piątek, 28 marca 2014

Rozdział 34

Coś mnie obudziło i dopiero po chwili dotarło do mnie, że to ktoś w domu. Carly to na pewno nie jest więc kiedy mój mózg zakodował, że to rodzice albo Fillip szybko wstałam z łóżka budząc Justina. - Ejj wstawaj, moi rodzice są w domu. - Jednak on coś mruknął i obrócił się na bok. Serio? Nie ma mowy, nie mogą go tu zobaczyc. - Juuustin...- zaczęłam go szarpac, kiedy już się obudził (co dodam wyglądało słodko) kontynuowałam – Moi rodzice są w domu, musisz już iśc. - Zaczęłam się śmiac, bo wyglądał tak...bezbronnie. - Dobra, już – wstał też się śmiejąc. Założył buty i podszedł do okna – Ale zaraz...zobaczymy się dziś? - Zapytał odwracając się do mnie – Tak, tylko około 17 bo dziś troszkę z rodzinką muszę posiedziec – Uśmiechnął się i pocałował mnie na pożegnanie – Już nie mogę się doczekac. - Nagle usłyszałam kroki po korytarzu na piętrze – Dobra, przepraszam, cię ale naprawdę musisz już iśc – Otworzyłam okno i w momencie kiedy Justin był już na schodach do pokoju weszła moja mama – Kochanie co ty robisz? - Odwróciłam się do niej – Otwieram okno, bo duszno mi troszkę. - Moja mama spojrzała na mnie, przymrużyła oczy i zapytała – W zimie? O godzinie – Spojrzała na zegarek – 5:45 jest ci zimno i otwierasz okno? - Ups...wpadka, ale trzeba brnąc dalej. - Tak, obudziłaś mnie tym chodzeniem po piętrze, a że byłam pod kołdrą to zrobiło mi się gorąco, więc otwieram okno. - Mama patrzyła się jeszcze chwilę, na mnie po czym zaczęła się śmiac – Dobrze, to wracaj do łóżka, odeśpij wyczerpującego sylwestra. - Uśmiechnęłam się do niej i pokiwałam głową, a ona wyszła z pokoju. Kiedy zamknęła za sobą drzwi, uświadomiłam sobie, że mam chłopaka, wspaniałego chłopaka. Nieważne co było kiedyś ważne co i ile zrobił, żeby to naprawic.

~*~
Obudziłam się około godziny 12:33, wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąc. Nie wyglądałam najgorzej, jednak uświadomiłam sobie, że nie miałam kompletnie żadnego makijażu na sobie i właśnie taką mnie widział Justin. No ale nie ma co się załamywac, będę udawała, że tego nie zauważyłam. Zeszłam na dół z uśmiechem na twarzy co też zauważył mój tata – A co moja córka taka wesoła? - Spojrzałam na niego ale nie potrafiłam ściągnąc tego z twarzy – Jak to czemu? Jest nowy rok i trzeba się cieszyc a nie być zdołowanym. - Mój tata zaczął się śmiac. - No tak, racja. - Nagle do kuchni weszła Carly – Natalia to kiedy będziemy szły do tego wesołego miasteczka? - Noo pięknie, teraz jak wypapla to chyba tak bardzo jak ją kocham tak ją zabije. - Jakiego wesołego miasteczka? - Zapytał tata, wtedy Carly złapała się za budzie a ja spojrzałam złowrogo na nią. - No bo Natalia wczoraj mi obiecała, że jak pójdę spac grzecznie to mnie zabierze do wesołego miasteczka. - Haha jest coraz lepsza w kłamaniu. No pięknie teraz ja ją uczę kłamstwa... Nagle mój telefon zawibrował i przeczytałam sms'a.

JustinWróciłem do domu z uśmiechem na twarzy. Była godzina coś po 6:30, bo po drodze zahaczyłem o sklep, bo nie miałem papierosów. Kiedy wszedłem do domu moja mama już nie spała. - Cześc synku. - Przywitała mnie z progu kuchni. - Hej mamo. Szczęśliwego Nowego Roku. - Podszedłem do niej i ją pocałowałem w policzek, kiedy to ona nagle – Justin gdzie byłeś? - Spytała podejrzliwie. - No na imprezie, a gdzie miałem być? - Przecież wie że jechałem tam z Ryanem – Nooo zazwyczaj jak mówisz, że jedziesz na imprezę to albo czuc od ciebie alkoholem, albo poznaje jakieś twoje przyjaciółki, których już więcej na oczy nie widzę. A teraz ani jedno, ani drugie, więc pytam się gdzie byłeś? - Kurde i co mam jej powiedziec? Trudno, powiem prawdę. - U Natalii. - Moja mama utworzyła szeroko oczy. - U Natalii? Jak to? Podobno jesteście na wojennej ścieżce. - Oj nie będę jej tego teraz tłumaczył. - Już, nie. A teraz pozwól że położę się spac, bo jest 6, tobie też radzę, bo jak Jaxon się obudzi to będzie ciężko. - uśmiechnąłem się do niej i poszedłem do siebie. Nie ściągając z siebie nic, tak jak stałem tak położyłem się na łóżko.

~*~
- Śpisz? - Ktoś zawołał...był to jakiś facet, ale uznałem, że jak się nie odezwę to sobie pójdzie. - Ej nie wygłupiaj się jest prawie 10 a ty będziesz spał? - To był ten kretyn Ryan. Nie zrozumcie mnie źle, kocham go jak brata, ale potrafi być kurwa męczący jak cholera. - Czego? - Powiedziałem cicho i bez wyrazu. - Gdzie ty zniknąłeś? Nic nie słyszałem co do mnie mówiłeś. - Boże naprawdę, teraz musimy o tym rozmawiac? Jakbyśmy nie mogli pogadac... eeee potem? - Ryan nie mam siły, błagam cię stary...- jęknąłem, nakładając sobie poduszkę na głowę. - Nie, pogadamy teraz, bo nie zostawia się kumpla samego na imprezie. - Zabrał mi poduszkę i rzucił gdzieś dalego. - Kurwa, przecież nie byłeś sam...te laski tam były... - Dalej miałem zamknięte oczy. - To nie zmienia faktu do cholery jasnej, że wyszedłeś gdzieś a ja nie wiem gdzie... - Kontynuował, a ja przysięgam zaraz go zabiję. - Pojechałem do Natalii. I uprzedzając twoje kolejne pytanie jesteśmy razem, dała mi kolejną szansę i mam dziewczynę. Czy teraz mogę iśc spac? - Ryan wyszczerzył zęby – O ja pierdole...poważnie? Jak to? Co się tam wydarzyło? - Czyli nie mogę spac. - Wszedłem, przytuliła mnie, coś powiedziała o drugiej szansie, pocałowała mnie, potem ja zapytałem o coś, ona pocałowała mnie kolejny raz potem fajerwerki kolejne pocałunki, jej soistra, popcorn, Carly zasnęła, odniosłem ją, pocałunki, przytulanie, film, spanie, szybka pobudka, doczołganie się do sklepu, potem do domu, rozmowa z mamą, spanie i w końcu ty. Rozumiesz już? Moge spac? - Ryan przewrócił oczami, podszedł do mnie, wyciągnął mi z kieszeni telefon i podając mi go powiedział – udowodnij. - Co? Nie będę ci nic udowadniał...kiedyś już coś udowodniełm i jak na tym wyszedłem? Teraz cokolwiek będę robił zrobię to dla siebie. - Znowu przewrócił oczami, rzucił telefonem i wyszedł – Dobra jak się obudzisz daj znac – Mruknąłem coś niezrozumiałego i spałem dalej.

Obudziłem się około 13, bo Jaxon przyszedł do mnie do pokoju, wołając mnie na obiad – Dobra smyku już idę. - Przeciągnąłem się i leżąc tak na łóżku napisałem sms'a do Natalii.

Do: Natalia
Tęsknię Księżniczko ;*
Nie musiałem czekac długo na odpowiedź.

Od: Natalia
Spotkamy się o 17, to już niedługo ;*
Uśmiechnąłem się do telefonu i poszedłem na obiad.

Około 16 byłem już gotowy do wyjścia. - Mamo wychodzę! - Zawołałem z przedpokoju. - Gdzie? - Ahh moja mama – Spotkac się z kimś. - Spojrzała na mnie tym swoim matczynym zmartwionym wzrokiem – Przyrzekam, że to nie jest nic złego, zresztą za niedługo się dowiesz. - Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem z domu. Nie brałem kluczyków, bo dziś przejedziemy się metrem.

NataliaGodzina 17 i Justin dał znac, że już czeka, więc ubrana w czarne rurki, kremową koszulę zapinaną na guziki i kremowy sweterek zeszłam na dół. Założyłam czarne kozaki, czarny płaszcz i biały ciepły, gruby szalik. - Wychodzę. - Powiedziałam do Mamy. - Gdzie? - Ehh no mogłam to przewidziec, że takie pytanie padnie. - Z Broke, bo chce mi opowiedziec o swoim sylwestrze. - Powiedziałam, przeglądając się w lustrze. - To czemu tu nie przyjdzie? - Zapytała. - No bo chcemy iśc do takiej nowej knajpki, którą wykombinowała na mieście. - Mama przytaknęła i pozwoliła mi wyjśc.
Weszłam do windy i zjechałam na sam dół. Wyszłam i przed wejściem czekał już Justin. - Cześc. - Powiedziałam nieśmiało. Kurcze co się dzieje...jeszcze niedawno pyskowałam mu a teraz nieśmiałe ''cześc''?! - Hej, stęskniłem się – Podszedł i mnie pocałował, ale to nie był zwykły buziak, to był raczej pocałunek mówiący ''cholernie się za tobą stęskniłem''. Moje motylki zaczęły szalec. Kiedy spojrzał na mnie, zapytałam go – to gdzie idziemy? - Uśmiechnął się do mnie. - Niespodzianka. - Pokazał na prawą stronę i poszliśmy. Ledwo ruszyliśmy i złapał mnie za rękę, ale ja jestem cholernym zmarzluchem i zabrałam rękę, wkładając ją do kieszeni. Zobaczyłam lekkie zmieszanie Justina, dlatego powiedziałam – To, że zabrałam rękę nie znaczy że nie możesz mnie objąc. - Uśmiechnął się z satysfakcją i położył mi rękę na moim boku obejmując mnie.

- Metro?! - Zapytałam z niedowierzeniem. - Tak, a co? - No on jest niepoważny?! - Tyle ludzi tam jeździ. Śmierdzi tam, jest pełno zarazków i w ogóle fuuuuj...- Justin się zaśmiał. - Nie marudź. - pocałował mnie delikatnie i popchnął w kierunku schodów. Zeszliśmy na dół i podeszliśmy do automatu z biletami. - Mogę zapłacic – Spojrzał na mnie – To ja zaprosiłem cię na randkę, to ja kupuję. - jak chce, uśmiechnęłam się i poszliśmy na naszą stację. Czekaliśmy na metro około 5 minut, wraz z innymi ludźmi, po czym weszliśmy do środka – Carly się nie wygadała? - Zapytał Justin – Prawie, ale sprytnie z tego wybrnęła. - Zaśmiałam się. Nagle jakiś koleś koło mnie zaczął kaszlec. No po prostu paskudztwo. Miałam ochotę powiedziec mu, że w takich sytuacjach zatyka się buzię, ale się powstrzymałam. Kiedy otrząsnęłam się z tego, usłyszałam śmiech spojrzałam na Justina – z czego się śmiejesz? To nie jest śmieszne. - Spojrzał na mnie – gdybyś widziała swoją minę. Bezcenne. - Powiedział i śmiał się dalej.

Po 7 minutach wysiedliśmy z metra i udaliśmy się schodami na górę na świeże powietrze. - I jak jechało ci się miejskim transportem? - Zapytał Justin spoglądając na mnie i dając mi szybkiego całusa. - Nie, i błagam nigdy więcej mnie do tego nie zmuszaj. - Zaczęłam się śmiac. - To było obrzydliwe, fuuu. - Resztę drogi właśnie tak przegadaliśmy o mojej metrofobii. Po chwili spacerku doszliśmy do miejsca gdzie zabrał mnie Justin – Kiedyś obiecałem, że zabiorę cię do jednej z moich ulubionych knajpek. I oto jesteśmy. - Otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka. Miejsce nie wyglądało tak jak te do których ja chodzę. Było bardziej... Po porosru oferowało mniejszy standard to na pewno. Ale wyglądało dośc miło i przyjemnie. Jakby w dawnym stylu z lat 70/80. Wysokie lady, fanie ubrane kelnerki, zdjęcia samochodów, motorów (oczywiście starych), rodzin i kartek pocztowych. Miejsce było dośc mile zrobione.

Usiedliśmy z Justinem naprzeciwko siebie – To co chcesz? - Zapytał, odkładając nasze kurtki obok. - Nie wiem, co proponujesz? - Nie mogę wybrac, bo nie wiem co tu jest dobre a co nie. - A jak bardzo głodna jesteś? - Spojrzał w kierunku jednej z kelnerek. - W sumie to średnio, napiła bym się może koktajlu jakiegoś. - Byłam prawie po obiedzie więc nie chciało mi się jeśc. W tym momencie przyszła jedna z dziewczyn tutaj pracujących. Miała długie, spięte w kucyka włosy koloru czarnego, karnacje też miała ciemną, ale nie byłam to czarnoskóra dziewczyna. - Witajcie, jestem Sam, będę waszą kelnerką. Jeśli mogę zaproponowac, mamy wyśmienite danie dnia wsam raz dla takiego świetnie zbudowanego i przystojnego mężczyzny jak ty. - Zwróciła się do Justina, a we mnie aż zawrzało. Czy ona przypadkiem nie przystawia się do MOJEGO faceta? Już miałam jej coś odpowiedziec, ale Justin spojrzał na mnie i powiedział...

JustinNooo to laska chyba przegięła. Kiedy spojrzałem na Natalię widac było, że nie spodobało jej się to co powiedziała, dlatego postanowiłem powiedziec coś, żeby pokazac jej, że w żaden sposób to na mnie nie zadziałało. - To co? Koktajl kochanie? - Spojrzałem na Natalię. Wtedy się uśmiechnęła i odpowiedziała – Tak, po proszę kochanie – i przeniosła wzrok na kelnerkę. Chciało mi się wtedy śmiac ale postanowiłem jakoś wytrzymac, żeby nie przeginac. - Jaki smak? - Zapytała dziewczyna, już mniej entuzjastycznie. - Ja czekoladowy – Powiedziałem – Bananowy – dodała Natalia. - Zaraz podam – Powiedziała i odeszła od stolika i już nie mogłem, wybuchnąłem śmiechem – Kochanie...- Zacząłem, wtedy spojrzała na mnie – No co? Niech sobie dziewczyna nie pozwala. - Powiedziała lekko speszona. - Jesteś zazdrosna o mnie? - Uśmiechnąłem się. - Co? Ja? O ciebie? Nieee – zaczęła zaprzeczac, ale to było takie urocze. Usiadłem koło niej, objąłem ją ramieniem i pocałowałem po czym dodałem – I tak wiem, że jesteś zazdrosna – Szturchnęła mnie w brzuch, ale jej małe piąstki uderzyły bez żadnej jakby siły. - Nienawidzę cię. - Dodała patrząc się na mnie z lekkim uśmiechem – Oboje wiemy że to nieprawda. - zaczęła się śmiac – Nie bądź tego taki pewny Justin. - Nagle przyszła e....Sam i podała nam nasze napoje – Proszę, wasze zamówienie. - i odeszła, a ja wtedy jeszcze raz pocałowałem Natalię. - Nie musisz tego robic – powiedziała biorąc swój koktajl. - Ale chcę. Będę się tobą chwalił, bo wiem, że jesteś wspaniała i grzechem jest tego nie docenic. - Lekko się zaczerwieniła i wzięła łyka odwracając wzrok na jeden z obrazków na ścianie. - Na który patrzysz? - Zapytałem – Na ten czerwony motor. - Odpowiedziała, nie przestając nie na niego patrzec. - To mój ulubiony ze wszystkich tutaj. - przyznałem, po czym Natalia zaczęła – Ładny jest, ale boję się jeździc. - przyznała. - Ale kiedyś ze mną pojechałaś. - Zauważyłem, przypominając niestety jeden z tych felernych wieczorów. - Tak, ale sytuacja tego wymagała...po prostu nie chciałam wyjśc na tchórza. - Stwierdziła - ale dobra nieważne. Nie gadajmy o tym. Jaki masz smak koktajlu? - Zapytała biorąc łyka swojego. - Czekoladowy, chcesz łyka? - podsunąłem jej bliżej – Pewnie, lubisz bananowe? - wzruszyłem ramionami bo nigdy nie piłem – to spróbuj. - Wymieniliśmy się napojami – Mmmm pyszny! - Przyznała. - To zamiana? - Zapytałem, mnie co prawda nie podszedł bananowy, ale czego się nie zrobi dla tych pięknych oczu. - A tobie smakuje bananowy? - Przytaknąłem, cel uświęca środki, a ja chce żeby była uśmiechnięta.

Siedzieliśmy tam jeszcze około godziny, śmiejąc się i rozmawiając o głupotach. Kiedy postanowiłem zaproponowac jej coś innego – Może teraz chodźmy na spacer. - Natalia spojrzała na mnie - okej, to zapłacmy najpierw i pójdę jeszcze do toalety i możemy iśc. - Uśmiechnąłem się do niej. - Dobrze – Pomachałem Sam, która zaraz przyniosła nam rachunek. Natalia zaczęła wyciągac portwel. - Co ty robisz? Schowaj to, ja płacę. - Powiedziałem, szybko. - Ale ja mogę zapłacic, nie ma dla mnie problemu. - Wzruszyła ramionami. - Nie ma mowy. - Zaprzeczałem, bo nie chce żeby Natalia musiała płacic – Dobra poczekaj, pójdę do toalety i dogadamy się jak wrócę, dobrze? - Chyba musiała bardzo...bo nie pomyślała, że pod jej nie obecnośc zapłacę – Dobrze, idź. - Poszła a ja szybko wyciągnąłem pieniądze i zapłaciłem. Po około 6 minutach wróciła – Dobra to pozwól mi za siebie zapłacic chociaż. - zaczęła, po czym spojrzała na stolik – Zaraz...Cholera zapłaciłeś już. - Przeniosła wzrok na mnie. - Chodźmy na spacer – Pocałowałem ją zanim zdążyła cokolwiek powiedziec. Ubraliśmy się i wyszliśmy. - Rany ale zimno...nienawidzę zimy. Powiedziała wkładając ręce do kieszeni. Kiedy ją objąłem poczułem że lekko się trzęsie, kiedy tylko weszliśmy do pobliskiego parku ściągnąłem swoją kurtkę – Masz, załóż to. - Pokręciła głową na znak odmowy – Nie, tobie będzie zimno. - Stwierdziła, wtedy ja wskazałem na bluzę którą miałem na sobie – Widzisz to? Moja bluza jest naprawdę ciepła, a w kurtce się gotuję, wziąłem ją tylko po to żeby mama się nie wkurzała. - Chyba ją przekonałem, bo wzięła ją i założyła na zwój płaszcz. Fajnie to wyglądało. - Dzięki. - uśmiechnęła się i poszliśmy dalej. - Masz gumy do żucia? - Zapytała nagle. - Tak, sprawdź w kieszeniach. Sięgnęła do nich i po chwili wyciągnęła Papierosy.

Natalia- Widzę, że z tym nie skończyłeś. - Stwierdziłam patrząc się na niego – Nie, to bardzo pomaga. - Powiedział, obejmując mnie z powrotem. - Ale to jest niezdrowe i szkodzi zdrowiu. Nie pal, to jest okropne. - Wtedy nachylił się i mnie pocałował – Dla ciebie wszystko. - Powiedział uśmiechając się łobuzersko, ale ja wiedziałam co to znaczy. - Nie przestaniesz prawda? - Zapytałam – Nie ma szans. - I oboje zaczęliśmy się śmiac. - Pięknie jesteśmy ze sobą niecałą dobę a ty już kłamiesz – Zażartowałam – Cel uświęca środki.- Powiedział szybko, on jest sprytny jak lis. - Ale nie okłamuj mnie w ważnych sprawach dobrze? - Tym razem byłam poważna. Wtedy Justin stanął naprzeciwko mnie, spojrzał mi w oczy i odowiedział – Nie mam takiego zamiaru – Delikatnie mnie pocałował, a następnie mocno przytulił. - uśmiechnięta już wróciłam do tematu. - Jak często palisz. - Obejmując mnie z powrotem odpowiedział – no... w sumie różnie, ale zazwyczaj jak się denerwuje. - No czyli w ten sposób się jakoś uspokaja. - A kiedy ostatnio paliłeś? - Nie patrząc na mnie powiedział – Przed naszym spotkaniem dzisiejszym – Kiedy to usłyszałam, zrobiło mi się miło, ale nie dlatego, że palił, dlatego że stresował się przed tą randką. - Spoko – nie wiedziałam co mam opowiedziec. Nagle zauważyłam jakąś postac idącą naprzeciwko nas. Była to dziewczyna i dziwnie się na nas patrzyła, wręcz chamsko przyglądała. Nagle wypaliła przechodząc koło nas, nie zatrzymując się – Co? Nowy sposób zaciągania dziewczyn do łóżka Bieber? Dawanie swojej kurtki? - Spojrzałam na Justina, nie powiem zabolało mnie to, ale nie obeszło też zbyt, bo widziałam jego wkurzoną minę – Nie daj mu się laska! - zawołała, wtedy chcąc jakoś teraz upewnic Justina, w tym co postanowiłam stanęłam i podeszłam do tej dziewczyny. - Ty byłaś łatwa więc skorzystał tylko raz, ja siebie szanuje i nie jestem łatwa więc będę na długo. I wara od mojego chłopaka. - Powiedziałam i odeszłam, a ją chyba wcięło. Justin stał oniemiały patrząc się na mnie, wtedy ja do niego podeszłam i dodałam – Tak mojego chłopaka dobrze usłyszałaś – i go pocałowałam. Następnie odwróciłam się i zaczęłam iśc ciągnąc za sobą Justina. Chwilę potem stanął – Co jest? - zapytałam – To było...emm niesamowite. - wzruszyłam ramionami i odpowiedziałam – Nie... to było prawdziwe. To trzeba siebie szanowac a nie traktowac jak szmatę. Bo tak jak ty siebie szanujesz tak szanowac cię będą inni. Proste. - Uśmiechnął się i szliśmy dalej rozmawiając.

Po około 35 minutach byliśmy już pod moim domem, nie wracaliśmy metrem.- Dziękuję, za dziś, było świetnie. - Powiedziałam przytulając się. - To ja dziękuję – Pocałował mnie, obracając tak, że przygwoździł mnie do lampy ulicznej. Ręce położyłam na jego klatce piersiowej a on swoje na moich biodrach. Wspaniałe uczucie kiedy nasze usta się spotykały i idealnie ze sobą współpracowały. Muszę się tylko do tego właśnie smaku papierosów przyzwyczaic, ale dam radę. Kiedy oderwaliśmy się od siebie powiedziałam – Dobranoc Juss. - Uśmiechnął się – Dawno mnie tak nie nazywałaś. - Faktycznie, miło że to pamięta. - Tak, masz rację, dawno. - Uśmiechnęłam się i weszłam do środka, a Justin poszedł w stronę metra. Na twarzy miałam taki uśmiech, że nawet dozorca spytał – Udane popołudnie? - Spojrzałam na niego i przytaknęłam – Tak. - Weszłam do windy i pojechałam na moje piętro. Była godzina 20 więc Carly już spała, Fillip pewnie się uczył w pokoju, a rodzice są na jakiejś kolacji. Miałam więc spokój, podeszłam tylko do pokoju mojego brata żeby powiedziec mu że już jestem – Wróciłam – Włożyłam głowę przez drzwi. - Spoko – Odpowiedział, zaczytany.

Około godziny 22 postanowiłam iśc spac, bo jutro ostatni dzień kiedy mogę się wyspac, bo potem szkoła i już nie będzie tak wesoło, bo znowu nauka. Umyłam się i kiedy się już ubierałam usłyszałam sms'a. Wyszłam z łazienki i przeczytałam go:

Od: Justin
Dobranoc Skarbie ;*
Jak tylko to przeczytałam mój żołądek wywinął kozła. Odpisałam mu, szubko i bez jakiegoś słodzenia, żeby nie myślał.

Do: Justin
Dobranoc ;*
_______________________________________________
Ciao Bella! Hahaha xD nie no a tak poważnie to hejka! Wróciłam z Włoszech i dodaje rozdział bo już nie mogłam się doczekac az Wam go dodam! Tak się fajnie skłąda że jest w nim o metrze a wł ja w tym tyg pierwszy raz metrem jechałam xD Raaany było mega fajnie! Ale czego ludzie nie wymyślą żeby okraśc jakiegoś przechodnia...Wyobraźcie sobie, że moją panią ogradli na szczęście nie miała nic cennego w tym co jej zabrali. Robią sztuczny tłum i opierają się na ludzi i babka (cyganka) miała chuste i przyczepioną czapeczke do niej i udawałą ze ma dziecko a tak naprawdę miała tam dziórę przez która wystawia rękę i grzebie w torbach! Masakra!
Wgl to było kochanie i poznałam dużo fajnych Włochów i dodam następnym razem fajne zdj z takimi jednymi o Ile chcecie oczywiście ^^

Raaany dobra ja już nie zanudzam mam nadzieję, że rozdział się podobał! :D
@natala_belieber

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 33

Ważne pod rozdziałem!!! 

Justin

Święta, święta i po świętach. Byliśmy w piątkę tylko. Tata dziś już wraca do pracy, więc muszę go zawieźc na lotnisko. Dziadkowie nie przyjechali na święta, bo dziadek ma problemy z sercem i bali się leciec samolotem, a autem to było by za długo. W Wigilię wysłałem Natalii bukiet róż, żeby wiedziała że o niej nie zapomniałem i że nadal chce to wszystko jakoś naprawic. Kiedy zadzwonił mi telefon i zobaczyłem na wyświetlaczu, że to ona cholernie się zestresowałem, ale przeszedł mnie cień nadziei że może jednak zmieniła zdanie. Odebrałem ale...nie byłem w stanie nic powiedziec i wtedy usłyszałem Carly która prosi żebym jej dał Jaxona. Wstałem i dałem jej mojego brata do telefonu, kiedy skończyli rozmawiac chciałem porozmawiac z Natalią, chociaż usłyszec jej głos ale się rozłączyła. Wtedy też postanowiłem, że wyśle jej ten bukiet. Wyszedłem z domu i pobiegłem do najbliższego punktu gdzie można wysłac kwiaty, zapłaciłem im, napisałem kartkę i wróciłem do domu.

- Justin, musimy już jechac – Usłyszałem mojego tatę z przedpokoju – Tak już idę – wziąłem telefon oraz kluczyki od auta i poszliśmy. Kiedy jechaliśmy tata zaczął rozmowę – Jesteś ostatnio bardzo zamyślony, co się stało? - Czasami lepiej by było jakby rodzice nie przejmowali się tym co robię. - Wszystko jest okej tato. - Powiedziałem krótko, ale on nie dawał za wygraną. - Przecież widzę i znam cię nie od dziś. - Westchnąłem i postanowiłem powiedziec coś oczywistego – Po prostu ta nasza cała sytuacja...ciężko mi. Ty wyjechałeś i wszystko zostało na mojej głowię. Ciężko mi. - Tym razem to tata westchnął – Wiem Justin, że to wszystko jest trudne ale jesteś już dorosły w tym roku kończysz szkołę i bardzo chciał bym być przy tobie w tym czasie i mnie to przygnębia. Chciał bym być przy Jaxo kiedy dorasta i przy Jazzy kiedy idzie na swoją pierwszą randkę a tymczasem to ty przejmujesz moje obowiązki i nawet nie wiesz jaki jestem z ciebie dumny. Tylko martwi mnie twoja praca i to że policja cie zna. Nie wiem co robisz i szczerze pewnie nie powinienem chciec ale jesteś moim synem i martwię się o ciebie. - Kiedy go tak słuchałem było mi ciężko, bo kiedy powiedział o tym że jest ze mnie dumny...to natychmiast by to odwołał kiedy dowiedział by się o Anthonym, dilerce, wszystkich szemranych interesach i wyścigach i wielu innych rzeczach. - Tato...nie rozmawiajmy o tym bardzo cię proszę, nie teraz. - Poprosiłem go jednocześnie parkując. - No i właśnie o to chodzi, nic nie chcesz mówic i martwi mnie to. - Spojrzałem na tatę po czym wyszedłem z auta, a on za mną. - Tato, nie martw się o mnie ja sobie poradzę, naprawdę. - Otworzyłem bagażnik i wziąłem jego bagaż.

Pożegnałem się z nim już w środku i wróciłem do auta, niestety nie będzie go z nami a raczej z mamą na sylwestra który jest już za 2 dni. Ja wybieram się na imprezę z Ryanem i resztą paczki. Oni wiedzieli o co mniej więcej chodzi...to znaczy wiedzieli że coś mnie gryzie i podejrzewali że chodzi o dziewczynę, ale razem z Ryanem zaprzeczaliśmy. Nie chce żeby myśleli że jestem jakimś użalającym się nad sobą dzieciakiem. Poradzę sobie, jak Natalia mnie nie chce to nie, ale jeden jej telefon a będę u niej.
Jak tylko wsiadłem do auta pojechałem do magazyny bo ja, Anthony, Ryan i Chazz mieliśmy do omówienia jedną bardzo ważną sprawę, bo oprócz dilerki zajmuję się paroma innymi rzeczami.

Natalia

Świąteczna atmosfera to jest co kocham, rodzina już wyjechała i skończyły się pytania od kogo te kwiaty. Nie powiedziałam nawet Fillipowi, a widziałam w jego oczach ciekawośc. Ale po co im mówic? Za niedługo sylwester i w tym roku moja kolej żebym została z Carly. W tamtym roku był Fillip a w tym ja. Podzieliliśmy się tak, żeby było sprawiedliwie, bo jednak wiadomo każdy chce gdzieś wyjśc. Rodzice idą na imprezę do jakiegoś hotelu i pewnie wrócą około 6 rano, a Fillip idzie gdzieś...nawet nie wiem gdzie ale wróci dopiero około 13 dnia następnego, skacowany jak cholera.
Miała wpaśc do mnie Broke ale ona idzie gdzieś z Codym. W tym roku zostaje mi oglądanie filmów i pewnie położę się spac około 1 w nocy jak nie zaraz po północy. Jeszcze tylko 2 dni do sylwestra....

~*~
- To my kochanie idziemy, uważajcie na siebie i Carly masz się słuchac starszej siostry. - Powiedziała mama. - Dobrze – Uśmiechnęła się mała bawiąc się swoją lalką Barbie. - Idźcie już, jest 20 spóźnicie się. - Popędzałam całą trójkę do wyjścia. - Dobrze pa, pa – Powiedziała mama całując nas obie w policzek i oczywiście jak to my zaraz zaczęłyśmy się wycierac z tym że Carly dodała – Fuuuj mamoooo – Oni zaczęli się śmiac i w końcu wyszli, a ja odwróciłam się do Carly – to co? Kolacja, a potem się pobawimy okej? - Mała pokiwała na zgodę główką a ja zrobiłam jej kanapki. Kiedy zjadła poszłyśmy do niej do pokoju i wyciągnęła wszystkie swoje pluszaki i kuchnię – Zrobimy misiowego sylwestra! - Krzyknęła a ja się zaczęłam śmiac. - Okej – Przygotowałyśmy stolik, krzesła, talerzyki, kubeczki i w końcu posadziłyśmy misie na miejscach. Ja byłam od śpiewania i mała kazała mi śpiewac razem z muzyką którą puściła z radia. Natomiast ona była kelnerką.

- Dobra gardło mnie już boli, mogę iśc się czegoś napic? - Zapytałam siostrę, a ona z uśmiechem pokiwała mi głową – Panie i panowie brawa dla mojej siostry, bo pięknie śpiewała – Powiedziała do misiów, a ja się ukłoniłam i wyszłam do kuchni. Nalałam sobie wody i biorąc łyka sprawdziłam która godzina – 21;32 – Jeszcze pół godziny i mogę ją kłaśc spac.

Wróciłam więc do pokoju i zobaczyłam że zbiera już zabawki – Co jest? Impreza się skończyła? - Zapytałam małą, pomagając jej zbierac zabawki. - Tak, misie są zmęczone, a ja chce teraz się z tobą powygłupiac – Stwierdziła. - no dobra – zgodziłam się i włączyłam muzykę w salonie. Mała zeszła i tańczyłyśmy, potem zaczęłam ją gonic, a potem ona mnie. Na koniec ją łaskotałam i kiedy już miała dośc sama stwierdziła, że chce iśc spac.

Pomogłam małej się umyc, a potem poszłyśmy do niej do pokoju – Natalia, poczytasz mi moją nową bajkę którą dostałam ? - Uśmiechnęłam się i powiedziałam – Pewnie, kładź się, a ja biorę książkę. - Podeszłam do półki i wyciągnęłam książeczkę o nazwie – 2 małe myszki. - Dobra gotowa? - Położyłam się koło niej zaczęłam czytac – Nie była ona długa więc 10 minut i było po sprawie. Bajka była o 2 myszkach gdzie jedna zabrała serek i nie podzieliła się z drugą serkiem na co ta pierwsza się na nią obraziła, ale kiedy ją przeprosiła ona jej wybaczyła i już wszystko było w porządku.

Zamknęłam książkę i kiedy myślałam, że Carly już śpi wstałam i usłyszałam nagle – Natalia? - Odwróciłam się i spojrzałam na siostrę – Czy to znaczy, że każdy zasługuje na drugą szansę i powinno mu się wybaczyc? - Uśmiechnęłam się do małej – Tak, kochanie. Każdy zasługuje na drugą szansę, a teraz śpij. - Wyszłam z pokoju i kiedy zamknęłam drzwi coś mnie tchnęło... Każdy zasługuje na drugą szansę....Usiadłam na łóżku w moim pokoju i właśnie w tej chwili pomyślałam o Jussie. Serce zaczęło mi szybciej bic, jakby z nerwów, a żołądek przysłowiowo podszedł mi do gardła. Postanowiłam nie zastanawiac się nad tym dłużej, wzięłam do ręki mojego iPhona i napisałam sms'a.

Justin- Nooo impreza po prostu świetna, od dawna chciałem przyjśc tutaj. - Stwierdziłem do Ryana rozglądając się z kim bym mógł teraz zatańczyc. - No powiem ci, że ja też. - Odezwał się, pijąc to co zamówił. W pewnej chwili zawiesił wzrok gdzieś w oddali, śmiesznie to wyglądało, dlatego go szturchnąłem – E stary wyglądasz jak w tych tandetnych filmach. - przewrócił oczami i wskazał na dwie dziewczyny – Widzisz te dwie brunetki? - Zapytał – No widzę, ślepy jeszcze nie jestem. - Odpowiedziałem – Niezłe, chodźmy, zatańczymy z nimi. - Nie musiał mnie dłużej namawiac. Wstałem i podszedłem do jednej z nich – Siema, zatańczysz? - Popatrzyła na mnie i z uśmiechem założyła mi ręce na szyje, zaczynając ruszac biodrami. Nie była zła, całkiem seksowna. Położyłem jej ręce na biodra, ale była wstawiona lekko złapała za moje dłonie i zsunęła je na tyłek. Następnie spojrzała na mnie i zaczęła się niebezpiecznie zbliżac. No jeszcze do niedawna to była by już moja i prawdopodobnie byli byśmy gdzieś robiąc coś, jednak w momencie kiedy była jakieś pół centymetra ode mnie poczułem jak mój telefon zawibrował, co oznaczało sms'a. - Sorry wiadomośc. - nie patrząc się na nią wyciągnąłem iPhona z kieszeni i odblokowałem go patrząc co to za wiadomośc. Kiedy zobaczyłem, że ta wiadomośc jest od Natalii, lekko się zdziwiłem, a moje serce stanęło. Przeczytałem :

Od:Natalia
Przyjedź do mnie proszę...
Jak tylko przeczytałem sms'a odszedłem od tej dziewczyny mówiąc – sorry, muszę spadac – Odszedłem od niej i po drodze zahaczyłem Ryana – Jadę do Natalii. - Chyba coś do mnie mówił, ale poszedłem szybkim krokiem do wyjścia więc go nie słyszałem. Kiedy wyszedłem na zewnątrz zimno kuło w moją skórę, byłem tylko w krótkim rękawku, bo bluzę zostawiłem w samochodzie. Podszedłem do samochodu zapaliłem go i odjechałem. Na ulicy nie było ruchu więc w 15 minut byłem już na miejscu, zaparkowałem auto i popatrzyłem w okno Natalii, światło się świeciło, co znaczy, że na mnie czeka. Po jej sms'ie nie mogłem rozpoznac co się stało.


Wziąłem głęboki wdech i wszedłem po schodach na górę. Podszedłem do okna, Natalia łaziła w kółko po pokoju, jakby się czymś martwiła lub denerwowała. Ciekaw byłem co się stało. Zapukałem więc lekko w okno i Natalia podeszła mi otworzyc a następnie się cofnęła. Spojrzałem na nią. - Pisałaś, żebym przyjechał więc jestem. - Lekko poddenerwowana spojrzała na mnie – Tak, wejdź proszę. - Wszedłem i spojrzałem na biurko na którym był wazon z kwiatami ode mnie. Dziwne, że jeszcze się trzymają. - To o co cho... - Nie dokończyłem kiedy poczułem jak Natalia przytula się do mnie. Zdziwiłem się, bo przecież była na mnie wkurzona. Jednak objąłem ją i położyłem swój podbródek na jej głowie, czekając aż powie coś więcej, nie chciałem jej pośpieszac.

Nagle unosząc głowę zaczęła – Wiesz...dziś moja siostra uświadomiła mi, że każdy zasługuje na drugą szansę – Zrobiła pauzę, a ja już chciałem się jej zapytac jak to Carly jej to uświadomiła, kiedy poczułem jej idealne usta na moich. To był taki delikatny i chwilkę trwający pocałunek. Chyba lekko zacząłem rozumiec. Kiedy oderwała swoje usta od moich zapytałem – Czy to znaczy, że mi wybaczasz? - Wtedy Natalia uśmiechnęła się i nieśmiało odpowiedziała – Wybaczam i nie tylko. - Wtedy i ja lekko się uśmiechnąłem i dodałem dla pewności – czyli? - I ponownie mnie pocałowała. Jednak tym razem był to bardziej pewny pocałunek. Złapałem ją za biodra, kiedy to ona nagle odeszła o krok ode mnie, na co ja lekko emm zgłupiałem, ale kiedy spojrzałem na jej uśmiech wiedziałem, że nie żartowała. Od tej pory jest moja...tylko moja. Podszedłem do niej, podniosłem ją i zacząłem kręcic. - Haha, Justin przestań – Teraz uśmiechała się do mnie. To było najwspanialesze uczucie jakie mogłem sobie wyobrazic. Postawiłem ją na ziemi – Rany czy ty cokolwiek ważysz? Chyba trzeba cię troszkę przytuczuc. - Szturchnęła mnie i usiadła na łóżku. Chyba nie wiedziała co ma powiedziec. Podszedłem i kucnąłem przed nią. - To co? Teraz jesteś moja? - Spojrzała na mnie, złapała moją twarz w swoje dłonie i delikatnie mnie pocałowała po czym powiedziała – Twoja. - Nie chciałem tego przerywac. Pocałowałem ją, a ona nie protestowała. Następnie nie odrywając się ode mnie wstała, a ja tuż za nią. Założyła mi ręce na szyje, jednocześnie swoją głowę przekręcając na bok, żebym ja i mój język miał więcej pola do popisu. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąc powietrza postanowiłem powiedziec - w końcu mogę cie przytulić, pocałować, objąć i złapać za rękę kiedy będę chciał i gdzie będę chciał – uśmiechnąłem się do niej, na co ona odpowiedziała – i wzajemnie. - Chwilę staliśmy tak patrząc się na siebie, kiedy nagle usłyszeliśmy bicie zegarów i sztuczne ognie. Wpadłem więc na fajny pomysł wziąłem ją na ręce i wyszedłem na schody przeciw pożarowe – Co ty wyprawiasz? - Zapytała Natalia śmiejąc się. - Jak to? Zaczynam nowy wspaniały rok z moją niesamowitą dziewczyną. - I pocałowałem ją, poczułem jak lekko drży z zimna, dlatego przycisnąłem ją mocniej do siebie i objąłem. Na co ona wskoczyła na mnie i oplotła swoimi nogami w pasie.NataliaMotylki które miałam do tej pory to nic w porównaniu z tymi teraz. Kiedy tak staliśmy na schodach, przy mroźnym powietrzu całując się przy fajerwerkach i ignorując nasze dzwoniące telefony, uświadomiłam sobie, że jestem cholernie szczęśliwa, bo ponownie zaufałam komuś kto tym razem na to zasługuje. Nagle usłyszałam – Natalia? - To była Carly, niestety zdążyła podejśc do okna i zobaczyła mnie i Justina, ale nie całujących się tylko obejmujących i na szczęście ja już stałam na własnych nogach. - Kochanie odejdź od okna bo się przeziębisz. - Powiedziałam wchodząc do pokoju i ciągnąc za sobą Justina. - Czeeeeeśc! Jest z tobą Jaxon? - Zapytała podbiegając do niego. Zaśmiał się tylko i odpowiedział – Nie, jestem sam, mój brat jest w domu z mamą.
- Aha, a ty zostaniesz z nami? - No pięknie...jeszcze niech powie mamie... - Jak tylko Natalia mi pozwoli to z chęcią. - Oboje spojrzeli na mnie z pytającym wzrokiem. - A jak bardzo chcesz, żeby Justin został? - Odpowiedź Carly mnie wryła w ziemie a Justina rozśmieszyła – Tak bardzo jak ty. Więc chyba bardzo. - Wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie. Chwila ciszy i kiedy się otrząsnęłam, a Justin przestał śmiac powiedziałam do małej – Okej, pod jednym warunkiem. Nie możesz powiedziec rodzicom. - Mała lekko zagubiona zapytała – Czemu? - Wtedy ja jej odpowiedziałam – Bo słyszałaś mamę, że nie wolno mi dziś nikogo zapraszac. - Justin klęknął przy małej i powiedział – Mam pewien pomysł ty nie powiesz waszym rodzicom, że byłem, a ja i Natalia w zamian zabierzemy ciebie i Jaxona do wesołego miasteczka co? - Carly uśmiechnęła się – To będzie taka jakby nasza tajemnica? - Justin wstał i przytaknął głową – Tak właśnie tak. Spojrzałam na nich po czym stwierdziłam, że mała musi iśc spac więc obejrzymy film. - Dobra idziemy zrobic popcorn co wy na to? A Potem film? - Oboje pokiwali głowami – Okej to Carly weź Justina do kuchni, a ja coś zrobię i do was dołączę.

Wzięłam telefon i zobaczyłam że rodzice dzwonili więc oddzwoniłam – Halo? - odebrała mama – Hej, sorry ale nie słyszałam telefonu – Musiałam skłamac innego wyjścia nie było. - A no dobrze, to wszystkiego najlepszego w nowym roku kochanie, jak tam Carly? Śpi? - Ahhh moja mama i jej pytania. - Wszystko jest okej, nie zawracaj sobie głowy. Dom cały, my żyjemy. - Mama zaczęła się śmiac i się rozłączyła.

Zeszłam na dół – No nareszcie, co ty tam robiłaś? - Zapytała Carly – musiałam odpowiedziec na życzenia noworoczne. - Następnie zrobiliśmy popcorn i poszliśmy do mnie do pokoju oglądac film.
Położyłam się ja koło mnie Carly a z drugiej strony Justin. Tak, więc mała leżała pomiędzy nami, wtulona we mnie. Oglądaliśmy Epokę Lodowcową, bo musieliśmy się dopasowac do mojej siostry.

Po około 20 minutach odleciała. - Zasnęła – Powiedział Justin – Tak, poczekaj przeniosę ją tylko do pokoju i już wracam. - Wstałam, ale Justin złapał mnie za rękę – Czekaj, ja ją przeniosę. - Wstał i wziął małą na ręce, a ja pokazałam mu gdzie ma ją zanieśc. Następnie przykryłam ją i oboje wyszliśmy z pokoju. Kiedy zamykałam drzwi Justin obrócił mnie i przygwoździł lekko do ściany i zaczął całowac. Boże robi to tak delikatnie, następnie podniósł mnie i zaniósł do pokoju, kładąc na łóżku. Postanowiłam to przerwac, bo ''co za dużo to niezdrowo'' – To co oglądamy coś? - Justin spojrzał na mnie – Tak, pewnie. Włączyliśmy jakiś film i położyliśmy się na łóżku. Oparłam swoją głowę o jego klatkę piersiową. Potem już nie pamiętam co było dalej.
_________________________________________________________
Rozdział jest dziś bo po pierwsze jest on taaaaki słodki i kochany że sama sobie zrobiąłm prezent urodzinowy i dodałam :D (Boże 18 lat o.O Rozumiecie to?! Przeraża mnie ten wiek i następne lata też :P )
A po drugie w tym tyg nie będę już miała czasu na dodanie bo mam dużo nauki, a w piątek i sobotę jadę na prawie cały dzień na taki Festiwal Zawodów w Krakowie, więc jak coś zapraszam będe uczyła wiązac krawaty :D No a potem w niedziele się pakuje i chce troszkę posiedziec z rodzinkom bo w poniedziałek czyli 24 lece do Rzymu i wracam w piątek, a w sobotę 29 mam zawody strzeleckie, w niedzielę będę nadrabiała lekcje ze szkoły  więc następny rozdział przewiduje na 2 Kwietnia ( dopiero :( )

No a z takich spraw organizacyjnych miło by mi było jakby więcej Was komentowało (zróbcie mi prezent urodzinowy i wszyscy skomentujcie :D ).
DObrze ja się z Wami żegnam jak coś to jestem na TT, fb, asku i mailu codziennie to piszcie :D Do następnego rozdziału :D

środa, 12 marca 2014

Rozdział 32

Justin
Jak co piątek wstałem bez pośpiechu i poszedłem w stronę łazienki, jednak drzwi były zamknięte. Zajrzałem do kuchni żeby zobaczyc kogo brakuje – Jazzmyn – Powiedziałem do siebie i ponownie podszedłem do drzwi łazienki i zacząłem walic w nie – Wyłaź! - Jednak ona nadal była cicho. Po chwili usłyszałem jak przekręca klucz w drzwiach i wychodzi na korytarz.- No nareszcie...zawsze zajmujesz łazienkę i nie da się do niej dostac. - Jazzy tylko przewróciła oczami i skomentowała krótko. - Brak seksu co, braciszku? - No w tym momencie osłupiałem...niby była przyzwyczajona do tego, że często przyprowadzam jakieś laski do domu, ale nie pozwolę tak do siebie mówic – Co zazdrościsz mi, że mam lepsze powodzenie od ciebie? - Oburzona na to co jej powiedziałem, odwróciła się na pięcie i weszła do kuchni.

Około 7:30 wyszedłem z domu, dziś średnio żebym się spóźnił, bo są wyniki egzaminów, które moja mama bardziej przeżywała niż ja. Pod szkołę zajechałem około 7:58 – Spoko jest czas. - Powiedziałem do siebie. Dziś jednak wyjątkowo późno przyjechałem, bo zawsze jestem tak około 7:45, już nawet Natalia przyjeżdża później niż ja. Szybkim krokiem wszedłem do szkoły i poszedłem na salę gimnastyczną, gdzie i tak już nie było miejsca bo wszyscy czekali aż o 8:05 nauczyciele przyniosą kartki z wynikami. To i tak jest dobrze, bo jak są egzaminy na koniec szkoły to dopiero jest hardcore. Ludzie panikują, gibają się na wszystkie strony, łażą w jedną i w drugą stronę, tupają ze zniecierpliwienia. No istny kabaret.
W tym całym tłumie gdzieś z boku zauważyłem Ryana, podszedłem więc do niego – Siema, jak tam? - Zapytałem. - Spoko, wczoraj o 23 musiałem jechac na Bronx, bo jakiś koleś zadzwonił, że potrzebuje towar. - Cholera teraz też by mi się przydał taki telefon o 23, ale w sumie Ryan też nie ma łatwego życia. Jego tata chleje, a mama utrzymuje jego, ojca i 2 młodsze siostry Ryana. Więc z dwojga złego to on z nas dwóch ma gorzej.
Nagle zrobił się jeszcze większy szum i zauważyłem Pana Colmana z kartkami. I pooooolecieeeeeli. W tym momencie chyba było mi żal profesora...chociaż...nieee jednak nie. Zaczęliśmy się z resztą chłopaków śmiac i czekaliśmy na wyniki.

W pewnym momencie zauważyłem w tym cały tłumie Natalię, ona zawsze była ambitna i nigdy nie świrowała tak jak cała ta reszta, przynajmniej tak mi się wydawało. Obserwowałem ją i kiedy zobaczyłem, że zaczyna skakac i cieszyc się wiedziałem że udało jej się zdac tak jak to sobie zaplanowała.

Kiedy tłum zmalał, całą grupką poszliśmy sprawdzic wyniki. Podszedłem do kartek z wynikami i szukałem mojego nazwiska. Nie mam problemu bo jestem prawie na samym początku listy. Kiedy już siebie znalazłem zacząłem czytac i jak zwykle wszystko pięknie zdane. Uśmiechnąłem się z satysfakcją do siebie i odszedłem trochę dalej czekając na chłopaków. Następny podszedł do mnie Ryan – I jak? - Zapytałem – Proste że zdałem a ty? - Zwrócił się do mnie – Ha no wiadomo, że wszystko super!

Następnie poszliśmy na lekcje. Za niedługo święta, więc trzeba dziś być na wyścigach i wygrac, bo muszę mamie pomóc i dodatkowo kupic coś wszystkim. Tata wraca dopiero jutro, więc dążę go odebrac z lotniska.

Natalia

Rany dziś są wyniki egzaminów jestem cholernie ciekawa jak mi poszło, wstałam cała podekscytowana z łóżka i po umyciu się i ubraniu zeszłam na dół na śniadanie.

Kiedy byłam już w szkole razem z Broke poszłyśmy na sale gimnastyczną gdzie miały być wyniki egzaminów. W ten dzień wszyscy wariowali, ja byłam tylko ciekawa jak mi poszło, ale w sumie nie ma się już czego denerwowac. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia, uczyłam się i poświęcałam na to dużo czasu i jestem pewna, że poszło mi dobrze. Broke też była spokojna więc obie nabijałyśmy się z ludzi którzy zachowywali się jakby nie wiadomo co im się działo, ale i tak większy stres mają wszyscy na koniec roku. W pewnym momencie zauważyłam Justina z chłopakami. Stali przy oknie i o czymś rozmawiali, ale mnie ich tematy nie interesują. Od tego balu jeszcze bardziej myślę o Justinie i o tym wszystkim. Razem z Broke i Ryanem jak spotkaliśmy się (Trzymamy się z nim, bo on jest okej, wiem że nic złego nie zrobił. Justin oczywiście o tym nie wie że się spotykamy we trójkę.) któregoś popołudnia rozmawialiśmy o tym wszystkim:

- Hej Wam – Przywitał się Ryan który dołączył do nas do Starbucksa podczas niedzielnej kawy. - Hej, co tam u ciebie? - Zapytałam kiedy siadał obok mnie.- Tak, wszystko świetnie. Ale ciężki dzień dziś miałem. - Odpowiedział biorąc łyka swojej kawy. - Coś się stało? - Zapytała Broke. - Spojrzał na nią i z lekkim uśmiechem odpowiedział – Interesy, to wszystko. - zawsze mówi interesy, nigdy nie powiedział czym się zajmuje i czym są konkretnie te interesy. - No tak jak zwykle – skomentowałam, bo lekko to irytujące jest kiedy ktoś z tobą rozmawia ale z drugiej strony nic ci nie mówi. Jednakże to jego życie i ja nie będę się wtrącała. - A jak tam sprawa z Justinem? - Zapytał, zmieniając temat. - Ryan i Broke to jedyne osoby z którymi mogłam na ten temat rozmawiac, bo oni jedyni wiedzieli o wszystkim. Z drugiej też strony wiem, że Ryan nie powtórzy tego wszystkiego Justinowi więc można powiedziec że mu ufam. - Bez zmian, nie chce z nim rozmawiac. - Odpowiedziałam, jednak Ryan wie chyba coś czego ja nie wiem, albo nie dopuszczam tego czegoś do siebie, bo strasznie mnie namawia żebym mu jednak wybaczyła i dała tą szansę. - Słuchaj, nie chce się powtarzac, ale on po prostu chciał być z tobą szczery. Odpowiedz mi teraz na jedno pytanie – spojrzałam na niego – Czy jakby on tobie tego teraz nie powiedział to czy potem zapytała byś sięgo o to? - Kurde no ten chłopak powinien iśc na psychologa, dobry w tym jest. - Nie wiem...no...tak, zapytała bym się pewnie. - biorąc łyk kawy ponownie zadał pytanie – To wyobraź sobie, że jesteście ze sobą już rok macie wiele fantastycznych wspomnień i pytasz się go o to, on ci odpowiada i co? Zostawiasz go? - Spojrzałam na niego i odpowiedziałam – Ale nie jesteśmy razem i nie mamy wielu fantastycznych chwil więc nic nie stoi na przeszkodzie żeby odejśc. - Broke siedziała cicho i słuchała naszej rozmowy, która powoli mnie już męczyła – Natalia ale widzę i nie zaprzeczaj też że ciebie to nie męczy. Oboje wiemy, że coś do niego czujesz, on do ciebie też zapomnij o tym i mu wybacz. - Nie miałam ochoty dalej rozmawiac, wstałam i zakładając płaszcz, wzięłam swoją kawę i na odchodne powiedziałam – Nic nie wiesz, więc nie mów mi tu o uczuciach. One teraz nie mają znaczenia. - Odeszłam i wyszłam na świeże powietrze.
Od tamtego czasu jakoś za bardzo nie rozmawiamy, a jak już to rozmowa jest sztywna i nie bardzo nam się układa. Jak Ryan do mnie napisze, to odpowiadam szybkimi i krótkimi słowami lub zdaniami, a jak dzwoni to odbieram a po chwili mówię że muszę kończyc.

Nagle pan Colton przyniósł wyniki i wszyscy się rzucili ja i Broke byłyśmy z tyłu bo po co się śpieszyc i tak zobaczę i tak.

Kiedy już doszłyśmy do naszych list zaczęłam się szukac i kiedy zobaczyłam 100% z historii i angielskiego to zaczęłam razem z Broke skakac z radości. Po upływie ok 3 minut wszyscy zaczęli rozchodzic się już do klas gdzie mieli lekcje.
Muszę przyznac że ten piątek jest najlepszy. Święta też będą boskie już to czuje!

~*~
Ahhh!!! Wigilia! Kocham to! Co roku przyjeżdża do nas rodzina. Babcie, dziadkowie, ciocie, wujkowie i kuzynostwo. Nie mamy aż tak dużego domu, ale uwielbiamy spędzac wszyscy razem święta więc są materace, łóżka i jakoś się mieścimy.
Kolacje mamy zazwyczaj około godziny 18, teraz jest 16 więc wszyscy się przygotowują. Ja byłam już ubrana. Miałam na sobie białą sukienkę, nie była ona długa, troszkę nad kolano, z rękawami 3/4. Nagle zaczął dzwonic mi telefon podeszłam i nie patrząc na to kto dzwoni odebrałam – Halo? - głos po drugiej stronie zaczął mówic – Hej, chciałem ci złożyc życzenia i przeprosic – Westchnęłam i no tym razem się nie wykręcę – Dobrze słucham cię Ryan. - W sumie co mi tam, dobry z niego kumpel. - Sorry za to przy kawie, ja po prostu widzę jak się męczycie oboje i chce jakoś pomóc, ale okej nie wtrącam się. A po drugie to wszystkiego dobrego! Radości, szczęścia i rodzinnej atmosfery w święta, oraz też i oczywiście wybuchowego sylwestra i szczęśliwego nowego roku! - Nie widząc go mogłam się domyślec że w tym momencie właśnie się uśmiecha. - Dziękuję, tobie również wszystkiego co najlepsze, radości uśmiechu, szczęścia i miłości oraz żeby nadchodzący nowy rok był jeszcze lepszy od tego obecnego. - Rozmawiałam z nim jeszcze chwilę, kiedy to do pokoju weszła Carly i koniecznie chciała ze mną rozmawiac. - Emmm Ryan przepraszam, ale siostra chce ze mną o czymś porozmawiac. - Powiedziałam, lekko zakłopotana. - Spoko, pozdrów ją. - Rozłączyłam się i odkładając telefon na bok, zapytałam Carly co się stało, na co ona szybko odpowiedziała – Natalia!! Musimy zadzwonic do Jaxona! Chce mu złożyc życzenia świąteczne. - Cholera...naprawdę? No dobra, nie mogę jej odmówic – Dobra ale słuchaj ja dzwonie do Justina i ty z nim rozmawiasz i prosisz Jaxona do telefonu okej? - Mała spojrzała na mnie i pokiwała głową. - Dobra to.... masz łączy. - Dałam jej telefon i przy okazji włączyłam na głośno mówiący, żeby słyszec całą rozmowę. Po 3 sygnałach odebrał, ale chyba nie bardzo wiedział co powiedziec, bo milczał powiedziałam bezgłośnie Carly żeby zaczęła mówic, zrozumiała – Cześc, tutaj Carly, mogę rozmawiac z Jaxonem? - Zapytała a Justin od razu odpowiedział – Pewnie, już do niego idę. - Kiedy usłyszałam jego głos coś dziwnego poczułam w brzuchu...mam to za każdym razem kiedy go słyszę. - Hej – Powiedział Jaxon. - hej chciałam ci złożyc życzenia, więc wszystkiego najlepszego i fajnych prezentów. - Zaśmiałam się na wspomnienie mojej siostry o prezentach. - Dzięki, tobie też super prezentów i fajnych świąt. - Kiedy skończyli rozmawiac Carly oddała mi telefon i kiedy usłyszałam – Natalia? - Justin chyba chciał ze mną rozmawiac, ale ja szybko się wyłączyłam. - Czemu nie chcesz rozmawiac z Justinem? - Zapytała moja siostra. - Nie prawda, po prostu jakoś tak niechcący się rozłączyłam. - Kupiła to więc uśmiechnęła się i wyszła z mojego pokoju.

Przy kolacji kiedy każdy już usiadł na swoim miejscy zadzwonił ktoś do drzwi – Oho...strudzony wędrowiec do nas zagościł. - powiedział mój tata i wyszedł. Po chwili wrócił i w rękach miał bukiet czerwonych róż. - Emmm Natalia to dla ciebie – Byłam zaskoczona prezentem od taty. - Oj tato nie musiałeś dziękuję. - On spojrzał na mnie i odpowiedział – Ale to nie ode mnie, właśnie to kurier przyniósł. - Byłam zdziwiona mój kuzyn Max od razu zaczął – Oooooo Natalia ma cichego wielbiciela, albo chłopaka o którym nie wiemy. - Wszyscy na mnie patrzyli a ja gdyby nie makijaż była bym czerwona jak burak. Podeszłam do kuchni i wsadziłam kwiaty do wody a z nich wypadła karteczka gdzie było napisane '' Radosnych, wesołych i udanych świąt. Życzę Ci dużo uśmiechu takiego pięknego jak Ty sama, sukcesów w szkole i poza nią oraz MIŁOŚCI. Myślę, że wiesz kim jestem i chce żebyś wiedziała, że w tym dniu myślę o Tobie.''
Do oczu napłynęły mi łzy, ale starałam się je utrzymac, żeby nikt sobie nic nie pomyślał. Po chwili wróciłam do stołu z uśmiechem na twarzy i do końca dnia myślałam o Justinie.
____________________________________________________
Jest rooozdział :D Udało się dodac! I co? Jak Wam się podoba rozdział? :D Piszcie w komentarzach proooszę nooooo..... :D

Mam prośbę lajknijcie tą stronkę, chodzi tu o kolejny koncert Justina w połączeniu z akcjami charytatywnymi! Pomóżcie! :D https://www.facebook.com/justinbieberwpolsce

Jeśli chce byc ktoś informowany o rozdziałach to zapraszam do zakładki informowani :D

@natala_belieber 

środa, 5 marca 2014

Rozdział 31

Cały tydzień po szkole się uczyłam bo w szkole miałam totalny sajgon, co chwilę ktoś coś ode mnie chciał. Dodatkowo kończyliśmy projekt na biologię więc musiałam się męczyc z Lukiem i Justinem i..Justinem. Tak to dziwnie brzmi ale ten chłopak którym miałam się opiekowac przez ten tydzień naprawdę nazywa się Justin i nie pasowało mi to że za każdym razem jak wymyślałam dla niego jakąś inną nazwę ona kazał do siebie mówic po imieniu.

W poniedziałek się zapoznawaliśmy czyli wyglądało to tak, że on łaził za mną nic nie mówiąc. Na każdej z przerwie mówiłam mu w biegu co gdzie się znajduję i szłam dalej.

We wtorek chłopak już się ożywił i zadawał więcej pytań, męczył, ciągnął gdzieś gdzie nie miałam ochoty chodzic. Jednak najgorsze było na następny dzień.

We środę ten oto chłopak pomyślał, że może do mnie zarywac i zaproponował mi wyjście do kina. W takim oto momencie dziękowałam Bogu że jest coś takiego jak nauka i egzaminy semestralne. Odmówiłam mu, mówiąc ze muszę się uczyc bo mam zamiar zdac te testy.

We czwartek zaczął nawijac o tym balu i pytac się mnie w co się ubiorę bo chcę cytuje ''dostosowac się do mojego ubioru''. No większego idioty nie mogłam dostac.

W piątek jak już miałam dość męczenia mnie w co się ubieram, powiedziałam mu że zakładam pomarańczową sukienkę z koronką i wtedy był usatysfakcjonowany.

Z tego wszystkiego zapomniałam powiedziec jak on wygląda. Jest dośc niski bo niewiele wyższy ode mnie a ja mam 165 cm wzrostu to on może ma ok 168 cm. Ciemne ulizane włosy, na nosie ma okulary typu kujonki i chodzi w koszulach i emm...spodniach których nawet nie umiem nazwac ale są obleśne.

Umówiliśmy się, że spotkamy się już na balu, bo nie miałam ochoty ani po niego jechac, ani żeby on przyjeżdżał po mnie. Kiedy już zaparkowałam auto, zamknęłam je a kluczyki schowałam do torebki i poszłam w stronę szkoły. Z daleka można już było usłyszec muzykę.
Kiedy weszłam już do środka odwiesiłam płaszcz i poszłam w stronę sali gimnastycznej gdzie umówiłam się z Justinem (tak dla jasności może nie będę nazywała go po imieniu bo źle mi się o kojarzy) z tym nowym. Czekał na mnie przed drzwiami więc podeszłam. Oczywiście wyglądał lepiej niż przez ostatni tydzień, bo jednak chyba każdy facet w garniturze wygląda świetnie.
- Hej, ślicznie wyglądasz. Widzisz mam krawat pod kolor twojej sukienki. - Uśmiechnęłam się do niego i odwracając się żeby zobaczyc czy jest już Broke, zauważyłam coś co mnie lekko ścięło z nóg.

Justin
Cały tydzień był w sumie do wytrzymania. Nie przejmowałem się tą emmm...Kelsey tylko robiłem swoje, a ona się za mną szwendała. Dobrze chociaż, że po szkole nie musiałem jej niańczyc bo wtedy bym chyba wpadł w jakiś obłęd. Ten tydzień mama zmusiła mnie do nauki bo zbliżają się egzaminy, ale ja je i tak zdam więc po co mam się uczyc? Dlatego też siedziałem w swoim pokoju grając w jakieś gry na kompie, a jak ktokolwiek wchodził do pokoju wyłączałem to co miałem akurat na włączone i udawałem że się pilnie uczę.

Streszczając cały tydzień w poniedziałek postanowiłem zapoznac tą dziewczynę z innymi dziewczynami żebym miał więcej luzu ale niestety to nie działało bo była uwieszona na mnie jak cholera.

We wtorek pokazałem jej kto się tutaj w szkole liczy czyli jak łaziła za mną to i widziała, że ze mną nie ma żartów. Jednak nie przeginałem bo mogła być w zmowie z Dyrkiem.

We środę nadal nie mogłem zapamiętac jej imienia i zawsze mi przypominała, to było już irytujące, jak by nie mogła sobie darowac i reagowac na ''ej ty''.

We czwartek próbowała ze mną rozmawiac ale po 3 przerwach zrezygnowała kiedy odpowiadałem jej wybiórczo na niektóre pytania i to tak że nawet Ryan miał ubaw.

W piątek przypomniała mi o balu i zaraz uświadomiłem sobie, że będę musiał wcisnąc się w garnitur, choc nie...ja nic nie muszę i w to coś też nie będę się ubierał. Bardzo usilnie wciskała mi że ona będzie miała seledynową sukienkę i że mam się ubrac pod kolor. Żebym ja chociaż widział co to jest za kolor to było by dobrze.

W sobotę na balu spotkaliśmy się na parkingu, oboje przyjechaliśmy w tym samym czasie. Ja byłem sam a ona z tym emm chłopakiem, którego to Natalia miała niańczyc. Weszliśmy do środka szkoły, gdzie już leciała ta denna muzyka, oddaliśmy płaszcze i ja oraz Kelsey poszliśmy do sali gimnastycznej a ten em...dalej nie wiem jak ma na imię czekał na Natalię przed drzwiami na salę.

- Idę się napic, chcesz czegoś? - Zapytałem, bo muszę się czegoś napic. - Tak soku. - Uśmiechnęła się. - nie odwzajemniłem tego tylko poszedłem do lady z napojami, jednak jedyne co było z alkoholem to pącz...serio!? Wziąłem jakiegoś energetyka i sok dla Kelsey i odwracając się w jej stronę spojrzałem na drzwi i zobaczyłem coś co przykuło moją uwagę. Stała tam dziewczyna z upiętymi włosami w emm chyba koka tak to się chyba nazywa. Miała na sobie krótką chyba pomarańczową sukienkę. Kiedy się odwróciła dostrzegłem, że to jest Natalia. Ona też mnie zauważyła, chwilę staliśmy tak i patrzyliśmy się na siebie, dla mnie były to godziny jednak w rzeczywistości jedynie kilka sekund. To ona pierwsza odwróciła wzrok. Wyglądała ślicznie, w sumie ona zawsze wygląda świetnie. Teraz nagle wszystko mi się przypomniało i poczucie winy znowu się we mnie obudziło. Chciałem do niej podejśc, ale wiem, że ona sobie tego nie życzy i w sumie ja się jej nie dziwie, po tym co usłyszała...

Natalia
Justin...Stał tam i patrzył się na mnie i oczywiście nie był w garniturze. Miał na sobie czarne spodnie, białą koszulę i czerwone supry. Włosy miał jak zwykle świetnie postawione do góry. Nie wiem jak on to robi ale wygląda cholernie dobrze. Przez chwilę a raczej kilka sekund staliśmy tak patrząc się na siebie, ale postanowiłam to zakończyc i odwróciłam wzrok.

Kiedy już spotkaliśmy Broke z Codym weszliśmy na sale i nie uwierzycie kogo tam zobaczyłam...Na ten widok to aż od razu się rozweseliłam i prawie wpadłam w histerię śmiechu. Luke z....Bellą razem...trzymających się za rękę. No to był po prostu widok jedyny i niepowtarzalny. Nagle Cody do kogoś pomachał i wykonał gest ręką jakby kogoś wołał. Błagałam żeby to nie tą całą słodką nową parę. Tak też się stało nie ich wołał lecz Justina i tą jego emm nową koleżankę. Tak, Cody nie wie co się wydarzyło, nadal myśli że ja i Justin jesteśmy wrogami i niech tak będzie. - Siema stary – Podali sobie ręce w ten charakterystyczny sposób – Cześc – Przywitał się Justin. - Emm ten, cześc jestem Justin, a Kelsey to moja siostra, sorry że wcześniej się nie przedstawiłem – taaak mój nowy przyjaciel postanowił się przywitac, na co Justin lekko chyba się rozbawił kiedy doszło do niego, że ma tak samo na imię jak on. - Zabawne, też jestem Justin. - ten nowy się zaśmiał w jakimś głupim stylu. Przez cały wieczór trzymaliśmy się niestety w takim składzie więc byłam skazana na towarzystwo Justina.

Jednak w pewnym momencie mój nowy kolega zrobił coś za co nie lubię go jeszcze bardziej kiedy tańczyliśmy zbliżył się do Justina i Kelsey tak chyba miała na imię i zrobił to... - odbijany! - i w ten sposób wylądowała podczas wolnego tańca z Justinem na środku sali, kiedy tamten tańczył ze swoją siostrą. - Tak...więc emmm...cześc. - odezwał się Justin – Nie męcz się, piosenka się zaraz skończy, a ja zadbam o to żeby to się nie powtórzyło. - odwróciłam głowę w drugą stronę, żebym nie musiała na niego patrzec, jednak ten złapał za mój podbródek i pociągnął do góry tym samym zmuszając mnie żebym na niego popatrzyła. - Nadal jesteś zła? - Zapytał, jednak ja nie odpowiedziałam, bo uważałam to za rzecz oczywistą. - Dobra to inaczej, przepraszam, za to wszystko, ale myślałem, że jestem ci winien wyjaśnienia – zaczął wtedy ja westchnęłam i słuchałam go dalej – Ja po prostu chce to jakoś wszystko naprawic, nie wiem jak bo nie jestem w tym wszystkim dobry, nie umiem przepraszac i jestem beznadziejny w okazywaniu uczyc, ale się staram. - Patrzył się na mnie oczekując odpowiedzi, wtedy ja zdjęłam ręce z jego ramion odsunęłam się o krok i na odchodne powiedziałam – ale chęci nie zawsze wystarczają. - odwróciłam się i poszłam. Nie miałam ochoty już więcej go widziec. Wyszłam z sali gimnastycznej i po jakiś 5 minutach ten nowy do mnie przyszedł – Czemu wyszłaś? - Zapytał lekko zmartwiony. - Nie ważne, po prostu więcej tego nie rób. - Powiedziałam – Ale czego? - Zapytał zdezorientowany. - Nie każ mi tańczyc z Justinem. - Odpowiedziałam szybko, ocierając łzę która uciekła mi i poleciała po policzku. - Coś ci zrobił? - Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam – Słuchaj, nie znamy się i nie będę streszczała ci całego mojego życia a zwłaszcza wątku z Justinem bo za długo by to trwało, po prostu ja i on... ja go nie lubię i nie chce mieć z nim nic do czynienia okej? Proszę cie zrozum to. - Spojrzałam na niego – Dobrze. - Uśmiechnął się i weszliśmy z powrotem na salę.

Reszta wieczoru była troszkę sztywna, ale około 24 powiedziałam, że mnie głowa boli i muszę już wracac. Nowy to zrozumiał i odprowadził mnie do auta. Całe szczęście, bo Justin wyszedł za nami i gdyby nie to że miałam obstawę do samego auta to pewnie by podszedł, a ja na to nie miałam już siły.

~*~
W niedziele dalej kułam, chociaż zdaniem mojej mamy i Fillipa bez sensu. Dlatego też wieczorem zrobiliśmy sobie seans filmowy kiedy Carly poszła już spac.

W poniedziałek miałam na 9 więc mogłam spac troszkę dłużej. Jednak przez stres nie mogłam spac. Rano wstałam, ubrałam ołówkowa spódniczkę i białą koszulę. Założyłam szpilki i zeszłam na dół do kuchni, aby coś zjeśc. - Cześc, jak ci się dziś spało? - Zapytała mama robiąc sobie i tacie kawę do pracy. - Średnio dobrze, bo stres mnie zjada. - Powiedziałam krótko kończąc jedną kanapkę którą udało mi się w siebie wcisnąc. - Oj na pewno będzie dobrze, nie musisz się niczym martwic kujonie, chodź podwiozę cię do szkoły – Zaproponował wchodzący Fillip który właśnie ubierał kurtkę. - A potem pojedziemy na pizzę co? - Ooo czyżby mój brat znów chciał coś ze mnie wyciągnąc? Trudno, z chęcią spędzę z nim czas. - Pewnie, kończę o 14 więc czekaj pod szkołą. - Powiedziałam idąc w stronę drzwi – Pa mamo, pa tato! - krzyknęłam i zamknęłam drzwi.

- To powodzenia i nie dziękuj żeby nie zapeszyc – powiedział otwierając mi drzwi Fillip –Haha, nie dziękuję. - Uśmiechnęłam się i poszłam w stronę szkoły. Pod drzwiami stał nie kto inny jak Justin, zmierzyliśmy się jedynie wzrokiem i minęliśmy. To zabawne jak w przeciągu paru tygodni można się na zmianę nienawidziec i lubic, całowac albo kłócic. To niesamowite.

Kiedy byłam już w środku poszłam pod salę gdzie miałam pisac dziś test. Na miejscu spotkałam Broke – Heeej i jak tam obkuta? - Zapytała z radosnym głosem. - Tak, myślę że tak a ty? - Odpowiedziałam, starając się brzmiec tak jak ona ale to była chyba nędzna podróbka jej głosu. - Haha widzę, że jesteś zdenerwowana. - Zauważyła. - No troszkę.

Kiedy tak rozmawiałyśmy z sali wyszedł jeden z nauczycieli proszący nas o zajęcie miejsc i przygotowanie się do egzaminu który miał rozpocząc się punktualnie o 9; 30.

~*~

Po wszystkim byłam już spokojniejsza bo najważniejsze egzaminy mam za sobą czyli historia i angielski bo to najbardziej jest mi potrzebne by dostac się na dobre studia. Poszłam na parking, tam czekał już Fillip – I jak ci poszło? - zapytał z uśmiechem – Myślę, że dobrze, jutro matematyka oraz biologia i chemia więc jeszcze sobie po powtarzam wystarczy mi z tego tylko po 60% bo z tego co dziś było muszę mieć minimum 95%. - Kiedy skończyłam swój monolog Fillip zaczął się śmiac i wyjechał na ulicę jadąc w przeciwnym kierunku do kierunku w którym znajdowała się pizzeria. - Eee braciszku, gdzie my jedziemy? - Zapytałam lekko zdezorientowana. - Oj nie chciałem przy rodzicach, ale jedziemy po prezenty dla mamy, taty i Carly na gwiazdkę do centrum handlowego. - Wtedy to ja zaczęłam się śmiac. - Okej, ale mam nadzieję, że i tak zabierzesz mnie na jakieś jedzenie bo jestem głodna. - Stwierdziłam zgodnie z prawdą. - Tak, pewnie zahaczymy o coś.
_________________________________________________________
Dziś rozdział bez większych fajerwerków, ale w następnym będzie się działo ;)

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze!
I od razu załatwię sprawę z nominacją do Liebster Awards.
Dziękuję Ania Bieber za nominacje to dla mnie mega wyróżnienie i cieszę się, że zasłużyłam na to :)
Jednak odpowiem tylko na pytanie i nikogo nie nominuje, gdyż powtórze to jeszcze raz nie mam czasu na czytanie blogów ale mam zamiar zobic to w wakacje ale jak narazie nie czytam nic :(

ODP:
1 - Ojj dużo tego, bo ja się praktycznie cały czas uśmiecham :D
2 - Tak, oczywiście, że jest :D
3 - Nooo 17 marca kończe 18 lat :D
4 - Pewnie, mam jeden przyziemny plan a drugi to marzenie :D
5 - Muzyka a precyzując śpiewanie :D
6 - Za dobre serce, pomoc innym, za to że jest dla nas tak samo jak my dla niego :D
7 - Nie żałoważ tego jak przeżyłam swoje życie :D
8 - Hmmm...ciężkie pytanie odpowiem tak : To skomplikowane :D
9 - To jest tajemnica.... ale patrz na odp 5 i skojarz :D
10 - Harry Potter - Zawsze jest w tym filmie ciekawie :D
11 - Dośc długo wymyślałam to w głowie a potem stwierdziłąm że przelejeto na bloga :D

@natala_belieber