Kiedy usłyszałem głos Kayli od razu zrobiło mi się gorąco... Zupełnie zapomniałem o jej istnieniu, jednak teraz kiedy wróciła na pewno będą kłopoty.
- I ? - Spytałem na jej radosną nowinę, która teraz tak szczerze mało mnie obchodziła.
- Jak to? Nie cieszysz się? - Ton jej głosu był zmieszany. - Oj wiem, że troszkę cię zaniedbałam i wyjechałam na tak długo, ale przecież wiesz że musiałam... - Przewróciłem oczami, bo totalnie irytowało mnie jej zachowanie. Z jednej strony była seksowna i miała mocny charakter ale z drugiej strony jest zdzirą, puszczalską zdzirą.
- Kayla posłuchaj mnie bo nie mam zamiaru powtarzać. - Westchnąłem i kontynuowałem to co miałem jej w tym momencie do powiedzenia. - Zapomnij o wszystkim, nie będzie już tak jak dawniej. Po prostu do mnie nie dzwoń. - Po moich słowach myślałem że sobie odpuści ale oczywiście nie mogło być tak prosto.
- Co? Ostatnim razem jak się widzieliśmy tak bardzo nie chciałeś żebym jechała, byłeś wkurwiony i mówiłeś, że już nie możesz się doczekać kiedy wrócę mimo, że jeszcze nigdzie nie pojechałam, a ty teraz mi mówisz, że mam zapomnieć?! - Dziewczyny i te ich wieczne problemy...jakby nie mogły przyjąć wszystkiego do wiadomości i skończyć.
-Boże Kayla! Nasz układ był totalnie czysty i prosty... Naprawdę muszę Ci o tym przypominać? - jęknąłem w irytacji.
- Nie, ale nie rozumiem co się zmieniło? - Chwila ciszy i kontynuowała. - Zaraz! Już wiem, ty po prostu znalazłeś sobie nową laskę do pieprzenia!
- Sorry, ale nie chce mi się z tobą gadać, po prostu zapomnij. - Wyłączyłem się i zostawiając wyciszony telefon na piętrze zszedłem na dół do wszystkich, gdzie czekali na mnie aby móc kontynuować film. Nie byłem w stanie ukrywać mojej złości, co zauważyła Natalia.
- Hej, co się stało? - Zapytała patrząc się na mnie, jedząc popcorn. Siedziała po turecku na kanapie obok naszych przyjaciół przykryta kocem.
- Nic. - Moja odpowiedź była krótka. Podszedłem do lodówki, wyciągnąłem piwo i po otwarciu wypiłem naraz jakąś połowę żeby się jakoś odstresować.
- No przecież widzę, że coś jest nie tak. - Westchnąłem i wziąłem kolejnego łyka, żeby móc wymyślić jakieś kłamstwo, bo co ja mam jej powiedzieć? Aaa, nie no nic, dzwoniła tylko Kayla...wiesz ta, o którą kiedyś się mnie pytałaś. Zanim jeszcze byliśmy razem miałem z nią układ że uprawiamy niezobowiązujący seks, czyli pieprzyłem ją wtedy kiedy miałem na to ochotę, ale potem wyjechała i teraz dzwoniła żeby powiedzieć, że mogę do niej przyjść... Już widzę, jak Natalia to zrozumie...
- Justin... - Tym razem jej głos był bardziej zaniepokojony.
- Mama dzwoniła, że Jaxon bawił się przy moim aucie i rozwalił mi szybę, bo rzucał kamieniem. - Szybkie kłamstwo, mało przemyślane, bo będzie problem jak wejdziemy na ten temat przy mojej rodzinie, ale najwyżej powiem Natalii żeby nic im nie mówiła że wie i tyle.
- O kurcze, to Jaxo nie widział, gdzie rzuca? - Zapytał Ryan podchodząc do mnie i również wyciągnął sobie piwo.
- No najwidoczniej nie... Ale możemy o tym nie mówić? - Postanowiłem zmienić temat, bo czym dłużej o tym rozmawiamy tym bardziej wgłębiamy się w to pieprzone kłamstwo.
- Pewnie, chodźcie obejrzymy w końcu ten film. - Odezwała się Natalia klepiąc kanapę na której znajdowała się razem z Brooke.
Po obejrzeniu wszystkich 3 części Transformersów na prośbę Natalii, wstaliśmy z kanapy obolali, bo za długo siedzieliśmy. Oczywiście, co chwila się wyłączałem, bo nie wiem co zrobić z Kaylą, ona się tak szybko nie odczepi, pomimo że wyraziłem się jasno.
- Justin słuchasz mnie? - Zapytał Ryan tym samym sprowadzając mnie na ziemie.
- Tak, jasne, co jest? - Spojrzałem na niego, starając się ogarnąc.
- Idziesz ze mną po drewno? Bo trzeba dołożyć do kominka, a brakuje. - Kiwnąłem głową i poszedłem ubrać buty.
Kiedy byliśmy już za domem Ryan zaczął poważną rozmowę. - To kto tak naprawdę dzwonił? Bo gdyby to był serio Jaxon i jego, powiedzmy niezgrabna ręka z kamieniem to był byś wkurzony, a nie nieobecny i myślami gdzie indziej. - Odpaliliśmy po papierosie i zanim cokolwiek powiedziałem wciągnąłem dym do płuc, przytrzymując go tam chwilę i po chwili wypuściłem.
- Kayla. - Odpowiedziałem krótko, a jego oczy zrobiły się 3 razy większe niż normalnie są.
- Że kto kurwa?! - Podniósł głos, a ja szybko go uciszyłem, bo nie mam zamiaru tłumaczyć się przed Natalią teraz z tego wszystkiego.
- Kayla i zamknij się z łaski swojej bo dziewczyny usłyszą... - Ponownie zaciągnąłem się papierosem. Deptałem śnieg dookoła mnie, bo nie wiedziałem co innego mam w tej sytuacji robić.
- Czego ona do jasnej cholery chciała? Przecież wyjechała... - Ryan nie bardzo chyba mógł to ogarnąć. W sumie nikt z mojej paczki nigdy jej nie lubił, ja w sumie też jakoś sympatią do niej nie pałałem.
- Wróciła i jak zwykle oczekuje, że do niej przyjadę, jak to kiedyś bywało... - Nadal miałem ochotę w coś uderzyć, ale nie mogłem bo Natalia zaraz by się zorientowała, że moja frustracja wyszła ze mnie i coś mnie dręczy.
- Do dupy. - Skomentował Ryan. Tak jego pomoc jest nieoceniona. Po cholerę jasną się pytał skoro nawet nie potrafi mi pomóc, tylko powtarza jak bardzo do niczego jest ta sytuacja.
- Nie musisz mi przypominać. - Przewróciłem oczami i gasząc w śniegu papierosa zabrałem się za wnoszenie drewna do środka domu.
- Musisz jej powiedzieć. - Wypalił Ryan w końcu z jakimś pomysłem.
- Cholera i co ja mam jej niby powiedzieć? Że pieprzyłem Kaylę i jeszcze kilkanaście innych po drodze? Przecież ona mnie zostawi – Gdyby to było takie łatwe to powiedział bym jej wszystko od razu ale tutaj chodzi o coś bardzo delikatnego, zwłaszcza dla takiej dziewczyny jaką jest Natalia.
- To wolisz ją okłamywać? - Zapytał kładąc mi drewno na ręce.
- Nie chcę, ale muszę trzymać ją z daleka od tego świata, to nie dla niej. Wystarczy, że Anthony już o niej wie... - Zacząłem ale Ryan szybko mi przerwał stając przede mną ze swoją poważną miną.
- Ona już jest w tym świecie. Od kiedy jesteście ze sobą ona weszła do tego świata...to jest taka niepisana umowa. Zadajesz się z Bieberem - chcąc nie chcąc wchodzisz w to gówno. Ona jeszcze tego nie wie i miejmy nadzieję że nic jej się nie stanie, ale dobrze wiesz, że musisz ją chronić i oboje wiemy o czym mówię. - Cholera mój przyjaciel ma rację, powinienem jej powiedzieć. Pokiwałem mu na znak, że ma rację.
- Powiem jej, ale po powrocie, nie chcę psuć tego wypadu. Jak tylko wrócimy to spotkam się z Natalią i o wszystkim jej powiem – Zabierając drzewo weszliśmy do domku. Tak jednak nie zastaliśmy dziewczyn.
- Pewnie są na górze i plotkują – Skomentował Ryan, ale po chwili po schodach zbiegła Brooke spanikowana z torbami.
- Nie stójcie tak tylko ładujcie żarcie do skrzynek i zanoście je do samochodów! - Rozkazała, a my oszołomieni nie wiedzieliśmy o co chodzi.
- Po co? - Ryan zatrzymał ją w połowie drogi na górę.
- Wracamy do Nowego Jorku. - To jedyne, co zdążyła powiedzieć i pobiegła na górę.
Dziewczyny pakowały nas i siebie, a my szybko gasiliśmy kominek i zbieraliśmy jedzenie z lodówki i szafek. - Ciekawe co jest grane... - Odezwał się Ryan zanosząc pierwsze dwie skrzynie do samochodu. Nagle po schodach szybko zeszła Natalia razem z Brooke. Nie bardzo mogłem przyjrzeć się ich twarzom, bo od razu wyszły na zewnątrz z torbami.
- Wszystko jest porozdzielane, wasze torby w aucie Ryana, a nasze i jedzenie u mnie. - Kiwnąłem głową do Brooke i kiedy chciałem się zapytać, czemu się tak szybko zbieramy, do środka weszła Natalia z telefonem przy uchu i rozmazanym makijażem od płaczu.
- Cholera co jest grane? - Zapytałem wpatrując się w nie obie.
- Nie ma teraz czasu, musimy jechać, po drodze wszystko Wam wyjaśnimy. - Wtedy się zdenerwowałem, bo nagle szybko zaczęliśmy się zbierać, wszystko na wariackich papierach, a w dodatku Natalia jest zapłakana i nikt nie chce mi powiedzieć o co chodzi.
- Kurwa nie możesz mi po prostu powiedzieć? - Zapytałem unosząc ręce w geście irytacji.
- Justin, proszę chodź... - Cichy głos mojej dziewczyny zwrócił moją uwagę.
- Powiedz mi co jest grane. - Szybko podszedłem do niej kładąc dłonie po obu stronach jej twarzy tak, żeby na mnie spojrzała.
- Filip...miał wypadek... i...i on leży w szpitali w śpiączce i … mama do mnie teraz dzwoniła...że muszę przyjechać, bo... - Nagle ponownie zaniosła się od płaczu i nie była wstanie wypowiedzieć ani słowa.
- Hej, kochanie spójrz na mnie – Zachęciłem ją i otarłem łzy z jej policzka. My staliśmy ze sobą, a nasi przyjaciele pakowali auta. - Wiem że dasz rade, możesz mi powiedzeć. - Wzięła głęboki oddech.
- Bo on może tego nie przeżyć. Boże, Justin, ja nie chce żeby on mnie zostawiał! Nie może! Przecież on... on jest moim starszym bratem! - Jej płacz powodował, że moje serce łamało się z każdą kolejną łzą. Trzymałem ją w ramionach nie puszczając. Chciałem ją jakoś pocieszyć, ale tutaj to pieprzone "Wszystko się jakoś ułoży i będzie dobrze" nie miało prawa być wypowiedziane.
- Księżniczko, on wie że nie może cię zostawić, dlatego walczy tam teraz dla ciebie i waszej rodziny. Musisz tam jechać i być przy nim. - Spojrzała na mnie pociągając nosem.
- Możemy jechać. Justin, jedź z Brooke i Natalią, a ja sam dam radę. - Ryan zakomunikował i nie było czasu do stracenia. Wsiedliśmy do aut i pojechaliśmy. Przez pierwsze 15 minut Natalia znowu nie mogła się uspokoić. Łzy leciały jej strumieniami z policzków i kurczowo trzymała telefon w ręce. Jak tak dalej będzie go ściskała to go złamie.
- Kochanie, daj mi telefon. - Poprosiłem, ale pokręciła głową, nie będąc wstanie nic powiedzieć. - Wiem że chcesz od razu odebrać, jak tylko ktoś będzie dzwonił, ale u mnie w kieszeni będzie słychać, zapewniam cię. - Uśmiechnąłem się do niej delikatnie próbując wyciągnąć telefon z jej ręki. Nawet bez problemu mi oddała. Schowałem go i dalej obejmowałem Natalię. Cała się trzęsła od płaczu, moja szara bluza zrobiła się ciemno szara od łez, które na nią spadały.
Po godzinie drogi zatrzymaliśmy się, aby zatankować. Odbyło się to szybko i bez problemów. - Brooke, chcesz się zamienić? - Spytałem się jej, bo wiem że prowadzenie pod wpływem stresu jest bardzo męczące. - Natalia śpi więc wystarczy że będziesz ją obejmowała i będzie okej. - Pokiwała głową i sprawnie zajęła moje miejsce.
Starałem się jechać przepisowo, ale nie zawsze się dało. Jako doświadczony a raczej ,,zawodowy” rajdowiec umiem jeździć nawet jak jest ślisko.
- Ostrożnie, nie chcemy się pozabijać i leżeć na sali z jej bratem. - Ostrzegła mnie Brooke szeptem.
- Spokojnie, przecież wiozę dwie dziewczyny, w tym najważniejszy skarb dla mnie. - Oznajmiłem uśmiechając się do niej w lusterku i spoglądając na śpiącą ze zmęczenia Natalię.
- Cholera czemu akurat jej się to musiało przytrafić. Teraz kiedy tak dobrze się układało. - Wiem że to była lekka aluzja do mnie, ale nie miałem nic do dopowiedzenia, bo doskonale miała racje. Ona już swoje wycierpiała, powinna być uśmiechnięta, a nie zapłakana.
Kiedy wjechaliśmy do miasta Brooke obudziła Natalię, tak żeby pod szpitalem była już w miarę komunikatywna. - Co? Jesteśmy już? - Zerwała się szybko i wyglądała za okno.
- Nie, ale za jakieś 20 minut powinniśmy być. Powiedz w którym szpitalu jest Filip? - Brooke zapytała delikatnym tonem głosu.
- Eee powinnam dostać SMSa od taty – Zaczęła nerwowo szukać telefonu w torebce.
- Kochanie ja go mam, proszę. - Podałem jej telefon, cały czas patrząc na drogę. Natalia odblokowała swojego iPhone i sprawdziła wiadomości.
- O tutaj jest. - Pokazała Brooke, która podała mi telefon.
- Okej to jedziemy. Za około 10 minut będziemy. - Oznajmiłem troszkę przyśpieszając. Jechaliśmy w ciszy do momentu, w którym ponownie było słychać pociąganie nosem. - Kotek nie płacz już, Filip wyjdzie z tego, mówię ci. - Zacząłem ją pocieszać, ale nie wiele to dało, bo na wspomnienie jego imienia łzy poleciały jeszcze bardziej.
- Jesteśmy. - Zaparkowałem auto, a Natalia jak strzała wysiadła z samochodu i pobiegła do głównego wejścia szpitala.
- Idź za nią, będziesz ją potrafił bardziej uspokoić. - Zrobiłem to, co powiedziała i poszedłem za Natalią. Zanim się zorientowałem już była w recepcji pytając o swojego brata.
Natalia pov.
- Filip Smith, gdzie jest? - W tym momencie nie obchodziło mnie, czy byłam za głośno, po prostu chciałam wiedzieć gdzie jest i jak się czuje mój brat.
- Kim pani jest? - Starsza pielęgniarka, spojrzała ze spokojem na mnie. Chyba była przyzwyczajona do ludzi spanikowanych, przychodzących zapytać się o swoich bliskich. W tym momencie widząc jej opanowanie i powolne ruchy miałam ochotę wyjść z siebie.
- Jestem jego siostrą. - Odpowiedziałam na jej pytanie, a ona spojrzała do komputera i wstukała coś po chwili mówiąc, że jest w sali 209 na drugim piętrze po prawej stronie.
- Dziękuję. - Krzyknęłam w biegu i nie zatrzymując się nawet przy windzie pobiegłam po schodach w górę. Kidy dotarłam na 2 piętro od razu moim oczom ukazali się moi rodzice, siedzący przed salą. Tata obejmował mamę, która była bardzo załamana. W tym momencie mogłam spodziewać się najgorszego, podbiegłam do nich i spojrzałam przez szklaną ścianę na mojego brata otoczonego przez pielęgniarki i lekarzy, którzy najwidoczniej z czymś się spieszyli i widziałam już po całym tym zamieszaniu, że nie jest dobrze.
- Co się stało? Czemu oni wszyscy tam u niego są? - Zapytałam ze łzami w oczach.
- Przestał oddychać i musieli go intubować. - Odezwała się moja mama, po czym ponownie zaczęła płakać. Kiedy tylko usłyszałam to, co powiedziała, od razu poczułam, że moje nogi miękną. Nie wiem nawet kiedy opadłam w dół, ale ktoś mnie złapał i tym kimś był właśnie Justin.
- Wszystko dobrze? - Zapytał, sadzając mnie na szpitalnym krześle. - Kochanie, wszystko w porządku? - Moja mama podeszła do mnie dając mi kubek z woda który trzymała cały czas.
- Tak, jest okej, ja chce do niego wejść. - Powiedziałam zdecydowanym tonem głosu. Kiedy jednak chciałam wstać przed oczyma miałam plamy i ponownie opadłam na krzesło obok Justina.
- Siedź na razie, albo wyjdź na zewnątrz, świeże powietrze dobrze ci zrobi. - Moja mama zabrała ode mnie wodę.
- Chodź, pomogę ci. - głos Jussa zabrzmiał w moich uszach, ale po chwili usłyszałam mojego tatę. - Nie trzeba, ja z nią pójdę, a tobie dziękujemy już. - Normalnie bym zareagowała, gdyby nie fakt, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i jedyne co pamiętam to, jak się obudziłam na jakims łóżku w małej sali,a obok mnie mama.
- Kochanie, już dobrze, zemdlałaś i jesteś w takim specjalnym, odizolowanym pomieszczeniu, żebyś mogła dojść do siebie. - Powiedziała mama, podając mi butelkę chłodnej wody.
- Dziękuję, a co z Filipem? - Teraz to było jedyne o czym myślałam. Usiadłam powoli na łóżku, żebym ponownie nie miała mroczków przed oczami. Upiłam parę łyków i potem wstałam.
- Bez zmian, stan jest krytyczny i już nawet sam nie oddycha. Jest w śpiączce i lekarze mówią, że teraz wszystko zależy od jego organizmu, oni zrobili co w ich mocy, żeby mu pomóc. - Powoli wszystko mi wyjaśniła, a w moich oczach pojawiły się kolejne łzy. Dlaczego jak jest dobrze to po chwili musi się chrzanić?! To jest właśnie moje życie nigdy nie może być kolorowo, bo za dobrze by mi było.
- Muszę do niego iść. - Oznajmiłam, i poprawiając swoje włosy, które teraz były rozczochrane. Podeszłam do drzwi i naciskając na klamkę otworzyłam je i wyszłam na szpitalny korytarz, podążając w stronę sali, gdzie leżał mój brat.
Podeszłam do szyby i ponownie poczułam ucisk w sercu i łzy na policzkach. Jednak nie zatrzymało mnie to przed tym żeby tam wejść. Usiadłam przy jego łóżku i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to ta cała aparatura i rurki wokół niego. Pikało, brzęczało, a ja nie miałam pojęcia, co to wszystko było. Oczy miał zamknięte i gdyby nie to coś w jego gardle to wyglądałby całkiem normalnie, jakby spał u siebie w łóżku.
- Filip, czemu? Przecież zawsze mi mówisz żebym uważała na drodze, a teraz chyba mogę stwierdzić, że pora zamienić się rolami. Musisz wrócić! Do mnie! Ja ciebie potrzebuję... - Fala płaczu, przez którą nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej.
Kiedy nie byłam w stanie nawet zebrać myśli poczułam jak coś w mojej torebce bzyczy. To był mój telefon. Wyciągnęłam go i zobaczyłam, że dzwoni Justin. Nie wiedziałam czy odebrać czy nie, bo nie byłam pewna czy byłabym w stanie nawet z nim rozmawiać. Kiedy wibracje ustały po jakiejś minucie dostałam smsa.
Od: Justin
Kochanie wszystko w porządku? Martwię się, bo nie było z tobą dobrze, a nie mogłem zostać, bo wolałem nie denerwować Twojego taty.
Odpisałam mu szybko, żeby już nie zawracał sobie głowy tą sytuacją.
Do: Justin
Już jest okej, nie martw się siedzę teraz z Filipem. Przepraszam Cię, że nie zareagowałam na to, co mój tata powiedział, ale nie mogłam, bo sam widziałeś...
Odłożyłam telefon i spojrzałam na mojego brata ponownie ale tym razem w milczeniu. bo nie wiedziałam, co mam więcej powiedzieć. Nikt nie mógł poradzić na to, że on tu leży. Nikt nie mógł spowodować, żeby wrócił do mnie, rodziców i Carly. Tata z mamą siedzieli razem ze mną w sali, ale kiedy zbliżył się wieczór nalegali żebym wróciła do domu.
- Ale ja chcę zostać przy nim i czekać. A co, jak się coś stanie? - Zapytałam ze złością, że męczą mnie i traktują jak małe dziecko.
- Kochanie jutro też jest dzień, twoja obecność nic tutaj nie zdziała, a ty tylko się wymęczysz. - Skomentował mój tata obejmując mnie, ale nie chciałam iść.
- Nic się nie stanie lekarz powiedział że jak na razie nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się wydarzyć. Więc nie bądź uparta i idź do domu. - Mama wciąż nie chciała odpuścić. Wiem, że się martwią też i o mnie, bo zemdlałam i ja też zdaję sobie sprawę z tego, że mój organizm potrzebuje snu i odpoczynku przez ten cały stres, ale nie mogę zostawić tutaj tak mojego brata. Samego w tym wielkim szpitalu...
- Ja nigdzie nie jadę. Mówcie, co chcecie, ale ja nigdzie nie wracam z wami. - Powiedziałam stanowczym głosem, tak żeby wiedzieli, że to moja ostateczna decyzja.
- Dobrze, jak chcesz, ale jutro wracasz do domu i wysypiasz się porządnie. - oznajmił tata, zbierając się razem z mamą. Pokiwałam głową po czym dostałam od każdego buziaka na pożegnanie i wyszli. Ja natomiast wróciłam do sali i zanim się obejrzałam spałam w najlepsze oparta o łóżko szpitalne, siedząc na krześle.
_______________________________________
Tak wiem, wiem....nie dodawałam rozdziału baaaaaaardzo dawno i pewnie większości z Was już nie będzie, ale ja po prost nie mam na to czasu ;/ Ten rozdział i następne będą pojawiały się dzięki mojej kochanej Julce!! <3 To ona poprawia i dodaje rozdziały, bo ja się nie wyrabiam. Nie chcę się usprawiedliwiać, bo pewnie tego i tak nie czytacie i Was to nie interesuje, wiec no mam nadzieję, że chociaż rozdział Wam się podoba.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ POSTARAM NAPISAĆ SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ, ALE TO MOŻE POTRWAĆ. DZIĘKUJĘ ZA CIERPLIWOŚĆ xx
poniedziałek, 22 grudnia 2014
czwartek, 16 października 2014
Rozdział 50
Natalia
Kiedy rano się obudziłam słyszałam Ryana i Broke, którzy krzątają się po kuchni prawdopodobnie. Otworzyłam oczy parę razy mrugając i dostrzegłam leżącego i jeszcze śpiącego Justina, którego ręce zawinięte są dookoła mojego ciała. Wyglądał tak słodko mimo iż zaprzecza temu że jest słodki. Jego blond włosy były potargane na wszystkie możliwe strony, jednak moją uwagę przyciągnęły tatuaże na obojczyku po lewej i po prawej stronie. Moja dłoń mimowolnie powędrowała do korony. Zaczęłam kreślic niewidzialne kółka dookoła niej palcem, a potem przeszłam do jego szyi, następnie z powrotem w dół tym razem do ramienia, gdzie kończył się tzw. rękaw z jego tatuaży.
Od momentu kiedy widziałam go w parku kiedy to miał tylko parę niewielkich rysunków na lewej ręce gdzie moją uwagę zawsze przyciągał jego tygrys, to jednak zdążył zrobic sobie całą resztę od nadgarstka aż po ramie. - Mmmm – Cichy jęk wydobył się z ust Justina. - Dzień dobry. - Odezwałam się do niego, całując delikatnie jego tors. - Hej księżniczko. - Uśmiechnął się do mnie zaspany z jeszcze zamkniętymi oczami. - Ledwo co się obudziłaś i już mnie obczajasz? - Tak...nawet z samego rana Justin potrafi być tak pewny siebie. Kiedy otworzył oczy były lekko podpuchnięte, od zaspania albo może i nie wyspania? - Tak, jasne przecież dopiero otworzyłeś oczy więc skąd możesz wiedziec że cię obczajam? - Zapytałam, spoglądając na niego. - Czułem jak twoje palce jeżdżą od mojej korony po szyję a na końcu do mojego ramienia kreśląc niewidzialną linię. - No tak, nic nie ujdzie jego spostrzegawczości. Jego łobuzerski uśmieszek wkradł się na jego twarz. - Czemu się tak cieszysz? - Spytałam, spoglądając na niego spod swoich rzęs. - Skoro ty mnie obczajasz to ja ciebie też chyba moge co nie? - Zachichotałam i wtuliłam się w niego, bo pomimo tego że potrafię być zarozumiała on działa na mnie w sposób odwrotny. Pewna siebie Natalia staje się nieśmiała, zakłopotana i się rumieni przez niego!
- Uwielbiam jak się czerwienisz jak powiem ci coś co wprawia cię w zakłopotanie. - Przyznał, a jedna jego dłoń powędrowała na mój policzek. - Czemu to tak na ciebie działa? Nie ukrywam, że bardzo mnie to intryguje. - Delikatnie mnie pocałował. - Bo to ty, nikt inny tylko ty. - Wzruszyłam ramionami. Kiedy chciałam coś dodac, nie pozwolono mi, usta Justina spoczęły na moich i delikatnie zaczęły się poruszac. Kiedy przejechał językiem pomojej wardze prosząc o wstęp, chętnie mu go udzieliłam. Jedna jego ręka spoczywała na moim kręgosłupie, druga zaś zjechała od policzka przez ramie, bok aż do pośladka za który mnie ścisnął dostając cichy jęk ode mnie. - Kocham Cię – Wyszeptał cicho w usta, nie przestając mnie całowac. - Ja ciebie też. - Moje palce mierzwiły jego nieułożone blond włosy, które nawet nieułożone, a potargane dają mu seksowny wygląd.
- Gołąbki wstajecie? - Usłyszeliśmy krzyk Broke z dołu. Zatrzymując się w jednej chwili Justin przeklął – Kurwa...- Na co zachichotałam. Spojrzał na mnie – Co cię tak śmieszy? - Zapytał, dalej trzymając swoje ręce tam gdzie wczesniej. Przypomnijmy, że ja dalej mam na sobie tylko jego koszulkę z wczoraj. - Z ciebie kochanie. - Musnęłam nosem jego szczękę i ponownie opuściłam głowę na poduszkę.
Nagle usłyszałam jak któreś z naszych przyjaciół idzie do góry, a Justin w momencie zaczął mnie całowac w szyje, gdzie mimowolnie odsunęłam głowę na bok aby ułatwic mu dostęp do niej. - Justin Broke tu chyba idzie. - Zaczęłam, ale on nie przestawał, opierał się jedną ręką o materac tak że był teraz na de mną, a druga z pupy powędrowała tam gdzie nie powinna. - Juss... - cicho jęknęłam, bo czując jego palce na mojej kobiecości, nie byłam w stanie powiedziec nic innego. - Ciii. - Przeszedł nagle do mojego czułego punktu, gdzie wiedział, że ponownie dostanie ode mnie jęk, ale się powstrzymałam bo Broke była już na schodach. - Jęknij dla mnie jeszcze raz kochanie. - Poprosił, ale ja pokręciłam głową w odmowie, bo mimo wszystko próbowałam się powstrzymac, aby Broke nie była świadkiem tego co potrafi zrobic ze mną Justin. - Nie? - Dopytał się, a ja pokiwał głową żeby widział, że nic z tego. Czułam jak tam na dole pulsuje – Jesteś już mokra kochanie, więc pozwól, że zrobie coś jeszcze. - Ej spytałam czy...
- Juuuuss... - I już nie wytrzymałam, poczułam jak zaczyna ruszac palcami w mojej dolnej partii - O Boże nie jesteście sami! - Po tym jak dostał to czego chce odpuścił przez co odsunął się ode mnie i położył obok. - Co? Już nawet nam się całowac nie wolno? - Spytał zdziwiony patrząc na Broke. - Aaa...eee to czemu ona jęknęła?! - Zszokowana spoglądała na nas. Raz na mnie a raz na Justina. - Nic nie poradzę, że tak na nią działam. - Zrezygnowana pokręciła głową i śmiejąc się zeszła na dół.
- Ty kretynie! - Uderzyłam go w ramie, a on udał urażonego – Ała...za co to? - Złapał się w miejsce gdzie go uderzyłam. - Ty się jeszcze pytasz za co?! - Krzyknęłam szeptem. - Jakoś wczoraj nie narzekałaś. - I wygrał. - Justin – Pisnęłam, ponownie chowając głowę w zagłębieniu jego szyi, a on w odpowiedzi się zaśmiał.
Po chwili mnie przytulił i tak jeszcze chwilę leżeliśmy. - Eee tego mogę wejśc na górę? - Tym razem to był Ryan, który najwidoczniej musiał iśc do łazienki. W tym momencie Justin odkleił się troszkę ode mnie i zaczął. - Mógł bym spędzic z tobą cały dzień tak leżąc w łóżku, ale widzisz, że obecnośc osób trzecich nam to uniemożliwia i musimy wstac. - Wyjaśnił, a ja zachichotałam. - Okej. - usiadłam na łóżku. - Możesz Ryan. - Chłopak wszedł niepewnie po schodach. - Hej. - Oboje z Jussem kiwnęliśmy głowami na przywitanie, a on sam udał się w stronę łazienki. - Dobra serio musimy wstac. - Odkopałam się z kołdry i wstałam. W momencie kiedy zrobiłam pierwszy krok wiedziałam, że coś jest nie tak. Poczułam ból tam gdzie działo się wczoraj dużo rzeczy. Starałam się iśc dormalnie, ale po mojej minie chyba nie udało mi się tego ukryc przed Jussem. - Coś nie tak? Boli cię? - Zapytał opiekuńczo stając koło mnie. - Wszystko w porządku. - Uspokoiłam go, bo nie chciałam, żeby czuł się źle z tym. - Przecież widzę. Kurwa mogłem być delikatniejszy. Przepraszam. - Przyciągnął mnie do siebie.
Na co ja ujęłam jego twarz w swoje dłonie i spojrzałam na niego. - Byłeś cholernie delikatny. To po prostu był mój pierwszy raz, to normalne. Następnym razem obejdzie się bez skutków na drugi dzień. - Uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie. - Okej. - Przytulił mnie i w tym momencie wyszedł z łazienki Ryan. - yyyy ten...do twarzy ci Natalia w bluzce Justina. - Podniósł kciuki do góry i przechodząc koło nas zszedł na dół.
Odeszłam od Justina i sięgnęłam po czystą bieliznę i jakieś ubrania.
- To ja idę się myc. - Powiedział i odwrócił się ode mnie i szedł w stronę łazienki. - Co? Nie! Ja teraz idę! - Podbiegłam do niego (co było w tym stanie czymś niemożliwym) i go zatrzymałam. - Jak to? Zajmowałaś kolejkę? - Spojrzał na mnie. - Eee no nie, ale przecież wstałam pierwsza i poszłam po czyste ubrania... - Wyjaśniłam. - Wiesz zawsze możemy dojśc do pewnego kompromisu i wziąśc prysznic razem. - Wzruszył ramionami, a na jego usta wkradł się dobrze mi znany łobuzerski uśmiech. - Moooże... - Uśmiechnęłam się i stając na palcach pocałowałam go delikatnie. Kiedy wiedziałam, że jego czujnośc jest uśpiona odepchnęłam go lekko i wbiegłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. - Eeej to było nieczyste zagranie! - Zaczął się skarżyc, na co ja tylko zaśmiałam się triumfalnie.
Puściłam wodę żeby zleciała zimna a sama ściągnęłam z siebie koszulkę Justina i odłożyłam ją na bok. Następnie weszłam do kabiny prysznicowej i pozwoliłam wodzie otulic moje ciało, które wczoraj doznało takie wielkiego przeżycia. Kiedy już się zrelaksowałam wzięłam swój truskawkowy żel i namydliłam się cała. Uwielbiam zapach truskawek, który rozszedł się po całej łazience. Spłukałam się cała, a następnie zaczęłam myc włosy. Masowałam skórę głowy, tak aby całe napięcie mogło ze mnie zejśc. Kiedy zakręciłam wodę po wypłukaniu piany i otworzyłam drzwiczki prysznica mogłam dostrzec unoszącą się parę w łazience. Owinęłam włosy ręcznikiem, a następnie osuszyłam ciało. Podeszłam do szafki na której pozostawiłam czystą bieliznę i założyłam ją, a następnie wciągnęłam na siebie spodnie dresowe i fioletową bluzkę z krótkim rękawem. Potem rozczesałam włosy i podpinając suszarkę do gniazdka zaczęłam je suszyc. Kosmyki latały mi na każdą stronę, a ciepłe powietrze które w nie wiało powodowało gęsią skórkę na moich rękach.
Kiedy zakończyłam moją toaletę poranną wyszłam z łazienki i zeszłam na dół gdzie wszyscy siedzieli i rozmawiali przy kominku. - Nooo nareszcie, mamy naszą zakochaną parkę na dole. - Broke skomentowała śmiejąc się i dając mi buziaka na przywitanie. - Dobrze nam się spało tyle. - wzruszyłam ramionami podchodząc do lodówki skąd wyciągnęłam ser, który potrzebny mi był do mojego śniadania. - Ooo kochanie zrobisz mi też? Ja bym poszedł się w tym czasie umyc? - Głos Justina doszedł do mnie, ze schodów. -Pewnie. - Uśmiechnęłam się do niego i postanowiłam wyciągnąc więcej składników do moich kanapek, a mianowicie szynkę, ogórka, rzodkiewkę, pomidora i paprykę. Rozłożyłam kromki chleba na blacie i zaczęłam robic śniadanie. Moje ulubione kolorowe kanapki gotowe były po około 15 minutach bo to bardzo pracochłonne danie.
- Mmm, pyszne było, ja pozmywam. - Justin wstał i zabrał się za mycie 3 talerzy i 2 kubków po naszej kawie. - Dobra to co robimy dziś, bo niestety jest brzydko i na zewnątrz nie da się nic robic – Ryan spojrzał za okno gdzie faktycznie było nie za ładnie. Westchnęłam i zaczęłam myślec. - Może zróbmy popcorn i włączmy sobie jakiś film co wy na to? - Zaproponowałam i miałam nadzieję, że się zgodzą, bo dawno nie oglądałam nic fajnego. - W sumie dobry pomysł, ja też z chęcią obejrzała bym coś ciekawego. - Broke poparła mój pomysł, więc zaczęłyśmy szukac popcornu i garnka do jego wykonania. - Ej chyba chłopaki właśnie wyjeżdżają. - Justin zauważył spoglądając w okno. - Co? To trzeba iśc się z nimi pożegnac! - Szybko poszłam założyc buty i kurtkę, a następnie otworzyłam drzwi i poszłam w kierunku chłopaków, którzy pakowali bagaże do samochodu. Strasznie sypał śnieg więc zanim do nich doszłam moje ciemne włosy były białe.
- Hej chłopaki! Co wy tak bez pożegnania pojedziecie? - Zapytałam uśmiechając się do nich. Jak tylko mnie zauważyli podeszli z wielkimi zacieszami na twarzach. - No tak, któż by inny mógł nas żegnac jak nie ty. - Przytuliłam ich obu kątem oka widząc niezadowolenie Justina który wraz z Ryanem i Broke podeszli do nas. - Mam nadzieję, że spotkamy się za niedługo. - Było mi przykro, że spotkamy się dopiero w wakacje, albo i dopiero za rok lub jeszcze więcej. Lubie tych wariatów, można się nieźle ubawic przy nich. - Wiesz w sumie przeprowadzam się do NY bo ojciec dostał tam robotę i całą rodziną jedziemy do jakiegoś fajnego mieszkania na Manhattanie. - Tylor powiedział coś co bardzo mnie ucieszyło, bo to znaczy, że będziemy mogli się częściej widywac, jednak założe się że mój chłopak tego faktu potem nie przemilczy i prędzej czy później się pokłócimy. - Poważnie!? Rany ale fajnie to koniecznie musimy się spotkac! - Klasnęłam w dłonie z radości. Nagle Tylor wyciągnął telefon i podał mi go. - Wstukaj swój numer to zadzwonię jak już będę w NY. - Uśmiechnął się do mnie, a ja wpisałam mu swój telefon i przy okazji jeszcze zapisałam. - Proszę, dzwoń to się spotkamy. - Przytuliłam ich kolejny raz a po chwili poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu w pasie. - Ta, miło było was poznac, do następnego. - Justin podał każdemu dłoń, nie puszczając mnie drugą ręką.
Kiedy już nasze pożegnanie dobiegło końca a tamci już pojechali my wróciliśmy do cieplutkiego domku. - Brr ale zimno, robię herbatę chce ktoś? - Zapytałam chuchając w swoje dłonie, żeby je ogrzac. - Zrób w dzbanku. - Broke zaproponowała ściągając buty. - Dobry pomysł. - Przytaknęłam i poszłam wstawic wodę. Widziałam że Justin jakoś umilkł i po ściągnięciu kurtki poszedł na górę. - Gdzie idziesz? - Zapytała, spoglądając na niego, ale nie odpowiedział. Jasne stało się dla mnie, że jest najzwyczajniej w świecie zły na mnie za to że tak czule żegnałam chłopaków i chętnie dałam jakiemuś innemu chłopakowi numer, żeby się potem móc z nim spotkac. - Co mu jest? - Zapytał Ryan, wyciągając mnie tym samym z zamyślenia. - Zalejcie herbatę pójdę do niego.
Justin
Tak pewnie niech się spotkają...czy ona robi to celowo? Kurwa nie chce się z nią kłócic, ale pewnie zaraz przyjdzie i będzie dociekała czemu jestem wkurzony i jak zwykle ja nie wytrzymam wybuchnę i skończy się płaczem...
W tej chwili miałem cholerną ochotę w coś uderzyc, ale i to również musiałem w sobie zwalczyc. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłonie, kiedy nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi po schodach. - Justin? - To była Natalia...wiedziałem że zaraz przyjdzie... Co teraz? Nie mogę tego spieprzyc, obiecałem że się będę opanowywał, ale to jest cholernie ciężkie kiedy widzisz jak twoja dziewczyna z uśmiechem na twarzy proponuje jakiemuś innemu kolesiowi spotkanie. - Justin? Co jest? - Podeszła do mnie, delikatnie kładąc mi rękę na ramieniu. - Nic, wszystko w porządku. - Wyjaśniłem, ale dobrze wiedziała, że nie mówie jej prawdy. - Spójrz na mnie. - Położyła swoje dłonie po obu stronach mojej twarzy i pociągnęła tak, żebym spotkał jej wzrok swoim. - Słuchaj, nie kłam bo ja widzę jak coś się dzieje, plus myślałam, że mi ufasz. - W tym momencie posmutniała, a ja nie mogę znieśc tego, że to przeze mnie. - To nie tak, po prostu tak ochoczo jesteś nastawiona na spotkanie z nim i to czułe pożegnanie...szlak mnie trafiał i nie będę udawał że jest inaczej. - Wyjaśniłem. - Ufam ci jak nikomu innemu, ale zrozum to tak jak ja bym umawiał się z jakimiś innymi laskami. - W tym momencie wiedziałem, że Natalia myśli nad tym, co powiedziałem. Podeszła bliżej mnie i usiadła na mnie okrakiem, zarzuciła mi ręce na szyje – Okej, to obiecuje ci, że nie spotkam się z nim sama, będę z Broke, albo z tobą. Idziesz na taki układ? - No pewien kompromis zaproponowała. Wiem, że nie mogę trzymac jej z dala od ludzi, ale jak pomyśle, że jakiś koleś miałby trzymac na niej łapy to szlak mnie trafia. - Niech będzie. - Zgodziłem się i nie zdążając nic więcej powiedziec Natalia złączyła nasze usta delikatnie dołączając do tego język, co nie ukrywam cholernie mi się spodobało. Nie pozostałem jej dłużny, moje ręce masowały jej bok, po chwili opadliśmy na materac i robiąc przerwę na zaczerpnięcie powietrza spojrzała na mnie. - Nie zapominaj o tym, że cie kocham. - Powiedziawszy to ponownie musnęła delikatnie moje usta. - Nie zapomnę księżniczko.
- Chodźmy już na ten film, bo dawno nie oglądałam transformersów, a gra tam świetny aktor. - Klasnęła w dłonie schodząc ze mnie, co spodobało mi się już mniej. - Czy mam być zazdrosny? - Spojrzałem na nią, a po chwili oboje zaczęliśmy się śmiac. Dołączylismy do naszych przyjaciół którzy już siedzieli na kanapie z miską popcornu, herbata w dzbanku i innymi smakołykami na stole. - No nareszcie jesteście. - Broke poprawiła się z postawy leżącej na siedzącą a Ryan włączył film. Natalia usiadłam obok mnie wtulając się we mnie.
- Ej bo komuś dzwoni telefon... - Skomentował cicho Ryan, a ja załapałem że to mój. - Kurwa kogo teraz niesie... - Wstałem, i poszedłem na górę. - Może to mama. - Zasugerowała Natalia zatrzymując film. - Nie, już z nią rozmawiałem. - Odparłem i szybko znalazłem mojego iPhona gdzieś na łóżku, nie patrząc nawet na to kto dzwoni odebrałem połączenie. - Halo? - W odpowiedzi dostałem tylko radosny okrzyk. - Wróciłam!
Od momentu kiedy widziałam go w parku kiedy to miał tylko parę niewielkich rysunków na lewej ręce gdzie moją uwagę zawsze przyciągał jego tygrys, to jednak zdążył zrobic sobie całą resztę od nadgarstka aż po ramie. - Mmmm – Cichy jęk wydobył się z ust Justina. - Dzień dobry. - Odezwałam się do niego, całując delikatnie jego tors. - Hej księżniczko. - Uśmiechnął się do mnie zaspany z jeszcze zamkniętymi oczami. - Ledwo co się obudziłaś i już mnie obczajasz? - Tak...nawet z samego rana Justin potrafi być tak pewny siebie. Kiedy otworzył oczy były lekko podpuchnięte, od zaspania albo może i nie wyspania? - Tak, jasne przecież dopiero otworzyłeś oczy więc skąd możesz wiedziec że cię obczajam? - Zapytałam, spoglądając na niego. - Czułem jak twoje palce jeżdżą od mojej korony po szyję a na końcu do mojego ramienia kreśląc niewidzialną linię. - No tak, nic nie ujdzie jego spostrzegawczości. Jego łobuzerski uśmieszek wkradł się na jego twarz. - Czemu się tak cieszysz? - Spytałam, spoglądając na niego spod swoich rzęs. - Skoro ty mnie obczajasz to ja ciebie też chyba moge co nie? - Zachichotałam i wtuliłam się w niego, bo pomimo tego że potrafię być zarozumiała on działa na mnie w sposób odwrotny. Pewna siebie Natalia staje się nieśmiała, zakłopotana i się rumieni przez niego!
- Uwielbiam jak się czerwienisz jak powiem ci coś co wprawia cię w zakłopotanie. - Przyznał, a jedna jego dłoń powędrowała na mój policzek. - Czemu to tak na ciebie działa? Nie ukrywam, że bardzo mnie to intryguje. - Delikatnie mnie pocałował. - Bo to ty, nikt inny tylko ty. - Wzruszyłam ramionami. Kiedy chciałam coś dodac, nie pozwolono mi, usta Justina spoczęły na moich i delikatnie zaczęły się poruszac. Kiedy przejechał językiem pomojej wardze prosząc o wstęp, chętnie mu go udzieliłam. Jedna jego ręka spoczywała na moim kręgosłupie, druga zaś zjechała od policzka przez ramie, bok aż do pośladka za który mnie ścisnął dostając cichy jęk ode mnie. - Kocham Cię – Wyszeptał cicho w usta, nie przestając mnie całowac. - Ja ciebie też. - Moje palce mierzwiły jego nieułożone blond włosy, które nawet nieułożone, a potargane dają mu seksowny wygląd.
- Gołąbki wstajecie? - Usłyszeliśmy krzyk Broke z dołu. Zatrzymując się w jednej chwili Justin przeklął – Kurwa...- Na co zachichotałam. Spojrzał na mnie – Co cię tak śmieszy? - Zapytał, dalej trzymając swoje ręce tam gdzie wczesniej. Przypomnijmy, że ja dalej mam na sobie tylko jego koszulkę z wczoraj. - Z ciebie kochanie. - Musnęłam nosem jego szczękę i ponownie opuściłam głowę na poduszkę.
Nagle usłyszałam jak któreś z naszych przyjaciół idzie do góry, a Justin w momencie zaczął mnie całowac w szyje, gdzie mimowolnie odsunęłam głowę na bok aby ułatwic mu dostęp do niej. - Justin Broke tu chyba idzie. - Zaczęłam, ale on nie przestawał, opierał się jedną ręką o materac tak że był teraz na de mną, a druga z pupy powędrowała tam gdzie nie powinna. - Juss... - cicho jęknęłam, bo czując jego palce na mojej kobiecości, nie byłam w stanie powiedziec nic innego. - Ciii. - Przeszedł nagle do mojego czułego punktu, gdzie wiedział, że ponownie dostanie ode mnie jęk, ale się powstrzymałam bo Broke była już na schodach. - Jęknij dla mnie jeszcze raz kochanie. - Poprosił, ale ja pokręciłam głową w odmowie, bo mimo wszystko próbowałam się powstrzymac, aby Broke nie była świadkiem tego co potrafi zrobic ze mną Justin. - Nie? - Dopytał się, a ja pokiwał głową żeby widział, że nic z tego. Czułam jak tam na dole pulsuje – Jesteś już mokra kochanie, więc pozwól, że zrobie coś jeszcze. - Ej spytałam czy...
- Juuuuss... - I już nie wytrzymałam, poczułam jak zaczyna ruszac palcami w mojej dolnej partii - O Boże nie jesteście sami! - Po tym jak dostał to czego chce odpuścił przez co odsunął się ode mnie i położył obok. - Co? Już nawet nam się całowac nie wolno? - Spytał zdziwiony patrząc na Broke. - Aaa...eee to czemu ona jęknęła?! - Zszokowana spoglądała na nas. Raz na mnie a raz na Justina. - Nic nie poradzę, że tak na nią działam. - Zrezygnowana pokręciła głową i śmiejąc się zeszła na dół.
- Ty kretynie! - Uderzyłam go w ramie, a on udał urażonego – Ała...za co to? - Złapał się w miejsce gdzie go uderzyłam. - Ty się jeszcze pytasz za co?! - Krzyknęłam szeptem. - Jakoś wczoraj nie narzekałaś. - I wygrał. - Justin – Pisnęłam, ponownie chowając głowę w zagłębieniu jego szyi, a on w odpowiedzi się zaśmiał.
Po chwili mnie przytulił i tak jeszcze chwilę leżeliśmy. - Eee tego mogę wejśc na górę? - Tym razem to był Ryan, który najwidoczniej musiał iśc do łazienki. W tym momencie Justin odkleił się troszkę ode mnie i zaczął. - Mógł bym spędzic z tobą cały dzień tak leżąc w łóżku, ale widzisz, że obecnośc osób trzecich nam to uniemożliwia i musimy wstac. - Wyjaśnił, a ja zachichotałam. - Okej. - usiadłam na łóżku. - Możesz Ryan. - Chłopak wszedł niepewnie po schodach. - Hej. - Oboje z Jussem kiwnęliśmy głowami na przywitanie, a on sam udał się w stronę łazienki. - Dobra serio musimy wstac. - Odkopałam się z kołdry i wstałam. W momencie kiedy zrobiłam pierwszy krok wiedziałam, że coś jest nie tak. Poczułam ból tam gdzie działo się wczoraj dużo rzeczy. Starałam się iśc dormalnie, ale po mojej minie chyba nie udało mi się tego ukryc przed Jussem. - Coś nie tak? Boli cię? - Zapytał opiekuńczo stając koło mnie. - Wszystko w porządku. - Uspokoiłam go, bo nie chciałam, żeby czuł się źle z tym. - Przecież widzę. Kurwa mogłem być delikatniejszy. Przepraszam. - Przyciągnął mnie do siebie.
Na co ja ujęłam jego twarz w swoje dłonie i spojrzałam na niego. - Byłeś cholernie delikatny. To po prostu był mój pierwszy raz, to normalne. Następnym razem obejdzie się bez skutków na drugi dzień. - Uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie. - Okej. - Przytulił mnie i w tym momencie wyszedł z łazienki Ryan. - yyyy ten...do twarzy ci Natalia w bluzce Justina. - Podniósł kciuki do góry i przechodząc koło nas zszedł na dół.
Odeszłam od Justina i sięgnęłam po czystą bieliznę i jakieś ubrania.
- To ja idę się myc. - Powiedział i odwrócił się ode mnie i szedł w stronę łazienki. - Co? Nie! Ja teraz idę! - Podbiegłam do niego (co było w tym stanie czymś niemożliwym) i go zatrzymałam. - Jak to? Zajmowałaś kolejkę? - Spojrzał na mnie. - Eee no nie, ale przecież wstałam pierwsza i poszłam po czyste ubrania... - Wyjaśniłam. - Wiesz zawsze możemy dojśc do pewnego kompromisu i wziąśc prysznic razem. - Wzruszył ramionami, a na jego usta wkradł się dobrze mi znany łobuzerski uśmiech. - Moooże... - Uśmiechnęłam się i stając na palcach pocałowałam go delikatnie. Kiedy wiedziałam, że jego czujnośc jest uśpiona odepchnęłam go lekko i wbiegłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. - Eeej to było nieczyste zagranie! - Zaczął się skarżyc, na co ja tylko zaśmiałam się triumfalnie.
Puściłam wodę żeby zleciała zimna a sama ściągnęłam z siebie koszulkę Justina i odłożyłam ją na bok. Następnie weszłam do kabiny prysznicowej i pozwoliłam wodzie otulic moje ciało, które wczoraj doznało takie wielkiego przeżycia. Kiedy już się zrelaksowałam wzięłam swój truskawkowy żel i namydliłam się cała. Uwielbiam zapach truskawek, który rozszedł się po całej łazience. Spłukałam się cała, a następnie zaczęłam myc włosy. Masowałam skórę głowy, tak aby całe napięcie mogło ze mnie zejśc. Kiedy zakręciłam wodę po wypłukaniu piany i otworzyłam drzwiczki prysznica mogłam dostrzec unoszącą się parę w łazience. Owinęłam włosy ręcznikiem, a następnie osuszyłam ciało. Podeszłam do szafki na której pozostawiłam czystą bieliznę i założyłam ją, a następnie wciągnęłam na siebie spodnie dresowe i fioletową bluzkę z krótkim rękawem. Potem rozczesałam włosy i podpinając suszarkę do gniazdka zaczęłam je suszyc. Kosmyki latały mi na każdą stronę, a ciepłe powietrze które w nie wiało powodowało gęsią skórkę na moich rękach.
Kiedy zakończyłam moją toaletę poranną wyszłam z łazienki i zeszłam na dół gdzie wszyscy siedzieli i rozmawiali przy kominku. - Nooo nareszcie, mamy naszą zakochaną parkę na dole. - Broke skomentowała śmiejąc się i dając mi buziaka na przywitanie. - Dobrze nam się spało tyle. - wzruszyłam ramionami podchodząc do lodówki skąd wyciągnęłam ser, który potrzebny mi był do mojego śniadania. - Ooo kochanie zrobisz mi też? Ja bym poszedł się w tym czasie umyc? - Głos Justina doszedł do mnie, ze schodów. -Pewnie. - Uśmiechnęłam się do niego i postanowiłam wyciągnąc więcej składników do moich kanapek, a mianowicie szynkę, ogórka, rzodkiewkę, pomidora i paprykę. Rozłożyłam kromki chleba na blacie i zaczęłam robic śniadanie. Moje ulubione kolorowe kanapki gotowe były po około 15 minutach bo to bardzo pracochłonne danie.
- Mmm, pyszne było, ja pozmywam. - Justin wstał i zabrał się za mycie 3 talerzy i 2 kubków po naszej kawie. - Dobra to co robimy dziś, bo niestety jest brzydko i na zewnątrz nie da się nic robic – Ryan spojrzał za okno gdzie faktycznie było nie za ładnie. Westchnęłam i zaczęłam myślec. - Może zróbmy popcorn i włączmy sobie jakiś film co wy na to? - Zaproponowałam i miałam nadzieję, że się zgodzą, bo dawno nie oglądałam nic fajnego. - W sumie dobry pomysł, ja też z chęcią obejrzała bym coś ciekawego. - Broke poparła mój pomysł, więc zaczęłyśmy szukac popcornu i garnka do jego wykonania. - Ej chyba chłopaki właśnie wyjeżdżają. - Justin zauważył spoglądając w okno. - Co? To trzeba iśc się z nimi pożegnac! - Szybko poszłam założyc buty i kurtkę, a następnie otworzyłam drzwi i poszłam w kierunku chłopaków, którzy pakowali bagaże do samochodu. Strasznie sypał śnieg więc zanim do nich doszłam moje ciemne włosy były białe.
- Hej chłopaki! Co wy tak bez pożegnania pojedziecie? - Zapytałam uśmiechając się do nich. Jak tylko mnie zauważyli podeszli z wielkimi zacieszami na twarzach. - No tak, któż by inny mógł nas żegnac jak nie ty. - Przytuliłam ich obu kątem oka widząc niezadowolenie Justina który wraz z Ryanem i Broke podeszli do nas. - Mam nadzieję, że spotkamy się za niedługo. - Było mi przykro, że spotkamy się dopiero w wakacje, albo i dopiero za rok lub jeszcze więcej. Lubie tych wariatów, można się nieźle ubawic przy nich. - Wiesz w sumie przeprowadzam się do NY bo ojciec dostał tam robotę i całą rodziną jedziemy do jakiegoś fajnego mieszkania na Manhattanie. - Tylor powiedział coś co bardzo mnie ucieszyło, bo to znaczy, że będziemy mogli się częściej widywac, jednak założe się że mój chłopak tego faktu potem nie przemilczy i prędzej czy później się pokłócimy. - Poważnie!? Rany ale fajnie to koniecznie musimy się spotkac! - Klasnęłam w dłonie z radości. Nagle Tylor wyciągnął telefon i podał mi go. - Wstukaj swój numer to zadzwonię jak już będę w NY. - Uśmiechnął się do mnie, a ja wpisałam mu swój telefon i przy okazji jeszcze zapisałam. - Proszę, dzwoń to się spotkamy. - Przytuliłam ich kolejny raz a po chwili poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu w pasie. - Ta, miło było was poznac, do następnego. - Justin podał każdemu dłoń, nie puszczając mnie drugą ręką.
Kiedy już nasze pożegnanie dobiegło końca a tamci już pojechali my wróciliśmy do cieplutkiego domku. - Brr ale zimno, robię herbatę chce ktoś? - Zapytałam chuchając w swoje dłonie, żeby je ogrzac. - Zrób w dzbanku. - Broke zaproponowała ściągając buty. - Dobry pomysł. - Przytaknęłam i poszłam wstawic wodę. Widziałam że Justin jakoś umilkł i po ściągnięciu kurtki poszedł na górę. - Gdzie idziesz? - Zapytała, spoglądając na niego, ale nie odpowiedział. Jasne stało się dla mnie, że jest najzwyczajniej w świecie zły na mnie za to że tak czule żegnałam chłopaków i chętnie dałam jakiemuś innemu chłopakowi numer, żeby się potem móc z nim spotkac. - Co mu jest? - Zapytał Ryan, wyciągając mnie tym samym z zamyślenia. - Zalejcie herbatę pójdę do niego.
Justin
Tak pewnie niech się spotkają...czy ona robi to celowo? Kurwa nie chce się z nią kłócic, ale pewnie zaraz przyjdzie i będzie dociekała czemu jestem wkurzony i jak zwykle ja nie wytrzymam wybuchnę i skończy się płaczem...
W tej chwili miałem cholerną ochotę w coś uderzyc, ale i to również musiałem w sobie zwalczyc. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłonie, kiedy nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi po schodach. - Justin? - To była Natalia...wiedziałem że zaraz przyjdzie... Co teraz? Nie mogę tego spieprzyc, obiecałem że się będę opanowywał, ale to jest cholernie ciężkie kiedy widzisz jak twoja dziewczyna z uśmiechem na twarzy proponuje jakiemuś innemu kolesiowi spotkanie. - Justin? Co jest? - Podeszła do mnie, delikatnie kładąc mi rękę na ramieniu. - Nic, wszystko w porządku. - Wyjaśniłem, ale dobrze wiedziała, że nie mówie jej prawdy. - Spójrz na mnie. - Położyła swoje dłonie po obu stronach mojej twarzy i pociągnęła tak, żebym spotkał jej wzrok swoim. - Słuchaj, nie kłam bo ja widzę jak coś się dzieje, plus myślałam, że mi ufasz. - W tym momencie posmutniała, a ja nie mogę znieśc tego, że to przeze mnie. - To nie tak, po prostu tak ochoczo jesteś nastawiona na spotkanie z nim i to czułe pożegnanie...szlak mnie trafiał i nie będę udawał że jest inaczej. - Wyjaśniłem. - Ufam ci jak nikomu innemu, ale zrozum to tak jak ja bym umawiał się z jakimiś innymi laskami. - W tym momencie wiedziałem, że Natalia myśli nad tym, co powiedziałem. Podeszła bliżej mnie i usiadła na mnie okrakiem, zarzuciła mi ręce na szyje – Okej, to obiecuje ci, że nie spotkam się z nim sama, będę z Broke, albo z tobą. Idziesz na taki układ? - No pewien kompromis zaproponowała. Wiem, że nie mogę trzymac jej z dala od ludzi, ale jak pomyśle, że jakiś koleś miałby trzymac na niej łapy to szlak mnie trafia. - Niech będzie. - Zgodziłem się i nie zdążając nic więcej powiedziec Natalia złączyła nasze usta delikatnie dołączając do tego język, co nie ukrywam cholernie mi się spodobało. Nie pozostałem jej dłużny, moje ręce masowały jej bok, po chwili opadliśmy na materac i robiąc przerwę na zaczerpnięcie powietrza spojrzała na mnie. - Nie zapominaj o tym, że cie kocham. - Powiedziawszy to ponownie musnęła delikatnie moje usta. - Nie zapomnę księżniczko.
- Chodźmy już na ten film, bo dawno nie oglądałam transformersów, a gra tam świetny aktor. - Klasnęła w dłonie schodząc ze mnie, co spodobało mi się już mniej. - Czy mam być zazdrosny? - Spojrzałem na nią, a po chwili oboje zaczęliśmy się śmiac. Dołączylismy do naszych przyjaciół którzy już siedzieli na kanapie z miską popcornu, herbata w dzbanku i innymi smakołykami na stole. - No nareszcie jesteście. - Broke poprawiła się z postawy leżącej na siedzącą a Ryan włączył film. Natalia usiadłam obok mnie wtulając się we mnie.
- Ej bo komuś dzwoni telefon... - Skomentował cicho Ryan, a ja załapałem że to mój. - Kurwa kogo teraz niesie... - Wstałem, i poszedłem na górę. - Może to mama. - Zasugerowała Natalia zatrzymując film. - Nie, już z nią rozmawiałem. - Odparłem i szybko znalazłem mojego iPhona gdzieś na łóżku, nie patrząc nawet na to kto dzwoni odebrałem połączenie. - Halo? - W odpowiedzi dostałem tylko radosny okrzyk. - Wróciłam!
_______________________________________
Przepraszam że nie wstawiam już rozdziałów tak często jak kiedyś ale po pierwsze nie mam czasu pisac wgl bo cały czas coś robię plus kutrcze naprawdę zastanawiam się nad zakończeniem tego opowiadania bo ... to już nie że Was jest mało bo nawet dla 1 osoby to było by warto ale po prostu mnie się już nie chce, nie używam już tak często komputera, więcej się uczę a jak nie to i tak jestem zabiegana ;/ Przepraszam ... nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa ale jak by znalazła sie jakaś osoba z Was która chciałą by to opowiadanie kontynuowac to proszę o kontakt ;)
@natala_belieber
niedziela, 5 października 2014
Rozdział 49
Rozdział +18 czytasz na własną odpowiedzialnośc ;)
Justin
- Jakie macie plany na dziś? - Zapytała Broke patrząc na mnie i Natalie. - W sumie to jeszcze nie wiem, a macie jakieś propozycje? - Zapytałem otwierając okno, bo chciałem zapalic. - Bob i Taylor jutro już jadą i chcieli nas zaprosic na taką posiadówkę u nich. - Odezwał się Ryan, który również postanowił sobie zapalic. - W sumie czemu nie. Możemy iśc. - Poczułem jak Natalia przytula się do mnie od boku na co i ja objąłem ją . - No skoro masz ochotę to ja też jestem za. - Przytaknąłem i zaciągnąłem się kolejny raz. Nadal nie mogę uwierzyc w to że tak beznadziejnie zakończył się mój wieczór z Natalią. Mogło być tak pięknie, ale najpierw jej mama, potem Ryan z Broke wrócili i całą wspaniałą atmosferę trafił szlak. - O czym myślisz? - Zapytała Natalia patrząc się na mnie. Kiedy zauważyłem, że naszych przyjaciół nie ma już w salonie mogłem swobodnie mówic. - Bo nie mogę przeżyc, że tak teatralnie nam wczoraj przerwano. - dopaliłem papierosa i wyrzuciłem do śmieci. - Najwidoczniej tak miało być. - Puściła do mnie oczko i chciała odejśc, ale złapałem ją i odwróciłem przodem do mnie - Sugerujesz coś? - Spojrzałem na nią. - a masz coś konkretnego na myśli? - Zapytała z uśmiechem na twarzy, na co ja spoważniałem. - Wczoraj mogło do czegoś dojśc i pytam się czy byłaś pewna tego, że chcesz się ze mną kochac. - Kiedy zauważyła moją poważną postawę, to również i ona przestała się uśmiechac. - Wiem, że mogło do czegoś dojśc. I tak Justin byłam i dalej jestem pewna że chce przeżyc z Tobą swój pierwszy i każdy następny raz. - Na tą wiadomośc uśmiechnąłem się i przyciągnąłem bliżej siebie. - Bardzo cię kocham wiesz o tym? - Chciałem żeby wiedziała, że jest dla mnie ogromnie ważna. Na moje słowa przytaknęła głową i mocno się przytuliła. - Ja ciebie Justin też. - Chwilę tak staliśmy, aż Ryan wrócił z Broke. - Dobra papużki co robimy na obiadek? - Na myśl o gotowaniu Natalia się ożywiła. - Ja gotowałam ostatnio cały czas, teraz wasza kolej. - Podniosła ręce do góry i poszła usiąśc na kanapie. - Taaa, to ja eee pójdę sprawdzic jak tam w kominku. - Również odszedłem i dołożyłem do ognia, żeby nie zgasł. - Dobra, dobra to my ugotujemy coś. - Broke przewróciła oczami i powyciągała jakieś najpotrzebniejsze rzeczy i razem z Ryanem zabrali się do przyrządzania obiadu. - To my wam nie będziemy przeszkadzac. - wstałem i wziąłem Natalię za rekę. - Idziemy się ubrac i wychodzimy. - Zdezorientowana poszła za mną do góry. - Gdzie mnie zabierasz? - Zapytała. - Zobaczysz, ale ubierz się ciepło. - Puściłem jej oczko i zacząłem się przebierac.
- Czemu akurat indianin? - Nagle zadała pytanie o moje tatuaże. Wzruszyłem ramionami. - To symbol mojego ulubionego klubu hokejowego. - pokiwała głową. - To wszystko wyjaśnia. - Uśmiechnęła się i poszła do łazienki się przebrac. - Ale wiesz, że nie musisz nigdzie wychodzic? - Spojrzałem na nią z uśmiechem i w zamian dostałem tylko ręcznikiem. - Czekam na dole. - Oznajmiłem i zszedłem po schodach na dół. - I jak wam idzie gotowanie? - Podszedłem do nich sprawdzając co będą robic. - Nie gotujesz to spadaj. - Zaśmiała się Broke. - Kuchnia wydaje za dwie godziny proszę się nie spóźnic. - Dokończył za nią Ryan i spojrzał na nią. Kurde on serio się w niej zakochał. No nieźle, porobiło się w tej naszej paczce. W sumie na początku myślałem, że on ma coś do Natalii, ale kiedy zaczął mi tak z nią pomagac i rozmawiac z nią o mnie, to pomyślałem sobie, że się mylę. Teraz jednak widzę, że to o Broke cały czas mu chodziło.
- Możemy iśc. - Oznajmiła Natalia, przerywając moje przemyślenia. - Okej. To do zobaczenia ludziska. - Pożegnaliśmy się i po założeniu butów i kurtek wyszliśmy z domku. - To gdzie idziemy? - Dopytywała się z zaciekawieniem, a mnie bardzo to śmieszyło, bo wyglądała jak dziecko które nie może się już doczekac swojego prezentu. - lubisz jeździc na nartach? - Zapytałem, na co ona pokręciła przecząco głową. - Nie, kiedyś jak byłam na obozie miałam beznadziejnego nauczyciela i on mnie zniechęcił. - Byłem zdziwiony, bo dla mnie jako chłopaka z Kanady to podstawowa umiejętnośc. - To dziś będziesz miała świetnego nauczyciela, ale co powiesz na deskę, a nie narty? - Spytałem, ale jej ten pomysł średnio się spodobał. - Dobra to mam jeszcze inny pomysł, który już zaakceptujesz, ale za to nie powiem ci co to jest. - Uśmiechnąłem się, a Natalia przez całą drogę męczyła mnie gdzie idziemy, jednak byłem nie ugięty postanowiłem jej nic nie mówic.
Natalia
- Wyciąg widokowy! - Klasnęłam w dłonie, bo ja takie rzeczy uwielbiam. Wszędzie biało, śnieg i góry i przyroda dookoła nas. To jest coś pięknego. - Wiedziałem, że ci się spodoba. - Justin podszedł do kasy, zapłacił a następnie poszliśmy do kolejki, bo była spora.
- Przepraszam, masz może ogień? - Jedna z dziewczyn z grupki przed nami zapytała Justina. Akurta w tym momencie nie wykazywaliśmy żadnych oznak bycia razem, więc dziewczyna postanowiła pozarywac do mojego chłopaka. - Tak, jasne. - Justin wyciągnął zapalniczkę i pomógł zapalic jej papierosa. - Dzięki, tak w ogóle to Miley jestem. - Podała mu rękę, którą on z uśmiechem uścisnął. - Miło mi Justin, a to... - Nie dałam mu dokończyc, tylko wtrąciłam się. - A ja jestem Natalia dziewczyna Justina. - Również podałam jej dłoń, ale ścisnęła ją od niechcenia i uśmiechając się ostatni raz do tego obok mnie odwróciła się. - pięknie, pięknie. - Pokręciłam głowa patrząc się na niego. - No co? Nie mogłem nie być miły, skoro ona była miła. - Był spanikowany, a mnie zachciało się śmiac i w końcu nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. - Ej no co? - Spojrzał na mnie. - Wyglądałeś tak śmiesznie z tym spanikowanym wyrazem twarzy.
Kiedy w końcu przyszła kolej na nas, ustawiliśmy się odpowiednio i wsiedliśmy na naszą ławeczkę czy jakkolwiek się to nazywa. Muszę przyznac, że na górze było bardzo zimno, nawet Justin zauważył, że rozbierac się to ja ochoty nie miałam. - Chcesz kurtkę? - Zapytał, ale pkręciłam głową â Nie, bo tobie będzie zimno, a mi wystarczy, że mnie po prostu przytulisz i już. - Przybliżyłam się i wtuliłam się w Jussa. - Uwielbiam takie widoczki. - Oznajmiłam z uśmiechem na twarzy. Bo taka natura to jest coś co uwielbiam. Uspokajam się kiedy spaceruje po lesie, łąkach, dróżkach na uboczach. Kiedyś często tak spacerowałam, po tym jak przestałam tańczyc i występowac. To było jedyne zajęcia które pozwalało mi się uspokoic.
- Patrz, tam jest nasz domek. - Justin pokazał mi mniej więcej miejsce gdzie mieszkaliśmy, ale ja oczywiście wiecznie ślepa nie wiedziałam gdzie konkretnie. - Wiesz w sumie to nieważne. - Justin machną ręką. - Jak to, ale ja chce zob. - W tym momencie poczułam jak usta Justina połączyły się z moimi w delikatnym pocałunku, który z każda chwilą stawał się coraz głębszy. Juss przejechał językiem po mojej dolnej wardze, chcąc żebym pozwoliła mu na coś więcej. Nie stawiałam oporów i nie pożałowałam tego, bo każdy jego pocałunek jest taki zmysłowy, nawet jak na tego ostrego, mega opancerzonego i pewnego siebie faceta. Od jego pocałunków moje motyle w brzuchu wariują jakby miały zaraz tam eksplodowac. To jest takie fantastyczne uczucie. - Już cieplej? - zapytał odrywając się troszkę ode mnie. - Mhm. Już tak. - Uśmiechnęłam się do niego i resztę naszej atrakcji milczeliśmy, przytuleni do siebie, do momentu kiedy musieliśmy schodzic i wracac do domu. - Musimy tam wracac tak wcześnie? - Zapytał z grymasem na twarzy, a ja nie miałam serca mu odmawiac. - W sumie to nie, najwyżej odgrzejemy sobie obiad, albo sami sobie coś zrobimy. - Uśmiechnęłam go i musnęłam jego usta swoimi. - No to idziemy się przejśc. - pociągnął mnie za sobą, ale kompletnie nie miałam pojęcia gdzie. - Ale, że tam? Wiesz w ogóle co tam jest? - Zapytałam, ale w odpowiedzi dostałam śmiech. - Ej ja poważnie się pytam, bo się zgubimy. - Tak, spanikowałam, bo nie lubię chodzic w nieznane. - Spokojnie księżniczko, pewnego felernego wieczoru dane mi było tędy iśc. - No i w tym momencie wszystko już zrozumiałam. Wtedy kiedy się pokłóciliśmy, a raczej kiedy uderzył Tylora zniknął. Przynajmniej już wiem gdzie poszedł i czemu tak długo go nie było.
- Boisz się ciemności? - Zapytał nagle, kiedy wracaliśmy już do domu. Pomimo wczesnej godziny, było już ciemno i wszędzie paliły się latarnie. - To zależy. - Stwierdziłam, idąc obok Justina. - Zależy od czego? - Spojrzał na mnie, zatrzymując się. - Od tego czy jestem sama czy z kimś. - Wzruszyłam ramionami. - Czyli jak byśmy szli i nagle zrobiło się ciemno wszędzie i słychac było jakieś dziwne odgłosy, to jak bym przytulił cię o tak. - Przysunął mnie bliżej siebie i objął moje ciało swoimi dłońmi. - To czuła byś się bezpieczniej? - W tym momencie miałam taką straszną ochotę podrażnic się z nim i oczywiście nie mogłam się temu oprzec. - W sumie to czuła bym pewną ulgę, bo jak by coś to nie ja jedyna została bym napadnięta, pobita albo zabita. Ty też wtedy byś oberwał i mój strach miał by jakiegoś kompana z twoim strachem. - Wyjaśniłam mu i zaczęłam się śmiac. Na co Justin tylko przymknął oczy - Oooo no pięknie! Ja tu chcę być romantyczny a ty wszystko psujesz! - Zaczął się śmiac. - Niech cię tylko dorwę. - Zaczął mnie gonic, a ja uciekałam. Nie ukrywam że było mega ślisko, a moje buty nie były przystosowane do takiego biegania. Nagle gdzieś zgubiłam Justina, skręciłam parę razy i nie bardzo wiedziałam, gdzie się znalazłam. W momencie kiedy chciałam się zatrzymac, nie wyrobiłam i upadłam. Chcąc wstac poczułam parę mocnych rąk. - Boże Justin! - Odwróciłam się, ale ku mojemu zdziwieniu koło mnie nie stał Justin, tylko jakiś wysoki, dobrze zbudowany blondyn z wielkim uśmiechem. - Przykro mi ale nie jestem ani Bogiem ani żadnym Justinam. Nazywam się Joe. - Głos chłopaka był głęboki i poważny, na tyle na ile go widziałam mogłam oszacowac, że ma może około 25 lat. - Kurcze przepraszam, myślałam, że to mój chłopak. - Wyjaśniłam mu, otrzepując się ze śniegu. - Ohh to wyjaśnia czemu nazwałaś mnie Justin, ale nadal nie wiem jak się nazywasz piękna nieznajoma. - Noo dobra zrobiło się dziwnie, a ja nie wiem gdzie jest Juss i bardzo mnie to zaczęło niepokoic. - No tak, przepraszam. Nazywam się Natalia. - Przedstawiłam się i zaczęłam rozglądac się za Justinem. - To co tutaj robisz? - zapytał, a ja westchnęłam i zaczęłam mu wyjaśniac. - Bo byłam na spacerze z Justinem, moim chłopakiem - Podkreśliłam te ostanie dwa słowa. - I zaczęliśmy się wygłupiac i jakoś tak wyszło, że wylądowałam tutaj. - Zaśmiałam się troszkę niezręcznie. - To chodź poszukamy tego twojego księcia. - Podał mi rękę i troszkę to dziwne było, że tak ochoczo mi pomógł. - Poradzę, sobie sama, ale dziękuję. - Uśmiechnęłam się i w momencie kiedy Joe miał mi coś odpowiedziec usłyszeliśmy mój wybawicielski głos. - O Natalia tu jesteś! - Zawołał Justin, a ja w duchu dziękowałam, że to on mnie znalazł, a nie ja jego. - To...to jest twój chłopak? - Joe był lekko zmieszany i mimo tego że wydawało mi się, że jest wysoki to kiedy Justin podszedł do nas okazało się, że jest wyższy niż mój nowo poznany znajomy. - Kto to jest? - Zapytał Juss, a ja podeszłam bliżej niego i wyjaśniłam - To jest Joe. Jak chciałam się zatrzymac to upadłam i pomógł mi wstac, a potem chciał pomóc mi ciebie szukac, ale ty zrobiłes to pierwszy i znalazłeś mnie. - Posłałam mu wzrok ,, i dzięki Bogu''. - Dziękuję, że pomogłeś, a teraz wybacz ale my będziemy już wracali. - Chłopaki uścisnęli sobie dłonie, ja uśmiechnęłam się do Joe'go i razem z Justinem wrócilismy do domu.
- Gdzie wy byliście? Zaraz musimy iśc do chłopaków. - Zaczęła Broke, wstając z kanapy, na której siedziała z Ryanem. - Lepiej zapytaj gdzie nas nie było. - Oboje się zaśmialiśmy. - Ej stary mogę cię prosic na słowo. - Justin odezwał się do swojego przyjaciela i oboje weszli na górę. - O co mu chodzi? - Zapytała Broke podchodząc do mnie. - Skąd mam wiedziec? Nie mam pojęcia co on od niego chce. - Wzruszyłam ramionami i podeszłam do kuchenki sprawdzając co oboje z Ryanem ugotowali. - Mmm gulasz! - Postanowiłam podgrzac, bo ja byłam głodna, a o Jussie już nie wspomnę. - Tak, fajnie że jedliśmy sami. - Skomentowała Broke, nalewając sobie wody mineralnej do szklanki. - No właśnie! Byliście sami! Jak tam się sprawy mają? - Zapytałam, bo byłam strasznie ciekawa tego czy są już razem. - Bez zmian. Dopóki nie zerwę z Codym, nie mogę wiązac się z Ryanem i on to rozumie. - Wyjaśniła mi, a ja w sumie zapomniałam o tym, że jeszcze ma chłopaka. W sumie troszkę mi go szkoda bo jest fajny i przede wszystkim zależało mu na Broke. Mam nadzieję, że nie znienawidzi jej, bo ona by tego nie zniosła. Aczkolwiek jak by nie patrząc zaraz będzie z innym chłopakiem, to zaraz pójdzie opinia, że ona jak i ja jesteśmy głupie itd.
- Dzięki stary. - Usłyszałyśmy jak chłopaki schodzą z góry. - Co to za tajemnice? - Zapytałam, spoglądając z uśmiechem na Justina. - niespodzianka kochanie. - Podszedł do mnie i mnie pocałował delikatnie. - no tak ty i te twoje pomysł. - Pokręciłam w rozbawieniu głową. - Nie mów że ci się nie podobają. - Odezwał się ponownie z tym swoim łobuzerskim uśmiechem. - Oj no dobrze, niech ci będzie. Jesz ze mną? - Zapytałam chcąc wyciągnąc talerze. - Pewnie, jestem cholernie głodny. - Pomógł mi nałożyc i oboje usiedliśmy jedząc a tamta dwójka poszła już przygotowywac się do wyjścia.
- Dziewczyny wychodzimy! - Usłyszałyśmy zniecierpliwionego Justina. - Już! Zawołałam i zeszłmyśmy obie na dół. Założyłam na siebie tunikowaty sweterek żółty i czarne rajstopy. Włosy rozpuszczone tylko troszkę pokręcone i lekki makijaż bo jak już kiedyś wspominałam nie jestem zwolenniczką mocnych makijaży. - Noo naresz... łoł... - kiedy nas zobaczyli oboje stanęli jak posągi. - Co? Coś nie tak? - Zapytałysmy w tym samym momencie. - Nie! Wręcz przeciwnie! Wyglądacie nieziemsko. - Odpowiedzieli i po ubraniu butów i kurtek wyszliśmy do chłopaków.
- Siema! - Zawołałam, Bob który nam otwierał przywitał nas ciepło i wpuścił do środka. - hejka. - Odezwał się Tylor z kuchni. - Miło że wpadlście! - Zdjęliśmy kurtki, ale nawet dobrze nie weszlismy kiedy Ryan nagle walnął się w czoło. - Kurde....zapomniałem o czymś. Zaraz wracam. - Justin odprowadził go wzrokiem do wyjścia, po czym myślami był zupełnie gdzie indziej. - Dobrze się czujesz? - zapytałam, lekko zmartwiona. - Co? Ja? Tak, kochanie wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Zapewnił mnie, całując mnie w czoło. - Chodźcie mamy dużo dobrego jedzenia i do picia co tylko chcecie. - Oczywiście, wódka i piwo górowały, ale ja oczywiście zajęłam się wodą i sokami.
- to po jednym? - Zapytał Bob rozkładając kieliszki każdemu, łącznie ze mną. - Ja dziękuję. - Obróciłam mój kieliszek do góry dnem. - Czemu? Ostatnia noc i się z nami nie napijesz? - Starał się mnie przekonac, ale byłam nie ugięta, bo miałam co do dzisiejszego wieczoru pewien plan. - Serio, ja nie chce i nie mam ochoty. - Odpowiedziałam kiwając głową. - Dobra, niech ci będzie.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy. Ryan z Bobem najwidoczniej znaleźli wspólny język, bo oboje nadawali równo i ciężko było ich przekrzyczec czasami. - Która godzina? - Zapytałam siedzącego obok mnie Tylora. - czekaj. - w momencie sięgnął po swój telefon. - 23:32 a co? - Zapytał, spoglądając na mnie. - Trochę źle się czuję i zastanawiam się czy nie iśc się położyc. - Odpowiedziałam. - Co jest Natalia? - Zapytał Justin opiekuńczym tonem głosu - Trochę mnie głowa boli i tyle. - Wyjaśniłam, a w środku miałam ochotę pęknąc ze śmiechu, jednak trzymałam się twardo. - Szkoda, bo mamy zamiar siedziec tu aż uśniemy, ale jak się źle czujesz to może idź się położyc, hmm? - Zaproponował Tylor, kładząc mi rękę na ramie, co wiedziałam, że doprowadza Justina do białej gorączki, jednak powstrzymywał się od czegokolwiek uszczypliwego. - I chyba tak zrobię. - Przytaknęłam i wstałam zmierzając do wyjścia. - Pójdę z tobą. - Justin podał mi kurtkę i sam założył swoją. - Nie musisz poradzę sobie naprawdę. Umyję się i położe nic wielkiego. - Wiedziałam, że i tak pójdzie ze mną, ale musiałam grac. - Nic z tego idę z tobą. - Uśmiechnęłam się delikatnie i pożegnawszy się ze wszystkimi wyszliśmy i udaliśmy się do naszego domku.
- Bardzo cię ta głowa boli? - Zapytał Juss obejmując mnie opiekuńczo. - Wezmę sobie coś przeciw bólowego i mi powinno przejśc. - Powiedziałam, ale załamał mi się głos bo w środku czułam już nie rozbawienie a zdenerwowanie tym co nadchodziło. - Czekaj otworzę drzwi. - Czekałam, z niecierpliwością, kiedy tylko je otworzył weszłam szybko do środka, ściągnęłam kurtkę i buty następnie czekając aż zrobi to Justin. - Dobra to połóż się tutaj a ja zaraz przyniose ci coś do... - Nie dałam mu dokończyc pocałowałam go delikatnie. - łoł za co to? - Zapytał. - Tak bez okazji. Przybliżyłam się i pocałowałam go kolejny raz. - Ej przecież się źle czułaś - postanowiłam dac mu chwilę na zastanowienie. moim lekkim uśmiechem dałam mu małą podpowiedź.
- Zaraz ciebie wcale głowa nie boli prawda? - W końcu do niego dotarło. - Brawo, kochanie. Załapałeś nawet szybciej niż się spodziewałam. - Ponownie złączyłam nasze usta a potem zaczeliśmy kierowac się schodami ku górze. Kiedy tam dotarliśmy zauważyłam pozapalane świeczki wszędzie. - Ej co tutaj... - Wtedy to Justin podszedł do mnie z uśmiechem - Niespodzianka księżniczko. - Zachichotałam. To niesamowite, że oboje pomyśleliśmy o tym samym. - Widzę, że oboje mieliśmy plany co do tego wieczoru. - Podeszłam bliżej niego, kładąc mu dłonie na klatce piersiowej. - Tak, chyba tak. Pytanie czy jesteś tego pewna, że chcesz to dziś zrobic? - Zapytał delikatnie. Na co ja pokiwałam twierdząco głową. - Tak, chce. - Kiedy tylko Justin to usłyszał przycisnął swoje usta do moich, nie mocno, a delikatnie i zmysłowo, co powodowało że mój żołądek wywiną koziołka. Justin trzymał swoje ręce na moich biodrach kreśląc kciukami niewidoczne wzorki - Natalia, nie musisz mi nic udowadniac teraz, jeżeli nie jesteś gotowa to ja poczekam. - Powiedział myśląc, że to na co się zdecydowałam miałam robic na siłę. - Wiem, ale chce pokazac ci że cie kocham i że ci ufam. - odpowiedziałam mu delikatnie muskając jego szyję. - W takim razie ok - Potem cała atmosfera się zmieniła, wszystko działo się wolniej, a Justin stał się ostrożniejszy. Pochylił się aby złączyc nasze usta, a ja poczułam pewnego rodzaju dreszcz emocji który mnie przeszedł. - Zjechał rękami po kręgosłupie aż do mojej pupy ściskając ją i w odpowiedzi dostał mój cichy jęk. Postanowiłam zrobic pierwszy krok i chyciwszy dół jego koszulki podniosłam ją do góry pomagając mu ściągnąc ją. Wtedy jego ręce również powędrowały do mojego swetra ściągając go i pozostawiając mnie w staniku. Potem pomógł mi zdjąc rajstopy i w efekcie stałam blisko niego w bieliźnie, zarumieniłam się, bo wiedziałam co nastąpi za moment. O dziwo Justin patrzył w moje oczy, a nie na moje ciało, poczułam wtedy z nim pewną więź, coś wyjątkowego co było między nami. - Kocham Cię Natalia. - Usłyszałam jego szept koło mojego ucha, a potem zaczął całowac mnie w miejsce koło ucha, przez co nie mogłam się na niczym skupic, bo wiedział, że to jest jedno z moich czułych punktów. - Ja ciebie też. - Wydyszałam, a potem poczułam jak zjeżdża swoimi pocałunkami na moją szyję, dekolt a potem brzuch zatrzymując się przy gumce moich majtek. Następnie wstał i ponownie złączył nasze usta w namiętnym pocłunku, jego język walczył z moim. Jednak w pewnym momencie poczułam jak tył moich kolan dotyka łóżka. Justin delikatnie pchnął mnie na nie az powoli opadłam na materac. Potem rozpiął pasek swoich jansów i zdjął je zostając w bokserkach. Mogłam teraz dostrzec jego wzwód. Zastanawiałam się jak coś tak dużego może się we mnie zmieścic, jednak postanowiłam nie zaprzątac sobie tym teraz głowy, bo zaraz moja zagadka i tak zostanie rozwikłana. Justin położył się tak, że czułam jego na swoim małym ciele, jedną ręką opierał się o materac a drugą masował mój bok, zaraz potem wsunął ją pod moje plecy i zgrabnie rozpiął mój stanik. Zamarłam w momencie kiedy go ściągnął i odrzucił na bok. Musiał to dostrzec, bo zaczął całowac nowo odkryty skrawek mojego ciała - Jesteś taka piękna kochanie. - Zapewniał mnie i ponownie pocałował mnie w usta. Moje palce masowały skórę jego głowy, przez co usłyszałam jęk. W tym momencie postanowiłam obrócic nas tak, że tym razem to ja górowałam nad nim. Pozostawiałam mokre pocałunki na jego szyi, ssąc i liżąc jego skórę. Następnie przeszłam do jego obojczyka, torsu i brzucha, a potem wzięłam w zęby gumkę od jego bokserek i lekko naciągnęłam po czym puściłam. Słyszałam z jaką trudnością oddycha, wtedy zamiast od razu przejśc ponownie do góry powoli przesuwałam swoim ciałem tak, aby jego penis mógł poczuc mnie od szyi po moją kobiecośc od której dzieliła go tylko tkanina moich majtek. - Boże Natalia...- Nie dałam mu dokończyc, bo ponownie złączyłam nasze usta w pocałunku. Jednak moja dominacja nie trwała długo. Justin przewrócił nas tak, że teraz to on był nade mną. Splątał nasze palce ze sobą unosząc je ponad moją głowę i przybliżył się tak, że mogłam poczuc na udach jego przyjaciela. Po chwili jednak puścił jedną dłonią moją dłoń i powędrował nią do mojej kobiecości. - To może zabolec, ale tylko na początku, potem będzie lepiej. - Zapewnił mnie, przygryzłam wargę i pokiwałam głową, na znak, że jestem gotowa. Pocałował mnie uwalniając moją wargę i najpierw swoją ręką sprawnie ściągnął mi majtki odrzucając je gdzieś w kąt, a potem delikatnie wszedł we mnie, jednym palcem, poczułam pewnego rodzaju ból, ale zrobił to tak powoli i delikatnie że z każdą chwilą przyzwyczajałam się do tego uczucia. Kiedy ostrożnie zaczął poruszac nim, zassałam powietrze przez co spojrzał mi w oczy - Wszystko w porządku. - Ledwo mogłam się skupic na tym co do mnie mówił, jedyne co mogłam zrobic to przytaknełam mu. Poczułam jak robię się coraz bardziej mokra, a moje ścianki zaciskają się i w tym momencie Justin zabrał swój palec, na co zdezorientowana spojrzałam na niego C-co robisz? - Zapytałam zdyszana. - Jako twój chłopak, muszę sprawic, żebyś czuła się dobrze. I właśnie to zamierzam teraz zrobic. - Nie dopytując się, zauważyłam że ustawia się pomiędzy moimi nogami. Pocałował mnie ponownie - Gotowa? - Spytał ostatni raz i otworzył malutkie opakowanie z prezerwatywą, którą po chwili założył. - Tak. - Odparłam i w danym momencie poczułam jak wchodzi we mnie cały powoli i ostrożnie.
- Tak bardzo cię kocham Natalia - Złożył kolejny pocałunek na moich ustach, a jego wyznanie odbijało się w mojej głowie. - Ja ciebie też Justin. - Odparłam jednym tchem.
Na razie Justin nie ruszał się czekając aż przywyknę do jego rozmiaru. - Już możesz - Oznajmiłam mu, a kiedy wyszedł ze mnie, a potem ponownie wszedł wygięłam plecy w łuk, z rozkoszy jaką mi dawał. Wziął to za znak, że może w końcu i on zaznac tego na co tak długo czekał. Zaczął ruszac się stanowczo, ale ostrożnie upewniając się że oboje czuliśmy się tak samo niesamowicie.
- J-Justin - Jęknęłam, czując jak moje ścianki się zaciskają wokół Jussa. - Kurwa jesteś taka ciasna kochanie. - Wydyszał, poruszając się jeszcze szybciej i pewniej. Oboje byliśmy blisko końca, i kiedy to nastąpiło poczułam się jeszcze lepiej, to była pewnego rodzaju błogośc i satysfakcja. - Kurwa Natalia... - Kiedy i Justin doszedł, jego ciało opadło przy moim. Objął mnie i leżeliśmy w ciszy uspokajając nasze oddechy, które były nierówne.
Po chwili Justin wyszedł ze mnie już całkowicie. Nie byłam pewna czy jestem gotowa na drugą rundę dlatego też nie protestowałam.
Kiedy tak leżeliśmy wtuleni w siebiem postanowiłam zacząc rozmowę. - Justin... - Nie bardzo wiedziałam jak zapytac - Tak?
- Wiem, że to nie był twój pierwszy raz, ale powiedz szczerze jak było? - Zapytałam w końcu nieśmiało i Justin to wyczuł. Obrócił mnie przodem do siebie i spojrzał mi głęboko w oczy. - Było wspaniele, bo z tobą. Kochanie to było tak bardzo niesamowite i to był tak samo mój pierwszy raz tak jak i dla ciebie. - Z jednej strony cieszyłam się że nie było źle, ale jego odpowiedź mnie zaskoczyła. - Jak to? Przecież ty... - Nie dokończyłam bo nie bardzo wiedziałam jak. - To proste, pierwszy raz zrobiłem to z miłości. - Odpowiedział, a przyjemne ciepło rozlało mi się w żołądku. - Mi też było wspaniale. Dziękuję, że byłeś taki delikatny. - Wtuliłam się w niego z wielkim uśmiechem na twarzy. - a ja dziękuję że mi zaufałaś. - Leżeliśmy tak jeszcze chwilę, ale musiałam iśc do łazienki więc zauważyłam obok łóżka koszulke Jussa więc założyłam ją na siebie - Zaraz wracam idę tylko do łazienki zmyc makijaż - idąc w stronę drzwi od łazienki czułam na sobie spojrzenie Justina. W środku wyciągnęłam wacik i zmyłam rozmazany tusz do rzęs.
Kiedy wróciłam Justin zbierał nasze ubrania z podłogi, miał już na sobie swoje bokserki. Wszedł tylko na moment do łazienki i wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza. - Gdzie dac nasze ciuchy? - Zapytał, a ja wskazałam na moją torbę. - Chodźmy spac. - Justin objął mnie i pocałował w czubek głowy. - Dobrze tylko zdmuchnę świeczki. - Podeszłam do każdej z osobna aż zgasiłam wszystkie i dołączyłam do Justina wtulając się w niego i zapadając w głęboki sen w jego ramionach.
_________________________________________________
No i w końcu się wydarzyło to na co oboje czekali :D No i oczywiście kolejny rozdział hehe xD wiem że dawno nie dodawałam nic ale najpierw praca potem byłam tak wyczerpana ze mało co używałam laptopa no albo gdzieś ze znajomymi wychodziliśmy bo trzeba było jakoś dobrze spożytkowac moje ostatnie chwilę na Majorce, potem wróciłam do domu przespałam się tylko i pojechałam do siostry po 2 dniach wróciłam spakowałam się i pojechałam na Chorwację na tydzień i teraz mam czas więc dodaje ;)
No i dodatkowo muszę przyznac że coś mi przykro bo nie wiem czy jeszcze jesteście czy nie? prosilście żebym dodawała w wakacje rozdziały ale wgl nie widze waszej obecności :/ powiem Wam że zastanawiam się nad ciągnięciem tego blogu bo po pierwsze widzę ze tak zwane 5 minut blogó minęło i zapomina się teraz o nich plus ja teraz nie będę miała czasu na pisanie rozdziałów ://
@natala_belieber
Justin
- Jakie macie plany na dziś? - Zapytała Broke patrząc na mnie i Natalie. - W sumie to jeszcze nie wiem, a macie jakieś propozycje? - Zapytałem otwierając okno, bo chciałem zapalic. - Bob i Taylor jutro już jadą i chcieli nas zaprosic na taką posiadówkę u nich. - Odezwał się Ryan, który również postanowił sobie zapalic. - W sumie czemu nie. Możemy iśc. - Poczułem jak Natalia przytula się do mnie od boku na co i ja objąłem ją . - No skoro masz ochotę to ja też jestem za. - Przytaknąłem i zaciągnąłem się kolejny raz. Nadal nie mogę uwierzyc w to że tak beznadziejnie zakończył się mój wieczór z Natalią. Mogło być tak pięknie, ale najpierw jej mama, potem Ryan z Broke wrócili i całą wspaniałą atmosferę trafił szlak. - O czym myślisz? - Zapytała Natalia patrząc się na mnie. Kiedy zauważyłem, że naszych przyjaciół nie ma już w salonie mogłem swobodnie mówic. - Bo nie mogę przeżyc, że tak teatralnie nam wczoraj przerwano. - dopaliłem papierosa i wyrzuciłem do śmieci. - Najwidoczniej tak miało być. - Puściła do mnie oczko i chciała odejśc, ale złapałem ją i odwróciłem przodem do mnie - Sugerujesz coś? - Spojrzałem na nią. - a masz coś konkretnego na myśli? - Zapytała z uśmiechem na twarzy, na co ja spoważniałem. - Wczoraj mogło do czegoś dojśc i pytam się czy byłaś pewna tego, że chcesz się ze mną kochac. - Kiedy zauważyła moją poważną postawę, to również i ona przestała się uśmiechac. - Wiem, że mogło do czegoś dojśc. I tak Justin byłam i dalej jestem pewna że chce przeżyc z Tobą swój pierwszy i każdy następny raz. - Na tą wiadomośc uśmiechnąłem się i przyciągnąłem bliżej siebie. - Bardzo cię kocham wiesz o tym? - Chciałem żeby wiedziała, że jest dla mnie ogromnie ważna. Na moje słowa przytaknęła głową i mocno się przytuliła. - Ja ciebie Justin też. - Chwilę tak staliśmy, aż Ryan wrócił z Broke. - Dobra papużki co robimy na obiadek? - Na myśl o gotowaniu Natalia się ożywiła. - Ja gotowałam ostatnio cały czas, teraz wasza kolej. - Podniosła ręce do góry i poszła usiąśc na kanapie. - Taaa, to ja eee pójdę sprawdzic jak tam w kominku. - Również odszedłem i dołożyłem do ognia, żeby nie zgasł. - Dobra, dobra to my ugotujemy coś. - Broke przewróciła oczami i powyciągała jakieś najpotrzebniejsze rzeczy i razem z Ryanem zabrali się do przyrządzania obiadu. - To my wam nie będziemy przeszkadzac. - wstałem i wziąłem Natalię za rekę. - Idziemy się ubrac i wychodzimy. - Zdezorientowana poszła za mną do góry. - Gdzie mnie zabierasz? - Zapytała. - Zobaczysz, ale ubierz się ciepło. - Puściłem jej oczko i zacząłem się przebierac.
- Czemu akurat indianin? - Nagle zadała pytanie o moje tatuaże. Wzruszyłem ramionami. - To symbol mojego ulubionego klubu hokejowego. - pokiwała głową. - To wszystko wyjaśnia. - Uśmiechnęła się i poszła do łazienki się przebrac. - Ale wiesz, że nie musisz nigdzie wychodzic? - Spojrzałem na nią z uśmiechem i w zamian dostałem tylko ręcznikiem. - Czekam na dole. - Oznajmiłem i zszedłem po schodach na dół. - I jak wam idzie gotowanie? - Podszedłem do nich sprawdzając co będą robic. - Nie gotujesz to spadaj. - Zaśmiała się Broke. - Kuchnia wydaje za dwie godziny proszę się nie spóźnic. - Dokończył za nią Ryan i spojrzał na nią. Kurde on serio się w niej zakochał. No nieźle, porobiło się w tej naszej paczce. W sumie na początku myślałem, że on ma coś do Natalii, ale kiedy zaczął mi tak z nią pomagac i rozmawiac z nią o mnie, to pomyślałem sobie, że się mylę. Teraz jednak widzę, że to o Broke cały czas mu chodziło.
- Możemy iśc. - Oznajmiła Natalia, przerywając moje przemyślenia. - Okej. To do zobaczenia ludziska. - Pożegnaliśmy się i po założeniu butów i kurtek wyszliśmy z domku. - To gdzie idziemy? - Dopytywała się z zaciekawieniem, a mnie bardzo to śmieszyło, bo wyglądała jak dziecko które nie może się już doczekac swojego prezentu. - lubisz jeździc na nartach? - Zapytałem, na co ona pokręciła przecząco głową. - Nie, kiedyś jak byłam na obozie miałam beznadziejnego nauczyciela i on mnie zniechęcił. - Byłem zdziwiony, bo dla mnie jako chłopaka z Kanady to podstawowa umiejętnośc. - To dziś będziesz miała świetnego nauczyciela, ale co powiesz na deskę, a nie narty? - Spytałem, ale jej ten pomysł średnio się spodobał. - Dobra to mam jeszcze inny pomysł, który już zaakceptujesz, ale za to nie powiem ci co to jest. - Uśmiechnąłem się, a Natalia przez całą drogę męczyła mnie gdzie idziemy, jednak byłem nie ugięty postanowiłem jej nic nie mówic.
Natalia
- Wyciąg widokowy! - Klasnęłam w dłonie, bo ja takie rzeczy uwielbiam. Wszędzie biało, śnieg i góry i przyroda dookoła nas. To jest coś pięknego. - Wiedziałem, że ci się spodoba. - Justin podszedł do kasy, zapłacił a następnie poszliśmy do kolejki, bo była spora.
- Przepraszam, masz może ogień? - Jedna z dziewczyn z grupki przed nami zapytała Justina. Akurta w tym momencie nie wykazywaliśmy żadnych oznak bycia razem, więc dziewczyna postanowiła pozarywac do mojego chłopaka. - Tak, jasne. - Justin wyciągnął zapalniczkę i pomógł zapalic jej papierosa. - Dzięki, tak w ogóle to Miley jestem. - Podała mu rękę, którą on z uśmiechem uścisnął. - Miło mi Justin, a to... - Nie dałam mu dokończyc, tylko wtrąciłam się. - A ja jestem Natalia dziewczyna Justina. - Również podałam jej dłoń, ale ścisnęła ją od niechcenia i uśmiechając się ostatni raz do tego obok mnie odwróciła się. - pięknie, pięknie. - Pokręciłam głowa patrząc się na niego. - No co? Nie mogłem nie być miły, skoro ona była miła. - Był spanikowany, a mnie zachciało się śmiac i w końcu nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. - Ej no co? - Spojrzał na mnie. - Wyglądałeś tak śmiesznie z tym spanikowanym wyrazem twarzy.
Kiedy w końcu przyszła kolej na nas, ustawiliśmy się odpowiednio i wsiedliśmy na naszą ławeczkę czy jakkolwiek się to nazywa. Muszę przyznac, że na górze było bardzo zimno, nawet Justin zauważył, że rozbierac się to ja ochoty nie miałam. - Chcesz kurtkę? - Zapytał, ale pkręciłam głową â Nie, bo tobie będzie zimno, a mi wystarczy, że mnie po prostu przytulisz i już. - Przybliżyłam się i wtuliłam się w Jussa. - Uwielbiam takie widoczki. - Oznajmiłam z uśmiechem na twarzy. Bo taka natura to jest coś co uwielbiam. Uspokajam się kiedy spaceruje po lesie, łąkach, dróżkach na uboczach. Kiedyś często tak spacerowałam, po tym jak przestałam tańczyc i występowac. To było jedyne zajęcia które pozwalało mi się uspokoic.
- Patrz, tam jest nasz domek. - Justin pokazał mi mniej więcej miejsce gdzie mieszkaliśmy, ale ja oczywiście wiecznie ślepa nie wiedziałam gdzie konkretnie. - Wiesz w sumie to nieważne. - Justin machną ręką. - Jak to, ale ja chce zob. - W tym momencie poczułam jak usta Justina połączyły się z moimi w delikatnym pocałunku, który z każda chwilą stawał się coraz głębszy. Juss przejechał językiem po mojej dolnej wardze, chcąc żebym pozwoliła mu na coś więcej. Nie stawiałam oporów i nie pożałowałam tego, bo każdy jego pocałunek jest taki zmysłowy, nawet jak na tego ostrego, mega opancerzonego i pewnego siebie faceta. Od jego pocałunków moje motyle w brzuchu wariują jakby miały zaraz tam eksplodowac. To jest takie fantastyczne uczucie. - Już cieplej? - zapytał odrywając się troszkę ode mnie. - Mhm. Już tak. - Uśmiechnęłam się do niego i resztę naszej atrakcji milczeliśmy, przytuleni do siebie, do momentu kiedy musieliśmy schodzic i wracac do domu. - Musimy tam wracac tak wcześnie? - Zapytał z grymasem na twarzy, a ja nie miałam serca mu odmawiac. - W sumie to nie, najwyżej odgrzejemy sobie obiad, albo sami sobie coś zrobimy. - Uśmiechnęłam go i musnęłam jego usta swoimi. - No to idziemy się przejśc. - pociągnął mnie za sobą, ale kompletnie nie miałam pojęcia gdzie. - Ale, że tam? Wiesz w ogóle co tam jest? - Zapytałam, ale w odpowiedzi dostałam śmiech. - Ej ja poważnie się pytam, bo się zgubimy. - Tak, spanikowałam, bo nie lubię chodzic w nieznane. - Spokojnie księżniczko, pewnego felernego wieczoru dane mi było tędy iśc. - No i w tym momencie wszystko już zrozumiałam. Wtedy kiedy się pokłóciliśmy, a raczej kiedy uderzył Tylora zniknął. Przynajmniej już wiem gdzie poszedł i czemu tak długo go nie było.
- Boisz się ciemności? - Zapytał nagle, kiedy wracaliśmy już do domu. Pomimo wczesnej godziny, było już ciemno i wszędzie paliły się latarnie. - To zależy. - Stwierdziłam, idąc obok Justina. - Zależy od czego? - Spojrzał na mnie, zatrzymując się. - Od tego czy jestem sama czy z kimś. - Wzruszyłam ramionami. - Czyli jak byśmy szli i nagle zrobiło się ciemno wszędzie i słychac było jakieś dziwne odgłosy, to jak bym przytulił cię o tak. - Przysunął mnie bliżej siebie i objął moje ciało swoimi dłońmi. - To czuła byś się bezpieczniej? - W tym momencie miałam taką straszną ochotę podrażnic się z nim i oczywiście nie mogłam się temu oprzec. - W sumie to czuła bym pewną ulgę, bo jak by coś to nie ja jedyna została bym napadnięta, pobita albo zabita. Ty też wtedy byś oberwał i mój strach miał by jakiegoś kompana z twoim strachem. - Wyjaśniłam mu i zaczęłam się śmiac. Na co Justin tylko przymknął oczy - Oooo no pięknie! Ja tu chcę być romantyczny a ty wszystko psujesz! - Zaczął się śmiac. - Niech cię tylko dorwę. - Zaczął mnie gonic, a ja uciekałam. Nie ukrywam że było mega ślisko, a moje buty nie były przystosowane do takiego biegania. Nagle gdzieś zgubiłam Justina, skręciłam parę razy i nie bardzo wiedziałam, gdzie się znalazłam. W momencie kiedy chciałam się zatrzymac, nie wyrobiłam i upadłam. Chcąc wstac poczułam parę mocnych rąk. - Boże Justin! - Odwróciłam się, ale ku mojemu zdziwieniu koło mnie nie stał Justin, tylko jakiś wysoki, dobrze zbudowany blondyn z wielkim uśmiechem. - Przykro mi ale nie jestem ani Bogiem ani żadnym Justinam. Nazywam się Joe. - Głos chłopaka był głęboki i poważny, na tyle na ile go widziałam mogłam oszacowac, że ma może około 25 lat. - Kurcze przepraszam, myślałam, że to mój chłopak. - Wyjaśniłam mu, otrzepując się ze śniegu. - Ohh to wyjaśnia czemu nazwałaś mnie Justin, ale nadal nie wiem jak się nazywasz piękna nieznajoma. - Noo dobra zrobiło się dziwnie, a ja nie wiem gdzie jest Juss i bardzo mnie to zaczęło niepokoic. - No tak, przepraszam. Nazywam się Natalia. - Przedstawiłam się i zaczęłam rozglądac się za Justinem. - To co tutaj robisz? - zapytał, a ja westchnęłam i zaczęłam mu wyjaśniac. - Bo byłam na spacerze z Justinem, moim chłopakiem - Podkreśliłam te ostanie dwa słowa. - I zaczęliśmy się wygłupiac i jakoś tak wyszło, że wylądowałam tutaj. - Zaśmiałam się troszkę niezręcznie. - To chodź poszukamy tego twojego księcia. - Podał mi rękę i troszkę to dziwne było, że tak ochoczo mi pomógł. - Poradzę, sobie sama, ale dziękuję. - Uśmiechnęłam się i w momencie kiedy Joe miał mi coś odpowiedziec usłyszeliśmy mój wybawicielski głos. - O Natalia tu jesteś! - Zawołał Justin, a ja w duchu dziękowałam, że to on mnie znalazł, a nie ja jego. - To...to jest twój chłopak? - Joe był lekko zmieszany i mimo tego że wydawało mi się, że jest wysoki to kiedy Justin podszedł do nas okazało się, że jest wyższy niż mój nowo poznany znajomy. - Kto to jest? - Zapytał Juss, a ja podeszłam bliżej niego i wyjaśniłam - To jest Joe. Jak chciałam się zatrzymac to upadłam i pomógł mi wstac, a potem chciał pomóc mi ciebie szukac, ale ty zrobiłes to pierwszy i znalazłeś mnie. - Posłałam mu wzrok ,, i dzięki Bogu''. - Dziękuję, że pomogłeś, a teraz wybacz ale my będziemy już wracali. - Chłopaki uścisnęli sobie dłonie, ja uśmiechnęłam się do Joe'go i razem z Justinem wrócilismy do domu.
- Gdzie wy byliście? Zaraz musimy iśc do chłopaków. - Zaczęła Broke, wstając z kanapy, na której siedziała z Ryanem. - Lepiej zapytaj gdzie nas nie było. - Oboje się zaśmialiśmy. - Ej stary mogę cię prosic na słowo. - Justin odezwał się do swojego przyjaciela i oboje weszli na górę. - O co mu chodzi? - Zapytała Broke podchodząc do mnie. - Skąd mam wiedziec? Nie mam pojęcia co on od niego chce. - Wzruszyłam ramionami i podeszłam do kuchenki sprawdzając co oboje z Ryanem ugotowali. - Mmm gulasz! - Postanowiłam podgrzac, bo ja byłam głodna, a o Jussie już nie wspomnę. - Tak, fajnie że jedliśmy sami. - Skomentowała Broke, nalewając sobie wody mineralnej do szklanki. - No właśnie! Byliście sami! Jak tam się sprawy mają? - Zapytałam, bo byłam strasznie ciekawa tego czy są już razem. - Bez zmian. Dopóki nie zerwę z Codym, nie mogę wiązac się z Ryanem i on to rozumie. - Wyjaśniła mi, a ja w sumie zapomniałam o tym, że jeszcze ma chłopaka. W sumie troszkę mi go szkoda bo jest fajny i przede wszystkim zależało mu na Broke. Mam nadzieję, że nie znienawidzi jej, bo ona by tego nie zniosła. Aczkolwiek jak by nie patrząc zaraz będzie z innym chłopakiem, to zaraz pójdzie opinia, że ona jak i ja jesteśmy głupie itd.
- Dzięki stary. - Usłyszałyśmy jak chłopaki schodzą z góry. - Co to za tajemnice? - Zapytałam, spoglądając z uśmiechem na Justina. - niespodzianka kochanie. - Podszedł do mnie i mnie pocałował delikatnie. - no tak ty i te twoje pomysł. - Pokręciłam w rozbawieniu głową. - Nie mów że ci się nie podobają. - Odezwał się ponownie z tym swoim łobuzerskim uśmiechem. - Oj no dobrze, niech ci będzie. Jesz ze mną? - Zapytałam chcąc wyciągnąc talerze. - Pewnie, jestem cholernie głodny. - Pomógł mi nałożyc i oboje usiedliśmy jedząc a tamta dwójka poszła już przygotowywac się do wyjścia.
- Dziewczyny wychodzimy! - Usłyszałyśmy zniecierpliwionego Justina. - Już! Zawołałam i zeszłmyśmy obie na dół. Założyłam na siebie tunikowaty sweterek żółty i czarne rajstopy. Włosy rozpuszczone tylko troszkę pokręcone i lekki makijaż bo jak już kiedyś wspominałam nie jestem zwolenniczką mocnych makijaży. - Noo naresz... łoł... - kiedy nas zobaczyli oboje stanęli jak posągi. - Co? Coś nie tak? - Zapytałysmy w tym samym momencie. - Nie! Wręcz przeciwnie! Wyglądacie nieziemsko. - Odpowiedzieli i po ubraniu butów i kurtek wyszliśmy do chłopaków.
- Siema! - Zawołałam, Bob który nam otwierał przywitał nas ciepło i wpuścił do środka. - hejka. - Odezwał się Tylor z kuchni. - Miło że wpadlście! - Zdjęliśmy kurtki, ale nawet dobrze nie weszlismy kiedy Ryan nagle walnął się w czoło. - Kurde....zapomniałem o czymś. Zaraz wracam. - Justin odprowadził go wzrokiem do wyjścia, po czym myślami był zupełnie gdzie indziej. - Dobrze się czujesz? - zapytałam, lekko zmartwiona. - Co? Ja? Tak, kochanie wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Zapewnił mnie, całując mnie w czoło. - Chodźcie mamy dużo dobrego jedzenia i do picia co tylko chcecie. - Oczywiście, wódka i piwo górowały, ale ja oczywiście zajęłam się wodą i sokami.
- to po jednym? - Zapytał Bob rozkładając kieliszki każdemu, łącznie ze mną. - Ja dziękuję. - Obróciłam mój kieliszek do góry dnem. - Czemu? Ostatnia noc i się z nami nie napijesz? - Starał się mnie przekonac, ale byłam nie ugięta, bo miałam co do dzisiejszego wieczoru pewien plan. - Serio, ja nie chce i nie mam ochoty. - Odpowiedziałam kiwając głową. - Dobra, niech ci będzie.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy. Ryan z Bobem najwidoczniej znaleźli wspólny język, bo oboje nadawali równo i ciężko było ich przekrzyczec czasami. - Która godzina? - Zapytałam siedzącego obok mnie Tylora. - czekaj. - w momencie sięgnął po swój telefon. - 23:32 a co? - Zapytał, spoglądając na mnie. - Trochę źle się czuję i zastanawiam się czy nie iśc się położyc. - Odpowiedziałam. - Co jest Natalia? - Zapytał Justin opiekuńczym tonem głosu - Trochę mnie głowa boli i tyle. - Wyjaśniłam, a w środku miałam ochotę pęknąc ze śmiechu, jednak trzymałam się twardo. - Szkoda, bo mamy zamiar siedziec tu aż uśniemy, ale jak się źle czujesz to może idź się położyc, hmm? - Zaproponował Tylor, kładząc mi rękę na ramie, co wiedziałam, że doprowadza Justina do białej gorączki, jednak powstrzymywał się od czegokolwiek uszczypliwego. - I chyba tak zrobię. - Przytaknęłam i wstałam zmierzając do wyjścia. - Pójdę z tobą. - Justin podał mi kurtkę i sam założył swoją. - Nie musisz poradzę sobie naprawdę. Umyję się i położe nic wielkiego. - Wiedziałam, że i tak pójdzie ze mną, ale musiałam grac. - Nic z tego idę z tobą. - Uśmiechnęłam się delikatnie i pożegnawszy się ze wszystkimi wyszliśmy i udaliśmy się do naszego domku.
- Bardzo cię ta głowa boli? - Zapytał Juss obejmując mnie opiekuńczo. - Wezmę sobie coś przeciw bólowego i mi powinno przejśc. - Powiedziałam, ale załamał mi się głos bo w środku czułam już nie rozbawienie a zdenerwowanie tym co nadchodziło. - Czekaj otworzę drzwi. - Czekałam, z niecierpliwością, kiedy tylko je otworzył weszłam szybko do środka, ściągnęłam kurtkę i buty następnie czekając aż zrobi to Justin. - Dobra to połóż się tutaj a ja zaraz przyniose ci coś do... - Nie dałam mu dokończyc pocałowałam go delikatnie. - łoł za co to? - Zapytał. - Tak bez okazji. Przybliżyłam się i pocałowałam go kolejny raz. - Ej przecież się źle czułaś - postanowiłam dac mu chwilę na zastanowienie. moim lekkim uśmiechem dałam mu małą podpowiedź.
- Zaraz ciebie wcale głowa nie boli prawda? - W końcu do niego dotarło. - Brawo, kochanie. Załapałeś nawet szybciej niż się spodziewałam. - Ponownie złączyłam nasze usta a potem zaczeliśmy kierowac się schodami ku górze. Kiedy tam dotarliśmy zauważyłam pozapalane świeczki wszędzie. - Ej co tutaj... - Wtedy to Justin podszedł do mnie z uśmiechem - Niespodzianka księżniczko. - Zachichotałam. To niesamowite, że oboje pomyśleliśmy o tym samym. - Widzę, że oboje mieliśmy plany co do tego wieczoru. - Podeszłam bliżej niego, kładąc mu dłonie na klatce piersiowej. - Tak, chyba tak. Pytanie czy jesteś tego pewna, że chcesz to dziś zrobic? - Zapytał delikatnie. Na co ja pokiwałam twierdząco głową. - Tak, chce. - Kiedy tylko Justin to usłyszał przycisnął swoje usta do moich, nie mocno, a delikatnie i zmysłowo, co powodowało że mój żołądek wywiną koziołka. Justin trzymał swoje ręce na moich biodrach kreśląc kciukami niewidoczne wzorki - Natalia, nie musisz mi nic udowadniac teraz, jeżeli nie jesteś gotowa to ja poczekam. - Powiedział myśląc, że to na co się zdecydowałam miałam robic na siłę. - Wiem, ale chce pokazac ci że cie kocham i że ci ufam. - odpowiedziałam mu delikatnie muskając jego szyję. - W takim razie ok - Potem cała atmosfera się zmieniła, wszystko działo się wolniej, a Justin stał się ostrożniejszy. Pochylił się aby złączyc nasze usta, a ja poczułam pewnego rodzaju dreszcz emocji który mnie przeszedł. - Zjechał rękami po kręgosłupie aż do mojej pupy ściskając ją i w odpowiedzi dostał mój cichy jęk. Postanowiłam zrobic pierwszy krok i chyciwszy dół jego koszulki podniosłam ją do góry pomagając mu ściągnąc ją. Wtedy jego ręce również powędrowały do mojego swetra ściągając go i pozostawiając mnie w staniku. Potem pomógł mi zdjąc rajstopy i w efekcie stałam blisko niego w bieliźnie, zarumieniłam się, bo wiedziałam co nastąpi za moment. O dziwo Justin patrzył w moje oczy, a nie na moje ciało, poczułam wtedy z nim pewną więź, coś wyjątkowego co było między nami. - Kocham Cię Natalia. - Usłyszałam jego szept koło mojego ucha, a potem zaczął całowac mnie w miejsce koło ucha, przez co nie mogłam się na niczym skupic, bo wiedział, że to jest jedno z moich czułych punktów. - Ja ciebie też. - Wydyszałam, a potem poczułam jak zjeżdża swoimi pocałunkami na moją szyję, dekolt a potem brzuch zatrzymując się przy gumce moich majtek. Następnie wstał i ponownie złączył nasze usta w namiętnym pocłunku, jego język walczył z moim. Jednak w pewnym momencie poczułam jak tył moich kolan dotyka łóżka. Justin delikatnie pchnął mnie na nie az powoli opadłam na materac. Potem rozpiął pasek swoich jansów i zdjął je zostając w bokserkach. Mogłam teraz dostrzec jego wzwód. Zastanawiałam się jak coś tak dużego może się we mnie zmieścic, jednak postanowiłam nie zaprzątac sobie tym teraz głowy, bo zaraz moja zagadka i tak zostanie rozwikłana. Justin położył się tak, że czułam jego na swoim małym ciele, jedną ręką opierał się o materac a drugą masował mój bok, zaraz potem wsunął ją pod moje plecy i zgrabnie rozpiął mój stanik. Zamarłam w momencie kiedy go ściągnął i odrzucił na bok. Musiał to dostrzec, bo zaczął całowac nowo odkryty skrawek mojego ciała - Jesteś taka piękna kochanie. - Zapewniał mnie i ponownie pocałował mnie w usta. Moje palce masowały skórę jego głowy, przez co usłyszałam jęk. W tym momencie postanowiłam obrócic nas tak, że tym razem to ja górowałam nad nim. Pozostawiałam mokre pocałunki na jego szyi, ssąc i liżąc jego skórę. Następnie przeszłam do jego obojczyka, torsu i brzucha, a potem wzięłam w zęby gumkę od jego bokserek i lekko naciągnęłam po czym puściłam. Słyszałam z jaką trudnością oddycha, wtedy zamiast od razu przejśc ponownie do góry powoli przesuwałam swoim ciałem tak, aby jego penis mógł poczuc mnie od szyi po moją kobiecośc od której dzieliła go tylko tkanina moich majtek. - Boże Natalia...- Nie dałam mu dokończyc, bo ponownie złączyłam nasze usta w pocałunku. Jednak moja dominacja nie trwała długo. Justin przewrócił nas tak, że teraz to on był nade mną. Splątał nasze palce ze sobą unosząc je ponad moją głowę i przybliżył się tak, że mogłam poczuc na udach jego przyjaciela. Po chwili jednak puścił jedną dłonią moją dłoń i powędrował nią do mojej kobiecości. - To może zabolec, ale tylko na początku, potem będzie lepiej. - Zapewnił mnie, przygryzłam wargę i pokiwałam głową, na znak, że jestem gotowa. Pocałował mnie uwalniając moją wargę i najpierw swoją ręką sprawnie ściągnął mi majtki odrzucając je gdzieś w kąt, a potem delikatnie wszedł we mnie, jednym palcem, poczułam pewnego rodzaju ból, ale zrobił to tak powoli i delikatnie że z każdą chwilą przyzwyczajałam się do tego uczucia. Kiedy ostrożnie zaczął poruszac nim, zassałam powietrze przez co spojrzał mi w oczy - Wszystko w porządku. - Ledwo mogłam się skupic na tym co do mnie mówił, jedyne co mogłam zrobic to przytaknełam mu. Poczułam jak robię się coraz bardziej mokra, a moje ścianki zaciskają się i w tym momencie Justin zabrał swój palec, na co zdezorientowana spojrzałam na niego C-co robisz? - Zapytałam zdyszana. - Jako twój chłopak, muszę sprawic, żebyś czuła się dobrze. I właśnie to zamierzam teraz zrobic. - Nie dopytując się, zauważyłam że ustawia się pomiędzy moimi nogami. Pocałował mnie ponownie - Gotowa? - Spytał ostatni raz i otworzył malutkie opakowanie z prezerwatywą, którą po chwili założył. - Tak. - Odparłam i w danym momencie poczułam jak wchodzi we mnie cały powoli i ostrożnie.
- Tak bardzo cię kocham Natalia - Złożył kolejny pocałunek na moich ustach, a jego wyznanie odbijało się w mojej głowie. - Ja ciebie też Justin. - Odparłam jednym tchem.
Na razie Justin nie ruszał się czekając aż przywyknę do jego rozmiaru. - Już możesz - Oznajmiłam mu, a kiedy wyszedł ze mnie, a potem ponownie wszedł wygięłam plecy w łuk, z rozkoszy jaką mi dawał. Wziął to za znak, że może w końcu i on zaznac tego na co tak długo czekał. Zaczął ruszac się stanowczo, ale ostrożnie upewniając się że oboje czuliśmy się tak samo niesamowicie.
- J-Justin - Jęknęłam, czując jak moje ścianki się zaciskają wokół Jussa. - Kurwa jesteś taka ciasna kochanie. - Wydyszał, poruszając się jeszcze szybciej i pewniej. Oboje byliśmy blisko końca, i kiedy to nastąpiło poczułam się jeszcze lepiej, to była pewnego rodzaju błogośc i satysfakcja. - Kurwa Natalia... - Kiedy i Justin doszedł, jego ciało opadło przy moim. Objął mnie i leżeliśmy w ciszy uspokajając nasze oddechy, które były nierówne.
Po chwili Justin wyszedł ze mnie już całkowicie. Nie byłam pewna czy jestem gotowa na drugą rundę dlatego też nie protestowałam.
Kiedy tak leżeliśmy wtuleni w siebiem postanowiłam zacząc rozmowę. - Justin... - Nie bardzo wiedziałam jak zapytac - Tak?
- Wiem, że to nie był twój pierwszy raz, ale powiedz szczerze jak było? - Zapytałam w końcu nieśmiało i Justin to wyczuł. Obrócił mnie przodem do siebie i spojrzał mi głęboko w oczy. - Było wspaniele, bo z tobą. Kochanie to było tak bardzo niesamowite i to był tak samo mój pierwszy raz tak jak i dla ciebie. - Z jednej strony cieszyłam się że nie było źle, ale jego odpowiedź mnie zaskoczyła. - Jak to? Przecież ty... - Nie dokończyłam bo nie bardzo wiedziałam jak. - To proste, pierwszy raz zrobiłem to z miłości. - Odpowiedział, a przyjemne ciepło rozlało mi się w żołądku. - Mi też było wspaniale. Dziękuję, że byłeś taki delikatny. - Wtuliłam się w niego z wielkim uśmiechem na twarzy. - a ja dziękuję że mi zaufałaś. - Leżeliśmy tak jeszcze chwilę, ale musiałam iśc do łazienki więc zauważyłam obok łóżka koszulke Jussa więc założyłam ją na siebie - Zaraz wracam idę tylko do łazienki zmyc makijaż - idąc w stronę drzwi od łazienki czułam na sobie spojrzenie Justina. W środku wyciągnęłam wacik i zmyłam rozmazany tusz do rzęs.
Kiedy wróciłam Justin zbierał nasze ubrania z podłogi, miał już na sobie swoje bokserki. Wszedł tylko na moment do łazienki i wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza. - Gdzie dac nasze ciuchy? - Zapytał, a ja wskazałam na moją torbę. - Chodźmy spac. - Justin objął mnie i pocałował w czubek głowy. - Dobrze tylko zdmuchnę świeczki. - Podeszłam do każdej z osobna aż zgasiłam wszystkie i dołączyłam do Justina wtulając się w niego i zapadając w głęboki sen w jego ramionach.
_________________________________________________
No i w końcu się wydarzyło to na co oboje czekali :D No i oczywiście kolejny rozdział hehe xD wiem że dawno nie dodawałam nic ale najpierw praca potem byłam tak wyczerpana ze mało co używałam laptopa no albo gdzieś ze znajomymi wychodziliśmy bo trzeba było jakoś dobrze spożytkowac moje ostatnie chwilę na Majorce, potem wróciłam do domu przespałam się tylko i pojechałam do siostry po 2 dniach wróciłam spakowałam się i pojechałam na Chorwację na tydzień i teraz mam czas więc dodaje ;)
No i dodatkowo muszę przyznac że coś mi przykro bo nie wiem czy jeszcze jesteście czy nie? prosilście żebym dodawała w wakacje rozdziały ale wgl nie widze waszej obecności :/ powiem Wam że zastanawiam się nad ciągnięciem tego blogu bo po pierwsze widzę ze tak zwane 5 minut blogó minęło i zapomina się teraz o nich plus ja teraz nie będę miała czasu na pisanie rozdziałów ://
@natala_belieber
sobota, 13 września 2014
Rozdizał 48
Natalia
Kiedy rano się przebudziłam koło mnie nie było już Justina. Broke i Ryan też już wstali, bo i łóżko i materac były pościelone. Przeciągnęłam się i pocierając oczy ze zmęczenia rozglądnęłam się jeszcze raz po pokoju. Rzeczy były porozwalane na podłodze, drzwi do łazienki otwarte, w szafie nasze niepoukładane ciuchy. Westchnęłam i postanowiłam, że troszkę tu ogarnę, bo nie bardzo chce schodzic na dół i skonfrontowac się z Justinem. Pościeliłam nasze łóżko, potem poszłam się umyc i przebrac w jakieś dresy. Następnie poukładałam nasze torby i rzeczy w nich. Kiedy już w miarę było ładnie wzięłam głęboki wdech i wypuściłam spokojnie powietrze przygotowując się na zejście do salonu. W momencie kiedy Broke się na mnie popatrzyła, chłopaki również spojrzeli w moją stronę. Nie byłam jakoś w stanie się nawet uśmiechnąc, po prostu zeszłam do nich bez wyrazu twarzy. Jednak Broke musiała przerwac niekomfortową ciszę. - Ja się wyspałam nie wiem jak wy. - Taaaaak to była zdecydowanie trafny wybór tematu. Chłopaki nic nie odpowiedzieli, ja tylko spojrzałam na nią i potem na Justina. - Ja wcale. - Powiedziawszy to odwróciłam się i zabrałam się za robienie kawy. - Emm ja chyba pójdę po drewno – Ryan wstał ze swojego miejsca i zaczął iśc w stronę tylnego wyjścia i Brooke zrobiła to samo – To ja Ci pomogę. - W myślach przeklnęłam ich, za to że zostawiają nas samych, ale nie będę go teraz unikała, bo to nie ma najmniejszego sensu. Kiedy nastąpiła cisza, odwróciłam się i zabrałam się za robienie tej swojej nieszczęsnej kawy porannej. Nagle poczułam że para rąk, które należały do Justina oplotły mnie w talii, a jego głlowa spoczęła na moim ramieniu. Nie przerywając sobie, staliśmy tak w ciszy, wzięłam łyk i patrzyłam się na biały widok zza okna, dalej milcząc. Jednakże po chwili poczułam jeden pocałunek w ramie, drugi w ramie, trzeci w szyje, czwarty w szyje. Moje motylki w brzuchu się uaktywniły, ale nie mogłam pokazac mu że nie rusza mnie już to co wczoraj się wydarzyło. Przekręciłam się do niego przodem i lekko odepchnęłam od siebie. - Nie Justin, to nie jest dobry moment. - Pokiwałam głową, ale on tylko westchnął i przejechał rękoma po twarzy – Nie jest dobry moment na co? - Zapytał? - Na przeprosiny? - Wbił we mnie swój zirytowany wzrok. - W ten sposób tak, to nie odpowiednie. Przeprosic można na wiele sposobów. Myślisz że jak mnie pocałujesz i przytulisz to załatwi całą sprawę? - Teraz to ja posłałam mu groźne spojrzenie. - Przykro mi ale nie tym razem. - Wzięłam kolejny łyk swojej kawy i poszłam z kubkiem na górę. - I co? Teraz mnie będziesz tak ignorowała? Pójdziesz na górę i nie będziesz schodziła? - Zapytał zrezygnowany. - Tak, jeśli trzeba będzie to tak - Ponownie się odwróciłam i poszłam po schodach w górę. W odpowiedzi dostałam tylko jęk irytacji od Justina
Usiadłam na łóżku i podłączając słuchawki do mojego iPhona włączyłam play listę piosenek nastęnie otworzyłam laptopa i szperałam w nowościach po internecie.
Nie minęło 30 minut jak przyszła Broke. Nie zwróciłam na nią uwagi, żeby wiedziała, że totalnie mnie nie obchodzi jej zdanie na to, a jak znam życie to będzie mnie przekonywała, żebym już przestała się złościc. I tak jak myślałam, wyciągnęła mi z uszu słuchawki i zaczęła – Natalia, co ty robisz? - spytała ironicznie. - A możesz sprecyzowac swoje pytanie, bo bardzo je uogólniłaś. - Spojrzałam na nią. - Dobrze wiesz o co mi chodzi? Czemu wciąż jesteś zła na Justina? Przecież przeprosił i chce być miły, a ty na niego naskakujesz. - W tym momencie miałam ochotę krzyknąc, ale chłopaki byli na dole i nie chciałam, żeby mnie słyszeli. - Słuchaj...to jest sprawa pomiędzy mną a Justinem i po części też Tylorem. Ty, Ryan i Bob nie macie tu nic do powiedzenia. To co on wczoraj zrobił to coś chorego! Przecież Tylor nic nie zrobił a oberwał! Boże przecież to jest nienormalne takie zachowanie! Wiem, że był zły, ale mógł tylko powiedziec...Użyc słów a nie pięści. - Wyjaśniłam jej, na co ona wstała z łóżka i skierowała się do schodów. - jak chcesz ale żebyś potem nie żałowała tego, że taka jesteś. - Co ona miała na myśli mówiąc ,,żebyś nie żałowała''?
Wzruszyłam tylko ramionami i po chwili przyszedł Justin. W pierwszej chwili nie zwróciłam na niego uwagi, bo nie chciała okazywac mu zainteresowania. Jednak kiedy zauważyłam kątem oka że wziął swoją torbę i zaczął wkładac do niej swoje rzeczy musiałam zareagowac. - Co ty robisz? - Spytałam, patrząc się na niego. - To co widac pakuję się. - Wzruszył ramionami. - Co? Dlaczego? - Wstałam z łóżka i podeszłam do niego. - Bo nie chce Ci przeszkadzac. Skoro jestem, aż takim ciężarem dla ciebie to wole się usunąc z drogi. - Jego ton głosu był zachrypnięty i może to co teraz powiem będzie niestosowne w porównaniu z tą sytuacją, ale seksowny... - Boże, ale przecież ja nic takiego nie powiedziałam! Czy ty musiasz zawsze wyolbrzymiac wszystko? - Wyrzuciłam ręce w powietrze z irytacji. - Ja?! To ja wyolbrzymiam?! Kurwa posłuchaj co ty mówisz! Weź spójrz na siebie a dopiero potem oceniaj innych! - Taak nasze kłótnie zawsze są bardzo szczere. - Patrze i nie widzę nic złego! To ty zachowujesz się jak dziecko do jasnej cholery! Co? Robisz szopkę z wyjazdem żeby pokazac jaki to ty biedny jesteś?! Proszę bardzo jedź! Nikt Cię tu nie zatrzymuje a przynajmniej nie ja! - Odwróciłam się i weszłam do łazienki trzaskając drzwiami.
Zaczęłam płakac, łzy same zaczęły mi leciec po policzkach. Nie mogłam przestac. To było tak silne uczucie gniewu i smutku jednocześnie że wygrywało z tym co chce pokazac na zewnątrz. Usiadłam na ziemi i przytrzymuywałam mocno kolana przy piersiach. Tusz do rzęs mi się cały rozmazał, ale nie dbałam w tym momencie o to.
Nagle usłyszałam pukanie w drzwi, ale się nie odezwałam. Za chwilę ponownie ktoś zapukał w drzwi.
Justin
- Natalia... - stałem przy drzwiach z poczuciem winy, że to przeze mnie tak płakała. Zapukałem ponownie. - Księżniczko przepraszam. Nie chciałem sprawic ci przykrości. - Słyszałem jak pociągnęła nosem, na znak że nadal płacze. - Idź sobie! Pakuj się i wracaj! Skoro uważasz że tak będzie lepiej! - Wyczułem jej głos na dole więc musiała siedziec na podłodze. Tak też więc i ja usiadłem na ziemi i oparłem się o drzwi łazienki. - Nigdzie nie wracam. Nie ruszę się stąd bez ciebie rozumiesz? - Cholera ja to zawsze umiem wszystko spieprzyc... - No cóż tym razem chyba będziesz musiał. - Natalia dalej przystawała przy swojej opcji, ale ja również nie zamierzałem odpuszczac. - Rany zrozum chciałem tylko zobaczyc czy chcesz żebym wracał, ale moim celem nie było doprowadzenie cię do łez. - Tłumaczyłem dalej. Nie cierpię się z nią kłócic, bo któreś z nas zawsze powie coś niepotrzebnego i kończy się awanturą. - No ale wyszło na odwrót! Nastepnym razem pomyśl zanim coś powiesz! - Pociągnęła nosem, a moje serce jak było rozbite tak jest cały czas i nie widac szans na jego ponowne sklejenie. Myśl, że ona płacze przeze mnie doprowadza mnie do furii! - Księżniczko ja ciebie kocham! Nikogo innego tylko ciebie! Chce żebyś była moją i tylko moją małą księżniczką i nie cierpię kiedy wpierdala się do nas jakiś zakichany pseudo księciunio i chce mi cie odebrac. - Zacząłem tłumaczyc, ale nie dokończyłem i poczułem jak drzwi do łazienki się otwierają. Od razu wstałem i spojrzałem na jej małą, drobna osóbkę, z rozmazanym tuszem pod oczami, która również pokierowała swój wzrok ku mnie. Postanowiłem dokończyc to co mówiłem. - Nie pozwolę żeby przez jakąś głupią kłótnie to co jest między nami się zawaliło a wiesz czemu? - Dalej patrzyła na mnie, ale zanim dokończyłem wyciągnąłem do niej rękę na znak żeby do mnie podeszła. Tak też zrobiła, więc mogłem kontynuowac. - Bo cię kocham i nikomu cię nie oddam. Jak będzie taka potrzeba to będę ci o tym przypominał codziennie, tylko błagam nie gniewaj się już na mnie. - Powiedziałem cichym i spokojnym głosem, a w odpowiedzi Natalia nie mówiąc nic wtuliła się we mnie i chwilę tak staliśmy. Wydawało mi się to wiecznością, ale z nią mogę stac tak nawet o wiele dłużej. Naszą ciszę przerwała Natalia. - Też cię kocham i nie pozwolę żeby jakaś laska mi ciebie odebrała. - Na jej słowa poczułem jakby dziwne mrowienie w żołądku.
- Just... kurwa sorry. - Oczywiście jak zwykle ktoś musi przerywac nam naszą chwilę. - Westchnąłem tylko i w odpowiedzi dostałem chichot Natalii. - Z czego się śmiejesz? - Zapytałem rozbawiony. - Z ciebie. - Odeszła ode mnie i nagle sobie coś przypomniała i poszła do łazienki i usłyszałem tylko – Choooolera! - Podszedłem do niej, przeglądała się akurat w lustrze. - Co się stało? - Zapytałem z uśmiechem na twarzy. - Patrz jak jak wyglądam... a ja tak do ciebie wyszłam idź muszę zmyc ten tusz. - Zaczęła mnie wyganiac, na co ja tylko złapałem ją zaręce i przysunałem do siebie. - Dla mnie jesteś piękna i w takiej wersji. - Delikatnie musnąłem jej usta i oparłem się o szafkę w łazience. - Miałeś iśc na dół. - Zauważyła Natalia, ale pokręciłem głową. - Mówiłem Ci już że nigdzie się bez ciebie nie ruszam. - Skrzyżowałem ręce na piersiach i czekałem aż poprawi sobie swój codzienny zwykły makijaż.
Natalia
Około godziny 13 po zjedzeniu przez nas czegoś konkretniejszego podeszłam do Justina. - kochanie... nie chce żebyś to źle odebrał, ale chyba nie tylko mnie powinieneś przeprosic, nie uważasz? - Spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem. - Tak, masz rację. - Podszedł do drzwi i wyszedł. Patrzyłam przez okno i widziałam jak wszedł do domku chłopaków. Nie minęło 5 minut, a on już wracał. Boże nie przyjął Tylor przeprosin...
Oczywiście moje przypuszczenia były błędne, chłopaki się pogodzili i nawet zapraszali Justina z Ryanem na wspólne granie, ale ten odmówił. Może to i dobrze...
- Natalia idziesz ze mną do sklepu? - Zapytał Ryan. - Eeeee no w sumie spoko tylko wezmę kluczyki. - Wstałam, żeby wziąśc je z parapetu, bo sklep daleko więc auto się przyda. - Ale ja wolał bym iśc na nogach. Wiesz taki spacerek. - Puścił mi oczko. - Ale jest zimno. - jęknęłam i usiadłam z powrotem na kanapie. - Pękasz? - Ooo i Ryan wyciągnął potężną broń. - Sugerujesz że jestem słaba? - Wstałam i zaczęłam iśc po schodach – To mi pokaż że jesteś twarda i chodź ze mną na spacer! - Krzyknął do mnie a ja już po 5 minutach byłam gotowa do wyjścia. - A tylko my idziemy? - zapytałam patrząc się na wszystkich. - Tak, ja wczoraj za bardzo się dotleniłem, a Broke gardło coś boli. - Wzruszyłam ramionami i razem z Ryanem wyszłam z domku i poszliśmy dróżką w dół.
- Tutaj jest ślicznie. - Stwierdziłam idąc obok niego. Nagle poczułam coś zimnego przy szyi. - Aaaaa! Ty kretynie! - Złapałam za śnieg i rzuciłam w niego. - Chyba celowac nie umiesz! - Zaczął się ze mnie śmiac, co wykorzystałam i podeszłam bliżej żeby wycelowac mu śnieżką prosto w głowę. - Ooo teraz Smith przegięłaś. - Zaczęliśmy się rzucac śniegiem.
Po chwili wspaniałej i zimnej zabawy, uspokoiliśmy się. - Dobra a teraz mów o co Ci chodzi. - Zapytałam prosto z mostu, bo głupia nie jestem i ma do mnie jakąś sprawe skoro idziemy sami. - Co? Ale w sumie to nic konkretnego, nieważne. - Zaczął się wymigiwac od odpowiedzi na moje pytanie, ale nie zamierzałam odpuszczac. - Ryan... - Powiedziałam stanowczym głosem.
- Bo jakby...eee – Podrapał się po głowie w zakłopotaniu. - Podoba mi się Broke. - Powiedział szybko, po czym zamknął oczy i czekał na moją reakcje. Kiedy to usłyszałam wryło mnie i nie bardzo wiedziałam co mam powiedzeic. - No i widzisz! Wiedziałem że tak zareagujesz. Nie potrzebnie ci powiedziałem. - Spuścił głowę. - Nie to nie tak Ryan. Tu chodzi o to że ona jest z Codym... - Zaczęłam ale mi przerwał. - Rozmawiałem z nią i powiedziała mi że zastanawia się nad zerwaniem, bo ten związek już ją męczy. - Zdziwiłam się na to co mi powiedział. Nie spodziewałam się że będę dopiero drugą osobą która się o tym dowie. - Aha no to fajnie ze to ty mi mówisz a nie ona. - Zaczęłam i zamiast pomyślec jak pomóc Ryanowi zaczęłam myślec nad tym czemu nie powiedziała mi pierwszej.
- Haaalo Natalia tu ziemia. - Ryan zaczął mahac mi przed oczyma dłonią. - A tak jasne. To może powiedz jej po protu co czujesz i tyle. Nie owijaj w bawełnę i tyle. Broke woli proste przekazy.
- No może i masz racje. Powiem jej dziś. - Wow to szybko chłopak podjął decyzję.
Po około godzinie spacerku wróciliśmy do domku, ale zanim weszłam zauważyłam Broke która nagle pojawiła się koło Ryana. - To my lecimy. - Oznajmili. - Ej ale gdzie? - Zapytałam troszke zdezorientowana tą sytuacją. - Do chłopaków. - Yyy no ok, fajnie, a ja już nie moge iśc z nimi. Przecież Justin też tam jest bo w domku zgaszone światła. - Ej ale czekajcie ja chce iśc z Wami. - Oznajmiłam im i zaczęłam iśc w ich kierunku. - W sumie ok, tylko weź telefon bo chyba twoja mama dzwoniła. - No w sumie jest 16 to pora w której dzwoni. - Okej, to zaraz do was dołącze. - Oboje się uśmiechnęli. - To my czekamy. - Otworzyłam drzwi i zamykając je za sobą popatrzyłam przed siebie i to co zauważyłam ścięło mnie z nóg.
Justin stał obok stołu..nakrytego stołu na którym świeciły się 4 świeczki. Staliśmy tak milcząc i wpatrując się w siebie. Jednak postanowiłam to przerwac – A to dla kogo? - Zapytałam jakby troszkę retorycznie. Wtedy Justin podszedł do mnie i pocałował z całą miłością jaką mnie darzył. Nie pozostałam mu dłużna. Nasze usta poruszały tak zgranie i łapczywie chciały więcej. Przerywając to Justin przygryzł moją wargę ciągnąc, a następnie ją puszczając. - Dla nas. - Wziął moją rękę i poprowadził mnie do stołu i pomógł usiąśc. - Dziękuję. Broke gotowała? - Zapytałam patrząc na sałatkę i potrawę na półmisku. - Powiedzmy, że pomagała mi i mówiła co mam robic. - Kiedy to usłyszałam zaniemówiłam. - Juss sam to przygotowałeś? - Pokiwał twierdząco głową, a ja posłałam mu wdzięczny uśmiech i pełne podziwu spojrzenie. - No to spróbujmy jak smakuje. - Zaproponowałam i kiedy chciałam sobie nałożyc, Justin wstał – Pozwól że ja dziś będę tobie usługiwał. - Jak kochanie z jego strony. - Dobrze. - uśmiechnęłam się i czekałam aż nałoży mi i sobie.
Kiedy wzięłam pierwszy kęs do buzi troszkę się bałam, że może coś poszło nie tak po drodze, jednak okazało się przeciwnie. Bardzo mi smakowało. - Rany pyszne! - Skomentowałam, żeby wiedział, że może być z siebie dumny. - Cieszę się, że wyszło. - Poważny i stonowany Justin to widok nie codzienny. - Ej co się stało? - Zapytałam, bo czuję że coś go gryzie i ja zamierzam dowiedziec się o co chodzi. - A miało się coś stac? - Posłał mi zdezorientowane spojrzenie. - Ty lepiej powiedz, co myślisz o Ryanie i Broke. - Zapytał, a mnie temat rozmowy podszedł i kontynuowałam. - Pasują do siebie tak bardzo! Ale było by fajnie, jakbyśmy mogli chodzic na podwójne randki! - tym pomysłem chyba się zagalopowałam, bo Justin troszkę się skwasił – Byle by nie za często. - Zaśmiałam się. - Przecież to nasi przyjaciele. - Powiedziałam biorąc kolejny kęs mojej sałatki. - Okej, ale ty jesteś moją dziewczyną i ja chciał bym spędzac czas z tobą sam na sam. - Ooo jakie to słodkie! No ale jemu tego nie powiem bo przecież on jest wszystko ale nie słodki. - Oh no dobrze, niech i tak będzie. - Kiedy skończyliśmy jeśc chciałam posprzątac, ale Justin mi nie pozwolił. - Zajmę się tym później teraz może chodźmy na górę. - Puścił do mnie oczko i pociągnął za sobą.
Jak weszliśmy na górę zapaliłam światło i odwracając się zobaczyłam Justina obok mnie. Patrzącego się na mnie z uwielbieniem i porządaniem. Położył ręce na moich ramionach i zjechał nimi w dół bardzo powoli. Zatrzymał je na mojej talii i w tym momencie poczułam, że dziś może wydarzyc się coś wielkiego, pytanie czy ja byłam na to gotowa?
- Kocham Cię wiesz o tym? - Oznajmił Justin szepcząc mi do ucha, a moje motyli w brzuchu zaczęły wariowac. - Wiem... - Nie dał mi dokończyc. Jego usta zaatakowały moje, a językiem nawet nie poprosił o pozwolenie uczynienia czegoś więcej tylko zabrał się do roboty. Nie byłam mu dłużna. Trochę zmęczyło mnie stanie więc założyłam mu ręce na szyje i wskoczyłam na niego oplatając mu moje nogi wokół jego bioder. Trzymał mnie za tyłem przez co czułam się jeszcze lepiej. Nagle z moich ust przeszedł do szczęki i szyi pozostawiając mokre ślady. Następnie położył mnie na łóżku i najpierw ściągnął swoją bluzkę, a potem kontynuował. Tym razem jego język czynił cuda na moim dekolcie bo rozpiął mi moją koszulę. - Chodź zdejmiemy to co Ci nie potrzebne kochanie. - Usłyszałam jego głos w moim uchu i pozwoliłam zdjąc mu moją odzież górną pozostawiając mnie w samym staniku. - Jesteś taka piekna. - Ponownie szepnął a ja czułam jak z każda sekundą chce go jeszcze bardziej. Postanowiłam, że teraz ja przejmę inicjatywę i przewróciłam nas tak, że teraz to ja byłam nad nim. Ropięłam mu pasek i odpięłam guzik od spodni. Nie trzeba było długo czekac aż je ściągnie. Po chwili oboje zostaliśmy w samej bieliźnie. - Jesteś taka piękna i moja. - Justin trzymał swoje dłonie na moim krzyżu przyciskając mnie do siebie. Mogłam poczuc teraz jego wzwód. Jednak się od niego oderwałam i opierałam się rękoma. Mogłam spojrzec mu w oczy, kiedy nagle poczułam jego dłonie na zapięciu mojego stanika. Teray albo nigdy Natalia...Ale musisz być pewna. Justin zauważył tą niepewnośc w moich oczach. - Jesteś pewna że tego chcesz? - Pokiwałam mu głową oznajmiając mu tym samym że chce. I kiedy jego ręce odpieły już stanik, on nie zdążył się zsunąc a mój telefon zaczął dzwonic.
- Nie odbieraj. - Jęknał Justin. - muszę, poczekaj. - sięgnęłam po iPhone. To była mama....Bum! Czar prysnął!! cholera! - Cześ mamo.
- Witaj, czemu nie zadzwoniłaś? - Zapytała, a ja musiałam się wymigac z rozmowy z nią. - Mamo zadzwonie do ciebie za godzinę bo teraz z dziewczynami jedziemy do sklepu dobrze? - Rozmawiałam z nią jedną ręką trzymając telefon przy uchu a drugą stanik, żeby nie spadł. - Dobrze kochanie. - Rozłączyłam się i w momencie kiedy Justin podniósł się żeby kontynuowac usłyszeliśmy – Wróciiiliśmy! - Serio?! Czy to dzieje się naprawdę!? Oboje z Justinem szybko wstaliśmy i najpierw Justin zapiął mi stanik a potem ubraliśmy się w mgnieniu oka zchodząc do nich na dół nie dając po sobie poznac że w czymś nam przeszkodzili.
_________________________________
Hahaha xD poprawiałam ten rozdział i czułam się jakbym pierwszy raz to czytała a końcówka to mnie zaskoczyła :P hahaha xD Tak wiem dziwna jestem :D
tak btw mam nadzieję że podoba Wam się rozdział :D Ja dziś zamierzam zarwac nockę i pisac rozdział ale nie wiem czy mi wyjdzie bo miałam mega ciężki dzień w pracy! To było meeeeeeeeega ! wyobraźcie sb z pozoiomu -1 na poziom 6 po SCHODACH w górę z ęcznikami i pościelami i wgl wszystkim do sprzątania bo winda była zepsuta -.-
No nic miłego czytania i do następnego rozdziału :D
@natala_belieber
Kiedy rano się przebudziłam koło mnie nie było już Justina. Broke i Ryan też już wstali, bo i łóżko i materac były pościelone. Przeciągnęłam się i pocierając oczy ze zmęczenia rozglądnęłam się jeszcze raz po pokoju. Rzeczy były porozwalane na podłodze, drzwi do łazienki otwarte, w szafie nasze niepoukładane ciuchy. Westchnęłam i postanowiłam, że troszkę tu ogarnę, bo nie bardzo chce schodzic na dół i skonfrontowac się z Justinem. Pościeliłam nasze łóżko, potem poszłam się umyc i przebrac w jakieś dresy. Następnie poukładałam nasze torby i rzeczy w nich. Kiedy już w miarę było ładnie wzięłam głęboki wdech i wypuściłam spokojnie powietrze przygotowując się na zejście do salonu. W momencie kiedy Broke się na mnie popatrzyła, chłopaki również spojrzeli w moją stronę. Nie byłam jakoś w stanie się nawet uśmiechnąc, po prostu zeszłam do nich bez wyrazu twarzy. Jednak Broke musiała przerwac niekomfortową ciszę. - Ja się wyspałam nie wiem jak wy. - Taaaaak to była zdecydowanie trafny wybór tematu. Chłopaki nic nie odpowiedzieli, ja tylko spojrzałam na nią i potem na Justina. - Ja wcale. - Powiedziawszy to odwróciłam się i zabrałam się za robienie kawy. - Emm ja chyba pójdę po drewno – Ryan wstał ze swojego miejsca i zaczął iśc w stronę tylnego wyjścia i Brooke zrobiła to samo – To ja Ci pomogę. - W myślach przeklnęłam ich, za to że zostawiają nas samych, ale nie będę go teraz unikała, bo to nie ma najmniejszego sensu. Kiedy nastąpiła cisza, odwróciłam się i zabrałam się za robienie tej swojej nieszczęsnej kawy porannej. Nagle poczułam że para rąk, które należały do Justina oplotły mnie w talii, a jego głlowa spoczęła na moim ramieniu. Nie przerywając sobie, staliśmy tak w ciszy, wzięłam łyk i patrzyłam się na biały widok zza okna, dalej milcząc. Jednakże po chwili poczułam jeden pocałunek w ramie, drugi w ramie, trzeci w szyje, czwarty w szyje. Moje motylki w brzuchu się uaktywniły, ale nie mogłam pokazac mu że nie rusza mnie już to co wczoraj się wydarzyło. Przekręciłam się do niego przodem i lekko odepchnęłam od siebie. - Nie Justin, to nie jest dobry moment. - Pokiwałam głową, ale on tylko westchnął i przejechał rękoma po twarzy – Nie jest dobry moment na co? - Zapytał? - Na przeprosiny? - Wbił we mnie swój zirytowany wzrok. - W ten sposób tak, to nie odpowiednie. Przeprosic można na wiele sposobów. Myślisz że jak mnie pocałujesz i przytulisz to załatwi całą sprawę? - Teraz to ja posłałam mu groźne spojrzenie. - Przykro mi ale nie tym razem. - Wzięłam kolejny łyk swojej kawy i poszłam z kubkiem na górę. - I co? Teraz mnie będziesz tak ignorowała? Pójdziesz na górę i nie będziesz schodziła? - Zapytał zrezygnowany. - Tak, jeśli trzeba będzie to tak - Ponownie się odwróciłam i poszłam po schodach w górę. W odpowiedzi dostałam tylko jęk irytacji od Justina
Usiadłam na łóżku i podłączając słuchawki do mojego iPhona włączyłam play listę piosenek nastęnie otworzyłam laptopa i szperałam w nowościach po internecie.
Nie minęło 30 minut jak przyszła Broke. Nie zwróciłam na nią uwagi, żeby wiedziała, że totalnie mnie nie obchodzi jej zdanie na to, a jak znam życie to będzie mnie przekonywała, żebym już przestała się złościc. I tak jak myślałam, wyciągnęła mi z uszu słuchawki i zaczęła – Natalia, co ty robisz? - spytała ironicznie. - A możesz sprecyzowac swoje pytanie, bo bardzo je uogólniłaś. - Spojrzałam na nią. - Dobrze wiesz o co mi chodzi? Czemu wciąż jesteś zła na Justina? Przecież przeprosił i chce być miły, a ty na niego naskakujesz. - W tym momencie miałam ochotę krzyknąc, ale chłopaki byli na dole i nie chciałam, żeby mnie słyszeli. - Słuchaj...to jest sprawa pomiędzy mną a Justinem i po części też Tylorem. Ty, Ryan i Bob nie macie tu nic do powiedzenia. To co on wczoraj zrobił to coś chorego! Przecież Tylor nic nie zrobił a oberwał! Boże przecież to jest nienormalne takie zachowanie! Wiem, że był zły, ale mógł tylko powiedziec...Użyc słów a nie pięści. - Wyjaśniłam jej, na co ona wstała z łóżka i skierowała się do schodów. - jak chcesz ale żebyś potem nie żałowała tego, że taka jesteś. - Co ona miała na myśli mówiąc ,,żebyś nie żałowała''?
Wzruszyłam tylko ramionami i po chwili przyszedł Justin. W pierwszej chwili nie zwróciłam na niego uwagi, bo nie chciała okazywac mu zainteresowania. Jednak kiedy zauważyłam kątem oka że wziął swoją torbę i zaczął wkładac do niej swoje rzeczy musiałam zareagowac. - Co ty robisz? - Spytałam, patrząc się na niego. - To co widac pakuję się. - Wzruszył ramionami. - Co? Dlaczego? - Wstałam z łóżka i podeszłam do niego. - Bo nie chce Ci przeszkadzac. Skoro jestem, aż takim ciężarem dla ciebie to wole się usunąc z drogi. - Jego ton głosu był zachrypnięty i może to co teraz powiem będzie niestosowne w porównaniu z tą sytuacją, ale seksowny... - Boże, ale przecież ja nic takiego nie powiedziałam! Czy ty musiasz zawsze wyolbrzymiac wszystko? - Wyrzuciłam ręce w powietrze z irytacji. - Ja?! To ja wyolbrzymiam?! Kurwa posłuchaj co ty mówisz! Weź spójrz na siebie a dopiero potem oceniaj innych! - Taak nasze kłótnie zawsze są bardzo szczere. - Patrze i nie widzę nic złego! To ty zachowujesz się jak dziecko do jasnej cholery! Co? Robisz szopkę z wyjazdem żeby pokazac jaki to ty biedny jesteś?! Proszę bardzo jedź! Nikt Cię tu nie zatrzymuje a przynajmniej nie ja! - Odwróciłam się i weszłam do łazienki trzaskając drzwiami.
Zaczęłam płakac, łzy same zaczęły mi leciec po policzkach. Nie mogłam przestac. To było tak silne uczucie gniewu i smutku jednocześnie że wygrywało z tym co chce pokazac na zewnątrz. Usiadłam na ziemi i przytrzymuywałam mocno kolana przy piersiach. Tusz do rzęs mi się cały rozmazał, ale nie dbałam w tym momencie o to.
Nagle usłyszałam pukanie w drzwi, ale się nie odezwałam. Za chwilę ponownie ktoś zapukał w drzwi.
Justin
- Natalia... - stałem przy drzwiach z poczuciem winy, że to przeze mnie tak płakała. Zapukałem ponownie. - Księżniczko przepraszam. Nie chciałem sprawic ci przykrości. - Słyszałem jak pociągnęła nosem, na znak że nadal płacze. - Idź sobie! Pakuj się i wracaj! Skoro uważasz że tak będzie lepiej! - Wyczułem jej głos na dole więc musiała siedziec na podłodze. Tak też więc i ja usiadłem na ziemi i oparłem się o drzwi łazienki. - Nigdzie nie wracam. Nie ruszę się stąd bez ciebie rozumiesz? - Cholera ja to zawsze umiem wszystko spieprzyc... - No cóż tym razem chyba będziesz musiał. - Natalia dalej przystawała przy swojej opcji, ale ja również nie zamierzałem odpuszczac. - Rany zrozum chciałem tylko zobaczyc czy chcesz żebym wracał, ale moim celem nie było doprowadzenie cię do łez. - Tłumaczyłem dalej. Nie cierpię się z nią kłócic, bo któreś z nas zawsze powie coś niepotrzebnego i kończy się awanturą. - No ale wyszło na odwrót! Nastepnym razem pomyśl zanim coś powiesz! - Pociągnęła nosem, a moje serce jak było rozbite tak jest cały czas i nie widac szans na jego ponowne sklejenie. Myśl, że ona płacze przeze mnie doprowadza mnie do furii! - Księżniczko ja ciebie kocham! Nikogo innego tylko ciebie! Chce żebyś była moją i tylko moją małą księżniczką i nie cierpię kiedy wpierdala się do nas jakiś zakichany pseudo księciunio i chce mi cie odebrac. - Zacząłem tłumaczyc, ale nie dokończyłem i poczułem jak drzwi do łazienki się otwierają. Od razu wstałem i spojrzałem na jej małą, drobna osóbkę, z rozmazanym tuszem pod oczami, która również pokierowała swój wzrok ku mnie. Postanowiłem dokończyc to co mówiłem. - Nie pozwolę żeby przez jakąś głupią kłótnie to co jest między nami się zawaliło a wiesz czemu? - Dalej patrzyła na mnie, ale zanim dokończyłem wyciągnąłem do niej rękę na znak żeby do mnie podeszła. Tak też zrobiła, więc mogłem kontynuowac. - Bo cię kocham i nikomu cię nie oddam. Jak będzie taka potrzeba to będę ci o tym przypominał codziennie, tylko błagam nie gniewaj się już na mnie. - Powiedziałem cichym i spokojnym głosem, a w odpowiedzi Natalia nie mówiąc nic wtuliła się we mnie i chwilę tak staliśmy. Wydawało mi się to wiecznością, ale z nią mogę stac tak nawet o wiele dłużej. Naszą ciszę przerwała Natalia. - Też cię kocham i nie pozwolę żeby jakaś laska mi ciebie odebrała. - Na jej słowa poczułem jakby dziwne mrowienie w żołądku.
- Just... kurwa sorry. - Oczywiście jak zwykle ktoś musi przerywac nam naszą chwilę. - Westchnąłem tylko i w odpowiedzi dostałem chichot Natalii. - Z czego się śmiejesz? - Zapytałem rozbawiony. - Z ciebie. - Odeszła ode mnie i nagle sobie coś przypomniała i poszła do łazienki i usłyszałem tylko – Choooolera! - Podszedłem do niej, przeglądała się akurat w lustrze. - Co się stało? - Zapytałem z uśmiechem na twarzy. - Patrz jak jak wyglądam... a ja tak do ciebie wyszłam idź muszę zmyc ten tusz. - Zaczęła mnie wyganiac, na co ja tylko złapałem ją zaręce i przysunałem do siebie. - Dla mnie jesteś piękna i w takiej wersji. - Delikatnie musnąłem jej usta i oparłem się o szafkę w łazience. - Miałeś iśc na dół. - Zauważyła Natalia, ale pokręciłem głową. - Mówiłem Ci już że nigdzie się bez ciebie nie ruszam. - Skrzyżowałem ręce na piersiach i czekałem aż poprawi sobie swój codzienny zwykły makijaż.
Natalia
Około godziny 13 po zjedzeniu przez nas czegoś konkretniejszego podeszłam do Justina. - kochanie... nie chce żebyś to źle odebrał, ale chyba nie tylko mnie powinieneś przeprosic, nie uważasz? - Spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem. - Tak, masz rację. - Podszedł do drzwi i wyszedł. Patrzyłam przez okno i widziałam jak wszedł do domku chłopaków. Nie minęło 5 minut, a on już wracał. Boże nie przyjął Tylor przeprosin...
Oczywiście moje przypuszczenia były błędne, chłopaki się pogodzili i nawet zapraszali Justina z Ryanem na wspólne granie, ale ten odmówił. Może to i dobrze...
- Natalia idziesz ze mną do sklepu? - Zapytał Ryan. - Eeeee no w sumie spoko tylko wezmę kluczyki. - Wstałam, żeby wziąśc je z parapetu, bo sklep daleko więc auto się przyda. - Ale ja wolał bym iśc na nogach. Wiesz taki spacerek. - Puścił mi oczko. - Ale jest zimno. - jęknęłam i usiadłam z powrotem na kanapie. - Pękasz? - Ooo i Ryan wyciągnął potężną broń. - Sugerujesz że jestem słaba? - Wstałam i zaczęłam iśc po schodach – To mi pokaż że jesteś twarda i chodź ze mną na spacer! - Krzyknął do mnie a ja już po 5 minutach byłam gotowa do wyjścia. - A tylko my idziemy? - zapytałam patrząc się na wszystkich. - Tak, ja wczoraj za bardzo się dotleniłem, a Broke gardło coś boli. - Wzruszyłam ramionami i razem z Ryanem wyszłam z domku i poszliśmy dróżką w dół.
- Tutaj jest ślicznie. - Stwierdziłam idąc obok niego. Nagle poczułam coś zimnego przy szyi. - Aaaaa! Ty kretynie! - Złapałam za śnieg i rzuciłam w niego. - Chyba celowac nie umiesz! - Zaczął się ze mnie śmiac, co wykorzystałam i podeszłam bliżej żeby wycelowac mu śnieżką prosto w głowę. - Ooo teraz Smith przegięłaś. - Zaczęliśmy się rzucac śniegiem.
Po chwili wspaniałej i zimnej zabawy, uspokoiliśmy się. - Dobra a teraz mów o co Ci chodzi. - Zapytałam prosto z mostu, bo głupia nie jestem i ma do mnie jakąś sprawe skoro idziemy sami. - Co? Ale w sumie to nic konkretnego, nieważne. - Zaczął się wymigiwac od odpowiedzi na moje pytanie, ale nie zamierzałam odpuszczac. - Ryan... - Powiedziałam stanowczym głosem.
- Bo jakby...eee – Podrapał się po głowie w zakłopotaniu. - Podoba mi się Broke. - Powiedział szybko, po czym zamknął oczy i czekał na moją reakcje. Kiedy to usłyszałam wryło mnie i nie bardzo wiedziałam co mam powiedzeic. - No i widzisz! Wiedziałem że tak zareagujesz. Nie potrzebnie ci powiedziałem. - Spuścił głowę. - Nie to nie tak Ryan. Tu chodzi o to że ona jest z Codym... - Zaczęłam ale mi przerwał. - Rozmawiałem z nią i powiedziała mi że zastanawia się nad zerwaniem, bo ten związek już ją męczy. - Zdziwiłam się na to co mi powiedział. Nie spodziewałam się że będę dopiero drugą osobą która się o tym dowie. - Aha no to fajnie ze to ty mi mówisz a nie ona. - Zaczęłam i zamiast pomyślec jak pomóc Ryanowi zaczęłam myślec nad tym czemu nie powiedziała mi pierwszej.
- Haaalo Natalia tu ziemia. - Ryan zaczął mahac mi przed oczyma dłonią. - A tak jasne. To może powiedz jej po protu co czujesz i tyle. Nie owijaj w bawełnę i tyle. Broke woli proste przekazy.
- No może i masz racje. Powiem jej dziś. - Wow to szybko chłopak podjął decyzję.
Po około godzinie spacerku wróciliśmy do domku, ale zanim weszłam zauważyłam Broke która nagle pojawiła się koło Ryana. - To my lecimy. - Oznajmili. - Ej ale gdzie? - Zapytałam troszke zdezorientowana tą sytuacją. - Do chłopaków. - Yyy no ok, fajnie, a ja już nie moge iśc z nimi. Przecież Justin też tam jest bo w domku zgaszone światła. - Ej ale czekajcie ja chce iśc z Wami. - Oznajmiłam im i zaczęłam iśc w ich kierunku. - W sumie ok, tylko weź telefon bo chyba twoja mama dzwoniła. - No w sumie jest 16 to pora w której dzwoni. - Okej, to zaraz do was dołącze. - Oboje się uśmiechnęli. - To my czekamy. - Otworzyłam drzwi i zamykając je za sobą popatrzyłam przed siebie i to co zauważyłam ścięło mnie z nóg.
Justin stał obok stołu..nakrytego stołu na którym świeciły się 4 świeczki. Staliśmy tak milcząc i wpatrując się w siebie. Jednak postanowiłam to przerwac – A to dla kogo? - Zapytałam jakby troszkę retorycznie. Wtedy Justin podszedł do mnie i pocałował z całą miłością jaką mnie darzył. Nie pozostałam mu dłużna. Nasze usta poruszały tak zgranie i łapczywie chciały więcej. Przerywając to Justin przygryzł moją wargę ciągnąc, a następnie ją puszczając. - Dla nas. - Wziął moją rękę i poprowadził mnie do stołu i pomógł usiąśc. - Dziękuję. Broke gotowała? - Zapytałam patrząc na sałatkę i potrawę na półmisku. - Powiedzmy, że pomagała mi i mówiła co mam robic. - Kiedy to usłyszałam zaniemówiłam. - Juss sam to przygotowałeś? - Pokiwał twierdząco głową, a ja posłałam mu wdzięczny uśmiech i pełne podziwu spojrzenie. - No to spróbujmy jak smakuje. - Zaproponowałam i kiedy chciałam sobie nałożyc, Justin wstał – Pozwól że ja dziś będę tobie usługiwał. - Jak kochanie z jego strony. - Dobrze. - uśmiechnęłam się i czekałam aż nałoży mi i sobie.
Kiedy wzięłam pierwszy kęs do buzi troszkę się bałam, że może coś poszło nie tak po drodze, jednak okazało się przeciwnie. Bardzo mi smakowało. - Rany pyszne! - Skomentowałam, żeby wiedział, że może być z siebie dumny. - Cieszę się, że wyszło. - Poważny i stonowany Justin to widok nie codzienny. - Ej co się stało? - Zapytałam, bo czuję że coś go gryzie i ja zamierzam dowiedziec się o co chodzi. - A miało się coś stac? - Posłał mi zdezorientowane spojrzenie. - Ty lepiej powiedz, co myślisz o Ryanie i Broke. - Zapytał, a mnie temat rozmowy podszedł i kontynuowałam. - Pasują do siebie tak bardzo! Ale było by fajnie, jakbyśmy mogli chodzic na podwójne randki! - tym pomysłem chyba się zagalopowałam, bo Justin troszkę się skwasił – Byle by nie za często. - Zaśmiałam się. - Przecież to nasi przyjaciele. - Powiedziałam biorąc kolejny kęs mojej sałatki. - Okej, ale ty jesteś moją dziewczyną i ja chciał bym spędzac czas z tobą sam na sam. - Ooo jakie to słodkie! No ale jemu tego nie powiem bo przecież on jest wszystko ale nie słodki. - Oh no dobrze, niech i tak będzie. - Kiedy skończyliśmy jeśc chciałam posprzątac, ale Justin mi nie pozwolił. - Zajmę się tym później teraz może chodźmy na górę. - Puścił do mnie oczko i pociągnął za sobą.
Jak weszliśmy na górę zapaliłam światło i odwracając się zobaczyłam Justina obok mnie. Patrzącego się na mnie z uwielbieniem i porządaniem. Położył ręce na moich ramionach i zjechał nimi w dół bardzo powoli. Zatrzymał je na mojej talii i w tym momencie poczułam, że dziś może wydarzyc się coś wielkiego, pytanie czy ja byłam na to gotowa?
- Kocham Cię wiesz o tym? - Oznajmił Justin szepcząc mi do ucha, a moje motyli w brzuchu zaczęły wariowac. - Wiem... - Nie dał mi dokończyc. Jego usta zaatakowały moje, a językiem nawet nie poprosił o pozwolenie uczynienia czegoś więcej tylko zabrał się do roboty. Nie byłam mu dłużna. Trochę zmęczyło mnie stanie więc założyłam mu ręce na szyje i wskoczyłam na niego oplatając mu moje nogi wokół jego bioder. Trzymał mnie za tyłem przez co czułam się jeszcze lepiej. Nagle z moich ust przeszedł do szczęki i szyi pozostawiając mokre ślady. Następnie położył mnie na łóżku i najpierw ściągnął swoją bluzkę, a potem kontynuował. Tym razem jego język czynił cuda na moim dekolcie bo rozpiął mi moją koszulę. - Chodź zdejmiemy to co Ci nie potrzebne kochanie. - Usłyszałam jego głos w moim uchu i pozwoliłam zdjąc mu moją odzież górną pozostawiając mnie w samym staniku. - Jesteś taka piekna. - Ponownie szepnął a ja czułam jak z każda sekundą chce go jeszcze bardziej. Postanowiłam, że teraz ja przejmę inicjatywę i przewróciłam nas tak, że teraz to ja byłam nad nim. Ropięłam mu pasek i odpięłam guzik od spodni. Nie trzeba było długo czekac aż je ściągnie. Po chwili oboje zostaliśmy w samej bieliźnie. - Jesteś taka piękna i moja. - Justin trzymał swoje dłonie na moim krzyżu przyciskając mnie do siebie. Mogłam poczuc teraz jego wzwód. Jednak się od niego oderwałam i opierałam się rękoma. Mogłam spojrzec mu w oczy, kiedy nagle poczułam jego dłonie na zapięciu mojego stanika. Teray albo nigdy Natalia...Ale musisz być pewna. Justin zauważył tą niepewnośc w moich oczach. - Jesteś pewna że tego chcesz? - Pokiwałam mu głową oznajmiając mu tym samym że chce. I kiedy jego ręce odpieły już stanik, on nie zdążył się zsunąc a mój telefon zaczął dzwonic.
- Nie odbieraj. - Jęknał Justin. - muszę, poczekaj. - sięgnęłam po iPhone. To była mama....Bum! Czar prysnął!! cholera! - Cześ mamo.
- Witaj, czemu nie zadzwoniłaś? - Zapytała, a ja musiałam się wymigac z rozmowy z nią. - Mamo zadzwonie do ciebie za godzinę bo teraz z dziewczynami jedziemy do sklepu dobrze? - Rozmawiałam z nią jedną ręką trzymając telefon przy uchu a drugą stanik, żeby nie spadł. - Dobrze kochanie. - Rozłączyłam się i w momencie kiedy Justin podniósł się żeby kontynuowac usłyszeliśmy – Wróciiiliśmy! - Serio?! Czy to dzieje się naprawdę!? Oboje z Justinem szybko wstaliśmy i najpierw Justin zapiął mi stanik a potem ubraliśmy się w mgnieniu oka zchodząc do nich na dół nie dając po sobie poznac że w czymś nam przeszkodzili.
_________________________________
Hahaha xD poprawiałam ten rozdział i czułam się jakbym pierwszy raz to czytała a końcówka to mnie zaskoczyła :P hahaha xD Tak wiem dziwna jestem :D
tak btw mam nadzieję że podoba Wam się rozdział :D Ja dziś zamierzam zarwac nockę i pisac rozdział ale nie wiem czy mi wyjdzie bo miałam mega ciężki dzień w pracy! To było meeeeeeeeega ! wyobraźcie sb z pozoiomu -1 na poziom 6 po SCHODACH w górę z ęcznikami i pościelami i wgl wszystkim do sprzątania bo winda była zepsuta -.-
No nic miłego czytania i do następnego rozdziału :D
@natala_belieber
piątek, 22 sierpnia 2014
Rozdział 47
-Mmmm
- Przeciągnęłam się, otwierając powoli oczy i mrugnęłam parę
razy, żeby wyostrzyc obraz postaci leżącej koło mnie. - Dzień
dobry. - zaspany jeszcze głos Justina doszedł do moich uszu. - Hej.
- odpowiedziałam uśmiechając się. - Jak się spało?
Leżałam mając pod głową jego ramie. Wygląda tak słodko z samego rana, że nie jedna dziewczyna by mu tego zazdrościła. Jak to możliwe żeby wyglądac tak seksownie nawet z podpuchniętymi oczami od spania?! - Przy tobie? - Spojrzałam na niego. - bardzo wygodnie. - Zachichotałam na co on ukazał swoje białe zęby. - Cieszę się, bo mi również było bardzo dobrze. - Pocałował mnie delikatnie. - Widziałaś jak śpią? - Zapytał Justin pokazując palcem za siebie. Wychyliłam się za niego i popatrzyłam na drugie łóżko w pokoju. Kiedy zobaczyłam Ryana i Broke ubranych i po prostu leżących i smacznie śpiących ze ,,zmęczenia'' wybuchnęłam śmiechem. - Ciicho bo ich obdzisz. - upomniał mnie. - Chodź idziemy na dół, przy okazji zajżę do kominka. - Jak powiedział ta zrobiliśmy. Rano było troszkę zimno więc założyłam ciepły dłuższy sweter i usiadłam na kanapie patrząc na Justina rozpalającego ogień. - To co robimy? - Zapytał podchodząc do mnie. Miał brudne ręce i właśnie zmierzał w moją stronę. - Nie wiem, ale napewno mnie nie ubrudzisz... - pokiwałam głową na znak że się nie zgadzam. - a chcesz sie założyc? - spytał cały czas idąc w moją stronę. - Justin Drew Bieber masz się w tej chwili zatrzymac! - Krzyknęłam wstając z kanapy. - ok. - Stanął, a ja westchęlam i kiedy otworzylam oczy był przy mnie, ale nie miałam już dokąd uciec bo byłam pod ścianą. - Nawet się nie waż. - przyblizył się bliżej i kiedy już jego ręce były przy moich policzkach przymknęłam oczy ale zamiast brudnych rąk poczyłam jego usta na moich. Taki lekki pocałunek na początku dnia.
- Co to było? - Zapytałam się z uśmiechem, kiedy odsunął się ode mnie i poszedł umyc ręce. - Nic, nie dotstałem na przywitanie całusa to sam go sobie wziąłem. - Wzruszył raionami. Nie miał koszulki, przez co mogłam zbaczyc jego tatuaż na lewym barku. To był jakiś indianin. Ciekawy dośc, dlatego podeszłam żeby zobaczyc go dokładniej, ale Justin się obrócił. - Ejjj.. - Jęknęlam w niezadowoleniu. - Co? - Spojrzał zdezorientowany. - Oglądałam twój tatuaż. - Oznajmiłam z uśmiechem, i pociągnęłam go tak, że odwórcił się spowrotem. Przejechałam palcem po podobiźnie jakiegoś człowieka. - Dlaczego akurat to? - Spytałam pozwalając mu się spowrotem obrócic. - Szczerze, byłem pijany i trochę za dużo wypaliłem i taka głupia decyzja Ryan też takiego ma. - Odpowiedział z lekkim niesmakiem. - Hahaha, taaak zwalaj teraz na alkochol i marihuane. - Zaczęłam się śmiac. - Nieważne, jemy coś? - Zapytał zagladając do szafki. - Mmmm nooo zjadła bym sobie coś dobrego... - i w tym momencie przyszła mi pewna myśl. - Justiiin? - przeciągnęłam ,,i'' spoglądając na niego. - Tak?
- Zrobił byś te dobre naleźniki które mi kiedyś przygotowałeś jak naprawiałes mi auto? - Miałam nadzieję, że się zgodzi, ale oczywiście to leń patentowany, który najchętniej leżał by i pachniał. - Ooo nie za dużo roboty. - Pokręłcił głową, wtedy ja się przybliżyłam. - Kochanie proooszę. - Zrobiłam maślane oczka, ale kiedy to też nie podziało podeszłam tak blisko że nasze ciała się stykały a moje dłonie spoczywały na jego nagim torsie. - ja tak bardzo ładnie proszę. - Spojrzałam na niego spod rzęs, a następnie stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta w pocałunku. Był delikanty ale namiętny, po chwili oderwałam się i czekałam na jego odpowiedź. Justin odszedł ode mnie i odwrócił się. Nie wiedziałam co jest i czemu jest taki nieugięty, ale odwrocił głowę i się odezwał. - No co tak stoisz? Podaj mi miskę. - Zaśmiał się, a ja klasnęłam w dłonie i podałam mu wszystko co bylo potrzebne. - Noo i to wszytko? - Zapytałam dalej próbując zrozumiec co w nich takiego niezwykłego, że są takie smaczne. - Nie, ale póki tu jesteś nie mogę nic zrobic, bo przecież wiesz, że mojej tajemnicy nie ujawnię. - Wyjaśnił, a ja zrobiłam smutną minkę. - No nie patrz tak na mnie, wiesz, że Ci nie powiem, więc nawet nie próbuj. - Wruszył ramionami, a ja tylko posłałam mu ,,zły'' wzrok, ale chyba go nie przekonałam - idź się umyj i wróc, a będą już gotowe. - Pokiwałam gową i posłusznie poszłam na górę. Wzięłam prysznic i zalożyłam szare zwężane u dołu spodnie dresowe i czarny top który wyglądał jak stanik sprtowy, przez co miałam odsłonięty brzuch. Spięłam włosy w kucyk i zeszłam na dół mijając tych śpiochów. Kiedy schodziłam po schodach pisałam smsa do mamy, że wszystko jest super i że nadal nam się nic nie stało i że dajemy sobie radę. W pewnym momencie Justin odwrócił się przodem do mnie - O kurwa Natalia... - Jęknął, a ja jak szłam tak stanęłam bo nie wiedziałam o co chodzi. - Co się stało? - Spytałam i schowałam telefon do kieszeni spodni. - Widziałaś się w lustrze? - Spytał, a ja spojrzałam na siebie. - Raaany ja się tylko nie pomalowałam... - Odpowiedzialam oburzona, na co on podszedł do schodów. - Nie o to chodzi, po prostu... - Podrapał się w tył głowy zagubiony. - Wyglądasz cholernie gorąco i naprawdę jeśli nie chcesz żebym cię wziął tu i teraz to załóz inną bluzkę - Moje oczy zrobiły sie parę razy większe kiedy usłyszalam to co powiedział. Zalałam się rumieńcami, i nic nie mówiąc odwróciłam się i poszłam na górę i ściągnełam top, a założyłam leżącą na łóżku bluzkę Jussa, a co, to w końcu to mój chłopak więc mogę nosic jego rzeczy. Zeszłam na dół i naleśniki już czekały, a obok nich słoik z nutellą. - Mmmm jak pachnie. - Pochwaliłam go, na co spojrzał na mnie. - Cholera nie pomogło... - Pokręcił głową , na co zachichotałam - Juss przestań, to może ja w golfie bd chodziła co? - Spojrzałam na niego, na co on porzytanknął. - Nooo to może troszkę by uratowało sytuację. - Walnęłam go w raimie, ale moja ręka chyba zabolała bardziej niż jego ramie. - Ejjj no co? Nie moja wina że jesteś taka seksowana. - Wzruszył ramionami. - Jesteś niemożliwy. - Pocałowałam go, a potem usiadłam razem z nim jedząc śniadanie, które dla nas zrobił.
- Boooże moja głowa. - narzekała przy gotowaniu obiadu Broke. - Trzeba było tak nie imprezowac dwa dni pod rząd. - Zaśmiałam, się na co ona się skrzywiła. - Oj dobrze, ale nie krzycz tak, bo mi głowa pęknie zaraz. - Ok, niech jej będzie, że krzyczę, chociaż to nie było zgodne z prawdą. Podałam jej kawę i wysłałam do łóżka na góre gdzie leżał też i Ryan. Broke i Justin minęli się na schodach. - Co? pozwoliłaś jej odpocząc? - Zapytał, podchodząc do kuchennego blatu. - Tak. Nawet nie wiesz jakie to jej ciągłe narzekanie na głowę jest męczące. - Przewróciłam oczami i dalej mieszałam na patelni. - No to Ryan nawet nie narzeka. Wiesz my faceci jesteśmy wytrzymali na ból nie to co wy dziewczyny. - Na jego stwierdzenie posłałam mu mordercze spojrzenie, które zamiastbyc groźne wyszło jakbym była małą dziewczynką strzelającą fochem, bo nie dostanie cukierka. Justin się zaśmiał i odrywając się od miejsca w którym stał ogarnęła go chęc pomocy mi w kuchni. - Ok to co mam zrobic? - Zapytał, będac gotowym na moje rozkazy. - Ty zajmiesz się ugotowaniem makaronu, dasz radę? - Upewniłam się, co do tego, bo nie chce się zatruc niedogotowanym makaronem. - No oczywiście. - Zapewnił mnie i zabrał się za to jakże skomplikowane działenie, które polegało na wstawieniu wody posoleniu jej żeby dodac smak oraz dolaniu odrobiny oleju, żeby nitki makarony nie były za bardzo ze sobą sklejone.
Po około 20 minutach nasze spaghetti było już gotowe, tamta obłożnie chora dwójka zeszła i zjadła z nami, głowa Broke już tak nie męczyła, a Ryan był całkiem do pogadania. - To co się wczoraj działo? - Starałam się wydobyc z nich informacie, ale nie było to łatwe zadanie. - No cóż, nic siedzieliśmy, śmialiśmy się, jedliśmy i piliśmy. - Wzruszyli oboje ramionami. - No dobra. - Powiedział Justin a ja mogłam tylko domniemywac że po prostu połowy nie pamiętają, albo pamiętają ale tylko przez tak zwaną mgłę. - A wy co robiliście wczoraj? - Zapytała Broke, a mnie troszkę wcięło, na szczęście Justin odpowiedział pierwszy. - A co cię to tak ciekawi? - Zapytał z uśmiechem na twarzy co moja przyjaciółka odebrała w najoczywistrzy dla niej sposób. - O mój Boże! Zrobiliście to! Awwww... - W tym momencie zamknęłam oczy z bezsilności i westchnęłam. - Tak, jak byś zgadła! I to nawet 3 razy. - Juss puścił jej oczko, a ona wtedy załapała że nie o to mu chodziło. - To co robiliście? - Dopytywała się, a my spojrzeliśmy tylko na siebie i zaczęliśmy się śmiac. - Nic, spacer, herbatę potem, a następnie leżeliśmy i spędziliśmy miło czas w swoim towarzystwie. - Wyjaśniłam, a Justin zaśmiał się jeszcze bardziej na dobór moich słów. - Nooo dobra.... - Broke przewróciła oczami i kończyła swoją porcję. - Ty stary chłopaki mają niezłą gierkę idziemy dziś pograc? - Zapytał Ryan, zwracając się do swojego przyjaciela odnoszącego brudne naczynia do mycia. - No spoko, można by iśc. - Przytaknął, na co ja się ucieszyłam i klasnęłam w dłonie. - świetnie, to ja pogram z wami! -Wstałam z przejęcia, ale szybko zostałam zgaszona. - Sorry to wieczór tylko dla facetów. Od razu posmutniałam. - Ejjj przecież ja dobrze gram! - Zaczęłam się bronic, ale nie działało. - Idziemy tam na 17 a potem wy wracacie o 19 czy tam o 20 a my zostajemy i będziemy grali. - Łaaaał ale nas zaszczyt kopną będę mogła posiedziec z nimi 2 godziny w porywach do 3!! Jeeej! Kto się cieszy ze mną? - Tak, pewnie może lepiej w ogóle nie pójdziemy, bdziecie mieli więcej czasu. - Zarzuciłam, ale wtedy Justin objął mnie i zabrał głos w naszej dyskusji. - Kochanie, nie bądź taka, pogramy i wrócimy. - No pięknie nawet jemu się ten pomysł spodobał. - Jak chcecie i tak mamy z Broke oczym rozmawiac, to nawet nie będziemy się nudzic. - Oznajmiłam i wszyscy nagle wybychęlismy śmiechem nie mając żadnego konkretnego powodu.
Po obiedzie pozmywał Ryan a nasza trójka siedziała na kanapie przed kominkiem i rozmawialismy o różnych pierdołach, zanim nie wybiła godzina 17 i wyszliśmy z domku do Tylora i Boba. Mieszkają tylko parę domków od nas więc daleko nie musielismy iśc. Zapukałam do drzwi i otworzyli obydwoje. - No siemka! - Przywitali nas i wpuścili to środka. - Widzę że od ostatniego mojego pobytu tutaj nic się nie zmieniło. - Zaśmiałam się, a chłopaki tylko pokiwali głowami. - To czego się napijecie? Justin? Natalia? Wam proponujemy coś mocniejszego bo wczoraj z niami nie piliście więc podejrzewam, że możecie dziś, my raczej nie. - Bob jak zacznie mówic to nie może przestac. - Ja dziękuję, wystarczy mi sok, a Juss to już co chce. - Wzruszyłam ramionami. - Ja piwo oczywiście. - Oznajmił, i zanim się obejrzeliśmy nasze picia były u nas w dłoniach. - Przepraszam, ale ja idę zapalic, idzie ktoś ze mną? - Zapytał Tylor i od razu mojemu chłopakowi zaświeciły się oczy bo od wczorajszego spaceru nie palił. - Nooo jasna sprawa że też idę. - Podeszli więc do okna, bo oczywiście nie chciało im się wychodzic na zewnątrz. - Paliłeś kiedyś coś mocniejszego? - Zapytał Justin wyciągając parę skrętów. Jak tylko zobaczyłam co im proponuje przewróciłam głową...no tak dawno nie palił tego gówna...
- Ooo to ja zapale z wami. - Ryan podszedł i wziął jednego skręta z ręki Justina i zapalili. - Boże jak byście nie mogli przeżyc bez tego. - Podeszłam do nich, a Broke od razu do Ryana – Dawaj na studenta. - Tak moja przyjaciółka też lubi takie sprawy. Nooo nie powiem bo ja też dawno tego nie paliłam, ale ona to podejrzewam że okazjonalnie na pewno. I zanim się obejrzałam Broke zwróciła usta w kierunku ust Ryana i ten wypuszczał na nią dym a ona go wciągała. Taak to jest częsta zabawa na imprezach. To co tylko ja nie paliłam teraz? Bo nawet Bob się zajawił. Chłopaki wyglądali jakby nie mieli tego pierwszy raz w swoim organizmie, bo nie chwyciło ich nawet. Justin i Ryan to zaprawieni byli i już jeden skręt na nich nie działał. - Natalia chcesz? - Zapytał Tylor, ale ja pokręciłam głową. - Nie dzięki ja już z tym skończyłam. -Uśmiechnęłam się. - No ale taki jeden wdech chyba nic ci nie zaszkodzi. - Wzruszył ramionami. - Skoro powiedziała, że nie chce to jej nie zmuszaj. - Wtrącił się Justin zaciągając się kolejny raz. Tylor podniósł ręce w geście obronnym – Okej, okej.
Po jakiś 10 minutach siedzieliśmy wszyscy pijąc i rozmawiając. Oczywiście nie obeszło się bez piw u chłopaków, ja z Broke odpuściłyśmy. - Hahah noo a pamiętacie jak Broke szła i upadła na jakiegoś zdechłego szczura? - Bob zaczął się śmiac. - Taaaak! A potem uciekała i piszczała że fuuj! - Dopowiedziałam, na co Broke zaczęła się bronic – Ale to było obrzydliwe! - Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. - Tak, ale to nic co Natalia zrobiła! - Tylor chciał opowiedziec jedną z tych śmiesznych historii.
Justin
- Nie!! Nie mów tego! - Natalia szybko krzyknęła rzucając się na Tylora zatykając mu buzie swoją dłonią. Zaczęli się śmiac. - Oj Natalia, nie bądź taka chcemy wiedziec. - Ryan nalegał, bo chciał się pośmiac. - Nie! Bo to jest żenujące. Tylor! - Posłała mu złowrogie spojrzenie po czym sama wybuchnęła śmiechem. - Nie no, to trzeba powiedziec! To zasługuje na jakąś nagrodę! - Taak ta dwójka wyjątkowo się lubiła co nie ukrywam czasami zaczynało działać mi na nerwy. - Dobra bo i tak nie wytrzymasz. - Natalia odpuściła, a wtedy uradowany chłopak mógł w końcu wyrzucic całą historię z siebie. - A więc było tak. - Zaczął przy okazji obejmując Natalię ramieniem, co spowodowało u mnie tylko więcej gniewu. - Był pewien wieczór i poszliśmy z Natalią na spacer, nie było ciemno, ale lekko już słońce zachodziło. Szła przede mną, a ja wziąłem patyk i zacząłem ją delikatnie jego końcem kreslic jakieś wzory na szyi, a ona jak się zerwała. - Przerwał i oboję zaczęli się śmiac, dodatkowo Natalia zakryła swoją twarz dłońmi i lekko jakby przytuliła się do niego, a mnie na miejscu już szlak trafiał. - I zaczęła się drzec, skakac i biegac. Strzepywała coś z siebie w końcu weszła na drzewo i dalej się obtrzepywała, a potem żeby było śmieszniej zobaczyła pająka tam gdzie siedziała i spadła z drzewa i gdyby nie ja zaryła by nieźle o ziemie. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem tylko nie ja. Kiedy Tylor zauważył moją lekko zmieszaną minę od razu ją puścił. - Nooo bo wiecie jak ja nie lubie pająków, a on tam był! - Zaczęła się usprawiedliwiac. - Dobra, dobra ale żeby tak panikowac?! - Ryan aż popłakał się ze śmiechu. - I ty mi tego nie powiedziałaś? - Broke ocierała łzy rozbawienia i obwiniała ją.
Po jakiejś godzinie siedzenia i śmiania się dziewczyny stwierdziły, że będą się już zbierały do domu. - Ja jeszcze skoczę do łazienki. - Oznajmiła Natalia i wstała. Oczywiście miała leginsy przez co jej seksowny tyłek był bardziej wyeksponowany. I to że ja się popatrzyłem bo to przecież moja dziewczyna nie oznacza, że ten cały Tylor miał prawo się w niego wpatrywac. - kiedy szła to nawet ja już odpuściłem, ale on nie... Odprowadzał ją wzrokiem. Już miałem mu coś powiedziec kiedy odezwała się Broke. - Dobra to jutro jedziemy na łyżwy! - Tak pewnie wszyscy organizujcie czas mnie i mojej dziewczynie...przecież my wcale nie chcemy pobyc sami. - Świetny pomysł! - Bob był zachwycony jej pomysłem. - Co ty na to Justin? - Broke zwróciła się do mnie. - Nie wiem, jak Natalia będzie chciała iśc to czemu nie. - Udawałem obojętnego, chociaż wolał bym powiedziec Nie kurwa ja chce pobyc sam na sam z moją dziewczyną i odpierdolcie się wszyscy. Ale chyba nie wypadało. - Co jak będę chciała? - Odezwała się Natalia wracając do nas. - Padł pomysł żebyśmy poszli na łyżwy, co ty na to? - Oczywiście odezwał się Tylor. - No nie wiem, a ty Justin jak myślisz? - Zapytała mnie posyłając pytające spojrzenie. - Co wy tak od siebie jesteście uzależnieni? Jak jedno ma ochotę a drugie nie to jedno jedzie a drugie zostaje i co za problem? - No i tym razem przegiął, musiałem się odezwac. - Masz z tym jakiś kurwa problem?! - Wstałem, on automatycznie zrobił to samo. - Nie i o co ty się tak wkurzasz stary? - Zapytał, a ja nie miałem już ochoty na bycie grzecznym i poukładanym. - Bo od samego początku mnie wkurwiasz! - Krzyknąłem przybliżając się do niego. - Justin przestań. - Natalia się odezwała, ale nie obeszło mnie to w tym momencie. - Nie wtrącaj się. - syknąłem szybko i wróciłem do tego gnojka. - Tak? Co ja takiego robie że coś ci się cały czas nie podoba? - Spytał pewny siebie, a ja nie wytrzymałem – Bo ślinisz się na moją dziewczynę i bardzo mi się to nie podoba! Jak nie umiesz się kurwa kontrolowac i patrzec tam gdzie powinieneś to mogę cię nauczyc jak to robic. - Nie wytrzymałem, moje niebezpieczne ,,ja'' wyszło na wierzch. - Tak a niby co mi zrobisz? Walniesz mnie? - No cóż sam się prosił wymierzyłem jeden trafny cios w jego twarz przez co się skrzywił i z nosa poleciała mu krew. Kiedy wymierzyłem cios jeszcze raz, on zrobił do samo i zanim się obejrzałem leżeliśmy na podłodze nawzajem się okładając pięściami, ale z małą różnicą ja miałem przewagę. - Justin!!!! - Krzyknęła Natalia i w tym moemencie Bob i Ryan odciągali nas od siebie. - Masz kurwa szczęście że mnie powstrzymali – Otarłem usta żeby pozbyc się krwi. Wtedy Natalia podbiegła do Tylora – Boże nic ci nie jest? - Wzięła jego twarz w swoje dłonie i spojrzała na niego. - Justin! Co to było?! - A no tak bo teraz wszystko to moja wina! - Przejmujesz się tym fagasem który na dupę ci się cały czas patrzy?! - Krzyknąłem i w jednej chwili wyszedłem stamtąd. - Gdzie idziesz?! - Ryan podszedł do mnie, ale doskonale wiedział, że teraz się ze mną nie dogada i lepiej odpuścic. - Daj mi spokój. - Odpowiedziałem i poszedłem przed siebie. Wyciągnąłem paczke papierosów i zapaliłem jednego pozwalając wszystkim tym toksynom wirowac w moich płucach zanim wypuściłem je z siebie. Szedłem oświetloną drogą, nie ważne gdzie byle by jak najdalej. Tak, koleś gapi się na jej cycki, dupe, ewidentnie się do niej dostawia, ale ona przecież nie widzi nic takiego, ja sobie to ubzdurałem. Przepraszam, że wkurwia mnie to, że jakiś pieprzony gnój zarywa do mojej dziewczyny. Może to całe uczucie jest gównem kłamst, których my ludzie musimy się trzymac żeby nie zwariowac? Co z tego jak nie potrafimy nad tym panowac? Kurwa kocham ją, a ona jego pyta się czy nic mu nie jest?! Nie moge teraz wrócic z powrotem. Nie kiedy jestem pewien że mogę powiedziec o parę słów za dużo.
Natalia
- Dobra my już będziemy się zbierac, przepraszam cię Tylor jeszcze raz za Justina nie wiem co w niego wstąpiło. - Głupio mi było z powodu tego, że to mój chłopak rozpoczął bójkę. Co się z nim stało? O taką głupotę go uderzyc? - Okej, miał powód może i faktycznie lubię cię trochę za bardzo. - Podrapał się po głowie z lekkim zakłopotaniem. - Ehh no tak, ale jednak nie usprawiedliwia to jego zachowania. - Kiedy tak staliśmy i rozmawialiśmy usłyszałam jak Broke mnie woła. - Dobra muszę leciec, trzymaj się. - Pocałowałam go w policzek i dołączyłam do przyjaciół. Wracaliśmy do domu w ciszy, żadne z nas nie bardzo wiedziało co ma powiedziec. Mnie jednak ciekawiło gdzie podział się Justin. Miałam nadzieję, że czeka w domu, ale kiedy przekroczyliśmy próg drzwi wejściowych i weszliśmy głębiej nie było śladu po nim. - Gdzie on jest? - Zapytałam, ale przecież żadne z nich nie było z nim więc nie wiedzą gdzie jest tak samo jak ja. - Cholera muszę go poszukac, mógł sobie coś zrobic. - Złapałam za klemke i przekręciłam ją kiedy nagle Ryan złapał mnie za rękę. - Nie. To nie jest najlepszy pomysł żebyś go teraz szukała. Skoro poszedł gdzieś i nikomu nic nie powiedział znaczy że musi być sam i nie ma ochoty na niczyje towarzystwo. - Wyjaśnił, ale ja się martwiłam. Co jak naprawdę sobie coś zrobił? Przecie jest ciemno i co jak nie może wrócic do domu? Czy tylko ja z naszej trójki się tym przejmuję? - Boże Ryan, ale on jest gdzieś a ja nie wiem co się z nim dzieje! Tym bardziej, że jest minusowa temperatura a on w samej bluzie! Widziałeś przecież jak wychodził ubrany z domu! - Podniosłam głos bo zaczynałam widziec tylko czarne scenariusze.
Była godzina 22, a Justina jak nie było tak nie ma. Nie mogłam wysiedziec w miejscu. Dodatkowo męczyło mnie pytanie co go tak rozwścieczyło że tak długo nie wraca? Ryan i Broke poszli spac, a ja zostałam i czekałam na niego, będąc przygotowana nawet na siedzenie całą noc. Byłam tak zestresowana że spanie wydawało mi się teraz najbardziej irracjonalną rzeczą na świecie.
Siedziałam w tym salonie godzine, dwie i kiedy wybiła pierwsza w nocy coś szeleściło za drzwiami i nagle zaczęły się uchylac. W tym momencie byłam wkurzona na niego i jednocześnie szczęśliwa że nic mu nie jest. Justin stanął i patrzył na mnie poważnym wzrokiem. Na twarzy miał zaschniętą krew na wardze i brwi, teraz dopiero dotarło do mnie, że on też nieźle oberwał. - Boże Justin gdzie ty byłeś?! - Podeszłam do niego, ale on się cofnął. - Co jest? Teraz i na mnie jesteś zły? - Spojrzałam na niego i nie wiedziałam za bardzo jak mam się zachowac. - Jak tam twój Tylor? Cały? - Jego ton był pretensjonalny, ale chyba nie spodziewał się że będę mu dziękowała, bo nie mam za co. Wystarczyło by jak by powiedział mu żeby się ode mnie odczepił. - O co ci chodzi?! - Wyrzuciłam ręce w powietrze ze zdenerwowania. - O co mi chodzi? To raczej ja powinienem zapytac ciebie. - On również podniósł głos. - Słuchaj nie wiem czemu tak wybuchnąłeś złością a tym bardziej czemu go pobiłeś, a ty nie wiesz o co mi chodzi? Przecież ja nic nie zrobiłam. Krew w moich żyłach gotowała, byłam cholernie wkurzona na to co dziś zrobił a on ma do mnie pretensje! - Wiesz ostatnio jak sprawdzałem to byłaś moją dziewczyną i dziś po prostu nie podobało mi się jego zachowanie. To jak cię przytulił, a tobie się to podobało, to jak patrzył ci się na dupę jak szłaś do łazienki i w końcu to jego pretensjonalne pytanie czy my musimy być od siebie uzależnieni! Szlak mnie trafiał!. - Wyjaśnił mi, ale ja nadal nie rozumiem czemu jest na mnie zły. - okej, ale dlaczego wyżywasz się teraz na mnie! Jesteś zmarznięty i masz zaschnięta krew na sobie. Okej jesteś zazdrosny rozumiem, ale nie możesz tak unosic się gniewem! - Kłóciliśmy się i dam sobie rękę uciąc, że Ryan i Broke w tym momencie zakładają się które którego zabije. - O jak miło że teraz zauważyłaś że coś mi może jest bo ostatnio to poleciałaś do tego fagasa sprawdzic czy nic mu nie jest! - W końcu wyrzucił z siebie. - Więc to o to chodzi? Że nie zajęłam się tobą tylko nim? - Podeszłam bliżej do niego. - Tak kurwa! Nareszcie załapałaś! Nie dośc, że odwarzyłem ci się w końcu powiedziec co do ciebie czuje i staram się! A uwierz to nie jest łatwe dla mnie bo ja nie umiem mówic o swoich uczuciach a ty martwisz się o jakiegoś kolesia którego pobiłem i dodam tu że pobiłem go z twojego powodu! - No i teraz już zrozumiałam, ale nie mogę pojąc czemu akurat musiał się na niego rzucic. - Okej doceniam to tyle że on mi nic nie robił! Nie skrzywdził mnie, nie odniósł się do mnie źle. Nie miałeś podstaw żeby go uderzyc. - Zaczęłam mu tłumaczyc, bo nie może bic każdego chłopaka który jest dla mnie miły. - Tak, teraz to wszystko moja wina! - Nasza kłótnia nie miała teraz sensu. - Wiesz nie rozmawiajmy dziś, to nie pora na tego typu rozmowy. Dobranoc. - zanim weszłam na górę odwróciłam się do niego. - A dziś śpię sama! - Krzyknęłam na odchodne i poszłam do łóżka. Nie mogłam zasnąc przez jakiąś godzine. Justin kręcił się najpierw po łazince a potem zszedł na dół. Jenak w pewnym momencie ponownie wszedł na górę i tym razem poczułam jak łóżko na którym spałam ugięło się pod jeszcze jednym ciężarem ciała. Justin wszedł pod kołdrę przytulił się do mnie od tyłu i wyszeptał mi do ucha. - I tak cię kocham i będę o ciebie walczył zawsze i wszędzie. - Uznałam, że nie ma sensu rozpoczynac kolejnej rozmowy, po prostu dalej udawałam, że śpię, ale na jego słowa motyle w moim brzuchu zaczęły wariowac.
__________________________________________
Raaany dorwałam się i jest rozdział! Przepraszam z góry za wszelkie błędy ale to wszystko poprawiane na szybko bo tu nie ma warunków do poprawiania na spokojnie ;/
Wiem że pisałam że postaram się żeby rozdziały były co 2 tygodnie ale tutaj nie mam warunków do tego... za to przesyłam Wam parę zdjęc które zrobiłam ;)
P.S jak Wam się podoba rozdział? :D
Leżałam mając pod głową jego ramie. Wygląda tak słodko z samego rana, że nie jedna dziewczyna by mu tego zazdrościła. Jak to możliwe żeby wyglądac tak seksownie nawet z podpuchniętymi oczami od spania?! - Przy tobie? - Spojrzałam na niego. - bardzo wygodnie. - Zachichotałam na co on ukazał swoje białe zęby. - Cieszę się, bo mi również było bardzo dobrze. - Pocałował mnie delikatnie. - Widziałaś jak śpią? - Zapytał Justin pokazując palcem za siebie. Wychyliłam się za niego i popatrzyłam na drugie łóżko w pokoju. Kiedy zobaczyłam Ryana i Broke ubranych i po prostu leżących i smacznie śpiących ze ,,zmęczenia'' wybuchnęłam śmiechem. - Ciicho bo ich obdzisz. - upomniał mnie. - Chodź idziemy na dół, przy okazji zajżę do kominka. - Jak powiedział ta zrobiliśmy. Rano było troszkę zimno więc założyłam ciepły dłuższy sweter i usiadłam na kanapie patrząc na Justina rozpalającego ogień. - To co robimy? - Zapytał podchodząc do mnie. Miał brudne ręce i właśnie zmierzał w moją stronę. - Nie wiem, ale napewno mnie nie ubrudzisz... - pokiwałam głową na znak że się nie zgadzam. - a chcesz sie założyc? - spytał cały czas idąc w moją stronę. - Justin Drew Bieber masz się w tej chwili zatrzymac! - Krzyknęłam wstając z kanapy. - ok. - Stanął, a ja westchęlam i kiedy otworzylam oczy był przy mnie, ale nie miałam już dokąd uciec bo byłam pod ścianą. - Nawet się nie waż. - przyblizył się bliżej i kiedy już jego ręce były przy moich policzkach przymknęłam oczy ale zamiast brudnych rąk poczyłam jego usta na moich. Taki lekki pocałunek na początku dnia.
- Co to było? - Zapytałam się z uśmiechem, kiedy odsunął się ode mnie i poszedł umyc ręce. - Nic, nie dotstałem na przywitanie całusa to sam go sobie wziąłem. - Wzruszył raionami. Nie miał koszulki, przez co mogłam zbaczyc jego tatuaż na lewym barku. To był jakiś indianin. Ciekawy dośc, dlatego podeszłam żeby zobaczyc go dokładniej, ale Justin się obrócił. - Ejjj.. - Jęknęlam w niezadowoleniu. - Co? - Spojrzał zdezorientowany. - Oglądałam twój tatuaż. - Oznajmiłam z uśmiechem, i pociągnęłam go tak, że odwórcił się spowrotem. Przejechałam palcem po podobiźnie jakiegoś człowieka. - Dlaczego akurat to? - Spytałam pozwalając mu się spowrotem obrócic. - Szczerze, byłem pijany i trochę za dużo wypaliłem i taka głupia decyzja Ryan też takiego ma. - Odpowiedział z lekkim niesmakiem. - Hahaha, taaak zwalaj teraz na alkochol i marihuane. - Zaczęłam się śmiac. - Nieważne, jemy coś? - Zapytał zagladając do szafki. - Mmmm nooo zjadła bym sobie coś dobrego... - i w tym momencie przyszła mi pewna myśl. - Justiiin? - przeciągnęłam ,,i'' spoglądając na niego. - Tak?
- Zrobił byś te dobre naleźniki które mi kiedyś przygotowałeś jak naprawiałes mi auto? - Miałam nadzieję, że się zgodzi, ale oczywiście to leń patentowany, który najchętniej leżał by i pachniał. - Ooo nie za dużo roboty. - Pokręłcił głową, wtedy ja się przybliżyłam. - Kochanie proooszę. - Zrobiłam maślane oczka, ale kiedy to też nie podziało podeszłam tak blisko że nasze ciała się stykały a moje dłonie spoczywały na jego nagim torsie. - ja tak bardzo ładnie proszę. - Spojrzałam na niego spod rzęs, a następnie stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta w pocałunku. Był delikanty ale namiętny, po chwili oderwałam się i czekałam na jego odpowiedź. Justin odszedł ode mnie i odwrócił się. Nie wiedziałam co jest i czemu jest taki nieugięty, ale odwrocił głowę i się odezwał. - No co tak stoisz? Podaj mi miskę. - Zaśmiał się, a ja klasnęłam w dłonie i podałam mu wszystko co bylo potrzebne. - Noo i to wszytko? - Zapytałam dalej próbując zrozumiec co w nich takiego niezwykłego, że są takie smaczne. - Nie, ale póki tu jesteś nie mogę nic zrobic, bo przecież wiesz, że mojej tajemnicy nie ujawnię. - Wyjaśnił, a ja zrobiłam smutną minkę. - No nie patrz tak na mnie, wiesz, że Ci nie powiem, więc nawet nie próbuj. - Wruszył ramionami, a ja tylko posłałam mu ,,zły'' wzrok, ale chyba go nie przekonałam - idź się umyj i wróc, a będą już gotowe. - Pokiwałam gową i posłusznie poszłam na górę. Wzięłam prysznic i zalożyłam szare zwężane u dołu spodnie dresowe i czarny top który wyglądał jak stanik sprtowy, przez co miałam odsłonięty brzuch. Spięłam włosy w kucyk i zeszłam na dół mijając tych śpiochów. Kiedy schodziłam po schodach pisałam smsa do mamy, że wszystko jest super i że nadal nam się nic nie stało i że dajemy sobie radę. W pewnym momencie Justin odwrócił się przodem do mnie - O kurwa Natalia... - Jęknął, a ja jak szłam tak stanęłam bo nie wiedziałam o co chodzi. - Co się stało? - Spytałam i schowałam telefon do kieszeni spodni. - Widziałaś się w lustrze? - Spytał, a ja spojrzałam na siebie. - Raaany ja się tylko nie pomalowałam... - Odpowiedzialam oburzona, na co on podszedł do schodów. - Nie o to chodzi, po prostu... - Podrapał się w tył głowy zagubiony. - Wyglądasz cholernie gorąco i naprawdę jeśli nie chcesz żebym cię wziął tu i teraz to załóz inną bluzkę - Moje oczy zrobiły sie parę razy większe kiedy usłyszalam to co powiedział. Zalałam się rumieńcami, i nic nie mówiąc odwróciłam się i poszłam na górę i ściągnełam top, a założyłam leżącą na łóżku bluzkę Jussa, a co, to w końcu to mój chłopak więc mogę nosic jego rzeczy. Zeszłam na dół i naleśniki już czekały, a obok nich słoik z nutellą. - Mmmm jak pachnie. - Pochwaliłam go, na co spojrzał na mnie. - Cholera nie pomogło... - Pokręcił głową , na co zachichotałam - Juss przestań, to może ja w golfie bd chodziła co? - Spojrzałam na niego, na co on porzytanknął. - Nooo to może troszkę by uratowało sytuację. - Walnęłam go w raimie, ale moja ręka chyba zabolała bardziej niż jego ramie. - Ejjj no co? Nie moja wina że jesteś taka seksowana. - Wzruszył ramionami. - Jesteś niemożliwy. - Pocałowałam go, a potem usiadłam razem z nim jedząc śniadanie, które dla nas zrobił.
- Boooże moja głowa. - narzekała przy gotowaniu obiadu Broke. - Trzeba było tak nie imprezowac dwa dni pod rząd. - Zaśmiałam, się na co ona się skrzywiła. - Oj dobrze, ale nie krzycz tak, bo mi głowa pęknie zaraz. - Ok, niech jej będzie, że krzyczę, chociaż to nie było zgodne z prawdą. Podałam jej kawę i wysłałam do łóżka na góre gdzie leżał też i Ryan. Broke i Justin minęli się na schodach. - Co? pozwoliłaś jej odpocząc? - Zapytał, podchodząc do kuchennego blatu. - Tak. Nawet nie wiesz jakie to jej ciągłe narzekanie na głowę jest męczące. - Przewróciłam oczami i dalej mieszałam na patelni. - No to Ryan nawet nie narzeka. Wiesz my faceci jesteśmy wytrzymali na ból nie to co wy dziewczyny. - Na jego stwierdzenie posłałam mu mordercze spojrzenie, które zamiastbyc groźne wyszło jakbym była małą dziewczynką strzelającą fochem, bo nie dostanie cukierka. Justin się zaśmiał i odrywając się od miejsca w którym stał ogarnęła go chęc pomocy mi w kuchni. - Ok to co mam zrobic? - Zapytał, będac gotowym na moje rozkazy. - Ty zajmiesz się ugotowaniem makaronu, dasz radę? - Upewniłam się, co do tego, bo nie chce się zatruc niedogotowanym makaronem. - No oczywiście. - Zapewnił mnie i zabrał się za to jakże skomplikowane działenie, które polegało na wstawieniu wody posoleniu jej żeby dodac smak oraz dolaniu odrobiny oleju, żeby nitki makarony nie były za bardzo ze sobą sklejone.
Po około 20 minutach nasze spaghetti było już gotowe, tamta obłożnie chora dwójka zeszła i zjadła z nami, głowa Broke już tak nie męczyła, a Ryan był całkiem do pogadania. - To co się wczoraj działo? - Starałam się wydobyc z nich informacie, ale nie było to łatwe zadanie. - No cóż, nic siedzieliśmy, śmialiśmy się, jedliśmy i piliśmy. - Wzruszyli oboje ramionami. - No dobra. - Powiedział Justin a ja mogłam tylko domniemywac że po prostu połowy nie pamiętają, albo pamiętają ale tylko przez tak zwaną mgłę. - A wy co robiliście wczoraj? - Zapytała Broke, a mnie troszkę wcięło, na szczęście Justin odpowiedział pierwszy. - A co cię to tak ciekawi? - Zapytał z uśmiechem na twarzy co moja przyjaciółka odebrała w najoczywistrzy dla niej sposób. - O mój Boże! Zrobiliście to! Awwww... - W tym momencie zamknęłam oczy z bezsilności i westchnęłam. - Tak, jak byś zgadła! I to nawet 3 razy. - Juss puścił jej oczko, a ona wtedy załapała że nie o to mu chodziło. - To co robiliście? - Dopytywała się, a my spojrzeliśmy tylko na siebie i zaczęliśmy się śmiac. - Nic, spacer, herbatę potem, a następnie leżeliśmy i spędziliśmy miło czas w swoim towarzystwie. - Wyjaśniłam, a Justin zaśmiał się jeszcze bardziej na dobór moich słów. - Nooo dobra.... - Broke przewróciła oczami i kończyła swoją porcję. - Ty stary chłopaki mają niezłą gierkę idziemy dziś pograc? - Zapytał Ryan, zwracając się do swojego przyjaciela odnoszącego brudne naczynia do mycia. - No spoko, można by iśc. - Przytaknął, na co ja się ucieszyłam i klasnęłam w dłonie. - świetnie, to ja pogram z wami! -Wstałam z przejęcia, ale szybko zostałam zgaszona. - Sorry to wieczór tylko dla facetów. Od razu posmutniałam. - Ejjj przecież ja dobrze gram! - Zaczęłam się bronic, ale nie działało. - Idziemy tam na 17 a potem wy wracacie o 19 czy tam o 20 a my zostajemy i będziemy grali. - Łaaaał ale nas zaszczyt kopną będę mogła posiedziec z nimi 2 godziny w porywach do 3!! Jeeej! Kto się cieszy ze mną? - Tak, pewnie może lepiej w ogóle nie pójdziemy, bdziecie mieli więcej czasu. - Zarzuciłam, ale wtedy Justin objął mnie i zabrał głos w naszej dyskusji. - Kochanie, nie bądź taka, pogramy i wrócimy. - No pięknie nawet jemu się ten pomysł spodobał. - Jak chcecie i tak mamy z Broke oczym rozmawiac, to nawet nie będziemy się nudzic. - Oznajmiłam i wszyscy nagle wybychęlismy śmiechem nie mając żadnego konkretnego powodu.
Po obiedzie pozmywał Ryan a nasza trójka siedziała na kanapie przed kominkiem i rozmawialismy o różnych pierdołach, zanim nie wybiła godzina 17 i wyszliśmy z domku do Tylora i Boba. Mieszkają tylko parę domków od nas więc daleko nie musielismy iśc. Zapukałam do drzwi i otworzyli obydwoje. - No siemka! - Przywitali nas i wpuścili to środka. - Widzę że od ostatniego mojego pobytu tutaj nic się nie zmieniło. - Zaśmiałam się, a chłopaki tylko pokiwali głowami. - To czego się napijecie? Justin? Natalia? Wam proponujemy coś mocniejszego bo wczoraj z niami nie piliście więc podejrzewam, że możecie dziś, my raczej nie. - Bob jak zacznie mówic to nie może przestac. - Ja dziękuję, wystarczy mi sok, a Juss to już co chce. - Wzruszyłam ramionami. - Ja piwo oczywiście. - Oznajmił, i zanim się obejrzeliśmy nasze picia były u nas w dłoniach. - Przepraszam, ale ja idę zapalic, idzie ktoś ze mną? - Zapytał Tylor i od razu mojemu chłopakowi zaświeciły się oczy bo od wczorajszego spaceru nie palił. - Nooo jasna sprawa że też idę. - Podeszli więc do okna, bo oczywiście nie chciało im się wychodzic na zewnątrz. - Paliłeś kiedyś coś mocniejszego? - Zapytał Justin wyciągając parę skrętów. Jak tylko zobaczyłam co im proponuje przewróciłam głową...no tak dawno nie palił tego gówna...
- Ooo to ja zapale z wami. - Ryan podszedł i wziął jednego skręta z ręki Justina i zapalili. - Boże jak byście nie mogli przeżyc bez tego. - Podeszłam do nich, a Broke od razu do Ryana – Dawaj na studenta. - Tak moja przyjaciółka też lubi takie sprawy. Nooo nie powiem bo ja też dawno tego nie paliłam, ale ona to podejrzewam że okazjonalnie na pewno. I zanim się obejrzałam Broke zwróciła usta w kierunku ust Ryana i ten wypuszczał na nią dym a ona go wciągała. Taak to jest częsta zabawa na imprezach. To co tylko ja nie paliłam teraz? Bo nawet Bob się zajawił. Chłopaki wyglądali jakby nie mieli tego pierwszy raz w swoim organizmie, bo nie chwyciło ich nawet. Justin i Ryan to zaprawieni byli i już jeden skręt na nich nie działał. - Natalia chcesz? - Zapytał Tylor, ale ja pokręciłam głową. - Nie dzięki ja już z tym skończyłam. -Uśmiechnęłam się. - No ale taki jeden wdech chyba nic ci nie zaszkodzi. - Wzruszył ramionami. - Skoro powiedziała, że nie chce to jej nie zmuszaj. - Wtrącił się Justin zaciągając się kolejny raz. Tylor podniósł ręce w geście obronnym – Okej, okej.
Po jakiś 10 minutach siedzieliśmy wszyscy pijąc i rozmawiając. Oczywiście nie obeszło się bez piw u chłopaków, ja z Broke odpuściłyśmy. - Hahah noo a pamiętacie jak Broke szła i upadła na jakiegoś zdechłego szczura? - Bob zaczął się śmiac. - Taaaak! A potem uciekała i piszczała że fuuj! - Dopowiedziałam, na co Broke zaczęła się bronic – Ale to było obrzydliwe! - Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. - Tak, ale to nic co Natalia zrobiła! - Tylor chciał opowiedziec jedną z tych śmiesznych historii.
Justin
- Nie!! Nie mów tego! - Natalia szybko krzyknęła rzucając się na Tylora zatykając mu buzie swoją dłonią. Zaczęli się śmiac. - Oj Natalia, nie bądź taka chcemy wiedziec. - Ryan nalegał, bo chciał się pośmiac. - Nie! Bo to jest żenujące. Tylor! - Posłała mu złowrogie spojrzenie po czym sama wybuchnęła śmiechem. - Nie no, to trzeba powiedziec! To zasługuje na jakąś nagrodę! - Taak ta dwójka wyjątkowo się lubiła co nie ukrywam czasami zaczynało działać mi na nerwy. - Dobra bo i tak nie wytrzymasz. - Natalia odpuściła, a wtedy uradowany chłopak mógł w końcu wyrzucic całą historię z siebie. - A więc było tak. - Zaczął przy okazji obejmując Natalię ramieniem, co spowodowało u mnie tylko więcej gniewu. - Był pewien wieczór i poszliśmy z Natalią na spacer, nie było ciemno, ale lekko już słońce zachodziło. Szła przede mną, a ja wziąłem patyk i zacząłem ją delikatnie jego końcem kreslic jakieś wzory na szyi, a ona jak się zerwała. - Przerwał i oboję zaczęli się śmiac, dodatkowo Natalia zakryła swoją twarz dłońmi i lekko jakby przytuliła się do niego, a mnie na miejscu już szlak trafiał. - I zaczęła się drzec, skakac i biegac. Strzepywała coś z siebie w końcu weszła na drzewo i dalej się obtrzepywała, a potem żeby było śmieszniej zobaczyła pająka tam gdzie siedziała i spadła z drzewa i gdyby nie ja zaryła by nieźle o ziemie. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem tylko nie ja. Kiedy Tylor zauważył moją lekko zmieszaną minę od razu ją puścił. - Nooo bo wiecie jak ja nie lubie pająków, a on tam był! - Zaczęła się usprawiedliwiac. - Dobra, dobra ale żeby tak panikowac?! - Ryan aż popłakał się ze śmiechu. - I ty mi tego nie powiedziałaś? - Broke ocierała łzy rozbawienia i obwiniała ją.
Po jakiejś godzinie siedzenia i śmiania się dziewczyny stwierdziły, że będą się już zbierały do domu. - Ja jeszcze skoczę do łazienki. - Oznajmiła Natalia i wstała. Oczywiście miała leginsy przez co jej seksowny tyłek był bardziej wyeksponowany. I to że ja się popatrzyłem bo to przecież moja dziewczyna nie oznacza, że ten cały Tylor miał prawo się w niego wpatrywac. - kiedy szła to nawet ja już odpuściłem, ale on nie... Odprowadzał ją wzrokiem. Już miałem mu coś powiedziec kiedy odezwała się Broke. - Dobra to jutro jedziemy na łyżwy! - Tak pewnie wszyscy organizujcie czas mnie i mojej dziewczynie...przecież my wcale nie chcemy pobyc sami. - Świetny pomysł! - Bob był zachwycony jej pomysłem. - Co ty na to Justin? - Broke zwróciła się do mnie. - Nie wiem, jak Natalia będzie chciała iśc to czemu nie. - Udawałem obojętnego, chociaż wolał bym powiedziec Nie kurwa ja chce pobyc sam na sam z moją dziewczyną i odpierdolcie się wszyscy. Ale chyba nie wypadało. - Co jak będę chciała? - Odezwała się Natalia wracając do nas. - Padł pomysł żebyśmy poszli na łyżwy, co ty na to? - Oczywiście odezwał się Tylor. - No nie wiem, a ty Justin jak myślisz? - Zapytała mnie posyłając pytające spojrzenie. - Co wy tak od siebie jesteście uzależnieni? Jak jedno ma ochotę a drugie nie to jedno jedzie a drugie zostaje i co za problem? - No i tym razem przegiął, musiałem się odezwac. - Masz z tym jakiś kurwa problem?! - Wstałem, on automatycznie zrobił to samo. - Nie i o co ty się tak wkurzasz stary? - Zapytał, a ja nie miałem już ochoty na bycie grzecznym i poukładanym. - Bo od samego początku mnie wkurwiasz! - Krzyknąłem przybliżając się do niego. - Justin przestań. - Natalia się odezwała, ale nie obeszło mnie to w tym momencie. - Nie wtrącaj się. - syknąłem szybko i wróciłem do tego gnojka. - Tak? Co ja takiego robie że coś ci się cały czas nie podoba? - Spytał pewny siebie, a ja nie wytrzymałem – Bo ślinisz się na moją dziewczynę i bardzo mi się to nie podoba! Jak nie umiesz się kurwa kontrolowac i patrzec tam gdzie powinieneś to mogę cię nauczyc jak to robic. - Nie wytrzymałem, moje niebezpieczne ,,ja'' wyszło na wierzch. - Tak a niby co mi zrobisz? Walniesz mnie? - No cóż sam się prosił wymierzyłem jeden trafny cios w jego twarz przez co się skrzywił i z nosa poleciała mu krew. Kiedy wymierzyłem cios jeszcze raz, on zrobił do samo i zanim się obejrzałem leżeliśmy na podłodze nawzajem się okładając pięściami, ale z małą różnicą ja miałem przewagę. - Justin!!!! - Krzyknęła Natalia i w tym moemencie Bob i Ryan odciągali nas od siebie. - Masz kurwa szczęście że mnie powstrzymali – Otarłem usta żeby pozbyc się krwi. Wtedy Natalia podbiegła do Tylora – Boże nic ci nie jest? - Wzięła jego twarz w swoje dłonie i spojrzała na niego. - Justin! Co to było?! - A no tak bo teraz wszystko to moja wina! - Przejmujesz się tym fagasem który na dupę ci się cały czas patrzy?! - Krzyknąłem i w jednej chwili wyszedłem stamtąd. - Gdzie idziesz?! - Ryan podszedł do mnie, ale doskonale wiedział, że teraz się ze mną nie dogada i lepiej odpuścic. - Daj mi spokój. - Odpowiedziałem i poszedłem przed siebie. Wyciągnąłem paczke papierosów i zapaliłem jednego pozwalając wszystkim tym toksynom wirowac w moich płucach zanim wypuściłem je z siebie. Szedłem oświetloną drogą, nie ważne gdzie byle by jak najdalej. Tak, koleś gapi się na jej cycki, dupe, ewidentnie się do niej dostawia, ale ona przecież nie widzi nic takiego, ja sobie to ubzdurałem. Przepraszam, że wkurwia mnie to, że jakiś pieprzony gnój zarywa do mojej dziewczyny. Może to całe uczucie jest gównem kłamst, których my ludzie musimy się trzymac żeby nie zwariowac? Co z tego jak nie potrafimy nad tym panowac? Kurwa kocham ją, a ona jego pyta się czy nic mu nie jest?! Nie moge teraz wrócic z powrotem. Nie kiedy jestem pewien że mogę powiedziec o parę słów za dużo.
Natalia
- Dobra my już będziemy się zbierac, przepraszam cię Tylor jeszcze raz za Justina nie wiem co w niego wstąpiło. - Głupio mi było z powodu tego, że to mój chłopak rozpoczął bójkę. Co się z nim stało? O taką głupotę go uderzyc? - Okej, miał powód może i faktycznie lubię cię trochę za bardzo. - Podrapał się po głowie z lekkim zakłopotaniem. - Ehh no tak, ale jednak nie usprawiedliwia to jego zachowania. - Kiedy tak staliśmy i rozmawialiśmy usłyszałam jak Broke mnie woła. - Dobra muszę leciec, trzymaj się. - Pocałowałam go w policzek i dołączyłam do przyjaciół. Wracaliśmy do domu w ciszy, żadne z nas nie bardzo wiedziało co ma powiedziec. Mnie jednak ciekawiło gdzie podział się Justin. Miałam nadzieję, że czeka w domu, ale kiedy przekroczyliśmy próg drzwi wejściowych i weszliśmy głębiej nie było śladu po nim. - Gdzie on jest? - Zapytałam, ale przecież żadne z nich nie było z nim więc nie wiedzą gdzie jest tak samo jak ja. - Cholera muszę go poszukac, mógł sobie coś zrobic. - Złapałam za klemke i przekręciłam ją kiedy nagle Ryan złapał mnie za rękę. - Nie. To nie jest najlepszy pomysł żebyś go teraz szukała. Skoro poszedł gdzieś i nikomu nic nie powiedział znaczy że musi być sam i nie ma ochoty na niczyje towarzystwo. - Wyjaśnił, ale ja się martwiłam. Co jak naprawdę sobie coś zrobił? Przecie jest ciemno i co jak nie może wrócic do domu? Czy tylko ja z naszej trójki się tym przejmuję? - Boże Ryan, ale on jest gdzieś a ja nie wiem co się z nim dzieje! Tym bardziej, że jest minusowa temperatura a on w samej bluzie! Widziałeś przecież jak wychodził ubrany z domu! - Podniosłam głos bo zaczynałam widziec tylko czarne scenariusze.
Była godzina 22, a Justina jak nie było tak nie ma. Nie mogłam wysiedziec w miejscu. Dodatkowo męczyło mnie pytanie co go tak rozwścieczyło że tak długo nie wraca? Ryan i Broke poszli spac, a ja zostałam i czekałam na niego, będąc przygotowana nawet na siedzenie całą noc. Byłam tak zestresowana że spanie wydawało mi się teraz najbardziej irracjonalną rzeczą na świecie.
Siedziałam w tym salonie godzine, dwie i kiedy wybiła pierwsza w nocy coś szeleściło za drzwiami i nagle zaczęły się uchylac. W tym momencie byłam wkurzona na niego i jednocześnie szczęśliwa że nic mu nie jest. Justin stanął i patrzył na mnie poważnym wzrokiem. Na twarzy miał zaschniętą krew na wardze i brwi, teraz dopiero dotarło do mnie, że on też nieźle oberwał. - Boże Justin gdzie ty byłeś?! - Podeszłam do niego, ale on się cofnął. - Co jest? Teraz i na mnie jesteś zły? - Spojrzałam na niego i nie wiedziałam za bardzo jak mam się zachowac. - Jak tam twój Tylor? Cały? - Jego ton był pretensjonalny, ale chyba nie spodziewał się że będę mu dziękowała, bo nie mam za co. Wystarczyło by jak by powiedział mu żeby się ode mnie odczepił. - O co ci chodzi?! - Wyrzuciłam ręce w powietrze ze zdenerwowania. - O co mi chodzi? To raczej ja powinienem zapytac ciebie. - On również podniósł głos. - Słuchaj nie wiem czemu tak wybuchnąłeś złością a tym bardziej czemu go pobiłeś, a ty nie wiesz o co mi chodzi? Przecież ja nic nie zrobiłam. Krew w moich żyłach gotowała, byłam cholernie wkurzona na to co dziś zrobił a on ma do mnie pretensje! - Wiesz ostatnio jak sprawdzałem to byłaś moją dziewczyną i dziś po prostu nie podobało mi się jego zachowanie. To jak cię przytulił, a tobie się to podobało, to jak patrzył ci się na dupę jak szłaś do łazienki i w końcu to jego pretensjonalne pytanie czy my musimy być od siebie uzależnieni! Szlak mnie trafiał!. - Wyjaśnił mi, ale ja nadal nie rozumiem czemu jest na mnie zły. - okej, ale dlaczego wyżywasz się teraz na mnie! Jesteś zmarznięty i masz zaschnięta krew na sobie. Okej jesteś zazdrosny rozumiem, ale nie możesz tak unosic się gniewem! - Kłóciliśmy się i dam sobie rękę uciąc, że Ryan i Broke w tym momencie zakładają się które którego zabije. - O jak miło że teraz zauważyłaś że coś mi może jest bo ostatnio to poleciałaś do tego fagasa sprawdzic czy nic mu nie jest! - W końcu wyrzucił z siebie. - Więc to o to chodzi? Że nie zajęłam się tobą tylko nim? - Podeszłam bliżej do niego. - Tak kurwa! Nareszcie załapałaś! Nie dośc, że odwarzyłem ci się w końcu powiedziec co do ciebie czuje i staram się! A uwierz to nie jest łatwe dla mnie bo ja nie umiem mówic o swoich uczuciach a ty martwisz się o jakiegoś kolesia którego pobiłem i dodam tu że pobiłem go z twojego powodu! - No i teraz już zrozumiałam, ale nie mogę pojąc czemu akurat musiał się na niego rzucic. - Okej doceniam to tyle że on mi nic nie robił! Nie skrzywdził mnie, nie odniósł się do mnie źle. Nie miałeś podstaw żeby go uderzyc. - Zaczęłam mu tłumaczyc, bo nie może bic każdego chłopaka który jest dla mnie miły. - Tak, teraz to wszystko moja wina! - Nasza kłótnia nie miała teraz sensu. - Wiesz nie rozmawiajmy dziś, to nie pora na tego typu rozmowy. Dobranoc. - zanim weszłam na górę odwróciłam się do niego. - A dziś śpię sama! - Krzyknęłam na odchodne i poszłam do łóżka. Nie mogłam zasnąc przez jakiąś godzine. Justin kręcił się najpierw po łazince a potem zszedł na dół. Jenak w pewnym momencie ponownie wszedł na górę i tym razem poczułam jak łóżko na którym spałam ugięło się pod jeszcze jednym ciężarem ciała. Justin wszedł pod kołdrę przytulił się do mnie od tyłu i wyszeptał mi do ucha. - I tak cię kocham i będę o ciebie walczył zawsze i wszędzie. - Uznałam, że nie ma sensu rozpoczynac kolejnej rozmowy, po prostu dalej udawałam, że śpię, ale na jego słowa motyle w moim brzuchu zaczęły wariowac.
__________________________________________
Raaany dorwałam się i jest rozdział! Przepraszam z góry za wszelkie błędy ale to wszystko poprawiane na szybko bo tu nie ma warunków do poprawiania na spokojnie ;/
Wiem że pisałam że postaram się żeby rozdziały były co 2 tygodnie ale tutaj nie mam warunków do tego... za to przesyłam Wam parę zdjęc które zrobiłam ;)
P.S jak Wam się podoba rozdział? :D
@natala_belieber
Subskrybuj:
Posty (Atom)