środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 20

 Piątek.... po całym tygodniu jestem wykończona. Godzina 6:30 a ja ledwo ściągnęłam się łóżka. Poszłam do łazienki i spojrzałam niechętnie w lustro, bo ostatnio bardzo źle sypiam. Po pierwsze w niedzielę popołudniu pokłóciłam się z Lukiem (znowu) o to, że ostatnio cały czas nie ma dla mnie czasu. Ja mam tego dośc więc postanowiłam mu o tym powiedziec, a on wszczął awanturę, jak zwykle zresztą. Przez cały tydzień nie odzywaliśmy się do siebie.
Z Justinem w ogóle się nie odzywamy (tak dla odmiany). W piątek nawet nie było go w szkole, ale w niedzielę widziałam go jak gdzieś jechał, ale spojrzał tylko na mnie i pojechał dalej. Zero agresji, kłótni. Tak dziwnie mi z tym, a swoją drogą nadal się głupio czuje że tak na niego najechałam ale kurde on nie może tak wtrącac się w moje życie, przecież Luke nic takiego nie zrobił (no przynajmniej nic za co mógłby dostac w twarz).
- Boże jak ja wyglądam – Powiedziałam sama do siebie kiedy zobaczyłam te worki pod oczami i szopę na głowie. Umyłam zęby i twarz, a następnie wyciągnęłam kosmetyki potrzebne do poprawienia mojego wyglądu. Nałożyłam podkład, potem kreski na oczach i tusz do rzęs i...... no mogę już wyjśc. Założyłam moje jeansy, koszulkę z krótkim rękawem z napisem ,,Here I Am'', a na to moją czerwoną bejsbolówkę. Następnie wzięłam moją torbę z książkami potrzebnymi na dzisiejszy dzień i wyszłam z pokoju schodząc do kuchni żeby coś zjeśc. - Cześc skarbie, ślicznie wyglądasz. - Powiedziała mama całując mnie w policzek.
- Dziękuję, ale ja biorę tosta i lecę bo się spóźnię do szkoły, a Broke zaraz przyjedzie.

Pomachałam wszystkim na pożegnanie i wyszłam z domu. Kiedy zeszłam na dół Broke czekała już na mnie w swoim autku. Weszłam szybko i przywitałam się z przyjaciółką – Siemka kochana. Jak tam spałaś?
- A dobrze, ale Cody wczoraj nie napisał i nie wiem co jest grane, trochę się martwię, a jak tam z Lukiem? Przeprosił? - Broke też coś ze swoim się nie układało, ale uważała to za normalne nieporozumienia i że każdemu może się to zdarzyc. Natomiast mnie i Lukowi za często się to już zdarza – Nie, może dziś się jakoś dogadamy, przynajmniej mam taką nadzieję. - Przejrzałam się w lusterku i po ok 10 minutach byłyśmy już na szkolnym parkingu.
Wysiadłam z auta i poszłam do szkoło. Od razu udałam się już sama bez Broke do mojej szafki. Przy swojej stał Justin z kolegami, może tym razem chociaż się pokłócimy.

Dobra jestem głupia bo jednak brakuje mi chociaż tych naszych codziennych sprzeczek lub zwykłych rozmów jak ostatnio. Kurcze wiem, że powinnam myślec, że jest chamem i prostakiem ale problem w tym, że nie potrafię. Przez jego zachowanie względem mojej osoby sprawił, że nawet troszkę mi przeszła złośc. Jednak gdyby Broke się dowiedziała to chyba by mnie zabiła.

Zaśmiałam się na myśl o reakcji mojej przyjaciółki dowiadującej się, że polubiłam Biebera.

Zamknęłam szafkę z książkami, a on nawet nie spojrzał w moją stronę. Postanowiłam olac to (jak zwykle zresztą). Poszłam na pierwszą lekcje czyli nudne wykłady pani Williams. Ja i Broke chodzimy praktycznie na te same zajęcia, więc i lekcje mamy wspólne.

Weszłam do sali gdzie była już większośc osób. Nagle usłyszałam – Hej Smith masz zadanie z ostatniej lekcji? - Zawołał Tom, który wiecznie nie odrabia prac domowych, a i tak umiał ją sobie załatwic nawet 5 min przed rozpoczęciem lekcji. - Ta pewnie. - wygrzebałam zeszyt z torby i podałam mu. - Trzymaj, tylko wiesz, tak żeby nie było, że odpisywałeś ode mnie. - Ostrzegłam go. - Jasna sprawa. - Puścił mi oczko o zabrał się za zadanie.

~*~

Rozległ się dzwonek na przerwę. - Nareszcie! - Uśmiechnęłam się do Broke. - To co idziemy przed szkołę, na ławkę podziwiac jesień? - Zaśmiałam się na mój głupi pomysł.
- Wiesz co, Cody przysłał mi sms'a, żebym do niego podeszła. - Puściła mi zakłopotane spojrzenie. Uśmiechnęłam się do niej – Pewnie, lec, pójdę sama, przewietrzę się przed lekcją matematyki.

Wyszłyśmy z klasy i każda poszła w swoją stronę. Udałam się korytarzem do wyjścia ze szkoły. Będąc już w drzwiach i wychodząc na zewnątrz dostrzegłam parę siedzącą na ławce, byli tyłem do mnie. Dziewczyna miała wspaniałe czarne, gęste i kręcone włosy. Pozazdrościc takich. Chłopak natomiast miał ciemne świetnie ułożone włosy. Byłam ciekawa kto to, bo nie mogłam ich skojarzyc ze szkoły.
Jednak w pewnym momencie rozległ się dzwonek na lekcje, ta para wstała i pocałowała się w sposób jakby chcieli pokazac sobie jak bardzo się kochają.
Dziewczyna odeszła, a chłopak się odwrócił przodem do szkoły tak, że mogłam go rozpoznac. To był nie kto inny jak Luke.

Moje oczy wypełniły się łzami, obraz mi się zamazał i jedyne co udało mi się powiedziec na głos to – Luke? - Kiedy mnie dostrzegł jego uśmiech od razu zniknął mu z twarzy. - Natalia to...to nie tak! Ja ci to... - Nie dałam mu dokończyc, zbiegłam ze schodów szkoły i zaczęłam biec w stronę parku, nie widziałam gdzie konkretnie biegnę, bo łzy uniemożliwiały mi wyraźne widzenie. Słyszałam za mną tylko głos, który mnie wołał.

Justin
- Natalia – złapałem ją za rękę, jednak ona zaczęła się wyrywac. - Zostaw mnie! - Płakała, dopiero teraz mogłem dostrzec jak łzy spływały jej po policzkach. - Ej, ej to ja Justin . Już jest wszystko w porządku – Przytuliłem ją mocno do siebie i czekałem aż się uspokoi.
- Justin? - Spojrzała na mnie gwałtownie, zdziwiona, że akurat mnie widzi. - Tak, ja spokojnie – wtuliła się we mnie i staliśmy tak chwilę nieruchomo. Ciszę jednak wypełniał jej cichy szloch – Dlaczego, dlaczego ja? Co ja zrobiłam, że mnie akurat to się wszystko przydarza? - Wyrzuciła w pewnym momencie, zdenerwowana ale jednocześnie smutna tym co ją spotkało.
- Nie wiem, ale musi być źle żeby mogło być lepiej. - głaskałem ją po włosach chcąc aby się uspokoiła. Jednak chyba nie byłem najlepszą osobą do pocieszania w tym momencie. Kiedy Natalia już się uspokoiła, oderwała się ode mnie ocierając łzy poszła w stronę ławki, która była blisko nas. Usiadła i spojrzała na mnie, uznałem więc to za znak żebym usiadł koło niej. - A co ze szkołą? - zapytałem żeby jej uzmysłowic, że są jeszcze lekcje. - W dupie mam teraz szkołę. Nie chce tam dziś iśc, mam ze sobą torbę to nawet nie muszę tam wracac. - odpowiedziała, patrząc się gdzieś przed siebie, wtedy ja wpadłem na pewien pomysł – Okej, to co robimy? - Kiedy zapytałem ona spojrzała na mnie zdziwiona – co my robimy? -
- Tak, a co? - wzruszyłem ramionami. - Justin, ale ty powinieneś wracac do szkoły na lekcje.
- Oj daj spokój, mówisz tak jak byś mnie nie znała. - Zaśmiałem się. Nie chce żeby była sama w takiej sytuacji.
- Ale przecież jesteś na mnie zły i prawdopodobnie mnie znienawidziłeś za to co ci powiedziałam, co by mnie nie zdziwiło bo zachowałam się okropnie, ale zrozum Justin, że ja... - Boże zawsze tak dużo mówi - Natalia...- nadal mówiła – Natalia, spokojnie. Jest wszystko okej. Faktycznie byłem wkurzony, ale nie przestało mi zależec.
- Zależec? - Zapytała z lekkim zadziwieniem.
-Tak, zależec na tym żebyś mi wybaczyła i żeby wszystko było okej. - Spojrzała na mnie, siedzieliś my chwilkę w ciszy, kiedy to ona postanowiła odezwac się pierwsza. - Justin?
- Tak?
- Zostaniesz ze mną? - Spojrzała na mnie takim swoim ciepłym wzrokiem. - Pewnie, po to za tobą pobiegłem. - Uśmiechnąłem się. - Więc powtórzę pytanie, co robimy?
- Hehe, posiedźmy chwilkę tutaj, a potem się zobaczy.
- Okej. - Między nami znów nastała cisza, ale nie chciałem jej przerywac, bo pewnie teraz musi sobie wszystko przemyślec. Rozumiem ją bo jak by nie było to co zobaczyła, chyba by każdego zdołowało.

W pewnym momencie przypomniałem sobie to co ja jej zrobiłem. Jest mi z tego powodu cholernie głupio i przykro, ale właśnie dlatego też chcę to wszystko naprawic. Zrobiłem w życiu dużo głupstw i świństw, ale tego żałuje najbardziej.
- Luke to idiota. - Natalia wyrzuciła w końcu z siebie emocje, przerywając ciszę i moje przemyślenia. - a ja jestem głupia, że nie wierzyłam jak mnie ostrzegałeś. - Przyciągnęła kolana do klatki piersiowej i oparła o nie swoją głowę.
- Nie prawda, miałaś prawo mi nie wierzyc, a co do Luka to zgadzam się, totalny dupek z niego, ale nie zawracaj sobie głowy nim, on nie jest ciebie wart – spojrzała na mnie i powiedziała – Justin to jest...znaczy był mój chłopak, więc jak mam o nim nie myślec? - Znowu schowała twarz, więc postanowiłem się odezwac – Wiem, że jest ci ciężko, ale jesteś silną dziewczyną i dasz radę.
- A jak nie – pytała.
- To ja Ci pomogę o nim zapomniec.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł Justin.
- Tak wiem, jeszcze mi nie wybaczyłaś, ale daj mi szansę, a obiecuję, że nie będziesz o nim dziś myślała.
- No nie wiem...
- Zaryzykuj – szturchnąłem ją lekko.
- No dobra, niech będzie. - Podniosła głowę i się uśmiechnęła. - To co proponujesz? - zapytała

Natalia
- Berek! - Klepnął mnie w ramie i zaczął uciekac. Naprawdę on chce się gonic? - No dawaj, musisz się jakoś ogrzac! - Krzyknął jakieś 100 metrów ode mnie. Rozglądnęłam się tylko czy są ludzie w pobliżu. Kiedy zauważyłam, że nikogo nie ma, jednym ruchem, zaczęłam go gonic.
- Oj coś masz słaba kondycję! - Zaczął się śmiac.
- Ej to nie moja wina! - Odpowiedziałam.
- Czyżby? - Stanął i na mnie spojrzał. - No dobra moja, ale to przez szkołę – udało mi się wybrnąc z poważnego zarzutu jakim jest lenistwo.
- Taaa...jasne, zwalaj na szkołę!... Ej gdzie jesteś? - schowałam się za drzewem, kiedy Justin stanął. Byłam z tyłu niego i zawołałam biegnąc w jego kierunku – Tutaj! - Justin odwrócił się – Berek! - i zaczęłam uciekac.
- Ej to nie fair!
- Nie gadaj tylko mnie goń! - Zawołałam
- Dobra! - Nie dłużej niż 15 sekund i mnie złapał. - Mam Cie! - Zaczął się śmiac.
- Haha, dobra puśc mnie. - Ten berek to był dobry pomysł. Zaczeliśmy się śmiac – Dobra, teraz chodźmy bo mi się chce pic. - Powiedziałam i zaczęłam iśc w stronę sklepu. - No dobra.

- Ile w ciąg tygodnia biegasz? - zapytałam, bo byłam ciekawa skąd on ma taką dobra kondycję.
- Codziennie. - odpowiedział wzruszając obojętnie ramionami.
- Woow, serio?
- Nie! - Zaczął się śmiac – Wiesz to przez szkołę. - był poważny.
- Taa....szkołę – teraz to ja się śmiałam.
- Oj no dobra, może nie biegam, ale gram w kosza bardzo dużo.
- Ooo fajnie, ja nie umiem w to grac.
- To jak chcesz kiedyś cie nauczę – puścił mi oczko.
Rozmawialiśmy tak, aż doszliśmy do sklepu. Weszliśmy do środka i wzięliśmy butelki ja z woda a Justin z jakimś energetykiem. - Dużo tego pijesz? - Zapytałam. - No powiedzmy, że tak. - zaśmiał się idąc w stronę kasy. - Wykończysz się kiedyś przez to Justin, to jest niezdrowe, powinieneś przestac to pic. - Mówiłam z przejęciem, a ten objął mnie ramieniem i powiedział – Cokolwiek chcesz, księżniczko. - No muszę przyznac miło mi się zrobiło. Chyba nie powinno nie?
- Skasowac razem? - Kasjerka przy kasie zadała pytanie. - Tak. - Odpowiedział Justin. - Ej mogę za siebie zapłacic. - Odpowiedziałam. - Ale chce być miły, nie psuj tego – Uśmiechnął się do mnie. - No dobra, skoro chcesz nie mogę ci zabronic.


Kiedy wyszliśmy ze sklepu, poszliśmy na spacer w głąb parku. - Jak tam Jaxon i jego kurtka? - Zapytałam. - Aaaa mama mu zszyła, ale nie podoba mu się to i chce nową kurtkę. - Justin przewrócił oczami i lekko się zaśmiał, ale ja widziałam, że coś jest nie tak. Tylko jak o to lekko zapytac... - Co jest? Hmm??
- Ale o co chodzi? Wszystko w porządku. - Justin wzruszył ramionami, ale nie patrzył się na mnie. - No przecież widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi może coś na to zaradzimy. - Wątpię, żeby się przyznał, spodziewam się że skłamie, ale wtedy podpytam Ryana. - Natalia, zrozum to nie jest takie proste, a poza tym nie lubię się nas sobą użalac. Poradzę sobie. - Dobra ugina się jeszcze chwila i mi powie, muszę mu pomóc. - Justin... uwierz mi razem zawsze coś wymyślimy. - Westchnął i zaczął mówic. - Wiesz, że moi rodzice prowadzą pizzerię prawda? - Przytaknęłam mu twierdząco głową. - Niestety zamknęliśmy ją jakiś czas temu, bo nie było klientów, a płacic ktoś musiał, mamy problemy finansowe bo mamy długi i jest ciężko. A takiemu Jaxonowi nie wytłumaczysz, że nie kupimy kurtki bo nie ma kasy. W dodatku to dziecko po co mu mówic, a żeby było ciekawiej mój tata wyjeżdża za granicę do pracy, ale też za marne pieniądze. Tylko to udało mu się znaleźc. Więc jak by nie było teraz i ja muszę pracowac. - Kiedy mi to wszystko powiedział, zrobiło mi się strasznie przykro i głupio, że go tak przycisnęłam. To bardzo prywatna sprawa. Boże ale jestem głupia. - Justin ja.... - Przerwał mi – Nie spoko, w sumie wiem, że nikomu nie powiesz. - Spuściłam głowę, ale po chwili wpadłam na pomysł. - Wiem! - Stanęłam wyprostowana. - Co? - Justin uśmiechnął się. Pewnie dlatego, że głupio to wyglądało, ale co tam. - Ja mu kupię tą kurtkę. - Powiedziałam z wielkim uśmiechem, ale Justinowi się to nie spodobało – Nie, Natalia nie powiedziałem Ci tego po to żebyś się teraz litowała. Nie potrzebuje tego, poradzę sobie. - On jest naprawdę dziwny. - Ja chce tylko pomóc. Dla mnie to żaden problem, wręcz radośc. Proooszę !!! Pozwól mi kupic mu tą kurtkę! - Stanęłam i zrobiłam maślane oczka. - Nie, Natalia nie powinienem był Ci w ogóle mówic o tym wszystkim. - On jest naprawdę głupi. Stałam nadal, patrząc się na niego z proszącym wzrokiem. - Nie i nie patrz się tak na mnie.
- To co mam zrobic, żebyś mi pozwolił? - Nadal stałam i patrzyłam się na niego.
- Hmmm pomyślmy... - Zaczął udawac że się zastanawi – Nic.
- Ejjjjjj No proooooszę! - podbiegłam do niego.
- Natalia, nie chce pomocy, poradzę sobie. - ale on jest uparty... - Idiota... - powiedziałam cicho. - co proszę – popatrzył się na mnie, z lekkim uśmiechem – To co słyszałeś...idiota – udałam obrażoną. - Ej no i co, teraz się obrazisz za to?
- Tak.
- Oj no weź.... - Justin starał się mnie jakoś przekonac.
- Nie.
- A jak się zgodzę? - Zapytał.
- Taaaaaaak!!! wiedziałam, że się zgodzisz!! - Rzuciłam mu się niekontrolowanie na szyję, a on zaczął się śmiac. - Ale ja jeszcze się nie zgodziłem. - Spoważniałam i popatrzyłam na niego. - Dobra, dobra, niech będzie kup mu ta kurtkę, ale błagam nie kupuj drogiej.
- Spokojnie, kupie taką jaką będę uważała za stosowną. - Posłałam mu wielki uśmiech.
- Uwielbiam jak się uśmiechasz. - Powiedział i troszkę zrobiło się dziwnie ale podziękowałam.

Kiedy tak szliśmy nagle zrobiło się zimno i już moja bejsbolówka mi nie wystarczała. Zauważył to Justin. - Czekaj – Powiedział i ściągnął swoją bluzę. - Ale tobie będzie zimno – Jak by nie patrzec został w krótkim rękawku – Spokojnie, mnie jest ciepło. - uśmiechnął się i pomógł mi założyc bluzę. - Dzięki.
- Nie ma sprawy.

Po około 30 minutach strasznie się rozpadało – Chodź pójdziemy do samochodu. - Powiedział Justin. - A nie masz go przypadkiem pod szkołą?
- Tak i co z tego.
- Zauważą że nas nie ma... - zaczęłam panikowac.
- Dobra to ty idź tam – wskazał palcem ulicę – i czekaj na mnie, ja pójdę po auto.
- Okej.

Po ok 15 minutach przyjechał. Dobrze, że mam parasol więc nie zmokłam. Wsiadłam do auta. - To gdzie jedziemy? - Zapytałam.
- Na pizzę.

~*~

Kiedy wróciłam do domu, od razu dobry humor mi minął. Rodzice czekali już na mnie w kuchni...
- Gdzie byłaś? - Zapytał tata zdenerwowany. - Spokojnie, kochanie – uspokoiła go mama.
- A czemu się pytacie? - zadałam pytanie bo nie wiem czy wiedzą o wagarach czy po prostu późno wróciłam. - O to gdzie byłaś.. chyba wyraziłem się jasno...
- Ojcu chodzi o to, że nie odebrałaś Carly – Cholera Carly - i nie wróciłaś na obiad do domu, nie dałaś znac, że Cie nie będzie, a nie mogliśmy się do ciebie dodzwonic, więc zadzwoniliśmy do szkoły i okazało się, że ciebie tam nie było. Po pierwszej lekcji gdzieś poszłaś. Możesz nam to wytłumaczyc? - Zapytała mama, też była zdenerwowana, ale mniej niż tata.
- Ja...ja...tak uciekłam z lekcji...
- Więc gdzie byłaś?! - mój tata podniósł głos, przez co i ja się wkurzyłam. Było tak dobrze...zapomniałam o wszystkim, a on mi przypomniał... - Chcesz wiedziec czemu uciekłam?! Dobrze....więc już Ci tłumaczę! Wszystko było super, aż do momentu kiedy wyszłam przed szkołę przewietrzyc się przed kolejną lekcją, ale wszystko musiało się spieprzyc bo zobaczyłam mojego chłopaka...o przepraszam byłego już chłopaka obściskującego się i całującego się z jakąś laską! W końcu komuś zaufałam po tym jak byłam zamknięta w sobie i co? I ten ktoś mnie zdradził! Wiesz jakie to jest uczucie? No wiesz?! - Mój tata jak był wkurzony, tak jego wyraz twarzy się zmieszał i widac było mu przykro z tego że tak na mnie naskoczył, ale teraz mnie to nie obchodziło, zaczęłam płakac.
- Kochanie... - moja mama chciała do mnie podejśc, ale ja nie chciałam – Nie! Zostawcie mnie...chce być sama! - Odwróciłam się o zobaczyłam Fillipa, stojącego i wpatrującego się we mnie z żalem w oczach. Przeszłam koło niego i pobiegłam na górę do swojego pokoju.

Przez dobre 2 godziny płakałam, nawet był u mnie Fillip, bo rodzice teraz chyba wolą się do mnie nie zbliżac i dobrze. Nie byłam zbyt rozmowna, posiedział ze mną przytulając mnie. Potem zadzwoniłam do Broke, żeby wszystko jej opowiedziec, bo wyszłam ze szkoły nic jej nie mówiąc.

Około 23 znowu była burza, a ja nadal nie spałam. W pewnym momencie zadzwonił telefon to był Justin, nacisnęłam czerwoną słuchawkę i to ja do niego zadzwoniłam – Czemu oddzwaniasz a nie odebrałaś? - Zapytał, podejrzliwie. - Bo mam darmowe do wszystkich to oddzwaniam. Co jest?
- Burza jest więc postanowiłem pogadac jakoś i może pomóc ci zasnąc. - Zaśmiałam się. - Ciekawe jak, skoro wiesz jak na mnie działa burza. - A chcesz żebym pomógł?
- No niech będzie. - Uśmiechnęłam się do telefonu. - więc weź słuchawki do telefonu, przypnij je i włóż do uszu. - Zrobiłam tak jak kazał. - No już i co teraz?
- Połóż się. - Zrobiłam tak jak kazał. - Już.
- Wygodnie ci?
- Tak. - odpowiedziałam, byłam ciekawa co zamierza zrobic.
- więc postaraj się zasnąc.
Nagle usłyszałam muzykę, w sumie to dźwięk gitary, a po chwili zaczął śpiewac. Nie wiem gdzie był ale najwidoczniej nie w domu skoro tak hałasował. Po 2 piosenkach zaczął wymyślac bajkę.
Nie wiedziec kiedy zasnęłam
________________________________________________________
No i jest kolejny rodział...co o nim sądzicie?

Miało go dziś nie byc, ale spięłam się i dodałam ^^ Hura ja xD
Miło by mi było gdyby wszyscy komentowali, bo to jest naprawdę miłe :D
Zapraszam do ''informowani'' tam wipisujcie się a ja będe Was informowała o nowych rodziałach :D

Następny rodział hmmm przewiduje w wigilię, ale to ... powiedzmy będzie taka niepsodzianka świąteczna :D Coś dajnego mam nadzieję :* 

8 komentarzy:

  1. Luke to idiota...
    Justin jest idealny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. wiedziałam, że Luke okłamuje Natalię...i jest mi z tego przykro..ale ciesze się, że Justin i Natalia się wreszcie pogodzili...czekam na NN oby był szybko..nie mogę się doczekać..
    ale powiem szczerze, że to na końcu najbardziej mi się podobało..jestem ciekawa czy to naprawdę Justin zagrał..nie no nie mogę doczekać się kolejnego oby był szybko..kocham <333333

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny.. <3
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku, ale bosko, a tego Luka to bym zabiła idiota jeden
    nie mogę doczekać się kolejnego i cieszę się, że Justin i Natalia się pogodzili KC ;*

    ~Roksana

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam to. Justin jest taki... idealny:*
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń