- Justin? Natalia? O co tu chodzi? - Luke był lekko zmieszany. W
sumie nie dziwie mu się, bo ja i Bieber od zawsze się nienawidzimy
a teraz on u mnie w domu, troszkę niefajna sytuacja? Co ja mam mu
powiedziec?
- O nic? Nie masz lepszych zmartwień niż zastanawiac się co tu robi Justin? Przywiózł Carly misia którego zostawiła jak była u jego brata tyle – Powiedziała z pretensją żeby przypomniało mu się, że jestem na niego wkurzona.
- Dobra, też racja. W każdym razie Natalia ja chciałem Cię przeprosic, zachowałem się jak totalny idiota naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło. Kocham Cię i mi na tobie cholernie zależy. Przepraszam. - Chciał się do mnie przytulic ale ja odruchowo zrobiłam krok w tył.
- Nie wiem, po prostu to powinno być tak, że ja chce czuc że mogę na tobie polegac w każdej sprawie i zawsze obojętne o jakiej porze, a ty totalnie mnie zlałeś. To boli. - Automatycznie powróciły do mnie wspomnienia.
- Natalia... - Znowu się do mnie przysunął, ale ja również się odsunęłam w tył. Justin musiał to zauważyc bo zainterweniował. - Stary widzisz, że ona nie ma ochoty z tobą rozmawiac daj jej spokój. - No to troszkę dziwne...że Justin staje w mojej obronie.
- To nie twoja sprawa Bieber.
- Słuchaj, zostaw ją lepiej w spokoju, dobrze ci radzę.
- I kto to mówi? Czy to nie przypadkiem ty codziennie się z nią kłócisz i wyzywasz? Czy to przypadkiem nie na tobie się zawiodła? - Tego już było za dużo.
- Dosyć! - Krzyknęłam, bo wspomnienie tego wszystkiego wróciło i ten ból. To jest okropne bo pomimo tego że to Justin stanął w mojej obronie, to ja jestem na niego wkurzona nie na Luka.
- Ciekawe co na to wszystko Kate? - Co? Jaka Kate? O co chodzi? Przez spojrzenie Luke przeszła złośc, dosłownie...
- Zamknij się! - Powiedział głośno. Już Justin chciał odpowiedziac, kiedy to ja postanowiłam zabrac głos. - Jaka Kate? O co chodzi?
- Nie słuchaj go mówi jakieś głupoty. Dobrze wiesz, że on zawsze robił ci na złośc, teraz kiedy widzi, że jesteś ze mną to musi coś zepsuc, nie wierz mu. - To miało sens i to mogła być prawda. Justin który narobił mi świństwa i często się kłócimy, co prawda powiedział, że przeprasza i że chce odbudowac zaufanie więc po co miał by kłamac? Choc z drugiej strony on może mieć cel w tym i chce zrobic to co ostatnio....Nie wiem zagubiłam się.
- Justin...Nie wiem..wyjdź, po prostu wyjdź – Spuściłam głowę, bo co ja mogę więcej. Nie wiem co ja mam teraz zrobc, moje obawy przejęły górę i postanowiłam zaufac Lukowi.
Justin przeszedł kolo Luke i wyszedł.
- O nic? Nie masz lepszych zmartwień niż zastanawiac się co tu robi Justin? Przywiózł Carly misia którego zostawiła jak była u jego brata tyle – Powiedziała z pretensją żeby przypomniało mu się, że jestem na niego wkurzona.
- Dobra, też racja. W każdym razie Natalia ja chciałem Cię przeprosic, zachowałem się jak totalny idiota naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło. Kocham Cię i mi na tobie cholernie zależy. Przepraszam. - Chciał się do mnie przytulic ale ja odruchowo zrobiłam krok w tył.
- Nie wiem, po prostu to powinno być tak, że ja chce czuc że mogę na tobie polegac w każdej sprawie i zawsze obojętne o jakiej porze, a ty totalnie mnie zlałeś. To boli. - Automatycznie powróciły do mnie wspomnienia.
- Natalia... - Znowu się do mnie przysunął, ale ja również się odsunęłam w tył. Justin musiał to zauważyc bo zainterweniował. - Stary widzisz, że ona nie ma ochoty z tobą rozmawiac daj jej spokój. - No to troszkę dziwne...że Justin staje w mojej obronie.
- To nie twoja sprawa Bieber.
- Słuchaj, zostaw ją lepiej w spokoju, dobrze ci radzę.
- I kto to mówi? Czy to nie przypadkiem ty codziennie się z nią kłócisz i wyzywasz? Czy to przypadkiem nie na tobie się zawiodła? - Tego już było za dużo.
- Dosyć! - Krzyknęłam, bo wspomnienie tego wszystkiego wróciło i ten ból. To jest okropne bo pomimo tego że to Justin stanął w mojej obronie, to ja jestem na niego wkurzona nie na Luka.
- Ciekawe co na to wszystko Kate? - Co? Jaka Kate? O co chodzi? Przez spojrzenie Luke przeszła złośc, dosłownie...
- Zamknij się! - Powiedział głośno. Już Justin chciał odpowiedziac, kiedy to ja postanowiłam zabrac głos. - Jaka Kate? O co chodzi?
- Nie słuchaj go mówi jakieś głupoty. Dobrze wiesz, że on zawsze robił ci na złośc, teraz kiedy widzi, że jesteś ze mną to musi coś zepsuc, nie wierz mu. - To miało sens i to mogła być prawda. Justin który narobił mi świństwa i często się kłócimy, co prawda powiedział, że przeprasza i że chce odbudowac zaufanie więc po co miał by kłamac? Choc z drugiej strony on może mieć cel w tym i chce zrobic to co ostatnio....Nie wiem zagubiłam się.
- Justin...Nie wiem..wyjdź, po prostu wyjdź – Spuściłam głowę, bo co ja mogę więcej. Nie wiem co ja mam teraz zrobc, moje obawy przejęły górę i postanowiłam zaufac Lukowi.
Justin przeszedł kolo Luke i wyszedł.
-
Nie przejmuj się nim, to jest kretyn. - Ale na Luka nadal byłam zła
w sumie to teraz chciałam być sama. - Luke...ty też już idź,
chce zostac sama.
- Ale wierzysz mi prawda? - Zaczął się dopytywac.
- Tak, nie mam podstaw żeby ci nie wierzyc. - Uśmiechnęłam się do niego troszkę słabo.
Kiedy wyszli, nastała cisza, ja stałam jak wryta i dosłownie oczy same mi się załzawiły. O co chodziło z tą całą Kate? Może Luke coś przede mną ukrywa i Justin chce mnie przed tym uchronic? Albo to Luke mówi prawdę, bo Justin chce mi znowu coś zrobic... naprawdę nie wiem.
W pewnej chwili poczułam jakiś smród, otarłam szybko łzy i pobiegłam do kuchni, gdzie niestety mięso się spaliło, a makaron rozgotował...jedynie sos został. Nie miałam na nic siły. W tym momencie przyszli rodzice z Carly i Fillipem.
- O rany co się spaliło? - zapytała mama, wchodząc do Kuchni. - A co ty płakałaś? - Przed moją mamą nic się nie ukryje. - Nie, wydaje ci się. - Rany to jest okropne, kiedy masz ochotę się wypłakac na czyimś ramieniu a nie możesz bo jak byś tylko powiedziała o wszystkim np. w moim przypadku mamie to bardzo by się zmartwiła, a poza tym nie chce jej o niczym mówic. Fillipowi też nic nie powiem, bo zrobił by się bardziej nadopiekuńczy.
- Co jest młoda? - Zaczął mój kochany starszy brat.
- Nic, raaany dajcie mi spokój... - wyszłam z kuchni. - Jak ty się zachowujesz? Wróc tutaj natychmiast. - Tata był zły, że odniosłam się do nich w ten sposób, ale mnie było już wszystko jedno. Jedyne co powiedziałam to – Przepraszam – wchodząc na górę po schodach.
Weszłam do mojego pokoju, zamknęłam drzwi i nie mogłam nic zrobic rozpłakałam się , bo niedośc że oboje namieszali mi w głowie, to jeszcze wspomnienia i ból związany z Justinem wrócił.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, nie odezwałam się, więc usłyszałam, że osoba która chciała wejśc po prostu ostrożnie otworzyła drzwi i usiadła na moim łóżku. - Natalia, co jest? - To był Fillip. - Nic daj mi spokój. - Nie miałam ochoty z nim rozmawiac, w sumie z nikim. - Chodzi o tego Luka? Coś ci zrobił?
- Nic mi nie zrobił, po prostu...ehhh Fillip ty tak dużo nie wiesz. Chocbym chciała to nie opowiem ci tego wszystkiego bo po prostu nie jestem w stanie. Nie chce przechodzic przez to jeszcze raz, nie każ mi proszę cię. - Przytulił mnie do siebie. - Okej, nie musisz mi mówic. Spokojnie, jestem tutaj, nie płacz. - Tak bardzo chce wybaczyc Justinowi ale nie mogę mój strach mi na to nie pozwala. To jest sytuacja bez wyjścia.
Justin
Nie mogę uwierzyc, że ten idiota tak ją okłamuje! Przecież sam na własne uczy słyszałem jak Luke i Cody rozmawiają, na temat byłej Luka Kate. Ona do niego dzwoni i wypisuje a jemu się to podoba. Ona chce do niego wrocic a on się waha. Ogarniacie to?! WAHA SIĘ!
Nie mogę siedziec bezczynnie i przyglądac się temu, ona na to nie zasługuje, to jest jakiś chory układ. Muszę coś zrobic, zanim on ją skrzywdzi. Pogadam z Lukiem i przemówię mu do rozumu.
Wyszedłem z domu i kiedy chciałem wyjśc złapała mnie moja kochana siostra Jazmyn. - A ty gdzie? Ja teraz idę na dodatkową matematykę, musisz zostac z Jaxonem, albo weź go ze sobą. - Nie mogę przecież, bo nie wiem jak skończy się ta moja rozmowa z Luke. - Kurde no dobra idź. - W tym czasie poszedłem do Jaxona. Bawił się w swoim pokoju żołnierzami. - No siema młody, co tam?
- A dobrze, tylko tęsknie. - Jak zwykle kiedy mama nie wraca dłużej do domu.
- Ale mama będzie za jakieś 2 godziny, spooko. - Klepnąłem go lekko w ramie.
- Ale nie za mamą, za Carly. - Spuścił głowę w dół. Zrobiło mi się go szkoda, więc postanowiłem go jakoś pocieszyc. - Wiesz co? Pogadam z Natalią w szkole, może przywiezie Carly do nas co ty na to? - Jego wielki uśmiech aż mnie zaskoczył. Strasznie się ucieszył z mojego pomysłu. Skakał i krzyczał – Hura! Hura! - Zacząłem się z niego śmiac. Staram się być dobrym starszym bratem i również chce dawac im dobry przykład, więc oczywiście nie mówie im o niczym złym co robie, a tego gówna jest dużo w moim życiu. Z rozmyślania wyciągnął mnie Jaxon – A ty często rozmawiasz z Natalią w szkole? - Ehhh no i zaczyna się temat, który chciałem ominąc. - Wiesz niestety szkoła jest duża i nie chodzimy razem nawet na zajęcia bo ja jestem starszy od niej. - Dobra wybrnąłem. - A to w takim razie tęsknisz za nią? - Yyy..albo jednak nie. - Wiesz Jaxo to nie jest takie łatwe jak ci się wydaje – Zacząłem mówic, ale zauważyłem jak przewraca oczami więc postanowiłem odpowiedziec krótko – Ale jak chcesz wiedziec to nie, nie tęsknie, bo nie jesteśmy aż takimi przyjaciółmi jak ty z Carly. - Nooo to proszę o gromkie brawa, bo wyszła mi ta odpowiedź.
Po zabawie z moim bratem, postanowiłem spojrzec na materiał do testu z historii który będzie jutro. Nie bardzo mi się chciało, więc po 10 minutach zrezygnowałem i postawiłem wszystko na farta. Nie mogłem się skupic, to jest cholernie trudne. Byłem tak sfrustrowany, że musiałem zapalic jointa. Otworzyłem szafkę i wyciągnąłem jednego skręta. Otworzyłem okno i zapaliłem. Pozwoliłem aby dym wypełnił moje płuca, to jest cholernie dobre uczycie. Przywykłem do palenia tego więc nie mam już faz po jednym.
Nagle zadzwonił mój telefon, wyciągnąłem go z kieszeni i odebrałem nie patrząc kto to był. - Tak?
- Musimy się spotkac, teraz Bieber. - Głos Luke był zdecydowany w tym co mówił.
- Wybierałem się do ciebie ale musiałem to przełożyc bo wypadła mi ważniejsza sprawa. - Powiedziałem spokojnie, żeby Jaxon przypadkiem nie przyszedł sprawdzic czemu krzyczę, plus nie mogłem pozwolic, żeby zobaczył mnie z jointem. - Słuchaj nie obchodzi mnie co masz do roboty, musimy się spotkac teraz, rozumiesz? - Czy on się jeszcze nie nauczył że mnie się nie rozkazuje? - Słuchaj po pierwsze to nie pomyliło ci się z kim rozmawiasz? A po drugie, nie mogę, przyjadę do ciebie jak będę dał rade. - Powiedziałem bardziej zdecydowanym tonem, tak żeby mnie zrozumiał dobrze i wyraźnie. - Ta jak chcesz.
Zakończyłem rozmowę i zaciągnąłem się skrętem ponownie.
Po 10 minutach kiedy już byłem spokojny i wypaliłem swoją działkę leżałem na łóżku i rozmyślałem na temat Natalii i tego co ostatnio się porobiło. Zaczęła się do mnie chyba powoli przekonywac, z tym że ja wiem, że ona nadal boi się że ja chcę ją ponownie oszukac, a to nie jest prawda. Ja rok temu no zrobiłem to świństwo, ale to było silniejsze niż by się mogło wydawac, chęc wygrania tego pieprzonego zakładu była silniejsza. Rany ale ja jestem popieprzony głupie 100 dolarów było ważniejsze od uczuc dziewczyny która już wtedy zaczęła mi się podobac. Ale nie ważne, nie chce o tym opowiadac. Natalia nie jest dziewczyną jak inne, ona nie lubi się stroic w szpilki, sukienki i tego tupu ciuchy, ona woli trampki, bluzy i czapki a i tak wygląda seksowniej niż nie jedna dziewczyna w kiecce.
- Juuuuustin. - Jaxon mnie zawołał, więc musiałem podnieśc swoje szanowne 4 litery i iśc do niego, sprawdzic co chce. Wyszedłem z pokoju, gdzie jeszcze unosił się zapach marihuany. Zamknąłem za sobą drzwi i poszedłem, przez przedpokój do salonu gdzie znajdował się mój brat. - Co się stało? - Stojąc w drzwiach zapytałem się wciąż bawiącego się żołnierzykami Jaxona. - Jestem głodny, zrób mi kanapkę, z szynką, serkiem i pomidorem. - powiedział, nie przestając się oczywiście bawic.
- Już się robi smyku. - uśmiechnąłem się i poszedłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem wszystko co potrzebne do zrobienia kanapki.
- Jaxon, chodź po kanapkę. - Zawołałem go. Po chwili usłyszałem jak idzie do kuchni – Dziękuję Justin. - Uśmiechnął się i wyszedł z talerzem do pomieszczenia obok.
Kiedy posprzątałem bałagan który zrobiłem podczas mojego jakże wielkiego ''gotowania'' Do domu przyszła mama. - Witaj kochanie. - Jej uśmiech od razu poprawił mi humor. - Cześc mamo, przepraszam cię, ale muszę gdzieś wyjśc, ale wrócę jak najszybciej. - Pocałowałem ją w policzek i zabrałem kluczyki od auta. - Weź kurtkę! - Krzyknęła moja mama zanim zamknąłem drzwi. - nie potrzebna mi jest. - odpowiedziałem i poszedłem do samochodu.
Odpaliłem silnik i wyjechałem na ulice. Dom Luka jest daleko więc zanim do niego dojechałem minęło 30 minut. Otworzyłem okno i pozwoliłem aby powietrze wpadło do środka auta, bo był okropny zaduch w środku. Włączyłem radio i słuchałem muzyki.
Kiedy dojechałem pod dom Luka, wysiadłem z auta, po czym je zamknąłem i podszedłem pod drzwi. - Idę. - Oznajmił mi w drzwiach i wyszedł na zewnątrz. Przeszliśmy się kawałek bo nie chciałem wzbucac potencjalnej bójki pod jego domem.
- Słuchaj odczep się ode mnie i Natalii, rozumiesz? - Zaczął rozmowę.
- Bo co? Słuchaj nie możesz jej tak okłamywac! Ona za dużo przeszła.
- I kto to mówi? Co? Czy ty siebie słyszysz? - Wystawiał moją cierpliwośc na próbę.
- Słuchaj doskonale wiem co zrobiłem, ale też wiem że kolejna taka sytuacja może ją totalnie zniszczyc. - Starałem się kulturalnie mu to jakoś wytłumaczyc.
- Zamknij swój ryj i nie wtrącaj się w nie swoje sprawy Bieber. - Nie no ja naprawdę chciałem być kurwa kulturalny ale nie pozwole mówic do siebie takim tonem, w tym momencie mogłem mu tylko przywalic.
_________________________________________________________________
No i tak, mam troszkę wolnego to postanowiłam dodac rozdział bo przez najbliższy tydzień nie będę miała czasu na pisanie, ani dodawanie rozdziałów.
Kolejna sprawa to jeśli chcecie za[rawszam do zobaczenia na zakładkę BOHATEROWIE dodałam 2 nowych i możecie zobaczyc teraz jak wyglądają :D
Następna sprawa dziękuję, za komentarze, ale była bym wziędzna gdybyście wszyscy komentowali, to tak strasznie dodaje poweru do pisania kolejnych rozdziałów :D
No i wreszcie klikajcie na ankiete na prawo, bardzo bym chciała zobaczyc ile Was jest i czy jest wgl pisac ;]
Hmmm...pewnie o czymś jeszcze zapomniałam, ale no napewno zapraszam do zakładki INFORMOWANI gdzie możecie podac do siebie kontakt a ja bd informowała o rozdziale, kiedy się takowy pokaże, bo jak sami wiecie nie pokazują się one regularnie ze względu na moje obowiązki ;/
Dobra rospisałam sie :D haha xD
- Ale wierzysz mi prawda? - Zaczął się dopytywac.
- Tak, nie mam podstaw żeby ci nie wierzyc. - Uśmiechnęłam się do niego troszkę słabo.
Kiedy wyszli, nastała cisza, ja stałam jak wryta i dosłownie oczy same mi się załzawiły. O co chodziło z tą całą Kate? Może Luke coś przede mną ukrywa i Justin chce mnie przed tym uchronic? Albo to Luke mówi prawdę, bo Justin chce mi znowu coś zrobic... naprawdę nie wiem.
W pewnej chwili poczułam jakiś smród, otarłam szybko łzy i pobiegłam do kuchni, gdzie niestety mięso się spaliło, a makaron rozgotował...jedynie sos został. Nie miałam na nic siły. W tym momencie przyszli rodzice z Carly i Fillipem.
- O rany co się spaliło? - zapytała mama, wchodząc do Kuchni. - A co ty płakałaś? - Przed moją mamą nic się nie ukryje. - Nie, wydaje ci się. - Rany to jest okropne, kiedy masz ochotę się wypłakac na czyimś ramieniu a nie możesz bo jak byś tylko powiedziała o wszystkim np. w moim przypadku mamie to bardzo by się zmartwiła, a poza tym nie chce jej o niczym mówic. Fillipowi też nic nie powiem, bo zrobił by się bardziej nadopiekuńczy.
- Co jest młoda? - Zaczął mój kochany starszy brat.
- Nic, raaany dajcie mi spokój... - wyszłam z kuchni. - Jak ty się zachowujesz? Wróc tutaj natychmiast. - Tata był zły, że odniosłam się do nich w ten sposób, ale mnie było już wszystko jedno. Jedyne co powiedziałam to – Przepraszam – wchodząc na górę po schodach.
Weszłam do mojego pokoju, zamknęłam drzwi i nie mogłam nic zrobic rozpłakałam się , bo niedośc że oboje namieszali mi w głowie, to jeszcze wspomnienia i ból związany z Justinem wrócił.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, nie odezwałam się, więc usłyszałam, że osoba która chciała wejśc po prostu ostrożnie otworzyła drzwi i usiadła na moim łóżku. - Natalia, co jest? - To był Fillip. - Nic daj mi spokój. - Nie miałam ochoty z nim rozmawiac, w sumie z nikim. - Chodzi o tego Luka? Coś ci zrobił?
- Nic mi nie zrobił, po prostu...ehhh Fillip ty tak dużo nie wiesz. Chocbym chciała to nie opowiem ci tego wszystkiego bo po prostu nie jestem w stanie. Nie chce przechodzic przez to jeszcze raz, nie każ mi proszę cię. - Przytulił mnie do siebie. - Okej, nie musisz mi mówic. Spokojnie, jestem tutaj, nie płacz. - Tak bardzo chce wybaczyc Justinowi ale nie mogę mój strach mi na to nie pozwala. To jest sytuacja bez wyjścia.
Justin
Nie mogę uwierzyc, że ten idiota tak ją okłamuje! Przecież sam na własne uczy słyszałem jak Luke i Cody rozmawiają, na temat byłej Luka Kate. Ona do niego dzwoni i wypisuje a jemu się to podoba. Ona chce do niego wrocic a on się waha. Ogarniacie to?! WAHA SIĘ!
Nie mogę siedziec bezczynnie i przyglądac się temu, ona na to nie zasługuje, to jest jakiś chory układ. Muszę coś zrobic, zanim on ją skrzywdzi. Pogadam z Lukiem i przemówię mu do rozumu.
Wyszedłem z domu i kiedy chciałem wyjśc złapała mnie moja kochana siostra Jazmyn. - A ty gdzie? Ja teraz idę na dodatkową matematykę, musisz zostac z Jaxonem, albo weź go ze sobą. - Nie mogę przecież, bo nie wiem jak skończy się ta moja rozmowa z Luke. - Kurde no dobra idź. - W tym czasie poszedłem do Jaxona. Bawił się w swoim pokoju żołnierzami. - No siema młody, co tam?
- A dobrze, tylko tęsknie. - Jak zwykle kiedy mama nie wraca dłużej do domu.
- Ale mama będzie za jakieś 2 godziny, spooko. - Klepnąłem go lekko w ramie.
- Ale nie za mamą, za Carly. - Spuścił głowę w dół. Zrobiło mi się go szkoda, więc postanowiłem go jakoś pocieszyc. - Wiesz co? Pogadam z Natalią w szkole, może przywiezie Carly do nas co ty na to? - Jego wielki uśmiech aż mnie zaskoczył. Strasznie się ucieszył z mojego pomysłu. Skakał i krzyczał – Hura! Hura! - Zacząłem się z niego śmiac. Staram się być dobrym starszym bratem i również chce dawac im dobry przykład, więc oczywiście nie mówie im o niczym złym co robie, a tego gówna jest dużo w moim życiu. Z rozmyślania wyciągnął mnie Jaxon – A ty często rozmawiasz z Natalią w szkole? - Ehhh no i zaczyna się temat, który chciałem ominąc. - Wiesz niestety szkoła jest duża i nie chodzimy razem nawet na zajęcia bo ja jestem starszy od niej. - Dobra wybrnąłem. - A to w takim razie tęsknisz za nią? - Yyy..albo jednak nie. - Wiesz Jaxo to nie jest takie łatwe jak ci się wydaje – Zacząłem mówic, ale zauważyłem jak przewraca oczami więc postanowiłem odpowiedziec krótko – Ale jak chcesz wiedziec to nie, nie tęsknie, bo nie jesteśmy aż takimi przyjaciółmi jak ty z Carly. - Nooo to proszę o gromkie brawa, bo wyszła mi ta odpowiedź.
Po zabawie z moim bratem, postanowiłem spojrzec na materiał do testu z historii który będzie jutro. Nie bardzo mi się chciało, więc po 10 minutach zrezygnowałem i postawiłem wszystko na farta. Nie mogłem się skupic, to jest cholernie trudne. Byłem tak sfrustrowany, że musiałem zapalic jointa. Otworzyłem szafkę i wyciągnąłem jednego skręta. Otworzyłem okno i zapaliłem. Pozwoliłem aby dym wypełnił moje płuca, to jest cholernie dobre uczycie. Przywykłem do palenia tego więc nie mam już faz po jednym.
Nagle zadzwonił mój telefon, wyciągnąłem go z kieszeni i odebrałem nie patrząc kto to był. - Tak?
- Musimy się spotkac, teraz Bieber. - Głos Luke był zdecydowany w tym co mówił.
- Wybierałem się do ciebie ale musiałem to przełożyc bo wypadła mi ważniejsza sprawa. - Powiedziałem spokojnie, żeby Jaxon przypadkiem nie przyszedł sprawdzic czemu krzyczę, plus nie mogłem pozwolic, żeby zobaczył mnie z jointem. - Słuchaj nie obchodzi mnie co masz do roboty, musimy się spotkac teraz, rozumiesz? - Czy on się jeszcze nie nauczył że mnie się nie rozkazuje? - Słuchaj po pierwsze to nie pomyliło ci się z kim rozmawiasz? A po drugie, nie mogę, przyjadę do ciebie jak będę dał rade. - Powiedziałem bardziej zdecydowanym tonem, tak żeby mnie zrozumiał dobrze i wyraźnie. - Ta jak chcesz.
Zakończyłem rozmowę i zaciągnąłem się skrętem ponownie.
Po 10 minutach kiedy już byłem spokojny i wypaliłem swoją działkę leżałem na łóżku i rozmyślałem na temat Natalii i tego co ostatnio się porobiło. Zaczęła się do mnie chyba powoli przekonywac, z tym że ja wiem, że ona nadal boi się że ja chcę ją ponownie oszukac, a to nie jest prawda. Ja rok temu no zrobiłem to świństwo, ale to było silniejsze niż by się mogło wydawac, chęc wygrania tego pieprzonego zakładu była silniejsza. Rany ale ja jestem popieprzony głupie 100 dolarów było ważniejsze od uczuc dziewczyny która już wtedy zaczęła mi się podobac. Ale nie ważne, nie chce o tym opowiadac. Natalia nie jest dziewczyną jak inne, ona nie lubi się stroic w szpilki, sukienki i tego tupu ciuchy, ona woli trampki, bluzy i czapki a i tak wygląda seksowniej niż nie jedna dziewczyna w kiecce.
- Juuuuustin. - Jaxon mnie zawołał, więc musiałem podnieśc swoje szanowne 4 litery i iśc do niego, sprawdzic co chce. Wyszedłem z pokoju, gdzie jeszcze unosił się zapach marihuany. Zamknąłem za sobą drzwi i poszedłem, przez przedpokój do salonu gdzie znajdował się mój brat. - Co się stało? - Stojąc w drzwiach zapytałem się wciąż bawiącego się żołnierzykami Jaxona. - Jestem głodny, zrób mi kanapkę, z szynką, serkiem i pomidorem. - powiedział, nie przestając się oczywiście bawic.
- Już się robi smyku. - uśmiechnąłem się i poszedłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem wszystko co potrzebne do zrobienia kanapki.
- Jaxon, chodź po kanapkę. - Zawołałem go. Po chwili usłyszałem jak idzie do kuchni – Dziękuję Justin. - Uśmiechnął się i wyszedł z talerzem do pomieszczenia obok.
Kiedy posprzątałem bałagan który zrobiłem podczas mojego jakże wielkiego ''gotowania'' Do domu przyszła mama. - Witaj kochanie. - Jej uśmiech od razu poprawił mi humor. - Cześc mamo, przepraszam cię, ale muszę gdzieś wyjśc, ale wrócę jak najszybciej. - Pocałowałem ją w policzek i zabrałem kluczyki od auta. - Weź kurtkę! - Krzyknęła moja mama zanim zamknąłem drzwi. - nie potrzebna mi jest. - odpowiedziałem i poszedłem do samochodu.
Odpaliłem silnik i wyjechałem na ulice. Dom Luka jest daleko więc zanim do niego dojechałem minęło 30 minut. Otworzyłem okno i pozwoliłem aby powietrze wpadło do środka auta, bo był okropny zaduch w środku. Włączyłem radio i słuchałem muzyki.
Kiedy dojechałem pod dom Luka, wysiadłem z auta, po czym je zamknąłem i podszedłem pod drzwi. - Idę. - Oznajmił mi w drzwiach i wyszedł na zewnątrz. Przeszliśmy się kawałek bo nie chciałem wzbucac potencjalnej bójki pod jego domem.
- Słuchaj odczep się ode mnie i Natalii, rozumiesz? - Zaczął rozmowę.
- Bo co? Słuchaj nie możesz jej tak okłamywac! Ona za dużo przeszła.
- I kto to mówi? Co? Czy ty siebie słyszysz? - Wystawiał moją cierpliwośc na próbę.
- Słuchaj doskonale wiem co zrobiłem, ale też wiem że kolejna taka sytuacja może ją totalnie zniszczyc. - Starałem się kulturalnie mu to jakoś wytłumaczyc.
- Zamknij swój ryj i nie wtrącaj się w nie swoje sprawy Bieber. - Nie no ja naprawdę chciałem być kurwa kulturalny ale nie pozwole mówic do siebie takim tonem, w tym momencie mogłem mu tylko przywalic.
_________________________________________________________________
No i tak, mam troszkę wolnego to postanowiłam dodac rozdział bo przez najbliższy tydzień nie będę miała czasu na pisanie, ani dodawanie rozdziałów.
Kolejna sprawa to jeśli chcecie za[rawszam do zobaczenia na zakładkę BOHATEROWIE dodałam 2 nowych i możecie zobaczyc teraz jak wyglądają :D
Następna sprawa dziękuję, za komentarze, ale była bym wziędzna gdybyście wszyscy komentowali, to tak strasznie dodaje poweru do pisania kolejnych rozdziałów :D
No i wreszcie klikajcie na ankiete na prawo, bardzo bym chciała zobaczyc ile Was jest i czy jest wgl pisac ;]
Hmmm...pewnie o czymś jeszcze zapomniałam, ale no napewno zapraszam do zakładki INFORMOWANI gdzie możecie podac do siebie kontakt a ja bd informowała o rozdziale, kiedy się takowy pokaże, bo jak sami wiecie nie pokazują się one regularnie ze względu na moje obowiązki ;/
Dobra rospisałam sie :D haha xD
cudowny !!! nie moge sie doczekac nn <3 @YoBelieberPL
OdpowiedzUsuńAwww <3
OdpowiedzUsuńbooski..czekam na NN..oby był szybko..kocham..jestem ciekawa co będzie w kolejnym rozdziale..:D
OdpowiedzUsuńKocham, uwielbiam, czekam <3
OdpowiedzUsuń@PoliShSWaG_
jejku mam nadzieję, że Natalia uwierzy Justin'owi :)
OdpowiedzUsuńo jejku jaki booski
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno komentuję, ale nie miałam możliwości skorzystania z internetu
Kocham twoje rozdział czekam <3