środa, 26 lutego 2014

Rozdział 30

Siedząc na moim łóżku pod kołdrą totalnie załamana tym co usłyszałam wczoraj od Justina zagłębiałam się w myślach. Zadawałam sobie pytania. Dlaczego on tak postąpił? Dlaczego pieniądze były ważniejsze dla niego ode mnie skoro zaczęło mu na mnie już wtedy zależec? Czy mogę mu ponownie zaufac?
To wszystko mnie dobija, jest godzina 15 a ja nadal nic dziś nie zrobiłam. Usłyszałam pukanie do drzwi to była moja mama – Mogę kochanie wejśc? - ostrożnie uchyliła drzwi – Tak, pewnie. Coś się stało? - Zapytałam, bo ostatnio raczej unikała mojego pokoju. - To raczej ja powinnam zapytac się czy coś się stało? - Zamknęła za sobą drzwi i odwróciła się w moim kierunku. - Nie, a czemu pytasz? - Udałam, że nie wiem o co jej chodzi, bo nie chce jej mówic o tym wszystkim bo zapewne bardzo by się zdenerwowała, powiedziała ojcu a on zainterweniował by. A ja tego nie chce, Justin by na tym ucierpiał, nie jestem mściwa i nie będę działała na jego niekrzyśc – Przecież widzę, że coś jest nie tak. Może i nie ma mnie często w domu i nie poświęcamy ci z ojcem zbyt wiele czasu, ale wciąż jesteśmy twoimi rodzicami i martwimy się o ciebie. Plus nie zapominaj że jestem prawnikiem i widzę kiedy ktoś kłamie lub ma coś na sumieniu. - uśmiechnęła się do mnie. Teraz to dowaliła...muszę wymyślec coś wiarygodnego albo będę szczera nie mówiąc jej całej prawdy. - Mamo... - jęknęłam – Nie mamo, tylko mów co się stało. Wczoraj wróciłaś do domu i chyba płakałaś bo miałaś rozmazany makijaż, a dziś? Dziś przez cały dzień siedzisz w pokoju i nawet nie wyjdziesz z niego. - Spojrzałam na nią i zaczęłam się bronic – Jak to? Przecież zeszłam na śniadanie – Mama posłała mi to jej niewierzące spojrzenie. -Natalia przyszłaś do kuchni, otworzyłaś lodówkę, wyciągnęłaś mleko wypiłaś może 4 łyki potem wyciągnęłaś płatki zjadłaś trochę prosto z opakowania przy blacie kuchennym i pomimio tego że cała nasz czwórka się z tobą witała nie raczyłaś odpowiedziec bo byłaś jakby myślami gdzie indziej. - Ponownie posłała mi to jej dziwne spojrzenie – Oj no po prostu pokłóciłam się z kimś dobra? - No i nie skłamałam – i ten ktoś musiał być dla ciebie bardzo ważny, albo ktoś zrobił ci coś okropnego bo ty wczoraj płakałaś. Coś z Broke? - Ona nie odpuści....- Dobra powiem ci ale nie oczekuj że dowiesz się wszystkiego. Dowiesz się tylko tego co jako matka możesz wiedziec. - przytaknęła mi porozumiewawczo. - ale najpierw obiecaj mi że nie będziesz dalej tego ciągnęła i nie będziesz starała się dowiedziec więcej. - Musiałam się jakoś zabespieczyc bo inaczej razem z tatą wygrzebali by wszystko i Justin był by skończony. - Okej – Powiedziała, i usiadła wygodniej na łóżku. - Dobra więc jest taki jeden chłopak. - zaczęłam ale nie dało się dokończyc – Wiedziałam! - moja mama krzyknęła jak Broke albo Bella kiedy im coś mówię czego są pewne. - Mamo... - Znowu jęknęłam. - Dobra siedzę już cicho.
- I on ...od jakiegoś czasu się spotykamy i on mi pomógł pozbierac się po Luku, ale nie jesteśmy razem, tylko się...emm przyjaźniliśmy do wczoraj. - posłała mi niezrozumiałe spojrzenie – No i o to chodzi wczoraj mocno się pokłóciliśmy bo powiedział mi coś co chciałam usłyszec ale nie w takiej wersji. - Mama robiła się jeszcze bardziej zagubiona w tym co jej mówiłam – To znaczy że co? Wyznałaś mu miłośc a on nie przyjął? - Boże...to jest 100% kobieta nic tylko jak chodzi o faceta to musi być to związane z wyznawaniem uczuc... no może to jest troszkę ze sobą powiązane, ale to co jej próbuję jakoś powiedziec nie jest o uczuciach.... - Nie.... chodzi o to że ten chłopak kiedyś zrobił coś czego bardzo żałuje, ale ja do wczorajszego dnia nie wiedziałam co konkretnie zrobił i jak już mu to powiedział...nie wiedziałam co robic kazałam mu odejśc i w sumie zastanawiam się czy to co mi powiedział jest prawdą czy nie.... - Skończyłam, a moja mama już bardziej ogarnięta w temacie zapytała – Ale co on ci powiedział to może jakoś razem dojdziemy do tego. - Panie i Panowie!! Moja mama!! - Nie, to jest właśnie coś czego jako moja matka nie możesz wiedziec i uwierz mi nie chcesz. - Starałam się ją jakoś przekonac ale chyba nie bardzo mi wychodziło. - Po pierwsze jestem twoją mamą i właśnie powinnam wiedziec wszystko o tobie, po drugie chce wiedziec wszystko, po trzecie ...nie ważne po prostu mi powiedz. - Przewróciłam oczami i nagle do pokoju wszedł Fillip. - Eeee mamo bo Carly cie chyba woła – Powiedział i ustąpił mamie miejsca w drzwiach. - To co? Może mnie powiesz co jest grane? - Zapytał siadając na moim łóżku. Czy oni mi dziś w ogóle dadzą spokój? - Nie, tobie też nie powiem i nawet nie próbuj bo i tak nic ci nie powiem. - oznajmiłam mu szybko na jednym wydechu, żeby nawet nie brnął w to dalej bo nic mu to nie da. Boże u mnie w rodzinie ciekawośc to jest dziedziczna. - Okej, ale jak będziesz chciała pogadac to daj znac a znajdę czas i cię wysłucham. - Uśmiechnęłam się do niego – Dziękuję, jesteś najlepszy – Wstałam i mocno go przytuliłam. - dobrze możemy kontynuowac nasza rozmowę – mama weszła do pokoju przerywając nam nasza chwilę słabości. - Nie, będziemy jej kontynuowały bo nie ma co. Tak poza tym muszę się uczyc bo już jest grudzień i za tydzień są egzaminy. - Zaczęłam na co mama przytaknęła i wyszła.

~*~
Poniedziałek, a ja nadal jestem nie do życia to znaczy ogarnęłam się już po tym jak mama chciała ze mną rozmawiac, jednak nadal nie mogę dojśc do ładu z moimi myślami. Broke stwierdziła w samochodzie że nie warto ze mną zaczynac jakiś ważniejszych tematów bo i tak po 5 sekundach odpływałam i przestawałam słuchac.

- Dobra idę do swojej szafki – zaakcentowała każdy wyraz tak żebym załapała. Ale też bez jaj aż tak źle jeszcze jeszcze ze mną nie jest. - Dobrze – powiedziałam lekko podirytowana i poszłam w swoją stronę. Przy swojej szafce był Justin. Szłam tam z nadzieją, że jednak nie zacznie rozmowy.

Justin
Szperając w szafce i usilnie szukając paczki papierosów zauważyłem Natalię idącą w tą stronę. Lekko się zdenerwowałem bo od czasu kiedy jej o wszystkim powiedziałem wszystko leci mi z rąk, nie mogę się na niczym skupic i jestem poddenerwowany. Nawet podczas wczorajszej wyprawy z Ryanem do dzielnicy Bronxu z towarem nie byłem sobą. Jednego dzieciaka to prawie pobiłem za to że nie mógł się zdecydowac co kupic.
W końcu podeszła otworzyła swoją szafkę. Widac ze jest zdenerwowana i prawdopodobnie modli się teraz o to żebym do niej nie zagadał. Otworzyłem usta ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zamknąłem je i odwróciłem się z powrotem do swojej szafki dalej szukając paczki papierosów. Kiedy poszła a ja nie znalazłem tego czego szukałem bo prawdopodobnie mój zapas już się skończył poszedłem w stronę klasy gdzie miałem zajęcia.

Wszedłem do sali zająłem miejsce i nagle podeszła jakaś dziewczyna. Na moje oko była to pierwszoklasistka bo drugo i trzecio wiedzą że to ja zagaduję. Ta wyglądała na cholernie grzeczną dziewczynę, miała długie jasno brązowe włosy chyba z boku spięte spinką ale wyglądało to całkiem nieźle. Na sobie miała biała koszulkę z czarnymi wykończeniami i czarne spodnie. Wyglądała dośc...okazale bo seksownie to za dużo powiedziane. - Hej – zaczęła, wewnątrz troszkę się zmieszałem, ale z zewnątrz oczywiście dalej ten sam twardy facet którego wszyscy znają – siema, co jest? - Zapytałem. - Jestem Kelsey, jestem tu na wymianę razem z mim bratem ale on jest w drugiej klasie i jeden z nauczycieli kazał mi przyjśc do ciebie i powiedział, że z pewnością będziesz chciał mnie oprowadzic po szkole, a tamte dziewczyny pokazały mi gdzie jesteś – Aaa czyli nie pierwszoklasistka tylko nowa – interesujące, a który to nauczyciel wymyślił sobie, że będę chętny do oprowadzenia ciebie? - Dobra może i było to niekulturalne ale w tym momencie nie mam ochoty na jakieś durne zajęcia wymyślone przez jakiegoś nauczyciela. - Dyrektor nie wiem jak się nazywa ale wiem że uczy Angielskiego. - Cholera to z tego się nie wywinę, jednak warto spróbowac. - Dzięki.
Wstałem i poszedłem w stronę wyjścia z sali – Gdzie idziemy? - Eee ona nie załapała że nie mam ochoty się nią opiekowac. - Dobra słuchaj powiem inaczej, bo widzę, że mówię zbyt niezrozumiale – zacząłem idąc do gabinetu dyrektora, a ona za mną. - Ta szkoła jest posrana, zresztą dowiesz się tego. - kontynuowałem – Ale ja nie mam zamiaru cię niańczyc. - zapukałem i usłyszałem poważne – proszę – wszedłem do środka – Ooo pan Bieber, co pana tu sprowadza? O chyba wiem poznał pan już Kelsey, tak? - Czyli widzę, że sobie z nim miło i spokojnie nie pogadam. - Tak, i nie rozumiem czemu to ja mam ją niańczyc skoro dookoła jest wielu innych lepszych ode mnie w tym osób. - Zaśmiał się tylko i odpowiedział – Tak, ale widzi pan, powiedziałem panu że jeszcze jedne wagary, a znajdę taką karę że nie będzie panu do śmiechu. - Cholera...to jest tyran a nie człowiek.
Nagle do gabinetu zapukała jakaś osoba – Proszę – odpowiedział dyrektor bo osoba pukająca była bardzo albo zniecierpliwiona albo zdenerwowana. - Czemu?! - Zapytała z irytacją Natalia. - Oo widzę, że i Pani Smith nie pasuje kara. - Natalia nie patrząc na mnie podeszła do biurka dyrektora – Mogę się dowiedziec za co? Bo o ile ostatnio sprawdzałam to nic nie zrobiłam! - wyrzuciła w powietrze ręce na znak bezradności.

Natalia
Ledwo weszłam do klasy a jakiś dzieciak do mnie zagadał – Hej, ty jesteś Natalia? - Spojrzałam na niego. - Tak a co? - Zapytałam zdziwiona czego może ode mnie chciec osoba którą widzę pierwszy raz w życiu. - Dyrektor kazał mi ciebie znaleźc i przez najbliższy tydzień cytuje – zrobił w górze dziwny gest rękoma i kontynuował – mam cię siebie trzymac jak rzep psiego ogona przez najbliższy tydzień – znowu dziwny gest i kontynuacja – bo jestem nowy i nie ogarniam szkoły. - On sobie jaja robi? Ten dyrektor się na mnie uwziął? Cały czas czegoś ode mnie chce... a przecież od ostatniego emm mojego wybryku minęło troszkę czasu i przecież nic już więcej nie nabroiłam. - Tak? No to chyba nie.... chodź ze mną. - Odwróciłam się i zaczęłam iśc w stronę gabinetu mojego ''ukochanego'' dyrektora. Po chwili spotkaliśmy tam jakąś dziewczynę która siedziała na krześle chyba czekając na coś. - jest tam ktoś? - Zapytałam wyraźnie zniecierpliwiona, pokiwała głową – Tak, chłopak który... - nie słuchałam jej dalej wystarczyła mi jedynie informacja że nie ma tam żadnego nauczyciela jedynie uczeń. Podeszłam i zapukałam, kiedy usłyszałam pozwolenie do wejścia otworzyłam drzwi i zamykając je zaczęłam mój wyrzut – Czemu?! - Dyrektor jedynie, się uśmiechał – Oo widzę, że i Pani Smith nie pasuje kara. - Podeszłam do jego biurka – Mogę się dowiedziec za co to? Bo o ile ostatnio sprawdzałam to nic nie zrobiłam! - Wyrzuciłam w powietrze ręce z bezradności. - Dobrze więc ty i Pan Bieber posłuchajcie mnie skoro macie z tym aż taki problem. - zaczął, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że tym chłopakiem o którym mówiła ta dziewczyna jest Justin. - Zaczynając od Pana Panie Bieber spóźnia się pan na lekcje, pali pan papierosy na terenie szkoły, a Pani Smith, pyskuje, również się spóźnia... - tu zrobił pauzę – swoją drogą wy się jakoś zgadaliście z tymi spóźnieniami bo w tych samych momentach macie spóźnienia z małymi wyjątkami? - Już Justin chciał coś powiedziec, kiedy moja pyskata natura się we mnie odezwała – A co to ma wspólnego z tym wszystkim? Nie mam z Bieberem nic wspólnego i proszę mi wytłumaczyc za co konkretnie są te oskarżenia? - Zażądałam – No nie wiem, bo parę razy widziałem was rozmawiających – zaczął ale Justin przerwał – kłócących się – Dyrektor spojrzał na niego – dobrze więc o karze zadecydowały wasze wagary które również postanowiliście sobie zrobic dziwnym trafem tego samego dnia i po tej samej lekcji. Nie wzywałem was bo postanowiłem wybrac dla was taką karę, żebyście oboje byli równie niezadowoleni jak ja z waszych wyskoków. - No teraz to mnie zdenerwował – ja już wole być zawieszona w prawach ucznia niż mieć przy sobie jakiegoś nowego który wydaje się dziiiiiwny.... - Zauważyłam wtedy i Justin się odezwał – Taaaa ja tak samo, ta dziewczyna jest jakaś.. emmm inna... - Zakończył. Wtedy dyrektor uśmiechnął się jeszcze szerzej i zaczął – A i był bym zapomniał, w sobotę za tydzień jest bal zimowy na który oboje się wybieracie z waszymi nowo zapoznanymi znajomymi. - Jak skończył i mnie i Justinowi szczęki poleciały do samej podłogi, on jest nienormalny. - Ale ja nie idę na ten pieprz...głupi bal – zaczął Justin – Ja też nie. - Wtedy dyrektor ciągnął tą swoją irytującą gatkę. - Co czyżby kolejna wspólna impreza? - No nie...nawet on musi mi o tym wszystkim przypominac – Nie....bo ja nie chodzę z tym przepraszam za wyrażenie kretynem. Poza tym ja naprawdę nie chce iśc na ten bal...- jęknęłam – Kara to kara idziecie i koniec, może idźcie razem będzie wam raźniej znieśc tą karę – Ok....chyba jest jakaś osoba, której nie lubię bardziej od Justina. - Do widzenia – Wyszłam i chciałam trzasnąc drzwiami ale Justin szedł za mną, kiedy zamknął drzwi zaczęłam – Cholera jasna... - Wtedy ten..emm ktokolwiek był mój nowy ''najlepszy przyjaciel'' podszedł do mnie – Czy coś się stało? - zmierzyłam go tylko wzrokiem, a on z powrotem usiadł na krześle obok dziewczyny – To będzie ciekawy tydzień. - Zauważył Justin – Nie mów mi nawet... Ja nie chce iśc na ten bal... zwłaszcza jak usłyszałam którego DJ biorą, przecież on jest do dupy...- Zaczęłam, zapominając o wszystkim – Taaa wiem... ja w ogóle nie lubię tych wszystkich garniturowych sytuacji więc dlatego też nie przyjdę w tych czymś. - Zaśmiałam się lekko, ale zaraz spoważniałam – Taaa dobra nieważne...musimy iśc... - zwróciłam się do tego chłopaka – idziemy ty...kim kolwiek jesteś. - Wtedy on odpowiedział – Justin. - tak szybko jak to powiedział tak jak się zatrzymałam, spojrzałam na niego i zapytałam – że jak? - On odpowiedział mi jak by to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. - Justin....
____________________________________________________
O raaany jest rozdział! Dałam rade! Wczoraj wróciłam ze szkoły o 17 i o 19 zabrałam się do nauki.... zgadnijcie do której siedziałam....do 4 w nocy/ nad ranem jak kto woli....a wstałam o 7...nie powiem ciakwie...Ale korzystając z chwili wolnego wstawiam Wam rozdział :D

Miło by było gdybyście wszyscy komentowali.... bo z tego co widze jest Was 25 a ostatnio skomentowało tylko 7 :(
Ostatnio czytałam Wasze komentarze w szkole na przerwie....i miałąm taki zaciesz że koleżanka się ze mnie śmiała. Hahaha xD No co ja poradzę na to że lubię czytac Wasze komentarze :D

Co sądzicie o rodziale? Pojawili się nowi...hmmm ?
@natala_belieber

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 29

Rano obudziła mnie Broke. - Natalia wstawaj, twoja mama woła nas na śniadanie. - Ledwo otworzyłam oczy które były opuchnięte od płaczu. - Mmm...okej, już wstaje. - Zwlekłam się z łóżka idąc w stronę łazienki, wyglądałam okropnie. Ogarnęłam się po to żeby mama nie zauważyła pozostałości po tuszu do rzęs i opuchlizny pod oczami. Kiedy już wyglądałam w miarę okej, wyszłam z łazienki i dopiero wtedy mogłam dostrzec stertę chusteczek koło łóżka. Spojrzałam na to i wtedy Broke zaczęła rozmowę – Widziałam jak płaczesz, ale uznałam, że nie będziesz chciała rozmawiac w takiej chwili. - Nie wiedziałam co powiedziec, więc postanowiłam unikac jej wzroku i zabrałam się za ogarnianie pokoju, jednak nic mi to nie dało. - Natalia spójrz na mnie! - Broke złapała mnie za ramiona i miała poważną minę. - O co ci chodzi? Co chcesz usłyszec? Że mam tego dośc że wszyscy nadal pamiętają? Że jestem tym wszystkim zmęczona? - Spojrzałam na nią upuszczając wszystkie chusteczki z rąk – Dobrze wiesz, co czuje więc po co chcesz o tym rozmawiac?! Nie chce i nie potrzebuje litości ani współczucia! Czuje się bezsilna i mam dośc! - nagle łzy same mi poleciały, od razu mocno mnie przytuliła, a mój telefon zaczął dzwonic. Oderwałam się od niej i podeszłam do telefonu ocierając łzy. - Kto to? - zapytała lekko, a ja zmarnowana odpowiedziałam – Justin – pokazując jej wyświetlacz. - I co teraz zrobisz? - Podeszła do mnie, a ja rozłączyłam się, bo nie wiedziałam co mam mu powiedziec, najpierw muszę sobie wszystko przemyślec. - Napisałam mu wczoraj smsa, żeby o mnie zapomniał. - Powiedziałam szybko i wyraźnie, żebym nie musiała tego powtarzac – Co zrobiłaś?! - Broke odeszła krok ode mnie, żeby spojrzec na mnie ze zdziwioną miną. - To co usłyszałaś, nie każ mi tego powtarzac – byłam zrezygnowana i opadłam na łóżko – Ale Natalia to nie jego wina jak inni reagują – w sumie to ona ma racje, ale jednak jego winą jest to że to wszystko ma miejsce – Broke... to on spowodował to wszystko, przez niego oni doszli do takich wniosków, wcześniej jakoś byłam lubiana, a teraz? - Telefon znowu zaczął dzwonic, tym razem to był nieznajomy mi numer, podejrzewałam, że to Justin jednak odebrałam bo nie byłam w 100% pewna. - Halo? - Zapytałam, po chwili odezwał się męski głos – Hej, tu Ryan możemy się spotkac? To ważne. - No nie spodziewałam się że to właśnie on dzwoni. - Emmm...dziś?
- Tak, może byc, to za 2 godziny w Starbucks? - Zaproponował. - Okej. - Rozłączyłam się. - Kto to był? - Ahhh ta wiecznie doinformowana Broke. - Ryan, chce się spotkac.
- ciekawe co chce. - Zaczęła dumac, a ja zabrałam się za ponowne ogarnianie pokoju.

~*~
Dobra jestem na miejscu, nie powiem, bo zaczęłam się stresowac tym co chce mi powiedziec. Zaparkowałam auto i zanim z niego wyszłam założyłam szalik i czapkę.
Zamknęłam auto i poszłam w stronę Stabucksa. Nie ma jeszcze śniegu, chociaż jest już grudzień i za niedługo święta. Kocham ten czas, wszędzie pełno choinek, mikołajów na ulicy i zakupy w centrach handlowych. Jednak najlepsze jest to, że mogę spędzic czas z rodziną. Jak już o nich mowa, to było mi bardzo niekomfortowo znowu udawac że wszystko jest w porządku. To jest okropne uczucie okałmywac bliskich.

Weszłam do środka Starbucksa, ale Ryana jeszcze nie było, zamówiłam więc kawę i usiadłam przy jednym ze stolików. Nagle usłyszałam – Zajęte? - Jakiś koleś w wieku ok 35 chciał się do mnie dosiąśc jednak ja nie miałam na to ochoty. - Tak, czekam na kogoś. - Ten jednak nie chciał ustapic, co za buc – Ale teraz nikogo nie ma to chyba mogę się dosiąśc? - Spojrzałam na niego lekko podirytowana – Nie, nie może pan. - Syknęłam. - Żaden pan, Bryan jestem. - W tym momencie miałam ochotę się przenieśc albo co lepsza wyśc, ale bałam się że pójdzie za mną. - Nie życzę sobie, żebyś się do mnie przystawiał zrozumiano? - Powiedziałam pewnym siebie głosem – Słuchaj gówniaro jeśli myślisz, że możesz tak do mnie mówi... - W tym momencie usłyszałam – Cześc kochanie, długo na mnie czekasz? O a kim ten facet jest? - To był Ryan najwidoczniej usłyszał naszą ym... pogadankę – Hej, kotek, a ten pan już sobie idzie prawda? - spojrzałam na niego a on tylko odwrócił się i wyszedł. - Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego. - Nie ma sprawy. Dobra bo nie chce zabierac ci niepotrzebnie czasu. - Zaczął a ja usadowiłam się wygodnie na swoim miejscu słuchając go – Wiem, że nie chcesz widziec się z Justinem, ale daj mu szanse on chce z tobą porozmawiac. - Haaa wiedziałam że będzie chodziło o Justina. - Słuchaj, nie wiem czy to dobry pomysł, ja mam taką reputacje teraz jaką mam, a on spotykając się ze mną ją straci widac to było można na wyścigach. Ryan zrozum nie chce...wiem powinnam mieć w dupie to wszystko ale powiedzmy sobie szczerze to jest wszystko jego wina.... - Spuściłam wzrok, ale on nadal próbował mnie przekonac – Ale on chce to wszystko naprawic i tym razem nie pożałujesz tylko pozwól mu się z tobą spotkac. - Ehhh no nie wiem – w tym momencie otworzyły się drzwi i wszedł przez nie Justin. Serce zaczęło mi walic, a wzrok utrzymywałam na nim. - Hej – Powiedział cicho stojąc przy stoliku – Justin... - zaczęłam ale nie dał mi dokończyc – Nie, Natalia proszę wysłuchaj mnie. - W tym momencie Ryan wstał pożegnał się i wyszedł, nie mówiąc nic do Justina pozwolił sobie na kontynuację – Wiem co zrobic, żebyś mi zaufała, żebyś mi wybaczyła, ale musisz dac mi szansę, a wiem że chcesz, czuje to że nie jestem ci obojętny. Więc proszę cie nie broń się przed tym tylko mnie wysłuchaj. - Niestety miał rację w tym co powiedział, przytaknęłam głową na znak zgody – Dobra ale nie tutaj chodźmy do parku. - Bez słowa wstałam i poszłam w stronę wyjścia.

~*~
- Może usiądźmy tutaj – Powiedział Justin. Widziałam jaki był zestresowany. Nerwowo gryzł wargę więc można było domyślec się że to co powie nie będzie dla niego łatwe. - Okej. - Usiadłam i patrzyłam się na niego. - Postanowiłem, że powiem ci prawdę, całą prawdę co zdarzyło się w tamtym roku. - Kiedy to powiedział, zamurowało mnie. Teraz to i ja się zaczęłam denerwowac, bo w końcu dowiem się prawdy.

Justin
- Tylko nie przerywaj mi i wysłuchaj do końca. - Powiedziałem, zanim zacząłem to co miałem w planie mówic. Serce mi waliło i nie wiedziałem jak mam zacząc pomimo że myślałem nad tym cały czas. - okej – Przytaknęła i słuchała, była widocznie zaskoczona moją decyzją. - Dobra więc zacznę od tego, że to co było między nami to....- i zająknięcie pierwsze – to był zakład. Założyłem się z chłopakami o 100 dolarów, że cię poderwę i ...kurwa to ciężkie... i przelecę. - Widziałem jej minę...była kamienna ale oczy stały się szklane. - Nie będę układał zdań tak, żebym wyszedł na mniej winnego. To wszystko było ukartowane, na początku podczas naszego związku o ile teraz można to tak nazwac, nic do ciebie nie czułem. Jednak podczas tego czasu który z tobą spędzałem zaczynało mi zależec i nie chciałem tego wszystkiego robic, ale byłem głupi i ważniejsze dla mnie było 100 dolarów i ten pieprzony zakład. Dlatego wymyśliłem że zrobię to na jednej z imprez i namówię cię żebyś upiła się tak, że nie będziesz tego pamiętała. - Zauważyłem jak zamyka oczy i pojedyncza łza spływa jej po policzkach. - Upiłem cię i poszliśmy do jednego z pokoi i kiedy zamknąłem drzwi nie musiałem nawet prosic o to żebyśmy to zrobili...sama byłaś chętna i nawet zaczęłaś rozpinac swoją bluzkę, ale w tym momencie nie mogłem po prostu nie mogłem. Powiedziałem ci że nie chce uprawiac z tobą seksu ale ty nie chciałaś przyjąc tego do siebie, prosiłaś mnie i całowałaś. Nie zgodziłem się jednak. Położyłem cię do łóżka i nie długo można było czekac jak zasnęłaś. Wtedy ja wyszedłem z pokoju i powiedziałem chłopakom że to zrobiliśmy, a potem jak opuściliśmy imprezę, wiedziałem że nie zniosę widoku ciebie z jakimś innym kolesiem więc wymyśliłem te wszystkie durne bajeczki, że jesteś beznadziejna w łóżku, że jesteś pusta i głupia. Wiedziałem że i tak ja będę u ciebie skreślony po tym więc musiałem coś wymyślec, żeby nie musiec cie oglądac z jakimś innym chłopakiem, a moim znajomym nie mogłem powiedziec że się zakochałem bo ja i zakochanie to nie podobne do mnie. To tyle....cała historia. Musiałem ci to powiedziec, bo teraz kiedy mi wybaczyłaś a ten kretyn na tych wyścigach wypalił z tym tekstem, a potem twój sms żebym o tobie zapomniał moje sumienie chciało się pozbyc tego ciężaru. - patrzyłem na nią a ona płakała. - Natalia... - zacząłem – Odejdź...- Powiedziała cicho. - Co? Ale czemu?
- Wynoś się! Nie chce cię znac!! To wszystko dla głupich 100 dolarów?! - Zaczęła krzyczec, w sumie to ją rozumiem. - Plus to że ja niby Cie prosiłam o to żebyś się ze mną przespał? Nie wierze! Jak możesz patrzec mi w oczy i kłamac?! - Łzy spływały jej po policzkach – Nie chce cię więcej widziec i nie zbliżaj się do mnie.
- Ale ja chciałem dobrze, równie dobrze mogłem pójśc z tobą do tego łóżka – Starałem się mówic spokojnie – Oooo jaki szlachetny, nawymyślał głupot i ośmieszył mnie przed całą szkołą dla mojego dobra....Nie ośmieszaj się! - Wymachiwała rękoma w powietrzu nie siedząc już na ławce. - Natalia...- Chciałem jeszcze coś powiedziec ale nie miałem jak. Ona nagle się uspokoiła i stając bezsilnie powiedziała ostatnim tchem – Proszę, odejdź i nie wracaj.
Zrobiłem tak jak powiedziała. Odwróciłem się i zacząłem iśc, jednak nagle zawróciłem podszedłem do niej pocałowałem ją delikatnie w usta (nie broniła się, chyba nie miała już siły) i powiedziałem – będzie mi tego brakowało. - Odszedłem nie patrząc już w jej stronę. Wiedziałem raczej przypuszczałem że tak zareaguje, ale postanowiłem uszanowac jej decyzję, miałem jednak nadzieję, że mi wybaczy.

Natalia
- Kurwa – Powiedziałam sama do siebie. -Jak on mógł mi to zrobic?! Dla głupich 100 dolarów?! Jak by powiedział to ja bym mu dała nawet 200 albo i 300 ale żeby mnie tak upokorzyc tylko dlatego że nie chce się mnie oglądac z innym facetem?! No to jest szczyt głupoty i w ogóle to tylko jakiś posrany dupek mógłby to wymyślec. - Byłam taka wkurzona, że miałam ochotę się na czymś wyrzyc. - na pewno nie mogę w takim stanie wrócic do domu. - Pomyślałam i wzięłam telefon wybierając numer Broke – Tak? - odebrała. - Hej Broke, mogę do ciebie wpaśc, albo możemy się gdzieś umowic – Mój głos drżał i było słychac że płaczę – pewnie, co prawda mam gości ale ty mnie chyba teraz bardziej potrzebujesz niż oni. - Podziękowałam jej i umówiłyśmy się w parku niedaleko jej domu, więc poszłam do auta.
______________________________________________________________

O raaaany dałam radę!! Nawet nie wiecie jak ciężko było znaleźc czas, ale postarałam się i jeeest! :D

Co sądzicie o tym wszystkim? Porobiło się nie? Co będzie dalej? Koniec ? Ponowna wojna? czy może ciche dni? Piszcie w komentarzach! :D

Z góry uprzedzam ze przyszły tydzień mam ciężki więc może nie byc rozdziału ale się postaram żeby był jednak :D

@natala_belieber

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 28

- Natalia no prooooszę cię! Powiedz, czy ja cie często o coś proszę? - Zapytała Broke podczas lunchu w szkole – No nie, ale zrozum za dużo ode mnie wymagasz. Wiem jestem jaka jestem, ale nie mogę okłamac twojej mamy – Ciągnęłam swoją odpowiedź, na co Broke westchnęła – Taaa..gdybyś ty gdzieś chciała iśc z Justinem to bym cię kryła, ale jak ja chce iśc gdzieś z Codym to nie mogę, bo mi nie pomożesz. - Usiłowała wzbudzic we mnie litośc. Przewróciłam oczami i powiedziałam – No dobra, ale jak się wyda to przysięgam, że cie zabije rozumiesz? - Spojrzałam na nią poważnie, żeby wiedziała, że nie żartuję. - Jeeej! Wiedziałam, że się zgodzisz! Dobra to słuchaj zrobimy tak. - Zaczęła kiedy nagle na stołówkę wszedł Justin, spojrzałam na niego i nie mogłam się oderwac, wyglądał niesamowicie. Patrząc od dołu miał żółte supry, czerwone spodnie z opuszczonym krokiem, białą podkoszulkę i jeansową kurtkę. Zakładam, że nic więcej nie ma ze sobą i właśnie tak przyszedł do szkoły, kiedy na termometrze niska temperatura. Nie gadamy ze sobą w szkole i trzymamy się od siebie z daleka, bo nie chcemy żeby faktycznie ludzie gadali. Cały tydzień spotykaliśmy się po szkole albo w parku, albo wieczorami rozmawialiśmy przez telefon.
Kiedy tak na niego patrzyłam Justin to zauważył i się uśmiechnął do mnie, wtedy szybko wróciłam do rzeczywistości – Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Broke zapytała a ja pokiwałam głową – Sorry, zamyśliłam się. - Spojrzała za siebie i zobaczyła, że parę stolików dalej siedzi Justin – Boże ty wpadłaś po uszy znowu. - Zaczęła się śmiac. - Oj nie gadaj głupot, tylko powtórz to co mówiłaś. - Broke wzięła głęboki wdech i zaczęła mówic – No to tak, dziś jest piątek i Cody zabiera mnie na wyścigi motorowe, są one późno więc powiem rodzicom, że śpię u ciebie i jak by dzwonili czy coś mówisz, że jestem w łazience, a jak tylko wszystko się tam skończy zadzwonię do ciebie i otworzysz mi okno i wejdę do twojego pokoju. Zgoda? - Pokiwałam jej głową na zgodę. - Wiesz ja tam nigdy bym tam nie poszła, a już w ogóle nie ścigała bym się.
- Ale ja tylko będę oglądała.

Justin

- Ty bo ci oczy wylecą od tego gapienia się na nią. - Ryan szturchnął mnie łokciem z rozbawieniem.  - Dobra daruj sobie, po prostu ślicznie dziś wygląda, tak jakoś inaczej. - Nie jestem na tyle prosty, żeby nie zauważyc, że dziewczyna która mi się podoba wygląda świetnie. Ma na sobie zielono jasne spodnie, i biały sweterek z rękawami 3/4 i brązową torebkę. - będziesz dziś na wyścigach? - Zapytał Cody dosiadając się do nas. - Taaa będę a co? - byłem ciekaw co mi powie, bo on raczej nie pyta się mnie o takie rzeczy. Oczywistą sprawą jest, że będę. - Nic, po prostu ostatnimi czasy rzadko cię tam widuje. - No fakt, przez Natalię, rzadziej tam jeżdżę ale bez przesady. - Będę bo muszę zdobyc trochę kasy – Odpowiedziałem, szybko z dużą pewnością siebie.

~*~
- Mamo wychodzę! - Krzyknąłem z przedpokoju zakładając buty. - Gdzie ty się wybierasz? Jest zimno i ciemno – Mama stanęła z rękoma skrzyżowanymi. - Mamo idę z Ryanem się gdzieś przejśc. - Zacząłem swoją wieczorną wymówkę, w sumie to nie kłamałem, po prostu nie mówię jej całej prawdy. - Mówisz tak prawie w każdy piątek, a w efekcie widuje tutaj jakieś dziewczyny na następny dzień.
- Oj mamo... - Zacząłem ale od razu mi przerwała – Nie mamo, Justin zrozum ja się o ciebie martwię, nie wiem co robisz i pewnie nie powinnam tego chciec wiedziec bo mam złe przeczucia, że to nie jest nic dobrego, ale ja po prostu jestem twoją matką i chce wiedziec co dzieje się z moim synem – Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem – Kocham cię mamo, bardzo. Jesteś najlepsza ale nie musisz się o nic martwic, nic mi się nie stanie. Pa – Złapałem za klamkę i wychodząc dodałem – A i nie martw się, nie przyprowadzę dziś żadnej dziewczyny.

Pod moim blokiem czekał już Ryan ze swoim autem – Siema to jedziemy – Powiedziałem do niego i odjechaliśmy do miejsca gdzie są nasze motory.
Po ok 20 minutach byliśmy już na miejscu, otworzyliśmy garaż i wyjechaliśmy naszymi cudeńkami na ulicę prosto do fabryki.
Na miejscu było już dużo osób i zdziwił mnie widok Broke...co ona tu robi? No nic pojechałem przywitac się z chłopakami i dac kasę na zakład.

Kiedy już wszystko załatwiłem znowu przypałętał się Tommy – Co, aż taki pewny jesteś, że dziś wygrasz? Na twoim miejscu nie liczył bym na to – zakpił. Ten człowiek działa mi wyjątkowo na nerwy. - Odwal się. - Syknąłem, bo nie miałem najmniejszej ochoty z nim rozmaiwac – Ojjj co? Mały Bieberek się przestraszył? - Dośc tego, wymierzyłem mu cios w twarz, ale on już nie zdążył mi oddac, bo przyszedł jeden z organizatorów – Dobra chłopcy, pamiętacie zasady? Żadnych bójek przed wyścigami. Uspokójcie się. - Oboje spojrzeliśmy na siebie wrogimi spojrzeniami i odeszliśmy od siebie, każdy w swoją stronę.

Natalia

- Dobra wszyscy śpią, idź i błagam wróc cała – prosiłam ją przed wyjściem – Dobra, dobra, otwórz mi okno proszę. - uśmiechnęła się do mnie i wyszła.

Wariowałam, bo nie wiem jak wyglądają takie wyścigi i przez cały czas jej nieobecności, ani nie mogłam spac, ani myślec o niczym innym. Postanowiłam włączyc laptopa i zając się internetem, jednak to na dłuższą metę też nie pomaga.
Po 20 minutach nie mogłam już wytrzymac – Dobra jadę tam – Wstała z łóżka, założyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy, potem kurtkę i wyszłam z domu oczywiście przez okno.
Po ok 30 minutach byłam już obok tej przeklętej fabryki. Za nią świeciły się światła i słychac było motory i krzyki ludzi. Przeszłam przez środek fabryki i doszłam do grupy ludzi, którzy nie wyglądali za ciekawie chyba byli nacpani. Po chwili zagubienia, zauważyłam Broke i Codyiego, którzy również mnie dostrzegli – Natalia? Co ty tu robisz? - Zapytała moja przyjaciółka. - Martwiłam się i nie mogłam wysiedziec w domu. - Odpowiedziałam. - Swoją drogą okropne miejsce! - Stwierdziłam, pokazując na ludzi którzy prawdopodobnie byli pod wpływem jakiś używek. - Oj, tam nie patrz na nich. Lepiej chodź, bo zaraz się zacznie – Była podekscytowana i prowadziła mnie w stronę Codyiego. Jednak w połowie drogi usłyszałam – Natalia? Co ty ty robisz? - Kolejna osoba która się mnie tu nie spodziewała i tą osobą był Justin – Hej, ja do Broke, bo się martwiłam. - Puściła moją rękę i stanęła obok mnie. - Nie powinnaś była tu przyjeżdżac sama. - Stwierdził poważnym tonem głosu. - a to niby dlaczego? - Zapytałam ciekawa odpowiedzi. - Bo kręci się tu wiele nieciekawych typów i nie chce żeby coś ci się stało. - Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego – Słuchaj, nic mi nie będzie, a ty lepiej jedź na start bo jeszcze nie zdążysz. - Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam troszkę bliżej oglądając jego motor. - Spokojnie, o mnie się nie martw. Wygram tak czy siak. - Ooo proszę, jaki pewny siebie, czasami było to męczące, ale teraz skłaniało mnie do jednego. - A chcesz się założyc, że nie wygrasz? Nie można zawsze wszystkiego wygrywac panie Bieber. - Podeszłam jeszcze bliżej, szepcząc mu to prawie do ucha. - Tak, proszę bardzo jak wygram pocałujesz mnie, a jak przegram będziesz się mogła ze mnie nabijac ile będziesz chciała umowa? - Zapytał, a ja przytaknęłam – Spoko, ojjj już nie mogę doczekac się mojej wygranej. 
- To co chcesz się swojej porażce przyjżec z bliska? - No przecież będę widziała nigdzie nie idę bez Broke, więc nie wiem o co mu chodzi. - nie wracam do domu bez niej – wskazałam na przyjaciółkę, to będę widziała jak przegrywasz – Uśmiechnęłam się z pewnością siebie. - Nie o to mi chodziło, pytam się, czy jedziesz ze mną? - Podniosłam jedną brew do góry na znak, że chyba zgłupiał – Taaaa pewnie, nie ma mowy, panicznie boję się motorów, a co dopiero wyścigów. - Odsunęłam się o parę kroków do tyłu, żeby wiedział, że nie ma mowy, że namówi mnie do pojechania z nim.

~*~

- Gotowi..... - padł strzał i Justin ruszył z miejsca startowego, a ja...z nim, wtulona w niego tak, że chyba będzie miał potem siniaki, albo chociaż jakieś ślady. Taaaaa namówił mnie. Czułam wiatr we włosach, ale to nie było fajnie, po chwili nadjechał jakiś inny motor z laską jakby w ogóle nie przejmowała się, że zaraz na zakręcie mogą zginąc (tak mam skłonności do nadmiernej paniki) i prawie nas wyprzedzili, ale Justin nie wiem jak przyśpieszył jeszcze bardziej i wyminął ich.

Justin

Hahaha Tommy i ta jego przesadna pewnośc siebie, z łatwością go minąłem. Swoją drogą ciekaw jestem jak tam Natalia się trzyma, bo ściska mnie tak, że ledwo oddycham chyba serio się boi. W sumie to cieszę się, że udało mi się ją namówc może jednak polubi to tak jak ja i będziemy mogli jeździc gdzieś nawet na wycieczki motorem. Ale dobra koniec na razie myślenia o tym, teraz liczy się wygrana i zakład z Natalią.
Skupiłem się na drodze, dojechałem do zakrętu i zawróciłem na linię mety. Widziałem w oddali tych wszystkich ludzi którzy krzyczeli, skakali i dopingowali tych którzy się ścigają. Swoją drogą największy fanklub to mam ja. Jadąc cały czas czułem Natalię i jej uścisk wokół mnie i głowę opierającą na moje plecy. Mogłem sobie wyobrazic jak zamyka oczy choc może nie jest tak źle i panuje nad emocjami....eeee nie no nie na motorze.

Po chwili przekroczyliśmy linię mety, niektórzy się cieszyli, inni byli wkurzeni, a jeszcze parę osób było zawiedzionych. No cóż mogę powiedziec ściga się Bieber to nie ma szans z nim wygrac. Byłem zadowolony, zgasiłem motor i nagle poczułem ulgę. Natalia mnie puściła, nie żebym nie lubił jak się do mnie przytula, jednak to było zbyt mocno. Zszedłem z motoru i spojrzałem na nią – I jak? - Podniosła wzrok na mnie – Nie, no spoko, nie było aż tak źle. - Wzruszyła ramionami, na znak że nie obeszło ją to za bardzo, ale ja głupi nie jestem wiem, że bała się jak cholera bo to czułem. - Taaa a to ściskanie mnie podczas wyścigu to takie zamierzone, żeby utrudnic mi jazdę co? - Uśmiechnąłem się – O no dobra, to było okropne, cieszę się, że jeszcze żyje. - zaczęła się śmiac, widac było że poważnie się cieszy że jest cała i zdrowa. - Haha, dobra, dobra. Jednak wiesz wygrałem zakład. - Spojrzałem na nią z pewnością siebie. - No tak, to najpierw pomóż mi zejśc – Podałem jej rękę a drugą podtrzymałem w talii, żeby nie spadła. Kiedy już stała o własnych siłach na ziemi spojrzała na mnie trochę niepewnie albo raczej jakby była zawstydzona, więc postanowiłem zainicjowac to co było mi obiecane. Podszedłem do niej bliżej, położyłem ręce na biodrach i nachyliłem się. Wtedy ona przygryzła wargę, założyła mi ręce na szyję i stając na palcach dotknęła swoimi ustami moich. W pierwszej chwili było to zwykłe całowanie, ale jednak postanowiłem iśc troszkę dalej dołączyłem do tego język, Natalia przekręciła głowę żeby dac mi lepsze pole do popisu, przez co przygwoździłem ją mocniej do motoru. Jednak takie stanie na palcach może być męczące, więc złapałem za jej uda i podniosłem ją sadzając na motorze. To była piękna chwila, jednak przecież nie mogła trwac za długo bo bez tego moje życie było by zbyt nudne. Usłyszałem coś co bardzo, ale to bardzo mi się nie spodobało i najchętniej zabił bym cwoka, za to co powiedział. - Ej Bieber, jak możesz ją całowac, skoro sam mówiłeś, że jest w te zabawy beznadziejna. - Natalia oderwała się ode mnie i mogłem dostrzec w jej oczach łzy. Ten dupek wszystko zniszczył...wszystko o co kurwa tak zajebiście ciężko walczyłem. - Natalia... - Zeszła z motoru i nie mówiąc nic powoli się wycofała i pobiegła w stronę wyjścia. - Nie, nie, nie. Tylko nie to! Natalia! - Krzyczałem ale nie odwróciła się – Natalia!! - Zacząłem biec w jej stronę, odwróciłem się tylko do tego kretyna – A ty...ty kurwa za to już nie żyjesz! - Pobiegłem za nią. Jednak jak już dobiegłem ona wyjeżdżała autem. - Cholera! - Krzyknąłem  z frustracji. Tak starałem się, żeby ona o tym zapomniała, tak chciałem to wszystko naprawic i kiedy już myślałem, że mi się udało to ktoś to po prostu teatralnie pieprzy.

Natalia

Całą drogę do domu płakałam. Kiedy usłyszałam tego chłopaka tam na wyścigach wszystko, ale to dosłownie wszystko mi się przypomniało...to jak wszyscy mnie wytykali palcami, jak się ze mnie śmiali i to...to wszystko co zrobił mi Justin. Wiem, że mu wybaczyłam, ale takich rzeczy się nie zapomina, a zwłaszcza jeśli chodzi o kogoś kto jest nam bliski, na kim nam zależy lub zależało.
Dojechałam do domu i weszłam przez okno, Broke przyjedzie jak przyjedzie, nie wiem kiedy i w tym momencie mnie to nie obchodzi.
Jestem zapłakana i leże na łóżku nie mogąc pozbyc się tych wszystkich złych wspomnień, tego bólu i żalu do niego...do Justina.

Dopiero co przyszłam do szkoły, nowej szkoły było to wszystko fascynujące. Ludzie i zajęcia, przerwy i nauczyciele. Ciekawiło mnie jak wszystko to będzie wyglądało. Dośc szybko stałam się obiektem zainteresowań chłopaków. Po pierwszym tygodniu dostawałam dużo wiadomości z propozycjami spotkania się, podchodzili do mnie zagadywali. Stawałam się coraz bardziej sławna w szkole, przez co też byłam na większości jak nie na wszystkich imprezach. Piłam alkohol, czasami paliłam i no niestety posmakowałam nawet narkotyków. Taaaa wiem córka prawników... oni nie wiedzieli o tym wszystkim, uczyłam się dobrze, a Fillip krył mnie przed nimi. Zdarzało się często, że miewałam kaca, ale oni to po prostu odbierali jako zwykłą migrenę, a pic to piłam wodę litrami jak nie widzieli...nawet nie wiecie jakie to jest ciężkie.
Ale któregoś dnia podszedł do mnie sam Justin Bieber, chłopak do którego wzdychałam tak jak i wszystkie dziewczyny w szkole i poza nią. No nie mogłam w to uwierzyc, że on...waśnie on podszedł i chciał się ze mną umówic. To było tak nieoczekiwane i szokujące że nie wiedziałam co mam powiedzec. Po dłuższej ciszy oczywiście się zgodziłam i tak właśnie zaczęłam z nim być. Nie spędzaliśmy zbyt wiele czasu razem, tłumaczył się tym, że ma młodsze rodzeństwo którym musi się zając, albo pomóc rodzicom lub musi pracowac albo się uczyc. Byłam tak ślepo zakochana, że wierzyłam mu we wszystko. Każda dziewczyna mi zazdrościła, tym że z nim jestem. Często chodziliśmy razem na imprezy i właśnie na jednej z nich to wszystko się stało... pierwszy raz pozwoliłam sobie na upicie się tak strasznie. Nie miałam kontroli nad sobą, tym co robiłam i mówiłam w takim stopniu, że nie pamiętam w ogóle co się tam działo. Dopiero na następny dzień Broke i Bella mi wszystko powiedziały. Ale kiedy już opowiedziały mi to nie byłam w stanie uwierzyc. Justin powiedział wszystkim, że... że... przespał się ze mną i powiedział na następny dzień wszystkim albo swoim kolegą którzy to rozsławili, że jestem beznadziejna w łóżku, że nie poleca nikomu, bo będzie tego żałował i że ja tylko się tak lansuje, ale tak naprawdę jestem głupia i pusta. Kiedy dziewczyny mi to wszystko opowiedziały, ja nie mogłam w to uwierzyc. Pamiętam wtedy, że uciekłam tego dnia ze szkoły, a potem nie chciałam do niej chodzic. Jak można się tak ślepo zakochac?! W sumie sama mu w tym pomogłam bo upiłam się w trupa i na jego szczęście ja nie pamiętam nic, a on może się szczycic tym że ma kolejną zaliczoną panienkę w swoim życiu. Oczywiste jest to, że gdybym była świadoma tego co robię NIGDY bym nie poszła z nim do łóżka...a że byłam pijana to wszystko mogło się stac. Jego wersja jest taka, że z nim spałam, a ja wierze w to że nie....

W pewnym momencie mój telefon zaczął dzwonic to był Justin, wzięłam go do ręki rozłączyłam się i napisałam smsa.

Do: Justin
No właśnie czemu się ze mną całowałeś? Zniszczyłeś sobie tylko reputacje. Po prostu o mnie zapomnij.


Jak tylko to wysłałam po chwili mój telefon ponownie zadzwonił, ale nie odebrałam.
_____________________________________________________________________________________
Jeeeej dodałam rodział! Mam nadzieję że wam się podoba. Co sadzicie o tej całej sytuacji która zaszła? 

Miło mi, że komentujecie to się tak miło czyta ;) 

Jak wiecie jutro są walentynki więc:
UWAGA! JUTRO WALENTYNKI  WIĘC PADŁ POMYSŁ, ŻEBY SPAMOWAC JUSTINOWI WSZĘDZIE GDZIE SIĘ DA ,,@justinbieber/ Justin #Poland Love you  '' CHCEMY ŻEBY NAS ZAUWAŻYŁ!! PODAWAJCIE DALEJ!! 

Jutin musi zobaczyc ze go wspieramy!! Trzeba dodac mu otuchy! <3 

Jeśli chodzi o mnie to chyba tyle :D Zapraszam do czytania ;) 
@natala_belieber

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 27

Natalia

Wczoraj było naprawdę fajnie. Pogodziłam się z Justinem i pomimio wszystko cieszę się, cieszę się, że to wszystko już się unormowało. Jest godzina 18 i cały dzień się dziś uczę, bo zbliżają się egzaminy i wypada mi to wszystko zdac. Nagle zadzwonił mi telefon to był Justin – hej – Powiedział ciepłym głosem. - No cześc- ziewnęłam, ze zmęczenia a raczej znudzenia tą nauką. - Co jest? Co robisz aż tak interesującego – zaśmiał się z powodu mojej energii. - Uczę się do tych pieprzonych egzaminów – Westchnęłam. - Oj to widzę, że przyda się tutaj moja ingerencja. Powiedz mi jak długo się uczysz? - Wyczuwałam lekką radośc w jego głosie. - No jakoś...tak cały dzień, a co?
- Rany, to koniecznie musisz wyjśc z domu, co powiesz na imprezę? - Ojjj to chyba nie jest dobry pomysł iśc z nim na imprezę ostatnim razem jak byliśmy i w ogóle jak byłam na imprezie to... - Kurde Natalia ogarnij się, przecież mu wybaczyłaś, nie możesz mówic jedno a robic drugie.- rozmawiałam sama ze sobą. Nagle usłyszałam głos Justina – Haaalo, Natalia jesteś tam? - Oj chyba się zamyśliłam – Ymm tak jestem, raczej mnie rodzice nie puszczą. - Powiedziałam zgodnie z prawdą. - Nie mów mi, że będziesz się nimi zasłaniała, żeby się wymigac od głupiej dyskoteki ze mną? Wiem, że jeszcze nie do końca mi ufasz, ale proszę spróbuj, obiecuję, że nie pożałujesz. - naprawdę mu zależy na tym, żebym poszła z nim, westchnęłam spojrzałam na zegarek, 18:20 – NO dobra, przyjedziesz po mnie? - Zapytałam i w głębi duszy coś mi mówiło ''zostań'' jednak z drugiej strony się cieszyłam. - Tak będę za ok pół godziny wyzbierasz się?
- Pfff pewnie, nie jestem nie wiadomo jaką lalunią żeby nie wyzbierac się w głupie 30 minut.

~*~
- Nie jestem lalunią żeby nie wyzbierac się w te głupie 30 minut? Naprawdę? Hahaha – Justin zaczął się ze mnie śmiac. - Oj no proszę, cię, nie wiedziałam, że to tak szybko zleci. - Wtedy oderwał wzrok od jezdni na chwilę i spojrzał na mnie – Przyjechałem do ciebie po nawet 40 minutach, a i tak czekałem jeszcze pół godziny moja droga – Uśmiechnął się łobuzersko a ja tylko westchnęłam.
-Ale to nie moja wina, że jak się rozłączyliśmy to najpierw musiałam załatwic z Fillipem, żeby krył mnie przed rodzicami.

Kiedyś dużo imprezowałam, raz w tygodniu na pewno a zdarzało się i dwa razy wtedy to Fillip jakoś krył mnie i rodzice nigdy nie dowiedzieli się o tym wszystkim. Byłam znana z tego że dużo imprezuje, że jestem na każdej domówce i na każdym ważniejszym wydarzeniu, jednak potem to wszystko się zmieniło, ale nie chce o tym teraz myślec to by mi zepsuło cały dzisiejszy wieczór.

Wysiadłam z auta i jak nigdy założyłam krótką ołówkową spódniczkę i koszulę z krótkim rękawem i do tego szpilki, ale nie wysokie, bo nie wystała bym długo. Justin zamknął auto z naszymi kurtkami w środku, więc pobiegliśmy szybko do środka. Kiedy weszliśmy to dopiero mogłam sobie przypomniec jak to jest na imprezie. Wszędzie reflektory, migające światła i świetnie wyposażony bar. - Chodź napijemy się. - Objął mnie ramieniem i poszliśmy do barmana – Dla mnie to co zwykle 2 razy – Jednak szybko musiałam zareagowac – Nie, ja nie pije. Jeden raz dla niego. - Barman uśmiechnął się do mnie – To w takim razie co dla pięknej pani? - czy on ze mną flirtuje? Chyba tak hahaha, a mina Justina bezcenna – sok, pomarańczowy proszę – odwzajemniłam uśmiech.
Po chwili do baru podeszła cycata blondyna i oczywiście co? No musiał spojrzec, bo nie był by 100% facetem gdyby tego nie zrobił, ale jak zobaczyłam jego uśmiech to postanowiłam, że pójdziemy potańczyc. Wypiłam sok i odeszłam od blatu – Chodź mam ochotę potańczyc – Wzięłam go za rękę i poszliśmy w tłum.
Spojrzałam na Justina i wtedy on złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie, zaczęliśmy ruszac się w rytmie muzyki, potem obrócił mnie szybko tak, że byłam tyłem do niego, wciąż przyciśnięta ciałem do jego ciała. Złapałam go za szyje i poruszałam biodrami na boki. Justin natomiast oparł swoją głowę o moje ramie.
Tak dawno nie tańczyłam, wspaniale było się w tym zatracic ponownie. Przetańczyliśmy tak dobre 5 piosenek, widziałam szczęście Justina. Kiedy już się zmachałam wzięłam go za rękę i pociągnęłam do baru. - Jeszcze raz sok poproszę – uśmiechnęłam się do barmana, a on jak na skrzydłach nalał mi mój napój. - na pewno nie chcesz się napic czegoś mocniejszego? - Zapytał Justin, wypijając jedną 50. - Nie dziękuję, po ostatnim incydencie nie piłam i nie chce nawet próbowac – uśmiechnęłam się, ale chyba słabo, bo Justin troszkę się zmieszał. - Kurde, to znaczy... nie to miałam na myśli po prostu chodzi o sam fakt, że... - Justin nie dał mi skończyc – Spoko, ostrożności nigdy za wiele co? - puścił mi oczko, jak gdyby nigdy nic. - Dobra chodź fajna piosenka. - Kiedy szliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyc, ta głupia blondyna dorwała Justina i powiedziała mu coś na ucho i zachichotała jak debilka.... on tylko spojrzał na jej wylewający się biust, a ona jak jakaś szmata zatrzęsła nim przed jego oczami. - Heeeeeloł ja tu jestem! - Krzyczałam w myślach. Nagle poczułam jak ktoś mnie ciągnie i zaczyna kołysac moimi biodrami, już chciałam się zacząc wykłócałc, jak to zwykle bywa z moim charakterem ale kiedy zobaczyłam przystojnego, wysokiego bruneta to stwierdziłam, że co mi tam. Kiedy jednak zobaczyłam Justina, który patrzy na nas pomyślałam, że dobrze było by wzbudzic w nim zazdrośc.
- Jak Ci na imię? - Zapytał mój tajemniczy partner. - Natalia a tobie? - Uśmiechnęłam się, zakładając mu ręce na szyje – Marcus – Przycisnął mnie bliżej siebie. - Z kim jesteś? - Zapytał, miał taki seksowny głos. - Z...z przyjacielem. - odpowiedziałam jak w transie. - Czyli może zaszalejemy?

Justin

Co to kurwa ma być? Ten cwel przystawia się do mojej dzie...do Natalii, a ona mu na to pozwala. Cholera przecież ona jest tu ze mną nie z nim... Ten koleś mi się zdecydowanie nie podoba...
Kiedy patrzyłem tak na nich tańcząc z jakąś przypadkowa laska, która w ogóle mnie nie interesowała Natalia założyła mu ręce na szyje...kurwa, nie podoba mi się to ani trochę.
Dobrze by było wiedziec o czym rozmawiają.
- Na co tak patrzysz? Na ta lalunie? Lepsza jest ode mnie? - Powiedziała ta dziewczyna z którą tańczyłem.
- Co? Aa no powiedzmy, że lepsza i fajniejsza no i wygląd też ma niczego sobie – Dziewczyna odrzuciła ręce i oderwała się ode mnie wzdychając i odeszła na pięcie w drugą stronę. Mnie jednak bardziej ciekawiło co jest z Natalią, ale straciłem ich z oczu. - Cholera – przeklnąłem pod nosem i zacząłem szukac ich wzrokiem.

Nagle dostrzegłem ich pod ścianą. Natalia siedziała na blacie stołu a on stał pomiędzy jej nogami patrząc się na nią z głową podniesioną do góry paląc papierosa. Boże czemu ona to robi? W sumie może jej się spodobał, ale nieeeee powiedzmy sobie szczerze on przy mnie nie ma szans.

Nagle zauważyłem, że Natalia kręci przecząco głową, chyba zaproponował jej coś co jej się nie spodobało, może lepiej podejdę bliżej. Facet przekręcił głowę i zaczął dziwnie gestykulowac rękoma, jakby ją do czegoś namawiał, jednak ona nadal była negatywnie do tego nastawiona. Kiedy byłem w bezpiecznej odległości od nich mogłem dalej się temu przyglądac, jednak nic nie słyszałem bo w tle leciała muzyka która wszystko zagłuszała.

Facet położył jej swoje dłonie na biodrach i oby na nich pozostały bo jak zjedzie jej na tyłek to nie ręczę za siebie. Jedna z jego rąk poszła w górę łapiąc ją za szyję i chciał zmusic ją do pocałunku, wtedy ona go odepchnęła i stanęła na ziemi. Wtedy to ja wkroczyłem, już ją chciał złapac kiedy podszedłem i popukałem go w ramie, koleś się odwrócił i zanim zdążył cokolwiek ogarnąc dostał pięścią w twarz. Chciał oddac ale no cóż ciota z niego była i złapałem jego rękę a sam uderzyłem go w brzuch – Zapamiętaj sobie, że jeżeli dziewczyna mówi nie to znaczy nie – już chciałem uderzyc go po raz kolejny kiedy poczułem parę delikatnych rąk i jej kojący głos – Nie Justin, nie chce tego, już jest wszystko dobrze. Widzisz? - Uspokoiłem oddech i obejmując ją odeszliśmy od tego śmiecia.

- Przepraszam – Powiedziała nieśmiało, idąc ze mną w stronę auta. - Spoko – Powiedziałem obojętnie. Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu, jednak ją obejmowałem bo trzęsła się z zimna.
Kiedy doszliśmy do samochodu podałem jej kurtkę. A sam założyłem tylko bluzę, bo mnie nie jest aż tak zimno. W sumie nie odczuwam aż tak zimna, jak dla mnie to miłe uczucie kiedy ostre powietrze kuje skórę, nie żeby coś bo masochistą nie jestem, jednak wrażliwy też nie jestem. - Muszę zapalic – powiedziałem wyciągając ze środka auta paczkę papierosów i odpaliłem jednego, Natalia stała oparta o maskę samochodu. - która godzina? - zapytała się, delikatnie. - dochodzi 2 w nocy. - odpowiedziałem patrząc na zegarek.
Po 5 minutach kiedy spokojnie wypaliłem papierosa otworzyłem jej drzwi sugerując, że pora się zbierac. Weszła do środka, a potem ja zająłem miejsce kierowcy. Odpaliłem silnik i wyjechaliśmy na ulicę. - Spoko miejsce, nowe chyba jakie co? - Natalia się odezwała. - Taa jest od jakiś 6 miesięcy. - Powiedziałem skupiony na drodze. - Justin?
- hym?
- Dzięki za pomoc z tym kolesiem. - Powiedziała nieśmiało. Kurde teraz dopiero wiem co to znaczy być zazdrosnym....kurewskie uczucie, ale nic na to nie poradzę. - Nie ma za co, powiedziałem, że nie pozwolę ci nic zrobic i tak też było. - Nie spojrzałem na nią nawet na ułamek sekundy, wytworzyła się między nami jakaś dziwna bariera, znowu się zamykam. Nastała między nami cisza, trwaliśmy w niej jakieś 10 minut. Jechaliśmy tak mijając bloki, biurowce, światła. - Nic sobie nie obiecywaliśmy. - Natalia przerwała to niezręczne milczenie. I kurwa ma racje ona nic nie deklarowała, więc za co mam być na nią wkurzony? - Wiem. - Powiedziałem bez żadnych konkretnych uczuc w głosie. - więc dlaczego się nagle zdystansowałeś i mam wrażenie, że jesteś wkurzony o coś?
- Ehh....bo widzisz – podjechaliśmy pod jej dom, więc zgasiłem silnik i kontynuowałem – ja nie wiem co ty ze mną robisz, przy tobie robię się miękki i jak zobaczyłem cię z tym kolesiem to... to narosła we mnie agresja, to mój sposób na odreagowywanie. - Patrzyła na mnie jakby cieszyła się, że jej to mówię – cieszę się bo to znaczy że się zmieniasz, zmieniasz na dobre – Uśmiechnęła się do mnie – Dobrze ja muszę już iśc, jutro nie wstanę do szkoły jest 3. - przekręciła żartobliwie oczami i wyszła z samochodu, jednak nie mogłem pozwolic jej tak odejśc – Natalia czekaj – zawołałem. - Tak? - Zapytała odwracając się do mnie. Podszedłem do niej – Dziękuję, że zgodziłaś się dziś ze mną wyjśc, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. - Uśmiechnęła się i powiedziała – To ja tobie dziękuję, że mnie wziąłeś, ze sobą – Stanęła na palcach chcąc pocałowac mnie w policzek jednak postanowiłem zmienic to w ''upss – niechcący- przekręciłem- głową- i – wyszło- że- dostałem- buziaka- w- usta''. Jednak kiedy obróciłem głowę, jej ręka mnie zatrzymała – Nie Justin. Nie jesteśmy razem więc nie będziemy się też całowac. - Wtedy spojrzałem na nią łobuzersko – No to przecież zawsze możemy to zmienic, prawda? - Uśmiechnąłem się, ale spotkałem się z odmową – Dobranoc Jsutin – Weszła schodami pożarowymi w górę.

Natalia

4.02 umyłam się, wysuszyłam włosy i spokojnie mogę iśc spac. Położyłam się pod ciepłą kołdrę i dostałam smsa – Cholera – Powiedziałam, sama do siebie biorąc telefon.

Od: Justin
Dobranoc księżniczko ;* Jeszcze raz dziękuję za dzisiaj :)

Do: Justin
Dobranoc :)

Odłożyłam telefon i położyłam się z uśmiechem spac rozmyślając nad tym wieczorem.
Ostatnio na imprezie byłam...wtedy tamtej nocy z Justinem czego totalnie nie pamiętam, bo byłam pijana. - Wróciłam pamięcią do tamtych czasów kiedy porządnie imprezowałam, kiedy alkohol i papierosy nie były mi obce. Parę razy zdarzyło mi się wziąśc nawet narkotyki. Jednak nigdy nie brałam tych twardych, przeważnie były to skręty, ale wtedy jak byłyśmy  we 3: ja, Broke i Bella na jednej imprezie to zawsze jedna nie paliła czy tam nie brała, żeby jak coś panowac nad resztą. Nieźle jak na córkę prawników co?
Zawsze przed imprezą krył mnie Fillip, nie wiem czemu to robił skoro widział co ja robię i w jakim stanie czasami wracam, ale często zdarzało się, że przyjeżdżał po nas, kiedy nie miałyśmy jak wrócic.
Pamiętam raz jak wróciłam z takiej jednej z cięższych imprez do domu. Była godzina 6 rano a ja wróciłam do domu, Fillip czekał już na mnie w moim pokoju bo któraś z dziewczyn dała mu znac ze wracamy. Pomógł mi się przebrac i w momencie kiedy kładłam się spac zrobiło mi się nie dobrze no i niestety był tak blisko że oberwał, ale nic nie powiedział, tylko posprzątał to, a jak wstałam opiekował się biedną siostrą z kacem. Ja za to pilnowałam za niego Carly kiedy on chciał iśc gdzieś z chłopakami, czy np. trzeba było umyc naczynia. Wtedy robiłam wszystko żeby tylko w piątek czy tam w sobotę iśc na imprezę.
Dziś ciężko było go namówic, ale dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych.

Z moich przemyśleń wyciągnęły mnie otwierające się drzwi do pokoju – Śpisz? - To był Fillip. - Nie, a coś się stało?- Zapytałam. - Nie, sprawdzam w jakim stanie wróciłaś – Podszedł do łóżka i włączył lampkę, a ja przymrużyłam oczy. - Nic nie piłam, nie paliłam, ani nie brałam było bardzo...emmm normalnie. - Wzruszyłam ramionami. - No to dobrze, dobranoc młoda – Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Wyłączyłam lampkę i z powrotem położyłam się spac. Ale znowu przyszedł mi sms.

Od: Justin
Ale i tak wierzę, że kiedyś będziemy razem.
Dobranoc.

Nie odpisałam już na to nic, po prostu z wielkim uśmiechem na twarzy poszłam spac.
______________________________________________________________________________
Dodałam rodział wcześniej niż planowałam a to tylko dlatego, że znalazłam chwilę :D

Co sądzicie o rozdziale? Imprezka...Mmmm <3 Jednak Natalia jest twarda i nieugięta ...
Nawet nie wiecie jak mi miło czytac te wszystkie komentarze a ostanio było ich 11 cieszę się, ale proszę zeby ci którzy jeszcze nie zaznaczyli ze czytają o zaznaczenie:D Chce wiedziec dla ilu osób pisze. WIecie miło by było gdybyście poreklamowali moje opowiadanie bo czym Was więcej tym ja mniej myśle o przestaniu pisac.

Oj dobra, to ja kończe i idę pisac kolejny rozdział opowiadania (taka tam tajemnica...piszę już 39 rozdział tego opowiadania) Hahaha xD
@natala_belieber