sobota, 13 września 2014

Rozdizał 48

Natalia

Kiedy rano się przebudziłam koło mnie nie było już Justina. Broke i Ryan też już wstali, bo i łóżko i materac były pościelone. Przeciągnęłam się i pocierając oczy ze zmęczenia rozglądnęłam się jeszcze raz po pokoju. Rzeczy były porozwalane na podłodze, drzwi do łazienki otwarte, w szafie nasze niepoukładane ciuchy. Westchnęłam i postanowiłam, że troszkę tu ogarnę, bo nie bardzo chce schodzic na dół i skonfrontowac się z Justinem. Pościeliłam nasze łóżko, potem poszłam się umyc i przebrac w jakieś dresy. Następnie poukładałam nasze torby i rzeczy w nich. Kiedy już w miarę było ładnie wzięłam głęboki wdech i wypuściłam spokojnie powietrze przygotowując się na zejście do salonu. W momencie kiedy Broke się na mnie popatrzyła, chłopaki również spojrzeli w moją stronę. Nie byłam jakoś w stanie się nawet uśmiechnąc, po prostu zeszłam do nich bez wyrazu twarzy. Jednak Broke musiała przerwac niekomfortową ciszę. - Ja się wyspałam nie wiem jak wy. - Taaaaak to była zdecydowanie trafny wybór tematu. Chłopaki nic nie odpowiedzieli, ja tylko spojrzałam na nią i potem na Justina. - Ja wcale. - Powiedziawszy to odwróciłam się i zabrałam się za robienie kawy. - Emm ja chyba pójdę po drewno – Ryan wstał ze swojego miejsca i zaczął iśc w stronę tylnego wyjścia i Brooke zrobiła to samo – To ja Ci pomogę. - W myślach przeklnęłam ich, za to że zostawiają nas samych, ale nie będę go teraz unikała, bo to nie ma najmniejszego sensu. Kiedy nastąpiła cisza, odwróciłam się i zabrałam się za robienie tej swojej nieszczęsnej kawy porannej. Nagle poczułam że para rąk, które należały do Justina oplotły mnie w talii, a jego głlowa spoczęła na moim ramieniu. Nie przerywając sobie, staliśmy tak w ciszy, wzięłam łyk i patrzyłam się na biały widok zza okna, dalej milcząc. Jednakże po chwili poczułam jeden pocałunek w ramie, drugi w ramie, trzeci w szyje, czwarty w szyje. Moje motylki w brzuchu się uaktywniły, ale nie mogłam pokazac mu że nie rusza mnie już to co wczoraj się wydarzyło. Przekręciłam się do niego przodem i lekko odepchnęłam od siebie. - Nie Justin, to nie jest dobry moment. - Pokiwałam głową, ale on tylko westchnął i przejechał rękoma po twarzy – Nie jest dobry moment na co? - Zapytał? - Na przeprosiny? - Wbił we mnie swój zirytowany wzrok. - W ten sposób tak, to nie odpowiednie. Przeprosic można na wiele sposobów. Myślisz że jak mnie pocałujesz i przytulisz to załatwi całą sprawę? - Teraz to ja posłałam mu groźne spojrzenie. - Przykro mi ale nie tym razem. - Wzięłam kolejny łyk swojej kawy i poszłam z kubkiem na górę. - I co? Teraz mnie będziesz tak ignorowała? Pójdziesz na górę i nie będziesz schodziła? - Zapytał zrezygnowany. - Tak, jeśli trzeba będzie to tak - Ponownie się odwróciłam i poszłam po schodach w górę. W odpowiedzi dostałam tylko jęk irytacji od Justina

Usiadłam na łóżku i podłączając słuchawki do mojego iPhona włączyłam play listę piosenek  nastęnie otworzyłam laptopa i szperałam w nowościach po internecie.

Nie minęło 30 minut jak przyszła Broke. Nie zwróciłam na nią uwagi, żeby wiedziała, że totalnie mnie nie obchodzi jej zdanie na to, a jak znam życie to będzie mnie przekonywała, żebym już przestała się złościc. I tak jak myślałam, wyciągnęła mi z uszu słuchawki i zaczęła – Natalia, co ty robisz? - spytała ironicznie. - A możesz sprecyzowac swoje pytanie, bo bardzo je uogólniłaś. - Spojrzałam na nią. - Dobrze wiesz o co mi chodzi? Czemu wciąż jesteś zła na Justina? Przecież przeprosił i chce być miły, a ty na niego naskakujesz. - W tym momencie miałam ochotę krzyknąc, ale chłopaki byli na dole i nie chciałam, żeby mnie słyszeli. - Słuchaj...to jest sprawa pomiędzy mną a Justinem i po części też Tylorem. Ty, Ryan i Bob nie macie tu nic do powiedzenia. To co on wczoraj zrobił to coś chorego! Przecież Tylor nic nie zrobił a oberwał! Boże przecież to jest nienormalne takie zachowanie! Wiem, że był zły, ale mógł tylko powiedziec...Użyc słów a nie pięści. - Wyjaśniłam jej, na co ona wstała z łóżka i skierowała się do schodów. - jak chcesz ale żebyś potem nie żałowała tego, że taka jesteś. - Co ona miała na myśli mówiąc ,,żebyś nie żałowała''?
Wzruszyłam tylko ramionami i po chwili przyszedł Justin. W pierwszej chwili nie zwróciłam na niego uwagi, bo nie chciała okazywac mu zainteresowania. Jednak kiedy zauważyłam kątem oka że wziął swoją torbę i zaczął wkładac do niej swoje rzeczy musiałam zareagowac. - Co ty robisz? - Spytałam, patrząc się na niego. - To co widac pakuję się. - Wzruszył ramionami. - Co? Dlaczego? - Wstałam z łóżka i podeszłam do niego. - Bo nie chce Ci przeszkadzac. Skoro jestem, aż takim ciężarem dla ciebie to wole się usunąc z drogi. - Jego ton głosu był zachrypnięty i może to co teraz powiem będzie niestosowne w porównaniu z tą sytuacją, ale seksowny... - Boże, ale przecież ja nic takiego nie powiedziałam! Czy ty musiasz zawsze wyolbrzymiac wszystko? - Wyrzuciłam ręce w powietrze z irytacji. - Ja?! To ja wyolbrzymiam?! Kurwa posłuchaj co ty mówisz! Weź spójrz na siebie a dopiero potem oceniaj innych! - Taak nasze kłótnie zawsze są bardzo szczere. - Patrze i nie widzę nic złego! To ty zachowujesz się jak dziecko do jasnej cholery! Co? Robisz szopkę z wyjazdem żeby pokazac jaki to ty biedny jesteś?! Proszę bardzo jedź! Nikt Cię tu nie zatrzymuje a przynajmniej nie ja! - Odwróciłam się i weszłam do łazienki trzaskając drzwiami.

Zaczęłam płakac, łzy same zaczęły mi leciec po policzkach. Nie mogłam przestac. To było tak silne uczucie gniewu i smutku jednocześnie że wygrywało z tym co chce pokazac na zewnątrz. Usiadłam na ziemi i przytrzymuywałam mocno kolana przy piersiach.
 Tusz do rzęs mi się cały rozmazał, ale nie dbałam w tym momencie o to.


Nagle usłyszałam pukanie w drzwi, ale się nie odezwałam. Za chwilę ponownie ktoś zapukał w drzwi.

Justin

- Natalia... - stałem przy drzwiach z poczuciem winy, że to przeze mnie tak płakała. Zapukałem ponownie. - Księżniczko przepraszam. Nie chciałem sprawic ci przykrości. - Słyszałem jak pociągnęła nosem, na znak że nadal płacze. - Idź sobie! Pakuj się i wracaj! Skoro uważasz że tak będzie lepiej! - Wyczułem jej głos na dole więc musiała siedziec na podłodze. Tak też więc i ja usiadłem na ziemi i oparłem się o drzwi łazienki. - Nigdzie nie wracam. Nie ruszę się stąd bez ciebie rozumiesz? - Cholera ja to zawsze umiem wszystko spieprzyc... - No cóż tym razem chyba będziesz musiał. - Natalia dalej przystawała przy swojej opcji, ale ja również nie zamierzałem odpuszczac. - Rany zrozum chciałem tylko zobaczyc czy chcesz żebym wracał, ale moim celem nie było doprowadzenie cię do łez. - Tłumaczyłem dalej. Nie cierpię się z nią kłócic, bo któreś z nas zawsze powie coś niepotrzebnego i kończy się awanturą. - No ale wyszło na odwrót! Nastepnym razem pomyśl zanim coś powiesz! - Pociągnęła nosem, a moje serce jak było rozbite tak jest cały czas i nie widac szans na jego ponowne sklejenie. Myśl, że ona płacze przeze mnie doprowadza mnie do furii! - Księżniczko ja ciebie kocham! Nikogo innego tylko ciebie! Chce żebyś była moją i tylko moją małą księżniczką i nie cierpię kiedy wpierdala się do nas jakiś zakichany pseudo księciunio i chce mi cie odebrac. - Zacząłem tłumaczyc, ale nie dokończyłem i poczułem jak drzwi do łazienki się otwierają. Od razu wstałem i spojrzałem na jej małą, drobna osóbkę, z rozmazanym tuszem pod oczami, która również pokierowała swój wzrok ku mnie. Postanowiłem dokończyc to co mówiłem. - Nie pozwolę żeby przez jakąś głupią kłótnie to co jest między nami się zawaliło a wiesz czemu? - Dalej patrzyła na mnie, ale zanim dokończyłem wyciągnąłem do niej rękę na znak żeby do mnie podeszła. Tak też zrobiła, więc mogłem kontynuowac. - Bo cię kocham i nikomu cię nie oddam. Jak będzie taka potrzeba to będę ci o tym przypominał codziennie, tylko błagam nie gniewaj się już na mnie. - Powiedziałem cichym i spokojnym głosem, a w odpowiedzi Natalia nie mówiąc nic wtuliła się we mnie i chwilę tak staliśmy. Wydawało mi się to wiecznością, ale z nią mogę stac tak nawet o wiele dłużej. Naszą ciszę przerwała Natalia. - Też cię kocham i nie pozwolę żeby jakaś laska mi ciebie odebrała. - Na jej słowa poczułem jakby dziwne mrowienie w żołądku.

- Just... kurwa sorry. - Oczywiście jak zwykle ktoś musi przerywac nam naszą chwilę. - Westchnąłem tylko i w odpowiedzi dostałem chichot Natalii. - Z czego się śmiejesz? - Zapytałem rozbawiony. - Z ciebie. - Odeszła ode mnie i nagle sobie coś przypomniała i poszła do łazienki i usłyszałem tylko – Choooolera! - Podszedłem do niej, przeglądała się akurat w lustrze. - Co się stało? - Zapytałem z uśmiechem na twarzy. - Patrz jak jak wyglądam... a ja tak do ciebie wyszłam idź muszę zmyc ten tusz. - Zaczęła mnie wyganiac, na co ja tylko złapałem ją zaręce i przysunałem do siebie. - Dla mnie jesteś piękna i w takiej wersji. - Delikatnie musnąłem jej usta i oparłem się o szafkę w łazience. - Miałeś iśc na dół. - Zauważyła Natalia, ale pokręciłem głową. - Mówiłem Ci już że nigdzie się bez ciebie nie ruszam. - Skrzyżowałem ręce na piersiach i czekałem aż poprawi sobie swój codzienny zwykły makijaż.

Natalia

Około godziny 13 po zjedzeniu przez nas czegoś konkretniejszego podeszłam do Justina. - kochanie... nie chce żebyś to źle odebrał, ale chyba nie tylko mnie powinieneś przeprosic, nie uważasz? - Spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem. - Tak, masz rację. - Podszedł do drzwi i wyszedł. Patrzyłam przez okno i widziałam jak wszedł do domku chłopaków. Nie minęło 5 minut, a on już wracał. Boże nie przyjął Tylor przeprosin...
Oczywiście moje przypuszczenia były błędne, chłopaki się pogodzili i nawet zapraszali Justina z Ryanem na wspólne granie, ale ten odmówił. Może to i dobrze...

- Natalia idziesz ze mną do sklepu? - Zapytał Ryan. - Eeeee no w sumie spoko tylko wezmę kluczyki. - Wstałam, żeby wziąśc je z parapetu, bo sklep daleko więc auto się przyda. - Ale ja wolał bym iśc na nogach. Wiesz taki spacerek. - Puścił mi oczko. - Ale jest zimno. - jęknęłam i usiadłam z powrotem na kanapie. - Pękasz? - Ooo i Ryan wyciągnął potężną broń. - Sugerujesz że jestem słaba? - Wstałam i zaczęłam iśc po schodach – To mi pokaż że jesteś twarda i chodź ze mną na spacer! - Krzyknął do mnie a ja już po 5 minutach byłam gotowa do wyjścia. - A tylko my idziemy? - zapytałam patrząc się na wszystkich. - Tak, ja wczoraj za bardzo się dotleniłem, a Broke gardło coś boli. - Wzruszyłam ramionami i razem z Ryanem wyszłam z domku i poszliśmy dróżką w dół.

- Tutaj jest ślicznie. - Stwierdziłam idąc obok niego. Nagle poczułam coś zimnego przy szyi. - Aaaaa! Ty kretynie! - Złapałam za śnieg i rzuciłam w niego. - Chyba celowac nie umiesz! - Zaczął się ze mnie śmiac, co wykorzystałam i podeszłam bliżej żeby wycelowac mu śnieżką prosto w głowę. - Ooo teraz Smith przegięłaś. - Zaczęliśmy się rzucac śniegiem.

Po chwili wspaniałej i zimnej zabawy, uspokoiliśmy się. - Dobra a teraz mów o co Ci chodzi. - Zapytałam prosto z mostu, bo głupia nie jestem i ma do mnie jakąś sprawe skoro idziemy sami. - Co? Ale w sumie to nic konkretnego, nieważne. - Zaczął się wymigiwac od odpowiedzi na moje pytanie, ale nie zamierzałam odpuszczac. - Ryan... - Powiedziałam stanowczym głosem.
- Bo jakby...eee – Podrapał się po głowie w zakłopotaniu. - Podoba mi się Broke. - Powiedział szybko, po czym zamknął oczy i czekał na moją reakcje. Kiedy to usłyszałam wryło mnie i nie bardzo wiedziałam co mam powiedzeic. - No i widzisz! Wiedziałem że tak zareagujesz. Nie potrzebnie ci powiedziałem. - Spuścił głowę. - Nie to nie tak Ryan. Tu chodzi o to że ona jest z Codym... - Zaczęłam ale mi przerwał. - Rozmawiałem z nią i powiedziała mi że zastanawia się nad zerwaniem, bo ten związek już ją męczy. - Zdziwiłam się na to co mi powiedział. Nie spodziewałam się że będę dopiero drugą osobą która się o tym dowie. - Aha no to fajnie ze to ty mi mówisz a nie ona. - Zaczęłam i zamiast pomyślec jak pomóc Ryanowi zaczęłam myślec nad tym czemu nie powiedziała mi pierwszej.
- Haaalo Natalia tu ziemia. - Ryan zaczął mahac mi przed oczyma dłonią. - A tak jasne. To może powiedz jej po protu co czujesz i tyle. Nie owijaj w bawełnę i tyle. Broke woli proste przekazy.
- No może i masz racje. Powiem jej dziś. - Wow to szybko chłopak podjął decyzję.

Po około godzinie spacerku wróciliśmy do domku, ale zanim weszłam zauważyłam Broke która nagle pojawiła się koło Ryana. - To my lecimy. - Oznajmili. - Ej ale gdzie? - Zapytałam troszke zdezorientowana tą sytuacją. - Do chłopaków. - Yyy no ok, fajnie, a ja już nie moge iśc z nimi. Przecież Justin też tam jest bo w domku zgaszone światła. - Ej ale czekajcie ja chce iśc z Wami. - Oznajmiłam im i zaczęłam iśc w ich kierunku. - W sumie ok, tylko weź telefon bo chyba twoja mama dzwoniła. - No w sumie jest 16 to pora w której dzwoni. - Okej, to zaraz do was dołącze. - Oboje się uśmiechnęli. - To my czekamy. - Otworzyłam drzwi i zamykając je za sobą popatrzyłam przed siebie i to co zauważyłam ścięło mnie z nóg.

Justin stał obok stołu..nakrytego stołu na którym świeciły się 4 świeczki. Staliśmy tak milcząc i wpatrując się w siebie. Jednak postanowiłam to przerwac – A to dla kogo? - Zapytałam jakby troszkę retorycznie. Wtedy Justin podszedł do mnie i pocałował z całą miłością jaką mnie darzył. Nie pozostałam mu dłużna. Nasze usta poruszały tak zgranie i łapczywie chciały więcej. Przerywając to Justin przygryzł moją wargę ciągnąc, a następnie ją puszczając. - Dla nas. - Wziął moją rękę i poprowadził mnie do stołu i pomógł usiąśc. - Dziękuję. Broke gotowała? - Zapytałam patrząc na sałatkę i potrawę na półmisku. - Powiedzmy, że pomagała mi i mówiła co mam robic. - Kiedy to usłyszałam zaniemówiłam. - Juss sam to przygotowałeś? - Pokiwał twierdząco głową, a ja posłałam mu wdzięczny uśmiech i pełne podziwu spojrzenie. - No to spróbujmy jak smakuje. - Zaproponowałam i kiedy chciałam sobie nałożyc, Justin wstał – Pozwól że ja dziś będę tobie usługiwał. - Jak kochanie z jego strony. - Dobrze. - uśmiechnęłam się i czekałam aż nałoży mi i sobie.

Kiedy wzięłam pierwszy kęs do buzi troszkę się bałam, że może coś poszło nie tak po drodze, jednak okazało się przeciwnie. Bardzo mi smakowało. - Rany pyszne! - Skomentowałam, żeby wiedział, że może być z siebie dumny. - Cieszę się, że wyszło. - Poważny i stonowany Justin to widok nie codzienny. - Ej co się stało? - Zapytałam, bo czuję że coś go gryzie i ja zamierzam dowiedziec się o co chodzi. - A miało się coś stac? - Posłał mi zdezorientowane spojrzenie. - Ty lepiej powiedz, co myślisz o Ryanie i Broke. - Zapytał, a mnie temat rozmowy podszedł i kontynuowałam. - Pasują do siebie tak bardzo! Ale było by fajnie, jakbyśmy mogli chodzic na podwójne randki! - tym pomysłem chyba się zagalopowałam, bo Justin troszkę się skwasił – Byle by nie za często. - Zaśmiałam się. - Przecież to nasi przyjaciele. - Powiedziałam biorąc kolejny kęs mojej sałatki. - Okej, ale ty jesteś moją dziewczyną i ja chciał bym spędzac czas z tobą sam na sam. - Ooo jakie to słodkie! No ale jemu tego nie powiem bo przecież on jest wszystko ale nie słodki. - Oh no dobrze, niech i tak będzie. - Kiedy skończyliśmy jeśc chciałam posprzątac, ale Justin mi nie pozwolił. - Zajmę się tym później teraz może chodźmy na górę. - Puścił do mnie oczko i pociągnął za sobą.

Jak weszliśmy na górę zapaliłam światło i odwracając się zobaczyłam Justina obok mnie. Patrzącego się na mnie z uwielbieniem i porządaniem. Położył ręce na moich ramionach i zjechał nimi w dół bardzo powoli. Zatrzymał je na mojej talii i w tym momencie poczułam, że dziś może wydarzyc się coś wielkiego, pytanie czy ja byłam na to gotowa?

- Kocham Cię wiesz o tym? - Oznajmił Justin szepcząc mi do ucha, a moje motyli w brzuchu zaczęły wariowac. - Wiem... - Nie dał mi dokończyc. Jego usta zaatakowały moje, a językiem nawet nie poprosił o pozwolenie uczynienia czegoś więcej tylko zabrał się do roboty. Nie byłam mu dłużna. Trochę zmęczyło mnie stanie więc założyłam mu ręce na szyje i wskoczyłam na niego oplatając mu moje nogi wokół jego bioder. Trzymał mnie za tyłem przez co czułam się jeszcze lepiej. Nagle z moich ust przeszedł do szczęki i szyi pozostawiając mokre ślady. Następnie położył mnie na łóżku i najpierw ściągnął swoją bluzkę, a potem kontynuował. Tym razem jego język czynił cuda na moim dekolcie bo rozpiął mi moją koszulę. - Chodź zdejmiemy to co Ci nie potrzebne kochanie. - Usłyszałam jego głos w moim uchu i pozwoliłam zdjąc mu moją odzież górną pozostawiając mnie w samym staniku. - Jesteś taka piekna. - Ponownie szepnął a ja czułam jak z każda sekundą chce go jeszcze bardziej. Postanowiłam, że teraz ja przejmę inicjatywę i przewróciłam nas tak, że teraz to ja byłam nad nim. Ropięłam mu pasek i odpięłam guzik od spodni. Nie trzeba było długo czekac aż je ściągnie. Po chwili oboje zostaliśmy w samej bieliźnie. - Jesteś taka piękna i moja. - Justin trzymał swoje dłonie na moim krzyżu przyciskając mnie do siebie. Mogłam poczuc teraz jego wzwód. Jednak się od niego oderwałam i opierałam się rękoma. Mogłam spojrzec mu w oczy, kiedy nagle poczułam jego dłonie na zapięciu mojego stanika. Teray albo nigdy Natalia...Ale musisz być pewna. Justin zauważył tą niepewnośc w moich oczach. - Jesteś pewna że tego chcesz? - Pokiwałam mu głową oznajmiając mu tym samym że chce. I kiedy jego ręce odpieły już stanik, on nie zdążył się zsunąc a mój telefon zaczął dzwonic.
- Nie odbieraj. - Jęknał Justin. - muszę, poczekaj. - sięgnęłam po iPhone. To była mama....Bum! Czar prysnął!! cholera! - Cześ mamo.
- Witaj, czemu nie zadzwoniłaś? - Zapytała, a ja musiałam się wymigac z rozmowy z nią. - Mamo zadzwonie do ciebie za godzinę bo teraz z dziewczynami jedziemy do sklepu dobrze? - Rozmawiałam z nią jedną ręką trzymając telefon przy uchu a drugą stanik, żeby nie spadł. - Dobrze kochanie. - Rozłączyłam się i w momencie kiedy Justin podniósł się żeby kontynuowac usłyszeliśmy – Wróciiiliśmy! - Serio?! Czy to dzieje się naprawdę!? Oboje z Justinem szybko wstaliśmy i najpierw Justin zapiął mi stanik a potem ubraliśmy się w mgnieniu oka zchodząc do nich na dół nie dając po sobie poznac że w czymś nam przeszkodzili.
_________________________________
Hahaha xD poprawiałam ten rozdział i czułam się jakbym pierwszy raz to czytała a końcówka to mnie zaskoczyła :P hahaha xD Tak wiem dziwna jestem :D

tak btw mam nadzieję że podoba Wam się rozdział :D Ja dziś zamierzam zarwac nockę i pisac rozdział ale nie wiem czy mi wyjdzie bo miałam mega ciężki dzień w pracy! To było meeeeeeeeega ! wyobraźcie sb z pozoiomu -1 na poziom 6 po SCHODACH w górę z ęcznikami i pościelami i wgl wszystkim do sprzątania bo winda była zepsuta -.-

No nic miłego czytania i do następnego rozdziału :D

@natala_belieber