czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 29

Rano obudziła mnie Broke. - Natalia wstawaj, twoja mama woła nas na śniadanie. - Ledwo otworzyłam oczy które były opuchnięte od płaczu. - Mmm...okej, już wstaje. - Zwlekłam się z łóżka idąc w stronę łazienki, wyglądałam okropnie. Ogarnęłam się po to żeby mama nie zauważyła pozostałości po tuszu do rzęs i opuchlizny pod oczami. Kiedy już wyglądałam w miarę okej, wyszłam z łazienki i dopiero wtedy mogłam dostrzec stertę chusteczek koło łóżka. Spojrzałam na to i wtedy Broke zaczęła rozmowę – Widziałam jak płaczesz, ale uznałam, że nie będziesz chciała rozmawiac w takiej chwili. - Nie wiedziałam co powiedziec, więc postanowiłam unikac jej wzroku i zabrałam się za ogarnianie pokoju, jednak nic mi to nie dało. - Natalia spójrz na mnie! - Broke złapała mnie za ramiona i miała poważną minę. - O co ci chodzi? Co chcesz usłyszec? Że mam tego dośc że wszyscy nadal pamiętają? Że jestem tym wszystkim zmęczona? - Spojrzałam na nią upuszczając wszystkie chusteczki z rąk – Dobrze wiesz, co czuje więc po co chcesz o tym rozmawiac?! Nie chce i nie potrzebuje litości ani współczucia! Czuje się bezsilna i mam dośc! - nagle łzy same mi poleciały, od razu mocno mnie przytuliła, a mój telefon zaczął dzwonic. Oderwałam się od niej i podeszłam do telefonu ocierając łzy. - Kto to? - zapytała lekko, a ja zmarnowana odpowiedziałam – Justin – pokazując jej wyświetlacz. - I co teraz zrobisz? - Podeszła do mnie, a ja rozłączyłam się, bo nie wiedziałam co mam mu powiedziec, najpierw muszę sobie wszystko przemyślec. - Napisałam mu wczoraj smsa, żeby o mnie zapomniał. - Powiedziałam szybko i wyraźnie, żebym nie musiała tego powtarzac – Co zrobiłaś?! - Broke odeszła krok ode mnie, żeby spojrzec na mnie ze zdziwioną miną. - To co usłyszałaś, nie każ mi tego powtarzac – byłam zrezygnowana i opadłam na łóżko – Ale Natalia to nie jego wina jak inni reagują – w sumie to ona ma racje, ale jednak jego winą jest to że to wszystko ma miejsce – Broke... to on spowodował to wszystko, przez niego oni doszli do takich wniosków, wcześniej jakoś byłam lubiana, a teraz? - Telefon znowu zaczął dzwonic, tym razem to był nieznajomy mi numer, podejrzewałam, że to Justin jednak odebrałam bo nie byłam w 100% pewna. - Halo? - Zapytałam, po chwili odezwał się męski głos – Hej, tu Ryan możemy się spotkac? To ważne. - No nie spodziewałam się że to właśnie on dzwoni. - Emmm...dziś?
- Tak, może byc, to za 2 godziny w Starbucks? - Zaproponował. - Okej. - Rozłączyłam się. - Kto to był? - Ahhh ta wiecznie doinformowana Broke. - Ryan, chce się spotkac.
- ciekawe co chce. - Zaczęła dumac, a ja zabrałam się za ponowne ogarnianie pokoju.

~*~
Dobra jestem na miejscu, nie powiem, bo zaczęłam się stresowac tym co chce mi powiedziec. Zaparkowałam auto i zanim z niego wyszłam założyłam szalik i czapkę.
Zamknęłam auto i poszłam w stronę Stabucksa. Nie ma jeszcze śniegu, chociaż jest już grudzień i za niedługo święta. Kocham ten czas, wszędzie pełno choinek, mikołajów na ulicy i zakupy w centrach handlowych. Jednak najlepsze jest to, że mogę spędzic czas z rodziną. Jak już o nich mowa, to było mi bardzo niekomfortowo znowu udawac że wszystko jest w porządku. To jest okropne uczucie okałmywac bliskich.

Weszłam do środka Starbucksa, ale Ryana jeszcze nie było, zamówiłam więc kawę i usiadłam przy jednym ze stolików. Nagle usłyszałam – Zajęte? - Jakiś koleś w wieku ok 35 chciał się do mnie dosiąśc jednak ja nie miałam na to ochoty. - Tak, czekam na kogoś. - Ten jednak nie chciał ustapic, co za buc – Ale teraz nikogo nie ma to chyba mogę się dosiąśc? - Spojrzałam na niego lekko podirytowana – Nie, nie może pan. - Syknęłam. - Żaden pan, Bryan jestem. - W tym momencie miałam ochotę się przenieśc albo co lepsza wyśc, ale bałam się że pójdzie za mną. - Nie życzę sobie, żebyś się do mnie przystawiał zrozumiano? - Powiedziałam pewnym siebie głosem – Słuchaj gówniaro jeśli myślisz, że możesz tak do mnie mówi... - W tym momencie usłyszałam – Cześc kochanie, długo na mnie czekasz? O a kim ten facet jest? - To był Ryan najwidoczniej usłyszał naszą ym... pogadankę – Hej, kotek, a ten pan już sobie idzie prawda? - spojrzałam na niego a on tylko odwrócił się i wyszedł. - Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego. - Nie ma sprawy. Dobra bo nie chce zabierac ci niepotrzebnie czasu. - Zaczął a ja usadowiłam się wygodnie na swoim miejscu słuchając go – Wiem, że nie chcesz widziec się z Justinem, ale daj mu szanse on chce z tobą porozmawiac. - Haaa wiedziałam że będzie chodziło o Justina. - Słuchaj, nie wiem czy to dobry pomysł, ja mam taką reputacje teraz jaką mam, a on spotykając się ze mną ją straci widac to było można na wyścigach. Ryan zrozum nie chce...wiem powinnam mieć w dupie to wszystko ale powiedzmy sobie szczerze to jest wszystko jego wina.... - Spuściłam wzrok, ale on nadal próbował mnie przekonac – Ale on chce to wszystko naprawic i tym razem nie pożałujesz tylko pozwól mu się z tobą spotkac. - Ehhh no nie wiem – w tym momencie otworzyły się drzwi i wszedł przez nie Justin. Serce zaczęło mi walic, a wzrok utrzymywałam na nim. - Hej – Powiedział cicho stojąc przy stoliku – Justin... - zaczęłam ale nie dał mi dokończyc – Nie, Natalia proszę wysłuchaj mnie. - W tym momencie Ryan wstał pożegnał się i wyszedł, nie mówiąc nic do Justina pozwolił sobie na kontynuację – Wiem co zrobic, żebyś mi zaufała, żebyś mi wybaczyła, ale musisz dac mi szansę, a wiem że chcesz, czuje to że nie jestem ci obojętny. Więc proszę cie nie broń się przed tym tylko mnie wysłuchaj. - Niestety miał rację w tym co powiedział, przytaknęłam głową na znak zgody – Dobra ale nie tutaj chodźmy do parku. - Bez słowa wstałam i poszłam w stronę wyjścia.

~*~
- Może usiądźmy tutaj – Powiedział Justin. Widziałam jaki był zestresowany. Nerwowo gryzł wargę więc można było domyślec się że to co powie nie będzie dla niego łatwe. - Okej. - Usiadłam i patrzyłam się na niego. - Postanowiłem, że powiem ci prawdę, całą prawdę co zdarzyło się w tamtym roku. - Kiedy to powiedział, zamurowało mnie. Teraz to i ja się zaczęłam denerwowac, bo w końcu dowiem się prawdy.

Justin
- Tylko nie przerywaj mi i wysłuchaj do końca. - Powiedziałem, zanim zacząłem to co miałem w planie mówic. Serce mi waliło i nie wiedziałem jak mam zacząc pomimo że myślałem nad tym cały czas. - okej – Przytaknęła i słuchała, była widocznie zaskoczona moją decyzją. - Dobra więc zacznę od tego, że to co było między nami to....- i zająknięcie pierwsze – to był zakład. Założyłem się z chłopakami o 100 dolarów, że cię poderwę i ...kurwa to ciężkie... i przelecę. - Widziałem jej minę...była kamienna ale oczy stały się szklane. - Nie będę układał zdań tak, żebym wyszedł na mniej winnego. To wszystko było ukartowane, na początku podczas naszego związku o ile teraz można to tak nazwac, nic do ciebie nie czułem. Jednak podczas tego czasu który z tobą spędzałem zaczynało mi zależec i nie chciałem tego wszystkiego robic, ale byłem głupi i ważniejsze dla mnie było 100 dolarów i ten pieprzony zakład. Dlatego wymyśliłem że zrobię to na jednej z imprez i namówię cię żebyś upiła się tak, że nie będziesz tego pamiętała. - Zauważyłem jak zamyka oczy i pojedyncza łza spływa jej po policzkach. - Upiłem cię i poszliśmy do jednego z pokoi i kiedy zamknąłem drzwi nie musiałem nawet prosic o to żebyśmy to zrobili...sama byłaś chętna i nawet zaczęłaś rozpinac swoją bluzkę, ale w tym momencie nie mogłem po prostu nie mogłem. Powiedziałem ci że nie chce uprawiac z tobą seksu ale ty nie chciałaś przyjąc tego do siebie, prosiłaś mnie i całowałaś. Nie zgodziłem się jednak. Położyłem cię do łóżka i nie długo można było czekac jak zasnęłaś. Wtedy ja wyszedłem z pokoju i powiedziałem chłopakom że to zrobiliśmy, a potem jak opuściliśmy imprezę, wiedziałem że nie zniosę widoku ciebie z jakimś innym kolesiem więc wymyśliłem te wszystkie durne bajeczki, że jesteś beznadziejna w łóżku, że jesteś pusta i głupia. Wiedziałem że i tak ja będę u ciebie skreślony po tym więc musiałem coś wymyślec, żeby nie musiec cie oglądac z jakimś innym chłopakiem, a moim znajomym nie mogłem powiedziec że się zakochałem bo ja i zakochanie to nie podobne do mnie. To tyle....cała historia. Musiałem ci to powiedziec, bo teraz kiedy mi wybaczyłaś a ten kretyn na tych wyścigach wypalił z tym tekstem, a potem twój sms żebym o tobie zapomniał moje sumienie chciało się pozbyc tego ciężaru. - patrzyłem na nią a ona płakała. - Natalia... - zacząłem – Odejdź...- Powiedziała cicho. - Co? Ale czemu?
- Wynoś się! Nie chce cię znac!! To wszystko dla głupich 100 dolarów?! - Zaczęła krzyczec, w sumie to ją rozumiem. - Plus to że ja niby Cie prosiłam o to żebyś się ze mną przespał? Nie wierze! Jak możesz patrzec mi w oczy i kłamac?! - Łzy spływały jej po policzkach – Nie chce cię więcej widziec i nie zbliżaj się do mnie.
- Ale ja chciałem dobrze, równie dobrze mogłem pójśc z tobą do tego łóżka – Starałem się mówic spokojnie – Oooo jaki szlachetny, nawymyślał głupot i ośmieszył mnie przed całą szkołą dla mojego dobra....Nie ośmieszaj się! - Wymachiwała rękoma w powietrzu nie siedząc już na ławce. - Natalia...- Chciałem jeszcze coś powiedziec ale nie miałem jak. Ona nagle się uspokoiła i stając bezsilnie powiedziała ostatnim tchem – Proszę, odejdź i nie wracaj.
Zrobiłem tak jak powiedziała. Odwróciłem się i zacząłem iśc, jednak nagle zawróciłem podszedłem do niej pocałowałem ją delikatnie w usta (nie broniła się, chyba nie miała już siły) i powiedziałem – będzie mi tego brakowało. - Odszedłem nie patrząc już w jej stronę. Wiedziałem raczej przypuszczałem że tak zareaguje, ale postanowiłem uszanowac jej decyzję, miałem jednak nadzieję, że mi wybaczy.

Natalia
- Kurwa – Powiedziałam sama do siebie. -Jak on mógł mi to zrobic?! Dla głupich 100 dolarów?! Jak by powiedział to ja bym mu dała nawet 200 albo i 300 ale żeby mnie tak upokorzyc tylko dlatego że nie chce się mnie oglądac z innym facetem?! No to jest szczyt głupoty i w ogóle to tylko jakiś posrany dupek mógłby to wymyślec. - Byłam taka wkurzona, że miałam ochotę się na czymś wyrzyc. - na pewno nie mogę w takim stanie wrócic do domu. - Pomyślałam i wzięłam telefon wybierając numer Broke – Tak? - odebrała. - Hej Broke, mogę do ciebie wpaśc, albo możemy się gdzieś umowic – Mój głos drżał i było słychac że płaczę – pewnie, co prawda mam gości ale ty mnie chyba teraz bardziej potrzebujesz niż oni. - Podziękowałam jej i umówiłyśmy się w parku niedaleko jej domu, więc poszłam do auta.
______________________________________________________________

O raaaany dałam radę!! Nawet nie wiecie jak ciężko było znaleźc czas, ale postarałam się i jeeest! :D

Co sądzicie o tym wszystkim? Porobiło się nie? Co będzie dalej? Koniec ? Ponowna wojna? czy może ciche dni? Piszcie w komentarzach! :D

Z góry uprzedzam ze przyszły tydzień mam ciężki więc może nie byc rozdziału ale się postaram żeby był jednak :D

@natala_belieber

7 komentarzy:

  1. Kocham to.! Myślę, że będą ciche dni ;))
    Czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieje że jakoś to sobie poukłada i wybaczy Jussowi. cały czas im kibicuje <333
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  3. omomo...ale boooski..kurde nie mogę po prostu czekam na kolejny oby był szybko..kocham <333

    OdpowiedzUsuń
  4. omg boski, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ZAJEBISTY *O* CHYBA DOBRZE ZE DOWIEDZIAŁA SIE PRAWDY<3 CZEKAM NA NASTĘPNY <3 *O*

    OdpowiedzUsuń
  6. O jprdl... Mój boże Juss taki słodki *.*

    OdpowiedzUsuń