżyłam szybę – Siemka, wsiadajcie. - Uśmiechnęłam się. Jaxon wszedł na tyły, a Justin na stronę pasażera więc musiałam zabrac torebkę i dac Jaxonowi żeby położyło koło siebie. - Hej – Justin się przywitał, a następnie jego brat. - To co, możemy jechac? - Zapytałam.
- A gdzie? - Czyli Justin nic nie powiedział małemu, cieszę się. - Niespodzianka.
Wyjechaliśmy na ulice i pojechaliśmy do Centrum handlowego.
- Zdziwiłem się, że chcesz się spotkac – Justin powiedział krótko.
- Przecież nie kupie małemu kurtki na oko, co nie? - Powiedziałam szeptem.
- No tak, a już myślałem, że się za mną stęskniłaś. - udał urażonego. - No na to sobie panie Bieber trzeba zasłużyc, hahaha – Zaśmiałam się. - No cóż, to sobie jeszcze poczekam, tak w ogóle to ślicznie wyglądasz. - Chyba się zarumieniłam...ale dobrze ze mam na sobie makijaż więc nie będzie tego widac. - Dziękuję ty też wyglądasz spoko, ale dziwie ci się że nie jest ci zimno. - Powiedziałam. Był ubrany w jeansy, supry, cienką bluzkę z dekoltem w trójkąt i bluze z kapturem. - Mnie zimno nie przeszkadza. - Uśmiechnął się do mnie.

Po ok 20 minutach byliśmy na miejscu, wjechaliśmy na parking i wysiedliśmy z auta. Wzięłam moją torebkę i otworzyłam bagażnik. I ściągnęłam szalik i płaszcz. - Ty Jaxon też możesz swoją kurtkę ściągnąc – Mały podał mi ją. Kiedy odwróciła się by zamknąc klapę od bagażnika mogłam poczuc ciepłe powietrze by moim uchu – teraz wyglądasz jeszcze piękniej – Poczułam...kurde...to chyba motylki. Uśmiechnęłam się i zatykając kosmyk włosów za ucho podziękowałam mu. - Heh, dziękuję, ale teraz chodźmy.
- A gdzie idziemy? - Teraz mogłam mu powiedziec.
- Jaxon twój brat postanowił kupic ci kurtkę, a ja idę, żeby wam pomóc ładną jakąś wybrac. - Małemu zaświeciły się oczy i aż wskoczył na Justina. - Dziękuuuuję Justin!! - Przytulił go i nie chciał puścic, a mnie ten większy puścił zakłopotane spojrzenie.
Kiedy weszliśmy do galerii Justin znowu zaczął – Co ty wymyśliłaś, przecież ty mu kupujesz.
- Ale on nie musi wiedziec, prawda? - Zapytałam, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Nie, tak się nie umawialiśmy. - Wtedy postanowiłam użyc mojej tajnej broni, objęłam jego rękę i powiedziałam – Oj no nie bądź taki, wyluzuj się, patrz jaki mały jest szczęśliwy. - Zadziałało, bo Justin się uśmiechnął, a po chwili spojrzał na mnie – Co jest? Co się tak na mnie patrzysz?? - Uśmiechnęłam się. - Bo wiesz czego mnie do szczęścia brakuje? - Zapytał.
- mmm? No czego? - Poczułam jak łapie mnie za rękę i splata nasze palce razem. Podniósł nasze dłonie do góry i powiedział – Tego. - Zmieszałam się i wzięłam swoją rękę od niego – Emmm Justin nie teraz, nie dziś proszę...
- Okej, jak sobie życzysz. - Uśmiechnął się.
- Dobra idziemy tutaj – wskazałam palcem na sklep. Weszliśmy do środka i Jaxon szukał odpowiedniej kurtki dla siebie. Jednak nie znaleźliśmy tam nic fajnego i odlotowego jak to ujął młody Bieber.
Chodziliśmy tak po galerii dobrą godzinę, zanim znaleźliśmy odpowiedni sklep. Jaxonowi od razu wpadła w oczy kurtka która była na wystawie. Była cała niebieska i jak potem się okazała ciepła i porządna. - ja chcę tą! Proszę, proszę! Justin mogę? Kupisz mi ją? - widziałam jego zmieszanie bo wiem, że chciał znac cene – Ile kosztuje? - Jaxon się ubierał zadowolony, a my mogliśmy spokojnie porozmawiac. Wziął metkę i chyba się załamał... - 450 dolarów?? Nie, Natalia zdecydowanie nie. - kręcił przecząco głową. - Oj daj spokój masz tutaj kasę i idź zapłac. - Odwróciłam się, żeby uniknąc dalszej konwersacji. Justin poszedł do kasy.

Kiedy wyszliśmy ze sklepu Jaxon rzucił się na Justina – Dziękuję! Jesteś najlepszym starszym bratem na świecie! - Widziec małego szczęśliwego to sama przyjemnośc.

Justin

-
Ale Natalii też należy się słowo dziękuję. - Powiedziałem do Jaxona. Mały podziękował jej. Ale ja nadal źle czuję się z tym, że to ona a nie ja teraz kupuje, mu kurtkę. Cholera...ale ze mnie głowa rodziny... Nagle poczułem jak ktoś mnie szturcha – to teraz ja muszę zajśc do paru sklepów wytrzymacie? - Natalia zapytała.
- Pewnie, z miłą chęcią ci potowarzyszymy. - Uśmiechnąłem się do niej.
- No to chodźmy.

W sumie spodziewałem się wielu rzeczy, ale nie tylu babskich sklepów. Natalia kupiła sobie jakieś ''niezbędne'' kosmetyki, potem kupiła spodnie i bluzkę.
Dziś muszę przyznac wygląda niesamowicie inaczej niż zwykle. Choc nie mówię że kiedykolwiek źle wyglądała, bo zawsze wygląda ślicznie.

- To co? McDonald's? - Zapytała.
- Taaaaaaak! - krzyknął zadowolony Jaxon. Boże co ta dziewczyna z nami robi, uszczęśliwia jednocześnie i małego i mnie.
- No to na górę. - Dodała z wielkim uśmiechem. Za ten uśmiech to każdy by zabił, a dziś uśmiechała się właśnie do mnie. Widziałem zazdrosne spojrzenia wszystkich facetów, zadowolenie to mało powiedziane, ja byłem w siódmym niebie.

Kiedy doszliśmy do kolejki Natalia uzgadniała z Jaxonem co mu kupic, a ja stałem koło nich patrząc się jak się śmieją. - A tobie co wziaźc? - zapytała.
- Co? Nie, ja nic nie chce.
- Nie ma, nie chce...pora na jedzenie, bo jest godzina 16.
- Weź to co i ty bierzesz dla siebie tylko że ja chce cole – Puściłem jej oczko.
- Dobra, chyba soczku bym Ci nie wzięła. - Natalia zamówiła i poszliśmy gdzieś usiąśc. Tutaj jest tyle ludzi, że cudem znaleźliśmy 3 wolne miejsca dla nas.

Ok 18 Natalia odwiozła nas do domu. - wejdziesz na górę? - Zapytałem – napijesz się czegoś może, hmm?
- W sumie czemu nie. - Wyszliśmy z auta i poszliśmy na górę. Jak tylko otworzyłem drzwi do domu Jaxon krzyknął – Mamo! Patrz co mi Justin kupił! - Pobiegł nie rozbierając się już z nowej kurtki do salonu gdzie mama prawdopodobnie oglądała jakiś program. - To czego się napijesz?
- Herbaty, z cytryną – Uśmiechnęła się.
Weszliśmy do kuchni i zacząłem robic to co Natalia sobie zażyczyła. Nagle do kuchni weszła mama – Justin, skąd miałeś tyle pieniędzy na taką kurt.... - moja mama zauważyła że Natalia jest u nas. - O witaj kochana, przepraszam nie wiedziałam, że jesteś.
- dobry wieczór. - Znowu się uśmiechnęła.
- Mamo, to nie ja kupiłem mu kurtkę, tylko Natalia.
- Co? Ale czemu? Taka droga, nie stac nas na oddanie Ci takiej sumy – Powiedziała mama.
- Ale ja nie chce nic, to jest prezent ode mmnie. Radośc małego z niej oddaje mi więcej niż jest warta. - Mama teraz spojrzała na mnie – Nie patrz tak, z nią nie ma dyskusji.

Po dłuższym przekonywaniu mojej mamy, w końcu przyjęła do wiadomości ze to prezent. - Dobrze idźcie do pokoju nie zatrzymuje was.

Weszliśmy do mnie, dobrze, że posprzątałem dziś. - Twoja mama jest świetna. - Odezwała się Natalia. - Dzięki, może będzie mi kiedyś dane poznac twoją mamę. - podałem jej kubek z herbatą.

Po ok 30 minutach ktoś do niej zadzwonił, była lekko zdenerwowana. - Coś się stało? - Zapytałem, zmartwiony.
- Nie, tylko tata już za mną dzwoni, wiesz....nacisk na edukacje. - Powiedziała poważnym tonem.
- Aaa rozumiem, no nic, to cie nie zatrzymuje, lec się edukowac i dziękuję, jeszcze raz za Jaxona. - Przeczesałem dłonią włosy. - Nie ma za co naprawdę. - Natalia miała już otworzyc drzwi od pokoju kiedy postanowiłem ją zatrzmac – Czekaj.
- Tak? - odwróciła się, a ja przygwoździłem ją lekko do ściany i pocałowałem. Nie stawiała oporu, wręcz przeciwnie przekręciła głowę w bok tak, żebym miał lepszy dostęp do jej ust. Które były takie idealne. Postanowiłem pogłębic pocałunek i dodac do niego język. Dziwne jest to, że nic nie powiedziała. Po chwili zaczerpnęliśmy powietrza którego nam zabrakło, i kiedy miałem pocałowac ją ponownie, zatrzymała mnie – Chyba powinnam już iśc Justin, zasiedziałam się. - Odprowadziłem ją do drzwi i potem zamknąłem je za nią.
Ten dzień jest tak idealny, że nie mogę uwierzyc, że nie śnie. W końcu zacząłem widziec cień szansy na to, że ja i Natalia...że my kiedyś znowu będziemy razem.
___________________________________________________
I jest kolejny rozdział :D Mam nadzieję, że Wam się podoba. Komentujcie, jak macie pomysły na jakies wątki to możecie smiało pisac, ja zawsze jestem chętna i cekawa Waszych pomysłów :D Dzis piszę juz 32 rozdział tego opowiadania plus mam pomysł na nowy wątek, i powiem Wam że nie mogę się doczekac aż przeniose go na komputer :D

Zapraszam Was na facebooka na fanpage o Jussie :D Facebook :D

Zawsze jak pisze te notki to nie wiem co napisac a wsześniej jest tyle spraw które chciała bym Wam powiedziec.... :D
A no oczywiście pyutanie moje jest takie Czy idziecie i kiedy na Believe do kina? Ja jade do Krakowa do multikina wybiera się tam ktoś? :D

@natala_belieber 

7 komentarzy:

  1. Koocham !!! Czekam na nadtepnyy ! <333

    @Blo_odyy

    OdpowiedzUsuń
  2. OMB jaki cudowny rozdział <3
    końcówka <3

    OdpowiedzUsuń
  3. wspanialy rozdzial ja jade do Konina na Believe 24 stycznia i juz nie moge sie doczekac♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku..boooski..z resztą jak zawsze...kocham czekam na NN <333

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku cieszę się, ze coś między nimi jest
    całują sie awwww
    czekam na nn

    ~Roksana

    OdpowiedzUsuń