Siedząc na moim łóżku pod kołdrą
totalnie załamana tym co usłyszałam wczoraj od Justina zagłębiałam
się w myślach. Zadawałam sobie pytania. Dlaczego on tak postąpił?
Dlaczego pieniądze były ważniejsze dla niego ode mnie skoro
zaczęło mu na mnie już wtedy zależec? Czy mogę mu ponownie
zaufac?
To wszystko mnie dobija, jest godzina 15 a ja nadal nic dziś nie zrobiłam. Usłyszałam pukanie do drzwi to była moja mama – Mogę kochanie wejśc? - ostrożnie uchyliła drzwi – Tak, pewnie. Coś się stało? - Zapytałam, bo ostatnio raczej unikała mojego pokoju. - To raczej ja powinnam zapytac się czy coś się stało? - Zamknęła za sobą drzwi i odwróciła się w moim kierunku. - Nie, a czemu pytasz? - Udałam, że nie wiem o co jej chodzi, bo nie chce jej mówic o tym wszystkim bo zapewne bardzo by się zdenerwowała, powiedziała ojcu a on zainterweniował by. A ja tego nie chce, Justin by na tym ucierpiał, nie jestem mściwa i nie będę działała na jego niekrzyśc – Przecież widzę, że coś jest nie tak. Może i nie ma mnie często w domu i nie poświęcamy ci z ojcem zbyt wiele czasu, ale wciąż jesteśmy twoimi rodzicami i martwimy się o ciebie. Plus nie zapominaj że jestem prawnikiem i widzę kiedy ktoś kłamie lub ma coś na sumieniu. - uśmiechnęła się do mnie. Teraz to dowaliła...muszę wymyślec coś wiarygodnego albo będę szczera nie mówiąc jej całej prawdy. - Mamo... - jęknęłam – Nie mamo, tylko mów co się stało. Wczoraj wróciłaś do domu i chyba płakałaś bo miałaś rozmazany makijaż, a dziś? Dziś przez cały dzień siedzisz w pokoju i nawet nie wyjdziesz z niego. - Spojrzałam na nią i zaczęłam się bronic – Jak to? Przecież zeszłam na śniadanie – Mama posłała mi to jej niewierzące spojrzenie. -Natalia przyszłaś do kuchni, otworzyłaś lodówkę, wyciągnęłaś mleko wypiłaś może 4 łyki potem wyciągnęłaś płatki zjadłaś trochę prosto z opakowania przy blacie kuchennym i pomimio tego że cała nasz czwórka się z tobą witała nie raczyłaś odpowiedziec bo byłaś jakby myślami gdzie indziej. - Ponownie posłała mi to jej dziwne spojrzenie – Oj no po prostu pokłóciłam się z kimś dobra? - No i nie skłamałam – i ten ktoś musiał być dla ciebie bardzo ważny, albo ktoś zrobił ci coś okropnego bo ty wczoraj płakałaś. Coś z Broke? - Ona nie odpuści....- Dobra powiem ci ale nie oczekuj że dowiesz się wszystkiego. Dowiesz się tylko tego co jako matka możesz wiedziec. - przytaknęła mi porozumiewawczo. - ale najpierw obiecaj mi że nie będziesz dalej tego ciągnęła i nie będziesz starała się dowiedziec więcej. - Musiałam się jakoś zabespieczyc bo inaczej razem z tatą wygrzebali by wszystko i Justin był by skończony. - Okej – Powiedziała, i usiadła wygodniej na łóżku. - Dobra więc jest taki jeden chłopak. - zaczęłam ale nie dało się dokończyc – Wiedziałam! - moja mama krzyknęła jak Broke albo Bella kiedy im coś mówię czego są pewne. - Mamo... - Znowu jęknęłam. - Dobra siedzę już cicho.
- I on ...od jakiegoś czasu się spotykamy i on mi pomógł pozbierac się po Luku, ale nie jesteśmy razem, tylko się...emm przyjaźniliśmy do wczoraj. - posłała mi niezrozumiałe spojrzenie – No i o to chodzi wczoraj mocno się pokłóciliśmy bo powiedział mi coś co chciałam usłyszec ale nie w takiej wersji. - Mama robiła się jeszcze bardziej zagubiona w tym co jej mówiłam – To znaczy że co? Wyznałaś mu miłośc a on nie przyjął? - Boże...to jest 100% kobieta nic tylko jak chodzi o faceta to musi być to związane z wyznawaniem uczuc... no może to jest troszkę ze sobą powiązane, ale to co jej próbuję jakoś powiedziec nie jest o uczuciach.... - Nie.... chodzi o to że ten chłopak kiedyś zrobił coś czego bardzo żałuje, ale ja do wczorajszego dnia nie wiedziałam co konkretnie zrobił i jak już mu to powiedział...nie wiedziałam co robic kazałam mu odejśc i w sumie zastanawiam się czy to co mi powiedział jest prawdą czy nie.... - Skończyłam, a moja mama już bardziej ogarnięta w temacie zapytała – Ale co on ci powiedział to może jakoś razem dojdziemy do tego. - Panie i Panowie!! Moja mama!! - Nie, to jest właśnie coś czego jako moja matka nie możesz wiedziec i uwierz mi nie chcesz. - Starałam się ją jakoś przekonac ale chyba nie bardzo mi wychodziło. - Po pierwsze jestem twoją mamą i właśnie powinnam wiedziec wszystko o tobie, po drugie chce wiedziec wszystko, po trzecie ...nie ważne po prostu mi powiedz. - Przewróciłam oczami i nagle do pokoju wszedł Fillip. - Eeee mamo bo Carly cie chyba woła – Powiedział i ustąpił mamie miejsca w drzwiach. - To co? Może mnie powiesz co jest grane? - Zapytał siadając na moim łóżku. Czy oni mi dziś w ogóle dadzą spokój? - Nie, tobie też nie powiem i nawet nie próbuj bo i tak nic ci nie powiem. - oznajmiłam mu szybko na jednym wydechu, żeby nawet nie brnął w to dalej bo nic mu to nie da. Boże u mnie w rodzinie ciekawośc to jest dziedziczna. - Okej, ale jak będziesz chciała pogadac to daj znac a znajdę czas i cię wysłucham. - Uśmiechnęłam się do niego – Dziękuję, jesteś najlepszy – Wstałam i mocno go przytuliłam. - dobrze możemy kontynuowac nasza rozmowę – mama weszła do pokoju przerywając nam nasza chwilę słabości. - Nie, będziemy jej kontynuowały bo nie ma co. Tak poza tym muszę się uczyc bo już jest grudzień i za tydzień są egzaminy. - Zaczęłam na co mama przytaknęła i wyszła.
~*~
Poniedziałek, a ja nadal jestem nie do życia to znaczy ogarnęłam się już po tym jak mama chciała ze mną rozmawiac, jednak nadal nie mogę dojśc do ładu z moimi myślami. Broke stwierdziła w samochodzie że nie warto ze mną zaczynac jakiś ważniejszych tematów bo i tak po 5 sekundach odpływałam i przestawałam słuchac.
- Dobra idę do swojej szafki – zaakcentowała każdy wyraz tak żebym załapała. Ale też bez jaj aż tak źle jeszcze jeszcze ze mną nie jest. - Dobrze – powiedziałam lekko podirytowana i poszłam w swoją stronę. Przy swojej szafce był Justin. Szłam tam z nadzieją, że jednak nie zacznie rozmowy.
Justin
Szperając w szafce i usilnie szukając paczki papierosów zauważyłem Natalię idącą w tą stronę. Lekko się zdenerwowałem bo od czasu kiedy jej o wszystkim powiedziałem wszystko leci mi z rąk, nie mogę się na niczym skupic i jestem poddenerwowany. Nawet podczas wczorajszej wyprawy z Ryanem do dzielnicy Bronxu z towarem nie byłem sobą. Jednego dzieciaka to prawie pobiłem za to że nie mógł się zdecydowac co kupic.
W końcu podeszła otworzyła swoją szafkę. Widac ze jest zdenerwowana i prawdopodobnie modli się teraz o to żebym do niej nie zagadał. Otworzyłem usta ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zamknąłem je i odwróciłem się z powrotem do swojej szafki dalej szukając paczki papierosów. Kiedy poszła a ja nie znalazłem tego czego szukałem bo prawdopodobnie mój zapas już się skończył poszedłem w stronę klasy gdzie miałem zajęcia.
Wszedłem do sali zająłem miejsce i nagle podeszła jakaś dziewczyna. Na moje oko była to pierwszoklasistka bo drugo i trzecio wiedzą że to ja zagaduję. Ta wyglądała na cholernie grzeczną dziewczynę, miała długie jasno brązowe włosy chyba z boku spięte spinką ale wyglądało to całkiem nieźle. Na sobie miała biała koszulkę z czarnymi wykończeniami i czarne spodnie. Wyglądała dośc...okazale bo seksownie to za dużo powiedziane. - Hej – zaczęła, wewnątrz troszkę się zmieszałem, ale z zewnątrz oczywiście dalej ten sam twardy facet którego wszyscy znają – siema, co jest? - Zapytałem. - Jestem Kelsey, jestem tu na wymianę razem z mim bratem ale on jest w drugiej klasie i jeden z nauczycieli kazał mi przyjśc do ciebie i powiedział, że z pewnością będziesz chciał mnie oprowadzic po szkole, a tamte dziewczyny pokazały mi gdzie jesteś – Aaa czyli nie pierwszoklasistka tylko nowa – interesujące, a który to nauczyciel wymyślił sobie, że będę chętny do oprowadzenia ciebie? - Dobra może i było to niekulturalne ale w tym momencie nie mam ochoty na jakieś durne zajęcia wymyślone przez jakiegoś nauczyciela. - Dyrektor nie wiem jak się nazywa ale wiem że uczy Angielskiego. - Cholera to z tego się nie wywinę, jednak warto spróbowac. - Dzięki.
Wstałem i poszedłem w stronę wyjścia z sali – Gdzie idziemy? - Eee ona nie załapała że nie mam ochoty się nią opiekowac. - Dobra słuchaj powiem inaczej, bo widzę, że mówię zbyt niezrozumiale – zacząłem idąc do gabinetu dyrektora, a ona za mną. - Ta szkoła jest posrana, zresztą dowiesz się tego. - kontynuowałem – Ale ja nie mam zamiaru cię niańczyc. - zapukałem i usłyszałem poważne – proszę – wszedłem do środka – Ooo pan Bieber, co pana tu sprowadza? O chyba wiem poznał pan już Kelsey, tak? - Czyli widzę, że sobie z nim miło i spokojnie nie pogadam. - Tak, i nie rozumiem czemu to ja mam ją niańczyc skoro dookoła jest wielu innych lepszych ode mnie w tym osób. - Zaśmiał się tylko i odpowiedział – Tak, ale widzi pan, powiedziałem panu że jeszcze jedne wagary, a znajdę taką karę że nie będzie panu do śmiechu. - Cholera...to jest tyran a nie człowiek.
Nagle do gabinetu zapukała jakaś osoba – Proszę – odpowiedział dyrektor bo osoba pukająca była bardzo albo zniecierpliwiona albo zdenerwowana. - Czemu?! - Zapytała z irytacją Natalia. - Oo widzę, że i Pani Smith nie pasuje kara. - Natalia nie patrząc na mnie podeszła do biurka dyrektora – Mogę się dowiedziec za co? Bo o ile ostatnio sprawdzałam to nic nie zrobiłam! - wyrzuciła w powietrze ręce na znak bezradności.
Natalia
Ledwo weszłam do klasy a jakiś dzieciak do mnie zagadał – Hej, ty jesteś Natalia? - Spojrzałam na niego. - Tak a co? - Zapytałam zdziwiona czego może ode mnie chciec osoba którą widzę pierwszy raz w życiu. - Dyrektor kazał mi ciebie znaleźc i przez najbliższy tydzień cytuje – zrobił w górze dziwny gest rękoma i kontynuował – mam cię siebie trzymac jak rzep psiego ogona przez najbliższy tydzień – znowu dziwny gest i kontynuacja – bo jestem nowy i nie ogarniam szkoły. - On sobie jaja robi? Ten dyrektor się na mnie uwziął? Cały czas czegoś ode mnie chce... a przecież od ostatniego emm mojego wybryku minęło troszkę czasu i przecież nic już więcej nie nabroiłam. - Tak? No to chyba nie.... chodź ze mną. - Odwróciłam się i zaczęłam iśc w stronę gabinetu mojego ''ukochanego'' dyrektora. Po chwili spotkaliśmy tam jakąś dziewczynę która siedziała na krześle chyba czekając na coś. - jest tam ktoś? - Zapytałam wyraźnie zniecierpliwiona, pokiwała głową – Tak, chłopak który... - nie słuchałam jej dalej wystarczyła mi jedynie informacja że nie ma tam żadnego nauczyciela jedynie uczeń. Podeszłam i zapukałam, kiedy usłyszałam pozwolenie do wejścia otworzyłam drzwi i zamykając je zaczęłam mój wyrzut – Czemu?! - Dyrektor jedynie, się uśmiechał – Oo widzę, że i Pani Smith nie pasuje kara. - Podeszłam do jego biurka – Mogę się dowiedziec za co to? Bo o ile ostatnio sprawdzałam to nic nie zrobiłam! - Wyrzuciłam w powietrze ręce z bezradności. - Dobrze więc ty i Pan Bieber posłuchajcie mnie skoro macie z tym aż taki problem. - zaczął, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że tym chłopakiem o którym mówiła ta dziewczyna jest Justin. - Zaczynając od Pana Panie Bieber spóźnia się pan na lekcje, pali pan papierosy na terenie szkoły, a Pani Smith, pyskuje, również się spóźnia... - tu zrobił pauzę – swoją drogą wy się jakoś zgadaliście z tymi spóźnieniami bo w tych samych momentach macie spóźnienia z małymi wyjątkami? - Już Justin chciał coś powiedziec, kiedy moja pyskata natura się we mnie odezwała – A co to ma wspólnego z tym wszystkim? Nie mam z Bieberem nic wspólnego i proszę mi wytłumaczyc za co konkretnie są te oskarżenia? - Zażądałam – No nie wiem, bo parę razy widziałem was rozmawiających – zaczął ale Justin przerwał – kłócących się – Dyrektor spojrzał na niego – dobrze więc o karze zadecydowały wasze wagary które również postanowiliście sobie zrobic dziwnym trafem tego samego dnia i po tej samej lekcji. Nie wzywałem was bo postanowiłem wybrac dla was taką karę, żebyście oboje byli równie niezadowoleni jak ja z waszych wyskoków. - No teraz to mnie zdenerwował – ja już wole być zawieszona w prawach ucznia niż mieć przy sobie jakiegoś nowego który wydaje się dziiiiiwny.... - Zauważyłam wtedy i Justin się odezwał – Taaaa ja tak samo, ta dziewczyna jest jakaś.. emmm inna... - Zakończył. Wtedy dyrektor uśmiechnął się jeszcze szerzej i zaczął – A i był bym zapomniał, w sobotę za tydzień jest bal zimowy na który oboje się wybieracie z waszymi nowo zapoznanymi znajomymi. - Jak skończył i mnie i Justinowi szczęki poleciały do samej podłogi, on jest nienormalny. - Ale ja nie idę na ten pieprz...głupi bal – zaczął Justin – Ja też nie. - Wtedy dyrektor ciągnął tą swoją irytującą gatkę. - Co czyżby kolejna wspólna impreza? - No nie...nawet on musi mi o tym wszystkim przypominac – Nie....bo ja nie chodzę z tym przepraszam za wyrażenie kretynem. Poza tym ja naprawdę nie chce iśc na ten bal...- jęknęłam – Kara to kara idziecie i koniec, może idźcie razem będzie wam raźniej znieśc tą karę – Ok....chyba jest jakaś osoba, której nie lubię bardziej od Justina. - Do widzenia – Wyszłam i chciałam trzasnąc drzwiami ale Justin szedł za mną, kiedy zamknął drzwi zaczęłam – Cholera jasna... - Wtedy ten..emm ktokolwiek był mój nowy ''najlepszy przyjaciel'' podszedł do mnie – Czy coś się stało? - zmierzyłam go tylko wzrokiem, a on z powrotem usiadł na krześle obok dziewczyny – To będzie ciekawy tydzień. - Zauważył Justin – Nie mów mi nawet... Ja nie chce iśc na ten bal... zwłaszcza jak usłyszałam którego DJ biorą, przecież on jest do dupy...- Zaczęłam, zapominając o wszystkim – Taaa wiem... ja w ogóle nie lubię tych wszystkich garniturowych sytuacji więc dlatego też nie przyjdę w tych czymś. - Zaśmiałam się lekko, ale zaraz spoważniałam – Taaa dobra nieważne...musimy iśc... - zwróciłam się do tego chłopaka – idziemy ty...kim kolwiek jesteś. - Wtedy on odpowiedział – Justin. - tak szybko jak to powiedział tak jak się zatrzymałam, spojrzałam na niego i zapytałam – że jak? - On odpowiedział mi jak by to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. - Justin....
____________________________________________________
O raaany jest rozdział! Dałam rade! Wczoraj wróciłam ze szkoły o 17 i o 19 zabrałam się do nauki.... zgadnijcie do której siedziałam....do 4 w nocy/ nad ranem jak kto woli....a wstałam o 7...nie powiem ciakwie...Ale korzystając z chwili wolnego wstawiam Wam rozdział :D
Miło by było gdybyście wszyscy komentowali.... bo z tego co widze jest Was 25 a ostatnio skomentowało tylko 7 :(
Ostatnio czytałam Wasze komentarze w szkole na przerwie....i miałąm taki zaciesz że koleżanka się ze mnie śmiała. Hahaha xD No co ja poradzę na to że lubię czytac Wasze komentarze :D
Co sądzicie o rodziale? Pojawili się nowi...hmmm ?
@natala_belieber
To wszystko mnie dobija, jest godzina 15 a ja nadal nic dziś nie zrobiłam. Usłyszałam pukanie do drzwi to była moja mama – Mogę kochanie wejśc? - ostrożnie uchyliła drzwi – Tak, pewnie. Coś się stało? - Zapytałam, bo ostatnio raczej unikała mojego pokoju. - To raczej ja powinnam zapytac się czy coś się stało? - Zamknęła za sobą drzwi i odwróciła się w moim kierunku. - Nie, a czemu pytasz? - Udałam, że nie wiem o co jej chodzi, bo nie chce jej mówic o tym wszystkim bo zapewne bardzo by się zdenerwowała, powiedziała ojcu a on zainterweniował by. A ja tego nie chce, Justin by na tym ucierpiał, nie jestem mściwa i nie będę działała na jego niekrzyśc – Przecież widzę, że coś jest nie tak. Może i nie ma mnie często w domu i nie poświęcamy ci z ojcem zbyt wiele czasu, ale wciąż jesteśmy twoimi rodzicami i martwimy się o ciebie. Plus nie zapominaj że jestem prawnikiem i widzę kiedy ktoś kłamie lub ma coś na sumieniu. - uśmiechnęła się do mnie. Teraz to dowaliła...muszę wymyślec coś wiarygodnego albo będę szczera nie mówiąc jej całej prawdy. - Mamo... - jęknęłam – Nie mamo, tylko mów co się stało. Wczoraj wróciłaś do domu i chyba płakałaś bo miałaś rozmazany makijaż, a dziś? Dziś przez cały dzień siedzisz w pokoju i nawet nie wyjdziesz z niego. - Spojrzałam na nią i zaczęłam się bronic – Jak to? Przecież zeszłam na śniadanie – Mama posłała mi to jej niewierzące spojrzenie. -Natalia przyszłaś do kuchni, otworzyłaś lodówkę, wyciągnęłaś mleko wypiłaś może 4 łyki potem wyciągnęłaś płatki zjadłaś trochę prosto z opakowania przy blacie kuchennym i pomimio tego że cała nasz czwórka się z tobą witała nie raczyłaś odpowiedziec bo byłaś jakby myślami gdzie indziej. - Ponownie posłała mi to jej dziwne spojrzenie – Oj no po prostu pokłóciłam się z kimś dobra? - No i nie skłamałam – i ten ktoś musiał być dla ciebie bardzo ważny, albo ktoś zrobił ci coś okropnego bo ty wczoraj płakałaś. Coś z Broke? - Ona nie odpuści....- Dobra powiem ci ale nie oczekuj że dowiesz się wszystkiego. Dowiesz się tylko tego co jako matka możesz wiedziec. - przytaknęła mi porozumiewawczo. - ale najpierw obiecaj mi że nie będziesz dalej tego ciągnęła i nie będziesz starała się dowiedziec więcej. - Musiałam się jakoś zabespieczyc bo inaczej razem z tatą wygrzebali by wszystko i Justin był by skończony. - Okej – Powiedziała, i usiadła wygodniej na łóżku. - Dobra więc jest taki jeden chłopak. - zaczęłam ale nie dało się dokończyc – Wiedziałam! - moja mama krzyknęła jak Broke albo Bella kiedy im coś mówię czego są pewne. - Mamo... - Znowu jęknęłam. - Dobra siedzę już cicho.
- I on ...od jakiegoś czasu się spotykamy i on mi pomógł pozbierac się po Luku, ale nie jesteśmy razem, tylko się...emm przyjaźniliśmy do wczoraj. - posłała mi niezrozumiałe spojrzenie – No i o to chodzi wczoraj mocno się pokłóciliśmy bo powiedział mi coś co chciałam usłyszec ale nie w takiej wersji. - Mama robiła się jeszcze bardziej zagubiona w tym co jej mówiłam – To znaczy że co? Wyznałaś mu miłośc a on nie przyjął? - Boże...to jest 100% kobieta nic tylko jak chodzi o faceta to musi być to związane z wyznawaniem uczuc... no może to jest troszkę ze sobą powiązane, ale to co jej próbuję jakoś powiedziec nie jest o uczuciach.... - Nie.... chodzi o to że ten chłopak kiedyś zrobił coś czego bardzo żałuje, ale ja do wczorajszego dnia nie wiedziałam co konkretnie zrobił i jak już mu to powiedział...nie wiedziałam co robic kazałam mu odejśc i w sumie zastanawiam się czy to co mi powiedział jest prawdą czy nie.... - Skończyłam, a moja mama już bardziej ogarnięta w temacie zapytała – Ale co on ci powiedział to może jakoś razem dojdziemy do tego. - Panie i Panowie!! Moja mama!! - Nie, to jest właśnie coś czego jako moja matka nie możesz wiedziec i uwierz mi nie chcesz. - Starałam się ją jakoś przekonac ale chyba nie bardzo mi wychodziło. - Po pierwsze jestem twoją mamą i właśnie powinnam wiedziec wszystko o tobie, po drugie chce wiedziec wszystko, po trzecie ...nie ważne po prostu mi powiedz. - Przewróciłam oczami i nagle do pokoju wszedł Fillip. - Eeee mamo bo Carly cie chyba woła – Powiedział i ustąpił mamie miejsca w drzwiach. - To co? Może mnie powiesz co jest grane? - Zapytał siadając na moim łóżku. Czy oni mi dziś w ogóle dadzą spokój? - Nie, tobie też nie powiem i nawet nie próbuj bo i tak nic ci nie powiem. - oznajmiłam mu szybko na jednym wydechu, żeby nawet nie brnął w to dalej bo nic mu to nie da. Boże u mnie w rodzinie ciekawośc to jest dziedziczna. - Okej, ale jak będziesz chciała pogadac to daj znac a znajdę czas i cię wysłucham. - Uśmiechnęłam się do niego – Dziękuję, jesteś najlepszy – Wstałam i mocno go przytuliłam. - dobrze możemy kontynuowac nasza rozmowę – mama weszła do pokoju przerywając nam nasza chwilę słabości. - Nie, będziemy jej kontynuowały bo nie ma co. Tak poza tym muszę się uczyc bo już jest grudzień i za tydzień są egzaminy. - Zaczęłam na co mama przytaknęła i wyszła.
~*~
Poniedziałek, a ja nadal jestem nie do życia to znaczy ogarnęłam się już po tym jak mama chciała ze mną rozmawiac, jednak nadal nie mogę dojśc do ładu z moimi myślami. Broke stwierdziła w samochodzie że nie warto ze mną zaczynac jakiś ważniejszych tematów bo i tak po 5 sekundach odpływałam i przestawałam słuchac.
- Dobra idę do swojej szafki – zaakcentowała każdy wyraz tak żebym załapała. Ale też bez jaj aż tak źle jeszcze jeszcze ze mną nie jest. - Dobrze – powiedziałam lekko podirytowana i poszłam w swoją stronę. Przy swojej szafce był Justin. Szłam tam z nadzieją, że jednak nie zacznie rozmowy.
Justin
Szperając w szafce i usilnie szukając paczki papierosów zauważyłem Natalię idącą w tą stronę. Lekko się zdenerwowałem bo od czasu kiedy jej o wszystkim powiedziałem wszystko leci mi z rąk, nie mogę się na niczym skupic i jestem poddenerwowany. Nawet podczas wczorajszej wyprawy z Ryanem do dzielnicy Bronxu z towarem nie byłem sobą. Jednego dzieciaka to prawie pobiłem za to że nie mógł się zdecydowac co kupic.
W końcu podeszła otworzyła swoją szafkę. Widac ze jest zdenerwowana i prawdopodobnie modli się teraz o to żebym do niej nie zagadał. Otworzyłem usta ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zamknąłem je i odwróciłem się z powrotem do swojej szafki dalej szukając paczki papierosów. Kiedy poszła a ja nie znalazłem tego czego szukałem bo prawdopodobnie mój zapas już się skończył poszedłem w stronę klasy gdzie miałem zajęcia.
Wszedłem do sali zająłem miejsce i nagle podeszła jakaś dziewczyna. Na moje oko była to pierwszoklasistka bo drugo i trzecio wiedzą że to ja zagaduję. Ta wyglądała na cholernie grzeczną dziewczynę, miała długie jasno brązowe włosy chyba z boku spięte spinką ale wyglądało to całkiem nieźle. Na sobie miała biała koszulkę z czarnymi wykończeniami i czarne spodnie. Wyglądała dośc...okazale bo seksownie to za dużo powiedziane. - Hej – zaczęła, wewnątrz troszkę się zmieszałem, ale z zewnątrz oczywiście dalej ten sam twardy facet którego wszyscy znają – siema, co jest? - Zapytałem. - Jestem Kelsey, jestem tu na wymianę razem z mim bratem ale on jest w drugiej klasie i jeden z nauczycieli kazał mi przyjśc do ciebie i powiedział, że z pewnością będziesz chciał mnie oprowadzic po szkole, a tamte dziewczyny pokazały mi gdzie jesteś – Aaa czyli nie pierwszoklasistka tylko nowa – interesujące, a który to nauczyciel wymyślił sobie, że będę chętny do oprowadzenia ciebie? - Dobra może i było to niekulturalne ale w tym momencie nie mam ochoty na jakieś durne zajęcia wymyślone przez jakiegoś nauczyciela. - Dyrektor nie wiem jak się nazywa ale wiem że uczy Angielskiego. - Cholera to z tego się nie wywinę, jednak warto spróbowac. - Dzięki.
Wstałem i poszedłem w stronę wyjścia z sali – Gdzie idziemy? - Eee ona nie załapała że nie mam ochoty się nią opiekowac. - Dobra słuchaj powiem inaczej, bo widzę, że mówię zbyt niezrozumiale – zacząłem idąc do gabinetu dyrektora, a ona za mną. - Ta szkoła jest posrana, zresztą dowiesz się tego. - kontynuowałem – Ale ja nie mam zamiaru cię niańczyc. - zapukałem i usłyszałem poważne – proszę – wszedłem do środka – Ooo pan Bieber, co pana tu sprowadza? O chyba wiem poznał pan już Kelsey, tak? - Czyli widzę, że sobie z nim miło i spokojnie nie pogadam. - Tak, i nie rozumiem czemu to ja mam ją niańczyc skoro dookoła jest wielu innych lepszych ode mnie w tym osób. - Zaśmiał się tylko i odpowiedział – Tak, ale widzi pan, powiedziałem panu że jeszcze jedne wagary, a znajdę taką karę że nie będzie panu do śmiechu. - Cholera...to jest tyran a nie człowiek.
Nagle do gabinetu zapukała jakaś osoba – Proszę – odpowiedział dyrektor bo osoba pukająca była bardzo albo zniecierpliwiona albo zdenerwowana. - Czemu?! - Zapytała z irytacją Natalia. - Oo widzę, że i Pani Smith nie pasuje kara. - Natalia nie patrząc na mnie podeszła do biurka dyrektora – Mogę się dowiedziec za co? Bo o ile ostatnio sprawdzałam to nic nie zrobiłam! - wyrzuciła w powietrze ręce na znak bezradności.
Natalia
Ledwo weszłam do klasy a jakiś dzieciak do mnie zagadał – Hej, ty jesteś Natalia? - Spojrzałam na niego. - Tak a co? - Zapytałam zdziwiona czego może ode mnie chciec osoba którą widzę pierwszy raz w życiu. - Dyrektor kazał mi ciebie znaleźc i przez najbliższy tydzień cytuje – zrobił w górze dziwny gest rękoma i kontynuował – mam cię siebie trzymac jak rzep psiego ogona przez najbliższy tydzień – znowu dziwny gest i kontynuacja – bo jestem nowy i nie ogarniam szkoły. - On sobie jaja robi? Ten dyrektor się na mnie uwziął? Cały czas czegoś ode mnie chce... a przecież od ostatniego emm mojego wybryku minęło troszkę czasu i przecież nic już więcej nie nabroiłam. - Tak? No to chyba nie.... chodź ze mną. - Odwróciłam się i zaczęłam iśc w stronę gabinetu mojego ''ukochanego'' dyrektora. Po chwili spotkaliśmy tam jakąś dziewczynę która siedziała na krześle chyba czekając na coś. - jest tam ktoś? - Zapytałam wyraźnie zniecierpliwiona, pokiwała głową – Tak, chłopak który... - nie słuchałam jej dalej wystarczyła mi jedynie informacja że nie ma tam żadnego nauczyciela jedynie uczeń. Podeszłam i zapukałam, kiedy usłyszałam pozwolenie do wejścia otworzyłam drzwi i zamykając je zaczęłam mój wyrzut – Czemu?! - Dyrektor jedynie, się uśmiechał – Oo widzę, że i Pani Smith nie pasuje kara. - Podeszłam do jego biurka – Mogę się dowiedziec za co to? Bo o ile ostatnio sprawdzałam to nic nie zrobiłam! - Wyrzuciłam w powietrze ręce z bezradności. - Dobrze więc ty i Pan Bieber posłuchajcie mnie skoro macie z tym aż taki problem. - zaczął, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że tym chłopakiem o którym mówiła ta dziewczyna jest Justin. - Zaczynając od Pana Panie Bieber spóźnia się pan na lekcje, pali pan papierosy na terenie szkoły, a Pani Smith, pyskuje, również się spóźnia... - tu zrobił pauzę – swoją drogą wy się jakoś zgadaliście z tymi spóźnieniami bo w tych samych momentach macie spóźnienia z małymi wyjątkami? - Już Justin chciał coś powiedziec, kiedy moja pyskata natura się we mnie odezwała – A co to ma wspólnego z tym wszystkim? Nie mam z Bieberem nic wspólnego i proszę mi wytłumaczyc za co konkretnie są te oskarżenia? - Zażądałam – No nie wiem, bo parę razy widziałem was rozmawiających – zaczął ale Justin przerwał – kłócących się – Dyrektor spojrzał na niego – dobrze więc o karze zadecydowały wasze wagary które również postanowiliście sobie zrobic dziwnym trafem tego samego dnia i po tej samej lekcji. Nie wzywałem was bo postanowiłem wybrac dla was taką karę, żebyście oboje byli równie niezadowoleni jak ja z waszych wyskoków. - No teraz to mnie zdenerwował – ja już wole być zawieszona w prawach ucznia niż mieć przy sobie jakiegoś nowego który wydaje się dziiiiiwny.... - Zauważyłam wtedy i Justin się odezwał – Taaaa ja tak samo, ta dziewczyna jest jakaś.. emmm inna... - Zakończył. Wtedy dyrektor uśmiechnął się jeszcze szerzej i zaczął – A i był bym zapomniał, w sobotę za tydzień jest bal zimowy na który oboje się wybieracie z waszymi nowo zapoznanymi znajomymi. - Jak skończył i mnie i Justinowi szczęki poleciały do samej podłogi, on jest nienormalny. - Ale ja nie idę na ten pieprz...głupi bal – zaczął Justin – Ja też nie. - Wtedy dyrektor ciągnął tą swoją irytującą gatkę. - Co czyżby kolejna wspólna impreza? - No nie...nawet on musi mi o tym wszystkim przypominac – Nie....bo ja nie chodzę z tym przepraszam za wyrażenie kretynem. Poza tym ja naprawdę nie chce iśc na ten bal...- jęknęłam – Kara to kara idziecie i koniec, może idźcie razem będzie wam raźniej znieśc tą karę – Ok....chyba jest jakaś osoba, której nie lubię bardziej od Justina. - Do widzenia – Wyszłam i chciałam trzasnąc drzwiami ale Justin szedł za mną, kiedy zamknął drzwi zaczęłam – Cholera jasna... - Wtedy ten..emm ktokolwiek był mój nowy ''najlepszy przyjaciel'' podszedł do mnie – Czy coś się stało? - zmierzyłam go tylko wzrokiem, a on z powrotem usiadł na krześle obok dziewczyny – To będzie ciekawy tydzień. - Zauważył Justin – Nie mów mi nawet... Ja nie chce iśc na ten bal... zwłaszcza jak usłyszałam którego DJ biorą, przecież on jest do dupy...- Zaczęłam, zapominając o wszystkim – Taaa wiem... ja w ogóle nie lubię tych wszystkich garniturowych sytuacji więc dlatego też nie przyjdę w tych czymś. - Zaśmiałam się lekko, ale zaraz spoważniałam – Taaa dobra nieważne...musimy iśc... - zwróciłam się do tego chłopaka – idziemy ty...kim kolwiek jesteś. - Wtedy on odpowiedział – Justin. - tak szybko jak to powiedział tak jak się zatrzymałam, spojrzałam na niego i zapytałam – że jak? - On odpowiedział mi jak by to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. - Justin....
____________________________________________________
O raaany jest rozdział! Dałam rade! Wczoraj wróciłam ze szkoły o 17 i o 19 zabrałam się do nauki.... zgadnijcie do której siedziałam....do 4 w nocy/ nad ranem jak kto woli....a wstałam o 7...nie powiem ciakwie...Ale korzystając z chwili wolnego wstawiam Wam rozdział :D
Miło by było gdybyście wszyscy komentowali.... bo z tego co widze jest Was 25 a ostatnio skomentowało tylko 7 :(
Ostatnio czytałam Wasze komentarze w szkole na przerwie....i miałąm taki zaciesz że koleżanka się ze mnie śmiała. Hahaha xD No co ja poradzę na to że lubię czytac Wasze komentarze :D
Co sądzicie o rodziale? Pojawili się nowi...hmmm ?
@natala_belieber