piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 3

Minął kolejny tydzień i tym razem byłam u Broke razem z Bellą. Ok godziny 22 zaczęłyśmy się zbierac do domu, Bella jechała skuterem, ale nie chciałam żeby mnie zawiozła, ja w sumie mieszkałam tylko 20 minut od Broke więc postanowiłam się przejśc. Założyłam moje białe słuchawki, wkładając końcówkę do mojego iPhon'a i włączyłam sobie swoje ulubione piosenki. Trochę bałam się wracac sama, jak tylko przypomniałam sobie o wydarzeniach sprzed tygodnia, ale co do odważnych świat należy. Szłam wzdłuż ulicy kiedy w pewnym momencie musiałam przejśc na drugą stronę. Nic nie widziałam więc postanowiłam postawić pierwsze kroki na pasach, lecz kiedy to zrobiłam poczułam mocny uścisk i postac za mną pociągnęła mnie do tyłu, a ja ujrzałam, jak przed moimi oczami przejeżdża z wielką prędkością auto, które nawet nie raczyło się zatrzymac. Potem usłyszałam – Czy ja naprawdę muszę cię zawsze ratowac? - po tych słowach i tym tonie wiedziałam, że to jest Justin.
- No nie Bieber, co ty tu robisz? - zapytałam, przewracając oczami po czym wstałam i się otrzepałam z ulicznego kurzu.
- Tsa...a dziękuję może najpierw? - powiedział, również się otrzepując.
- Yyy tak, jasne dzięki. - powiedziałam, lekko zmieszana.
- Dobra, po prostu wyciągnij to gówno z uszu i rozglądaj się, dziś nie mam czasu cię odprowadzic – wstał, lekko wkurzony, że znów musiał się do mnie zbliżyc.
- A ktoś cię prosił o odprowadzanie mnie?...- przewróciłam oczami.
Zobaczyłam tylko jak Justin oddala się ode mnie i idzie w stronę jakiejś dziewczyny.
- Cześc Justin – usłyszałam tylko jak się z nim wita, a po chwili widziałam jak on łapie ją za nadgarstek i ciągnie do środka jakiejś kamienicy.

Justin

- Cześc Justin – powiedziała Kayla, ale nawet się nie odezwałem tylko złapałem za jej nadgarstek i weszliśmy do budynku w którym mieszkała.
- Ej co do Cholery?! - powiedziała, jednak ja jej nie słuchałem, prowadziłem ją do miejsca do którego zmierzałem od kiedy opuściłem fabrykę, a tamta idiotka dodatkowo mnie wkurzyła. Czy ona zawsze musi być tam gdzie ja?!
Doszliśmy do jej mieszkania i jej sypialni, rzuciłem ją na łóżko, przyssałem swoje usta do jej, całując nie patrząc na to aby być delikatnym i zanim się zorientowaliśmy leżeliśmy już bez ubrań, robiący to co zwykle, kiedy jestem wkurzony. Tak właśnie odreagowuje swój stres i gniew. Po udanym seksie ubrałem się i po prostu wyszedłem, nie zwracając uwagi na to co mówiła Kayla. Była godzina 2 spacerowałem po ulicach NY. Było cicho i spokojnie, ja również byłem już opanowany więc trzymając ręce w kieszeniach, kopałem kamyk po chodniku po którym szedłem. Noc była bardzo ciepła, więc i spacerowało się dośc miło. Nagle moje myśli zaczęły wracac, do tego momentu kiedy uratowałem Natalię... Kurwa..czemu ja wgl o niej myśle...Po tym co było rok temu…

Natalia

Rano, albo jak kto woli popołudniu zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół – No witaj kochanie – przywitała mnie mama o godzinie 12.
- hej, ale się wyspałam! - powiedziałam radosnym głosem.

- Cieszę się, bo dziś też bym chciała, żebyś szła z Carly do parku. - powiedziała mama z nadzieją, że nie będę zła.
- Oczywiście, jak chcesz to mogę z nią co sobotę chodzic do parku – zaproponowałam, bo uwielbiam spędzac czas z moją młodsza siostrą, mama się ucieszyła. Zjadłam więc śniadanie i poszłam do pokoju aby się ubrac w zielone rurki, szeroką bluzkę z napisem ''keep calm and love me'', trampki, potem się umalowałam i włożyłam do torebki potrzebne rzeczy. Zeszłam na dół wzięłam soczek dla Carly i dodatkowy, bo kto wie może znowu mi się przyda tak jak ostatnio jak Justin przyszedł z bratem nie dbając o to czy ma picie '' Cholera! Znowu o nim myślę! Czemu?''
- idziemy? - pytała zniecierpliwiona Carly, wyciągając mnie z mojego zamyślenia.
- Tak, pewnie. - odpowiedziałam jej, biorąc ją za rękę i idąc w stronę wyjścia.
Na plac zabaw doszłyśmy parę minut po 13 i Carla poszła bawic się w piasku tak jak to zazwyczaj bywało. Po ok 20 min znowu przyszedł przystojny wysoki chłopak, ale tym razem wiedziałam, że to był Bieber, bo tylko on miał tego tygrysa na przedramieniu, którego wcześniej u niego nie widziałam, no oprócz poprzedniego tygodnia. Miał na sobie czarne zwężane spodnie z opuszczonym krokiem spodnie, przez co można było dostrzec jego białe bokserki, miał też niebieską bokserkę, a jego włosy były uczesane w lekki ale seksowny nie ład.
- Zrób zdjęcie starczy na dłużej.
- hym? - oderwałam wzrok od niego.
- Powiedziałem żebyś zrobiła zdjęcie to starczy na dłużej – powiedział, a ja się zarumieniłam, bo zauważył, że gapiłam się na niego.
- Taa pewnie bo ja nie mam co fotografowac, myślisz że jesteś aż taki fantastyczny, że mam ochotę na ciebie patrzec? - Nie żebym w tym momencie skłamała, ale musiałam...
- No wiesz po tym jak mnie oblukałaś od stóp do głowy to chyba jednak muszę mieć to coś. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem, który dodawał mu tylko do tego jego seksownego wyglądu więcej uroku. To że wygląda on jak młody bóg nie znaczy że nie mogę go nielubiec, bo facet działa mi bardzo na nerwy, z wiadomego powodu.
Usiadł koło mnie (nie wiem czemu akurat obok mnie, skoro było wiele innych miejsc) – Czemu tu usiadłeś? Mało jest wolnych miejsc? - zapytałam.
- Łoł... a to co? Co ja ci teraz zrobiłem...nie widzisz kurwa, że staram się być miły? - Powiedział unosząc w górę ręce na znak tego że się zirytował..
- Co proszę? Ty miły dla mnie!? Słyszysz ty siebie w ogóle?!- Już nie wytrzymałam tego ciśnienia.
- No słyszę nie ogłuchłem! Ja pierdole ale ty się wściekasz!! – również się wkurzył.
- Wiesz mam powody, żeby cię tak traktować! – no i proszę bardzo to ja zaczęłam temat.
- Haha...proszę, proszę! Smith wraca do wydarzeń z września ubiegłego roku! – wyśmiał mnie,
- wiesz co daruj sobie, nie mam ochoty o tym z tobą rozmawiać! Po prostu daj mi spokój!
- Nie mam zamiaru, ciebie się tak fantastycznie denerwuje, to się stało moim hobby – jego uśmieszek doprowadził do tego że moje emocje górowały nade mną i jeszcze chwila a bym się rozpłakała.
- Ty idioto! Jesteś człowiekiem bez serca! Po tym co mi zrobiłeś masz jeszcze czelnośc spojrzeć mi prosto w oczy i mnie obrażać!! – wybuchłam.
- Shawty, luz ok? - Powiedział znowu z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem.
- Ile razy idioto mam ci mówic żebyś tak do mnie nie mówił?
- Ale jak? - pytał się bezczelnie.
- Tak jak przed chwilą do mnie powiedziałeś! - ponownie doprowadził mnie do szału.
Nagle przybiegło nasze rodzeństwo – Natalia czemu się kłócicie? - zapytała Carly.
- Nie kłócimy się, to jest po prostu mocna wymiana zdań kochanie – przytuliłam ją – coś się stało?
- Nie, Jaxon chciał iśc do Justina, więc i ja postanowiłam sobie zrobic przerwę. - dzieciaki zajęły miejsce koło nas, tak że teraz już nie siedzieliśmy z Bieberem koło siebie.
- Dasz mi picie? - zapytał go Jaxon.
Wtedy Justin podał mu butelkę z sokiem, po czym spojrzał na mnie z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.
- Mnie też dasz? - zapytała się Carly, wtedy i ja wyciągnęłam z torebki butelkę z wodą. Potem znowu poszli się bawic, jednak my z Jussem milczeliśmy, lecz on przerwał tą ciszę – Wiesz, że jak się wściekasz to wyglądasz bardzo seksownie? - powiedział, a ja zamarłam.
- Co proszę?- zapytałam, chcąc się upewnic czy oby na pewno usłyszałam to co usłyszałam.
- Wyglądasz seksownie jak się denerwujesz. - ponownie się uśmiechnął.
- Znów zaczynasz?! – stwierdziłam, nawet na niego nie patrząc.
- A co chciała byś? – puścił mi oczko, on jest obleśny!
- Jesteś obrzydliwy! Nigdy! Nigdy! Nigdy przenigdy nie chce aby to zdarzyło się jeszcze raz! – powiedziałam patrząc się na niego z odrazą.
- No ja tam nie wiem bo z tego co mi mówiłaś to…- nie pozwoliłam mu dokończyć - Uspokój się! To było ponad rok temu i nie chce do tego wracac! – warknęłam po czym zawołałam Carly bo musiałyśmy wracac już do domu, wtedy przybiegł też i Jaxon i zwrócił się do Justina, który również już chciał się zbierac. -Justin, mogę zaprosic Carly na moje urodziny?? - popatrzył się na niego z miną szczeniaczka.
- No pewnie, czemu by nie? Shawty może przywieź swoją siostrę w sobotę do nas? - powiedział w sposób jakby chciał ze mnie zakpic.
- Mogę? Mogę? - zapytała Carly.
- Ehh...no nie wiem, musimy porozmawiac z rodzicami – zwróciłam się do siostry - dam ci odpowiedź w szkole. - spojrzałam na niego, wymownie, żeby wiedział że mi to nie pasuje.
- Nie będzie mnie w szkole, masz mój numer bo nie zmieniałem, ja mam twój o ile nie zmieniałaś więc się zgadamy. – popatrzył się na mnie.
- Nie nie zmieniałam. – odezwałam się z grymasem na twarzy.
- No to do usłyszenia shawty, pa Carly. - powiedział, a we mnie się zagotowało. '' Boże Carly gdybyś ty wiedziała jak ja się dla ciebie poświęcam'' – pomyślałam sobie w duchu.
Doszłyśmy do domu i się zaczęło – Mamo, mamo! - zawołała moja kochana siostra.
- Co się stało?
- Mogę iśc na urodziny w sobotę do mojego kolegi?
- Jakiego kolegi?
- poznałam go na placu zabaw. - powiedziała z wielkim entuzjazmem.
- Oj niestety ale nie, ja nie znam jego rodziców i nie puszczę cię tam.
- Ale Natalia zna jego brata, chodzą do jednej szkoły i jak ja idę bawic się z Jaxonem to ona rozmawia z Justinem.
- Czy to prawda? -Mama zwróciłam się do mnie.
- No tak, ja i Bieber chodzimy do jednej szkoły, tyle że on jest o rok starszy, jego brat jest mega słodki no i strasznie chciał żeby Carla przyszła na jego urodziny. - odpowiedziałam
- No dobrze, ale ty musisz ją tam zawieźc i przywieźc, bo by z ojcem mamy niestety weekendowy wyjazd i nie będzie nas w domu. - jak to usłyszałam oczy wyszły mi na wierzch, '' Co? Ja mam jechac do domu Justina? Nie! Nie! Nie!' - moje myśli biły się ze sobą.
- Ale, ja... - zająkałam się.
- No jak ty nie to kto? Fillip ma wypad z kolegami, tylko ty zostałaś, a zostawiamy ci naszego Range Rovera, więc pojedziesz nim.- zaoferowała mama.
- Ehh no dobrze – skusiła mnie tym samochodem.
- No to Carly możesz jechac, ale masz w sobotę słuchac siostry – powiedziała mama, a moja siostra jej przytaknęła i zaczęła się cieszyc.
Po obiedzie pojechaliśmy na zakupy z rodzicami, uwielbiałam spędzac z nimi czas. Do domu wróciliśmy ok 20, ja nie byłam głodna więc poszłam od razu do swojego pokoju. Rzuciłam torebkę na łóżko i poszłam do garderoby, aby wyciągnąc jakąś piżamę do spania. Nagle usłyszałam że przyszedł mi sms '' Oho, Broke jest na dyskotece i wychaczyła jakiegoś przystojniaka''. Nie myliłam się,opisała mi chłopaka i faktycznie musi być nieziemsko przystojny. Odpisałam jej żeby podeszła do niego, ale nie doczekałam się odpowiedzi więc poszłam się umyc. Puściłam wodę i zaczęłam się myc moim ulubionym truskawkowym żelem. Następnie umyłam włosy i przebrałam się w ciuchy do spania. Rzuciłam się na łóżko i wzięłam do ręki mojego iPhon'a i zauważyłam wiadomośc:

I co shawty? Carla może przyjśc?
Ehh... nie wytrzymał, musiał napisac... jednak postanowiłam mu odpisac.

Taa, przywiozę ją

W następnej wiadomości napisał mi adres, ja odpisałam mu że trafie, bo pamiętam, na co on odpisał -
Aaa no tak, przecież że pamiętasz...
No to Jaxon już się cieszy, dobranoc księżniczko ;)
Yyy.... Dooobra to było dziwne, minka i..i.. ta księżniczka? Już nie shawty? Nie no spoko, wole już to od tej przedmiotowej nazwy ,,shawty''. Wszystkim dziewczyną to się podoba, ale tylko mnie przypomina to…w sumie nie ważne...Nie odpisałam mu już.

_______________________________
Dobra mamy już 3 rozdział :D i jak wam się podoba? :D Coraz ciekawiej się robi  :D Co sądzicie o podejściu Justina? Komentujcie :D Prosze ;*

Uwaga :D moja koleżanka chce sprzedac książkę Jussa ''I'm just getting started'' za 40 zł bez kosztów przesyłki jak ktoś jest chętny to pisac na któryś z kontaktów w zakładce ''Kontakty'' :D

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 2

Był piątek i jak to zwykle bywało siedziałam u Belli razem z Broke. Kiedy zrobiło się późno zaczęłyśmy się zbierac do domów. Pożegnałyśmy się z Bellą i wyszłyśmy z jej pięknego domu.
-No to pa Natalia – powiedziała Broke, bo niestety skręcałyśmy w różne strony do swoich domów.
- Do zobaczenia Broke – przytuliłam ją i poszłam. Było już dośc ciemno robiło się wręcz nieprzyjemnie i z każdą chwilą ulice robiły się coraz to mniej zatłoczone. Księżyc świecił bardzo jasno, przez co ulice Nowego Yorku nie wydawały się aż tak straszne. Nagle zza zakrętu wyszedł wysoki mężczyzna z czapce z daszkiem i ciemnej obleśnej kurtce. Szedł z rękami w kieszeniach, jego sylwetka była pochylona i bardzo szybko szedł. Przestraszyłam się, bo koleś wyglądał strasznie, miną mnie na co odetchnęłam z ulgą, lecz po chwili poczułam dotyk czyjejś ręki na moim ramieniu, a po chwili usłyszałam – oddaj mi wszystko co masz cennego, albo rozprawie się z tobą tu i teraz – Każdy może sobie pomyślec o co mu chodziło. Przełknęłam ślinę, czując jak moje serce wali ze strachu – nie mam nic cennego, zostaw mnie! - powiedziałam, donośnym i zdecydowanym głosem.
- No to proszę komórka, pieniądze, biżuteria – mówiąc to wyciągną dłoń tak abym mogła mu wszystko dac.
- Nic ci nie dam! - krzyknęłam, z jeszcze większym strachem w sobie. Nagle poczułam jak ten facet mnie podnosi, zaczęłam krzyczec i bic go gdzie popadnie. Nagle usłyszałam za nami głos jakiegoś chłopaka -Zostaw ją! - powiedział stanowczym głosem.
- A co ty gówniarzu możesz mi zrobic? - mężczyzna zaczął się śmiac, teraz modliłam się tylko aby ten chłopak nie był jakimś chuderlakiem.
- Nie radzę, żebyś ze mną zadzierał postaw ją albo... - i tego nie dokończył, byłam ciekawa o co mu chodziło, ale w tym samym momencie poczułam jak mężczyzna mnie stawia na ziemi i ucieka. Strasznie się cieszyłam, moje serce waliło jak opętane, miałam ochotę się rozpłakac, ale musiałam podziękowac chłopakowi za to, że mi pomógł. W momencie kiedy chciałam się do niego odwrócic usłyszałam męski i lekko ochrypły głos chłopaka, jego ton nie był opiekuńczy – ej nic ci nie jest shawty? - skądś znam to słowo...nagle kiedy doszło do mnie kto to powiedział odwróciłam się i spojrzałam na Justina, a on wpadł w wielki szok i powiedział – Natalia?
- Tak, ja nie widac? - zadałam ozięble pytanie.
- No widac, ale co ty tu robisz tak późno? - zapytał się z niedowierzaniem, ale już bardziej nieprzyjemnym głosem.
- Uważam, że jesteś ostatnią osobą której powinnam się tłumaczyc – powiedziałam, ale uświadomiłam sobie, że powinnam mu była podziękowac, za to co zrobił, bo kto wie jak mogło się to dalej potoczyc gdyby nie on.
- No w każdym razie dzięki Bieber za pomoc. - wydusiłam z siebie.
- Hahaha...nie myślałem że doczekam kiedyś tej chwili że ty Smith mi kiedyś za cokolwiek podziękujesz – zaśmiał się z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.
- No to widzisz... A tak w ogóle czym ty mu groziłeś, że mnie puścił? - Zapytałam, bo musiałam wiedziec, czym on go tak wystraszył?
- nie twoja sprawa.
-No to nie - przewróciłam oczami, odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam iśc w kierunku mojego domu.
- Ej zaraz gdzie ty idziesz? - zawołam głośno podbiegając do mnie.
- Yyy no do domu... - powiedziałam, choc bardziej wyszło to ze mnie jak pytanie.
- Sama? - zapytał unosząc lewą brew do góry, jakby się dziwił że po tym wszystkim dalej decyduje się na powrót do domu.
- No tak, bo wiesz ochroniarza jeszcze nie zatrudniłam – powiało ode mnie sarkazmem, ale nie zamierzałam się z nim wdawac w dalszą rozmowę.
- O Boże...wiem, że będę tego żałował...i nie myśl sobie za dużo po prostu moje męskie ego mi nakazuje, abym cię odprowadził do domu – powiedział wypuszczając z siebie powietrze, w sposób jakby mówił właśnie coś z czym bardzo było mu trudno.
- Nie dzięki, nie chce twojej pomocy...Zostaw mnie! - powiedziałam chłodno w jego kierunku, choc w głębi duszy bałam się cholernie iśc sama, ale… podróż z nim do mnie to za dużo…
- Kurwa nie wkurzaj mnie! Nie będziemy się odzywali do siebie i tyle... - wkurzył się i zaczął iśc szybciej niż szliśmy do tej pory. Przez 30 minut naszej podróży do domu panowała totalna cisza, tak jak obiecywał tak się nie odezwał do mnie. Byłam zmuszona spędzic z nim tyle czasu, więc mogłam doskonale go oblukac, jak to się mówi potocznie. Miał czerwone, wąskie spodnie z opuszczonym kroczem, przez co było widac mu czarne bokserki. Jego koszulka była zwykła czarna w dekolt w serek i na głowie spoczywała czarna czapka z czewonym napisem ''Yoo''. Buty miał czarne za kostkę. Kiedy doszliśmy Justin powiedział – To ma zostac między nami, rozumiesz? - zapytał troszkę ozięble.
- Taaa jasne bo ja nie mam co robic tylko rozpowiadać całej szkole co ty zrobiłeś! Nie jestem taka jak niektórzy- spojrzałam na niego wymownie.
Weszłam do domu, wszyscy już spali więc po cichu zamknęłam drzwi i poszłam po schodach do siebie do pokoju. Otworzyłam okno balkonowe i poszłam się umyc. Pod prysznicem pozwoliłam na spokojne rozmyślanie, które poprowadziło mnie do przeszłości, ‘’Nie! Nie myśl o tym!!’’ – zmuszałam siebie do myślenia o czymś teraźniejszym i milszym. Zapach mojego truskawkowego żelu pod prysznic wypełnił całą łazienkę. Woda spływała po moim ciele, a ja rozkoszowałam się tą chwilą. Po ok 20 minutach wyszłam z łazienki okryta samym ręcznikiem. Wysuszyłam włosy, następnie użyłam truskawkowego kremu do ciała, następnie założyłam swoją fioletową piżamę i wyszłam jak to zwykle bywało w ciepłe dni przez okno . Usiadłam na schodach przeciwpożarowych. Rozmyślałam nad dzisiejszym dniem, ale kiedy tylko za bardzo myśle o Bieberze, wracają wspomnienia i te dni płaczu i wstydu. Nie nawidziłam wracać do tych momentów z początków pierwszej klasy, jednak nie mogłam o tym nie myśleć, ciągnie się to za mną jak jakaś zmora. Mam tylko nadzieję, że kiedy ten idiota opuści szkołę to ludzie przestaną gadać..
W momencie kiedy poczułam się już totalnie zmęczona postanowiłam wrócic do pokoju aby udac się do krainy snów.

**
Oczywiście jak co sobotę, rodzice pozwolili mi się wyspac. Wróciłam późno co też wpłynęło na moją późną pobudkę. Wstałam o godzinie 12 i zakładając kapcie zeszłam na dół do wszystkich. Fillip jeszcze spał, Carly z mama urzędowała w kuchni a tata jak zwykle tonął w papierach w swoim biurze.
- Cześc mamo i Carly. - przywitałam je z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Witaj skarbie, wyspałaś się? W ogóle o której wczoraj wróciłaś? - zapytała mama, ale była zajęta gotowaniem.
- Ymm nie patrzyłam na zegarek ale wydaje mi się, że gdzieś około 24. - odpowiedziałam z lekkim strachem, że będzie zła.
- Oj to późno nie dziwie się, że tak długo spałaś, choc twój brat śpi dłużej. - zaśmiała się.
Nagle zaburczało mi w brzuchu i Carla się odezwała – Oho, jesteś głodna! Teraz przydał by ci się twój kolega,dał by ci cukierka tak jak mi ostatnio i już by ci w brzuchu nie burczało – zaśmiała się, a ja zamarłam, zrobiłam wielkie oczy, a moja mama podłapała temat – Jaki kolega? - zapytała ze strachem. – ymm taki jeden ode mnie ze szkoły. - miałam nadzieję, że odpuści.
- Bardzo fajny! - powiedziała Carla.
- Ymm no dobrze.
Wzięłam tosty i usiadłam przy stole, aby mój brzuch mógł się w końcu uciszyc. Kiedy już zjadłam, mama poprosiła mnie, żebym poszła z Carly do parku bo ona nie da rady, tak też poszłam się przebrac, a moja kochana siostra czekała na mnie już gotowa. Weszłam do pokoju i poszłam do garderoby '' Co by tu założyc?''. Wyciągnęłam zielone szorty i top koloru beżowego i trampki bo wiedziałam, że będę musiała biegac za Carly. Wzięłam torebkę do której spakowałam komórkę, klucze, portfel i potrzebne rzeczy typu chusteczki, następnie zeszłam na dół i wzięłam picie dla Carly i jakieś ciastka.
- To co idziemy? - zapytałam ją z uśmiechem
- Taaaaak! - krzyknęła z radością i wzięła mnie za rękę prowadząc do drzwi. Wyszłyśmy i udałyśmy się do parku, spacerowałyśmy bo w sumie miałyśmy dużo czasu. Kiedy już doszłyśmy Carly pobiegła pobawic się z dziecmi a ja usiadłam na niebieskiej ławce, na której farba już odchodziła. ''Ehh no nic musisz na niej usiąśc''. Kiedy usiadłam zauważyłam cholernie przystojnego chłopaka, który właśnie wszedł z małym chłopcem na ten sam plac zabaw co my. Nie widziałam jego twarzy bo właśnie przykucnął przy chłopcu i coś mu mówił, zdążyłam jednak zauważyc, że jest wysoki, chyba blondyn, bo miał czapkę więc nie byłam w stanie dokładnie zaobserwowac jaki to kolor, krótsze spodnie w moro i białą bokserkę, a na ręku miał tatuaż który przypominał tygrysi pysk. Od razu postanowiłam napisac do Belli (zawsze piszemy do siebie jak spotkamy jakieś ''ciacho''). Jeszcze dodatkowo byłam uradowana bo tylko koło mnie było wolne miejsce, więc było pewne, że usiądzie właśnie koło mnie. Chłopak wstał, moje oczy wciąż były zwrócone w jego kierunku, w momencie kiedy się odwrócił, ja odwróciłam wzrok '' nie zobaczę jego twarzy...'' pomyślałam, ale w sumie czemu nie mogę na niego spojrzec. Podniosłam głowę a on najwyraźniej szukał miejsca gdzie może usiąśc, kiedy zobaczyłam że idzie w moją stronę podniosłam wzrok na jego twarz i jak tylko zobaczyłam kim był przystojniak, od razu przeklęłam w myślach, że w ogóle pomyślałam o nim w takich superlatywach. Tym tajemniczym facetem był nie kto inny jak Justin.
- No kur... - powstrzymał się wiedząc, że dużo dzieci znajduje się wokół nas (tego bym się po nim nie spodziewała bo on nie przejmuje się tym co inni myślą) – Boże czy ja naprawdę muszę cie tak często spotykac?
- Tak Bieber ciebie tez miło widziec – przewróciłam oczami.
- tsaa, dobra shawty siadam koło ciebie – powiedział, wiedząc że wkurzy mnie tym zwrotem.
- Ile razy mam ci powtarzac, żebyś nie nazywał mnie tak? - zapytałam wkurzona.
- ale jak? - udawał idiotę, w sumie jak zwykle.
- tak jak mnie nazwałeś!
- Ale jak ja cię nazwałem? - prowokował mnie do wypowiedzenia tego okropnego słowa, które wiązało się z…
- Dobra...nieważne...- powiedziałam, wracając do mojego poprzedniego zajęcia czyli pisania z Bellą, ale nie mogłam jej powiedziec, że tym..yy.. no...przystojniakiem był Justin bo by zaczęła TEN temat…
- To jak tam, nic ten palant ci wczoraj nie zrobił – zapytał jak by to go akurat teraz interesowało.
- Nie, jest ok – powiedziałam po czym udało mi się jeszcze wyksztusic z siebie – i jeszcze raz dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy shawty – powiedział to z tym swoim zadziornym uśmieszkiem, on naprawdę jest irytujący. Po ok 15 minutach przybiegła do mnie Carla – Natalia daj mi pic. - powiedziała zmęczona.
- Już ci daje – podałam jej soczek, który wyciągnęłam z mojej torebki, po czym dodałam – Carla nie biegaj już tak bo się zgrzejesz i będziesz chora, dobrze skarbie? - pokiwała mi głową, a ja usłyszałam śmiech (prawdopodobnie ze mnie).
- Cześc Justin! - wydała z siebie moja siostra po tym jak zauważyła, że on siedzi koło mnie.
- No cześc, cześc, słuchaj siostry, bo chyba nie chcesz być chora co? – powiedział. Był delikatny, miły i ...spokojny. Carla pokiwała mu głową, oddała mi soczek i poszła bawic się dalej.
- Jesteś nadopiekuńcza – stwierdził drwiąc ze mnie.
- Może i tak, ale to oznaka tego że się przejmuję drugim człowiekiem – powiedziałam pewnym i wrednym tonem głosu.
- Ej, ej..a ja niby nie? Równie dobrze mogłem cię wczoraj zostawic na pastwę losu tego zboka – powiedział unosząc ręce w obronnym geście.
- Yyy tak ty i będę utrzymywała to do końca życia! – powiedziałam wkurzona.
-Ej! Odwal się! – sykną w moją stronę.
- No wiesz jakoś nie przejąłeś się mną kiedy… a zresztą nieważne… - przewróciłam oczami.
- Nie! Zaczęłaś to dokończ! – uśmiechnął się wiedząc jak bardzo nie lubie wracac do tych wydarzeń. Nagle podbiegł do nas mały blondynek w niebieskich spodenkach i czerwonej bluzce z autami nadrukowanymi na niej, dziękowałam, że nam przerwał. - Justin chce mi się pic. - powiedział smutnym głosem, widac było że się zgrzał.
- Sorry Jaxon ale nie mam picia – powiedział zrezygnowanym tonem, wtedy ja znowu przewróciłam oczami na myśl, że muszę mu pomóc. Wyciągnęłam z torebki soczek ale w kartoniku, zawsze mam coś dodatkowego do picia na wszelki wypadek – Proszę, mam tutaj soczek, może być wiśniowy? - zapytałam się Jaxona jak to Bieber go nazwał podając mu soczek.
- Tak, dziękuję! - mały wziął picie, napił się i poleciał bawic się dalej.
- ‘’Sorry, nie mam picia..’’to się idioto wstaje i idzie dziecku kupuje picie – powiedziałam chłodno.
- Nie mam kasy przy sobie. - powiedział.
- To jest twój brat? - zapytała z zaciekawieniem.
- Boże jakaś ty jest irytująca... i ciekawska! Tak to jest mój brat. - niemalże warknął i przewrócił oczami.
- Boże...po co ja ci wgl pomagałam!
- Nie wiem...
I dalej siedzieliśmy w ciszy, po ok 20 minutach przybiegła Carly i razem z nią Jaxon – Natalia patrz, mam nowego przyjaciela! - w tym samym momencie Jaxon powiedział to samo do Justina. Oboje zamarliśmy nie wiedząc co powiedziec, i ja i on wiedzieliśmy, że to nie może się tak skończyc.
- Tak widzę, ale wiesz co Carly musimy już iśc. - powiedziałam do swojej siostry, on zrobił to samo. Przez resztę dnia myślałam o nim i o wydarzeniach w parku. '' Boże czemu ja o nim myślę?''

_________________________________
Dawno nie dodawałam, ale nie miałam czasu przepraszam, ale mam nadzieję, że podoba się nowy rozdział :D Proszę o komentarze, bo tak jak Wy czekacie na nowy rozdział, ja czekam na wasze komentarze :D

Jak ktoś chce byc informowany o nowym rozdziale bo nie będe dodawała regularnie, to dajcie swojego TT :D 

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 1


    Godzina 6.30 zadzwonił mi budzik trzeba iśc do szkoły, niestety moja łazienka i Fillipa są w remoncie, przez co musimy myc się w ogólnej. I zawsze rano jest o to wojna. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i spojrzałam na brata, on zrobił to samo, po czym oboje podbiegliśmy do łazienki. Z małym jednym szczegółem..on był pierwszy....
- Idioto!! Wczoraj byłeś pierwszy! Teraz moja kolej!
- Tralalala!! Nie słyszę cie, bo się myję.
- Kretyn...
- Boże czy wy zawsze musicie się kłócic? Nie możecie sobie raz odpuścic? - powiedziała mama ubrana i gotowa do wyjścia.
-Przeprasza, ale to on mi zawsze ją zajmuję..
- To trzeba wstawac wcześniej – tsaa...pierworodny zawsze ma najlepiej...
Weszłam do pokoju spakowałam swoje rzeczy i poszłam jeśc śniadanie. Carla już czekała, aż coś jej przygotuje.
- Mogą być płatki z mlekiem? - powiedziałam z entuzjazmem.
- taaaak! - odpowiedziała równie wesoło jak ja.
Podeszłam i wyciągnęłam z górnej półki płatki, z lodówki mleko, a z szafki na dole miski. Położyłam na stole i każdy mógł barc ile chce.
Rodzice zeszli na dół – To pa, do zobaczenia wieczorem – powiedziała mama.
- No pa, miłego dnia – odpowiedziałam razem z siostrą.
Po ok 10 min łazienka była wolna. Poszłam się więc umyc. Uwielbiam tą chwile kiedy mogę się zrelaksowac i poczuc jak woda spływa po moim ciele. Użyłam truskawkowego żelu, przez co jego zapach rozniósł się po całej łazience. Potem umyłam zęby. Poszłam do pokoju otulona ręcznikiem, aby się ubrac w dzień wcześniej przygotowane jasnoniebieskie spodnie, kremową, gładka bluzkę i pomarańczową marynarkę, a do tego długi naszyjnik. I tak z godziny 6.30 zrobiła się 7.20 i przyszedł czas na odwiezienie mnie i Carly do szkoły przez naszego kochanego brata, który sam jechał na wykłady na uczelnie. Fillip chce być historykiem więc studiuje historię.
Prosiłam rodziców o auto, bo w końcu mam już prawko, ale oni cały czas powtarzają ,,może w przyszłym tygodniu.'' Gdybym miała samochód to nie musiała bym wracac przez park codziennie z siostrą i widywac tego dupka Justina.
Odwieźliśmy małą, a potem podjechaliśmy pod moją szkołę.
- No to pa Fillip. - powiedziałam.
- No pa, uważaj na siebie – odpowiedział, znowu bawiąc się w nadopiekuńczego brata...
- Dobra, dobra, jak zwykle zresztą – odmruknęłam i wyszłam z auta i jak na moje szczęście przypadło pod szkołą na murku siedział Bieber z paczką swoich udanych kolegów... Przekręciłam oczami, wyprostowałam się i wzięłam głęboki wdech. Szłam przed siebie z nadzieją, że da sobie tym razem spokój, ale kto jak kto ale nie on...
- Ohoho... Chłopaki patrzcie kto to idzie! Witaj Natalia! -Parsknęli śmiechem.
- Spadaj Bieber.
- Co? Ja taki miły, a ty do mnie z takim tekstem?
- Boże darował byś sobie choc raz, a nie szpanujesz swoją głupotą przed kumplami... - wywróciłam oczami. Chciałam otworzyc drzwi, ale staną przede mną tak, że nie mogłam ich nawet złapac.
- Głupotą? Zastanów się pusta idiotko do kogo to mówisz!
- Yyy.. czekaj, przemyślę... - zadrwiłam z niego – No o ile się nie pomyliłam to do Ciebie dupku niestety byłam zmuszona się odezwac... - Powiedziałam z wielkim uśmiechem który pod koniec zdania zmienił się w skwaszoną minę. Ludzie patrzyli się już na nas jakby chcieli powiedziec '' dali byście już sobie spokój''.
- Ooo...No to pięknie! Myślisz, że jesteś fajna bo masz pieniądze i dobrze ustawionych rodziców?! Jesteś głupia i tęp, a twoja rodzina to snoby i tyle! - tego już nie wytrzymałam, zbliżyłam się do niego i uderzyłam go w twarz, dałam mu z tak zwanego liścia. To był drugi raz kiedy go uderzyłam, pierwszy raz był kiedy…a zresztą nieważne. Usłyszałam jego kumpli '' uuuuu'', a Justin popatrzył się na mnie, ale ja szybko dodałam, nie pozwalając mu nic powiedziec – jeśli mnie obrażasz to obrażaj dalej, ale wara od mojej rodziny!! Zrozumiałeś?! - Ominęłam go i weszłam do szkoły z wielkim uśmiechem na twarzy. Podeszłam do mojej szafki i wyciągnęłam podręcznik od chemii bo właśnie ją miałam jako pierwszą. Nagle podeszły do mnie Broke i Bella – Siema! Słyszałyśmy, że pożarłaś się z Bieberem przed szkołą i go uderzyłaś!
- Yy no tak, ale nie chce o tym romawiac. – powiedziałam troszkę wkurzona.
- No to już drugi raz kiedy go ude… - w tym momencie posłałam Broke dość zrozumiały przekaz moim wzrokiem, który mówił ‘’ Nawet nie waż się wracac do tamtych wydarzeń’’. Każdy w szkole o tym wiedział i to była jakby jakaś część historii wśród uczniów, ale nikt o tym nie wspominał wprost.
Podeszłyśmy pod sale chemiczną i znowu ten dupek... Mijaliśmy się a on najzwyczajniej w świecie uderzył ręką o moje książki które trzymałam w ręce, przez co spadły na ziemie i znowu się zaczęło, moje przyjaciółki i jego kumple przewrócili oczami.
- Bieber!!! - krzyknęłam wkurzona.
- Czego?!
- Podnieś to!
- Haha...bo co?
- Bo nie ręczę za siebie!
- Co znowu mnie uderzysz?! Proszę bardzo! - nadstawił drugi policzek.
- Wiesz, Jesteś zwykłym wpatrzonym w siebie dupkiem!!
- Coś ty powiedziała?! - Zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko, ale nie dałam się zastraszyc.
- To co słyszałeś Bieber...- Patrzyłam mu się prosto w oczy. Mało kto to robił bo wszystkie dziewczyny uważały go za seksowne ciacho, a chłopaki się go bali. Tylko ja miałam tą odwagę, że zadarłam z nim.
- Wiesz co? - mruknął
- No czego?! -zapytałam. Wtedy on zbliżył swoje usta do mojego ucha i wyszeptał – wiem, że nie możesz o mnie zapomnieć, siedzę ci w głowie.
Jak tylko to usłyszałam po prostu myślałam, że padnę ze śmiechu – Hahahaha!! T-ty naprawdę tak sądzisz? Hahah.
- A co niby nie? – zapytał pewny siebie.
- Ty idioto! Nie masz prawa tak mówic! Nawet jakby mi płacili to i tak nie chciała bym mieć z tobą nic wspólnego!
- Taa...nie zrobiła byś tego, bo jesteś bogata i srasz pieniędzmi! Przez co jesteś zadufana w sobie!!
- Coś ty powiedział?
- To co słyszałaś! Co głucha jesteś? Nie stac cię na dobrego specjalistę? O albo wiem! Umyj sobie uszy! Taka rada od starszego kolegi...
- O no teraz kolegi? To chcesz się ze mną kolegowac? Haha, sorry ale nie zadaje się z takimi jak ty! - ymm, a mam ci coś przypomnieć? – w tym momencie miałam ochotę zerwac mu ten wredny uśmieszek z twarzy…
- Nawet nie waż się wracac do tamtych wydarzeń!!!- przerwał nam tą jakże wspaniałą rozmowę dzwonek, wchodząc do klasy złapał mnie za rękę i powiedział – chcesz to możemy wrócic do tamtych wydarzeń, ja bym to powtórzył nie wiem jak ty – ponownie wrednie się uśmiechnął, ja wyrwałam mu rękę z jego ucisku i po prostu odwróciłam się zamykając drzwi do klasy.
Boże jak ten człowiek mnie wkurza, w sumie dużo ludzi jak nie wszyscy po prostu go nie cierpią, albo się go boją, choć dziewczyny to wymiękają przy nim, ale one go po prostu nie znają… Justin jest typem chłopaka który niczego się nie boi i szuka problemów zawsze i wszędzie. Mnie tylko dobija fakt, że ja nie wiem jaka jest prawde, to znaczy mogę tylko przypuszczac co się stało rok temu, ale tylko on zna prawdę...i na początku to nawet w to uwierzyłam, ale teraz z dnia na dzień uważam że to nie prawda i tyle.
Na lekcji dośc szybko o nim zapomniałam, musiałam się skupic na wykładzie nauczyciela. Gdy zabrzmiał dzwonek wyszłam z klasy i udałam się do mojej szafki, aby wyciągnąc z niej potrzebną książkę na następną lekcje. Jak na złośc ten idiota stał tuż obok niej. Wywróciłam oczami i podeszłam tam, otworzyłam ją i wzięłam to co było mi potrzebne, dziewczyny nie podeszły ze mną stały troszkę dalej i czekały na mnie. Czasami miałam wrażenie, że one się go po prostu boją... haha jak można się go bac... Ale jestem pewna na 100%, że Bella, ma coś do któregoś z nich.
Jak tylko mnie zobaczył to znowu się zaczęło - No cholera! To jest twoja szafka?! - zapytał wkurzony.
- Nie, wiesz wkradam się do kogoś i pożyczam książki... Pewnie, że moja!
- No to super....
- A co masz z tym jakiś problem?
- Tak! Bo właśnie zmienili mi szafkę i moja jest o tutaj – wskazał ręką na szafkę obok mojej.
''No po prostu świetnie!'' - powiedziałam sama do siebie.
- No cóż, jakoś to wytrzymam... - wzięłam książkę i poszłam na następną lekcje.
Po całym dniu ciężkich lekcji, poszłam odebrać Carly ze szkoły.
-Natalia! - krzyknęła, podbiegając do mnie.
- Cześc mała, ubieraj się idziemy do domu.
Pomogłam zawiązac jej buty. Kiedy wyszłyśmy na zewnątrz wiał przyjemny wiatr, więc spacer do domu to nie był żaden problem. Po drodze kupiłam Carly lody i szłyśmy przez park. Jak zwykle spotkałam tak tego idiotę.
- No siema dziewczyny! Hej Carla chcesz cukierka? - zapytał ją z miłym głosem.
- Taaak, dziękuję – podbiegła do niego z uśmiechem na twarzy.
- Nie! Cary stój! - popatrzyłam się na nią z lekkim gniewem, podeszła do mnie – Ile razy mam ci móiwc, że nie bierze się od nieznajomych żadnych słodyczy?
- Ale to jest przecież twój kolega – powiedziała, a mnie przeszedł dreszcz na samą myśl o tym, że mogła bym się kolegowac z Justinem.
- Nie, to nie jest mój kolega, nawet nie znajomy. - powiedziałam spokojnie.
- Ej no ale jaki to problem, Jestem Justin – uśmiechnął się do mojej siostry i podał jej rękę.
- Cześc, a ja Carly.
- Tak więc chcesz tego cukierka skoro już się poznaliśmy? - zapytał bardzo miłym tonem głosu.
- Natalia mogę?? - popatrzyła się na mnie z minką szczeniaczka.
- Owocowe z galaretką shawty, więc wyluzuj. - powiedział do mnie.
- Ehh dobrze możesz wziąśc – powiedziałam do Carly – a ty mnie tak nie nazywaj, nie życzę sobie tego. - powiedziałam ostrym głosem, żeby wiedział że mi się to nie podobało.
- Każda dziewczyna jest dla mnie shawty – powiedział z lekką ironią (wiedział jak bardzo wkurzy mnie tym tekstem)
- Ale ja nie jestem każdą!!- Na myśl o powracających wspomnieniach aż mnie skręciło, odwróciłam się, wzięłam Carly za rękę i poszłyśmy. Po drodze powiedziałam siostrze, żeby nie mówił rodzicom o tym co było w parku, na szczęście się zgodziła.

__________________________________________
No i jest już pierwszy rozdział Mam nadzieję, że Wam się spodoba moje opowiadanie :D
Jeśli ktoś chce byc informowanym o nowych rozdziałach to piszcie w komentarzach swojego TT, albo piszcie na fb prywatną wiadomośc o tutaj: https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684 :D  bo będą one dodawane nieregularnie, ja samanie wiem kiedy będę dodawała, bo zawsze mi coś wypada.

Proszę o komentarze, bo motywują mnie one do dalszego pisania ;*

Believe ;*

niedziela, 4 sierpnia 2013

Prolog

Prolog

Rok temu...
- Haha, świetna impreza Juss! - powiedziałam strając się utrzymac pion, bo już lekko byłam wstawiona.
- Cieszę się, że przyszłaś! Może napij się jeszcze? To jest dobry drink! - powiedział podając mi kolejną szklankę z napojem.
- Oj dobra, ale to tym razem jest już ostatni! - powiedziałam uśmiechając się.
- Dobrze.
- Wiesz, jesteś słooodki.
- Dzięki, mam po prostu to coś!
- Oj masz! - pocałowałam go po czym on powiedział do kumpli – Dobra to my zaraz wracamy!
- A gdzie mnie zabierasz? - dopytywałam się z ciekawością, jednocześnie podtrzymując się niego.
- Na górę, chce być z tobą teraz sam na sam.
- Ooo jak miło!
Weszliśmy do pokoju i drzwi zostały zamknięte.

Wstałam rano, byłam u siebie w łóżku, jak to się stało nie wiem, po prostu nie pamiętam NIC ze wczorajszej imprezy! Totalnie nic! Co się stało...Rany ale mnie głowa boli...a tu do szkoły trzeba iśc, bo moi rodzice nic nie wiedzą o imprezie i o tym że wymknęłam się przez okno... No nic... Poszłam do łazienki i się umyłam, następnie ubrałam czarne rurki i długą, szeroką białą bluzkę z czerwonymi napisami. Boże pierwsza klasa szkoły średniej a ja już mam dośc tej budy...
Zeszłam na dół, a moja siostra jak zwykle śpiewała swoja ulubioną piosenkę.
- Mmm moja głowa... - powiedziałam.
- Co się stało skarbie? - zapytał się tata.
- Ymm nic po prostu wstałam ze strasznym bólem głowy. Carly mogła byś nie śpiewac?
- Tak, jasne.
- Proszę, zażyj to, powinno pomóc – powiedziała, mama podając mi tabletkę.
- Dzięki.
Po zjedzeniu śniadania poszłam do auta, i zostałam zawieziona przez tatę do szkoły.
- Dzięki, tato, do zobaczenia wieczorem. - pocałowałam go w policzek i wyszłam z auta.
Odjechał, a ja poszłam w kierunku wejścia. Czułam jak wszyscy się na mnie patrzą... Dosłownie wszyscy... Czemu? To było dziwne, jedni się śmiali, drudzy kiwali głowami z pogardą inni po prostu się gapili, nie wiem o co im chodziło. Kiedy znalazłam Broke i Belle, one też dziwnie się na mnie patrzyły...
- Hej dziewczyny, co jest? Czemu się tak na mnie patrzycie? - zapytałam.
- To ty nic nie wiesz?
- Taaa..upiła się to pewnie nic nie pamięta..
- Ale co mam pamiętac?
- Ehhh...usiądź bo nie wiem czy dasz radę tego słuchac na stojąco. Usiadłyśmy na ławce na szkolnym korytarzu. I Broke zaczęła mi opowiadac. - A więc tak...

~*~
Co byś zrobiła jakby chłopak zrobił Ci świństwo i puścił pewną bardzo niemiłą informacje o Tobie? Przez co cała szkoła ma już opinie o Tobie... Istnieją 2 prawdy, ale tylko jedna z nich jest prawdziwa, niestety tylko on zna prawdę, ja tylko przypuszczam i trzymam się swojej wersji....Będziesz po stronie wszystkich ludzi w szkole i będziesz wierzyła w to kłamstwo czy może uwierzysz mnie? Osobie która jest zwykłą dziewczyną wchodzącą w dorosłe życie. W przyszłym roku kończę szkołę. Moi rodzice to szanowani wysoko postawieni prawnicy w Nowym Jorku. Często nie ma ich w domu, ale jak już są to starają się być najlepszymi rodzicami jakich znam. Mój starszy brat Fillip jest okropny, cały czas się kłócimy, ale z drugiej strony dba o to żeby mnie i naszej 6 letniej siostrze Carly nic się nie stało. Mała to wspaniała dziewczynka, często zakłada moje ubrania, aby być podobną do mnie. Zawsze powtarza, że jak dorośnie chce być taka jak ja. Kochana.
Mam 2 najlepsze przyjaciółki Belle i Broke. Bella jest wesołą zdrowo trzaśniętą osobą, natomiast Broke bardzo ostrożna i troszkę niemiła dla nieznajomych ale też zwariowana osoba.
Oprócz tego wszystkiego, to jest ostatni rok w którym mogę widywac ,mojego ukochanego ‘’kolegę'' Justina. Kiedy przyszłam do szkoły średniej on był w klasie drugiej i zrobił mi OKROPNE świństwo, przez co go znienawidziłam. Od tamtej pory skaczemy sobie do gardeł kiedy tylko się widzimy. Każdy w szkole wie o tym co mi zrobił i każdy wie jak teraz wyglądają nasze stosunki. Ten typ to arogancji, wredny, niemiły, obrzydliwy cham. Zawsze ze swoimi kumplami po szkole w piątki chodzą do opuszczonej fabryki, a co tam robią to już mnie nie obchodzi. Jedni mówią, że piją inni że zajmują się dilerką. Kto wie, może narkotyki to coś czym się zajmuje... Lecz pomimo tego jaki był oschły dla dziewczyn i jak je traktował to wszystkie patrzyły się na niego jak na boga jakiegoś. Wyglądał tak: Wysoki, dobrze zbudowany ciemny blondyn o oczach piwnych. Zawsze jest pewny siebie i szuka problemów. Zawsze jak mijamy siebie na korytarzu szkolnym to spoglądaliśmy na siebie jak byśmy chcieli siebie na wzajem zabic. Ja jestem typem osoby miłej, bardzo kontaktowej, taktownej, ale nie boję się wyrazic własnego zdania, nie obchodzi mnie co inni o mnie myślą, a jak ktoś mi zajdzie za skórę tak jak ten idiota to szkoda gadac... Ilekroc widziałam się z tym dupkiem to wybuchała wojna. Ludzie już nawet nie reagują, na to, jedynie pierwszo-klasiści zawsze się gapią, aż w końcu przyzwyczajają się do widoku naszej dwójki kłócącej się, bo z czasem ktoś im mówi czemu to wszystko tak wygląda. Nie lubie wracac do tamtych wydarzeń. Justin pracował jako dostawca pizzy i innego jedzenia zamawianego w pizzeri „Bieber”, która należała do jego rodziny. Od kiedy zamówiłam tam pizze i on mi ją przywiózł to nie kupiłam tam niczego więcej. Justin często też przesiaduje w parku, znajdującego się blisko mojego domu, przez który wracam ze szkoły. Kiedy się tam widywaliśmy, a było to częste to wojny nie było, bo szła ze mną moja siostra Carly, a nie chciałam żeby była świadkiem naszej kłótni. Kiedyś ten idiota miał cukierki z alkoholem i chciał dac jednego małej, aby zprowokowac mnie do wszczęcia wojny... lecz nie pękłam. Justin uważa mnie za snobkę i rozkapryszoną oraz rozpieszczoną córeczkę .
Tak wygląda moje życie pokrótce.


______________________________________________

No i jest pierwszy post :D Jak się podoba? Mam nadzieję, że ta historia zastąpi Wam na jakiś czas moje pierwsze opowiadanie, które za niedługo skończe. Proszę o komentarze, gdyż wtedy będę wiedziała, że Wam się podoba i dzięki temu będę miała zapał do pisania ^^

Believe ;*