wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 45

Po tym jak ostatnio rozmawiałam z Georgiem o wszystkich moich problemach a zwłaszcza o jednym – Justinie – To zaczęłam bardziej zastanawiac się nad tym co mi powiedział. ,, ale skoro nie wiesz co jest z jego strony to może odpowiedz najpierw sobie sama na to pytanie, co jest z twojej strony.'' No to chodziłam przez resztę tygodnia myśląc o tym w samotności to będąc gdzieś z Justinem lub siedząc z rodzinką i oglądając jakiś film czy na głupim spacerze z Carlu. Nawet można powiedziec zdystansowałam się do niego. Ta nasza rozmowa uświadomiła mi że zakochałam się w Justinie tylko pytanie czy osoba która tak naprawdę nie wierzy w miłośc też może coś czuc więcej niż samo Bardzo Cię lubię lub świetnie mi się z tobą spędza czas i świetnie całujesz do danej osoby? Czyżbym kochała nie odpowiedniego faceta?

Nagle moje rozmyślania przerwała mama – Natalia Broke już jest! - Zawołała, a ja wstałam i wzięłam swoje torby – Idę! - Zeszłam z nimi po schodach co nie było łatwe, ale dałam sobie radę. Ubrałam buty i kurtkę, nie wyglądałam już elegancko ale sportowo. Wiem, że będzie tam Justin i spokojnie dlatego właśnie zabrałam ubrania które mogą mi się przydac. - Rany ile ty tego nabrałaś! - Mój tata zaczął się ze mnie śmiac. - Muszę być przygotowana na wszystko. - Pożegnałam się z rodzicami i rodzeństwem i wyszłam z domu targając za sobą 2 torby. Kiedy znalazłam się już na hallu pożegnałam się z Geogrem – Pa! Do zobaczenia za tydzień! - Powiedziałam przytulając się do niego – Dobrej zabawy kochana i pamiętaj uważaj tam – Mrugnął mi porozumiewawczo oczkiem a ja zaczęłam się śmiac i tylko mu pomachałam wychodząc z budynku.

- No nareszcie! Chłopaki już dzwonili że czekają na nas przy wyjeździe z miasta. - Powiedziała i pomogła mi zapakowac moje torby do bagażnika – Łoooo! - Moje oczy zrobiły się 2 razy większe. - Co to jest? - Zapytałam widząc tyle jedzenia i picia. Broke zachichotała. - No co jedzie z nami 2 facetów w końcu. - A no tak – Pokiwałam głową, jednak po chwili coś do mnie doszło. - Ale czekaj...jak to 2? Justin, Ryan i Cody to trzech kochanie ty moje – Zaczęłam się śmiac – Ale Cody nie jedzie, babcia mu zmarła i musi jechac na pogrzeb. - Wyjaśniła – Ojj przykro mi, no ale spoko wracamy przed końcem ferii to się jeszcze z nim zobaczysz – Uspokoiłam przyjaciółkę, po czym wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy na umówione miejsce z chłopakami. W drodze słuchałyśmy muzyki śmiejąc się i śpiewając. Po około 30 minutach byłyśmy już na miejscu, Broke tylko zwolniła, otworzyła okno i powiedziała – Jedźcie za nami. - Po czym zamknęła okno i odjechała. Kiedy zobaczyłam Justina miałam motylki w brzuchu. Uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam jak moje wnętrzności wirują. Co ten chłopak ze mną robi?!

- Dobra idę zatankowac auto, jak chcesz wyjdź jak nie to zostań. - Oznajmiła Broke odpinając pas i wysiadając z samochodu. Uśmiechnęłam się do niej i ledwo odpięłam pas jak usłyszałam pukanie w okno. Ze strachu podskoczyłam na siedzeniu. Spojrzałam w prawo i kogo zauważyłam? Justina śmiejącego się ze mnie. Opuściłam szybę – I czemu się ze mnie śmiejesz? - Zapytałam, równie rozbawiona. - Z ciebie księżniczko. - Uspokoił się i opierając się o opuszczoną szybę przywitał się pocałunkiem. Nie był on szybki i mało romantyczny ani też nie przesadny. Moje odpoczywające motylki znowu zaczęły wariowac. - Cześc – Powiedział swoim zachrypniętym głosem, który tak na marginesie dodam jest mega seksowny! - hej – Odpowiedziałam, zatykając pasmo włosów za ucho. - Justin chodź na chwilę! - Zawołał Ryan, wtedy Justin przewrócił oczami na co ja zachichotałam. Justin podszedł do auta i chyba miał zatankowac kiedy Ryan rozmawiał przez telefon. Ja natomiast wzięłam telefon i zaczęłam grac w jedną z tych bezsensownych gier. Po chwili spojrzałam w lusterku na Justina i zobaczyłam koło niego 3 dziewczyny najwidoczniej przystawiające się do niego. Wysiadłam z auta i podeszłam do niego. - Juss telefon mi się zaciął możesz coś z tym zrobic? - Zapytałam przechodząc przez bandę tych napalonych bab. - Ej ty nie widzisz, że my tutaj sobie rozmawiamy? Troszkę nam przeszkadzasz. - Stwierdziła jedna z nich. Spojrzałam tylko na nie i już chciałam coś powiedziac, kiedy Justin załapał moja aluzję z telefonem i kiedy normalnie go odblokował lekko się uśmiechnął, ale zaraz potem powiedział – Proszę skarbie, naprawione. - Puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się do niego i stając na palcach musnęłam jego usta moimi i odeszłam dołączając do Broke która szła w kierunku swojego auta. - Boże...Wy i to wasze teatralne pokazanie innym że jesteście razem zamiast po prostu powiedziec spierdalaj laska – Wzruszyła ramionami a ja zaczęłam się śmiac. Odwróciłam się tylko do nich i widziałam dziewczyny już w innym miejscu oszołomione, a Justina uśmiechającego się do mnie.

Po około godzinie byliśmy już na miejscu. - Budzimy się... - Poczułam czyjąś rękę gładzącą moje policzki. - Mmm... - Mruknęłam i nagle poczułam coś delikatnego i mokrego na mojej twarzy nagle doszło do mnie że to pocałunki zostawiane przez Justina. - Ooo obudziła się Natalia do życia. - Zawołał odchodząc ode mnie na krok, a ja odzyskiwałam świadomośc. - Już jesteśmy na miejscu, chodź zobacz jak tu ślicznie! - Zawołała Broke stojąc koło Ryana. Odpięłam pasy i wyszłam z samochodu. Idąc w kierunku tamtej dwójki Justin dołączył do mnie i objął mnie ramieniem całując w czubek głowy. - No! Super! - Klasnęłam w dłonie. - To dziś robimy imprezę z okazji pierwszego dnia wolności! - Powiedział Ryan przybijając piątkę z Jussem. Obie z Broke spojrzałyśmy na nich – Co macie na myśli mówiąc imprezka? - Zapytałam i zaraz tego pożałowałam. Ryan podszedł do samochodu Justina i otworzył bagażnik z którego wyciągnął jedną z paru butelek wódkę. W środku można było dostrzec też piwo. - O nie! No wy sobie chyba żartujecie! - Krzyknęłam, ale po chwili poczułam jak Juss oplata mnie wokół talii swoimi rękoma i mówi – No co? Przecież nic się nie stanie jak raz zaszalejemy. Plus nikt nas nie złapie. - Pokręciłam głową – Tak wy będziecie pili a ja was będę musiała pilnowac! Wspaniały pomysł. - Powiedziałam sarkastycznie przewracając oczami. - Czemu masz nas pilnowac? Napij się z nami! - Odezwała się Broke. Tak ona nigdy nie przepuszcza okazji do napicia się. To że ja zrezygnowałam z imprezowego trybu życia nie oznacza że ona też. Cały czas chodziła gdzieś na domówki lub do klubu jednakże już nie tak często jak kiedyś ze mną. - Broke wiesz przecież że ja nie pije... - Westchnęłam podchodząc do auta i zaczęłam wypakowywac nasze torby. - Czekaj pomogę ci – Zawołał Justin i podszedł do mnie dźwigając torby, a Broke otworzyła nasz domek. Kiedy weszliśmy do domku od razu przypomniały mi się momenty sprzed paru lat kiedy to przyjechałam tu pierwszy raz z Broke i jej rodziną na wakacje. Wchodziło się od razu do salonu gdzie był kominek i część gastronomiczna czyli kuchnia. Po prawej stronie były schody na górę gdzie był jeden duży pokój z 2 łóżkami dwuosobowymi. Jednakże jest dośc sporo miejsca gdzie można rozkładac materace. Jest tam również i łazienka. Co prawda mała, ale za to bardzo ładnie zaprojektowana.

- Dobra to ja rozpalę w kominku, ty Natalia zajmij się może przyrządzaniem czegoś do jedzenia na wieczór, a chłopaki niech przyniosą rzeczy wszystkie z samochodów. - Zarządziła Broke wychodząc tylnymi drzwiczkami na mały ogródek gdzie było drewno do kominka. Ja zabrałam się za robienie szaszłyków, przygotowanie mięsa na grilla i ziemniaczków w sreberkach. Szło mi nawet dobrze, dopóki chłopaki nie postanowili mi pomóc.
- Eee a co z tym zrobic? - Zapytał Ryan machając mi papryką przed oczami – Westchnęłam – Trzeba ją pokroic, ale ja się tym zajmę bo nie będziesz umiał... Weź... - Rozglądnęłam się po blacie i zobaczyłam siatkę z kiełbaskami. - Masz i ponacinaj je o tak. - Pokazałam mu jak ma to robic, a po chwili usłyszałam z drugiej strony. - A co z tym? - Justin pokazał na boczek – To pokrój o tak – Również i jemu musiałam pokazac jak to ma wyglądac i zabrałam się za robienie marynaty do mięsa.

Po około 30 minutach skończyliśmy i w końcu mogłam iśc się przebrac. - Ja zaraz wracam idę założyc coś na siebie wygodniejszego – Oznajmiłam i poszłam po schodach na górę. Otworzyłam moją torbę i wygrzebałam z niej szare spodnie dresowe z lekko opuszczonym krokiem i fioletowy top na ramiączkach. Zanim zdjęłam bluzkę usłyszałam jak ktoś wchodzi na górę, odwróciłam się i przed moimi oczami ukazał się Justin. - Hej przecież powiedziałam, że się przebieram – Odezwałam się zakładając ręce na biodra. - No wiem i co? - Zaśmiał się podchodząc bliżej. - Nooo jak to co? - Zapytałam patrząc się na niego – Był byś łaskawy chociaż 5 min poczekac? - Na moje słowa uśmiechnął się tylko uwodzicielsko. - Przecież jestem twoim chłopakiem. – Wzruszył ramionami zmniejszając między nami odległośc tak że teraz prawie się stykaliśmy – No i co z tego? I tak mnie prędko nie zobaczysz bez tego – Pociągnęłam za materiał na mojej bluzce. Wtedy Justin złapał mnie w talii i przycisnął do siebie, przybliżył swoje usta do mojego ucha i wyszeptał – Zawsze możemy to zmienic księżniczko – Po czym mrugnął do mnie czekając na moją odpowiedź. Jestem pewna że w tym momencie zalałam się różem na twarzy. - Rany Justin... - jęknęłam chowając twarz w jego klatce piersiowej. - co? - zaczął się śmiac. - Przecież mówię prawdę – Wzruszył ramionami. - Jesteś niemożliwy! - Pokręciłam głową z uśmiechem i chciałam odejśc ale para mocnych rąk trzymała mnie w uścisku. - Puśc mnie, chcę się przebrac. - Zachichotałam, ale nagle zauważyłam, że spoważniał. - Czemu mi się tak przyglądasz? - spytałam, ale w zamian poczułam jego usta na moich. Justin zaczął mnie całowac na co ja w odpowiedzi instynktownie zarzuciłam mu ręce na szyję. Zaczął iśc w kierunku ściany do momentu aż mnie nie przygwoździł do niej. Jedna jego ręka powędrowała na moje udo i podniosła je do góry przyciskając do jego ciała. Nagle przeszedł do mojej szyi i zaczął ją całowac i ssac. Jedyne co udało mi się z siebie wydusic to było ciche dyszenie, tak żeby ci na dole nas nie słyszeli. - Justin nie... - Próbowałam go powstrzymac, ale kiedy jego język świdrował moją skórę trudno mi było się oprzec. Ciągnęłam włosy na jego głowie, a w zamian dostałam cichy jęk. Kiedy wiedziałam, że idzie to za daleko moje ręce popchnęły jego klatkę piersiową i odsunęliśmy się od siebie dysząc. Mogłam wtedy zobaczyc jego uśmiech pełen satysfakcji. - I z czego się głupku cieszysz? Mogli nas przyłapac. - W odpowiedzi wzruszył tylko ramionami – I co? - Spojrzałam na niego zaskoczona. - Głupio by mi było... I w ogóle to mają być nasze chwile a nie wszystkich. - Zarzuciłam mu na co on tylko mnie przysuną bliżej siebie i pocałował w czubek głowy i zszedł na dół dzięki czemu mogłam się spokojnie prebrac. Złożyłam swoje ubrania w jednym miejscu w szafie i zaniosłam kosmetyki do łazienki, wieszając przy tym ręcznik na haczyku koło prysznica. Zmieniłam buty na ciepłe skarpetki i zeszłam na dół. - Ok teraz idę ja – Odpowiedziała Broke i zniknęła na schodach zostawiając mnie samą z chłopakami.
Justin

- To co po jednym? - Zapytał Ryan podchodząc do lodówki. Przytaknąłem mu i wyciągnął 2 zimne piwa i podał mi jedno. Otworzyłem jednym, szybkim ruchem. Napiłem się i od razu poczułem ulgę. - Od razu lepiej. -Skomentowałem siadając koło Natalii na kanapie. - Taaa a potem wódka...nie ma to jak mieszac. - Skomentowała na co szturchnąłem ją lekko – Spokojnie, to dopiero za jakąś godzinę może dwie – Przewróciła oczami, a po chwili rozległo się pukanie. - ja otworzę – Oznajmiła i wstała podchodząc do drzwi. Uchyliła je i ukazały nam się postacie dwóch chłopaków chyba coś koło naszego wieku. - Siema! - Krzyknęła Natalia i przytuliła ich, a we mnie zagotowała się krew na ten widok, ale panowałem nad sobą. - Witaj - powiedział jeden z nich – Widzieliśmy, że przyjechałyście więc postanowiliśmy się przyjśc przywitac i zapytac czy niczego wam nie potrzeba, bo jak coś to wiecie jesteśmy parę domków stąd. - Wtedy postanowiłem wstac i do nich podejśc. - Spokojnie są z nami więc na pewno nie będą niczego potrzebowały. - Oznajmiłem obejmując Natalię od tyłu. Jednak chyba ich to nie obeszło. - To jest twój chłopak? - Zapytał blondyn. - Tak, ale wejdźcie do środka nie będziemy tak rozmawiac przez próg. - Uśmiechnęła się do nich i zamknęła drzwi. - To jest Justin i tak to jest mój chłopak, a to Ryan. Broke na górze się przebiera. - Oznajmiła, a ja podałem im niechętnie dłoń do uściśnięcia. To był taki strasznie formalny sposób witania się...czyli coś czego nie cierpię bo jest to wieśniackie i sztywniarskie. - Ja jestem Bob – Oznajmił blondyn. - A ja Tyler – Odezwał się brunet z loczkami na głowie. - Robimy dziś grila i w sumie małą imprezkę wpadacie? - Zapytała Natalia, cały czas obejmowana przeze mnie. - W sumie czemu nie, dzięki, na pewno wpadniemy. - W tym momencie zeszła Broke na dół. - O mój Boże! Sieeema! - Rzuciła im się na szyję, a oni odwzajemnili uśmiech. - Wpadnijcie do nas o 19 na imprezkę. - Kolejna zaprosiła ich na naszą posiadówę nie pytając nas o zdanie. - Pewnie. - Przytaknęli – To do zobaczenia. - Pożegnali się i wyszli.
- Dobra, kim oni są? - Zapytałem zmieszany. - To nasi znajomi, ostatnio jak tu byłyśmy ich poznałyśmy i się zakumplowaliśmy. - Wyjaśniła nam Broke.

~*~

- Justin otwórz, proszę. - Poprosiła Natalia, a ja posłusznie poszedłem w stronę drzwi. - Siema! - Zawołali obaj czyli Tyler i...emm Bob. - Wejdźcie. - Zaprosiłem ich do środka i zamknąłem drzwi. - Gdzie dziewczyny? - Zapytali a my jednocześnie pokazaliśmy na górę. - Poszły się ogarnąc. - Odezwał się Ryan. - Pijecie? - Zaproponowałem wyciągając wódkę. - Spoko. - Pokiwali głowami i wzięli swoje kieliszki. Po pierwszej serii stwierdziłem, że co jak co ale pic umieją więc może się jakoś dogadamy, byle by nie podbijali do Natalii. Po jakiś kolejnych 2 rundkach zeszły obie. Broke miała parę spodni i jakąś czarną bluzkę w dekolt w serek, a Natalia natomiast leginsy i szary, szeroki sweter opadający na jedno ramie. Muszę przyznac że wygląda cholernie kurwa seksownie. Jakbyśmy byli sami...to by było coś. Kurde co ona ze mną robi? Przez nią staje się miękki i jestem pewny że czuje do niej coś więcej niż tylko zauroczenie...
Natalia

Kiedy zeszłam Justin podszedł do nie i nachylając się szepną mi do ucha – Ślicznie wyglądasz. - Po czym pocałował mnie w usta. - Dobra pora grilowac! Kto idzie pierwszy? - Zapytała Broke. - To mogę ja. - Odezwał się Bob. - Ok to ja idę z tobą. - Odezwała się i wyszli na ogródek, a raczej mini ganek na tyłach domku. - Dobra zaraz będzie jedzenie, to ja wrzucę do kominka ziemniaczki niech się podpieką. - Poszłam i zabierając je z kuchni podeszłam do kominka. Zawsze tak je podpiekaliśmy jak byłam mała. - Pomogę ci żebyś się nie poparzyła. - Oznajmił Tyler i wziął ode mnie miskę i powkładał parę sreberek z zawartością do ognia. Justin przewrócił tylko oczami, na co Ryan się zaśmiał. - To co po jednym? - Zaproponował na głos. - Dawaj. - Juss przytaknął. - Natalia tobie też dac kieliszek? - Zapytał się Ryan. Nie bardzo wiedziałam co odpowiedziec, bo w sumie dawno nie piłam. - No nie wiem. - Odezwałam się z niepewnością w głosie. - Jak chcesz my nie będziemy naciskac. - Powiedział, na co się uśmiechnęłam. - A co mi tam. Ale tylko jeden! - Uniosłam palec w górę na znak mojego warunku. - Okej. - Zaśmiali się i podali mi kieliszek. - Ej zaraz ale ja tego bez niczego nie wypije... - Jęknęłam, na co dostałam wymowne spojrzenie od Ryana – Taaak, bo to będzie pierwszy raz kiedy pijesz. - Zaśmiałam się. - No dobra. - I naraz wypiłam całą zawartośc. Mogłam poczuc jak alkohol pali moje gardło przez co się skrzywiłam. - No i super! - Odezwał się Tyler, na co usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi a w nich moją przyjaciółkę. - Natalia pije a mnie nikt nie informuje?! - Zapytała z niedowierzeniem. Wszyscy się zaśmialiśmy i przytaknęliśmy jej głowami, ona udała obrażoną i wyszła z powrotem na zewnątrz. - To co? Jeszcze po jednym? - Zapytał, ale ja pokręciłam głową w odmowie. - Ja odpadam, ale wam życzę szczęścia. - Powiedziałam i nalałam im do kieliszków.

Kiedy Broke i Bob wrócili z jedzeniem wyszli Ryan z Tylerem pilnowac naszego jedzenia. - O mniam! - Klasnęłam w dłonie i zabrałam się do jedzenia karczku, a potem szaszłyków – Nooo muszę przyznac, że Natalia i chłopaki świetnie się spisali przygotowując mięso. - Oznajmiła Broke i wzięła sobie 3 pieczone ziemniaczki. - Haha, dziękujemy. - Odezwał się Justin połykając kęs mięsa. W międzyczasie pił co jakiś czas to z Broke to z Bobem. - A ja tylko polewałam. Justin dośc dużo wypił bo pił cały czas nie tak jak Broke czy Ryan z przerwami i muszę przyznac, że pierwszy raz widzę go wstawionego. Był śmielszy tzn bardziej zabawny i nawet chciał ze mną tańczyc. W sumie nie dziwie się pomógł opróżnic prawie 2 butelki i już nawet poszedł po 3 kiedy to przyszła nasza kolej na wyjście na zewnątrz. - Nie ma to jak być jedynym trzeźwym na imprezie. No w sumie jeszcze w miarę spoko było z Broke, bo nie wypiła tyle ile chłopaki. - Dobra chodź Justin, nie chce tam sama sterczec i marznąc. - Oznajmiłam, a on podając mi kurtkę i przy okazji zakładając swoją odezwał się – Nie martw się ogrzeję cię jeżeli tylko będziesz chciała. - Zaczęłam się śmiac. - Dobrze, zapamiętam to sobie a teraz chodź. - Odezwałam się. - Jak sobie życzysz Shawty. - Objął mnie ramieniem, a mnie nawet już nie ruszyła ta nazwa. Po chwili mnie pocałował i czułam zapach alkoholu. - Fuj! Nie całuj mnie, bo śmierdzisz. - Zaczęłam się wycierac, a on odłożył miskę z mięsem na półeczkę obok grila i mnie przytulił. - O boże Juss dusisz mnie! - Oznajmiłam duszącym tonem głosu. - Taki mój misio jesteś! - Nie mogłam uwierzyc w to co do mnie mówi. Kiedy udało mi się oderwac od niego przyszedł Bob, Tyler i Ryan i każdy z osobna kazał napic się Justinowi. Przez co 1/3 butelki poszła się bujac. - Dobra wracajcie do środka bo się zaziębicie – Wygoniłam ich i wróciłam do pilnowania mięsa. - Awww jaka gospodyni z ciebie! Będziesz tak grilowała u nas w domu nam i naszym dzieciom co? - Zapytał Justin przytulając mnie od tyłu. Tak strasznie chciało mi się śmiac z niego i jego pomysłów, ale ten to już w ogóle pokonał wszystkie inne jego teksty. - Bo będziesz gotowała swojej rodzince? - Przewrócił głowę, tak że teraz mógł spoglądac na mnie. - Oczywiście że będę.

~*~

- Szkoda, że musicie już iśc. Zajebiście się z wami piło chłopaki. - Justin pokazał dziwny znak ręką i opadł na kanapę. Wtedy szybko do niego podeszłam – o nie! Bo mi tutaj padniesz! Wstawaj idziemy na górę - Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę. - Dobrze, nie gniewaj się na mnie, że usiadłem na kanapie. - Podniósł ręce do góry na znak że nie miał złych zamiarów. Zachichotałam. Na szczęście Broke zdążyła wytrzeźwiec więc ona zajęła się Ryanem. - No to hop i na górę. - starałam się pomóc Justinowi wejśc po schodach, ale było to ciężkie. Po chwili męczarni dostaliśmy się na piętro. - Ej połóżmy ich razem spac! Będzie zabawnie jutro. - Oznajmiła Broke, a ja się zgodziłam ze śmiechem. - Ej dziewczyny nie śmiejcie się z nas. - Ryan zrobił minę szczeniaczka, która swoją drogą mu nie wyszła. - Chodź Justin, usiądź tutaj. - Pokazałam mu miejsce gdzie ma usiąśc. Zanim się doczołgał, Ryan padł w ubraniach na łóżko i zasnął, więc moja przyjaciółka mogła spokojnie zejśc na dół zacząc ogarniac ten cały bałagan. - Noo i teraz ty masz tak ładnie jak twój kolega iśc spac, dobrze? - Spojrzałam na Jussa, pomagając ściągnąc mu bluzkę. - Oczywiście, ale wiesz co? Muszę zadzwonic do kolegów i powiedziec im jaką mam wspaniałą dziewczynę. - Na te słowa zaczęłam się śmiac. Rany on się musi częściej upijac. - To jutro dobrze? - Zapytałam, a on przytaknął. - Ale wiesz co? Ja muszę Ci coś powiedziec. - oznajmił, no nie...a miał iśc ładnie spac – To jutro, bo obiecałeś mi że pójdziesz spac. - Czułam się jakbym rozmawiała z Carly która nie chce się położyc do łóżka i wymyśla jakieś niestworzone rzeczy żeby tylko nie musiec spac. - tak, tak oczywiście, ale to nie może czekac. Bo wiesz ja jestem głupi i ja na trzeźwo tego nie zrobię. Wiesz jestem głupi i nie umiem swoich uczyc wyznawac, ale to muszę ci powiedziec bo jesteś wyjątkowa i chcę żebyś wiedziała. - Nie bardzo wiedziałam o comu chodzi bo mówił troche niewyraźnie – Ale co muszę wiedziec? - Zapytałam patrząc się na niego w rozbawieniem. - Bo ja ci kocham - Pocałował mnie i zaraz po tym położył się spac, a mnie wmurowało. Nie mogłam się ruszyc...Czy on właśnie powiedział mi że mnie kocha!?__________________________________________________
Raaany jest rozdział...Strasznie Was przepraszam że tyle to trwało ale wgl nie mam czasu bo co wejdę na lapka to albo net mi nie łączy, albo rozmawiam przez skype albo znajomi przychodza i mnie na miasto wieczorem wyciągają. Postaram się żeby teraz rozdziały były co 2 tygodznie, ale tez proszę o cierpliwośc ;)

A co tutaj...no jest ciężko, nawet bardzo bo muszę miec tak zwany motorek w dupie i zapierdzieleac po pokojach masakra... ale po pracy jest naprawdę super! ekipę mamy super zgraną więc nam się nie nudzi :P Ej i gdybyście widziały co ja musze miec na sobie jak sprzątam to byście padły ze śmiechu.... koszula za duża a spodnie za krótkie :P haha xD

Przepraszam też za błędy ;(
Pozdrawiam @natala_belieber 
Zdjęcie ale to tylko taki przedsmak tego jak tu pięknie! <3

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 44

Do szkoły jechałam z Brooke, ale nie odzywałam się za dużo bo myślałam nad wczorajszym dniem. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Usłyszałam głos mojej przyjaciółki parkującej auto na szkolnym parkingu. - Co? Mówiłaś coś? - Nie bardzo chciało mi się gadać bo wkurzona byłam na Justina który wczoraj nie mógł ze mną rozmawiać i jakoś dziwnie złożyło mi się to z tą całą Kaylą... - Nie, już nic, mówiłam o feriach, ale powtórzę to najwyżej jeszcze przy chłopakach. - Powiedziala Brooke wysiadając z auta. Zrobiłam to samo i zakładając torebkę na ramie poszłam w stronę wejścia do szkoły. Pod drzwiami byli Justin i jego świta. - Cześć. - Powiedzieli wszyscy hurtem. Juss podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale dyskretnie przekręciłam głowę, tak że tylko on zauważył że coś jest nie tak. Uśmiechnęłam się do niego lekko wymuszając to i idąc dalej za Brooke poszłam do mojej szafki. Jednak nie musiałam czekać długo, jak Justin podszedł do mnie - Ej co jest? - Zapytał patrząc się na mnie nie bardzo rozumiejąc co jest grane. - Nic, jest wtorek i ... - spojrzałam na zegarek - godzina 7:50 i zaraz zaczynają się lekcę. - Wzruszyłam obojętnie ramionami i włożyłam niepotrzebne książki na półkę, zabierające te na dziś. - Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. - Zamknął moją szafkę i patrzył się na mnie oczakując wyjaśnień. - A ja uważam, że doskonale powinieneś wiedziec o co mi chodzi. - Popchnęłam go lekko i ponownie otworzyłam drzwiczki kontynuując moje pakowanie. - O to że nie mogłem wczoraj z tobą rozmawiac? - Spytał, a jego ton głosu był lekko pretensjonalny. - Nie no skoro dla ciebie to nie jest problem to spoko. Nie ma tematu. - Powiedziałam sucho. Nie chce się z nim kłócić ale nie mam wyboru. - Boże Natalia byłem zajęty i nie mogłem rozmawiać. - Oznajmił przeczesując swoje włosy dłonią. - No to po co w ogóle odbierałeś? - Spojrałam na niego z pytającym wzrokiem. Nie zrozumcie mnie źle może i nie powinnam się na niego wściekac, ale ta Kayla cała i to że potem byl jakiś nieobecny i jeszcze to że nie mógł ze mną rozmawiac... To wszystko wydawało mi się zbyt dziwne. - Bo myślałem że coś się stało do cholery jasnej i dlatego odebrałem... - Zaczął z irytacją - Czy musisz robić z tego taki wielki problem? - Był zły i można to było to bez problemu wyczuć w jego głosie, ale mnie jakoś to nie obchodziło w tym momencie. - To może mi powiesz czym byłeś aż tak zdenerwowany? - Ułożyłam ręce na biodrach zamykając ze złością swoją szafkę  - Nie mogę powiedzieć, ale to nic o czym powinnaś była wiedzieć. - Sykną nie patrząc już na mnie tylko gdzieś w dal jakby miał już dość tej rozmowy. - Tak pewnie najlepiej powiedzieć że to nie moja sprawa...A może byłeś u tej... - Położyłam palec wskazujący na podbródek - Kayli? Dobrze pamiętam jej imię? - Jak tylko usłyszał jej imię jego oczy zwróciły się ku mnie, od razu pociemniały ze złości i wiedziałam, że uderzyłam tym pytaniem w jego czuły punkt. - Nie ufasz mi. - Powiedział bez jakiegoś większego wyrazu w głosie. - Nie, po prostu mówię to jak to wygląda z mojej perspektywy. - Wzruszyłam ramionami i założyłam torebkę na ramię, chciałam odejść już od niego i pójść w stronę klasy gdzie miałam lekcję, ale to był zły pomysł. - Boże byłem ...w pracy... - Jęknął - Dlatego nie mogłem rozmawiać  - Wyjaśnił i tak jak myślałam na początku olał mnie dla tych swoich czarnych interesów. - No pracą bym tego nie nazwała... - Stwierdziłam cichym tonem głosu, ale tak żeby mógł to usłyszeć  - Dla ciebie to może i nie praca ale dla mnie tak. - Zaczął, ale ja dalej stałam przy swoim - Dobrze wiesz, że nie lubię jak to coś jest ważniejsze ode mnie. - Westchnęłam, bo tylko to mi teraz zostało. - Do cholery... a kto ci powiedział że jest ważniejsze?! Ja nie mogę zawalać roboty bo może się to skończyć źle, a ja muszę jakoś zdobywać tą kasę. Teraz jest zima to nie ma wyścigów więc więcej roboty biorę i tyle... - Wypuścił powietrze przez nos. - Dobra niech będzie. - Przewróciłam oczami, ale dalej nie podoba mi się to co robi po mimo tego że tak naprawdę nie mam pojęcia co on robi. - Tak i nadal będziesz chodziła naburmuszona. Czemu musisz zawsze wszystko utrudniać  - Zapytał ze zdenerwowania. - Boże przecież powiedziałam  ze ok! Zostaw to i już? Tera to ty utrudniasz i roztrząsasz. - Pokręciłam głową w irytacji. - Dobra jak chcesz. - Wzruszył ramionami i odwracając się poszedł do swojej klasy a ja do mojej i tyle go widziałam. Dopiero spotkaliśmy się przy lunchu jak to zawsze bywa jemy całą paczką na stołówce. Chłopaki już czekali na nas przy naszym stoliku. Cody uśmiechał się w naszą stronę, Ryan machał z wymalowaną radością, a Justin jadł coś i popijał swoim napojem. - No siema dziewczyny! - Przywitał nas chłopak mojej przyjaciółki. - Cześć, jak tam lekcje minęły? - Zapytała Brooke siadając koło Codiego i całując go. - Spoko - Wzruszyli ramionami. Ja natomiast usiadłam pomiędzy Ryanem a Justinem, który nawet nie był zainteresowany tym, że przyszłam. Przewróciłam tylko oczami i zaczęłam temat ferii - No to jak to z tym wyjazdem będzie? - Zapytałam, ciekawa jak to wszystko będzie wyglądało. - No to tak, jak wiecie to jest takie miejsce gdzie jest dużo tego typu domków skupionych blisko siebie więc w razie potrzeby będziemy mieli sąsiadów. - Chłopaki kiwnęli głowami, a Justin pisał coś na telefonie, nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam swojego iPhona i zobaczyłam wiadomość od niego.

Od:Justin
Przepraszam?


To ma byc pytanie...pfff też mi coś. Kliknęłam szybko żeby odpisać.

Do: Justin
Za co i dlaczego to było pytanie??


Tym razem on wziął swój telefon i czytając to co mu napisałam westchnął ciężko i zabrał się za pisanie. Naprawdę?! Teraz tak będziemy ze sobą rozmawiać? 
- No i w domku jest kuchnia co prawda mała ale damy radę, mały salonik z kanapą i kominkiem. Na piętrze jest jeden pokój na całe piętro i łazienka. - Słyszałam jak Brooke dalej tłumaczy sprawy z wyjazdem. Nagle poczułam wibracje i zgadnijcie od kogo była wiadomość?!

Od: Justin
Za to że jestem kretynem...Kurwa co my robimy?!

Jak tylko przeczytałam mimowolnie się uśmiechnęłam i poczułam po chwili jak jakaś ręka mnie owija wokół talii i przyciąga do siebie. To był Justin patrzący na mój uśmiech. - Jesteś niemożliwy. - Powiedziałam cicho całując go delikatnie.
- a sklep jest blisko czy daleko? - Zapytał Ryan. - Jakieś 20 min spacerkiem. - Odpowiedziała mu biorąc łyka swojego soku. - A jakieś atrakcje są? Bo my się tam zanudzimy jak nic tam nie będzie. - Skomentował Justin z tym swoim jękiem małego dziecka. Zaśmiałam się na jego pytanie. - No co? Nie moja wina ze mam ochotę na jazdę na snowboardzie, albo na łyżwach lub chociaż na sankach. - Wzruszył ramionami jakby to było najnormalniejsze na świecie. - Prosze przypominij mi ile ty masz lat? - Zaczęłam się śmiac jeszcze bardziej, na co on przewrócił oczami. - Tak, jest lodowisko i stok narciarski więc i deska i sanki ci się przydadzą. - Mrugnęła do niego Brooke. - Dobra to jedziemy w sobotę około 12 - Klasnęła w dłonie z entuzjazmem. - Dobra a jak wyglądając sprawy z jedzeniem i pewnie drewnem do kominka i w ogóle płatnościami? - Zapytał Ryan, na co ona tylko machnęła ręką - Ja was zapraszam i to ja o wszystko zadbam. - Chłopaki i ja od razu zaczęliśmy protestowac, ale ona krzyknęła - Nie! Koniec i Kropka! Ja kupię wszystko i za wszystko płacę wy jeśli chcecie to samo opłacacie sobie wszystkie różnego rozdzaju rozrywki typu stok narciarski. I nie ma już tematu zrozumiano? - Wszyscy pokiwaliśmy głowami jak dzieci w przedszkolu dostające ochrzan za coś co zbroiły. - No to się cieszę! - Ponownie sie uśmiechnęła. - Dobra to my się zmywamy. - Powiedział Justin łapiąc mnie za rękę i pociągnąwszy mnie w stronę sali gimnastycznej ze śmiechem podążyłam za nim.
Co jest? - Zapytałam kiedy dobiegliśmy na miejsce. - Obiecałem ci kiedyś że nauczę cie grac w kosza więc oto i jesteśmy, co prawda mamy tylko ... - Spojrzał na mój zegarek na ręku - 20 minut ale damy radę. - Zaśmiałam się na jego przypływ energii. - Dobra to popatrz to jest proste. - Wziął piłkę ze stojaka obok. - Widzisz ten prostokąt na tarczy przy koszu? - Wskazał palcem to miejsce, a ja kiwnęłam głową. - Musisz tak rzucac żeby piłka tam się odbiła i wtedy wleci ci do kosza. - Zademonstrował idealny rzut a ja klasnęłam  w ręce żeby pokazać że podziwiam go za jego umiejętności. - Spróbuj. - Podał mi piłkę. Wiem że jestem przecież w szkole i na wf powinnam mieć zajęcia z koszykówki, ale zawsze albo się zwalniałam, albo błagałam i nudziłam nauczyciela żeby nam odpuścił kosza i zwykle wygrywałam.
Wzięłam od niego tą piłkę i rzuciłam, ale oczywiście nie trafiłam - No prawie ale trzymaj piłkę o tak - ułorzył mi ręce - i ugnij kolana przy rzucie o tak - Pokazał mi jak mam to zrobić. - Dobra. -
 I tym razem mi wyszło. - Świetnie! - Klasnął w dłonie - Dobra, teraz gramy! Ja na ten kosz ty na ten i zobaczymy kto jest lepszy - Zaproponowałam mu.

Justin

Ona nie wie co właśnie powiedziała. hahaha no ale skoro chce... - Dobra zaczynaj, dam ci fory. - Oznajmiłem jej podając piłkę. - Nie! Zacząć mogę ale nie chce fory. To ma być czysta gra. - Powiedziała z przejęciem wymalowanym na jej twarzy. - No i start! - Pobiegła w stronę mojego kosza, oczywiście daleko nie ubiegła kiedy zabrałem jej piłkę w momencie kiedy ani trochę się tego nie spodziewała. - Ejj.. -  jęknęła, a ja w tym czasie podbiegłem i rzuciłem piłką do kosza. - Co? Grasz czy się obijasz? - Zapytałem podając jej piłkę. Zmrużyła tylko groźnie oczy - Sam tego chciałeś Bieber... - Powiedziała odbijając kilka razy piłką i poleciała w stronę mojego kosza. nagle rzuciła i nawet nie wiem kiedy i jak to się stało piłka trafiła do kosza. - ha! Mam cię! - Oznajmiła skacząc do góry. - Nie bądź taka pewna! - Przez resztę przerwy graliśmy śmiejąc się, oczywiście na końcu i tak wyszło, że ja wygrałem bez jakiś większych starań.

Po szkole odwiozłem Natalię do domu, żeby móc spędzić z nią troszkę czasu. - I co? Kiedy powtórka meczu koszykówki? - Zapytałem zatrzymują się na czerwonym świetle. Natalia wzruszyła ramionami – Nie wiem, nie lubię kosza, wolę patrzeć jak ty grasz. - Miałem wrażenie, że jest smutna albo zła lub czymś się przejmuje, a ja nie wiem co jest grane. - Ej coś się stało? Bo nie masz humoru i nie uśmiechasz się. - Spojrzałem na nią. - Nie, tylko tak się zastanawiam nad tym wyjazdem naszym. 
- I to dlatego jest taka nieobecna? Ja czuję że coś jest nie tak. - Powiedziałem i ruszyłem autem bo zapaliło się zielone światło. - Ja mam tak zawsze przed wyjazdami także się przyzwyczajaj. - Teraz to ona spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. - Dobra, skoro mam mieć dobry humor włączmy radio. - włączyła jakąś stacje radiowa gdzie akurat leciała fajna piosenka Drake więc nasze głowy automatycznie wprawiły się w rytmiczny ruch do muzyki.

- Dzięki za podwózkę do domu. - posłała mi swój uśmiech. - Nie ma za co księżniczko. - puściłem jej oczko i nachyliłem się aby złączyc nasze usta. Trochę się bałem że po naszej kłótni będzie to sztuczne lub jakieś nieswoje ale odwzajemniła pocałunek i już wtedy wiedziałem że mogę go pogłębic.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie żeby zaczerpnąc powietrza poczułem jakby jakiś przypływ emocji i chciałem jej coś powiedziec...czegoś brakowało albo sam nie wiem co. Przerwała ciszę między nami – Pa Justin. - pomachała i wyszła z samochodu.

Kiedy byłem już pewny że bezpiecznie weszła do środka budynku, odjechałem w stronę swojego domu. Od kiedy jesteśmy razem a jest to w sumie niecały miesiąc czegoś jakby brakuje. Wiem, że jesteśmy razem i staram się jak mogę, ale mam wrażenie jakby to był tylko taki ,,o'' związek, bez zobowiązań. Trochę dziwne że ja to stwierdzam, ale nigdy nie czułem czegoś takiego do dziewczyny. To jest dziwne...ale ja nie umiem okazywac uczuc...nie jestem w tym specjalistą, prędzej mogę powiedziec, że potrafię sprawic żeby dziewczyna czuła się dobrze... Cholera co ta dziewczyna ze mną robi....

Natalia

Weszłam do budynku i oczywiście moje oczy ujrzały Georga. - Dzień dobry! - Zawołałam z uśmiechem – Witaj kochana, jak tam miną dzień? - Zapytał, odkładając papiery które właśnie uzupełniał. Swoją drogą zawsze jak byłam mała i koniecznie chciałam z nim siedzieć to kazał mi liczyć kartki, a że ja jeszcze wtedy nie umiałam to liczyłam w nieskończoność, ale przy nim nigdy mi się nic nie nudziło. 

- A całkiem dobrze, wiesz w sobotę po południu jedziemy ze znajomymi do domku Broke za miastem. - Oznajmiłam ucieszona. - Tylko wiesz troszkę się martwię jak to będzie. - No i pękło we mnie... - Oho widzę że poważna rozmowa się zapowiada chyba że nie chcesz. - Podniósł ręce w geście nie zmuszania mnie do niczego. - Chyba chce bo potrzebuje twojej rady. Tylko odniosę rzeczy na górę przebiorę się i przyniosę nam obiad. - Uśmiechnęłam się. George nie ma żony, zmarła i nawet ja jej nie pamiętam, ale od tamtej pory sam sobie gotuje i często właśnie jadam z nim rozmawiając o wszystkim i o niczym. - Dobrze. - Uśmiechnął się, a ja w podskokach poszłam do windy a potem weszłam do domu. - Cześć kochanie, dobrze, że już jesteś właśnie nakładam obiad. - Moja mama zawołała z kuchni. - nałóż podwójna porcję bo idę zjeść z Georgiem. - Oznajmiłam jej idąc w stronę mojego pokoju gdzie rzuciłam moją torba w kąt i przebierając się w luźne ubranie.
Następnie wróciłam do kuchni i biorąc talerze z kurczakiem wyszłam z domu i zjechałam do hallu. - Ooo kurczak pani Smith. Mmmm – Uśmiechnął się kochany staruszek i zabraliśmy się do jedzenia. - No to co tam się u ciebie dzieje, co? - Spojrzał na mnie znad swojego talerza. - Ale obiecaj że nie powiesz rodzicom... - Przeciągnęłam zdanie tonem błagającym, żeby wiedział, że nie koniecznie muszą dowiedzieć się o moim życiu prywatnym. - Czy ja kiedykolwiek Cię wydałem? - Zapytał oczywiście sarkastycznie na co ja się zaśmiałam i pokręciłam głową. - No to opowiadaj, może stary człowiek będzie mógł ci jakoś pomóc. - Puścił mi oczko i jadł dalej. - No bo wiesz chodzi o to, że ja jestem z Justinem jak mogłeś zauważyć, moi rodzice podejrzewają ale nic nie wiedzą. - W tym momencie zrobiłam przerwę żeby napić się herbaty i wkroczył George – Ale czemu nie chcesz im powiedzieć? - Zapytał z zaciekawieniem, a ja westchnęłam, bo nie bardzo chce mu aż tak dokładnie wszystko opowiadać, bo głupio mi się przyznać o moim jeszcze w sumie niedawnym życiu – Bo wiesz jaki jest tata, kochany ale nadopiekuńczy i zaraz będzie sprawdzał kartoteki Justina, a ja nie chce... - jęknęłam przez co George jako że nie jest głupi sam się domyślił – Czyli jest to chłopak który lubi się zabawić i ma jakby to powiedzieć ,,znajomości'' – Zrobił dziwny znak palcami – w policji tak? - Pokiwałam mu głową i kończyłam dalej swój wywód. - No i on jedzie z nami tam i tak w ogóle to jedzie on, jego kolega a mój przyjaciel, ja, Broke i jej chłopak. Wersja dla rodziców jest taka że jedziemy z dziewczynami samymi, bo inaczej by mnie nie puścili. - Westchnęłam i odstawiłam swój i Georga talerz na bok – I czego się boisz, bo chyba jeszcze mi nie wyjaśniłaś. - Zapytał troskliwym głosem jaki uwielbiałam. - Bo chodzi o to że jesteśmy ze sobą od jakiegoś miesiąca i to jest na razie mam wrażenie dziwny związek... - Urwałam, bo w sumie sama nie wiem jak zdefiniować to co jest między nami... - Dziwny czyli? - On też chyba nie łapał co chce powiedzieć – Ehh bo widzisz jesteśmy razem i spotykamy się, całujemy zachowujemy jak para ale brakuje tego uczucia tego czegoś. - I w tym momencie George załapał i powiedział – Słowa kocham? - Jak tylko wypowiedział to jedno słowo od razu miałam motylki w brzuchu. - Tak..chyba tak. Ja po prostu nie czuje że to jest coś tak na poważnie tylko że jak by to nazwać? - Znowu się zatrzymałam a kochany mój ,,dziadek'' dokończył za mnie – przelotny romans? - Zachichotałam na jego śmieszne ale trafne spostrzeżenie. - Tak, właśnie tak i ja nie wiem co robić. Nie chcę wychodzić pierwsza z inicjatywą czegoś poważniejszego bo po pierwsze boję się że on nie czuje tego co ja i się tylko wygłupie. - To co powiedziałam najwyraźniej zaskoczyło Georga bo wytrzeszczył w niezrozumieniu oczy – Jak to boisz się że on nie czuje tego samego? - Zapytał z niedowierzeniem – Przecież jesteście razem. - Skomentował szybko. - Tak ale widzisz on nie miał nigdy dziewczyny na poważnie jak już to dziewczynę że tak powiem na jeden raz. Umie dziewczynę skokietować i flirtować. Bezapelacyjnie wie jak poderwać dziewczynę i wie jakich tekstów używać żeby miękły jej nogi, a ze mną niby starał się i powiedział mi że cieszy się że jesteśmy razem i takie tam jednak boję się że tylko ja się tak angażuje. - Wytłumaczyłam mu, a on był zszokowany – Flirtować? Dziewczyna na jeden raz? Teksty na podryw...Natalia wybacz ale ja jestem człowiekiem starej daty i te twoje stwierdzenia nie brzmią jakoś zachęcająco. - Stwierdził. - To w takim razie skoro to jest niegrzeczny babiarz łącząc jego cały charakter w jedno to skąd ty go wytrzasnęłaś? - I właśnie tego pytania się bałam i modliłam się w duszy, żeby jednak ominął nas akurat ten temat. - Bo wiesz on chodzi ze mną do szkoły i kiedyś byliśmy blisko ale potem się pokłóciliśmy i jeszcze do niedawna toczyliśmy wojnę, ale od jakiegoś czasu się stara i nawet nie wiesz jak bardzo! - tą ostatnią część powiedziałam z radością. - I postanowiłam dać mu szanse. Wiesz przy mnie jest inny... nie naciska i nie wywiera presji. Jest cierpliwy i wyrozumiały, ale boję się tego emmm... - Głupio mi było mówić akurat o tych sprawach Georgowi ale to jest mój przyjaciel i ,,dziadek'' w jednym. - Dalej, smiało, wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim – Zachęcał mnie z uśmiechem – Boję się pierwszego razu. Przecież my tam będziemy sami to on może to zrozumieć w ten sposób że ja daje mu tym samym okazje właśnie do tego naszego pierwszego razu, a skoro ja nie wiem czy to jest na poważnie, czy może to tylko przelotny jak ty to powiedziałeś romans to boję się że się Justin się wkurzy jak mu odmówię. - Wydusiłam to w końcu z siebie i od razu mi ulżyło.  George popatrzył na mnie – Natalia posłuchaj mnie tylko bardzo uważnie, bo to już nie są żarty. - Odwrócił się teraz całkowicie przodem do mnie i złapał mnie za ręce – Jeżeli się wkurzy to od razu da ci do zrozumienia że chodzi mu tylko o jedno, a jak powiesz mu że nie jesteś jeszcze gotowa i on przyjmie to ze zrozumieniem to znaczy, że na pewno zaangażował w to uczucia. Ale to on powinien powiedzieć ci co czuje, jednak skoro nie wiesz co jest z jego strony to może odpowiedz najpierw sobie sama na to pytanie, co jest z twojej strony?
___________________________________________________________
Noo i co myślicie o rodziale? :D  Wiem że może troszkę krótki, ale przynajmniej jest dużo konkretów (tak mi się przynajmniej wydaje hehe xD )

Dobra a teraz ważna sprawa, od teraz rozdziały niestety będą pojawiały się co 2 tygodnie bo ja 18 czerwca wylatuje już na praktyki na te 4 miesiące jak Wam wspominałam i z tego co wiem od innych jest tam problem z internetem, więc mogę nawet nie mieć możliwości dodawać tych rozdziałów albo co gorsza przysyłać nowych tu do Polski, więc za mnie będzie dodawała najwyżej koleżanka nowe rozdziały, ale niestety napisanych jest w sumie 51 a dziś opublikowałam 44 więc nie jest ich dużo ;/ Będę kombinowała żeby pojawiały się częściej, oczywiście ci co są zapisani na listę ,,INFORMOWANI'' Będą dostawać wiadomości ze wyszedł nowy rozdział, ale ci do których kontaktu nie mam muszą niestety sprawdzać czy pojawił się nowy post ;)

Proszę napiszcie mi czy rozumiecie mnie dobrze, bo ja tak bym chciała żebyście mieli te rozdziały przez te 4 miesiące.

A tak dla umilenia całej sprawy już od października ruszam z drugą częścią BELIEVE!! Kto czytał i nie może się doczekac zapraszam ;) a tych którzy nie czytali zachęcam do przeczytania

To chyba tyle... Hahaha xD NO nic standardowo proszę o komentarze ;* 

@natala_belieber