środa, 13 listopada 2013

Rozdział 15

 Obudził mnie dzwonek do drzwi, w pierwszej chwili myślałam i miałam nadzieję, że mi się to śni, lecz po ok 5 minutach doszło do mnie że to jest naprawdę i muszę wstac otworzyc. Usiadłam na łóżku i pierwsze co zrobiłam to starałam się wyostrzyc mój wzrok na tyle, żebym mogła zobaczyc która jest godzina.
- 10:12 – Hmmm...troszkę późno... - Nagle usłyszałam jak mój telefon dzwoni, podniosłam go i nie patrząc na to kto do mnie dzwoni, odebrałam – Halo? - powiedziałam z zaspanym głosem.
- Eeee stoję i pukam i dzwonię do twoich drzwi i...takie pytanko jesteś w ogóle w domu? - Powiedział głos po drugiej stronie. W pewnym momencie kiedy doszło do mnie że to Justin udało mi się tylko powiedziec – Osz cholera! - Wyłączyłam się i zakładając szlafrok na siebie, zeszłam na dół, aby otworzyc mu drzwi i wpuścic go do środka.
- No nareszcie, już miałem wracac – Powiedział wchodząc do środka.
- Sorry, ale ja mam zawsze tak rano – Przeprosiłam go, starając się ogarnąc mój nieład na głowie.
- Wooow...co ty? A no tak, obudziłem cię, hahaha – Justin zaczął się śmiac ze mnie.
- Coś nie tak Bieber? - Zapytałam.
- Nie no nic, sorry. A tak w ogóle to ty zawsze rano tak wyglądasz? - Zapytał się z tym swoim łobuzerskim uśmiechem. Odpowiedziałam mu tym samym, czyli uśmiech i jednocześnie walnęłam go pięścią w ramie. - Oaaa..to bolało – udawał, że naprawdę to poczuł. Przewróciłam tylko oczami i przeszłam koło niego kierując się w stronę mojego pokoju czyli po schodach na górę. Justin poszedł za mną – gdzie idziemy?
- Ja idę do mnie się ogarnąc. - Powiedziałam nie odwracając się do niego.
- O super, a co ja w tym czasie będę robił?
- Możesz w tym czasie zrobic mi śniadanie – powiedziałam całkowicie z sarkazmem, ale zanim się obejrzałam jego za mną już nie było, ale teraz mnie to nie obchodziło, niech robi tam na dole co chce, ja muszę się ogarnąc.
Weszłam do pokoju i rzucając szlafrok na łóżko, poszłam do łazienki. Umyłam się i wyszłam z łazienki w samej bieliźnie, aby wybrac coś do ubrania, wyciągnęłam szare spodnie od dresu i czarny zwykły top, bo przecież nigdzie się nie wybieram. Tak w ogóle swoja drogą nieźle się porobiło co nie? Ten idiota zrobił mi totalne świństwo, a ja teraz zamierzam spędzic z nim cały weekend nie kłócąc się...dziwne. Oczywiście nadal jestem na niego cholernie wkurzona i za każdym razem jak mnie pocałuje, albo na mnie spojrzy to...to ten ból znowu powraca, ale ja nie chce tego już pamiętac, nie mogę życ przeszłością, tak wiem z jednej strony takich rzeczy się nie zapomina (wiem, że wy nadal nie wiecie o co chodzi, ale opowiem wam wszystko jak będę wstanie, na razie nie chce do tego wracac) ja widzę, jak on się stara, tylko problem jest jeden...a mianowicie on stara się abym mu zaufała, ale niestety ja mu nie ufam, nie potrafię mu zaufac bo się boję. To jest pewnego rodzaju lęk, od czasu tego świństwa nie ufam nikomu jedynie Broke, to jedyna osoba której mówię wszystko, bo cała reszta wydaję mi się podejrzana. Tak wiem to jest dziwne, ale ja nie potrafię tak po prostu ludziom zaufac bo obawiam się, że kiedy jednak podejmę to ryzyko i komuś zaufam to ten ktoś wykorzysta to i obróci przeciwko mnie, na moją niekorzyśc...
- Natalia idziesz? - Głos Justina wyrwał mnie z mojego zamyślenia.
- Emm tak już schodzę. - Odpowiedziałam mu, biorąc telefon zamknęłam pokój i poszłam do kuchni. Tam zastałam naleśniki polane sokiem klonowym. MNIAM!
- O rany Justin ty to sam zrobiłeś?! - Moje oczy się powiększyły.
- No tak, Jazzy lubi takie więc czasami jej robię na śniadanie. - Uśmiechnął się.

- Nie no podziwiam cię, naprawdę, ja to pewnie jakieś kanapki albo płatki z mlekiem bym zjadła. A poza tym ja żartowałam, nie musiałeś...
- Musiałem, choc bardzie to chciałem, lubię czasami zrobic komuś przyjemnośc, nie jestem aż takim potworem za jakiego mnie masz – spóścił głowę.
- No, troszkę zaplusowałeś tymi naleśnikami, jednak to nie zmienia faktu i nie myśl sobie że ja teraz od tak o wszystkim zapomnę.
- Nawet na to nie liczyłem...

Justin

- Nawet na to nie liczyłem – to znaczy cały czas na to liczę, ale umówimy się cuda przytrafiają się osobą które na to zasłużyły, a ja taką osoba nie jestem.
- Mmmm pycha, a ty nie jesz? - Zapytała, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Nie, jadłem w domu – podziękowałem.
- Ej no ja nie zjem tego wszystkiego sama, weź talerz i zjedz ze mną śniadanie, proszę, nie lubię jeśc sama – zrobiła maślane oczka i musiałem jej ulec. Swoja drogą Natalia jest naprawdę śliczną dziewczyną, jej brązowe włosy są na tyle długie, że mogą jej otulac ramiona, a uśmiech ma najpiękniejszy jaki kiedykolwiek widziałem.
Wziąłem talerz i jadłem razem z nią.
- Kurcze musisz dac mi przepis, bo to jest naprawdę pyszne.
- Niestety nie dam ci go, nikomu nie mówię, nawet moja mama która prosi o niego od 3 lat jeszcze ze mną nie wygrała, a uwierz mi próbowała różnych metod przekupienia mnie i jak dotąd jej nie wyszła. Zabiorę ten przepis ze sobą do grobu – Uśmiechnąłem się do niej.
- Ejjj no weź czemu taki jesteś? - Powiedziała, biorąc kolejny kęs.
- Jaki?
- No taki...uparty?
- Kto tu jest uparty co? - Zapytałem i od razu tego pożałowałem.
- Ale co ty mi teraz chcesz przez to powiedziec? Że co? Że jestem uparta bo nie chce ci wybaczyc tego świństwa? A ty byś komuś takie coś wybaczył? Nie musisz mi odpowiadac, po prostu zastanów się nad tym... - No coś w tym było, ma racje.
- Dobra sorry, bierzemy się za samochód? - Zapytałem chcąc jak najszybciej zmienic temat.
- Tak, pewnie, tylko pochowam naczynia do zmywarki. - Wstała od stołu zabrała naczynia, a następnie wyszła z kuchni. Wzięła kluczyki, telefon, jakąś książkę i bluzę bo teraz robi się już coraz zimniej. Wyszliśmy z mieszkania, Natalia zamknęła drzwi i poszliśmy w kierunku windy, aby zjechac do podziemnego parkingu.
Kiedy weszliśmy do tego ogromnego miejsca, znaleźliśmy auto Natalii. Otworzyła samochód i podała mi kluczyki, a sama weszła na tylne siedzenia otwierając książkę.
- A ty co nie pomożesz mi? - zapytałem.
- Ja się muszę uczyc, ale oczywiście jak będzie ci potrzebna pomoc to pomogę, tylko że ja się nie znam. - Odpowiedziała z uśmiechem.
- Spoko. - Otworzyłem maskę samochodu. Przyjrzałem się dokładniej wszystkiemu, coś odkręciłem, coś otworzyłem i coś wyciągnąłem i już wiem co jest przyczyną, ale nie będę zanudzał co i jak, po prostu potrzeba tu dużego wkładu pracy i dużo czasu.
- Dobra wiem co się stało, ale skoro się nie znasz to nie będziesz wiedziała o co chodzi. - Uśmiechnąłem się.
- A ile potrwa naprawa? - Zapytała się tym swoim delikatnym głosem.
- Noo...jakieś 3 do 4 dni. - Odpowiedziałem.
- Co?! Nie, nie, nie, nie!! Justin jadę w niedzielę wieczorem po rodziców i Carly, oni nie mogą się dowiedziec, że zepsułam nowy samochód! Proszę, cię nie da się tego jakoś szybciej załatwic? - Była lekko spanikowana, nie no jak chce to ja mogę to zrobic szybciej. - Nooo niby mogę, ale to będzie wymagało nocnego dyżuru i powiedzmy dobrej opieki gastronomicznej. - szeroko się uśmiechnąłem do niej.
- Spoko, zrobię pyszny obiad, co chcesz? Spaghetti? Kurczaka w sosie słodko kwaśnym? A może jakieś inne życzenia? - Zacząłem się śmiac.
- Coś nie tak?
- Nie no nic, jak lubisz się tak bawic to spoko, ale ja myślałem bardziej o jakiejś pizzy. - Zaproponowałem.
- No w sumie z drugiej strony dobry pomysł.
- Wiem, ja mam zawsze dobre pomysły.
- Nie zawsze. - Powiedziała, i jednocześnie znowu postawiła ogromny mur pomiędzy nami.
- Dobra ja idę po narzędzia. - Powiedziałem, oddalając się.
Wyszedłem z tego jakże wielkiego parkingu i udałem się do mojego wozu w którym zostawiłem swoją skrzynie ze sprzętem. Wyciągnąłem wszystko, zamknąłem auto i wróciłem z powrotem do Natalii i jej samochodu.
- Jestem – uśmiechnąłem się.
- Ok. - kiwnęła głową, i wróciła do swojej lektury, prawdopodobnie czytała ją do szkoły. Ja tymczasem zacząłem bawic się w mechanika.

~*~
- Pizza! - Zawołała Natalia idąc z 2 dużymi pudłami gdzie znajdował się nasz posiłek. W siatce miała wodę i colę, w drugiej siatce zawieszonej na drugiej ręce miała wszystkie potrzebne sosy.
- Czekaj pomogę ci – Zabrałem od niej 2 pudła i odłożyłem na blat w kuchni.
- Dzięki, dobra tutaj jest picie, nie wiem co wolisz, wzięłam ci cole może być? - Zapytała, z nadzieją, że odpowiem jej twierdząco.
- Pewnie, uwielbiam cole. - nie skłamałem.
- Super, ja wolę wodę – Powiedziała.
- No co ty poważnie?
- No tak, wiesz muszę dbac jednak o linię. - uśmiechnęła się.
- Tak, jesz pizzę, ale twardo twierdzisz, że dbasz o linię. - Zaśmiałem się.
- Oj cicho bądź. - również się zaśmiała.
- Dobra jemy, bo będzie zimne. - powiedziałem i wziąłem jeden kawałek do ręki. Natalia wskoczyła na wysepkę, i teraz była koło mnie.
- Smakuje ci? To moja ulubiona. - uśmiechnęła się.
- Nie jest zła – Zacząłem się z nią droczyc.
- Pfff...nie musi ci smakowac, trzeba było pomóc mi wybierac a nie teraz narzekasz że nie dobra. - Pokazała mi język.
- Oj tylko żartuje pyszna, musisz mi dac namiary na tą pizzerię.
- A co twoja ci nie wystarcza? - Zapytała.
- Przejadła mi się, wiesz jak to jest, nie?
- No w sumie racja.
Kiedy skończyliśmy, ja wróciłem do mojej pracy, a Natalia posprzątała po jedzeniu.

~*~
- Boooże już mi ta nauka bokiem wychodzi! - Powiedziała z frustracją, zamykając książkę i odłożyła ją na bok.
- Mnie też, dlatego się nie uczę – Uśmiechnąłem się zza maski samochodu.
- Dobra na dziś wystarczy, skończyłam. - Była godzina 16, czytała coś około 4,5 godzin ogarniacie to?
- To ty niezły kujon jesteś, a nie powiedział bym tego.
- Tak? A czemu niby? - Zaciekawiłem ją moim stwierdzeniem.
- Bo nie wyglądasz na kujona... - Przerwała mi.
- Nie jestem kujonem!
- Dobra, nie wyglądasz na osobę która tyle się uczy. Byliśmy parę razy na tych samych imprezach i widziałem jak potrafisz zabalowac i w ogóle jesteś dziewczyną bardzo mądrą i taką lubiącą ryzyko. Plus rozum i uroda nie chodzą razem w parze. - Powiedziałem, wzruszając ramionami.
- Umiem się dobrze kamuflowac – Uśmiechnęła się szeroko. W tym momencie zadzwonił mi telefon. Niestety miałem ręce całe ze smaru, więc nie mogłem sięgnąc do spodni, żeby wyciągnąc mojego iPhona.
- Natalia wyciągniesz mi telefon? - Zapytałem.
- Spoko – Sięgnęła do kieszeni moich spodni.
- Pokaż kto dzwoni.
- Ryan. - Powiedziała.
- O to odbierz i przyłóż mi do ucha może przyjdzie mi pomóc z twoim samochodem.
- Co? Nie! Nie chce żeby ktokolwiek wiedział, że tu jesteś! - Zestresowała się.
- Ale to jest Ryan, mój przyjaciel, myślisz że ja chce żeby wszyscy się dowiedzieli, że tu jestem? On jest jak brat dla mnie, serio zaufaj mi. - No dobra, ten ostatni tekst mi nie wyszedł...
- Zaufaj serio? - Natalia podniosła brwi w górę.
- Dobra, on nic nie powie poważnie. - Tym razem mówiłem całkowicie serio.
- Dobra – Odebrała i przyłożyła mi do ucha telefon.

- Halo? - powiedziałem.
- No stary co ty robisz, że dodzwonic się do ciebie nie idzie? - Zapytał Ryan.
- Pomagam koleżance – Odpowiedziałem.
- Oooo kurde sorry, nie chciałem porzeszkadzac w... - On jest czasami taki niedomyślny.
- Nie, stary! Ogarnij się, jestem u Natalii bo naprawiam jej auto, ale dobrze, że dzwonisz bo mam prośbę, pomożesz mi z nim?
- Ty poważnie??
- Tak...całkowicie poważnie, a teraz wsadzaj dupę w auto i przyjeżdżaj.
- Dobra, będę za jakieś 30 minut. - Rozłączył się, Natalia włożyła mi ponownie telefon do kieszeni.
- Dzięki.
- Spoko – Wzruszyła ramionami. Tym razem to jej telefon zaczął dzwonic. Lekko się zdenerwowała, ale to nie było zdenerwowanie spowodowane stresem, ale poważnym wkurwieniem. Odebrała połączenie:
- CO?! - Ooo zapowiada się ciekawie. Miała tak głośno telefon że słyszałem drugą osobę.
- Zła jesteś?
- A jak myślisz?!
- Oj przepraszam, ale ja tak zawsze mam w nocy... - To był Luke.
- Ale mnie to nie obchodzi, miałam problem, a ty nawet nie raczyłeś mnie wysłuchac! Pozostawiłeś mnie samą sobie! Wiesz nawet w tej sytuacji wróg by mi pomógł! - Oooo teraz nawiązała do mnie.
- Ale co się stało?
- Auto mi padło, a ja nie wiedziałam co mam zrobic i chciałam żebyś mi pomógł! - Robiło się ciekawie.
- A nie mogłaś zadzwonic po pomoc drogową?
- Tak o 1 w nocy ja sama będę dzwoniła po pomoc drogową! Idiota! Rusz czasem głową! A poza tym nie mam telefonu!
- To kto ci pomógł? Szkoda, że nie gadasz z Bieberem, on się na tym zna i by ci pomógł. - Czy on mnie reklamuje do swojej dziewczyny? On jest serio idiotą.
- Tak, pewnie, mogłam do niego zadzwonic, że teę od razu nie pomyślałam tylko dzwoniłam do mojego chłopaka idioty! - Leżałem ze śmiechu, zauważyłem, że i Natalia prawie się zaczęła śmiac.
- Oj nie złośc się, przepraszam.
- Tylko tyle masz do powiedzenia?
- A co jeszcze chcesz usłyszec? - To jest totalny kretyn...
- No nie wiem to ty masz przepraszac, a nie ja.... Dobra wiesz co nie chce mi się teraz z tobą gadac. - Odłożyła telefon i wybuchła śmiechem. - Nie śmiej się tak, jak ja rozmawiam poważnie z drugą osobą, to mnie rozprasza! - Dalej się śmiała.
- Sorry, ale ja nie mogłem to jest taki idiota...
- No może i tak, ale raaany, gorzej będzie jak tu przyjedzie.
- Ciebie i tak nie ma w domu więc nie otworzysz.
- No tak.

Po ok 25 minutach dołączył do nas Ryan.
- Siema. - Przywitał się z Natalią.
- Hej – powiedziała troszkę nieśmiało.
- To co tam się dzieje?
- Spójrz tutaj...

Natalia

Chłopaki od około 4 i pół godzin robią przy moim aucie. Ja oczywiście nie mam pojęcia o czym oni rozmawiali przy tym naprawianiu bo nic nie rozumiałam, ale nic dziwnego, ja się na samochodach nie znam.
- Dobra ja spadam, jutro coś pokminimy. - Powiedział Ryan.
- Może coś zjesz hm? - Zaproponowałam.
- Nie ja muszę wracac, sorry.
- Spoko, ja zostanę tylko skombinuj mi lampkę jakąś – Powiedział Justin.
- Co? Ty zamierzasz tutaj nockę zarwac? - Zapytałam zaskoczona.
- No obiecałem że naprawie przecież tak?
- No tak, ale nie chce żebyś siedział tu nocą. - Powiedziałam. Tak wiem nie powinno mnie to obchodzic ale i tak już robi dla mnie dużo.
- Ale dla mnie nie ma problemu, naprawdę. - Odpowiedział mi szerokim uśmiechem, Ryana już nie było.
- Dobra ale jest 21 może chociaż chodź na górę zrobię kolacje, zjemy i przy okazjo się umyjesz. - Zaproponowałam.
- Spoko, jakąś bluzkę mam nawet w aucie, to skocze po nią i przyjdę na górę – Zgodził się, ja się uśmiechnęłam i poszłam do mieszkania. Weszłam do środka i pierwsze co zrobiłam to przygotowałam Justinowi ręcznik w łazience.
Następnie poszłam do kuchni, umyłam ręce i zaczęłam robic kolacje. Wymyśliłam, że zrobię tak zwane kolorowe kanapeczki. Czyli na każdej kromce znajdzie się ogórek, szynka, ser, jajko, pomidor i sałata. Moja mama robi mi zawsze jak mam zły humor, albo jak siedzę do późna nad książkami.

- Dobra to gdzie mam się umyc? - Zapytał Justin stojący w progu wejścia do kuchni.
- Jak wejdziesz na górę to pierwsze drzwi na prawo, przygotowałam ci już ręcznik. - Uśmiechnęłam się do niego. Kurde zbyt często się do niego uśmiecham.
- Dobra, to ja zaraz wracam. - Odwrócił się i poszedł po schodach na górę.

Po ok 10 minutach kiedy już wszystko zrobiłam i przygotowałam do jedzenia, zadzwonił ktoś do drzwi. Zestresowałam się bo nie kompletnie nie wiedziałam kto to może być. Podeszłam do drzwi i kiedy zobaczyłam, że to Broke od razu kamień spadł z mi serca.
- Hej Natalia, sorry, że tak bez uprzedzenia, ale masz chyba moje notatki z chemii, mogła byś mi je dac, bo p poniedziałek jest ta klasówka i chciała bym się pouczyc.
- Tak pewnie wejdź. - wpuściłam ją do środka, kompletnie zapominając, że jest u mnie Justin. I w momencie kiedy zamykałam drzwi usłyszałyśmy – Dobry prysznic i od razu lepiej, jeszcze tylko brakuje mi dobrej kolacji – Zauważyłyśmy Justina schodzącego po schodach w dół, bez koszulki i wycierającego swoje włosy. Eeeeee...ratunku troszkę niefajna sytuacja!
- Ooo Broke, nie wiedziałem, że jesteś. - Powiedział Justin, troszkę zmieszany, ale nie tym, że nie miał na sobie bluzki, ale raczej ta sytuacją, że on był u mnie.
- To ja ci przyniosę tą chemie. - chciałam jak najszybciej się wyrwac z tej niekomfortowej sytuacji.
- Okej. - Powiedziała Broke.
Wchodząc po schodach i będąc też i na górze słyszałam ich rozmowę.
- Co ty tu robisz Bieber?
- To nie twoja sprawa tak sądzę. - Tak oni się nie lubią.
- Moja bo tak się składa, że Natalia to moja przyjaciółka i mam prawo wiedziec.
- Ale nie musisz czyż nie?
- Nie. - W tej chwili chciało mi się śmiac. Ona zawsze się go bała, co prawda nie tak jak inni porostu nigdy nie chciała mieć z nim nic do czynienia.
- Dobra jak chcesz, ale ostrzegam cię, jeśli zrobisz jej coś ponownie, to będziesz miał tym razem ze mną do czynienia i ja nie żartuję. - I zrobiło się zbyt niebezpiecznie, zaskoczyła mnie tą swoją groźba do jego osoby więc krzyknęłam szybko – Mam! - i zbiegłam na dół po schodach.
- Broke Justin pomaga mi naprawic auto bo mi się zepsuł.
- No dobra, ale pamiętaj Bieber co ci powiedziałam.
- Ta jasne Jackson... - Przewrócił oczami. Broke wyszła a mnie zrobiło się głupio, bo on mi pomaga a ona na niego naskakuje.
- Przepraszam, za nią, ona...
- Ona się o ciebie martwi i słusznie – przerwał mi.
- Co? - Nie bardzo zrozumiałam co miał na myśli.
- No jako przyjaciółka powinna się martwic, oczywiście nie ma podstaw bo ja naprawdę nie zamierzam ci nic zrobic, po prostu chce żebyś mi ponownie zaufała i tyle. - Wzruszył ramionami i zabrał się do jedzenia. Troszkę mnie wryło, po tym co powiedział.
Kiedy zjedliśmy Justin ponownie poszedł do auta, a ja posprzątałam po posiłku. Potem oczywiście do niego dołączyłam.
- Dużo jeszcze zostało? - Zapytałam.
- Kurwa... - Powiedział.
- Co jest? - wstałam na równe nogi.
- Trzeba dokupic jedną część, bo bez niej ani rusz... myślałem że nie będzie trzeba ale jednak się myliłem.
- I co teraz?
- Musisz wybulic 300 dolarów. - Przewróciłam oczami. - Ile? Rany dużo.
- No niestety.
- Dobra poczekaj. - Justin zrobił duże oczy, chyba się nie spodziewał, że mam tyle pieniędzy.

Kiedy wróciłam on rozmawiał z kimś przez telefon, jedyne co udało mi się wyłapac z tej rozmowy to – Tak teraz...Nie, załatw mi to i za godzinę tam gdzie zwykle. Dam ci 300 dolców. Nie...Tyle i koniec, pamiętaj że jesteś mi winien przysługę. - O co chodziło? Chyba wolę nie wiedziec.
Podeszłam do Justina i dałam mu pieniądze. - Ej ale nie chce żadnych kradzionych wersji ok? - Upewniłam się.
- Czemu zaraz myślisz o najgorszym? - Zapytał.
- Bo jestem ostrożna.
- Spokojnie, to jest zaufane źródło.
- Ok.

_______________________________________
Tutaj rozdział mógł się pojawic bo mam już napisany, tylko przepraszam za jakie kolwiek błędy, bo nie sprawdzałam ;/
Mam nadzieję że Wam się rozdział podoba :D
Komentujcie proszę :D
Następny rozdział będzie hmm... we wtorek albo środę za tydzień :D  

6 komentarzy:

  1. Pierwsza :) kocham
    Czekam nn i oczywiście będę sie cb pytała jeszcze z 1000 razy kiedy bd next ;p
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  2. ale się rozkręca....czekam na NN..jestem ciekawa kolejnego <333

    OdpowiedzUsuń
  3. geenialny.. :D <33

    OdpowiedzUsuń
  4. booski..czekam na NN

    OdpowiedzUsuń