piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 47

-Mmmm - Przeciągnęłam się, otwierając powoli oczy i mrugnęłam parę razy, żeby wyostrzyc obraz postaci leżącej koło mnie. - Dzień dobry. - zaspany jeszcze głos Justina doszedł do moich uszu. - Hej. - odpowiedziałam uśmiechając się. - Jak się spało?
Leżałam mając pod głową jego ramie. Wygląda tak słodko z samego rana, że nie jedna dziewczyna by mu tego zazdrościła. Jak to możliwe żeby wyglądac tak seksownie nawet z podpuchniętymi oczami od spania?! - Przy tobie? - Spojrzałam na niego. - bardzo wygodnie. - Zachichotałam na co on ukazał swoje białe zęby. - Cieszę się, bo mi również było bardzo dobrze. - Pocałował mnie delikatnie. - Widziałaś jak śpią? - Zapytał Justin pokazując palcem za siebie. Wychyliłam się za niego i popatrzyłam na drugie łóżko w pokoju. Kiedy zobaczyłam Ryana i Broke ubranych i po prostu leżących i smacznie śpiących ze ,,zmęczenia'' wybuchnęłam śmiechem. - Ciicho bo ich obdzisz. - upomniał mnie. - Chodź idziemy na dół, przy okazji zajżę do kominka. - Jak powiedział ta zrobiliśmy. Rano było troszkę zimno więc założyłam ciepły dłuższy sweter i usiadłam na kanapie patrząc na Justina rozpalającego ogień. - To co robimy? - Zapytał podchodząc do mnie. Miał brudne ręce i właśnie zmierzał w moją stronę. - Nie wiem, ale napewno mnie nie ubrudzisz... - pokiwałam głową na znak że się nie zgadzam. - a chcesz sie założyc? - spytał cały czas idąc w moją stronę. - Justin Drew Bieber masz się w tej chwili zatrzymac! - Krzyknęłam wstając z kanapy. - ok. - Stanął, a ja westchęlam i kiedy otworzylam oczy był przy mnie, ale nie miałam już dokąd uciec bo byłam pod ścianą. - Nawet się nie waż. - przyblizył się bliżej i kiedy już jego ręce były przy moich policzkach przymknęłam oczy ale zamiast brudnych rąk poczyłam jego usta na moich. Taki lekki pocałunek na początku dnia.
- Co to było? - Zapytałam się z uśmiechem, kiedy odsunął się ode mnie i poszedł umyc ręce. - Nic, nie dotstałem na przywitanie całusa to sam go sobie wziąłem. - Wzruszył raionami. Nie miał koszulki, przez co mogłam zbaczyc jego tatuaż na lewym barku. To był jakiś indianin. Ciekawy dośc, dlatego podeszłam żeby zobaczyc go dokładniej, ale Justin się obrócił. - Ejjj.. - Jęknęlam w niezadowoleniu. - Co? - Spojrzał zdezorientowany. - Oglądałam twój tatuaż. - Oznajmiłam z uśmiechem, i pociągnęłam go tak, że odwórcił się spowrotem. Przejechałam palcem po podobiźnie jakiegoś człowieka. - Dlaczego akurat to? - Spytałam pozwalając mu się spowrotem obrócic. - Szczerze, byłem pijany i trochę za dużo wypaliłem i taka głupia decyzja Ryan też takiego ma. - Odpowiedział z lekkim niesmakiem. - Hahaha, taaak zwalaj teraz na alkochol i marihuane. - Zaczęłam się śmiac. - Nieważne, jemy coś? - Zapytał zagladając do szafki. - Mmmm nooo zjadła bym sobie coś dobrego... - i w tym momencie przyszła mi pewna myśl. - Justiiin? - przeciągnęłam ,,i'' spoglądając na niego. - Tak?
- Zrobił byś te dobre naleźniki które mi kiedyś przygotowałeś jak naprawiałes mi auto? - Miałam nadzieję, że się zgodzi, ale oczywiście to leń patentowany, który najchętniej leżał by i pachniał. - Ooo nie za dużo roboty. - Pokręłcił głową, wtedy ja się przybliżyłam. - Kochanie proooszę. - Zrobiłam maślane oczka, ale kiedy to też nie podziało podeszłam tak blisko że nasze ciała się stykały a moje dłonie spoczywały na jego nagim torsie. - ja tak bardzo ładnie proszę. - Spojrzałam na niego spod rzęs, a następnie stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta w pocałunku. Był delikanty ale namiętny, po chwili oderwałam się i czekałam na jego odpowiedź. Justin odszedł ode mnie i odwrócił się. Nie wiedziałam co jest i czemu jest taki nieugięty, ale odwrocił głowę i się odezwał. - No co tak stoisz? Podaj mi miskę. - Zaśmiał się, a ja klasnęłam w dłonie i podałam mu wszystko co bylo potrzebne. - Noo i to wszytko? - Zapytałam dalej próbując zrozumiec co w nich takiego niezwykłego, że są takie smaczne. - Nie, ale póki tu jesteś nie mogę nic zrobic, bo przecież wiesz, że mojej tajemnicy nie ujawnię. - Wyjaśnił, a ja zrobiłam smutną minkę. - No nie patrz tak na mnie, wiesz, że Ci nie powiem, więc nawet nie próbuj. - Wruszył ramionami, a ja tylko posłałam mu ,,zły'' wzrok, ale chyba go nie przekonałam - idź się umyj i wróc, a będą już gotowe. - Pokiwałam gową i posłusznie poszłam na górę. Wzięłam prysznic i zalożyłam szare zwężane u dołu spodnie dresowe i czarny top który wyglądał jak stanik sprtowy, przez co miałam odsłonięty brzuch. Spięłam włosy w kucyk i zeszłam na dół mijając tych śpiochów. Kiedy schodziłam po schodach pisałam smsa do mamy, że wszystko jest super i że nadal nam się nic nie stało i że dajemy sobie radę. W pewnym momencie Justin odwrócił się przodem do mnie - O kurwa Natalia... - Jęknął, a ja jak szłam tak stanęłam bo nie wiedziałam o co chodzi. - Co się stało? - Spytałam i schowałam telefon do kieszeni spodni. - Widziałaś się w lustrze? - Spytał, a ja spojrzałam na siebie. - Raaany ja się tylko nie pomalowałam... - Odpowiedzialam oburzona, na co on podszedł do schodów. - Nie o to chodzi, po prostu... - Podrapał się w tył głowy zagubiony. - Wyglądasz cholernie gorąco i naprawdę jeśli nie chcesz żebym cię wziął tu i teraz to załóz inną bluzkę - Moje oczy zrobiły sie parę razy większe kiedy usłyszalam to co powiedział. Zalałam się rumieńcami, i nic nie mówiąc odwróciłam się i poszłam na górę i ściągnełam top, a założyłam leżącą na łóżku bluzkę Jussa, a co, to w końcu to mój chłopak więc mogę nosic jego rzeczy. Zeszłam na dół i naleśniki już czekały, a obok nich słoik z nutellą. - Mmmm jak pachnie. - Pochwaliłam go, na co spojrzał na mnie. - Cholera nie pomogło... - Pokręcił głową , na co zachichotałam - Juss przestań, to może ja w golfie bd chodziła co? - Spojrzałam na niego, na co on porzytanknął. - Nooo to może troszkę by uratowało sytuację. - Walnęłam go w raimie, ale moja ręka chyba zabolała bardziej niż jego ramie. - Ejjj no co? Nie moja wina że jesteś taka seksowana. - Wzruszył ramionami. - Jesteś niemożliwy. - Pocałowałam go, a potem usiadłam razem z nim jedząc śniadanie, które dla nas zrobił.

- Boooże moja głowa. - narzekała przy gotowaniu obiadu Broke. - Trzeba było tak nie imprezowac dwa dni pod rząd. - Zaśmiałam, się na co ona się skrzywiła. - Oj dobrze, ale nie krzycz tak, bo mi głowa pęknie zaraz. - Ok, niech jej będzie, że krzyczę, chociaż to nie było zgodne z prawdą. Podałam jej kawę i wysłałam do łóżka na góre gdzie leżał też i Ryan. Broke i Justin minęli się na schodach. - Co? pozwoliłaś jej odpocząc? - Zapytał, podchodząc do kuchennego blatu. - Tak. Nawet nie wiesz jakie to jej ciągłe narzekanie na głowę jest męczące. - Przewróciłam oczami i dalej mieszałam na patelni. - No to Ryan nawet nie narzeka. Wiesz my faceci jesteśmy wytrzymali na ból nie to co wy dziewczyny. - Na jego stwierdzenie posłałam mu mordercze spojrzenie, które zamiastbyc groźne wyszło jakbym była małą dziewczynką strzelającą fochem, bo nie dostanie cukierka. Justin się zaśmiał i odrywając się od miejsca w którym stał ogarnęła go chęc pomocy mi w kuchni. - Ok to co mam zrobic? - Zapytał, będac gotowym na moje rozkazy. - Ty zajmiesz się ugotowaniem makaronu, dasz radę? - Upewniłam się, co do tego, bo nie chce się zatruc niedogotowanym makaronem. - No oczywiście. - Zapewnił mnie i zabrał się za to jakże skomplikowane działenie, które polegało na wstawieniu wody posoleniu jej żeby dodac smak oraz dolaniu odrobiny oleju, żeby nitki makarony nie były za bardzo ze sobą sklejone.

Po około 20 minutach nasze spaghetti było już gotowe, tamta obłożnie chora dwójka zeszła i zjadła z nami, głowa Broke już tak nie męczyła, a Ryan był całkiem do pogadania. - To co się wczoraj działo? - Starałam się wydobyc z nich informacie, ale nie było to łatwe zadanie. - No cóż, nic siedzieliśmy, śmialiśmy się, jedliśmy i piliśmy. - Wzruszyli oboje ramionami. - No dobra. - Powiedział Justin a ja mogłam tylko domniemywac że po prostu połowy nie pamiętają, albo pamiętają ale tylko przez tak zwaną mgłę. - A wy co robiliście wczoraj? - Zapytała Broke, a mnie troszkę wcięło, na szczęście Justin odpowiedział pierwszy. - A co cię to tak ciekawi? - Zapytał z uśmiechem na twarzy co moja przyjaciółka odebrała w najoczywistrzy dla niej sposób. - O mój Boże! Zrobiliście to! Awwww... - W tym momencie zamknęłam oczy z bezsilności i westchnęłam. - Tak, jak byś zgadła! I to nawet 3 razy. - Juss puścił jej oczko, a ona wtedy załapała że nie o to mu chodziło. - To co robiliście? - Dopytywała się, a my spojrzeliśmy tylko na siebie i zaczęliśmy się śmiac. - Nic, spacer, herbatę potem, a następnie leżeliśmy i spędziliśmy miło czas w swoim towarzystwie. - Wyjaśniłam, a Justin zaśmiał się jeszcze bardziej na dobór moich słów. - Nooo dobra.... - Broke przewróciła oczami i kończyła swoją porcję. - Ty stary chłopaki mają niezłą gierkę idziemy dziś pograc? - Zapytał Ryan, zwracając się do swojego przyjaciela odnoszącego brudne naczynia do mycia. - No spoko, można by iśc. - Przytaknął, na co ja się ucieszyłam i klasnęłam w dłonie. - świetnie, to ja pogram z wami! -Wstałam z przejęcia, ale szybko zostałam zgaszona. - Sorry to wieczór tylko dla facetów. Od razu posmutniałam. - Ejjj przecież ja dobrze gram! - Zaczęłam się bronic, ale nie działało. - Idziemy tam na 17 a potem wy wracacie o 19 czy tam o 20 a my zostajemy i będziemy grali. - Łaaaał ale nas zaszczyt kopną będę mogła posiedziec z nimi 2 godziny w porywach do 3!! Jeeej! Kto się cieszy ze mną? - Tak, pewnie może lepiej w ogóle nie pójdziemy, bdziecie mieli więcej czasu. - Zarzuciłam, ale wtedy Justin objął mnie i zabrał głos w naszej dyskusji. - Kochanie, nie bądź taka, pogramy i wrócimy. - No pięknie nawet jemu się ten pomysł spodobał. - Jak chcecie i tak mamy z Broke oczym rozmawiac, to nawet nie będziemy się nudzic. - Oznajmiłam i wszyscy nagle wybychęlismy śmiechem nie mając żadnego konkretnego powodu.

Po obiedzie pozmywał Ryan a nasza trójka siedziała na kanapie przed kominkiem i rozmawialismy o różnych pierdołach, zanim nie wybiła godzina 17 i wyszliśmy z domku do Tylora i Boba. Mieszkają tylko parę domków od nas więc daleko nie musielismy iśc. Zapukałam do drzwi i otworzyli obydwoje. - No siemka! - Przywitali nas i wpuścili to środka. - Widzę że od ostatniego mojego pobytu tutaj nic się nie zmieniło. - Zaśmiałam się, a chłopaki tylko pokiwali głowami. - To czego się napijecie? Justin? Natalia? Wam proponujemy coś mocniejszego bo wczoraj z niami nie piliście więc podejrzewam, że możecie dziś, my raczej nie. - Bob jak zacznie mówic to nie może przestac. - Ja dziękuję, wystarczy mi sok, a Juss to już co chce. - Wzruszyłam ramionami. - Ja piwo oczywiście. - Oznajmił, i zanim się obejrzeliśmy nasze picia były u nas w dłoniach. - Przepraszam, ale ja idę zapalic, idzie ktoś ze mną? - Zapytał Tylor i od razu mojemu chłopakowi zaświeciły się oczy bo od wczorajszego spaceru nie palił. - Nooo jasna sprawa że też idę. - Podeszli więc do okna, bo oczywiście nie chciało im się wychodzic na zewnątrz. - Paliłeś kiedyś coś mocniejszego? - Zapytał Justin wyciągając parę skrętów. Jak tylko zobaczyłam co im proponuje przewróciłam głową...no tak dawno nie palił tego gówna...
-
Ooo to ja zapale z wami. - Ryan podszedł i wziął jednego skręta z ręki Justina i zapalili. - Boże jak byście nie mogli przeżyc bez tego. - Podeszłam do nich, a Broke od razu do Ryana – Dawaj na studenta. - Tak moja przyjaciółka też lubi takie sprawy. Nooo nie powiem bo ja też dawno tego nie paliłam, ale ona to podejrzewam że okazjonalnie na pewno. I zanim się obejrzałam Broke zwróciła usta w kierunku ust Ryana i ten wypuszczał na nią dym a ona go wciągała. Taak to jest częsta zabawa na imprezach. To co tylko ja nie paliłam teraz? Bo nawet Bob się zajawił. Chłopaki wyglądali jakby nie mieli tego pierwszy raz w swoim organizmie, bo nie chwyciło ich nawet. Justin i Ryan to zaprawieni byli i już jeden skręt na nich nie działał. - Natalia chcesz? - Zapytał Tylor, ale ja pokręciłam głową. - Nie dzięki ja już z tym skończyłam. -Uśmiechnęłam się. - No ale taki jeden wdech chyba nic ci nie zaszkodzi. - Wzruszył ramionami. - Skoro powiedziała, że nie chce to jej nie zmuszaj. - Wtrącił się Justin zaciągając się kolejny raz. Tylor podniósł ręce w geście obronnym – Okej, okej.

Po jakiś 10 minutach siedzieliśmy wszyscy pijąc i rozmawiając. Oczywiście nie obeszło się bez piw u chłopaków, ja z Broke odpuściłyśmy. - Hahah noo a pamiętacie jak Broke szła i upadła na jakiegoś zdechłego szczura? - Bob zaczął się śmiac. - Taaaak! A potem uciekała i piszczała że fuuj! - Dopowiedziałam, na co Broke zaczęła się bronic – Ale to było obrzydliwe! - Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. - Tak, ale to nic co Natalia zrobiła! - Tylor chciał opowiedziec jedną z tych śmiesznych historii.

Justin

-
Nie!! Nie mów tego! - Natalia szybko krzyknęła rzucając się na Tylora zatykając mu buzie swoją dłonią. Zaczęli się śmiac. - Oj Natalia, nie bądź taka chcemy wiedziec. - Ryan nalegał, bo chciał się pośmiac. - Nie! Bo to jest żenujące. Tylor! - Posłała mu złowrogie spojrzenie po czym sama wybuchnęła śmiechem. - Nie no, to trzeba powiedziec! To zasługuje na jakąś nagrodę! - Taak ta dwójka wyjątkowo się lubiła co nie ukrywam czasami zaczynało działać mi na nerwy. - Dobra bo i tak nie wytrzymasz. - Natalia odpuściła, a wtedy uradowany chłopak mógł w końcu wyrzucic całą historię z siebie. - A więc było tak. - Zaczął przy okazji obejmując Natalię ramieniem, co spowodowało u mnie tylko więcej gniewu. - Był pewien wieczór i poszliśmy z Natalią na spacer, nie było ciemno, ale lekko już słońce zachodziło. Szła przede mną, a ja wziąłem patyk i zacząłem ją delikatnie jego końcem kreslic jakieś wzory na szyi, a ona jak się zerwała. - Przerwał i oboję zaczęli się śmiac, dodatkowo Natalia zakryła swoją twarz dłońmi i lekko jakby przytuliła się do niego, a mnie na miejscu już szlak trafiał. - I zaczęła się drzec, skakac i biegac. Strzepywała coś z siebie w końcu weszła na drzewo i dalej się obtrzepywała, a potem żeby było śmieszniej zobaczyła pająka tam gdzie siedziała i spadła z drzewa i gdyby nie ja zaryła by nieźle o ziemie. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem tylko nie ja. Kiedy Tylor zauważył moją lekko zmieszaną minę od razu ją puścił. - Nooo bo wiecie jak ja nie lubie pająków, a on tam był! - Zaczęła się usprawiedliwiac. - Dobra, dobra ale żeby tak panikowac?! - Ryan aż popłakał się ze śmiechu. - I ty mi tego nie powiedziałaś? - Broke ocierała łzy rozbawienia i obwiniała ją.

Po jakiejś godzinie siedzenia i śmiania się dziewczyny stwierdziły, że będą się już zbierały do domu. - Ja jeszcze skoczę do łazienki. - Oznajmiła Natalia i wstała. Oczywiście miała leginsy przez co jej seksowny tyłek był bardziej wyeksponowany. I to że ja się popatrzyłem bo to przecież moja dziewczyna nie oznacza, że ten cały Tylor miał prawo się w niego wpatrywac. - kiedy szła to nawet ja już odpuściłem, ale on nie... Odprowadzał ją wzrokiem. Już miałem mu coś powiedziec kiedy odezwała się Broke. - Dobra to jutro jedziemy na łyżwy! - Tak pewnie wszyscy organizujcie czas mnie i mojej dziewczynie...przecież my wcale nie chcemy pobyc sami. - Świetny pomysł! - Bob był zachwycony jej pomysłem. - Co ty na to Justin? - Broke zwróciła się do mnie. - Nie wiem, jak Natalia będzie chciała iśc to czemu nie. - Udawałem obojętnego, chociaż wolał bym powiedziec Nie kurwa ja chce pobyc sam na sam z moją dziewczyną i odpierdolcie się wszyscy. Ale chyba nie wypadało. - Co jak będę chciała? - Odezwała się Natalia wracając do nas. - Padł pomysł żebyśmy poszli na łyżwy, co ty na to? - Oczywiście odezwał się Tylor. - No nie wiem, a ty Justin jak myślisz? - Zapytała mnie posyłając pytające spojrzenie. - Co wy tak od siebie jesteście uzależnieni? Jak jedno ma ochotę a drugie nie to jedno jedzie a drugie zostaje i co za problem? - No i tym razem przegiął, musiałem się odezwac. - Masz z tym jakiś kurwa problem?! - Wstałem, on automatycznie zrobił to samo. - Nie i o co ty się tak wkurzasz stary? - Zapytał, a ja nie miałem już ochoty na bycie grzecznym i poukładanym. - Bo od samego początku mnie wkurwiasz! - Krzyknąłem przybliżając się do niego. - Justin przestań. - Natalia się odezwała, ale nie obeszło mnie to w tym momencie. - Nie wtrącaj się. - syknąłem szybko i wróciłem do tego gnojka. - Tak? Co ja takiego robie że coś ci się cały czas nie podoba? - Spytał pewny siebie, a ja nie wytrzymałem – Bo ślinisz się na moją dziewczynę i bardzo mi się to nie podoba! Jak nie umiesz się kurwa kontrolowac i patrzec tam gdzie powinieneś to mogę cię nauczyc jak to robic. - Nie wytrzymałem, moje niebezpieczne ,,ja'' wyszło na wierzch. - Tak a niby co mi zrobisz? Walniesz mnie? - No cóż sam się prosił wymierzyłem jeden trafny cios w jego twarz przez co się skrzywił i z nosa poleciała mu krew. Kiedy wymierzyłem cios jeszcze raz, on zrobił do samo i zanim się obejrzałem leżeliśmy na podłodze nawzajem się okładając pięściami, ale z małą różnicą ja miałem przewagę. - Justin!!!! - Krzyknęła Natalia i w tym moemencie Bob i Ryan odciągali nas od siebie. - Masz kurwa szczęście że mnie powstrzymali – Otarłem usta żeby pozbyc się krwi. Wtedy Natalia podbiegła do Tylora – Boże nic ci nie jest? - Wzięła jego twarz w swoje dłonie i spojrzała na niego. - Justin! Co to było?! - A no tak bo teraz wszystko to moja wina! - Przejmujesz się tym fagasem który na dupę ci się cały czas patrzy?! - Krzyknąłem i w jednej chwili wyszedłem stamtąd. - Gdzie idziesz?! - Ryan podszedł do mnie, ale doskonale wiedział, że teraz się ze mną nie dogada i lepiej odpuścic. - Daj mi spokój. - Odpowiedziałem i poszedłem przed siebie. Wyciągnąłem paczke papierosów i zapaliłem jednego pozwalając wszystkim tym toksynom wirowac w moich płucach zanim wypuściłem je z siebie. Szedłem oświetloną drogą, nie ważne gdzie byle by jak najdalej. Tak, koleś gapi się na jej cycki, dupe, ewidentnie się do niej dostawia, ale ona przecież nie widzi nic takiego, ja sobie to ubzdurałem. Przepraszam, że wkurwia mnie to, że jakiś pieprzony gnój zarywa do mojej dziewczyny. Może to całe uczucie jest gównem kłamst, których my ludzie musimy się trzymac żeby nie zwariowac? Co z tego jak nie potrafimy nad tym panowac? Kurwa kocham ją, a ona jego pyta się czy nic mu nie jest?! Nie moge teraz wrócic z powrotem. Nie kiedy jestem pewien że mogę powiedziec o parę słów za dużo.

Natalia
- Dobra my już będziemy się zbierac, przepraszam cię Tylor jeszcze raz za Justina nie wiem co w niego wstąpiło. - Głupio mi było z powodu tego, że to mój chłopak rozpoczął bójkę. Co się z nim stało? O taką głupotę go uderzyc? - Okej, miał powód może i faktycznie lubię cię trochę za bardzo. - Podrapał się po głowie z lekkim zakłopotaniem. - Ehh no tak, ale jednak nie usprawiedliwia to jego zachowania. - Kiedy tak staliśmy i rozmawialiśmy usłyszałam jak Broke mnie woła. - Dobra muszę leciec, trzymaj się. - Pocałowałam go w policzek i dołączyłam do przyjaciół. Wracaliśmy do domu w ciszy, żadne z nas nie bardzo wiedziało co ma powiedziec. Mnie jednak ciekawiło gdzie podział się Justin. Miałam nadzieję, że czeka w domu, ale kiedy przekroczyliśmy próg drzwi wejściowych i weszliśmy głębiej nie było śladu po nim. - Gdzie on jest? - Zapytałam, ale przecież żadne z nich nie było z nim więc nie wiedzą gdzie jest tak samo jak ja. - Cholera muszę go poszukac, mógł sobie coś zrobic. - Złapałam za klemke i przekręciłam ją kiedy nagle Ryan złapał mnie za rękę. - Nie. To nie jest najlepszy pomysł żebyś go teraz szukała. Skoro poszedł gdzieś i nikomu nic nie powiedział znaczy że musi być sam i nie ma ochoty na niczyje towarzystwo. - Wyjaśnił, ale ja się martwiłam. Co jak naprawdę sobie coś zrobił? Przecie jest ciemno i co jak nie może wrócic do domu? Czy tylko ja z naszej trójki się tym przejmuję? - Boże Ryan, ale on jest gdzieś a ja nie wiem co się z nim dzieje! Tym bardziej, że jest minusowa temperatura a on w samej bluzie! Widziałeś przecież jak wychodził ubrany z domu! - Podniosłam głos bo zaczynałam widziec tylko czarne scenariusze.

Była godzina 22, a Justina jak nie było tak nie ma. Nie mogłam wysiedziec w miejscu. Dodatkowo męczyło mnie pytanie co go tak rozwścieczyło że tak długo nie wraca? Ryan i Broke poszli spac, a ja zostałam i czekałam na niego, będąc przygotowana nawet na siedzenie całą noc. Byłam tak zestresowana że spanie wydawało mi się teraz najbardziej irracjonalną rzeczą na świecie.

Siedziałam w tym salonie godzine, dwie i kiedy wybiła pierwsza w nocy coś szeleściło za drzwiami i nagle zaczęły się uchylac. W tym momencie byłam wkurzona na niego i jednocześnie szczęśliwa że nic mu nie jest. Justin stanął i patrzył na mnie poważnym wzrokiem. Na twarzy miał zaschniętą krew na wardze i brwi, teraz dopiero dotarło do mnie, że on też nieźle oberwał. - Boże Justin gdzie ty byłeś?! - Podeszłam do niego, ale on się cofnął. - Co jest? Teraz i na mnie jesteś zły? - Spojrzałam na niego i nie wiedziałam za bardzo jak mam się zachowac. - Jak tam twój Tylor? Cały? - Jego ton był pretensjonalny, ale chyba nie spodziewał się że będę mu dziękowała, bo nie mam za co. Wystarczyło by jak by powiedział mu żeby się ode mnie odczepił. - O co ci chodzi?! - Wyrzuciłam ręce w powietrze ze zdenerwowania. - O co mi chodzi? To raczej ja powinienem zapytac ciebie. - On również podniósł głos. - Słuchaj nie wiem czemu tak wybuchnąłeś złością a tym bardziej czemu go pobiłeś, a ty nie wiesz o co mi chodzi? Przecież ja nic nie zrobiłam. Krew w moich żyłach gotowała, byłam cholernie wkurzona na to co dziś zrobił a on ma do mnie pretensje! - Wiesz ostatnio jak sprawdzałem to byłaś moją dziewczyną i dziś po prostu nie podobało mi się jego zachowanie. To jak cię przytulił, a tobie się to podobało, to jak patrzył ci się na dupę jak szłaś do łazienki i w końcu to jego pretensjonalne pytanie czy my musimy być od siebie uzależnieni! Szlak mnie trafiał!. - Wyjaśnił mi, ale ja nadal nie rozumiem czemu jest na mnie zły. - okej, ale dlaczego wyżywasz się teraz na mnie! Jesteś zmarznięty i masz zaschnięta krew na sobie. Okej jesteś zazdrosny rozumiem, ale nie możesz tak unosic się gniewem! - Kłóciliśmy się i dam sobie rękę uciąc, że Ryan i Broke w tym momencie zakładają się które którego zabije. - O jak miło że teraz zauważyłaś że coś mi może jest bo ostatnio to poleciałaś do tego fagasa sprawdzic czy nic mu nie jest! - W końcu wyrzucił z siebie. - Więc to o to chodzi? Że nie zajęłam się tobą tylko nim? - Podeszłam bliżej do niego. - Tak kurwa! Nareszcie załapałaś! Nie dośc, że odwarzyłem ci się w końcu powiedziec co do ciebie czuje i staram się! A uwierz to nie jest łatwe dla mnie bo ja nie umiem mówic o swoich uczuciach a ty martwisz się o jakiegoś kolesia którego pobiłem i dodam tu że pobiłem go z twojego powodu! - No i teraz już zrozumiałam, ale nie mogę pojąc czemu akurat musiał się na niego rzucic. - Okej doceniam to tyle że on mi nic nie robił! Nie skrzywdził mnie, nie odniósł się do mnie źle. Nie miałeś podstaw żeby go uderzyc. - Zaczęłam mu tłumaczyc, bo nie może bic każdego chłopaka który jest dla mnie miły. - Tak, teraz to wszystko moja wina! - Nasza kłótnia nie miała teraz sensu. - Wiesz nie rozmawiajmy dziś, to nie pora na tego typu rozmowy. Dobranoc. - zanim weszłam na górę odwróciłam się do niego. - A dziś śpię sama! - Krzyknęłam na odchodne i poszłam do łóżka. Nie mogłam zasnąc przez jakiąś godzine. Justin kręcił się najpierw po łazince a potem zszedł na dół. Jenak w pewnym momencie ponownie wszedł na górę i tym razem poczułam jak łóżko na którym spałam ugięło się pod jeszcze jednym ciężarem ciała. Justin wszedł pod kołdrę przytulił się do mnie od tyłu i wyszeptał mi do ucha. - I tak cię kocham i będę o ciebie walczył zawsze i wszędzie. - Uznałam, że nie ma sensu rozpoczynac kolejnej rozmowy, po prostu dalej udawałam, że śpię, ale na jego słowa motyle w moim brzuchu zaczęły wariowac.
__________________________________________
Raaany dorwałam się i jest rozdział! Przepraszam z góry za wszelkie błędy ale to wszystko poprawiane na szybko bo tu nie ma warunków do poprawiania na spokojnie ;/
 Wiem że pisałam że postaram się żeby rozdziały były co 2 tygodnie ale tutaj nie mam warunków do tego... za to przesyłam Wam parę zdjęc które zrobiłam ;)

P.S jak Wam się podoba rozdział? :D  






@natala_belieber